-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński4
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać8
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2013-01-01
To, co najbardziej mi się spodobało, to to, że Schmitt z taką lekkością poruszył temat kontrowersyjnej postaci, jaką był (i jest nadal, nie oszukujmy się - większość z nas dostaje szału jak o nim słyszy) Hitler. Ta książka pokazała mi, że dyktatorem i ludobójcą mógł być każdy. Że jedna decyzja może zmienić bieg naszego życia.
To, co najbardziej mi się spodobało, to to, że Schmitt z taką lekkością poruszył temat kontrowersyjnej postaci, jaką był (i jest nadal, nie oszukujmy się - większość z nas dostaje szału jak o nim słyszy) Hitler. Ta książka pokazała mi, że dyktatorem i ludobójcą mógł być każdy. Że jedna decyzja może zmienić bieg naszego życia.
Pokaż mimo to
Miałam spory problem z ułożeniem sobie wszystkiego, bo Rowling stworzyła cholernie złożoną i wielowątkową historię, której nie da się opisać tak po prostu, ale spróbuję chociaż trochę przybliżyć temat i zachęcić tych, którzy jeszcze nie sięgnęli po tą książkę.
Opis z tyłu:
'Barry nie żyje.'
OK. Nie ma to jak zachęcić czytelnika do lekkiej, pokrzepiającej lektury, prawda? Zjeżdżam wzrokiem niżej i czytam opinie.
'Niezwykle wciągająca.'
Bzdura.
'Prawdziwie poruszająca.'
Bzdura.
Wciągające to może być tornado w północnej Karolinie, a poruszające, i to prawdziwie, historyjki o zagubionych zwierzakach Holy Webb. TA książka, autorstwa, moim zdaniem, pisarki wszechczasów, zasługuje na zdecydowanie coś więcej niż dwa określenia. Ale zacznijmy od początku.
Historia rzeczywiście zaczyna się nagłą śmiercią Barry'ego, który był kochającym mężem, ojcem, trenerem szkolnej drużyny wioślarek i członkiem rady. Napisane jest, że jeśli dany członek rady umrze, tworzy się tymczasowy wakat, a to oznacza jedno - wakat trzeba zająć. Lecz nie to, kto zastąpi nieboszczyka jest najważniejsze w tej książce, tylko to, co dzieje się w międzyczasie.
A dzieje się dużo. Trzeba zaznaczyć, że występuje bardzo wiele postaci, i, co jest cudowne, każda z nich ma inny charakter i inne powody, żeby kandydować na miejsce Barry'ego. W ten sposób autorka przenosi nas od jednej rodziny do drugiej i momentami idzie się pogubić, bo natężenie takiej ilości postaci sprawia, że ciężko nadążyć za każdą z osobna, ale generalnie rzecz biorąc, da się to ogarnąć (JA dałam radę ). Jak już wcześniej wspomniałam, książka jest bardzo złożona, więc akcja dzieje się na kilku płaszczyznach. Wygląda to tak, jakby nieszczęsny wypadek spowodował, że pękła linka, która utrzymywała wszystkie relacje w ryzach. Rodziny zaczynają się sypać, małżeństwa przeżywają kryzys a i w świecie młodych nie brakuje dramatów. Wszystkie problemy z jakimi zmagają się bohaterowie są przerażająco prawdziwe, wszystkie tragedie, jakie będą miały miejsce po śmierci Barry'ego, przerażająco realne, a cała ludzka hipokryzja, która zostaje bezlitośnie obnażona, jest taka rzeczywista. Nagle się okazuje, kto naprawdę opłakuje zmarłego, a kto krzyżuje palce za plecami.
Wszystkie działania dorosłych odbijały się na ich dzieciach, które zagubione i w pewien sposób zapomniane, poczuły, że muszą wziąć sprawy w swoje ręce. A w momencie, kiedy zdesperowane istoty zaczynają działać, bo dorośli nawalili, musi dojść do tragedii. Przykładem jest historia Krystal Weedon. Dziewczyna, która od pierwszych chwil swojego życia żałowałaby, że się urodziła, gdyby tylko zdawała sobie sprawę ze swojej beznadziejnej sytuacji. Wychowała ją, a raczej utrzymała przy życiu, matka narkomanka, która nie była w stanie wskazać Krystal ojca i która po jej urodzeniu popełniła straszny błąd: zaszła w kolejną ciążę. I tak oto Krystal od najmłodszych lat musiała się zajmować małym braciszkiem, zakrywać mu oczy, kiedy jakiś mężczyzna gwałcił ich zaćpaną matkę, ubierać go, karmić, myć, prowadzić do żłobka, jednocześnie pilnując, by matka znowu się nie naćpała i poszła na terapię i nie zapominając o swojej szkole i o sobie generalnie. Jedyną jej motywacją było to, że kiedyś będzie mogła wziąć Robbiego i zamieszkać z nim z dala od tej całej patologii. Jej życie było strasznie niesprawiedliwe od samego początku, bo każdego dnia płaciła za błędy swojej matki. Z tego całego towarzystwa zacnego miasteczka Pagford i prawych ludzi, których mijała w drodze do szkoły, to właśnie ona, jako jedna z niewielu szczerze żałowała śmierci Barry'ego, chociaż nie potrafiła tego okazać. Jej historię poznajemy bardzo dobrze, ponieważ jest przedstawiana z różnych perspektyw. Opowiada nam ją matka, opiekunka społeczna, znajomi ze szkoły i ona sama. A na samym końcu całe miasteczko. Jej historia zostaje w człowieku, bo jest prawdziwa. Takie rodziny istnieją, a takich dziewczyn jak Krystal jest mnóstwo. Mijacie je na ulicy i mierzycie krytycznym wzrokiem, bo są wyzywające, głośne i wulgarne. Ale jakie mają być, skoro niczego innego w życiu nie widziały?
Niezwykły jest sposób, w jaki Rowling buduje napięcie. Nawet jeśli na początku pojawia się wrażenie, że lektura się dłuży, to na końcu ciężko będzie wstać z fotela. Naprawdę warto przetrwać dla tych kilku ostatnich stron, gdzie dostajemy piękne, acz przykre rozwiązanie fabuły i ogarnia nas poczucie niesprawiedliwości, głowa zaczyna boleć od przemyśleń i wniosków, a łzy napływają do oczu, bo to było tak brutalnie prawdziwe. Brutalnie, to dobre określenie.
Ta książka jest pierwszą książką Rowling dla dorosłych i mam nadzieję, że nie ostatnią. Ci, którzy zniechęcają się do niej, bo kojarzy się z Harrym Potterem i naiwnym przekazem, że miłość i dobro zawsze zwyciężają, niech odrzucą uprzedzenia. W tej historii nie ma miłości, a dobro jest głęboko schowane. Wygrywa rzeczywistość, która każdego dnia pozbawia nas chęci do działania, zmazuje uśmiech z ust i przypomina, że nie zapłaciliśmy rachunku w tym miesiącu.
Miałam spory problem z ułożeniem sobie wszystkiego, bo Rowling stworzyła cholernie złożoną i wielowątkową historię, której nie da się opisać tak po prostu, ale spróbuję chociaż trochę przybliżyć temat i zachęcić tych, którzy jeszcze nie sięgnęli po tą książkę.
Opis z tyłu:
'Barry nie żyje.'
OK. Nie ma to jak zachęcić czytelnika do lekkiej, pokrzepiającej lektury, prawda?...
Chciałam napisać jakąś lepszą recenzję świeżo po przeczytaniu, ale szczerze - nie byłam w stanie. Martel, mistrz alegorii, zniszczył mnie tą książką. Polecam i zachęcam, bo mimo, że na początku może pojawić się wrażenie, że nie do końca wiadomo, o co chodzi, to potem wszystko staje się brutalnie oczywiste.
Chciałam napisać jakąś lepszą recenzję świeżo po przeczytaniu, ale szczerze - nie byłam w stanie. Martel, mistrz alegorii, zniszczył mnie tą książką. Polecam i zachęcam, bo mimo, że na początku może pojawić się wrażenie, że nie do końca wiadomo, o co chodzi, to potem wszystko staje się brutalnie oczywiste.
Pokaż mimo to