-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1179
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać421
Biblioteczka
2021-05-15
2021-02-01
Odnoszę wrażenie, że o historii Polski w epoce Jagiellonów późniejszej niż 1466 r. wiemy mało i ilekroć czytam jakąś książkę na ten temat, umacniam się w tym przekonaniu. Już szczególnie Jan Olbracht i Aleksander to władcy, na których temat dysponuję minimalną wiedzą. Tym bardziej się więc cieszę, że sięgnąłem po tę rozprawę, która bardzo dobrze opisuje meandry polskiej i papieskiej polityki wobec Turcji. Zapewne lektura wywrze pesymistyczne wrażenie na zwolennikach tezy o wielkomocarstwowej roli ówczesnej Rzeczypospolitej: w istocie nie była ona w stanie toczyć wojny z Turcją nawet w sojuszu z Węgrami, co siłą rzeczy wymuszało ciągłe przedłużanie rozejmów z imperium osmańskim. Jedyna podjęta na poważnie akcja ofensywna, czyli wyprawa bukowińska Jana Olbrachta, zakończyła się zaś kompletnym niepowodzeniem.
Książka pokazuje, jak skomplikowane były sprawy dyplomatyczne w ówczesnej Europie, jak interesy poszczególnych państw całkowicie zatarły uniwersalistyczne poczucie wspólnoty. Najgorzej wyszli na tym wszystkim Węgrzy, którzy skłóceni wewnętrznie zostali odizolowani na arenie międzynarodowej i nikt im nie pomógł, gdy spadł na nich najazd turecki. Nota bene nie pomógł też król Polski, co pokazuje, że nawet współpraca w ramach królestw jagiellońskich nie wyglądała wcale tak dobrze. Nie najlepsze to też świadectwo dla Zygmunta Starego, choć zarazem można by stwierdzić, że robił on wiele, by w przeddzień bitwy pod Mohaczem rozciągnąć rozejm z Turcją także na Węgry.
Bardzo udana książka, owoc solidnej pracy nad materiałem źródłowym oraz historiografią wielu krajów. Zwłaszcza ten drugi aspekt pozwala na przyjęcie szerokiego spojrzenia na wspomniane wydarzenia.
Tomasz Babnis
Odnoszę wrażenie, że o historii Polski w epoce Jagiellonów późniejszej niż 1466 r. wiemy mało i ilekroć czytam jakąś książkę na ten temat, umacniam się w tym przekonaniu. Już szczególnie Jan Olbracht i Aleksander to władcy, na których temat dysponuję minimalną wiedzą. Tym bardziej się więc cieszę, że sięgnąłem po tę rozprawę, która bardzo dobrze opisuje meandry polskiej i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-07-31
Bardzo udana rozprawa podejmująca zapomniany temat działalności greckich duchownych (prawosławnych i unickich) w Rzeczypospolitej. Praca dotyka przede wszystkim problemów Cerkwi prawosławnej pozostającej pod władzą turecką: trudności finansowe i organizacyjne oraz wyzysk ze strony Turków sprawił, że wysocy rangą duchowni musieli udawać się na Ruś i do Moskwy, by tam uzyskać środki do funkcjonowania. To w oczywisty sposób wplątywało patriarchat w Konstantynopolu (i inne patriarchaty) w polityczną zależności od Moskwy. W tym kontekście szczególnie istotne są dwa wydarzenia: podniesienie metropolii moskiewskiej do rangi patriarchatu w 1589 r. przez Jeremiasza II oraz odtworzenie hierarchii prawosławnej w Rzeczypospolitej w 1620 r. przez Teofanesa III. Te związki z Moskwą były próbą znalezienia przez część prawosławnych przeciwwagi dla niektórych władyków szukających unii z Rzymem. Myślę, że praca ta pozwala lepiej zrozumieć wiele problemów religijnych Rzeczypospolitej, w tym zwłaszcza ingerowanie Moskwy w jej sprawy wewnętrzne. W książce wykorzystane zostały też interesujące teksty źródłowe powstałe w języku greckim, które pokazują, że neohellenistyka też może się przydać w badaniach nad dziejami naszej części Europy.
Tomasz Babnis
Bardzo udana rozprawa podejmująca zapomniany temat działalności greckich duchownych (prawosławnych i unickich) w Rzeczypospolitej. Praca dotyka przede wszystkim problemów Cerkwi prawosławnej pozostającej pod władzą turecką: trudności finansowe i organizacyjne oraz wyzysk ze strony Turków sprawił, że wysocy rangą duchowni musieli udawać się na Ruś i do Moskwy, by tam uzyskać...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-07-08
Udana książka na temat misji jezuickich w krajach azjatyckich: Indiach, Chinach oraz Japonii. Problematyka ta jest chyba trochę zapomniana, tymczasem obok działalności misyjnej jezuici zajmowali się też działalnością naukową, dzięki której udało się znacznie zwiększyć stan wiedzy Europejczyków o krajach Dalekiego Wschodu. Plattner poświęca wiele miejsca problemom ówczesnego transportu i trudom podróży morskich z Lizbony (stamtąd bowiem głównie wypływano do Indii) do Azji. Przytoczone liczne świadectwa dawnych jezuitów pokazują dobrze, jak bardzo odmiennie wyglądała w XVI-XVIII w. kwestia przemierzania wielkich odległości, które dziś pokonuje się samolotem w ciągu jednego dnia. Do pracy szwajcarskiego Autora dodane zostały też aneksy: bardzo ważny tekst poświęcony problemom sporów o ryty chińskie i malabarskie oraz biogramy polskich jezuitów działających na Dalekim Wschodzie. Dzięki tym aneksom praca sporo zyskuje, bowiem poznajemy lepiej wkład Polaków w ówczesną działalność misyjną i naukową.
Tomasz Babnis
Udana książka na temat misji jezuickich w krajach azjatyckich: Indiach, Chinach oraz Japonii. Problematyka ta jest chyba trochę zapomniana, tymczasem obok działalności misyjnej jezuici zajmowali się też działalnością naukową, dzięki której udało się znacznie zwiększyć stan wiedzy Europejczyków o krajach Dalekiego Wschodu. Plattner poświęca wiele miejsca problemom ówczesnego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-08-05
Interesująca rozprawa, w której Autor pokazuje, że obraz Turków w literaturze polskiej XV-XVI w. nie był wcale aż taki negatywny, a obok nawoływań do antytureckiej krucjaty (bardzo mało zresztą skutecznych, jako że pokój z Turcją zachowywała Rzeczpospolita przez cały omawiany okres) pojawiało się sporo tekstów wskazujących na rzeczywiste zainteresowanie Polaków problematyką turecką, czy szerzej muzułmańską. Polskie piśmiennictwo poświęcone tym zagadnieniom zostało zaprezentowane na tle europejskim, które Autor omówił w rozdziale I (trochę ogólnikowo, ale rozumiem - to ma być tylko punkt odniesienia dla publikacji polskich). Dokładnie zostały za to omówione kwestie bibliologiczne, tzn. obecność starodruków o tematyce tureckiej w księgozbiorach z epoki oraz we współczesnych polskich bibliotekach. Uwaga, że największe ślady czytania mają nie wzywające do wojny z Turkami mowy, ale właśnie utwory opowiadające o Turcji w sposób rzeczowy i konkretny, odpowiadające na rzeczywiste zainteresowanie polskich "warstw czytających". Książka przedstawia bardzo ciekawe wnioski, przy czym jakoś zabrakło mi w niej konstatacji, że to nie ten pokojowy czas XV-XVI w. wpłynął w Polsce na postrzeganie imperium osmańskiego, ale późniejsze wojny XVII w., które tamten wcześniejszy czas odsunęły w niepamięć.
Tomasz Babnis
Interesująca rozprawa, w której Autor pokazuje, że obraz Turków w literaturze polskiej XV-XVI w. nie był wcale aż taki negatywny, a obok nawoływań do antytureckiej krucjaty (bardzo mało zresztą skutecznych, jako że pokój z Turcją zachowywała Rzeczpospolita przez cały omawiany okres) pojawiało się sporo tekstów wskazujących na rzeczywiste zainteresowanie Polaków problematyką...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-07-18
Ta książka ma dość dziwny tytuł. W jego świetle nie mamy pewności, o jaki Kościół chodzi, ani czy mowa tu o "Kościele w Rzeczypospolitej" czy o "czarach w Rzeczypospolitej". Gdy już dowiadujemy się, co jest jej zasadniczym tematem, to dostajemy najpierw dość ogólny (choć ciekawy i potrzebny) obraz sytuacji w innych krajach Europy, a potem bardziej szczegółowy dla ziem polskich. Partia poświęcona dziejom powszechnym oparta jest głównie na opracowaniach, a ta, która dotyczy Rzeczypospolitej już na źródłach. Porównanie ich obu prowadzi do ciekawych wniosków dotyczących - w moim odczuciu - nie tyle dziejów Kościoła katolickiego, co raczej poziomu edukacji i poczucia sprawiedliwości w nowożytnej Polsce. Zasadniczo jest to dobra książka, tylko trochę dziwnie zatytułowana i "zorganizowana".
Ta książka ma dość dziwny tytuł. W jego świetle nie mamy pewności, o jaki Kościół chodzi, ani czy mowa tu o "Kościele w Rzeczypospolitej" czy o "czarach w Rzeczypospolitej". Gdy już dowiadujemy się, co jest jej zasadniczym tematem, to dostajemy najpierw dość ogólny (choć ciekawy i potrzebny) obraz sytuacji w innych krajach Europy, a potem bardziej szczegółowy dla ziem...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-02-07
Rządy dynastii Jagiellonów w Polsce przypadły na przełom średniowiecza i epoki nowożytnej, skutkiem czego często dwaj ostatni przedstawiciele tej dynastii omawiani są w oderwaniu od swoich bezpośrednich poprzedników. W tej książce Autorka ukazała epokę jagiellońską jako pewną zamknięta całość akcentując m.in. pewną ciągłość tak w dziedzinie polityki, jak kultury. W tej obszernej syntezie historia polityczna zajmuje tylko czterdzieści stron (to zdecydowanie nie jest podręcznik!), a pozostałe kilkaset poświęciła Borkowska zagadnieniom nieco rzadziej omawianym.
Przede wszystkim zaakcentować tu trzeba bardzo dokładne omówienie kultury dworskiej w jej licznych przejawach. Dokładnie omówiona została struktura dworu, a także liczne rozrywki i ceremonie, codzienne życie na Wawelu i "w trasie", bo przecież władcy jagiellońscy byli reges ambulantes i wiele po kraju jeździli. Innym rzadko omawianym tematem, który tutaj został wyłożony jest kwestia edukacji i pobożności członków dynastii. Szczególnie to ostatnie zagadnienie (nota bene temat osobnej monografii Borkowskiej) zasługuje w mojej opinii na bardzo wysoką ocenę. W rozdziale o Pietas Jagellonica bardzo ciekawe splecione są informacje biograficzne z zagadnieniami historyczno-artystycznymi i teologicznymi.
Trzeba jednak zastrzec, że ta książka nie ma charakteru serii biografii kolejnych Jagiellonów na polskim tronie. Akcent został położony nie na poszczególne postacie, ale na pewien typ kultury wykształcony na dworze potomków Jagiełły. Warto tu zwrócić uwagę na to, że Borkowska pisze wiele nie tylko o samych monarchach, ale i o kobietach należących do dynastii: żonach i córkach, które rzadziej są tematem badań. Moim zdaniem ta książka bardzo dobrze uzupełnia narrację podręcznikową, zwykle zdominowaną przez wojny, traktaty i zmiany ustrojowe. Na pewno powinny po tę pracę sięgnąć osoby zainteresowane kulturą późnego średniowiecza, a chyba jeszcze bardziej miłośnicy wieku Zygmuntów, bo dwaj ostatni Jagiellonowie zajmują tu proporcjonalnie więcej miejsca niż ich poprzednicy.
Tomasz Babnis
Rządy dynastii Jagiellonów w Polsce przypadły na przełom średniowiecza i epoki nowożytnej, skutkiem czego często dwaj ostatni przedstawiciele tej dynastii omawiani są w oderwaniu od swoich bezpośrednich poprzedników. W tej książce Autorka ukazała epokę jagiellońską jako pewną zamknięta całość akcentując m.in. pewną ciągłość tak w dziedzinie polityki, jak kultury. W tej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-10-27
W badaniach nad relacjami polsko-tureckimi szczególne miejsce zajmują wojny, podczas gdy inne aspekty, takie właśnie jak wymiana gospodarcza między obydwoma państwami, są nieraz marginalizowane. Oczywiście materiały źródłowe do takich badań są niekompletne i trudno w oparciu o nie wyciągać wnioski uogólniające (nie sposób choćby ustalić wielkości tureckiego eksportu do Polski), niemniej temat zasługuje na opracowanie, zwłaszcza jeśli się weźmie pod uwagę wielki wpływ Orientu na staropolskie stroje czy słownictwo.
Dziubiński analizuje w swojej książce okres trzech wieków, w ramach którego wydzielić można kilka podokresów wyznaczanych przede wszystkim przez sytuację międzynarodową Rzeczypospolitej. Do 1648 r. handel z Turcją rozwijał się pomyślnie, wzbogacając głównie dwa miasta: Lwów oraz Kamieniec Podolski. Później ciągłe wojny, a następnie uzależnienie Rzeczypospolitej od Rosji znacznie utrudniły wymianę gospodarczą z Imperium Osmańskim. Podejmowane w epoce stanisławowskiej próby ożywienia handlu tureckiego przez założenie polskiej kompanii handlowej były mocno spóźnione, podobnie jak brak stałego polskiego przedstawiciela w Stambule. W sumie czynniki rządzące Rzecząpospolitą zachowywały się w stosunkach z Turcją w sposób bardzo nierozsądny i polityka gospodarcza jest tego dobrym przykładem.
Dziubiński bazuje w swej pracy przede wszystkim na archiwaliach, ale wykorzystuje też staropolskie teksty na temat państwa osmańskiego, między innymi wydane niedawno w ramach serii Orientalia Polonica dzieła Marcina Paszkowskiego ("Dzieje tureckie i utarczki kozackie z Tatary...") oraz Józefa Mikoszy ("Obserwacje polityczne Państwa Tureckiego..."). Jednym z plusów tej książki było wskazanie niemałej liczby turcyzmów w języku polskim, które są chyba najważniejszą pamiątką po czasach, gdy to właśnie Turcja była jednym z naszych kluczowych partnerów handlowych.
Tomasz Babnis
W badaniach nad relacjami polsko-tureckimi szczególne miejsce zajmują wojny, podczas gdy inne aspekty, takie właśnie jak wymiana gospodarcza między obydwoma państwami, są nieraz marginalizowane. Oczywiście materiały źródłowe do takich badań są niekompletne i trudno w oparciu o nie wyciągać wnioski uogólniające (nie sposób choćby ustalić wielkości tureckiego eksportu do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-08-27
Gdyby ktoś myślał, że w starożytności, późnym antyku i średniowieczu wzorem były tragedie Ajschylosa, Sofoklesa i Eurypidesa, to ta książka pokaże, jak bardzo by się pomylił. Autorka pokazuje, jakim przemianom uległ teatr w epoce rzymskiej i późnoantycznej, jak bardzo odszedł od tych wzorców, potem zaś niemal w ogóle zamarł, a w każdym razie nie skupiał się wcale na tragedii. Dopiero odkrycie tragedii Seneki na przełomie XIII i XIV przynieść miało odrodzenie tego gatunku, a pierwszą "prawdziwą" średniowieczną tragedią była "Ecerinis" Albertina Mussata (1314-1315). Późniejsze dwa wieki przyniosą w dramacie włoskim wiele nowych sztuk, w których model senecjański będzie się od początku XVI w. zmagał z arystotelejską tradycją postrzegania tragedii. Różne dzieła powstałe w tym czasie w Italii, zarówno po łacinie, jak w języku volgare, będą się sytuować pomiędzy tymi dwoma nurtami. Najwybitniejszym dziełem będzie późnorenesansowa sztuka "Il Re Torrismondo" Torquata Tassa, potem dramat włoski pójdzie już w inną stronę.
Bardzo udana książka. Dla mnie ciekawa przede wszystkim z dwóch powodów. Po pierwsze pokazuje recepcję antyku i twórcze wykorzystanie tradycji grecko-rzymskiej w Italii i to jeszcze przedrenesansowej. Po drugie zaś z "Powrotu Melpomeny" można dowiedzieć się bardzo wielu rzeczy o tej sferze literatury włoskiej, która w Polsce jest mało znana i nie są dostępne jej przekłady. Tymczasem niektóre z tych dzieł na pewno zasługują na to, by się z nimi zapoznać w całości. Dobrze, że Autorka zawarła w książce wiele fragmentów i podała je w tłumaczeniu. Moim zdaniem pozycja warta lektury, szczególnie godna polecenia dla filologów klasycznych i italianistów.
Tomasz Babnis
Gdyby ktoś myślał, że w starożytności, późnym antyku i średniowieczu wzorem były tragedie Ajschylosa, Sofoklesa i Eurypidesa, to ta książka pokaże, jak bardzo by się pomylił. Autorka pokazuje, jakim przemianom uległ teatr w epoce rzymskiej i późnoantycznej, jak bardzo odszedł od tych wzorców, potem zaś niemal w ogóle zamarł, a w każdym razie nie skupiał się wcale na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-05-13
Bardzo udany zbiór artykułów na temat książki renesansowej. Autorkę interesują tu zarówno autorzy, jak i wydawcy oraz odbiorcy tych dzieł. Znamienne, że obok takich gigantów literatury jak Dante, Petrarka, czy Boccaccio, wiele miejsca zajmują autorzy - że się tak wyrażę - drugoligowi: Lodovico Dolce czy Anton Francesco Doni. Bo przecież książka renesansowa to nie tylko wielkie dzieła. Pod tym względem epoka ta bardzo przypomina naszą: odbiorców książek o zróżnicowanym profilu jest bardzo wielu, a ich produkcja ogromna. W XVI wieku również wydawano przewodniki po Rzymie, teksty do nauki języka, książki kucharskie, zielniki i zbiory wykrojów. Wydawcy organizowali autorów, czasem tworzyli bardzo interesujące publikacje zbiorowe, dbali o to, by teksty nie zawierały błędów językowych. Choć "[S]Łowna kotka" ukazuje tylko niewielki wycinek świata włoskiej książki w XVI wieku, jest to wycinek reprezentatywny i dobrze pokazujący skalę zjawiska, którego znaczenie w tym właśnie stuleciu bardzo wzrosło.
Tomasz Babnis
P.S.
Zwróciłbym też uwagę na ciekawy wątek tytułowej kotki oraz powiązany z nią materiał ilustracyjny!
Bardzo udany zbiór artykułów na temat książki renesansowej. Autorkę interesują tu zarówno autorzy, jak i wydawcy oraz odbiorcy tych dzieł. Znamienne, że obok takich gigantów literatury jak Dante, Petrarka, czy Boccaccio, wiele miejsca zajmują autorzy - że się tak wyrażę - drugoligowi: Lodovico Dolce czy Anton Francesco Doni. Bo przecież książka renesansowa to nie tylko...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-05-29
Ponieważ interesuje mnie recepcja antyku w epoce nowożytnej, sięgnąłem po pracę o wieku złotym, jednym z najważniejszych literackich mitów starożytności eksploatowanym przez licznych poetów greckich i rzymskich. Autor zaczyna od przedstawienia antycznych realizacji tego toposu, a więc od Hezjoda i twórców, którzy od niego czerpali. Nie ogranicza się przy tym do prostego wyliczenia, ale omawia też filozoficzne znaczenie tego wątku. W tym miejscu brak trochę wskazania szerszego kontekstu istnienia tego mitu również u innych ludów. W dalszej, zasadniczej części pracy, Śnieżko analizuje polskie realizacje tematu mitu złotego w jego różnych zastosowaniach, przede wszystkim jako przejawu historiozofii chrześcijańskiej, środka służącemu krytyce współczesnych, wykorzystania w panegiryku i w sielance. Autor dobrze pokazał, jak niektóre elementy antycznego mitu "odnalazły się" w renesansie i służyły tym samym, co dawniej celom, a więc choćby narzekaniu na zbytek i chciwość. Analizie poddane zostały nie tylko utwory największych twórców tej epoki, lecz także tych autorów mniejszego kalibru, których dobrze czasem przypomnieć. Poza tym w książce jest dużo cytatów wybranych w oparciu o kryterium reprezentatywności pewnych rozwiązań literackich. Warta uwagi pozycja dla chcących lepiej zrozumieć antyczne korzenie polskiego renesansu.
Ponieważ interesuje mnie recepcja antyku w epoce nowożytnej, sięgnąłem po pracę o wieku złotym, jednym z najważniejszych literackich mitów starożytności eksploatowanym przez licznych poetów greckich i rzymskich. Autor zaczyna od przedstawienia antycznych realizacji tego toposu, a więc od Hezjoda i twórców, którzy od niego czerpali. Nie ogranicza się przy tym do prostego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-08-19
Rzekłbym, że "Malta 1565" to książka, którą trudno ocenić. Z jednej strony mamy piękny, a zapomniany temat bohaterskiej obrony Malty przed armią turecką oraz znakomitą, niemalże reporterską narrację. Z drugiej co nie miara błędów merytorycznych i dość powierzchowne potraktowanie wielu zagadnień (np. wojskowości). Autor jest dziennikarzem, a nie historykiem, co ma duży wpływ na treść "Malty 1565". Pisze bardzo żywo (czyta się jakby relację z pola bitwy), ale często się myli: wspomina o podporządkowaniu Wenecji Turkom (sic!), nazywa Napoleona cesarzem już w roku 1798 (sic!). Takich i innych błędów jest naprawdę sporo. Bibliografia jest wg mnie zbyt mało obszerna, a do tego popchnęła Autora trochę zbytnio w stronę opowiadania kilkusetletnich dziejów joannitów kosztem np. przedstawienia planów ekspansji tureckiej nad Morzem Śródziemnym. Dodatkowy minus za brak jakichkolwiek przypisów. Pod względem żywości narracji jest to jednak jedna z najlepszych pozycji w serii HB. Myślę więc, że warto tę monografię polecić, zwłaszcza że temat jest mało znany, trzeba jednak zachować krytyczny osąd w wielu punktach, a najlepiej nie poprzestać w tej materii tylko na tej jednej pracy.
Tomasz Babnis
Rzekłbym, że "Malta 1565" to książka, którą trudno ocenić. Z jednej strony mamy piękny, a zapomniany temat bohaterskiej obrony Malty przed armią turecką oraz znakomitą, niemalże reporterską narrację. Z drugiej co nie miara błędów merytorycznych i dość powierzchowne potraktowanie wielu zagadnień (np. wojskowości). Autor jest dziennikarzem, a nie historykiem, co ma duży wpływ...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-08-25
„Flota polska w latach 1587-1632” to jedna z książek mojego dzieciństwa. Doskonale pamiętam, jak zaczytywałem się w niej będąc uczniem klasy drugiej szkoły podstawowej. Przez następne lata również zdarzało mi się do niej wrócić, a niedawno stwierdziłem, że od ostatniej lektury minęło już na tyle dużo czasu, że czas ponownie zajrzeć do książki Eugeniusza Koczorowskiego. Zgodnie z tytułem tematem pracy są losy polskiej floty w okresie rządów Zygmunta III Wazy. Autor swoją narrację na temat polskich okrętów wojennych wplata w bardzo szeroki kontekst polityczny związany z tak zwaną walką o dominium maris Baltici. W pewien sposób jest to więc historia konfliktu polsko-szwedzkiego ze szczególnym uwzględnieniem działań morskich.
Książka podzielona jest na trzy części. W pierwszej z nich Autor omawia przyczyny wojen między Polską a Szwecją, a także przedstawia polską flotę od strony jej organizacji, wyszkolenia oraz taktyki. Części druga i trzecia poświęcona jest działaniom zbrojnym (zwłaszcza morskim) wojny inflanckiej (1600-1622) oraz wojny w obronie ujścia Wisły (1626-1629). Najobszerniej omówiona została bitwa pod Oliwą, a dzieje polskiej floty za Zygmunta III kończą się wraz z upadkiem Wismaru, gdzie stacjonowała ona po przekazaniu w ręce habsburskie. Całość kończy podsumowanie zawierające wnioski dotyczące politycznego i militarnego znaczenia walk floty polskiej w latach 1601-1632.
W niniejszej monografii bardzo dużo jest ilustracji, tabel oraz stylizowanych lekko na staropolskie rycin autorstwa samego Eugeniusza Koczorowskiego. Według mnie dobrze nawiązują one do tematyki książki. Podkreślić należy również wykorzystanie bardzo obszernego materiału źródłowego (także w języku szwedzkim) oraz bogatej bibliografii. Trzeba jednak uwzględnić fakt, że książka została napisana już przeszło czterdzieści lat temu. Myślę, że dla pasjonatów tematyki marynistycznej jest to pozycja absolutnie obowiązkowa. Książka spodoba się też na pewno miłośnikom okresu wielkich wojen XVII wieku, gdyż ujmuje zmagania militarne z mało znanego punktu widzenia.
Tomasz Babnis
„Flota polska w latach 1587-1632” to jedna z książek mojego dzieciństwa. Doskonale pamiętam, jak zaczytywałem się w niej będąc uczniem klasy drugiej szkoły podstawowej. Przez następne lata również zdarzało mi się do niej wrócić, a niedawno stwierdziłem, że od ostatniej lektury minęło już na tyle dużo czasu, że czas ponownie zajrzeć do książki Eugeniusza Koczorowskiego....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-09-12
W „Dziejach Hanzy” francuski historyk Philippe Dollinger przedstawia kilkuwiekową historię tej bardzo specyficznej organizacji kupieckiej, która przetrwała od XII do XVII, a w węższym zakresie aż do XX wieku. Książka ujmuje tytułowe zagadnienie niezwykle szeroko. Poza omówieniem oczywistych w tego typu pracach zagadnień politycznych oraz gospodarczych, skupia się także na trudniej uchwytnych problemach, np. na społeczeństwie, sztuce i szeroko pojętej cywilizacji hanzeatyckiej. Rozkwit i upadek Hanzy przedstawione zostały na tle wydarzeń politycznych i militarnych kolejnych stuleci średniowiecza i epoki nowożytnej. Zwraca szczególną uwagę fakt, że impuls rozwojowi tej kupieckiej organizacji dało osłabienie władzy cesarskiej nad Bałtykiem i Morzem Północnym, natomiast główną przyczyną upadku było ponowne wzmocnienie monarchii tego rejonu w stuleciu XV i XVI. Autor podkreśla m.in. swego rodzaju konserwatyzm hanzeatów oraz ich nieufność względem konkurencji. Dostrzega znaczenie Hanzy dla germanizacji pewnych obszarów słowiańskich oraz dla powiązania ich z zachodnią częścią kontynentu. Wartościowa pozycja, istotna dla zrozumienia specyficznej kultury mieszczańskiej przełomu średniowiecza i epoki nowożytnej. Miłośnicy Tomasza Manna na pewno z zainteresowaniem prześledzą ukazane przez Dollingera losy rodziny... Castorpów.
Tomasz Babnis
W „Dziejach Hanzy” francuski historyk Philippe Dollinger przedstawia kilkuwiekową historię tej bardzo specyficznej organizacji kupieckiej, która przetrwała od XII do XVII, a w węższym zakresie aż do XX wieku. Książka ujmuje tytułowe zagadnienie niezwykle szeroko. Poza omówieniem oczywistych w tego typu pracach zagadnień politycznych oraz gospodarczych, skupia się także na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-02-18
W książce niniejszej przedstawił Henryk Wisner życie jednego z najdłużej panujących władców Polski, którego panowanie odegrało bardzo ważną rolę w dziejach naszego kraju. Biografia zasługuje na wysoką ocenę, jest ciekawie i przystępnie napisana, a przy tym nie cierpi na niedostatki naukowości: są przypisy i są źródła. Układ pracy nie jest chronologiczny, a problemowy: część pierwsza dotyczy spraw wewnętrznych, a kolejne poświęcone są kontaktom z poszczególnymi sąsiadami. W istocie dużo jest w książce Wisnera uwag nie tylko o życiu Zygmunta III, ale i o dziejach Polski za jego rządów. Dość szczegółowo zostały przedstawione wojny na wszystkich frontach. Interesujący jest też epilog, w którym Autor zestawił opinie, jakie o Zygmuncie III wyrażali różni historycy i pisarze od wieku XVII po czasy najnowsze. Epilog ten pokazuje bardzo skrajne poglądy i oceny pierwszego z Wazów na polskim tronie. Wisner w swej książce nie ukrywał wad i pomyłek, ale też nie negował znaczenia sukcesów swego bohatera. Naszkicowany przezeń obraz trzeba uznać za obiektywny i zgodny z prawdą historyczną. Skądinąd Autor czasem posługuje się dość dziwnym, eliptycznym stylem i nie bardzo wiadomo, o co mu chodzi. Dotyczy to jednak pojedynczych zdań i nie wpływa na odbiór całości. Całą książkę należy z pewnością polecić zainteresowanym epoką nowożytną, gdyż pozwala ona poznać różne opinie na temat króla Zygmunta III Wazy.
Tomasz Babnis
W książce niniejszej przedstawił Henryk Wisner życie jednego z najdłużej panujących władców Polski, którego panowanie odegrało bardzo ważną rolę w dziejach naszego kraju. Biografia zasługuje na wysoką ocenę, jest ciekawie i przystępnie napisana, a przy tym nie cierpi na niedostatki naukowości: są przypisy i są źródła. Układ pracy nie jest chronologiczny, a problemowy: część...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Dzięki analizie opublikowanych po raz pierwszy w ostatnich dekadach źródeł H. Litwin mógł dokonać weryfikacji dawnych tez O. Haleckiego o pasywnej roli szlachty wołyńskiej i kijowskiej w negocjacjach unijnych w 1569 r. Autor dowodzi, że Wołynianie podjęli ambitną grę polityczną i wystąpili w Lublinie z własnymi postulatami, które ukazywały ich ponadregionalne plany i dążenia do zaistnienia jako swego rodzaju trzeci naród polityczny Rzeczypospolitej. Bardzo ciekawie rysuje H. Litwin szlacheckie elity Wołynia, których różnego rodzaju wybory nie pasują do - zdawałoby się: oczywistych - podziałów między ludnością polską i ruską. Pokazuje to, jak trudne jest dla nas mówienie o tej epoce, gdy na wszystko patrzymy przez "narodowe okulary". Praca niewątpliwie pokazuje potencjał studiów nad czasami I RP.
Tomasz Babnis
Dzięki analizie opublikowanych po raz pierwszy w ostatnich dekadach źródeł H. Litwin mógł dokonać weryfikacji dawnych tez O. Haleckiego o pasywnej roli szlachty wołyńskiej i kijowskiej w negocjacjach unijnych w 1569 r. Autor dowodzi, że Wołynianie podjęli ambitną grę polityczną i wystąpili w Lublinie z własnymi postulatami, które ukazywały ich ponadregionalne plany i...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to