-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel22
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel3
Biblioteczka
2022-07-19
2022-09-19
Nie wiem czy to ładnie tak porównywać, ale moim zdaniem Paweł Radziszewski, kocha takie klimaty jak Jakub Małecki i Radek Rak. I takie jak ja. „Pomiędzy” to bajka o polskiej wsi, zaburzonej we mgle i przyprawionej ludzkim losem, który niejednokrotnie wcale bajką nie jest. Wieś u Radziszewskiego bywa okrutna, pijana, brutalna, ale i napędzana kołem czasu. Żyjąca zgodnie z naturą, porami roku. Ludzie nie zawsze znajdują szczęśliwe zakończenie. Miłość może mieć różne oblicza i nie zawsze przynosi ukojenie i akceptację ze strony społeczeństwa. Opinia publiczna może być źródłem ogromnych tragedii, a władza wyrokiem na niewinnych. Ale wszystko to akceptowane jest w tej wsi Radziszewskiego z pokorą i bez większego zdziwienia. Życie nigdy nie jest czarne, ani białe. Zwykle jest takie pomiędzy.
Pomiędzy szczęściem, a nieszczęściem.
Pomiędzy nienawiścią, a miłością.
Pomiędzy kłamstwem, a prawdą.
Pomiędzy śmiercią, a życiem.
„(…) Jesteś gdzieś pomiędzy.
-Czy to źle?
-Nie, ale też nie ma w tym niczego dobrego. Zresztą to nie twoja wina. Tak po prostu jest i nic z tym nie zrobimy, ani ja, ani ty”.
Bajkę snują nam korzenie, ogień, woda, kamienie i mgła. Historie scalają Cyganie, którzy niczemu się nie dziwią, bo już widzieli wszystko i pokornie przyjmują, co przynosi świat.
Radziszewski świetnie prowadzi narrację, pokazując, że to on decyduje o tym czy będzie jak w bajce, czy może wręcz przeciwnie. Wybiera rozwiązania, z którymi można się kłócić, bo przecież zawsze chciałoby się dobrego dla bohatera. Nie zawsze dostaniemy to, czego żądamy i bardzo dobrze, bo lektura dzięki temu nabiera jeszcze większej wartości. Książka nie jest „pomiędzy”. Jest wspaniała.
@pawel.r.adziszewski gratulację wspaniałego debiutu. Cudownie było być w bajce utkanej przez Ciebie.
Pora wziąć się za kolejną książkę autora. Can’t wait!
#pomiędzy#pawełradziszewski#sqn#książka#literaturapolska#bookstagrampl#polishblog#ktoczytatenżyjepodwójnie#kochamcytac#lisicaczyta
Nie wiem czy to ładnie tak porównywać, ale moim zdaniem Paweł Radziszewski, kocha takie klimaty jak Jakub Małecki i Radek Rak. I takie jak ja. „Pomiędzy” to bajka o polskiej wsi, zaburzonej we mgle i przyprawionej ludzkim losem, który niejednokrotnie wcale bajką nie jest. Wieś u Radziszewskiego bywa okrutna, pijana, brutalna, ale i napędzana kołem czasu. Żyjąca zgodnie z...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-11-10
Festiwal absurdów, tak chyba mogę nazwać życie w PGRze. Osiedle buduje bibliotekarz, zamiast cegieł dostaje dwa wagony książek, połowa mieszkańców, która się nie załapała na przydział, okupuje ciemne piwnice, popijając bimber.
Marzena, Jacek i Seweryn, dorastają w takim właśnie świecie. W PGRze, gdzie wydawać by się mogło, że życie ma ustalony porządek, ale i tam czas zmian wkrada się, powodując zamieszanie i szok. Żegnając dzieci kończące szkołę, dyrektor powiedział im, że już na zawsze zostanie w nich PGR. Zostały nim niejako skażone. I coś w tym jest, bo nawet próba wyrwania się ze wsi kończy się powrotem. Gdzieś w każdym z tamtych młodych ludzi, PGR zapuścił korzenie i nie zamierza przestać osaczać.
Życie w PGRze, choć trudne, było jednak przewidywalne i znajome. Brutalność i alkoholizm nie były niczym budzącym zdziwienie. Zachowania patologiczne były łatwo usprawiedliwiane, a sytuacje niekomfortowe zamiatane pod dywan. Zmiany nie były mile widziane, bo powodowały zamęt w uporządkowanym chaosie ;) a znajomy chaos jest lepszy niż nowy porządek.
Paweł Radziszewski zgrabnie kreśli nam losy bohaterów żyjących w PGRze. Młodych, którzy pragną innego życia i starych, którzy nowego się boją.
Podział na ludzi żyjących w piwnicach i tych na górze, jest dla mnie symbolem rozłamu społeczeństwa i tego jak łatwo nam przymknąć oczy na niedolę człowieka. Szaracy, żyjący w piwnicach, to ludzie, którym do życia potrzebny jest tylko alkohol i misja, której celem jest budowanie schronu przed zbliżająca się wojną. Misja jest oczywiście fikcyjna. Czy Szaraki domyślają się, że to wymyślone zadanie mające na celu powstrzymanie ich przed wyjściem na powierzchnię? Być może są tego świadomi, ale życie na powierzchni nie jest w stanie zaoferować im tego, co posiadają pod ziemią-życia, które jest przewidywalne i znajome. Ludzie w blokach natomiast, pozornie dostosowują się do nowych standardów, ale ich dusze są także szare. Dopuszczają się nikczemnych czynów i dyskryminują tych, którym miejsca na górze zabrakło.
Może tak NIE POWINNO być, że człowiek człowiekowi wilkiem. Może NIE POWINNO tak być, że po zamknięciu PEGerów ludzie nie wiedzieli, co ze sobą począć? Może NIE POWINIEN ten PGR farbować ludziom krwi na szaro?
NIEPOWINNOŚĆ, to druga powieść Pawła Radziszewskiego. Przeczytałam od razu, gdy się ukazała, żeby zaspokoić ciekawość, jak poradził sobie autor z ciężarem wydawania drugiej książki. „Pomiędzy” była dla mnie strzałem w dychę i tym razem się nie zawiodłam. Zdecydowanie @pawel.r.adziszewski wkroczył do grona moich ulubionych polskich pisarzy.
Festiwal absurdów, tak chyba mogę nazwać życie w PGRze. Osiedle buduje bibliotekarz, zamiast cegieł dostaje dwa wagony książek, połowa mieszkańców, która się nie załapała na przydział, okupuje ciemne piwnice, popijając bimber.
Marzena, Jacek i Seweryn, dorastają w takim właśnie świecie. W PGRze, gdzie wydawać by się mogło, że życie ma ustalony porządek, ale i tam czas zmian...
2023-01-18
Georga Orwella nikomu chyba przedstawiać nie trzeba. Nie żebym chciała wyjść na mądralę, no ale helllo ;)
Do jego książek warto wracać, bo są naprawdę ponadczasowe. Poza wspaniałym stylem pisania, zdolność przewidywania przyszłości hipnotyzuje.
„1984” to jedna z najważniejszych powieści XX wieku i jak najbardziej aktualna.
Orwell rysuje nam obraz świata bez wolności osobistej. Ludzi oblepionych strachem, bo każdy ich ruch może być odczytany, jako zdrada i ukarany. A karami bynajmniej nie były nagany. Świat zniewolony, bez możliwości własnych myśli to codzienność w „1984”. Kroki śledzone z obrazu telewizora przez czujne oko Wielkiego Brata.
Winston Smith, główny bohater, pracuje w Ministerstwie Prawdy, gdzie, o ironio, fabrykuje kłamstwa. Zmienia fakty na kłamstewka. Zdarzenia, które miały miejsce wymazuje z historii lub tworzy w ich miejsce inne. I być może bezpośrednia obecność przy aktach oszustwa rzeczywistości, budzi w nim bunt. Kiełkuje w nim i stopniowo powoduje, że Winston zaczyna dopuszczać się czynów niedopuszczalnych w oczach Partii. A grozi za to ogromna kara. Partia dąży do całkowitego zniszczenia relacji rodzinnych i lojalności tylko wobec niej, choć i to nie jest gwarantem bezpieczeństwa.
Partia kontroluje nawet język poprzez nowomowę, za pomocą której możliwe byłoby kontrolowanie myśli. Ten klaustrofobiczny świat powoduje, że ludzie wymazują wspomnienia, a przyszłość zawierzają Partii bez buntu.
Czy taki obraz jest nam zupełnie obcy? Czy jest abstrakcją? Niestety nie. Wystarczy spojrzeć na Chiny czy na to, co robi Putin, o Korei Północnej nie wspominając nawet.
„Wojna to pokój,
Wolność to niewola,
Ignorancja to siła”.
Krytyka systemu totalitarnego jest bardzo czytelna.
Czy pozwolimy na to, żeby te słowa stały się prawdą?
Czy my przypadkiem już do tego nie dopuściliśmy?
#georgeorwell#1984#klasyka#powieściXXwieku#englishwriter#wojnatopokój#kochamczytać#bookstagram#wolność#niewola#lisicaczyta#ktoczytatenżyjepodwójnie#mani#książka#bookstagrampl
Georga Orwella nikomu chyba przedstawiać nie trzeba. Nie żebym chciała wyjść na mądralę, no ale helllo ;)
Do jego książek warto wracać, bo są naprawdę ponadczasowe. Poza wspaniałym stylem pisania, zdolność przewidywania przyszłości hipnotyzuje.
„1984” to jedna z najważniejszych powieści XX wieku i jak najbardziej aktualna.
Orwell rysuje nam obraz świata bez wolności...
2023-03-15
Rok 2023 został rokiem Wisławy Szymborskiej. Z tej okazji 22 lutego miała miejsce premiera zbioru poezji naszej noblistki. Pani Szymborska, jak wiadomo pochylała się nad rzeczami nawet maleńkimi, ale nurtującymi człowieka w jego codziennej egzystencji. Każdy znajdzie w nich cząstkę siebie. Odpowiedzi na pytania lub pytania, które sam boi się postawić.
Zbiór można czytać cały lub na wyrywki. Ja większość twórczości poetki znam i czytam sobie teraz dla przyjemności tam, gdzie otworzy palec lub szukam konkretnego wiersza.
Ta książka będzie moim skarbem.
Bardzo na nią czekałam ❤️ brak tu Pani, Pani Wisławo! Pani poczucia humoru i anegdotek.
#wisławaszymborska#poetry#2023rokwisławyszymborskiej#noblistka#nobel1996#czytam#poezja#polishliterature#lisicaczyta#kochamczytac#fundacjawisławyszymborskiej#wierszewszystkie
Rok 2023 został rokiem Wisławy Szymborskiej. Z tej okazji 22 lutego miała miejsce premiera zbioru poezji naszej noblistki. Pani Szymborska, jak wiadomo pochylała się nad rzeczami nawet maleńkimi, ale nurtującymi człowieka w jego codziennej egzystencji. Każdy znajdzie w nich cząstkę siebie. Odpowiedzi na pytania lub pytania, które sam boi się postawić.
Zbiór można czytać...
2023-02-10
Zbiór sześciu opowiadań. Na podstawie tytułowego opowiadania „Ptaki” Alfred Hitchcock nakręcił film tym samym tytule, który do dziś uznawany jest za jeden z najlepszych i najważniejszych thrillerów w historii kina. Tak więc, Panie i Panowie, niemała to rzecz!
Angielska mistrzyni prozy dwudziestego wieku napisała opowiadania naprawdę w napięciu. Czujemy w brzuchu taki niepokój, że łooo. Niby krew nie leje się strumieniami, ale nas ściska. A zakończenia opowiadań są zaskakujące, nieoczywiste.
Ludzie walczący z łaknącymi zemsty ptakami, markiza zabawiająca się uczuciami drugiego człowieka, myśląca, że ujdzie jej to na sucho (tiaaaa jasne), stary, co to nie trawił swojego głupiego synalka, seans, który kończy się na płycie nagrobnej, jabłonka przypominająca to, czego pamiętać by się nie chciało i w końcu szczyt Monte Verita kuszący nieśmiertelnością.
Każde opowiadanie inne, każde fascynujące.
Moim skromnym zdaniem, „Ptaki” to pozycja lepsza niż „Rebeka”. Tam początek ciągnął się niespiesznie, tu du Maurier torpeduje nas emocjami od początku do końca. Nie ma nudy, Panie i Panowie!
Bardzo polecam
#daphnedumaurier#ptaki#albatros#wydawnictwoalbatros#daphnedumaurierptaki#book#bookstagram#bookstagrampl#kochamczytac#englishliterature#tulismanore#tulismanoreblog#lisicaczyta#książka#książkatożycie#jakjakochamcytać
Zbiór sześciu opowiadań. Na podstawie tytułowego opowiadania „Ptaki” Alfred Hitchcock nakręcił film tym samym tytule, który do dziś uznawany jest za jeden z najlepszych i najważniejszych thrillerów w historii kina. Tak więc, Panie i Panowie, niemała to rzecz!
Angielska mistrzyni prozy dwudziestego wieku napisała opowiadania naprawdę w napięciu. Czujemy w brzuchu taki...
2023-04-02
Wcale się nie dziwię, że autorka była muzą Hitchcocka. Za każdym razem, gdy biorę w dłonie jej książkę to czuję dreszczyk biegnący po krzyżu. Brrrr a „Oberża” to podobno najbardziej tajemnicza książka Angielki.
Mgła spowija kartki powieści i przynosi nam grozę. Ale do rzeczy!
Młoda dziewczyna, Mary Yellan, wychowywana całe życie na wsi, musi opuścić miejsce swojego dotychczasowego zamieszkania z powodu śmierci matki. Obiecuje jej na łożu śmierci, że przeprowadzi się do jej siostry, cioci Patience, którą widziała w dzieciństwie. Jak obiecała, tak zrobiła. Nie spodziewała się jednak, że oberża Jamajka, w której żyła ciocia z mężem Jossem Merlynem, będzie miejscem groźnym i przytłaczającym, a ciotka niegdyś wesoła, będzie swoim cieniem. Zalęknionym cieniem.
Życie Mary ulega totalnej zmianie, a każdy dzień niesie nowe tajemnice i przerażajace fakty na temat poczynań wuja Jossa, który okazuje się być brutalnym alkoholikiem.
Jaką tajemnicę kryje w swoich murach Jamajka? I czy znajdzie się jakiś sprzymierzeniec w tej trudnej sytuacji?
I czy będzie nim naprawdę?
Nie ma nic pewnego, a niepewność ta i zagrożenie staje się codziennością Mary.
XIX wieczna Kornwalia to zdecydowanie mój klimat.
„Podniosła głowę i spojrzała na Jamajkę, posępną i szarą w zapadającym zmierzchu. Wszystkie okna były zasłonięte okiennicami. Pomyślała o okropnościach, których świadkiem był ten dom, o tajemnicach kryjących się tu obok innych, dawnych wspomnień o wesołych ucztach i radosnym śmiechu, zanim padł na te mury cień Jossa Merlyna. Odwróciła się od oberży plecami, jak człowiek odwraca się instynktownie od domu śmierci.”
Daphne du Maurier to królowa budowania mrocznego i prawdziwie gotyckiego klimatu.
Polecam
#lisicaczyta#kolekcjabutikowa#albatros#książkaprzyjacielem#czytam#kochamczytac#itsmylife#oberżanapustkowiu#daphnedumaurier#bookstagram#bookstagrampl
Wcale się nie dziwię, że autorka była muzą Hitchcocka. Za każdym razem, gdy biorę w dłonie jej książkę to czuję dreszczyk biegnący po krzyżu. Brrrr a „Oberża” to podobno najbardziej tajemnicza książka Angielki.
Mgła spowija kartki powieści i przynosi nam grozę. Ale do rzeczy!
Młoda dziewczyna, Mary Yellan, wychowywana całe życie na wsi, musi opuścić miejsce swojego...
2023-04-27
I tak 1,5 roku czekałam aż znowu struny duszy poruszy mi słowo pisane. Wkroczy nieśmiało, stanie na progu i zacznie delikatnym ruchem, wprawiać w drżenie każdą ze strun. Powoli, niewinnie, niepostrzeżenie, żeby w końcu szarpać je i grać w sposób, który porusza do głębi.
Tak, 25 kwietnia, premierę ma najnowsza książka Jakuba Małeckiego, którego twórczość przedstawiłam Wam wielokrotnie. W oczekiwaniu na nowość przesłuchałam prawie wszystkie poprzednie książki Małeckiego. I doczekałam się, płynąć w jego klimacie w kolejny rejs czytelniczy.
Znowu zanurzyłam się w magii codzienności, bo on sprawia, że rzeczy zwykłe stają się fantastyczne. Zwyczajny bohater staje się postacią szalenie ciekawą, a najwięcej chyba dzieje się w głowach postaci Małeckiego. Ciekawie na zewnątrz, jeszcze cudowniej wewnątrz.
Powieść rozgrywa się w Kole, mieście bliskim sercu autora. Młody Mikołaj zbiera żniwa źle podjętej decyzji, wypadkowej kilku chwil. Krystian coraz bardziej zakopuje się w swoim świecie, który zabiera go od Reginy, żony i córeczek, które postanawiają znaleźć Diabła, żeby pomógł spełnić życzenie rodziców. Odnajdują przypadkowo też Boga. Ale czy Bóg jada kaszankę? (Bo truskawek za wiele nie może. Od truskawek ma rozwolnienie).
I dlaczego Diabeł powierza im zadanie, które spowoduje ścisk w żołądku i niepokój w duszy? A potem nawet o tym nie pamięta.
Czy tęsknotę za utraconą miłością można zagłuszyć polowaniem na kormorana? Czy pamięć, która wymyka się z człowieka i zostaje wypełniona łąką, dobrze instynktownie czuje, że ludzi obok powinno być więcej?
Czy nie zawsze jest za późno, żeby naprawdę poznać swoje dziecko, zamiast muskać tylko dłonią jakieś mgliste wyobraźnie o nim? Czy życie można przeżyć siedząc w fotelu, patrząc w okno i od czasu do czasu używając czterech słów?
W książce Małeckiego być może znajdziecie odpowiedzi na te pytania, a być może odpowiedzi znajdują się w Was. Tu nic nie jest oczywiste. Tu nic nie jest jednoznaczne. Wszystko jest za to magiczne, nawet jeśli zwyczajne i znane. A może właśnie dlatego, że znane, możemy bardziej to odczuć, poczuć, przypomnieć sobie, przeżyć i zobaczyć w tym czar.
Cóż ja mogę więcej napisać? Po raz kolejny chylę czapkę z głowy i dziękuję za ten wór wypełniony po brzegi tym, co lubię w literaturze najbardziej - uważnością na świat, człowieka, emocje i rzeczy proste, które być może takie się tylko wydają i te skomplikowane, które być może sami utrudniamy.
Wam polecam lekturę i szczerze zazdroszczę, że jest przed Wami. A mi cóż pozostało? Oczekiwanie (ale postaram się je okrasić uważnością na rzeczy z pozoru błahe).
#lisicaczyta#jakubmałecki#sąsiedniekolory#beletrystyka#powieść#premiera#premieraksiążki#tulismanore#tulismanoreblof#g#książka#czytam#bookstagram#bookstagrampl#booklover#premieraksiążkwydawnictwosqn
I tak 1,5 roku czekałam aż znowu struny duszy poruszy mi słowo pisane. Wkroczy nieśmiało, stanie na progu i zacznie delikatnym ruchem, wprawiać w drżenie każdą ze strun. Powoli, niewinnie, niepostrzeżenie, żeby w końcu szarpać je i grać w sposób, który porusza do głębi.
Tak, 25 kwietnia, premierę ma najnowsza książka Jakuba Małeckiego, którego twórczość przedstawiłam Wam...
Akcja zaczyna się w Londynie w połowie XVII wieku, gdzie Lady Dona St. Columb (jedna z pierwszych dam na dworze Karola II Stuarta) potwornie nudzi się królewskim życiem. Choć intryga na dworze goni intrygę, Lady tęskni za czymś większym. Za miłością ze szczyptą dreszczyku.
Kiedy już nie wytrzymuje dworskiego, próżnego żywota wyjeżdża do Navron w Kornwalii.
Na miejscu odkrywa, że w posiadłości jej szanownego małżonka ukrywa się urwis budzący postrach na całym wybrzeżu-francuski pirat! Ale Lady on niestraszny! Hej przygodo! Ma w końcu, co chciała!
Zbir okazuje się nie być wcale takim nieokrzesanym łobuzem, a serducho Dony bije mocniej. Ino to chodziło! Ale jak to zwykle bywa, sielanka kiedyś się kończy i trzeba dokonać wyboru. Ratować gałgana czy brać nogi za pas?
Klimat pełen magii i wspaniałych opisów przyrody, jak to u Daphne du Maurier i tym razem wciąga. Przygoda i intrygujące postacie zapewniają rozrywkę godną prawdziwego bibliofila.
Polecam!
#zatokafrancuza#tulismanore#tulismanoreblog#wydawnictwoalbatros#lisicaczyta#daphnedupmaurier#czytam#bookslover#bookstagram#bookstagrampl
Akcja zaczyna się w Londynie w połowie XVII wieku, gdzie Lady Dona St. Columb (jedna z pierwszych dam na dworze Karola II Stuarta) potwornie nudzi się królewskim życiem. Choć intryga na dworze goni intrygę, Lady tęskni za czymś większym. Za miłością ze szczyptą dreszczyku.
Kiedy już nie wytrzymuje dworskiego, próżnego żywota wyjeżdża do Navron w Kornwalii.
Na miejscu...
Samotność to trudny stan. A gdyby tak za sprawą cudu/przypadku/przeznaczenia spotkać kogoś, kto do złudzenia przypomina Ciebie i postawi Cię w sytuacji, w której będziesz mógł żyć jego życiem z rodziną, zamkiem, pracą, kochanką. Czy taka wizja jest kusząca czy przerażająca? W takiej sytuacji znajduje się bohater „Kozła ofiarnego”-John. W barze spotyka człowieka, który jest jego kopią lub on kopią tego drugiego. Po nocy zakrapianej alkoholem, John budzi się w pokoju, w ubraniu tego drugiego, za to bez kluczyków do swojego samochodu i bez swoich rzeczy. Po chwili do drzwi puka służący i pyta czy pan hrabia gotowy jest wrócić już do domu. John ani nie jest gotowy ani nie jest hrabią, ale podejmuje rękawicę. I tu zaczyna się gra, która z każdym dniem przestaje być zabawą, a staje się coraz bardziej życiem. Życiem, które przestaje być już tylko hrabiego, ale wrasta w Johna. Gdzie są ludzie, ich uczucia, nie ma miejsca na zabawę. Nie muszę pisać nawet ile trudu kosztuje Johna, żeby nikt nie zorientował się, że nie jest tym za kogo się podaje. A zadnie to niełatwe, jeśli musi być wiarygodnym ojcem, synem, mężem, kochankiem, bratem i pracodawcą. Próby prostowania niecnych poczynań hrabiego i naprawa relacji z bliskimi wychodzą różnie. Ale John odkrywa, że takie życie mogłoby być jego. Pragnie tego życia, bo przepędziło samotność. I wszystko zaczyna się pięknie układać, do czasu aż względny spokój przerywa dźwięk dzwonka telefonu…
Daphne du Maurier po raz kolejny pokazała swój znakomity kunszt pisarski. Kocham ten delikatny mrok jej powieści, tajemnicę i język.
Polecam!
#daphnedumaurier#koziołofiarny#powieść#literatura#mare#albatros#seriabutikowa#tulismanore#tulismanoreblog#wydawnictwoalbatros#beletrystyka#bookstagram#bookstagrampl
Samotność to trudny stan. A gdyby tak za sprawą cudu/przypadku/przeznaczenia spotkać kogoś, kto do złudzenia przypomina Ciebie i postawi Cię w sytuacji, w której będziesz mógł żyć jego życiem z rodziną, zamkiem, pracą, kochanką. Czy taka wizja jest kusząca czy przerażająca? W takiej sytuacji znajduje się bohater „Kozła ofiarnego”-John. W barze spotyka człowieka, który jest...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-04-18
Była sobie rzeka
Diane Setterfield
A rzeka płynęła leniwie przynosząc ze sobą opowieść. Opowieść, jak rzeka jest nieśpieszna, a jej nurt porywa nas i nie wypuści tak łatwo ze swoich ramion.
W karczmie nad Tamizą, która znana jest z gawędziarskich opowieści, pewnego wieczoru, który miał być całkiem zwykłym wieczorem wspomnień i gawęd, na oczach biesiadników napisana została nowa historia. W pewnym momencie do karczmy wchodzi mężczyzna w opłakanym stanie z lalką na rękach. Lalka okazuje się dziewczynką, na dodatek martwą. Ale skoro książka jest pełna magii, dziewczynka nie pozostaje długo w tym stanie. Ożyje! O jakaż to uczta dla spragnionych gawędziarzy na przyszłość! Poza sensacją urodziwe dziecko przynosi nadzieję tam, gdzie jej już zabrakło. Nadzieję małżeństwu, któremu porwano córeczkę. Nadzieję farmerom, którzy szukają swojej wnuczki, a także gosposi pastora, która lata temu straciła ukochana siostrę.
Jeśli szukacie niesamowitych i niespodziewanych zwrotów akcji, to ich tu nie znajdziecie. Książka płynie powoli razem z rzeką, niosąc tajemnice zwykłych ludzi i klucze do ich rozwiązania. Przypomina odrobinę baśń, a magię można z niej czerpać kubkami po brzegi pełnymi. Słowo czaruje, a tajemnica nas otula sprawiając, że całkowicie w niej giniemy.
Diane Setterfield zrobiła doskonały wywiad historyczny. Przygotowała się do napisania tej książki. Jej styl zachwyca, a historia wciąga. To książka, która pozostaje w pamięci na długo. Przeczytałam ją już kilka miesięcy temu, a wciąż ogrzewa mnie swoja niezwykłością.
Przeczytałam również „Trzynastą opowieść” autorki (recenzja niebawem) i właśnie zamawiam jej kolejną powieść, którą przegapiłam. Diane Setterfield i jej pióra ciągle mi mało i mało.
Polecam 10/10
Była sobie rzeka
Diane Setterfield
A rzeka płynęła leniwie przynosząc ze sobą opowieść. Opowieść, jak rzeka jest nieśpieszna, a jej nurt porywa nas i nie wypuści tak łatwo ze swoich ramion.
W karczmie nad Tamizą, która znana jest z gawędziarskich opowieści, pewnego wieczoru, który miał być całkiem zwykłym wieczorem wspomnień i gawęd, na oczach biesiadników napisana...
2021-06-10
„Trzynasta opowieść”
Diane Setterfield
Książka składająca się z trzynastu opowieści, z czego ostatnia niestety nie istnieje, to ogromna frustracja dla czytelnika, który pokochał tę książkę i chłonął każdą jej literę. Trzynasta opowieść, na którą wszyscy czekali, a która nie istniała, zajmowała umysły największych czytelników złaknionych ciągu dalszego… Czy kiedykolwiek uda się ją przeczytać?
Margaret Lea, to córka antykwariusza, która napisała kilka biografii. Lubiła jednak pisać o ludziach, których już nie było na tym świecie. Jej pragnieniem było ponowne oddanie im głosu. Skromna dziewczyna, zamknięta wśród swoich książek i ich bohaterów.
Vida Winter, to sławna autorka wielu znanych i cenionych powieści, w tym również tej niedokończonej. Przez lata wymyśliła mnóstwo wersji swojego życia. Nikomu nie udało się poznać prawdy o niej. Zanurzona stale we mgle utkanej z tajemnic, aż do czasu, gdy bliskość nadchodzącego końca, zmusiła ją do wyznania prawdy. Na swoją powiernicę wybrała właśnie Margaret, a jej wybór nie był przypadkowy.
Margaret przyjmuje propozycję Vidy, aby wysłuchać jej trzynastej opowieści, która będzie jeszcze bardziej niezwykła niż pozostałe dwanaście opowieści, gdyż będzie obrazem życia samej Vidy Winter. Stawia jednak warunek – tym razem autorka nie może kłamać i wymyślać scenariuszy swojego życia. Margaret nie zdaje sobie sprawy z tego, że godząc się na udział w tym projekcie pozna prawdę nie tylko o Vidzie, ale także o sobie. Prawdę, która od wielu lat czekała za rogiem, żeby móc w końcu wyjść z cienia. Prawdę, której w gruncie rzeczy była świadoma, ale z którą nie chciała żyć w zgodzie. Ale czas przebudzenia nadszedł dla obu pań.
Diane Setterfield sama mówi o sobie, że jest przede wszystkim czytelniczką, dopiero później pisarką. Widać w powieści jej zamiłowanie do czytania. Książka nabiera cech ludzkich i odgrywa rolę nie mniej istotną niż ludzie. Diane nawiązuje do lektur takich, jak „Wichrowe wzgórza”, „Dziwne losy Jane Eyre” (niebawem recenzja), czy „Kobieta w bieli”, pokazując jak dużym szacunkiem i miłością darzy te pozycje. Jak to zwykle bywa, najlepsze powieści pisze samo życie, a magia to nic innego, jak jego proza.
Książka Diane to współczesna powieść gotycka, thriller, baśń, fantastyka. Możemy delektować się tu tajemnicą, mrokiem, napięciem, romansem. Niuanse, dziedzictwo, więzy krwi wpływają na losy ludzi. Także wśród arystokratycznych rodzin tajemnice potrafiły palić do żywego i zmieniać kierunek losu ich członków.
Diane Setterfield to bardzo wrażliwa osoba, która uważa, że mądrość powinniśmy czerpać z historii - „Jedynie patrząc wstecz możemy spojrzeć na siebie w dłuższej perspektywie”.
„Trzynasta opowieść” była debiutem autorki, przetłumaczonym na 38 języków. W tym roku jej wydanie zostało wznowione, dlatego książka zwróciła na siebie uwagę rzeszy nowych czytelników. Podobnie, jak „Była sobie rzeka” czaruje mrokiem i nie pozwala o sobie zapomnieć.
Książka o książce. Dla mnie nie może być nic lepszego. Któż nie kocha baśni?
Polecam 10/10
„Trzynasta opowieść”
Diane Setterfield
Książka składająca się z trzynastu opowieści, z czego ostatnia niestety nie istnieje, to ogromna frustracja dla czytelnika, który pokochał tę książkę i chłonął każdą jej literę. Trzynasta opowieść, na którą wszyscy czekali, a która nie istniała, zajmowała umysły największych czytelników złaknionych ciągu dalszego… Czy kiedykolwiek...
2021-05-28
2021-05-18
Jak napisać recenzję książki, jeżeli jej autor już nigdy nic nie napisze? I której wydania nie doczekał?
Jak ocenić książkę, jeśli wyć się chce z tęsknoty za kolejnymi, które już nie powstaną?
Jak napisać recenzję, jeśli przeczytało się już wszystko tego autora i ostatnia książka wydaje się być ostatnim jesiennym liściem, który jeszcze kurczowo trzyma się gałęzi, ale niebawem uleci?
„Miasto z mgły” Carlosa Ruiza Zafóna to pożegnanie z czytelnikami. Książka otulona szczelnie mgłą, jak zresztą inne jego książki. Nie zostawił nas bez słowa. Wyciera nam łzy swoimi ostatnimi zdaniami. Pojawia się jeszcze na chwilę, żeby zostawić nam część siebie i odejść spokojnie w ramiona mgły. A mgła ma ogromną moc i pełni ważną rolę w książkach Zafóna. Pokuszę się o stwierdzenie, że jest jednym z bohaterów i to pierwszoplanowych. Dzięki niej, powieści i opowiadania Zafóna, są synonimem tajemniczości i romantyzmu. Autor miesza ze sobą, wydawać by się mogło, gatunki, których mieszać ze sobą nie wolno. Thriller z romansem, powieścią gotycką i szkatułkową. A jednak wychodzi coś tak genialnego, że nie sposób znaleźć substytutu. Czaruje narracją i uzależnia.
„Miasto z mgły” to zbiór opowiadań - tych, które ukazywały się w pismach czy innych, powiązanych z tetralogią. Każde doskonałe i czytane przeze mnie wręcz z nabożnym skupieniem.
Panie Zafonie! Wielkie dzięki za to, że nie odszedłeś bez pożegnania. „Jesteśmy tym, co pamiętamy. I im mniej pamiętamy, tym mniejsi jesteśmy” - to Pana słowa. Ja zapamiętam twórczość Pana na zawsze i będę tę pamięć odświeżać, czytając Pana książki na nowo odkrywając w nich więcej i więcej!
Do zobaczenia gdzieś tam we mgle!
10/10
#miastozmgły#carlosruizzafón#master#kochamczytac#mojtop#wielodzietni#bigfamily#ksiazkolog#ksiazkoholiczka#woman#ktoczytatenzyjepodwojnie#lisicaczyta
Jak napisać recenzję książki, jeżeli jej autor już nigdy nic nie napisze? I której wydania nie doczekał?
Jak ocenić książkę, jeśli wyć się chce z tęsknoty za kolejnymi, które już nie powstaną?
Jak napisać recenzję, jeśli przeczytało się już wszystko tego autora i ostatnia książka wydaje się być ostatnim jesiennym liściem, który jeszcze kurczowo trzyma się gałęzi, ale...
2001-02-27
2020-09-08
Mojej miłości do Ferrante nie ukrywam nawet przed mężem. A jest naprawdę wielka. Przeczytałam jej wszystko i już sobie ostrzę pazurki na nową powieść, która ukaże się już na początku września (nie oszczędzę Wam recenzji).
Cykl neapolitański jest przeze mnie wychwalany pod niebiosa i chociaż tęsknię za Leną i Lilą, to kolejne powieści też mają w sobie tę brudną magię. Tak, tak brudną! W powieściach Ferrante nie znajdziecie lukru i brokatu. Dokopiecie się do najciemniejszej strony człowieka. Zaboli Was i pobrudzicie rączki, którymi będziecie przerzucać kolejne strony z napięciem takim, że rozbili Was brzuch. Mnie rozbolał. Rozbilała głowa, serce i wszystkie napięte mięśnie.
Ale do rzeczy.
Kolejna powieść Ferrante jest o porzuceniu. Banalne! - powiecie. Tyle tego w dzisiejszym świecie i niemalże nie ma nikogo, kto tego nie przeżył. Być może, ale tu analiza tego stanu jest tak wnikliwa, że już napisałam - aż bolesna. Rzecz się dzieje między Olgą i Mariem, małżeństwem z piętnastoletnim stażem. Typowe. Mąż ma kryzys wieku średniego, bo nagle obudził się zapewne z myślą, że połowę życia już przeżył, a jeszcze by się pobawił. No, ale żona i dzieci i pies... odchodzi do dużo młodszej kochanki. Klasyk. I teraz my zostajemy z tą porzuconą kobietą. Przechodzimy z nią przez wszystkie etapy żałoby nad popsutym związkiem - od wyparcia, przez złość i pogodzenie. Ale zanim do tego dojdzie, przez jej uporządkowane życie przechodzi istne tornado. Paraliż myśli ogarnia też w pewnym momencie jej ciało. Obezwładnia ją i pozbawia sił. Nagle zamiast bezpieczną przystanią dla swoich dzieci staje się zagrożeniem. Zostaje sama z wszystkimi obowiązkami, choć wcześniej, jeśli mam być szczera, nie ma ich wiele mniej, ale sama świadomość, że ktoś jest obok była dla niej wsparciem. Wydaje jej się, że wraz z mężem odeszła jej kobiecość, imię (bo teraz wszyscy będą nazywać ją „bidulką” jak porzuconą przez lata przez męża sąsiadkę), bezpieczeństwo, pewność siebie. Zaczyna zdawać sobie sprawę, że przez te lata niemal zespoliła się z mężem i nie było to dobre. Przejęła jego cechy, które są dla niej teraz nie do zniesienia. Przejęła jego zachowania, poglądy. Zatraciła siebie. Zatraciła swoje marzenia i plany.
Ferrante w powieści wchodzi w bohaterkę i pozwala nam wejść w nią (bez skojarzeń tam) razem z nią. A nie jest to doświadczenie przyjemne. Budzi ogromny niepokój. Porusza każdą strunę człowieka. Kiedy Olga (główna bohaterka) zatraca się w swoich fantazjach i wspomnieniach, mamy ochotę krzyczeć, żeby w końcu się ocknęła i pomogła sobie. Jej ból jest naszym bólem. Jej rozpacz ogarnia również nas. I człowiek się zastanawia, czy można tego stanu uniknąć? Chyba się nie da, jeśli kocha się prawdziwie i oddaje się całego siebie. Może warto jakąś cząstkę nas samych zostawić tylko sobie?
Po tej lekturze sądzę, że Ferrante to jednak kobieta. Jeśli się mylę to chylę czoła mężczyźnie, który tak dobrze poznał płeć piękną. Nie powierzchownie czy częściowo, a dogłębnie i w całości z całym ukrytym dobrem i złem.
Polecam, baaardzo polecam.
10/10
Mojej miłości do Ferrante nie ukrywam nawet przed mężem. A jest naprawdę wielka. Przeczytałam jej wszystko i już sobie ostrzę pazurki na nową powieść, która ukaże się już na początku września (nie oszczędzę Wam recenzji).
Cykl neapolitański jest przeze mnie wychwalany pod niebiosa i chociaż tęsknię za Leną i Lilą, to kolejne powieści też mają w sobie tę brudną magię. Tak,...
2020-09-08
Jeśli przeczytasz książkę i nie wiesz, która kolejna byłaby godna dostąpić zaszczytu czytania przez Ciebie, bo ta dopiero, co odłożona, była taaak dobra, to znaczy, że to jest to. Nie będę obiektywna oceniając książkę Ferrante, która swoją premierę w Polsce miała 2 września 2020 roku, ale w sumie żadna opinia obiektywna nie jest, bo jest nasza własna, więc pokuszę się o pisaninę.
KOCHAM FERRANTE MIŁOŚCIĄ WIELKĄ. Ta miłość przez lata i po każdej kolejnej przeczytanej książce nie słabnie, a utrwala się i jest bardzo gorąca. Ona się umacnia i przekonuje mnie, że Ferrante, kimkolwiek jest, jest obserwatorem wnikliwym i pisarzem/pisarką o gruntownie ukształtowanym warsztacie. Po raz kolejny nie wiedziałam czy czytać szybko, bo tak wciąga mnie książka, czy też dozować sobie tę przyjemność, bo niebawem się skończy, a mnie pozostanie roztrząsać losy bohaterów jeszcze długi czas i wzdychać tęsknie do kolejnej powieści Ferrante.
Tym razem Ferrante przedstawia nam świat oczami Giovanny, młodej dziewczyny, nastolatki, wkraczającej w dorosłość. Jak każdy przez całe dzieciństwo idealizowała swoich rodziców, aż przyszedł czas dojrzewania i nagle ci wspaniali rodzice okazali się tylko ludźmi. Nie superbohaterami, nie tytanami, a ludźmi, a to może dziwić. Giovanna brutalnie wyrwana ze swojego idealnego życia przez ciotkę Vittorię, która do tej pory była tematem tabu w ich rodzinie, zaczyna dostrzegać rysy na ich gładkiej rzeczywistości i nie do końca może sobie z tym poradzić. Za namową ciotki, która jest czarną owcą w rodzinie, temperamentną, nieustępliwą osobą, zaczyna baczniej przyglądać się rodzicom. To co dostrzega i zmiany, które niespodziewanie zachodzą w jej rodzinie powoduje, że jej świat drży w posadach, a ona sama ledwo trzyma się na nogach. Jest rozdarta między lojalnością wobec rodziców, a uczuciem, które niespodziewanie wywołuje w niej ciotka. Uczuć tych jest właściwie cała paleta. Od euforii po czarną rozpacz. Ewoluuje również relacja z przyjaciółmi, a także podejście do świata i szkoły. Jesteśmy świadkami przemiany dziecka w młodą kobietę, która jest dla siebie bardzo krytyczna i podatna na wszelkie uwagi. Przekonuje się, że podsłuchane słowa mogą mieć moc sprawczą, ale z czasem zauważa, że to tylko od nas zależy czy im na to pozwolimy. Buntuje się, przeobraża, dojrzewa...
Prawie cała akcja rozgrywa się w Neapolu (chwilowo w Mediolanie). Ferrante nie maluje nam miasta jako krainy mlekiem i miodem płynnej i to mnie się bardzo podoba. Typowy obraz Neapolu u Ferrante, trochę brudny, trochę brutalny, ale jakże prawdziwy i namacalny. Jak to mówią - Neapol albo kochasz, albo nie nienawidzisz. Ja zdecydowanie go wielbię i już planuję kolejny pobyt tam. Ferrante przyciąga jak magnez, podobnie przyciąga dzięki niej Neapol.
Książkę czyta się znakomicie! Styl Ferrante jest tak naturalny, niewymuszony, a emocje zawarte w książkach tak bliskie człowiekowi, że nie potrafię jej nie kochać i się nie zachwycać.
I znowu po jej lekturze muszę popaść w czarną rozpacz, bo doprawdy nie wiem, kiedy znowu się w czymś tak zatracę.
Zakłamane życie dorosłych - trzy słowa, a ile w nich o ironio - prawdy. Drodzy dorośli, przeczytajcie i nie strofujcie tak ostro dzieci, że kłamać nie wolno. Zdarza się, co? ;)
Polecam. Polecam. Polecam.
Jeśli przeczytasz książkę i nie wiesz, która kolejna byłaby godna dostąpić zaszczytu czytania przez Ciebie, bo ta dopiero, co odłożona, była taaak dobra, to znaczy, że to jest to. Nie będę obiektywna oceniając książkę Ferrante, która swoją premierę w Polsce miała 2 września 2020 roku, ale w sumie żadna opinia obiektywna nie jest, bo jest nasza własna, więc pokuszę się o...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-05-20
2013-07-18
Któż nie zna Márqueza? Kocham bardzo i żałuję, że niczego już nie napisze. To jeden z moich ukochanych pisarzy. Ale pozostawił po sobie ogromną spuściznę i jestem wdzięczna za to dziedzictwo kulturowe nam pozostawione.
Tym razem biorę na tapet „O miłości i innych demonach”. To dość krótka powieść, ale jak zwykle w przypadku Márqueza, kompletna.
W 1949 roku młody Márquez zostaje wysłany na teren dawnego klasztoru, gdzie likwidowane są krypty sprzed 200 lat. Przy ekshumacji jednej z nich, wypływa lawina miedzianych włosów, mierząca 22 metry. Doświadczenie to pobudza fantazję Márqueza i pisze on historię miłości opętanej Siervy Marii i Cayetana Delaury, który to ma odprawić egzorcyzmy i uwolnić duszę dziewczyny od demonów. Dziewczynka, jest postacią niezwykłą. Odrzucona przez rodziców, odnajduje się w zupełnie innym świecie. Wszystko zmienia się, gdy kąsa ją wściekły pies. Dziewczynka nie reaguje na ugryzienie, jak pozostałe ofiary. Ale jej losy zupełnie przestają być takie, jak do tej pory. Zmianie uleganie tylko jej życie, ale życie wielu osób.
Márquez, jak wiadomo, to jeden z największych mistrzów słowa, dlatego jak zawsze w swoich powieściach czaruje klimatem i pięknym językiem. Budzi ciekawość i zaprasza czytelnika do „tańca”.
Uwielbiam jego twórczość i chyba ponownie wrócę do jego książek, które przeczytałam już lata temu.
Ach Mistrzu! Brak tu Ciebie…
#gabrielgarciamarquez#omiłościiinnychdemonach#powiesc#mistrzslowa#kochamczytac#ksiazkitozycie#bookstagrampl#bookslover
Któż nie zna Márqueza? Kocham bardzo i żałuję, że niczego już nie napisze. To jeden z moich ukochanych pisarzy. Ale pozostawił po sobie ogromną spuściznę i jestem wdzięczna za to dziedzictwo kulturowe nam pozostawione.
więcej Pokaż mimo toTym razem biorę na tapet „O miłości i innych demonach”. To dość krótka powieść, ale jak zwykle w przypadku Márqueza, kompletna.
W 1949 roku młody Márquez...