-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant2
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński4
Biblioteczka
2020-10-09
2020-09-05
2020-09-05
2020-04-15
Momentami trudno uwierzyć, że są to autentyczne wspomnienia, aniżeli fikcja literacka. Poruszająca historia opowiedziana językiem pozbawionym ozdobników. Sposób w jaki autorka prowadzi historię pełną niedopowiedzeń, przedstawia czytelnikowi perspektywę dziecka - nieświadomego i bezbronnego, wystawionego na łaskę lub niełaskę swoich „opiekunów”.
Momentami trudno uwierzyć, że są to autentyczne wspomnienia, aniżeli fikcja literacka. Poruszająca historia opowiedziana językiem pozbawionym ozdobników. Sposób w jaki autorka prowadzi historię pełną niedopowiedzeń, przedstawia czytelnikowi perspektywę dziecka - nieświadomego i bezbronnego, wystawionego na łaskę lub niełaskę swoich „opiekunów”.
Pokaż mimo to2020-04-15
Pierwszych parę stron zapowiadało intrygującą formę i nienajgorszy język, jednakże szybko wątek relacji Ezry i Alice stał się przesiąknięty schematem; Ezra zdaje się być plastikową i dość niemrawą kliszą postaci kreowanych przez Houellebecqua, a Alice pozbawioną treści i mdłą bohaterką. Z początku zdaje się, że ta przezroczystość była świadomym zabiegiem, jednak z czasem zdałam sobie sprawę, że Halliday ma problem z kreacją charakteru, co potwierdza druga część powieści - historia Amara. Język jest niezwykle przeciętny, opis sytuacji w Iranie przypomina sfabularyzowany wpis na Wikipedii, z utęsknieniem czekałam na przebłyski do czasu teraźniejszego - przesłuchań na Heathrow, które i tak były co najwyżej niezłe. Ogromny zawód
Pierwszych parę stron zapowiadało intrygującą formę i nienajgorszy język, jednakże szybko wątek relacji Ezry i Alice stał się przesiąknięty schematem; Ezra zdaje się być plastikową i dość niemrawą kliszą postaci kreowanych przez Houellebecqua, a Alice pozbawioną treści i mdłą bohaterką. Z początku zdaje się, że ta przezroczystość była świadomym zabiegiem, jednak z czasem...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-04-09
Fale, to dla mnie definicja prozy modernistycznej. Doceniam konsekwentną formę i niezwykle poetycki język. Jedyne czego mi brakowało, to chwilowych prześwitów ze świata introspekcji do zewnetrznego. Zapewne taki był jednak cel Woolf - wytworzenie intymnego zamknięcia bohaterów w kapsułach ich przemyśleń, lęków, i przede wszystkim wewnętrznej tożsamości.
Fale, to dla mnie definicja prozy modernistycznej. Doceniam konsekwentną formę i niezwykle poetycki język. Jedyne czego mi brakowało, to chwilowych prześwitów ze świata introspekcji do zewnetrznego. Zapewne taki był jednak cel Woolf - wytworzenie intymnego zamknięcia bohaterów w kapsułach ich przemyśleń, lęków, i przede wszystkim wewnętrznej tożsamości.
Pokaż mimo to2020-03-20
2018-04-05
2017-07
2017-09
2017-11
Przejmujące wspomnienia Belgijskiego żołnierza frontu I Wojny Światowej, usystematyzowane i spisane przez jego wnuka - Stefana Hertmansa. Język nie emanuje przesadnym patosem, podczas gdy sama historia mogłaby posłużyć przy produkcji niejednego dramatu wojennego. Nienachalnie wzrusza, stopniowo pochłania opowiadając o świecie, który został zmieciony z powierzchni ziemi wraz z jego ideałami i wartościami; o straconym pokoleniu, które nigdy nie otrzymało prawa głosu; o wojnie, po której cywilizacja zachodnia już nigdy nie była taka sama.
Przejmujące wspomnienia Belgijskiego żołnierza frontu I Wojny Światowej, usystematyzowane i spisane przez jego wnuka - Stefana Hertmansa. Język nie emanuje przesadnym patosem, podczas gdy sama historia mogłaby posłużyć przy produkcji niejednego dramatu wojennego. Nienachalnie wzrusza, stopniowo pochłania opowiadając o świecie, który został zmieciony z powierzchni ziemi wraz...
więcej Pokaż mimo to