Historia starożytnych Greków. Tom II: Okres klasyczny Ewa Wipszycka 7,6

ocenił(a) na 52 lata temu W recenzji Lecha Trzcionkowskiego prócz pochwał można znaleźć „Mimo rozszerzenia składu autorskiego, charakter podręcznika nie uległ zmianie, pozostaje on dziełem historyków niezwykle kompetentnych i oryginalnych, aczkolwiek za sprawą pewnych decyzji redakcyjnych stracił nieco na spójności. Całość została podzielona na osiem części bardzo nierównej objętości (część ósma "Niewolnictwo" liczy 20 stron wobec części czwartej "Ateny i Sparta — instytucje polis w epoce klasycznej" liczącej ponad 200 stron). Nie sądzę, aby taki podział był dobrym rozwiązaniem, a na pewno nasuwa pytanie o wewnętrzną logikę. (...) Zdarzają się również pewne niekonsekwencje w koncepcji podręcznika: Marek Węcowski zapowiada, że będzie zajmował się demokracją ateńską od reform Efialtesa (s. 355),a następnie omawia ją od samego początku, czyli od reform Klejstenesa (s. 355-360).” Efialtes to rok 462/1, Klejstenes 508/7. „Rozdziały pióra Aleksandra Wolickiego poświęcone "Pięćdziesięcioleciu", imperium ateńskiemu i wojnie peloponeskiej mogłyby nosić podtytuł "Apologia Tukidydesa". Autor tej części podręcznika przyjmuje bowiem, że Tukidydes był autorem nie tylko wybitnie inteligentnym (w przeciwieństwie do Diodora),najlepiej poinformowanym i najbliższym opisywanym wydarzeniom (z wyjątkiem zaginionego dzieła Hellanikosa),ale także bezstronnym i rzetelnym. W konsekwencji stwierdza, że "wobec informacji sprzecznych uważamy, że za każdym razem należy dać pierwszeństwo Tukidydesowi" (s. 66),dorzucając nieco łaskawiej dla innych historyków, że w przypadku informacji, które uzupełniają narrację Tukidydesa, milczenie autora "Wojny Peloponeskiej" "nie musi samo w sobie budzić podejrzeń o wzmianek owych nieprawdziwość". Miejsca, w których tekst nie jest w stanie sprostać wysokiemu mniemaniu o geniuszu Tukidydesa, są usuwane z tekstu oryginalnego jako interpolacje mało inteligentnego wydawcy z czasów rzymskich. Ta niezwykle ciekawa hipoteza Benedetto Bravo, przyjmowana przez jego współpracowników, jest podawana w podręczniku jako pewnik. Mam wątpliwości, czy z punktu widzenia rozdziału między wiedzą "podręcznikową" a "sprawami dyskusyjnymi" jest to najlepsze rozwiązanie, tym bardziej, że nie ukazała się jeszcze specjalistyczna publikacja, która w sposób systematyczny ukazałaby, które miejsca i dlaczego autorzy uznają za interpolowane.” za:
http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Przeglad_Historyczny/Przeglad_Historyczny-r2010-t101-n2/Przeglad_Historyczny-r2010-t101-n2-s274-281/Przeglad_Historyczny-r2010-t101-n2-s274-281.pdf
W sprawie owych interpolacji: otóż w czasie Wojny Peloponeskiej
„Tych helotów, którzy według własnego mniemania odznaczyli się na wojnie wezwali do zgłoszenia się. Zapowiedzieli, że dadzą im wolność. W rzeczywistości miała to być próba: sądzili bowiem, że ci heloci, którzy najbardziej pragną wolności, pierwsi także ośmielą się zbuntować przeciw Lacedemończykom. Wybrano z nich około dwóch tysięcy; z wieńcami na głowie obchodzili oni świątynie jako ci, którzy mają być wyzwoleni; niedługo potem zniknęli i nikt nie wiedział, co się z nimi stało” (Tukidydes 4, 80 tłum. Kazimierz Kumaniecki). Wg Diodora heloci zostali zgładzeni (12, 67, 3).
„Analiza tekstu Tukidydesa od strony gramatycznej i leksykalnej wskazuje, że mamy do czynienia z interpolacją (...) Autor, który ten ustęp wprowadził do Wojny Peloponeskiej, znalazł go u Efora i uznał, że jest na tyle interesujący, iż warto nim wzbogacić dzieło Tukidydesa. Nie wiemy, skąd pochodziły informacje Efora, ale nie wykluczone, że z jakieś [sic! - uwaga Piratki] polemicznego dziełka antyspartańskiego, gromadzącego wiadomości obciążające Spartę. Czy u podstaw tej historii leżało jakieś prawdziwe wydarzenie, nie da się powiedzieć. Efor uznał, że tak było, gdyż inaczej ryzykował niedowierzanie i protesty czytelnika.” (s. 342)
Przyznaję, za słabo znam grecki, by sprawdzić czy styl pasuje do Tukidydesa. Jednak w opowieściach tych widać różnice, u Diodora zostali uśmierceni potajemnie i pojedynczo, u Tukidydesa zniknęli. Gdyby ktoś uzupełnił Tukidydesa na podstawie Diodora przekazy powinny chyba brzmieć tak samo.
„Z pewnością masowy mord na dwóch tysiącach helotów świadczy poza wszystkim innym o zdolności Spartan do ukrycia przed światem wszelkich niewygodnych dla nich faktów. Nasuwają się oczywiście pytania o to, kto, jak i gdzie dokonał egzekucji. W warunkach ówczesnych rzecz taka nie była wcale łatwa do przeprowadzenia. Diodor wprawdzie powiada, że helotów zgładzono pojedynczo i potajemnie w ich domach, ale nie wydaje się, aby mógł na ten temat wiedzieć więcej od Tukidydesa, od którego on sam (lub jego źródło) zaczerpnął całą informację.” (Ryszard Kulesza „Sparta w V i IV wieku p.n.e.” 2003 s. 51)
Książka zawiera dużo wiadomości, lecz to co mym zdaniem bardziej zajmujące, przedstawione zbyt skąpo. Zbiegły niewolnik „w Atenach mógł szukać azylu w świątyni Tezeusza lub przy ołtarzu Eumenid na Areopagu. Musiał wtedy przekonać kapłanów tych miejsc kultu, ze jego sytuacja jest nie do zniesienia i uzyskać nakaz sprzedaży innym ludziom. Jeżeli jednak nie znalazł się nowy nabywca, niewolnik wracał do poprzedniego właściciela.” (s. 671)
Należałoby to rozbudować.
O azylu tym pisze Plutarch w 36 rozdziale „Żywota Tezeusza” i jeszcze kilka źródeł https://penelope.uchicago.edu/Thayer/E/Roman/Texts/secondary/SMIGRA*/Asylum.html
Plutarch podaje też, co prawda bez szczegółów „Jest wszakże i prawo dla niewolników, gdy utracą nadzieję wyzwolenia: mogą prosić o sprzedanie ich i zmianę pana na łagodniejszego. ” („O zabobonności” 4, tłum. Zofia Abramowiczówna)
„Ustrój Aten” Arystotelesa 57: „w wypadkach nieumyślnego lub tylko usiłowania zabójstwa, jak też w wypadku zabicia niewolnika, metojka lub cudzoziemca wyrokuje trybunał koło Palladion” (tłum. Ludwik Piotrowicz). Tytułowy bohater platońskiego dialogu „Eutyfron” zamierza o takie zabójstwo skarżyć w sądzie własnego ojca.
Wymowne jest świadectwo z „Ustroju Aten” tzw. Starego Oligarchy „Wśród niewolników znów i metojków ogromne (πλείστη) jest w Atenach rozpasanie (ἀκολασία) i ani nie wolno tam [nikogo] uderzyć, ani niewolnik nie ustąpi ci z drogi. Powiem dlaczego jest taki miejscowy zwyczaj. Gdyby było prawo, że niewolnik może być uderzony przez [człowieka] wolnego albo metojk, albo wyzwoleniec, to często [ktoś] będąc przekonany, że obywatel Aten jest niewolnikiem, mógłby [go] uderzyć; lud bowiem nie jest tam lepiej odziany niż niewolnicy i metojkowie oraz nie lepszy z wyglądu.” (I, 10 tłum. Artur Pacewicz) Podobnie „szczytu (ἔσχατον) wolności (τῆς ἐλευθερίας) dochodzi pospólstwo (πλήθους) w takim państwie, kiedy mężczyźni kupieni i kobiety kupione (οἱ ἐωνημένοι καὶ αἱ ἐωνημέναι) cieszą się nie mniejszą wolnością niż ci, co ich kupują (μηδὲν ἧττον ἐλεύθεροι ὦσι τῶν πριαμένων)” (Platon „Państwo” 563 B , tłum. Władysław Witwicki)
Dobrze by było, gdyby książka ta zawierała te i inne odpowiednie cytaty z omówieniem.
Rozważania o liczbie niewolników są mało konsekwentne. Na s. 639: wedle jakichś oszacowań w przeddzień Wojny Peloponeskiej Ateny liczyły 200 tysięcy obywateli, 40 tysięcy metojków i 97 tysięcy niewolników. (Czemu 97?)
Na s. 675n wpierw: dane Atenaiosa („Uczta mędrców” 6,103: „Ktesikles w trzeciej księdze swoich Kronik mówi, że podczas 115 olimpiady odbyło się w Atenach dochodzenie prowadzone przez Demetriusza Falereusza w sprawie liczby mieszkańców Attyki, Ateńczycy jak ustalono sięgają 21 tysięcy, metojków do 10 tysięcy, niewolników do 400 tysięcy.”) są wyraźnie przesadzone, jeśli chodzi o trzecią z liczb. Urywek mowy Hyperejdesa „Przeciwko Aristogejtonowi” zawiera zdanie „ponad 150 000 niewolników, zarówno tych z kopalni srebra, jak też tych z innych regionów Attyki” (tłum. Jan Kucharski) co także należy traktować ostrożnie.
I ni stąd ni zowąd wniosek „Jeśli chłopi mieli po kilku niewolników, podobnie jak rzemieślnicy, to dodając służbę domową i niewolników pracujących w kopalniach, a także warsztatach budujących okręty, rzeczywiście zbliżamy się do tej sumy.” tzn. owych 400 tysięcy. Musieliby stanowić przeważającą część ludności.
„Liczbom, podawanym przez starożytnych historyków, nie można zbytnio ufać. Ale dokonywanie własnych obliczeń na podstawie rożnych szacowań też jest sprawą ryzykowną.” (Ludwik Zajdler „Atlantyda”, rozdział pierwszy części trzeciej, polecam)
Skąd wiadomo, czy „chłopi mieli po kilku niewolników” etc?
I czy Ateny z przyległościami miały kilkaset tysięcy ludności?
Znaczna część Ateńczyków była uboga (czyli nie miała niewolników),skoro za udział w Zgromadzeniu wypłacano diety (tzw. έκκλησιαστικόν).
Iza Bieżuńska-Małowist pisze w „Niewolnictwie” (1987):
„w majątkach konfiskowanych zamożnym przecież Ateńczykom w 415 r. p.n.e. niewolników nie ma tak wielu, ale zachowany tekst nie jest pełny. W dokumentach wspominających niewolników wyzwolonych z drugiej połowy IV w. p.n.e., w których wymieniony jest zawód wyzwoleńca, rolnicy reprezentowani są najsłabiej. W mowach sądowych wreszcie znacznie częściej czytamy o niewolnikach zatrudnionych w domu, rzemiośle, bankach czy w kopalniach niż na roli. Mimo tych zastrzeżeń słuszna wydaje się opinia wielu współczesnych badaczy, że literatura minimalizuje użycie niewolniczej siły roboczej w rolnictwie attyckim. Dane dotyczące wyzwoleńców ateńskich z drugiej połowy IV w. p.n.e. są o tyle niemiarodajne, iż - jak stwierdzono dla całej starożytności - do wyzwolenia najłatwiej dochodzili niewolnicy domowi i zatrudnieni w rzemiośle, a najtrudniej pracujący na roli. (...) Na podstawie posiadanego materiału możemy więc jedynie stwierdzić, że niewolnicy nie stanowili dominującej siły roboczej w rolnictwie attyckim, a zapewne także i w innych rejonach Grecji.” (s. 61n) „Obliczenia stosunku ludności niewolniczej do całej ludności wolnej w Egipcie rzymskim w poszczególnych miejscowościach tam, gdzie mamy dla określonego momentu stosunkowo pełne dane, wskazują 7% do 11 %. W Egipcie zaś nie występuje niewolnictwo produkcyjne masowe, lecz przede wszystkim niewolnictwo domowe. Oznacza to, że nawet tam, gdzie niewolnictwo nie odgrywało większej roli w produkcji, co dziesiąty mieszkaniec na terenie tzw. chora (χώρα wiejski teren poza miastami typu greckiego) był niewolnikiem. I nie byli to niewolnicy trzymani w ergastula, zgrupowani na jednym terenie pod ścisłym nadzorem, ale właśnie niewolnicy domowi, poruszający się swobodnie poza domem pana, załatwiający różne jego polecenia, czyli będący w stałym kontakcie z ludźmi wolnymi.” (s. 185n) „Jak już wskazywałam, fragmentaryczność źródeł nie pozwala na określenie procentu ludności niewolniczej w stosunku do ludności wolnej na wszystkich terenach świata starożytnego. Powoływałam się już na przykłady egipskie, które pozwalają przypuszczać, że niewolnicy w chora egipskiej stanowili od 7% do 11% całej ludności. Ostrożne obliczenia ludności Attyki w IV w. p.n.e. podwyższają ten procent do około 25 (w stosunku do obywateli i metojków razem)”. (s. 237)
Czyli mniejszą część ludności.
I czy w Atenach (i innych poleis, poza Spartą oczywiście) dochodziło do powstań niewolniczych?
Pokój Nikiasza (Tukidydes 5, 23, 3) przewidywał pomoc wzajemną Aten i Sparty w razie wspólnego wroga oraz pomoc Aten dla Sparty w razie buntu helotów. Jednak Ateny tego dla siebie nie zastrzegły, widocznie buntu własnych niewolników się nie obawiały.
Chyba nie było ich aż tak wielu.