-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać385
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Biblioteczka
2021-09-11
2019-02-01
K. Rzepkowski zebrał w "Złotym kciuku" pochodzące z różnych krajów europejskich fakty i opinie dotyczące zawodu młynarza. Książka stanowi zatem bardzo szeroko zakrojony projekt ukazania historii kulturowej tego fachu, jakże ważnego w społecznościach przednowoczesnych. Autor podzielił swą pracę na dwie części: pierwsza dotyczy młyna jako budowli i ośrodka przetwórstwa, druga natomiast dotyczy już bezpośrednio młynarza oraz związanych z nim stereotypów, mitów oraz powiedzeń.
Część pierwsza bliższa jest historii gospodarczej. Rzepkowski opisuje ogromną rolę młynów w rolniczych społeczeństwach przednowoczesnych oraz przedstawia różne typy młynów, które funkcjonowały w Europie. Wychodzi tu od żaren i przez młyn kieratowy dochodzi do dwóch wielkich "symboli": młynu wodny oraz wiatraka. Rozważania na temat relacji tych dwóch typów młyna zajmują sporo miejsca w tej książce, podobnie jak omówienie ich bogatej (momentami wyraźnie sprzecznej!) symboliki. Tę część "Złotego kciuka" zamyka rozdział o zmierzchu tradycyjnego młynarstwa wywołanego przemianami rewolucji przemysłowej. Tytuł tego rozdziału: Dark Satanic Mills jest chyba w tym kontekście najlepszym możliwym.
W drugiej części Rzepkowski zajmuje się już stricte postacią młynarza. Zaczyna od omówienia jego ważnego miejsca w społeczeństwie europejskim, względnego bogactwa w porównaniu z innymi mieszkańcami wsi oraz... bardzo negatywnych konotacji związanych z tym fachem. Otóż młynarz był uważany w wielu krajach za oszusta pobierającego zawyżoną opłatę od swoich klientów, ponadto zaś za rozpustnika. Świetnie widać to w tzw. językowym obrazie tej profesji: Autor przytacza bardzo wiele powiedzeń z różnych krajów, w których to młynarzowi przypisuje się niezmiennie te same wady. W różnych ludowych opowieściach (ponownie pochodzących z różnych rejonów Europy!) grzechy młynarzy są zaskakująco podobne.
Dwa rozdziały poświęcone są konkretnym wątkom literackim: fragmentowi Opowieści kanterberyjskich" Chaucera, gdzie Autor mierzy się z trudnym w interpretacji motywem tytułowego złotego kciuka, a także z historią wieśniaka z Saint-Souci, która stała się bardzo popularnym motywem przede wszystkim we Francji. Prawdopodobnie to pod wpływem tej właśnie historii młynarz stał się w XIX w. symbolem beztroski i starych dobrych czasów. Skoro bowiem zabrakło tak częstego i nie zawsze przyjemnego kontaktu z przedstawicielami młynarskiego fachu, zaczęto na nich lepiej patrzeć. Bardzo to ciekawe.
Książka na pewno warta jest uwagi ze względu na prekursorski na gruncie polskim charakter. Wprawdzie sam Autor przyznaje, że dał pierwszeństwo kręgom języka angielskiego i francuskiego, sięgając tylko w ograniczonym stopniu do Skandynawii czy na Płw. Iberyjski, skutkiem czego trudno powiedzieć, że jest to opracowanie wyczerpujące temat kulturowej historii młynarza i młynarstwa, niemniej z pewnością "Złoty kciuk" wiele wnosi do naszej znajomości tej tematyki. W moim odczuciu Autor - jako filolog klasyczny - mógł więcej miejsca poświęcić młynom antycznym, temat ten został chyba zbyt mało dowartościowany, choć oczywiście późniejsza historia obrazu młynarza w niewielkim tylko stopniu czerpała ze starożytności. W sumie jednak jest to na pewno bardzo dobra monografia.
Tomasz Babnis
K. Rzepkowski zebrał w "Złotym kciuku" pochodzące z różnych krajów europejskich fakty i opinie dotyczące zawodu młynarza. Książka stanowi zatem bardzo szeroko zakrojony projekt ukazania historii kulturowej tego fachu, jakże ważnego w społecznościach przednowoczesnych. Autor podzielił swą pracę na dwie części: pierwsza dotyczy młyna jako budowli i ośrodka przetwórstwa, druga...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-10-27
W badaniach nad relacjami polsko-tureckimi szczególne miejsce zajmują wojny, podczas gdy inne aspekty, takie właśnie jak wymiana gospodarcza między obydwoma państwami, są nieraz marginalizowane. Oczywiście materiały źródłowe do takich badań są niekompletne i trudno w oparciu o nie wyciągać wnioski uogólniające (nie sposób choćby ustalić wielkości tureckiego eksportu do Polski), niemniej temat zasługuje na opracowanie, zwłaszcza jeśli się weźmie pod uwagę wielki wpływ Orientu na staropolskie stroje czy słownictwo.
Dziubiński analizuje w swojej książce okres trzech wieków, w ramach którego wydzielić można kilka podokresów wyznaczanych przede wszystkim przez sytuację międzynarodową Rzeczypospolitej. Do 1648 r. handel z Turcją rozwijał się pomyślnie, wzbogacając głównie dwa miasta: Lwów oraz Kamieniec Podolski. Później ciągłe wojny, a następnie uzależnienie Rzeczypospolitej od Rosji znacznie utrudniły wymianę gospodarczą z Imperium Osmańskim. Podejmowane w epoce stanisławowskiej próby ożywienia handlu tureckiego przez założenie polskiej kompanii handlowej były mocno spóźnione, podobnie jak brak stałego polskiego przedstawiciela w Stambule. W sumie czynniki rządzące Rzecząpospolitą zachowywały się w stosunkach z Turcją w sposób bardzo nierozsądny i polityka gospodarcza jest tego dobrym przykładem.
Dziubiński bazuje w swej pracy przede wszystkim na archiwaliach, ale wykorzystuje też staropolskie teksty na temat państwa osmańskiego, między innymi wydane niedawno w ramach serii Orientalia Polonica dzieła Marcina Paszkowskiego ("Dzieje tureckie i utarczki kozackie z Tatary...") oraz Józefa Mikoszy ("Obserwacje polityczne Państwa Tureckiego..."). Jednym z plusów tej książki było wskazanie niemałej liczby turcyzmów w języku polskim, które są chyba najważniejszą pamiątką po czasach, gdy to właśnie Turcja była jednym z naszych kluczowych partnerów handlowych.
Tomasz Babnis
W badaniach nad relacjami polsko-tureckimi szczególne miejsce zajmują wojny, podczas gdy inne aspekty, takie właśnie jak wymiana gospodarcza między obydwoma państwami, są nieraz marginalizowane. Oczywiście materiały źródłowe do takich badań są niekompletne i trudno w oparciu o nie wyciągać wnioski uogólniające (nie sposób choćby ustalić wielkości tureckiego eksportu do...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-10-05
M. Węcowski pisał już obszernie o ostracyzmie w II tomie "Historii starożytnych Greków", teraz natomiast po kilku latach prac ukończył wreszcie poświęconą mu monografię. "Dylemat więźnia" to świetna książka, w której Autor najpierw stara się przedstawić budzący wielkie kontrowersje mechanizm ostracyzmu i dociec, co w naszym obrazie tej instytucji uległo przez wieki wypaczeniu, następnie zaś próbuje zrozumieć jego pierwotne cele w kontekście przemian ustrojowych epoki Klejstenesa, sięgając po znany z teorii gier model iterowanego dylematu więźnia. W narracji Węcowskiego znakomicie przeplatają się wątki stricte historyczne, filologiczne i archeologiczne, a próba wykorzystania teoretycznego modelu matematycznego wydaje się bardzo dobrym pomysłem. Zwraca uwagę sekwencja działań: najpierw dokładnie omówione zostają źródła historyczne i naukowa dyskusja nad ostracyzmem, dopiero potem zaś sięga Autor po model teoretyczny. Bardzo ciekawa erudycyjna praca, w której wykorzystanie koncepcji iterowanego dylematu więźnia wydaje się oryginalnym wyjściem poza typowe studiów klasycznych.
Tomasz Babnis
M. Węcowski pisał już obszernie o ostracyzmie w II tomie "Historii starożytnych Greków", teraz natomiast po kilku latach prac ukończył wreszcie poświęconą mu monografię. "Dylemat więźnia" to świetna książka, w której Autor najpierw stara się przedstawić budzący wielkie kontrowersje mechanizm ostracyzmu i dociec, co w naszym obrazie tej instytucji uległo przez wieki...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-08-29
Teoria literatury w średniowieczu nie jest tematem jakoś szczególnie mocno obecnym w polskiej literaturze naukowej. Zapewne przez podręcznik "Średniowiecze" T. Michałowskiej mają z nią jakiś kontakt poloniści, może w jakimś niewielkim stopniu filolodzy klasyczni, ale poza tym jest to raczej margines polskich badań humanistycznych. Ten fakt do pewnego stopnia uzasadnia zastosowanie przez Autorkę w podtytule słowa "Rekonesans". W istocie książka ta w wielu punktach stanowić może dopiero punkt wyjścia dla dalszych prac monograficznych. Prezentuje bowiem zarys najważniejszych zagadnień i pojęć średniowiecznej teorii literatury i pokazuje, jak funkcjonowały one w Polsce (głównie w wieku XV i na początku XVI).
Poruszamy się w kręgu kultury łacińskiej i wobec coraz powszechniejszego braku znajomości łaciny dostęp do tekstów źródłowych jest niełatwy. Autorka zadbała jednak o przygotowanie przekładów wszystkich analizowanych passusów, co na pewno poszerza potencjalny zakres odbiorców. Najważniejsze koncepcje europejskie i ich obecność w kulturze polskiej wieków średnich zostały dzięki temu wyłożone, tak myślę, klarowniej dla choćby polonistów. Zwróciłbym też uwagę na podkreślaną przez Michałowską rolę tekstów teoretycznoliterackich w procesie średniej i wyższej edukacji w Polsce - z perspektywy historii wychowania problemy te odgrywają ważną rolę.
Można bowiem rzec, że z tej książki dowie się czytelnik, co czytano w XV-wiecznych szkołach i jak interpretowano teksty. A więc znów powróci pytanie "co poeta miał na myśli".
Teoria literatury w średniowieczu nie jest tematem jakoś szczególnie mocno obecnym w polskiej literaturze naukowej. Zapewne przez podręcznik "Średniowiecze" T. Michałowskiej mają z nią jakiś kontakt poloniści, może w jakimś niewielkim stopniu filolodzy klasyczni, ale poza tym jest to raczej margines polskich badań humanistycznych. Ten fakt do pewnego stopnia uzasadnia...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12-16
Zjawisko klientelizmu było i jest obecne w naszym świecie od wieków. Same terminy takie jak cliens i patronus wywodzą się z realiów Republiki Rzymskiej i zostały zaadaptowane do późniejszych badań socjologicznych. Czy więc także współczesna klientela jest dziedzictwem antyku? I tak i nie. W swojej obszernej monografii A. Mączak ukazuje, jak funkcjonowała ona w różnych państwach i różnych epokach. Autor sięga nie tylko do takich "klasycznych" przykładów jak sycylijska mafia, dwory magnackie I RP, ale i na inne kontynenty: do Afryki, Ameryki i Azji. Widać po tej pracy ogromną erudycję Mączaka i jego oczytanie w różnych pracach antropologicznych i socjologicznych. Ciekawie dyskutuje on z różnymi tezami, najwięcej ma oczywiście do powiedzenia o okresie nowożytnym, co zresztą dla miłośnika antyku jest pewnym zawodem, bo opis klientelizmu rzymskiego jest trochę zbyt krótki. Dobrze wyeksponowane są mechanizmy tego typu nieformalnych związków oraz ich geneza. Lekturę uprzyjemnia, jeśli można użyć tu tego słowa, dobór bardzo ciekawych przykładów funkcjonowania zjawiska klienteli w różnych okresach historycznych. W sumie jest to bardzo solidne studium porównawcze.
Zjawisko klientelizmu było i jest obecne w naszym świecie od wieków. Same terminy takie jak cliens i patronus wywodzą się z realiów Republiki Rzymskiej i zostały zaadaptowane do późniejszych badań socjologicznych. Czy więc także współczesna klientela jest dziedzictwem antyku? I tak i nie. W swojej obszernej monografii A. Mączak ukazuje, jak funkcjonowała ona w różnych...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-03-03
Jakkolwiek w swojej książce A. Fulińska nie mówi rzeczy całkowicie nowych, to z całą pewnością jej rozważania na temat renesansowych teorii imitacji, emulacji i przekładu pozwalają lepiej zrozumieć literaturę europejską doby odrodzenia. Już we wstępie Autorka zwraca uwagę na rzecz arcyważną: posługiwanie się względem tej literatury kategoriami oryginalności jest czymś kompletnie anachronicznym i bezsensownym. W kolejnych rozdziałach egzemplifikuje swoją tezę poprzez podanie całej masy przykładów renesansowej dyskusji na tematy teoretycznoliterackie. Tę zasadniczą część pracy poprzedza bardzo interesujące i potrzebne wprowadzenie, w którym pokrótce scharakteryzowane zostały poglądy na imitację i emulację (w mniejszym stopniu przekład) reprezentowane przez intelektualne elity starożytności i średniowiecza. Odnoszę wrażenie, że bez takiego wprowadzenia narracja dotycząca poetyki renesansowej byłaby zawieszona w próżni. Tak na szczęście nie jest.
„Naśladowanie i twórczość” to poważna naukowa rozprawa o zasadach rządzących literaturą odrodzenia. A. Fulińska dobrze przedstawiła dyskusję, jaka rozgorzała w Europie na temat właściwego sposobu tworzenia poezji i prozy. Omówiła bardzo szczegółową tzw. debatę cyceroniańską, której podstawowym problemem był stosunek do stylu Arpinaty, a która z czasem stała się debatą na temat zasadności używania w literaturze języków narodowych. Przeanalizowane zostały renesansowe teksty z różnych krajów, co z jednej strony pozwala mówić o kompletnej analizie tematu, a z drugiej zwraca uwagę na powszechność tej debaty w całej Europie. Wszystkie teksty źródłowe powstałe w obcych językach zostały przełożone (głównie przez samą Autorkę) na język polski, co ułatwia lekturę monografii. W ogóle czyta się ją dość dobrze, naukowość nie czyni pracy nudną. W moim odczuciu jest to książka pozwalająca inaczej spojrzeć na literaturę renesansową i zrozumieć jej specyfikę, całkowitą odmienność od literatury XIX i XX wieku.
Tomasz Babnis
Jakkolwiek w swojej książce A. Fulińska nie mówi rzeczy całkowicie nowych, to z całą pewnością jej rozważania na temat renesansowych teorii imitacji, emulacji i przekładu pozwalają lepiej zrozumieć literaturę europejską doby odrodzenia. Już we wstępie Autorka zwraca uwagę na rzecz arcyważną: posługiwanie się względem tej literatury kategoriami oryginalności jest czymś...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-02-20
Terencjusz należy do tych autorów łacińskich, którzy przez wieki cieszyli się największą poczytnością i byli często wykorzystywani w dydaktyce. Dość powiedzieć, że to właśnie z komedii Terencjusza pochodzą liczna przysłowia z „nic co ludzie nie jest mi obce” na czele. E. Skwara, która jest obecnie największą w Polsce znawczynią komedii rzymskiej, znaną nie tylko z bardzo dobrych przekładów, ale i ogólnego opracowania „Historia komedii rzymskiej”, tym razem poświęciła osobną monografię życiu i twórczości Terencjusza.
Książka składa się z pięciu części. W pierwszej z nich omówione zostało życie poety oraz historia przekazu tekstu od czasów starożytnych po dzień dzisiejszy. Część druga jest przedstawieniem fabuł sześciu zachowanych sztuk Terencjusza: „Dziewczyny z Andros”, „Za karę”, „Eunucha”, „Pasożyta Formiona”, „Teściowej” oraz „Braci”. Następnie Autorka zajmuje się zagadnieniem bohaterów komedii, których dzieli według typów rodzinnych i zawodowych (np. ojciec, syn, hetera, żołnierz-samochwał). W czwartej części przeanalizowane zostały wykorzystane przez Terencjusza motywy komediowe takie jak np. rozpoznanie, czy gwałt i rodzące się z niego dzieci. Część ostatnia poświęcona jest zagadnieniom języka i metryki. Autorka wychodzi tu od ogólnie przyjętej opinii o elegancji języka Terencjusza, po czym analizuje ją w szczegółowych przypadkach takich jak zastosowanie figur retorycznych czy zapożyczeń greckich.
Książka „Komedia według Terencjusza” została bardzo ładnie wydana w ramach cenionej serii „Monografii Fundacji na rzecz Nauki Polskiej”. Okładka jest elegancka, a tekst dobrze ilustrują rysunki postaci, które pojawiają się w średniowiecznych rękopisach komedii Terencjusza. Wydawcy należą się słowa uznania za bardzo wysoki poziom edycji. Harmonizuje on zresztą z również ładnie wydanym dwutomowym przekładem komedii Terencjusza. Monografia Skwary ma swoje korzenie właśnie w tym przekładzie: podczas lektury książki widać znakomitą znajomość tekstu, którą wypracować można chyba tylko podczas lat pracy nad przekładem i komentarzem do niego. Ci czytelnicy, którzy zapoznali się z dziełami Terencjusza w przekładzie Autorki zapewne część tych wyjaśnień już znają z zawartych tam przypisów.
„Komedia według Terencjusza” to erudycyjna rozprawa naukowa, choć klarowny język publikacji nie zamyka do niej dostępu również mniej obeznanym z filologią klasyczną czytelników. Uwagi na temat języka komedii terencjańskich zawsze uwzględniają obok tekstu oryginalnego także i przekład polski. Z pewnością warto przed lekturą tej monografii przeczytać dzieła poety, to znacznie ułatwia zrozumienie rozdziałów analitycznych, gdzie bardzo ważną rolę odgrywają takie kwestie jak konstrukcja postaci, czy wykorzystanie przez komediopisarza suspensu. Sama Autorka przyznaje, że bardzo wiele zagadnień znalazło się poza zakresem tematycznym jej pracy, ale trzeba uczciwie przyznać, że vita et scripta Terencjusza zostały tutaj bardzo dokładnie omówione i jeśli kogoś interesuje rzymski teatr, to tej pozycji nie może pominąć.
Tomasz Babnis
Terencjusz należy do tych autorów łacińskich, którzy przez wieki cieszyli się największą poczytnością i byli często wykorzystywani w dydaktyce. Dość powiedzieć, że to właśnie z komedii Terencjusza pochodzą liczna przysłowia z „nic co ludzie nie jest mi obce” na czele. E. Skwara, która jest obecnie największą w Polsce znawczynią komedii rzymskiej, znaną nie tylko z bardzo...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-09-09
Tematem tego studium są przedstawienia personifikacji cnót żeńskich (Zgoda, Pobożność, Płodność, Skromność) z epoki Antoninów (II wiek). Autor poddaje analizie materiał numizmatyczny oraz dzieła rzeźbiarskie, które konfrontuje z istniejącymi przekazami literackimi oraz epigraficznymi. Skupia się przede wszystkim na propagandowej funkcji wizerunków powstałych w kręgu władzy cesarskiej oraz ich recepcją w sztuce prywatnej. Można więc powiedzieć, że jest to praca, która dotyczy nie tylko zagadnień historyczno-artystycznych, ale również dziejów obyczajów i... propagandy. Mikocki poddaje analizie ponad sto różnych dzieł ukazujących recepcję popieranych przez dwór cesarski postaw moralnych. Szkoda, że więcej miejsca nie poświęcił właśnie związkowi tych przedstawień z realizowaniem przez rząd cesarski polityki obyczajowej i - avant la lettre - "prorodzinnej". W moim odczuciu w tej książce nieco zaburzone są proporcje: zbyt wiele jest ilustracji oraz ich opisu, a za mało analizy.
Tematem tego studium są przedstawienia personifikacji cnót żeńskich (Zgoda, Pobożność, Płodność, Skromność) z epoki Antoninów (II wiek). Autor poddaje analizie materiał numizmatyczny oraz dzieła rzeźbiarskie, które konfrontuje z istniejącymi przekazami literackimi oraz epigraficznymi. Skupia się przede wszystkim na propagandowej funkcji wizerunków powstałych w kręgu władzy...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-06-28
W swojej pracy habilitacyjnej odniósł się A. Wypustek do bardzo ciekawej, a rzadko analizowanej grupy źródeł, jaką są epigramy nagrobne. Jego badania dotyczą zagadnień znajdujących się na styku kilka nauk: filologii klasycznej, religioznawstwa, antropologii. Napisy na nagrobkach wiele mówią o poglądach ówczesnych Greków na kwestie natury eschatologicznej, o doświadczaniu przez nich śmierci, ale wskazują też na pewne zagadnienia społeczne. Ciekawe jest, jakie mity starożytni wykorzystywali do opisywania śmierci swych bliskich i jak interpretowali różne podania, np. o porwaniu Ganimedesa czy Persefony. Myślę, że to bardzo ważna książka (pierwsza taka w polskim piśmiennictwie starożytniczym), która pozwala lepiej zrozumieć poklasyczną kulturę grecką.
Tomasz Babnis
W swojej pracy habilitacyjnej odniósł się A. Wypustek do bardzo ciekawej, a rzadko analizowanej grupy źródeł, jaką są epigramy nagrobne. Jego badania dotyczą zagadnień znajdujących się na styku kilka nauk: filologii klasycznej, religioznawstwa, antropologii. Napisy na nagrobkach wiele mówią o poglądach ówczesnych Greków na kwestie natury eschatologicznej, o doświadczaniu...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-06-13
Odnośnie do tej monografii P. Majewskiego mam niemalże identyczne odczucia, jak w przypadku jego wcześniejszej pracy "Pismo, tekst, literatura". Temat jest niezwykle interesujący, do tego rzadko podejmowany w literaturze polskiej, dobra realizacja niełatwych choćby przez wzgląd na aparat pojęciowy zagadnień. I te same zastrzeżenia. Autor sięgnął do dzieł tych prozaicznych pisarzy greckich, którzy jako pierwsi "myśleli tekstem", dla których to tekst, a nie żywa mowa była podstawowym medium wyrażania własnych opinii oraz prezentowania doświadczenia. Po raz pierwszy spotkałem się przy tej okazji w zestawieniu Ksenofonta i Arystotelesa, jak widać można na tych autorów spojrzeć z takiej perspektywy, by stanęli oni po tej samej stronie barykady, że się tak wyrażę. Bardzo ciekawy był rozdział o "Piaskarzu" Archimedesa i o tym, w jaki sposób Grecy byli w stanie zapisywać naprawdę ogromne liczby nie dysponując wcale tak przydatnym narzędziem jakim są cyfry arabskie i notacja wykładnicza. Autor zachęcił mnie do zapoznania się z innymi publikacjami na temat kultury ustnej i piśmiennej i te książkowe plany postaram się zrealizować latem.
Tomasz Babnis
Odnośnie do tej monografii P. Majewskiego mam niemalże identyczne odczucia, jak w przypadku jego wcześniejszej pracy "Pismo, tekst, literatura". Temat jest niezwykle interesujący, do tego rzadko podejmowany w literaturze polskiej, dobra realizacja niełatwych choćby przez wzgląd na aparat pojęciowy zagadnień. I te same zastrzeżenia. Autor sięgnął do dzieł tych prozaicznych...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-11-24
Wydana w 2004 roku biografia Aleksandra pióra Krzysztofa Nawotki jest moim zdaniem najlepszą dostępną po polsku książką na temat słynnego Macedończyka. Mimo iż publikacji o tym władcy jest dużo, niniejsza prezentuje najwyższy poziom merytoryczny, a do tego cechuje się dużą aktualnością, której brak niektórym publikacjom starszym, np. bardzo skądinąd dobrej biografii Greena. Nawotka wykorzystał kompletną bazę źródłową nie bagatelizując znaczenia tzw. "Wulgaty Aleksandra", oparł się też na ogromnej liczbie monografii i artykułów naukowych.
Autor nie poszedł w stronę praktykowanego przez niektórych badaczy szufladkowania Macedończyka: to jako najwybitniejszego wodza wszech czasów, to jako pijaka i mordercę. Pod tym względem zachowuje dużo zdrowego rozsądku i nie ulega skrajnym pomysłom interpretacyjnym, z którymi czytelnik polski może zapoznać się np. w książce N. Hammonda. Inne biografie Aleksandra bije biografa pióra Nawotki także pod względem uwzględnienia nowszych badań nad starożytną Persją, w wielu punktach zmieniających spojrzenie na działania króla na Wschodzie. Szkoda, że Nawotka nie mógł się odnieść do wydanej równocześnie z "Aleksandrem Wielkim" monografią M. J. Olbrychta "Aleksander Wielki i świat irański": ciekawi mnie, jak ustosunkowałby się do mocnych tez o silnej iranizacji otoczenia i armii Macedończyka po 330 roku.
Książka została bardzo ładnie wydana, a dodatkowym jej atutem jest ciekawy materiał ilustracyjny nieograniczający się do doskonale znanej mozaiki pompejańskiej i paru znanych numizmatów. Niewątpliwie należy ją polecić wszystkim zainteresowanym postacią Aleksandra, gdyż prezentuje najbardziej chyba wyważony stosunek do jego osoby i dzieła (bez prób jego deprecjonowania!). Należy też zaznaczyć, że biografię pióra Nawotki naprawdę bardzo dobrze się czyta, co nie jest regułą w tego typu erudycyjnych naukowych rozprawach. Jeśli czegoś zabrakło, to chyba tylko mapek pól bitewnych. Ale i tak niekwestionowane 10/10. Znakomita praca.
Tomasz Babnis
Wydana w 2004 roku biografia Aleksandra pióra Krzysztofa Nawotki jest moim zdaniem najlepszą dostępną po polsku książką na temat słynnego Macedończyka. Mimo iż publikacji o tym władcy jest dużo, niniejsza prezentuje najwyższy poziom merytoryczny, a do tego cechuje się dużą aktualnością, której brak niektórym publikacjom starszym, np. bardzo skądinąd dobrej biografii Greena....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-09-23
Igrzyska gladiatorskie to jeden z bardziej zadziwiających fenomenów kultury rzymskiej. Ich znaczenie społeczne, ludyczne, religijne wzajemnie się ze sobą przenikają. Dariusz Słapek podjął się w pracy niniejszej przedstawienia jeszcze jednego aspektu walk gladiatorskich – ich wpływu na politykę w schyłkowym okresie Republiki. Wpływ ten nie był wcale mały i można go rozpatrywać z co najmniej trzech perspektyw. Autor poświęca tym trzem perspektywom osobne rozdziały. Najpierw omawia znaczenie igrzysk jako miernika nastrojów politycznych (reakcje widowni mogły dużo powiedzieć o jej opiniach), jako formy przekupstw wyborczych (zorganizowanie wspaniałych igrzysk znacząco zwiększało szanse polityka w wyborach), wreszcie przechodzi do ich wpływu na tworzenie prywatnych oddziałów zbrojnych. Poniekąd można mutatis mutandis przenieść te analizy we współczesne realia: myślę, że pewne sprawy związane ze sportem wcale nie wyglądałyby inaczej niż przed dwoma tysiącami lat. Wartościowa monografia, która dokładnie przedstawia często niedostrzegane oblicze walk gladiatorskich.
Tomasz Babnis
Igrzyska gladiatorskie to jeden z bardziej zadziwiających fenomenów kultury rzymskiej. Ich znaczenie społeczne, ludyczne, religijne wzajemnie się ze sobą przenikają. Dariusz Słapek podjął się w pracy niniejszej przedstawienia jeszcze jednego aspektu walk gladiatorskich – ich wpływu na politykę w schyłkowym okresie Republiki. Wpływ ten nie był wcale mały i można go...
więcej mniej Pokaż mimo to
Badanie dziejów Filistynów jest zajęciem bardzo trudnym. Taka jest moja najogólniejsza refleksja po lekturze tej książki. Baza źródłowa jest dość skąpa, jeśli nie liczyć tekstów biblijnych, które są programowo wobec Filistynów wrogie i traktują ich jako największych nieprzyjaciół. Tymczasem spod starotestamentowego tekstu można wyciągnąć wiele świadectw wskazujących na bardzo silne przenikanie kultury filistyńskiej w kierunku ośrodków hebrajskich (a czasem także ruch w drugą stronę). Autor nie podjął się tu odpowiedzi na bardzo trudne pytanie o pochodzenie Filistynów, przechodząc od razu do okresu, w którym już zamieszkiwali Palestynę, natomiast jest chyba bliski teoriom o ich pochodzeniu mykeńskim lub małoazjatyckim, o ile można taki wniosek wysnuwać na podstawie hipotez dotyczących egejskiego właśnie pochodzenia kilku tzw. pokoleń północnych (np. Dana i Lewiego). Dodatkową trudnością, jaka rzuciła mi się w oczy podczas lektury, jest opieranie się w wielu punktach na etymologiach, które z natury swojej są zawsze podporą dość niepewną. Skoro jednak nie ma tekstów pisanych ani bardziej jednoznacznych znalezisk archeologicznych, trzeba operować takim materiałem, jaki się ma do dyspozycji. Książka jest zatem bardzo ciekawa, choć trudny w interpretacji materiał źródłowy czyni moim zdaniem znaczną część ustaleń bardzo hipotetyczną.
Tomasz Babnis
Badanie dziejów Filistynów jest zajęciem bardzo trudnym. Taka jest moja najogólniejsza refleksja po lekturze tej książki. Baza źródłowa jest dość skąpa, jeśli nie liczyć tekstów biblijnych, które są programowo wobec Filistynów wrogie i traktują ich jako największych nieprzyjaciół. Tymczasem spod starotestamentowego tekstu można wyciągnąć wiele świadectw wskazujących na...
więcej Pokaż mimo to