-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński1
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać287
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
Biblioteczka
2013-11-01
2013-11-01
http://papierowemiasta.blogspot.com/2013/11/070-ja-anielica-katarzyna-berenika.html
Wiktoria po powrocie do swojego życia na Ziemi nareszcie doczekała się swojego 'happy endu' - razem ze swoim ukochanym Piotrusiem prowadzą zwyczajne życie studentów, pełne zabawy i imprez. Ale... Pewien osobnik, który obiecał sobie, że zdobędzie Wiki nie zamierza odpuścić. Jabłko z drzewa poznania, niewiadomego pochodzenia (czyżby kradzież?) trafia w ręce nieświadomej ani tożsamości diabła, ani znaczenia zielonej papierówki kobiety.
Niestety, nasza droga Wiktoria, która niestety po utracie pamięci stała się potulną, ślepo zakochaną dziewuszką, dzieli się jabłuszkiem z ukochanym. Mała Wiki przestaje być zwykłą śmiertelniczką - i staje się tym, kim naprawdę jest. Byłą diablicą, która nie będzie tolerować zdrady... Moc, którą daje jabłko uzyskał niestety też i Piotrek.
"- Czemu brałeś prysznic? - zapytałam, odkładając nóż.
- Wiki, to nie jest tak - powiedział szybko Piotrek. - To nie tak miało być. Ja ci to wszystko wytłumaczę.
- Wytłumaczysz? - prychnęłam. - A co tu jest do tłumaczenia?
- Czekaj, uspokój się! - krzyknął.
To on pierwszy krzyknął. On pierwszy zaatakował. Moje hamulce puściły.
- Pieprz się! - wrzasnęłam. - Albo nie! Pieprz się z Moniką! Przynajmniej ona będzie szczęśliwa! Bo tobie najwyraźniej wszystko jedno!"
Ambitny Azazel, którego plany się zmieniły i zamiast pozycji Władcy Piekieł upatrzył sobie inne stanowisko - Archanioła i Beleth, który za wszelką cenę chce zdobyć Wiki... Kolejny plan uknuty przez dwójkę przyjaciół sprowadza Wiktorię do Niższej Arkadii, gdzie musi ona sobie poradzić ze sporą prośbą dwóch upadłych aniołów. Chcą oni odzyskać skrzydła, które stracili dawno temu i to właśnie ona ma użyć swojej Iskry Bożej do ponownego ich stworzenia.
"- Hm, kogo wolę? Z jednej strony mam diabła, który kłamie i morduje, a z drugiej śmiertelnika, który kłamie i zdradza. Nie wiem. To naprawdę ciężki wybór. Obaj macie tyle pozytywnych cech."
Niebo, cel Azazela, okazuje się bardziej zbliżone do stereotypowego wyobrażenia o tym miejscu - wszyscy ufają sobie nawzajem i są dla siebie mili. W dodatku, dzięki Oknom zmarli mogą spoglądać na Ziemię i śledzić swoich bliskich. Miłosierdzie Aniołów jest wielkie i myląca doskonałość Nieba sprawia, że można nie zauważyć ważnych problemów.
Wyższa Arkadia okazuje się być idealnym miejscem na wplątanie się w kłopoty i plany zawładnięcia nad światem - zwłaszcza, jeżeli główną bohaterką jest Wiktoria, która już raz niemal doprowadziła do końca świata. Więc do czego może być zdolna teraz?
Ponadto w całą sytuację wplątuje się też Piotrek, który również jest posiadaczem Iskry Bożej...
"Czasami, Wiktorio, nawet anioły popełniają błędy."
Ja, anielica to powrót wielu postaci znanych z poprzedniej części: Azazela, Beletha, Wiktorii, Kleopatry czy samego Lucyfera, którzy nie zmienili się tak bardzo przez czas w jakim nas z nimi nie było - wciąż są tak samo barwnymi charakterami jak dotychczas. Wprowadzenie dodatkowych postaci m.in. Anioła Moroni (nazywanego też Poronioni Moroni - tak, to żart Azazela, łatwo się domyślić ;) ) czy puttę Borysa, sprawiło że książka była jeszcze ciekawsza. Niestety, uważam że wątek z rodzicami głównej bohaterki nie był zbyt dobrze zbudowany, wręcz niewiarygodny. Szkoda, bo w tych fragmentach był duży potencjał - można było stworzyć inny stopień książki, trochę bardziej głęboki niż to co otrzymaliśmy. Możliwe, że taki był zamysł pani Miszczuk, ale brakuje mi w tej książce innego wymiaru.
W tej części styl autorki nie uległ większym zmianom - akcja wciąż płynie wartko (może odrobinę wolniej niż w poprzedniej części), a humor wciąż jest widoczny w każdym momencie książki. Bardzo podobało mi się to, że ukochany 'Piotruś' w końcu przestał być tak nazywany, a zastąpiony został Piotrkiem.
Pani Miszczuk ma bardzo lekkie pióro i jej książki czyta się z zapartym tchem - ciągłe zwroty akcji i dynamizm, sprawiają że nie można oderwać się od tekstu aż nie przeczyta się ostatniej literki.
Brakowało mi jednak tego, że o ile w Ja, diablica Wiktoria o charakterze piekła dowiadywała się z doświadczenia, to w tej części było to bardziej opowiadanie, oprowadzanie przez co było to odrobinę nużące. Oprócz tego w pierwszej części przypadło mi do gustu podkreślenie znaczenia liczby 6 w życiu Diabłów, a w Ja, anielica była jedynie mowa o liczbie siedem.
Uważam, że ta część ustępuje odrobinę pierwszej, jednak mimo wszystko jest to kawał zabawnej książki, który warto przeczytać.
http://papierowemiasta.blogspot.com/2013/11/070-ja-anielica-katarzyna-berenika.html
Wiktoria po powrocie do swojego życia na Ziemi nareszcie doczekała się swojego 'happy endu' - razem ze swoim ukochanym Piotrusiem prowadzą zwyczajne życie studentów, pełne zabawy i imprez. Ale... Pewien osobnik, który obiecał sobie, że zdobędzie Wiki nie zamierza odpuścić. Jabłko z drzewa...
2013-08-26
2013-11-06
papierowemista.blogspot.com
Ja, potępiona to trzecia część przygód Wiktorii Biankowskiej, byłej diablicy, niedoszłej anielicy, która tym razem wpakuje się w gorsze kłopoty niż dotychczas. W końcu spokój zdecydowanie nie jest domeną Wiki. Dziewczyna zrywa z Piotrkiem, niezbyt rozgarniętym indywidualnym-indywidualistą i w końcu przyznaje przed samą sobą, że to Beleth jest osobą, z którą chce być. Niestety, sam zainteresowany postanowił się zaszyć Bóg-wie-gdzie aby zaplanować zemstę na byłym (o czym nie wie) chłopaku Wiktorii.
I tak oto dziewczyna znajdując się (po raz kolejny) w niewłaściwym miejscu i w niewłaściwym czasie pada ofiarom knowań Beletha i ciężarówki z mrożonkami.
"- Zastanawia mnie, co ty, Beleth, masz do tych ciężarówek - podstępny diabeł zdawał się go nie słyszeć. - Już drugi raz używasz tej samej marki mrożonek. Jestem bliski posądzenia cię o konszachty z tą firmą. "
Skutkiem fatalnej pomyłki Wiktoria staje przed zadaniem, którego nikomu jeszcze nie udało się wykonać - musi uciec z Tartaru, więzienia dla dusz potępionych. Jej towarzyszami niedoli są od tej pory najwięksi złoczyńcy tego świata m.in. Hitler czy Kuba Rozpruwacz. Historią dziewczyny, o którą rywalizowało Niebo z Piekłem nagle przestają się interesować zarówno Gabriel jak i Lucyfer spisując ją na straty. Władcy Arkadii umywają ręce argumentując to zakazem zbliżania się zarówno aniołów jak i diabłów do Tartaru, więc biedna Wiki musi radzić sobie sama. Ale Wiktoria jest już mało rozgarniętą osobą z pierwszej części serii, ale świadomą siebie i swoich mocy kobietą, która nie zamierza zbyt długo pozostać w tej części zaświatów.
"- Ja bym raczej doradził ci zastanowienie się gdzie się ukryć. - Demoniczny kompan cofnął się w cień, by stworzyć tam przejście do Arkadii. - Obaj znamy Wiktorię. Nie spodoba jej się miejsce, w które trafi.
- Stamtąd nie można wrócić - odparł głucho Beleth.- Straciłem ją... Na zawsze...
- Och, daj spokój. Nie doceniasz Wiktorii.- Azazel znowu zaklaskał z uciechy. - Czuję w kościach, że będzie niezła zabawa."
Szczerze mówiąc sama nie wiem, co sądzić o tej końcowej powieści. Z jednej strony jestem zachwycona książką, ale z drugiej czuję pewien... niedosyt? Nie wiem jak nazwać to uczucie.
Ja, potępiona przyniosła ze sobą kolejny ciąg całkowicie zwariowanych zdarzeń. Właściwie całość rozgrywająca się w samym Tartarze nie przypadła mi aż tak bardzo do gustu. Nie zrozumcie mnie źle - przeciwko samemu miejscu nie mam nic przeciwko! Broń Boże! Truposz Charon w roli przewoźnika, czy niesamowite pułapki Tartaru były genialne, ale niestety nie podobało mi się to, w jaki sposób Wiki odgrywała swoją rolę w tym miejscu. Ja rozumiem, stres, potępienie... Ale ty siedzisz tam od pięciu minut a już świrujesz! Denerwowało mnie to, że dziewczyna zamiast odrobinę ogarnąć Tartar albo chociaż unieszkodliwić wrogów dzięki swoim mocom używała ich na kompletnie nieprzydatne rzeczy jak zmiana ubrania!
Kolejną irytującą z lekka rzeczą było to, że biedny Beleth stracił odrobinę swojej zadziorności. Pani Michalak dała mu w tej części odrobinę charakteru byłego chłopaka Wiki - Piotrusia. Na szczęście dość szybko się naprostował, ale samo ujrzenie przystojnego Diabła w tej mało reprezentatywnej roli zniszczyło mój światopogląd...
Szkoda też, że wątek z liczbami został w tej części zredukowany do minimum. Miałam nadzieję, że 'magiczna liczba' Tartaru będzie miała jakiś wpływ na np. wydostanie się Wiktorii z Tartaru, ale cóż...
Nie będę ukrywać, moim zdaniem książka na dobre rozpoczęła się dopiero w połowie, chociaż już od początku czytelnik zostaje wciągnięty w akcję.
"- Na całe moje szczęście jestem cholernym Szatanem i mogę zmienić moje cholerne zdanie!"
Sama książka nie ustępuje poprzednim w swoim humorze czy treści. Trzecia część serii nie zawodzi oczekiwań i utrzymuje poziom poprzednich dwóch tomów. Moim skromnym zdaniem cała seria jest świetna - przeczytałam ją w jeden dzień. W dodatku zakończenie w pełni mnie usatysfakcjonowało i można było w nim zobaczyć odrobinę tego stylu autorki, który zauroczył czytelników - znanego z Ja, diablicy. O ile druga część zaskoczyła lekkim spadkiem formy to Ja, potępiona jest zdecydowanie książką odpowiednią na zakończenie trylogii. Może i autorka zmieni zdanie i jedna z kolejnych książek będzie rozgrywała się w zaświatach? Myślę, że byłoby to bardzo ciekawe i zdecydowanie byłabym za!
papierowemista.blogspot.com
Ja, potępiona to trzecia część przygód Wiktorii Biankowskiej, byłej diablicy, niedoszłej anielicy, która tym razem wpakuje się w gorsze kłopoty niż dotychczas. W końcu spokój zdecydowanie nie jest domeną Wiki. Dziewczyna zrywa z Piotrkiem, niezbyt rozgarniętym indywidualnym-indywidualistą i w końcu przyznaje przed samą sobą, że to Beleth jest...
2013-05-09
Opowieść dotyczy Okichi Saiko, japonki, która przyszła na świat w niewielkiej wiosce i której jedynym marzenie było normalne życie. Kobieta, której jedyną winą było to, że się nie miała odwagi się zabić, gdy los przyszykował jej inną przyszłość niż w marzeniach.
Historia może nie ma wielkiego polotu, ale jest pełna uczuć, które przebijają się przez karty książki. Wzloty i upadki pięknej kobiety; to, jak jej uroda i obojętność - a właściwie wrogość - ludzi prowadzi ją na samo dno butelki sake jest niezwykle wzruszającą opowieścią, która zmusza do zastanowienia się. Bo przecież, czy i my, dzisiaj, bez powodu nie obwiniamy, oskarżamy, piętnujemy? Czy każda siła topnieje pod naporem ludzkiej nienawiści?
Okichi, konkubino gaijina, co oni ci zrobili? Tojin Okichi, Tojin Okichi, Tojin Okichi...
Opowieść dotyczy Okichi Saiko, japonki, która przyszła na świat w niewielkiej wiosce i której jedynym marzenie było normalne życie. Kobieta, której jedyną winą było to, że się nie miała odwagi się zabić, gdy los przyszykował jej inną przyszłość niż w marzeniach.
Historia może nie ma wielkiego polotu, ale jest pełna uczuć, które przebijają się przez karty książki. Wzloty i...
2010-01-01
2010-01-01
2011-01-01
2011-01-01
2011-01-01
2011-01-01
2011-01-01
2011-01-01
2012-08-01
2012-08-01
2012-08-01
2012-08-31
2012-09-01
2012-09-30
2012-12-26
http://papierowemiasta.blogspot.com/2013/11/069-ja-diablica-katarzyna-berenika.html
Ja, diablica to książka, którą chciałam przeczytać od dawna. Opinie o tej książce sprawiły, że wiedziałam iż jest to książka właśnie dla mnie - pełna humoru i z aniołami i diabłami w roli głównej. I tak, mając odrobinę wolnego czasu wylądowałam z nosem w tej genialnej powieści Katarzyny Bereniki Miszczuk.
Wiktoria Biankowska znajduje się w bardzo specyficznym urzędzie. Podchodząc do drzwi z numerem 6, nie spodziewa się co czeka ją za nimi. Tablica informacyjna również jest enigmatyczna: Dział zatrudnienia.
Po krótkim wywiadzie z demonem zostaje skierowana do kolejnej sali, Przydziałów. Sala numer 66 kryje kolejną istotę - wita ją przystojny osobnik o kruczoczarnych włosach (miła odmiana po urzędniku z Zatrudnień), który przedstawia się jako Beleth. Historia robi się coraz bardziej zakręcona, a Wiktoria otrzymuje klucz do nowego domu w stylu hiszpańskim z ogrodem tuż nad brzegiem morza, po czym zostaje odesłana z kartką pokrytą czerwonym atramentem do pokoju 666, gdzie ma zakończyć się proces jej werbowania na stanowisko Diablicy.
"Położył przede mną jabłko i kilka identycznych kartek, na których było oświadczenie, że przyjęłam moc i miejsce na podpis.
- Proszę - powiedział takim tonem, że wcale nie zabrzmiało to uprzejmie. - Sześć egzemplarzy deklaracji.
- Nie jestem głodna. - Przesunęłam jabłko na bok, szukając drobnego druku na jednej z kopii dokumentu. (...)
- A moc? - zapytałam.
Demon wskazał na małe, zielone jabłko, przypominające papierówkę.
- To jest moc? - Miałam ochotę się zaśmiać.
- Musisz je zjeść - wyjaśnił. - Jesteśmy tradycjonalistami. "
Piekło okazuje się być całkiem przyjemną okolicą. Wiktoria, której marzeniem była wycieczka w ciepłe kraje świetnie czuje się w ciepłym, piekielnym klimacie Los Diablos. W dodatku jej konsultantem ds. życia w Piekle okazuje się być Beleth, przystojny diabeł, którego poznała w urzędzie. Okazuje się, że piekło nie jest takie złe, a imprezy odbywające się tylko tutaj są po prostu... nieziemskie.
Dziewczyna musi poradzić sobie z nową rolą i z pomocą Kleopatry - królowej Egiptu i diablicy nr 1 oraz Beletha zaczyna wprawiać się w swoją nową rolę i targować się o ludzkie dusze. Werbowanie nowych członków diabelskiej społeczności to główne zadanie Wiki w nowym życiu i jak na początek radzi sobie z nim naprawdę świetnie.
"My jesteśmy blisko jądra Ziemi. Ciepło geotermalne i tak dalej. A oni? W chmurach. Przecież każdy wie, że im wyżej tym zimniej. Poza tym spójrz na niego. Blondyn - zupełnie jakby urwał się ze Skandynawii. Mogę się założyć, że ma na chacie same meble i Ikei. "
Wiktoria, osoba z której perspektywy patrzymy na wydarzenia w książce jest osobą odważną, bystrą i z poczuciem humoru w odpowiednim miejscu. Jej piekielny kluczyk umożliwia jej w wolnym czasie odwiedzać Ziemię i w związku z tym dziewczyna może wciąż spotykać się z przyjaciółmi - a zwłaszcza z ukochanym Piotrusiem (o którego zazdrosny jest Beleth). Wiki podróżuje między Los Diablos a Warszawą i lawiruje pomiędzy dybiącym na jej cnotę Belethem oraz (niestety) nie dybiącym na jej cnotę Piotrusiem.
Oprócz tego postanawia się ona zemścić na swoim zabójcy, ale jednocześnie dowiaduje się ona co nieco o swoim dość dziwnym zabójstwie - i nabiera podejrzeń co do słuszności swojej śmierci...
Uwielbiam większość postaci w tej książce - poza Piotrusiem. Flegmatyczny, nazywany również ciepłymi kluchami, Piotruś to zdecydowanie osoba którą trudno polubić. Już samo zdrobnienie jakiego używa wobec niego Wiki dużo o nim mówi!
Beleth z kolei jest postacią niemal idealną dla Wiki (która sama tego nie zauważa przez jej idiotyczne zauroczenie). Jego piekielnie piękna klatka piersiowa i błysk w oku niestety nie przekonują dziewczyny do tego, aby porzuciła swoją ziemską miłość i zajęła się pozaziemskimi przyjemnościami - pomimo wielkiego daru przekonywania mężczyzny. Cóż, ja bym się nie wahała, zwłaszcza po jego pięknym wyznaniu... Ale wracając do recenzji...
Azazel, prawdziwy diabeł tej książki po prostu mnie zauroczył, chyba nawet skuteczniej niż jego przyjaciel. Jego ciągłe niecne plany i specyficzna przyjaźń z Belethem są urocze. Chociaż wiem, że robił wiele rzeczy źle i naumyślnie, to po prostu nie da się go lubić za jego prostolinijność w tym, co robił. Chyba tylko to pozostało mu po niebie... Jego dziewczyna, Kleopatra w pewien stereotypowy sposób do niego pasuje. Ich związek, który (prawdopodobnie) opiera się głównie na fizyczności i lekko płytkim charakterze królowej, co w dziwny sposób uzupełniają charakter Azazela, króla spisków. Widać jego ambicje były dobrym magnesem na diablicę taką jak Kleo.
Podsumowując - książka jest idealna, jeżeli ktoś chce przekonać się o tym, że i polscy autorzy mogą mieć lekkie pióro. Jeśli chodzi o dialogi i ogólny zarys książki pani Miszczuk poradziła sobie wyśmienicie, chociaż można byłoby się czepić stosunku ilości dialogu i opisu (w pierwszej osobie - jeżeli ktoś nie polubi Wiktorii to może to irytować). Uważam, że ta książka jest bardzo dobrą lekturą na jesień i oderwanie się od stresów dnia powszedniego. Wypad do Piekła to dokładnie to, czego człowiek potrzebuje, żeby odpocząć!
http://papierowemiasta.blogspot.com/2013/11/069-ja-diablica-katarzyna-berenika.html
więcej Pokaż mimo toJa, diablica to książka, którą chciałam przeczytać od dawna. Opinie o tej książce sprawiły, że wiedziałam iż jest to książka właśnie dla mnie - pełna humoru i z aniołami i diabłami w roli głównej. I tak, mając odrobinę wolnego czasu wylądowałam z nosem w tej genialnej powieści Katarzyny...