Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

DNF 104/355

DNF 104/355

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dla Norwegów może wartościowa i pokazująca drugą stronę. To jak najbardziej na plus dla autorki, że poruszyła podobny temat, który dotarł do tamtej społeczności.

Dla mnie jednak całkowicie bezwartościowa. Czytało się bardzo słabo. Nie dowiedziałam się nic ciekawego, bo wszystko było tylko dosłownie poruszone i od razu autorka przeskakiwała na inny temat. Zero rozwinięcia jakiegokolwiek problemu w taki sposób, żeby to miało sens.
Niestety ciężko tę książkę nazwać reportażem.

Dla Norwegów może wartościowa i pokazująca drugą stronę. To jak najbardziej na plus dla autorki, że poruszyła podobny temat, który dotarł do tamtej społeczności.

Dla mnie jednak całkowicie bezwartościowa. Czytało się bardzo słabo. Nie dowiedziałam się nic ciekawego, bo wszystko było tylko dosłownie poruszone i od razu autorka przeskakiwała na inny temat. Zero rozwinięcia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

DNF 300/800

DNF 300/800

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pierwszy raz miałam styczność z kryminałem o komediowym charakterze, ale wyjątkowo dobrze mi się słuchało "Kółko pani się urwało" Jacka Galińskiego. Chętnie zobaczę jak dalej potoczą się przygody pewnej starszej pani w Warszawie.

Pierwszy raz miałam styczność z kryminałem o komediowym charakterze, ale wyjątkowo dobrze mi się słuchało "Kółko pani się urwało" Jacka Galińskiego. Chętnie zobaczę jak dalej potoczą się przygody pewnej starszej pani w Warszawie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem zachwycona. Książka, do której potrzebowałam podejść dwa razy, pozostawiła po sobie bardzo duży ślad.

Historia prosta i skomplikowana jednocześnie. Pięć pokoleń, każda różna i podobna jednocześnie. Trudne historie oraz prosta interpretacja. Powiedziałabym, że płynęłam przez tą książkę, czytało mi się ją bardzo szybko.
Wzbudzała we mnie różne emocje, z jednej strony taki spokój wewnętrzny, a z drugiej głębokie uczucia niezrozumienia i smutku.

Książka Aly Cha wywarła na mnie duże wrażenie, chociaż nie spodziewałam się po niej niczego. Polecam wszystkim, żeby każdy dał jej szansę. Chociaż jednocześnie mam wrażenie, że pozycja dla wszystkich nie jest. Wiele sprzecznych emocji, ale dla mnie zdecydowanie godna polecenia.

Jestem zachwycona. Książka, do której potrzebowałam podejść dwa razy, pozostawiła po sobie bardzo duży ślad.

Historia prosta i skomplikowana jednocześnie. Pięć pokoleń, każda różna i podobna jednocześnie. Trudne historie oraz prosta interpretacja. Powiedziałabym, że płynęłam przez tą książkę, czytało mi się ją bardzo szybko.
Wzbudzała we mnie różne emocje, z jednej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Siri Petterson znowu mi pokazała za co pokochałam tę serię. Po drugim tomie, który czytało mi się dosyć topornie, trzeci wciągnął mnie od pierwszych stron, aż po sam koniec.

Najbardziej w tej książce podobają mi się postacie, taka Hirka, główna bohaterka i jej przemiana przez wszystkie 3 tomy. Mam wrażenie, że jest to jedna z lepiej wykreowanych postaci o jakich kiedykolwiek czytałam. Cała jej metamorfoza była tak fantastycznie opisana, że aż się widziało oczami wyobraźni jej przemianę i wydarzenia, które na nią wpłynęły.

Polecam bardzo serdecznie całą serię Kruczych Pierścieni!

Siri Petterson znowu mi pokazała za co pokochałam tę serię. Po drugim tomie, który czytało mi się dosyć topornie, trzeci wciągnął mnie od pierwszych stron, aż po sam koniec.

Najbardziej w tej książce podobają mi się postacie, taka Hirka, główna bohaterka i jej przemiana przez wszystkie 3 tomy. Mam wrażenie, że jest to jedna z lepiej wykreowanych postaci o jakich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka dobra, słuchało się bardzo przyjemnie, o ile można tak powiedzieć o temacie, który porusza. Jednocześnie nie zachwyciła mnie na tyle, żeby o niej jakoś na dłużej zapamiętać. Polecam jak najbardziej, szczególnie osobom, które lubią zagłębić się w umysły osób, które chcą w pojęciu ogólnym zrobić coś "złego" - ich motywacje, myśli.

Książka dobra, słuchało się bardzo przyjemnie, o ile można tak powiedzieć o temacie, który porusza. Jednocześnie nie zachwyciła mnie na tyle, żeby o niej jakoś na dłużej zapamiętać. Polecam jak najbardziej, szczególnie osobom, które lubią zagłębić się w umysły osób, które chcą w pojęciu ogólnym zrobić coś "złego" - ich motywacje, myśli.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Behawiorysta" Remigiusza Mroza to zarówno moja pierwsza książka autora, jak i pierwszy przesłuchany audiobook. Na początku nie byłam do niej przekonana, ani klimat nie mój do końca, ani twórczości Mroza jakoś bardziej nie kojarzyłam. Pozory jednak myliły. I to bardzo. Wciągnęłam się bez końca. Miejscami ciężka, zgłębiająca się w moralność pewnie każdej osoby, która tę książkę już poznała. Mimo tego autor przedstawił "problem" "Behawiorysty" bardzo przystępnie i interesująco.

Książka "Behawiorysta" zaczyna się w przedszkolu. Zamachowiec, który wtargnął do budynku grozi, że zabije wszystkich wychowawców i dzieci, a to wszystko jest nagrywane na żywo i dostępne dla każdego, kto tylko ma dostęp do internetu. Nikt nie wie, jakie są powody takiego zachowania, policja rozkłada ręce na motywy tej osoby. Jedyną deską ratunku wydaje się być Gerard Edling, były prokurator, który jest specjalistą od kinezyki. Wydaje się, że nie ma sobie równych w ocenie zachowań niewerbalnych przestępców i to właśnie w nim służby pokładają największe nadzieję. Może chociaż jemu uda się ocenić, czym tak naprawdę kieruje się zamachowiec. I do czego może się posunąć...

Polecam każdemu kto chociaż trochę lubi kryminały, ale też osobom które ciekawi aspekt psychiczny zbrodniarza oraz nas samych. Ja już nie mogę się doczekać kolejnej części, a was zachęcam do sięgnięcia do tej pozycji Remigiusza Mroza.

"Behawiorysta" Remigiusza Mroza to zarówno moja pierwsza książka autora, jak i pierwszy przesłuchany audiobook. Na początku nie byłam do niej przekonana, ani klimat nie mój do końca, ani twórczości Mroza jakoś bardziej nie kojarzyłam. Pozory jednak myliły. I to bardzo. Wciągnęłam się bez końca. Miejscami ciężka, zgłębiająca się w moralność pewnie każdej osoby, która tę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Mocniejsza niż śmierć" opowiada historię Radka, niezwykle smutną i szczerą do bólu. Na początku nie spodziewałam się wiele, nie wiem, czy to okładka, czy co innego, ale nie potrafiłam "wciągnąć" się w lekturę tej książki. Z czasem, poznając życie Radka, które od najmłodszych lat, było pod znakiem strachu i cierpienia, coraz bardziej nie mogłam się oderwać. Radek miał ciężkie dzieciństwo, matka alkoholiczka nie wychowywała go tak jak na rodzica przystało, w ciepłej, kochającej atmosferze.

Główny bohater dorasta, ale ma się wrażenie, że piętno cierpienia już na zawsze zostało do niego przywiązane. Jakby Bóg zesłał cały ból i smutek na tego młodzieńca. Jak sobie poradzi, z całym bagażem doświadczeń, mimo młodego wieku? Czy kiedykolwiek dozna szczęścia? Czy ktoś mu wskaże drogę do nowego życia?

Książkę naprawdę warto przeczytać. Wierzę, że wielu z was poruszy i zwróci uwagę na różne aspekty życia codziennego, jak i duchowego.

"Mocniejsza niż śmierć" opowiada historię Radka, niezwykle smutną i szczerą do bólu. Na początku nie spodziewałam się wiele, nie wiem, czy to okładka, czy co innego, ale nie potrafiłam "wciągnąć" się w lekturę tej książki. Z czasem, poznając życie Radka, które od najmłodszych lat, było pod znakiem strachu i cierpienia, coraz bardziej nie mogłam się oderwać. Radek miał...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W drugiej części "Rycerzy Sycylii" znowu spotykamy się z Tankredem i jego mistrzem Hugonem z Tarsu. Mamy kwiecień 1156 roku. Spokojne życie w nadmorskim miasteczku Barfleur burzy seria okrutnych morderstw dzieci. Wśród ludzi wzrasta niepokój, a charakterystyczny napis na ofiarach, który zostawia sprawca, nie wydaje się dawać żadnej wskazówki. W końcu następuje godzina wypłynięcia. Na statku przewożone są skarby dla króla Sycylii, które chronią "dzicy wojownicy" oraz młoda kobieta, która ma zostać żoną hrabiego de Marsico. Oprócz nich znajdują się tam Tankred i Hugo oraz kilku innych pasażerów. Jeszcze nie wiedzą, ile niebezpieczeństw czeka ich na otwartych wodach. Oprócz piratów, zagrożeniem okazuje się morderca z Barfleur. Czy naszym bohaterom uda się wyjść z tej wyprawy cało? Kto jest tajemniczym zabójcą niewinnych dzieci?
"Ludzi wiatru" czytałam już chwilę temu, ale dopiero niedawno pojawiła się jej recenzja. Nie należała ona do zbyt wciągających lektur, więc trochę się obawiałam kolejnych części. Ostatecznie przełamałam się i bardzo mnie to cieszy. Ba! Przeczytałam nawet trzecią część, ale jej recenzja pojawi się na dniach.

Tym razem bohaterowie wydali mi się bardziej wyraźni i ciekawi. Krwawe morderstwa na niewinnych dzieciach, wzbudzały emocje i aż się chciało krzyczeć, żeby w końcu dorwali mordercę. Fakt, faktem, że akcja znowu rozkręca się dopiero w połowie książki, ale już to ścierpiałam. Gorzej, że znowu rozwiązanie zagadki było niemalże podane na tacy - niemalże, bo do końca nie byłam jego pewna, chociaż obstawiałam dobrze. Do tego tę pozycję czytało mi się bardzo szybko oraz nieraz czułam się, jakbym uczestniczyła w życiu bohaterów.

Może nie jest to szczególnie zachwycająca seria, ale tę część oceniłam na dobrą. Występuje kilka niedociągnięć, których czepiałam się przy "Ludziach wiatru", ale zdradzę wam, że ta część wypadła, jak na razie najlepiej. Już nie mogę się doczekać kolejnych przygód Hugo i Tankreda!

W drugiej części "Rycerzy Sycylii" znowu spotykamy się z Tankredem i jego mistrzem Hugonem z Tarsu. Mamy kwiecień 1156 roku. Spokojne życie w nadmorskim miasteczku Barfleur burzy seria okrutnych morderstw dzieci. Wśród ludzi wzrasta niepokój, a charakterystyczny napis na ofiarach, który zostawia sprawca, nie wydaje się dawać żadnej wskazówki. W końcu następuje godzina...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rok 1155. Do zamku Pirou w Normandii przybywają dwaj podróżnicy. Jednym z nich jest młody Tankred, a drugim jego mistrz - Hugo z Tarsu. Już niedługo mają się dowiedzieć, że ich wizyta przypadła na trudne czasu tego zamku. Umierająca siostra króla Pirou oraz tajemnicza śmierć jego jedynego syna. Gdyby tego było mało okazuje się, że on sam, pan zamku jest na celowniku pewnego spiskowca. Zaczynają się dziać dziwne rzeczy, które coraz bardziej niepokoją ludzi z Pirou. Na szczęście jest osoba, która powzięła się rozwiązania tej zagadki - Hugo z Tarsu, ale czy uda mu się to zrobić na czas?

"Ludzi wiatru" czytałam już chwilę temu, a dokładnie pod koniec listopada. Nic więc dziwnego, że nie pamiętam jej fabułę zbyt dobrze. Recenzję planowałam napisać już dawno temu, ale odkładałam to i odkładałam, bo wciąż nie wiedziałam, co o niej napisać. Mam mieszane odczucia, ale z racji tego, że ostatnio wyposażyłam się w dwie kolejne części "Rycerzy Sycylii" (tak się nazywa seria) postanowiłam w końcu coś o niej napisać.

Dlaczego mam tak mieszane odczucia? Z jednej strony jest to książka napisana przyjemnym w odbiorze językiem, a jej fabuła jest osadzona w interesujących czasach. Sam wątek kryminalny początkowo intryguje, ale wraz z rozwojem akcji, coraz łatwiej domyślić się jego rozwiązania. Autorka usilnie starała się namieszać czytelnikowi w głowie, ale niestety nie do końca jej to wyszło. W ten sposób, o ile cały pomysł na książkę wydawał się interesujący to ostatecznie wypadł on dosyć przeciętnie. Podobnie się tyczy bohaterów, których Viviane Moore nie przedstawiła odpowiednio ciekawie - większości to ja już nawet nie kojarzę.

Książka niewątpliwie ma swoje wady i za specjalnie nie zachwyca. Jednak jest to tego rodzaju powieść, która pozostawia nutkę ciekawości, stąd też moja chęć poznania kolejnych części. Kto wie, może wypadną lepiej? To się jeszcze okaże, a tymczasem polecam Wam pierwszą część "Rycerzy Sycylii".

otro-mundooo.blogspot.com

Rok 1155. Do zamku Pirou w Normandii przybywają dwaj podróżnicy. Jednym z nich jest młody Tankred, a drugim jego mistrz - Hugo z Tarsu. Już niedługo mają się dowiedzieć, że ich wizyta przypadła na trudne czasu tego zamku. Umierająca siostra króla Pirou oraz tajemnicza śmierć jego jedynego syna. Gdyby tego było mało okazuje się, że on sam, pan zamku jest na celowniku pewnego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pia jest doskonała... nieśmiertelna. Jest podziwiana przez innych, ale przede wszystkim jest nadzieją dla naukowców. To od niej się zaczęło. To ta 17-letnia dziewczyna, jako pierwsza ma przed sobą nieskończenie wiele lat życia. Odcięta od świata zewnętrznego... zamknięta w tajnym laboratorium, ukrytym głęboko w amazońskiej dżungli, nie chodzi do szkoły, na zakupy, nie odwiedza rówieśniczek, ani nie spotyka się z chłopakami w jej wieku. Ona nawet nie wie, jak wygląda świat - mapa? w życiu jej nie widziała. Dla Pii to Little Cam i otaczająca ją dżungla stanowi większość kuli ziemskiej. A wszystko po to, żeby nikt jej nie zobaczył. Istnieje niemalże tylko po to, aby dała początek nowej rasie ludzi - nieśmiertelnych. Wszystko się zmienia, gdy dziewczyna wymyka się i na wolności poznaje Eio. Razem z nim postanawia dowiedzieć się o swoim pochodzeniu, co kompletnie odmieni jej dotychczasowe życie...

Gdy pierwszy raz spotkałam się z tą książką miałam mieszane uczucia. Z jednej strony całkiem intrygujący opis - nieśmiertelność? laboratorium ukryte w dżungli? - ale z drugiej ta obawa, że to jedna z książek, o których tyle się mówi, a potem kończy się na tym, że poza miłością głównych bohaterów nie ma nic więcej. Jak w końcu wypadła? Średnio. Czasami intrygująco, ale ogólnie książka nie dla mnie.

Duży plus dla autorki za pomysł, który już od początku mnie zaintrygował. Pia jest zwykłą (no dobra - doskonałą, w końcu jest nieśmiertelna!) dziewczyną, która zamiast robić, to co normalnie nastolatki robią, musi siedzieć "zamknięta" w Little Cam, ucząc się i przygotowując do jej życiowego zadania. Dla niej to normalne, bo nic nie wie o świecie zewnętrznym. Otacza ją wiele ludzi - naukowców, którzy patrzą na nią, jak na obiekt przez nich stworzony. Nie liczą się z jej uczuciami, bo najważniejsze jest to aby zdała wszystkie testy i w końcu mogła wykonać swoje zadanie. Tylko nieliczne oczy krzywią się na widok tak traktowanej dziewczyny. Sama Pia na początku nie wie, że coś jest nie tak - dla niej to wszystko normalne, tak została wychowana. Dopiero po poznaniu Eio i jego plemienia dowiaduje się, jak wiele dotąd traciła. Dowiaduje się, jak tak naprawdę powstała...

Książka jest gruba, ale czyta się ją bardzo szybko. Autorka ma prosty i płynny styl pisania, co jeszcze bardziej to ułatwia. Nie chcę pisać, że ta "Geneza" jest zła, bo nie jest. Porusza wiele wartościowych tematów i ma ciekawą fabułę. Myślę, że wielu osobom, które zaczytują się w tego typu książki, na pewno się spodoba. Dla mnie była to po prostu przyjemna lektura z kilkoma ciekawszymi momentami, która wnosiła coś nowego do świata książek - a przynajmniej dla mnie, bo sama nie znam pozycji o podobnej tematyce.

Pia jest doskonała... nieśmiertelna. Jest podziwiana przez innych, ale przede wszystkim jest nadzieją dla naukowców. To od niej się zaczęło. To ta 17-letnia dziewczyna, jako pierwsza ma przed sobą nieskończenie wiele lat życia. Odcięta od świata zewnętrznego... zamknięta w tajnym laboratorium, ukrytym głęboko w amazońskiej dżungli, nie chodzi do szkoły, na zakupy, nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest rok 1932. Kalkuta. Ben oraz jego najbliżsi przyjaciele kończą 16 lat i są gotowi opuścić mury domu dziecka. Czas, aby się usamodzielnili i rozpoczęli dorosłe życie. Z tej okazji postanawiają zorganizować imprezę pożegnalną i oficjalnie rozwiązać stowarzyszenie. Wszystko szło pomyślnie, aż poznają swoją rówieśniczkę - Sheere. Zabierają dziewczynę do swojego tajnego miejsca spotkań - Pałacu Północy, gdzie poznają historię, która zmieni ich imprezę pożegnalną w koszmar. Dowiadują się od Sheere o legendarnym domu, który decydują się odnaleźć. Ta decyzja prowadzi ich wprost na trop przerażającej tajemnicy Kalkuty. Płonący pociąg, zjawa... Jeszcze nieraz przyjdzie im pożałować swojej decyzji.

O Zafónie słyszałam wiele pozytywnych opinii, ale wciąż nie było mi po drodze przeczytanie jego książek. Kiedy w końcu zdecydowałam się na poznanie którejś z jego pozycji, postanowiłam wziąć coś cienkiego - nie mam zbytnio czasu na czytanie, a nie chciałam robić zbytniego zastoju na blogu. Tak padło na "Pałac Północy", którego opis tak średnio wpadał w moje gusta.

Sposób pisania autora jest przyjemny w odbiorze, a historia nastolatków rozwija się bardzo szybko - można by wręcz powiedzieć, że aż za szybko, bo nie zdążyłam się nawet dobrze rozkręcić, a tu już był koniec. Jak już pisałam jest to pozycja, która niekoniecznie wpada w moje gusta, ale jak na jesienne wieczory była ona miłą odskocznią od innych lektur. Bohaterowie byli dobrze przedstawieni, a ich przygody może nie sprawiały żadnych dreszczy na skórze, czy większych emocji, ale ciekawie się rozwijały, aż do samego końca.

Ogólnie książka godna polecenia, ale bardziej dla młodszych czytelników - oczywiście starsi też mogą znaleźć w niej coś interesującego, ale jak dla mnie wypadła trochę średnio. Jeżeli lubicie przygodowe książki, które czyta się szybko i przyjemnie, to jest to pozycja dla was!

Jest rok 1932. Kalkuta. Ben oraz jego najbliżsi przyjaciele kończą 16 lat i są gotowi opuścić mury domu dziecka. Czas, aby się usamodzielnili i rozpoczęli dorosłe życie. Z tej okazji postanawiają zorganizować imprezę pożegnalną i oficjalnie rozwiązać stowarzyszenie. Wszystko szło pomyślnie, aż poznają swoją rówieśniczkę - Sheere. Zabierają dziewczynę do swojego tajnego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pochodzący z Dlichsplat Worn, nie cieszy się zbytnim poważaniem. Nazywany przybłędą i odmieńcem, postanawia opuścić rodzinne strony i osiedlić się z dala od nieprzyjemnych sąsiadów. Podczas podróży nagle zostaje porwany przez gnomy i doprowadzony przed oblicze tajemniczej istoty zwanej władcą czasu. Zostaje mu złożona propozycja - w zamian za wyświadczenie przysługi, przez dziesięć lat będzie szkolony na wojownika. Dla Worna jest to szansa pozbycia się dotychczasowej reputacji i rozpoczęcia nowego życia. Musi jednak być świadomy, że to, o co poprosi go władca czasu, nie będzie należało do łatwych. Musi przemierzyć odległe, często niebezpieczne tereny w poszukiwaniu klucza - drkaka.

"Worn" to obszerna książka wydana samodzielnie przez autora w formie e-booka. Jak wiecie, nie przepadam za takim sposobem czytania, ale jako miłośniczka fantasy, nie mogłam odpuścić takiej okazji. Już sam opis wydawał mi się interesujący, więc już nie mogłam się doczekać, aż dowiem się, co kryje się pomiędzy kolejnymi stronami książki.

Czytając tę pozycję, nie da się nie zwrócić uwagi na ogrom przeróżnych opisów. Jak dla mnie jest to duży plus. Uwielbiam, jak w książkach, a szczególnie tych z tego gatunku, jest pełno niesamowitych i długich opisów, które pomagają mi w wyobrażeniu sobie tych wszystkich ciekawych miejsc. Jestem jednak świadoma, że niektórzy za tym nie przepadają i miejscami może to mocno spowalniać akcję i po prostu nudzić - odczułam to szczególnie na początku, ale wraz z kolejnymi stronami było coraz lepiej.

"Towarzysząca postępowi cywilizacyjnemu arogancja doprowadziła was do przeświadczenia, że jesteście najważniejsi, a cały świat powstał wyłącznie dla was, byście mogli z niego korzystać."

Warto zwrócić uwagę na bohaterów książki. Worn nie dość, że natyka się na różne, fantastyczne istoty, to poznaje wiele ciekawych postaci. Jedne z nich będę mu towarzyszyły krócej podczas tej niebezpiecznej podróży, a inne dłużej. Każda z nich jest jednak dokładnie przedstawiona i ciekawa na swój sposób. Już sam Worn, to bohater o nietypowym charakterze. Z jednej strony, w akcie zemsty potrafi wymordować całą wioskę, a z drugiej - jest niesamowicie czuły wobec małego kotka. Tak więc, ciężko uznać go za konkretny typ bohatera - pozytywnego lub negatywnego i to mi się bardzo podobało!

To debiut pana Piotra i naprawdę podziwiam go, że sam wydał tę książkę. Przedstawiona przez niego historia Worna jest niesamowicie wciągająca i ciekawa. Długie opisy to dla mnie wielki plus, ale wiem, że dla niektórych mogą być miejscami nużące. Ciekawy bohater, którego mimo wszystko nie da się nie lubić oraz przesłanie, w którym autor poucza nas przed zbytnim ingerowaniem w świat zwierząt i roślin. Małym minus całej książki są liczne błędy w tekście, ale to nie wpływa znacząco na ocenę tej pozycji. Polecam ją Wam wszystkim, a w szczególności osobom lubiącym ten gatunek.

Pochodzący z Dlichsplat Worn, nie cieszy się zbytnim poważaniem. Nazywany przybłędą i odmieńcem, postanawia opuścić rodzinne strony i osiedlić się z dala od nieprzyjemnych sąsiadów. Podczas podróży nagle zostaje porwany przez gnomy i doprowadzony przed oblicze tajemniczej istoty zwanej władcą czasu. Zostaje mu złożona propozycja - w zamian za wyświadczenie przysługi, przez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Trzecią część serii o Dollangangerach czytałam już chwilę temu. Wiele razy próbowałam coś o niej napisać, ale jakoś zawsze brakowało mi słów. Z jednej strony mi się podobała i mogłabym do Was wołać, abyście zabrali się za tą serię. Z drugiej jednak strony czułam pewien niedosyt. Wciąż jestem przy tym, że wystarczyłaby tylko pierwsza część, co wcale nie oznacza, że kolejne są złe!

Cathy i Chris to rodzeństwo, które swoje dzieciństwo spędziło w okropnych warunkach. Te czasy opisane w "Kwiatach na poddaszu" już dawno minęły, co nie oznacza, że ich wspomnienie boli mniej. Mijają lata. Rodzeństwo wydaje się wieść spokojne życie w "związku małżeńskim". Wychowują trójkę dzieci: dwóch synów Cathy - Barta i Jory'ego oraz adoptowaną córkę Cindy - nie mają one pojęcia o strasznej przeszłości ich rodziców. Wszystko drastycznie się zmienia, gdy do domu obok wprowadza się tajemnicza kobieta. Nic nie byłoby w tym dziwnego, gdyby nie to, że aż za bardzo wydaje się ona interesować dziećmi Cathy i Chrisa. Obdarowuje sympatią Barta (z wzajemnością) i spędza z nim mnóstwo czasu. Jego charakter ulega nagłej zmianie. „Z Bartem działo się coś niesamowitego. Gdzie podział się ten mój mały, nieśmiały i introwertyczny braciszek? Powoli zmieniał się w podejrzliwego, agresywnego i okrutnego chłopca.”

Książka "A jeśli ciernie" wypada odrobinę lepiej od drugiej części, ale tylko nieznacznie. Tym razem mamy do czynienia z innym narratorem: o ile wcześniej historię opowiadali nam na zmianę Cathy i Chris, tak teraz wszystko zostaje przedstawione z perspektywy ich dwóch synów. Był to bardzo dobry zabieg ze strony autorki, bo jak wiadomo dzieci odbierają różne rzeczy w inny sposób, niż dorośli. Bart to dziesięciolatek, który nie wie, co się wokół niego dzieje. Jego rodzice często dziwnie się zachowują oraz pewnego dnia poznaje tajemniczą kobietę. Z grzecznego chłopca zaczyna zamieniać się w nerwowe i zamknięte w sobie dziecko. Jory jest kilka lat starszy, więc łatwiej jest mu zrozumieć niektóre sytuacje bez uszczerbku na psychice. Widząc zmiany zachodzące w młodszym bracie, pragnie mu pomóc, ale nie ma pojęcia w jaki sposób.

Styl pisania autorki jest plastyczny, a jej książki wciągają bez pamięci. To co przedstawiła w burzliwej historii rodziny Dollangangerów, nie raz wstrząsa i wzbudza oburzenie. Trudno uwierzyć w niektóre zachowania bohaterów i ciężko obserwować niebezpieczną zmianę zachodzącą w zaledwie dziesięcioletnim dziecku.

Książkę, jak i całą serię polecam Wam gorąco! Sama już nie mogę się doczekać, aż przeczytam kolejne części. Oczywiście, tak jak napisałam na początku - nic nie dorówna samym "Kwiatom na poddaszu", ale obserwowanie dalszych losów bohaterów jest ciekawe i wciągające. Polecam!

Trzecią część serii o Dollangangerach czytałam już chwilę temu. Wiele razy próbowałam coś o niej napisać, ale jakoś zawsze brakowało mi słów. Z jednej strony mi się podobała i mogłabym do Was wołać, abyście zabrali się za tą serię. Z drugiej jednak strony czułam pewien niedosyt. Wciąż jestem przy tym, że wystarczyłaby tylko pierwsza część, co wcale nie oznacza, że kolejne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zimowy monarcha jest książką, która od bardzo, ale to bardzo długiego czasu dawała mi znak o swoim istnieniu, a ja pomimo wielkiej chęci, wciąż nie miałam sposobności, aby ją przeczytać. Wzięłam się jednak w garść i w końcu bez zastanowienia kupiłam powyższą pozycję. Czy mi się spodobała? I to jak! Jednak zanim zacznę swoje ochy i achy na temat tej książki, przybliżę Wam chociaż trochę jej treści.

Brytania na przełomie V i VI wieku naszej ery przechodzi trudne czasy. Wszędzie rozgrywają się wojny, w których giną tysiące ludzi. Na wyspie zapanował nieporządek, który może doprowadzić do wielkiej katastrofy. Walki pomiędzy królestwami Brytanii znacznie utrudniają wojnę z ich największym wrogiem - Sasami. Co więcej pojawia się jeszcze jeden problem - kraj może zostać bez króla. Uther to już starzec i niedługo pożyje na świecie. Nie ma on jednak dziedzica w odpowiednim wieku, a jedyną osobą, która mogłaby sięgnąć po koronę jest znany nam wszystkim Artur - nieślubny syn Uthera i podopieczny Merlina. Mężczyznę czekają trudne czasy, w których swoją odwagą i zdeterminowaniem będzie musiał zapobiec rozłamowi Brytanii.

Cała historia jest opowiedziana przez Derfla - młodzieńca, który sam przecierpiał całą wojnę. Ukazuje on nam prawdziwy i brutalny świat, w którym wojna dziesiątkuje ludzi. Bohaterowie książki są zupełnie inni od tych, których możemy spotkać w legendach. Oni żyją, są z krwi i kości - są po prostu realni. Artur wciąż jest odważny i honorowy, ale czasami bywa także irytujący, szczególnie wtedy, gdy widzimy, jak podchodzi do czegoś z czystym egoizmem. Warto także zwrócić uwagę na Lancelota, o którym zawsze się mówiło, jaki to on nie wspaniały i mężny, a tutaj przedstawiony został, jako postać unikająca walk i przypisująca sobie zasługi innych, byleby tylko ludzie wychwalali jego osobę.

Bohaterów jest wiele, ale każdy ma swój charakter. Nie są już przedstawiani, jako wyidealizowane postacie, a jako żywi ludzie, którzy musieli przeżyć wiele ciężkich lat. W ich czasach rozwija się chrześcijaństwo, które powoli odpycha inne wierzenia , a to powoduje kolejne konflikty.

Cornwell stworzył niesamowity świat, który pochłania czytelnika bez reszty. Dzięki wspaniałym opisom miejsc i sytuacji, a także żywej kreacji bohaterów, na prawdę ciężko oderwać się od Zimowego monarchy, a uwierzcie mi, że u mnie to się nie tak często zdarza. Nawet nie byłam świadoma kiedy mijały kolejne minuty i strony - tak bardzo mnie wciągała i zachwycała ta książka. Bernard Cornwell to wspaniały pisarz, który swoim talentem pisarskim, nie daje czytelnikowi wytchnienia i nie pozwala mu odejść ani na minutę od książki. Co z tego, że ma całe 560 stron. Jeżeli ja przeczytałam ją (w moim) w takim szybkim tempie, to i wy przeczytacie ją jeszcze szybciej i mam nadzieję z równym zapałem.

Zimowy monarcha jest książką, która od bardzo, ale to bardzo długiego czasu dawała mi znak o swoim istnieniu, a ja pomimo wielkiej chęci, wciąż nie miałam sposobności, aby ją przeczytać. Wzięłam się jednak w garść i w końcu bez zastanowienia kupiłam powyższą pozycję. Czy mi się spodobała? I to jak! Jednak zanim zacznę swoje ochy i achy na temat tej książki, przybliżę Wam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Płatki na wietrze" to druga część serii, opowiadającej życie czwórki dzieci uwięzionych przez własną matkę i babcię na poddaszu wielkiego domu. Miały tam mieszkać początkowo tylko kilka dni, z czasem jednak zamieniły się one w kilka lat. Bez rodziny, miłości matczynej, poczucia bezpieczeństwa i bez świeżego powietrze, długi czas musiały cierpieć uwięzione w małym pokoju. Gdy zginęło jedno z nich, podjęto decyzję. Czas uciekać. "Płatki na wietrze" zaczynają się, gdy trójka bezbronnych dzieci w końcu wychodzi na światło dzienne i opuszcza grube mury bogatego domu ich rodziny. Mała Carrie bardzo choruje i potrzebna jej jest natychmiastowa wizyta u lekarza. Szczęście uśmiechnęło się jednak do nich i jadąc autobusem natrafiają na miłą kobietę, która ofiaruje im swoją pomoc. Zaprowadza ich do wspaniałego doktora, Paula Sheffielda, który jednocześnie daje im dach nad głową.

Wydawałoby się, że Chris, Cathy i Carrie od teraz będą snuć szczęśliwe życie. Są wolni, a świat stoi przed nimi otworem. Marzenia, które przez długie lata były nie do zrealizowania, teraz wydają się być na wyciągnięcie ręki. Jednak ból z przeszłości nie mija. Dzieci wciąż prześladują okropne chwile, gdy były uwięzione na poddaszu; gdy ich własna matka postawiła na pieniądze, a nie na ich szczęście i miłość. Chris to już młodzieniec, który od razu zaczął dążyć do spełnienia swoich marzeń, nie zważając na przeszłość. Cathy wydaje się być zagubiona w nowym świecie. Pragnie bliskości drugiej osoby i bardzo boi się samotności. Przez to niestety dokonuje kilku złych życiowych decyzji. Mała Carrie najbardziej odczuwa brak matki. Nie może się odnaleźć w nowym otoczeniu i czuje się bardzo samotna.Jak sobie poradzą w wielkim świecie? Czy ból z przeszłości minie, a może już na zawsze będzie ich prześladować? Czy spełnią swoje marzenia?

"Płatki na wietrze" wypadają słabiej od "Kwiatów na poddaszu", ale wciąż jest to książka warta przeczytania. Śledząc losy młodych bohaterów, widzimy jakie rany na ich sercach pozostawiły wydarzenia z przeszłości. Trudno im jest ot, tak powrócić do zwykłego życia, w którym mogliby spełniać własne marzenia. Wciąż cierpią i zastanawiają się, dlaczego to właśnie ich spotkało takie nieszczęście.

Tak jak w poprzedniej części i w tej mamy do czynienia z narratorem w postaci Cathy. Nastolatki, która najbardziej boi się utraty najbliższych jej osób i samotności. W jej młodym sercu zaczyna rodzić się nienawiść do okrutnej matki, bo nie może zrozumieć, dlaczego tak bardzo ich wszystkich skrzywdziła. Czasami Cathy mnie trochę denerwowała, co wynikało z tego, że przez właśnie ten strach przed samotnością, dokonywała wiele złych decyzji i niepotrzebnie krzywdziła niektórych ludzi. Jednak przymknęłam na to oko, myśląc o tym, co musiała wcześniej przeżyć.

Jak już wcześniej wspomniałam, "Płatki na wietrze" wypadają gorzej od poprzedniej części, ale byłam na to przygotowana. Już nieraz słyszałam, że seria wręcz powinna zakończyć się na "Kwiatach na poddaszu", bo reszta nie dorównuje jej poziomem. Mnie się podobało i z przyjemnością przeczytam kolejne części.

"Płatki na wietrze" to druga część serii, opowiadającej życie czwórki dzieci uwięzionych przez własną matkę i babcię na poddaszu wielkiego domu. Miały tam mieszkać początkowo tylko kilka dni, z czasem jednak zamieniły się one w kilka lat. Bez rodziny, miłości matczynej, poczucia bezpieczeństwa i bez świeżego powietrze, długi czas musiały cierpieć uwięzione w małym pokoju. ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Arabska krew" to już trzecia część serii, którą napisała znana pisarka, Tanya Valko. Pamiętam, gdy pierwszy raz spotkałam się z "Arabską żoną", a później z "Arabską córką", które czytałam z wypiekami na twarzy. Według mnie nigdy to nie był bestseller, ale coś charakterystycznego i wciągającego sprawiało, że często nie mogłam się oderwać od książki. Pomimo wielu wad, wybaczałam je autorce i z radością wchodziłam w ten egzotyczny świat. A co z trzecią częścią, zapytacie. Aż mi szkoda tutaj o niej pisać. Bardzo się zawiodłam i długo potrwa zanim sięgnę po "Arabską księżniczkę".

Dorota ma już 40 lat i żyje szczęśliwie u boku ukochanego mężczyzny, pochodzącego z Polski. Jej dawne małżeństwo z Libijczykiem dawno się rozpadło, a wraz z nim odeszły przykre chwile z przeszłości. Szczęśliwym akcentem spokojnego życia rodziny okazuje się odnalezienie córki Doroty, Marysi, z którą straciła kontakt wiele lat temu. Młoda kobieta jednak czuja się bardziej Arabką niż Polką. Każe siebie nazywać Miriam i używa tylko języka arabskiego. To wszystko powoduje, że początkowe spotkania między matką i córką są niezręczne i pełne nieufności. Dopiero z czasem nawiązuje się między nimi nić porozumienia i miłości.

Miriam także znalazła szczęście u boku mężczyzny. Ożeniła się z Hamidem, który ma na nazwisko Bin Laden. Wydają się być ze sobą szczęśliwi i mocno w sobie zakochani. Gdy Dorota i Marysia coraz bardziej się do siebie przekonują, postanawiają wyruszyć na wspólną podróż do Libii. Miał to być czas przyjemny i spokojny, jednak zamienia się on w koszmar. Gdy tylko przybywają do Libii wybuchają zamieszki i kraj ogarnia wojna domowa...

Czy to nie brzmi ciekawie? I to jak! Bardzo czekałam, aż dorwę w swoje ręce tą książkę i nie mogę uwierzyć, że Tanya Valko tak mnie rozczarowało. Akcja bardzo wolno się rozkręcała, a bohaterowie jeszcze bardziej mnie denerwowali - jak pamiętacie, bądź nie - to właśnie na nich najczęściej narzekałam, a w "Arabskiej krwi" jest tylko gorzej. Mam wrażenie, że autorka już na siłę pisze kolejne części, byleby wykorzystać sukces "Arabskiej żony" na rynku.

Ta część jest jednocześnie najdłuższa i niestety najnudniejsza. Autorka niepotrzebnie zrzuca na głównych bohaterów coraz to więcej i więcej ciężarów, problemów i... koszmarów. Tyle bólu, jak na jedną rodzinę to za dużo i brzmi to już strasznie naciąganie i nieciekawie.

Przykro mi, że tak wypadła ta książka, bo liczyłam na chociaż chwilę przyjemności z nią spędzonej. Na półce czeka już "Arabska księżniczka", a ja podchodzę do niej z dystansem i "strachem" przed kolejnym rozczarowaniem. Nie potrafię jej lepiej ocenić, nie zasługuje na to, bo męczyłam się z nią bardzo długi czas i ledwo przez nią przebrnęłam.

|otro-mundoo.blogspot.com|

"Arabska krew" to już trzecia część serii, którą napisała znana pisarka, Tanya Valko. Pamiętam, gdy pierwszy raz spotkałam się z "Arabską żoną", a później z "Arabską córką", które czytałam z wypiekami na twarzy. Według mnie nigdy to nie był bestseller, ale coś charakterystycznego i wciągającego sprawiało, że często nie mogłam się oderwać od książki. Pomimo wielu wad,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książki Andrews już od dawna chciałam przeczytać. Nie dość, że zaintrygował mnie opis, to co chwilę słyszałam namowy ze strony znajomych, abym w końcu przeczytała tą serię. Nie dałam się długo "prosić" i poznałam tą jakże smutną i zaskakującą historię czwórki dzieci zamkniętych na poddaszu. Rodzeństwa, które zamiast cieszyć się młodymi latami, cierpiały z powodu odrzucenia, poniżających słów i zamknięcia w pokoju daleko przed oczami innych ludzi.

Dollangangerowie to szczęśliwa i kochająca się rodzina. Niczego im nie brak, czują się bezpiecznie w swoim środowisku i wiedzą, że mogą zawsze na siebie liczyć. Do czasu... Nadchodzi ten dzień. Dzień, w którym ta szczęśliwa rodzina ma poczuć smak goryczy i bólu. Młoda matka traci wspaniałego męża, a czwórka małych dzieci płacze za swoim ojcem, który umiera w wyniku tragicznego wypadku samochodowego. Nie dość, że stracili członka swojej rodziny, to wraz z nim cały dobytek. Kobieta nie ma wyjścia i musi zwrócić się o pomoc do swoich rodziców. Bogate małżeństwo jednak dawno temu wyrzekło się swojej córki, a jej dzieci uznali za przeklęte, gdy ta poślubiła mężczyznę, będącego jej bliskim krewnym. Nie mając wyjścia, zamykają bezbronne dzieci w tajemnicy przed dziadkiem na poddaszu. Daleko od innych ludzi, blasku słońca, podmuchu wiatru, całego świata - wolności...

Narratorem książki jest Cathy, która ma tylko dwanaście lat. Jej brat Chris ma piętnaście, natomiast bliźniaki Cory i Carrie zaledwie pięć lat. Na początku mieli mieszkać na poddaszu kilka dni, te zamieniły się w tygodnie, miesiące, lata... Czas, który musiały przeżyć w tym przykrym miejscu sprawił, że musiały szybciej dorosnąć. Starsze rodzeństwo już w wieku nastu lat zostało zastępczymi rodzicami bliźniaków, które przez swój wiek, nie potrafiły się pogodzić z życiem z dala od matki i świeżego powietrza. Nieraz byli poniżani i traktowani, jak jakieś wstrętne, grzeszne stworzenia, które nie powinny istnieć. Mogli zdać się tylko na siebie...

"Kwiaty na poddaszu" to książka wstrząsająca i przykra w odbiorze. Ciężko uwierzyć, że można w taki sposób traktować niczemu winne dzieci. Autorka ma bardzo prosty styl pisania i o ile jednym to się nie podoba, to dla mnie było to na plus. Książkę czytało mi się szybko, bo wręcz nie mogłam się od niej oderwać. Byłam ciekawa, co jeszcze może spotkać czwórkę rodzeństwa i czy w końcu uda im się wyjść z tego okropnego miejsca. Jesteście ciekawi? Przeczytajcie sami i sprawdźcie, jakie tajemnice kryje ta książka.

Książki Andrews już od dawna chciałam przeczytać. Nie dość, że zaintrygował mnie opis, to co chwilę słyszałam namowy ze strony znajomych, abym w końcu przeczytała tą serię. Nie dałam się długo "prosić" i poznałam tą jakże smutną i zaskakującą historię czwórki dzieci zamkniętych na poddaszu. Rodzeństwa, które zamiast cieszyć się młodymi latami, cierpiały z powodu odrzucenia,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zanim sięgnęłam po "Starcie królów" obejrzałam 2 sezon serialu, więc trochę się obawiałam, że czytanie nie będzie mi sprawiało większej przyjemności. Wydawało mi się, że znając już losy bohaterów, Martin niczym mnie nie zaskoczy - i tu był mój błąd. Autor po raz kolejny pokazał na co go stać i z wielkim zapałem pochłonęłam to tomiszcze w szybkim czasie (oczywiście bierzemy pod uwagę moje możliwości, nie wasze, bo ja czytam stosunkowo wolno ;d).

Drugi tom "Pieśni Lodu i Ognia" przenosząc nas w magiczny i mroczny świat, opowiada o tym, jak po śmierci króla Roberta, rozpoczyna się walka o władzę. Pierwszym królem obwołuje się Joffrey, młodzieniec, który nie osiągnął jeszcze wieku dojrzałego, a już ukazuje swoją mroczną naturę. Jednak to tylko jeden z królów - w całych Siedmiu Królestwach pojawiają się mężczyźni, którzy uważają, że Żelazny Tron należy do nich. Robb Stark zbiera wojska, chcąc pomścić śmierć ojca i porwane siostry; Renly oraz Stannis, a także Daenerys, Matka Smoków, która z przestraszonej dziewczynki zamienia się w pewną siebie kobietę - nie ma rzeczy, która by ją powstrzymała przed zdobyciem tronu. Jakby tego było mało zima się zbliża, a wraz z nią Inni...

Mogłabym tak długo pisać o bohaterach, bo jest ich bardzo dużo. Z jednymi musimy się pożegnać, a z drugimi powitać. Każda postać ma swój cel, swoje powody do osiągnięcia tego czego pragnie. Czasy stały się mroczne i dla wielu smutne. Z pomiędzy kart książki, aż możemy poczuć, jak zmienia się natura; jak zbliża się zima.

George R.R. Martin to wspaniały pisarz, pełen pomysłów i wielkiego talentu. Stworzył genialną serię, która pomimo swoich wielkości pochłania się bardzo szybko. Nawet wcześniej obejrzany serial nie przeszkadza w poznawaniu bohaterów i ich losów. "Pieśń Lodu i Ognia" będę polecać i polecać, bo jest tego zdecydowanie warta. Jeżeli ktoś jeszcze jej nie czytał, niech w końcu to zrobi, bo nie ma co czekać, może i Was wciągnę bez reszty. Już się nie mogę doczekać, aż sięgnę po kolejną część!

Zanim sięgnęłam po "Starcie królów" obejrzałam 2 sezon serialu, więc trochę się obawiałam, że czytanie nie będzie mi sprawiało większej przyjemności. Wydawało mi się, że znając już losy bohaterów, Martin niczym mnie nie zaskoczy - i tu był mój błąd. Autor po raz kolejny pokazał na co go stać i z wielkim zapałem pochłonęłam to tomiszcze w szybkim czasie (oczywiście bierzemy...

więcej Pokaż mimo to