Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Jedno jest pewne, nikt nie pisze tak dobrych slow burn jak Mariana Zapata.
Luna i pewne kłamstwo tutaj nie zawodzi, czyta się wspaniale, czeka na rozwój wydarzeń i dopinguje głównych bohaterów. Zdecydowanie jest to książka dla fanów slow burn, a przynajmniej fanów romansów gdzie bohaterowie nie schodzą i rozchodzą ze sobą od początku książki.

Jedno jest pewne, nikt nie pisze tak dobrych slow burn jak Mariana Zapata.
Luna i pewne kłamstwo tutaj nie zawodzi, czyta się wspaniale, czeka na rozwój wydarzeń i dopinguje głównych bohaterów. Zdecydowanie jest to książka dla fanów slow burn, a przynajmniej fanów romansów gdzie bohaterowie nie schodzą i rozchodzą ze sobą od początku książki.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nora Sakavic is back!!!
Choć Sunshine Court nie jest bezpośrednią kontynuacją o Lisach poznanych w poprzednich książkach, to jest to zdecydowanie dobry powrót. Mamy już znane nam postacie, dobre wprowadzenie z poprzednich części i myślę że to coś fajnego dla wszystkich fanów serii.
Czekam na więcej i mam nadzieję, że będzie nam dane otrzymać polskie wydanie!

Nora Sakavic is back!!!
Choć Sunshine Court nie jest bezpośrednią kontynuacją o Lisach poznanych w poprzednich książkach, to jest to zdecydowanie dobry powrót. Mamy już znane nam postacie, dobre wprowadzenie z poprzednich części i myślę że to coś fajnego dla wszystkich fanów serii.
Czekam na więcej i mam nadzieję, że będzie nam dane otrzymać polskie wydanie!

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest coś takiego w tej serii Maureen Johnson, że po prostu chce się ją czytać. Czytelnik przenosi się do opowiadanej historii, do tego świata i czeka na więcej nie mogąc się oderwać.
Cieszę się, że planowana jest kontynuacja serii o Stevie, jest na co czekać.

Jest coś takiego w tej serii Maureen Johnson, że po prostu chce się ją czytać. Czytelnik przenosi się do opowiadanej historii, do tego świata i czeka na więcej nie mogąc się oderwać.
Cieszę się, że planowana jest kontynuacja serii o Stevie, jest na co czekać.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Meet Cute Diary to książka gdzie głównym bohaterem jest Noah, transpłciowy 16 latek, który prowadzi bloga, który ma dawać nadzieję innym trans osobom. Kiedy zaczynają pojawiać się informacje, że wszystkie historie z bloga są nieprawdziwe, Noah zaczyna swój udawany związek z Drew.
Ten opis mnie przyciągnął; uwielbiam książki, których historia zaczyna się od udawanego związku gdzie postacie powoli zakochują się w sobie naprawdę, a dodatkowo reprezentacja osób transpłciowych w tak pozytywny sposób - trzeba przeczytać. Czekałam kilka miesięcy aż książka zostanie wydana, miałam zakupiony przed premierą audiobook i czekałam dalej.
Historia zaczyna się naprawdę uroczo. Noah poznający Drew, Drew znający jego sekret, początek udawanego związku i wszystkie wspaniałe rzeczy, które robi Drew. Trudno się nie zakochać i cieszyć z pozytywnej reprezentacji. Niestety w pewnym momencie nie mogłam skupić się na niczym innym niż myśleniu, że wszystko brzmi jak fanfik. W głowie już miałam rozplanowane jak co się potoczy. Hej, nie ma nic złego w dobrym fanfiku lub prostej historii, tak długo jak się dobrze czyta.
Niestety Emery Lee trochę się zapędził. Mniej więcej w 3/4 książki historia zmienia bieg, jakby nagle w głowie autora wszystko się zmieniło. Postać, która była bardzo pozytywna zmienia się o 180 stopni, fabuła zakręca. I to wcale nie w pozytywny plot twist, tylko wygląda to jak nagła zmiana planów.
Jeśli chodzi o postacie... tak naprawdę jest tylko kilka głównych postaci, mało tła. Ale jeszcze raz, nie ma nic złego w prostszej, mniej opartej na postaciach historii. Niestety nie ma w nich nic wyjątkowego. Główny bohater - Noah - da się lubić, ale zależy kiedy. Nawet z taryfą ulgową, wiedząc, że Noah może nie być pewny siebie, bardziej chcieć udowodnić coś sobie i innym jako osobie trans... czasami jest po prostu zapatrzony w siebie. Jeśli ktoś umie przymknąć oko na głównych bohaterów/bohaterki, żałować ich nawet kiedy zachowują się po prostu okropnie... Nie będzie miał z nim problemu. Drew, który kradnie serce od początku książki a później zmieniający osobowość w połowie rozdziału, kiedy autor zmienił plany. Devin i Becca, których historia nie jest aż tak ważna indywidualnie, a tworzą tło dla "rozwoju" głównego bohatera.
Może podeszłam do książki ze zbyt dużymi oczekiwaniami, może spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Meet Cute Diary nie jest w żaden sposób ZŁĄ książką. Po prostu nie jest niczym wyjątkowym, mimo tak wielu reprezentantów LGBTQ+ i obietnic poruszenia tak wielu ich problemów. Cały zamysł jest bardzo dobry i pozytywny. Jednak częściowo wygląda to jakby w głowie autora było więcej pomysłów niż mógł zmieścić w tak prostej historii romantycznej. Nagła zmiana planów w fabule nie była ani trochę naturalna i nie wiedziałam już komu kibicować, kogo lubić i czy zaraz autor nie zmieni narracji charakteru danej postaci.
Czy przeczytałabym tą książkę jeszcze raz? Nie. Czy bym ją poleciła? Zależy komu. Na pewno jest to dobra reprezentacja, pozytywny zamysł, ale wykonanie nie jest lepsze niż duża ilość fanfiction, które można znaleźć w internecie.
Mimo wszystko, mam nadzieję na więcej podobnych książek. Na szansę dla coraz szerszej reprezentacji w pozytywny sposób.

Meet Cute Diary to książka gdzie głównym bohaterem jest Noah, transpłciowy 16 latek, który prowadzi bloga, który ma dawać nadzieję innym trans osobom. Kiedy zaczynają pojawiać się informacje, że wszystkie historie z bloga są nieprawdziwe, Noah zaczyna swój udawany związek z Drew.
Ten opis mnie przyciągnął; uwielbiam książki, których historia zaczyna się od udawanego związku...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Only Mostly Devastated to swojego rodzaju retelling znanego wszystkim hitu "Grease". Właśnie ta wiadomość przeważyła nad moją decyzją i sprawiła, że postanowiłam pobrać audiobooka.
Historia znana, mozna powiedzieć, że odrobinę już oklepana - ale jednak nadal czarująca, właśnie dlatego filmy jak Grease oglądamy po kilka razy z uśmiechem na twarzy. W głowie mogłam dośpiewać sobie brakujące w książce piosenki i dopasować poszczególne sceny do filmu. Postacie dobrze oddane na dzisiejsze czasy, nie zdziwiłam się kiedy moje serce skradła Lara będąca odpowiednikiem Rizzo z Grease. To po prostu dobra postać!
Cała książka jest dobrze napisana, lekko się ją przyswaja i z uśmiechem na twarzy czeka się na to co będzie dalej i jak odtworzony zostanie konkretny wątek. Jedyne odrobinę negatywne słowa jakie mam do tej książki to fakt, że autorka nie wykorzystała wystarczająco możliwości nawiązania do piosenek! A jak miło było usłyszeć że Ollie jest hoplessly devoted, kiedy Sandy właśnie taką piosenkę śpiewała w filmie. Tyle okazji na przeplatanie niewinnych zdań z piosenek... Bo przecież you're the one that I want byłoby idealne.

Podsumowując, może nie była to najambitniejsza książka na jaką trafiłam, ani nie najoryginalniejsza, ale zdecydowanie przyjemna i to był dobrze spędzony czas.

Only Mostly Devastated to swojego rodzaju retelling znanego wszystkim hitu "Grease". Właśnie ta wiadomość przeważyła nad moją decyzją i sprawiła, że postanowiłam pobrać audiobooka.
Historia znana, mozna powiedzieć, że odrobinę już oklepana - ale jednak nadal czarująca, właśnie dlatego filmy jak Grease oglądamy po kilka razy z uśmiechem na twarzy. W głowie mogłam dośpiewać...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zacznę od dwóch rzeczy, które mam w głowie od połowy książki do teraz. Maggie Stiefvater potrafi napisać naprawdę dobre książki, które wciągają a ja naprawdę chciałam kochać tą książkę.... Niestety mam bardzo mieszane uczucia.
Jestem wielką fanką serii Król Kruków, czytałam ją kilka razy i stała się dla mnie częściowo wyznacznikiem tego, czego spodziewam się po Stiefvater. Dobra fabuła, postacie które się lubi i coś za co uwielbiam jej poprzednią serię: tworzenie relacji między postaciami i oddanie czytelnikowi historii, od której robi się cieplej na sercu.
Kiedy pierwszy raz usłyszałam o tym, ze Ronan (który był moim ulubieńcem) dostanie własną serię, zaczęłam jej wyczekiwać. Z jakiegoś powodu nie zdecydowałam się przeczytać książki w oryginale i czekałam na polskie wydanie. Zamówiłam przed premierą, żeby jak najszybciej ją dorwać.
Nie mogę powiedzieć, że "Wezwij sokoła" jest złą książką lub chociaż słabą. To naprawdę dobrze zbudowana historia na fundamentach tego co przedstawił nam Król Kruków i wykorzystująca to, o czym wspominała wcześniej. Zwyczajnie, subiektywnie, nie potrzebowałam takiej historii. Maggie Stiefvater utworzyła tu bardziej magiczną rzeczywistość niż lekki świat z poprzedniej serii, gdzie mamy w większości zwykłe postacie i kilka elementów "fantasy". W Wezwij sokoła już bardziej skupia się na istnieniu większej ilości śniących, wprowadzeniu Wizjonerów i organizacji, która tropi śniących. Tworzy rzeczywistość, gdzie jest coś ponad tymi pojedynczymi magicznymi stworzeniami i dzieciakami żyjącymi w Henriettcie i czującymi Króla.
Powiedziałabym, że to dobrze. Że dobrze jest rozbudować świat, dodać czegoś bardziej ambitnego. Dlatego obiektywna część mnie, nadal chce dać wyższą ocenę za sposób napisania, za fabułę, za pomysł. Jednocześnie też, właśnie za tą lekkość pokochałam Króla Kruków i Ronana, za magiczną przygodę grupy przyjaciół - nie za fantastykę. W sercu poczułam się po prostu rozczarowana odebraniem mi tej lekkości i przyjemnego zakończenia fabuły w ostatnim tomie.

Mimo wszystko poleciłabym tą książkę osobom, którym w Królu Kruków właśnie brakowało czegoś mocniejszego, ambitnego i osobom lubiącym klimat innej książki Stiefvater - "Przeklęci święci". Mam wrażenie, że stylem bardziej zmierza w tamtą stronę.

Czekam na kolejne książki serii, będę mieć nadzieję na to, że zaczną zacieśniać się więzi między nowymi postaciami i bardziej wciągnę się w historię. Może do tego czasu przeczytam pierwszy tom jeszcze raz i docenię go bardziej, mając inne nastawienie i oczekiwania.

Zacznę od dwóch rzeczy, które mam w głowie od połowy książki do teraz. Maggie Stiefvater potrafi napisać naprawdę dobre książki, które wciągają a ja naprawdę chciałam kochać tą książkę.... Niestety mam bardzo mieszane uczucia.
Jestem wielką fanką serii Król Kruków, czytałam ją kilka razy i stała się dla mnie częściowo wyznacznikiem tego, czego spodziewam się po Stiefvater....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rachel Reid może nie być najlepszą pisarką w swojej kategorii, ale zdecydowanie umie napisać coś czym można się cieszyć.
Heated Rivalry skupia się na Shanie i Ilyi, dwóch hokeistach i w oczach wszystkich, największych rywalach NHL. Tak naprawdę nie jest to najambitniejsza książka, ale czasami właśnie tego człowiekowi potrzeba. Dobrej, naładowanej pozytywnymi emocjami książki. Bo tak właśnie ją odbieram, całą seksowność bohaterów i ich relacji odsuwając na bok, po prostu cieszyło mnie patrzenie na tą zakochującą się w sobie dwójkę. Nie mogę doczekać się drugiej części, autorka zdecydowanie wie czego jej czytelnikom potrzeba.
Gdybym miała wystawić ocenę pod względem jednej kategorii książek i tego czy dostałam czego oczekiwałam - byłoby 10/10.

Rachel Reid może nie być najlepszą pisarką w swojej kategorii, ale zdecydowanie umie napisać coś czym można się cieszyć.
Heated Rivalry skupia się na Shanie i Ilyi, dwóch hokeistach i w oczach wszystkich, największych rywalach NHL. Tak naprawdę nie jest to najambitniejsza książka, ale czasami właśnie tego człowiekowi potrzeba. Dobrej, naładowanej pozytywnymi emocjami...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przyznam, że mijając książkę w księgarniach nie zwróciłam na nią większej uwagi i źle ją oceniłam. W mojej głowie została kolejną pseudo dramatyczną historią o nastolatkach. Dopiero na jednym ze stoisk z tanią książką skusiłam się ceną i najwyższą możliwą oceną osoby, której gust sobie cenię.

Jeden fakt na temat Hate List jest niezaprzeczalny - to wspaniała książka w swojej kategorii. Nieważne czy ktoś umieści ją na półce z książkami młodzieżowymi czy innej.

Hate List nie ma tak naprawdę konkretnie zapowiedzianej fabuły, opis nie próbuje przyciągnąć czytelnika jakąś zagadką lub romansem. To po prostu historia Valerie, której chłopak urządził w szkole strzelaninę, ona przeżyła i musi z tym żyć. I właśnie o tym życiu jest cała książka, o wizytach u psychologa, próbach przetrwania wśród ludzi, którzy Valerie o wszystko obwiniają, o rozpadającej się rodzinie. Autorka nie upchnęła tu romansu, pięknego świata lub bajki, gdzie wszyscy sobie wybaczają, mają wsparcie z każdej strony i koniec w końcu wszystko jest kolorowe. Prawda jest taka, że wypłakałam się momentami (i szczególnie na koniec), jak głupia.
Autorka odwaliła kawał świetnej roboty tworząc postacie do książki, od głównej bohaterki, przez jej rodzinę aż do postaci, które pojawiają się tylko na chwilę - każdy ma charakter, bez podziału na tych dobrych i tych złych, byleby tworzyli tło. Valerie to główna bohaterka, która zdecydowanie dużo przeszła, nie radzi sobie z tym co się wkoło wydarzyło i zalicza po drodze wiele potknięć. To chyba właśnie dlatego wydaje się taka prawdziwa, nie zbyt dramatyczna i wymagająca pomocy z każdej strony lub zbyt idealnie sobie ze wszystkim radząca. Jej podróż od początku do końca jest ciekawa, jej relacja z psychologiem można powiedzieć najlepsza w całej książce. Jennifer Brown nie pasie czytelnika wizją idealnej przyjaźni, która przetrwa wszystko i przyjaciele zawsze staną po twojej stronie. Nie próbuje na siłę pokazać, że wszyscy się zmieniają i dostrzegają swoje błędy. Nie zawodzi czytelnika wizją nowych, silnych relacji, przyjaźni - jedynie pokazuje, że ludzie potrzebują siebie nawzajem, żeby przetrwać.
Mogłabym wymienić rzeczy, które mi się nie podobały, jednak są to głównie zachowania ludzi, które mogą mi się nie podobać, ale cieszę się, że zostały uwzględnione. Mogą podnosić ciśnienie, ale są równie ważne co pozytywne aspekty. Nie wiem co prawda, co sądzić o ojcu głównej bohaterki, którego zachowanie było według mnie skandaliczne i niesamowicie przykre, w przeciwieństwie do matki, którą potrafię zrozumieć. To jedna kwestia, która będzie mnie najbardziej irytować podczas wspominania tej książki. Nurtuje mnie także to, że nie zagłębiono tu tego co skłoniło Nicka do strzelaniny. Na początku były wspomniane jego relacje z innym chłopakiem i sugerowano, że może kontakt z nim pchnął Nicka do czegoś takiego. Później jednak ten temat znika. Można to jednak wyjaśniać faktem, że książka bardziej skupić się ma na Valerie i pogodzeniu się z tym, że nie wiadomo co się dzieje w cudzej głowie, więc dlatego nikt nigdy nie pozna przyczyny.
Przechodząc do końca, zakończenie Hate List było świetne, nie wiem jakiego się spodziewałam, ale to, które dostałam było na pewno lepsze. Główna bohaterka na pewno dojrzała, częściowo odnalazła siebie i postanowiła żyć dalej. Bez happy endu, bez wielkiego dramatu, godząc się z tym, że pewnych rzeczy nie da się naprawić, otwarta droga w dalsze życie.
Komu poleciłabym Hate List? Każdemu. Zdecydowanie, nie ma tu granic, oczywiście niech sięgnie po nią każdy, kto lubi życiowe historie lub dramaty, ale nie powinno się zawężać grupy odbiorców, ponieważ wierzę, że każdy znalazłby w tej historii coś co by go trzymało do końca.

Przyznam, że mijając książkę w księgarniach nie zwróciłam na nią większej uwagi i źle ją oceniłam. W mojej głowie została kolejną pseudo dramatyczną historią o nastolatkach. Dopiero na jednym ze stoisk z tanią książką skusiłam się ceną i najwyższą możliwą oceną osoby, której gust sobie cenię.

Jeden fakt na temat Hate List jest niezaprzeczalny - to wspaniała książka w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Szóstka Wron to jedna z tych książek, które swoją popularnością 'prześladowały' mnie na każdym kroku, aż w końcu po kilku latach się ugięłam. Jest to dylogia Leigh Bardugo osadzona w tym samym świecie co seria Grisza, ale nie jest z nią bezpośrednio powiązana. Według wielu opinii powinno się najpierw przeczytać wcześniejszą trylogię, ale nigdy mnie nie zainteresowała, więc zaryzykowałam. Autorka niestety nie napisała tu nic mającego nam przedstawić świat,w którym dzieje się akcja, co gdzieś w środku mnie uwiera. Mam wrażenie, że to zabieg, który ma nas praktycznie 'zmusić' do kupienia jej wcześniejszej serii, bo nie zrozumiemy o co chodzi - w większości innych serii tego typu, autorzy przypominają najważniejsze fakty (np. serie Cassandry Clare, które można zacząć w dowolnym momencie). Ale nie było aż tak źle, przynajmniej ja już po pierwszych rozdziałach nie czułam się zagubiona, ale może ominęły mnie jakieś smaczki, które znają wcześniejsi czytelnicy.
Muszę przyznać, że książkę lubię bardziej pod względem postaci i ich relacji, niż za historię jaką stworzyła Leigh Bardugo. Chociaż może nie da się tu lubić jednego bez drugiego? W książce śledzimy historię szóstki bohaterów, którzy wyruszają wykonać zadanie polegające na uwolnieniu zakładanika ze strzeżonego więzienia. Wszystkim przewodzi geniusz, jakim jest główny bohater - Kaz. Cała książka przedstawia, jak Kaz zbiera osoby, które będą mu potrzebne i wyrusza z nimi w podróż. Duży plus daję autorce i jej dziełu, za brak prób nafaszerowania książki ciągłymi wybuchami, nieprawdopodobnymi zwrotami akcji, które nie mają większego sensu, oprócz zwykłego szokowania czytelnika. Jednak to właśnie postacie były dla mnie największym plusem książki, każda z szóstki głównych bohaterów ma rozdziały ze swojej perspektywy, co daje nam możliwość śledzenia ich relacji i podejścia do tego co się dzieje.
Przed kupieniem książki widziałam dużo filmików na YT, gdzie osoby zwykle wybredne oceniały tą książkę najwyższymi notami - to trochę zawyżyło moje oczekiwania do Szóstki Wron. Jednak widzę tu naprawdę dużo plusów, szczególnie, że wystarczy mi spokojniejsza książka, ale spójna i z postaciami, które da się lubić. Początkowo co prawda myślałam, że nie polubię Kaza, bo co drugą stronę przypominano jak FAJNY jest, co on umie zrobić i jak NIESAMOWITY z niego człowiek. Później na szczęście wszystko się unormowało.
Mogę znaleźć tu wiele drobnych plusów, które składają się na fakt, że książkę tak dobrze się czytało. Ostatnie co pozytywnego przyznam Leigh Bardugo to zakończenie. Autorzy często kończą książki w serii wielkimi cliffhangerami, wielkim zwrotem akcji na ostatniej stronie lub urwaniem praktycznie w połowie zdania. Ale nie tutaj! Dostaliśmy ładnie zakończoną fabułę, która została podjęta na początku a do przeczytania kolejnej części zachęca nie chamsko zakończona poprzednia, tylko chęć przeczytania kolejnej przygody tych bohaterów i ich odwetu.

Solidne 8/10.

Szóstka Wron to jedna z tych książek, które swoją popularnością 'prześladowały' mnie na każdym kroku, aż w końcu po kilku latach się ugięłam. Jest to dylogia Leigh Bardugo osadzona w tym samym świecie co seria Grisza, ale nie jest z nią bezpośrednio powiązana. Według wielu opinii powinno się najpierw przeczytać wcześniejszą trylogię, ale nigdy mnie nie zainteresowała, więc...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Czas wyborów” przyciąga opisem, zapowiadana jest książka o Wielkiej Brytanii, gdzie rządy objęła Partia wprowadzająca politykę British Born. Każdy urodzony poza terenem Wielkiej Brytanii zostaje zmuszony do opuszczenia kraju, a wszyscy obywatele mają obowiązek zgłaszania nielegalnie przebywających tam ludzi. Główna bohaterka książki, Zara, jest właśnie taką osobą i choć była świadkiem śmierci swojej przyjaciółki, nie może niczego zgłosić, ponieważ zostałaby deportowana. Niedługo jednak mają odbyć się wybory, które mogą zmienić panującą w Wielkiej Brytanii, Zara także staje przed wyborem, czy powinna ujawnić prawdę, czy nie. Mocne, oburzające, przykre, prawda?
Książka zapowiadała się naprawdę bardzo ciekawie, była w moim koszyku jeszcze zanim miała premierę. Nie umiem oprzeć się książce poruszającej takie tematy, wiążącej się ze sprzeciwieniem systemowi, buntem młodych osób, budujące poniekąd świadomość różnych problemów wśród nastolatków. Jednak nie dostałam nic z tego czego oczekiwałam... Historia naprawdę miała potencjał, mogła być napisana w taki sposób, że nie sposób byłoby przejść obok niej obojętnie. Niestety coś poszło nie tak.
Postacie są nastolatkami co daje dwie często zdarzające się opcje, albo będą zachowywać się nieodpowiedzialnie, albo wyjdą na dużo dojrzalszych niż jest ich właściwy wiek. Zara i Ash z początku wydają się naprawdę dojrzali, z życiowym bagażem, ale ich zachowania z czasem zaczęły same sobie przeczyć. Nie wiedziałam, czy traktować „Czas wyborów” jako poważną książkę, czy raczej młodzieżówkę, gdzie akceptuję naiwne sytuacje i decyzje (nie ma w tym nic złego!), aby zbudować podnoszącą na duchu historię o odwadze.
Bohaterowie mieli po prostu więcej szczęścia niż rozumu.
Zara i Ash chwilami wydawali się całkowicie rozsądnymi młodymi dorosłymi, którzy wiedzą jaka jest sytuacja i uważają na każdym kroku, a już za chwilę stwierdzają, że wyjdą na spacer po parku, kiedy patrole szukające nielegalnych imigrantów są nasilone. Wyruszają w drogę znając warunki, a jednak są zdziwieni patrolami. Tak naprawdę przez całą książkę nie wykształciłam żadnych uczuć w stronę bohaterów lub ich historii, to nie tak, że ich nie lubię, po prostu też nie darzę specjalną sympatią. Ot, po prostu byli, swoje przeżyli, a książka się skończyła.
Dość długo czytałam „Czas wyborów”, w pewnym momencie przerzuciłam się na audiobooka i w ten sposób, puszczając po trochę przy codziennych obowiązkach, udało mi się książkę skończyć. Nie mogę powiedzieć, że jest to zła książka, bo nie jest, po prostu autorce nie udało się wykorzystać potencjału. Zaoferowała historię, w której od początku niewiele się działo, historia po prostu toczyła się dalej, a ja ani chwili nie martwiłam się o to, czy bohaterom się coś uda czy nie. Jest to dość przykre, biorąc pod uwagę, że temat jest dość życiowy i mógł być naprawdę czymś większym, co zostałoby z człowiekiem na dłużej.

„Czas wyborów” przyciąga opisem, zapowiadana jest książka o Wielkiej Brytanii, gdzie rządy objęła Partia wprowadzająca politykę British Born. Każdy urodzony poza terenem Wielkiej Brytanii zostaje zmuszony do opuszczenia kraju, a wszyscy obywatele mają obowiązek zgłaszania nielegalnie przebywających tam ludzi. Główna bohaterka książki, Zara, jest właśnie taką osobą i choć...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Cienie Nocnego Targu Cassandra Clare, Maureen Johnson, Kelly Link, Sarah Rees Brennan, Robin Wasserman
Ocena 7,8
Cienie Nocnego... Cassandra Clare, Ma...

Na półkach: , ,

Zdecydowanie jedna z lepszych książek Cassandry Clare!
"Cienie Nocnego Targu" pięknie pokazują jak bardzo polepsza się styl pisania Cassie i jak rozbudowuje ona świat nocnych łowców. Zaczęła od niesamowicie prostego "Miasta Kości" gdzie nie powalała ani fabuła, ani styl pisania i brnęła dalej w serię stale się polepszając. Byłam zachwycona już "Miastem niebiańskiego ognia" (które nadal dobrze wspominam), całkowicie zachwyciłam się "Władcą cieni" (póki co mój #1) a teraz podziwiam "Cienie nocnego targu".
Poprzednie dwa zbiory opowiadań Cassie również bardzo mi się podobały, chociaż zawsze były słabsze niż serie, przy "Cieniach" jednak wypadają trochę jak lekki dodatek ("Opowieści z akademii nocnych łowców") lub fanfiction ("Kroniki Bane'a) do większej całości. Na początku nie byłam zachęcona tym zbiorem i kupiłam go dla zasady jaką mam przy książkach Cassie - zbierz je wszystkie, wezmę wszystko o nocnych łowcach. Booktube tym razem mnie zawiódł, nie zachęcił i nastawił na teoretycznie najsłabszy zbiór, a było całkowicie odwrotnie.
Przede wszystkim podobało mi się, że dostaliśmy temat - brat Zachariasz na przestrzeni lat poszukujący zaginionego Herondale'a, nie tylko głównego bohatera jak wcześniej (Magnus, Simon) i może dzięki temu czytało się tak płynnie i dobrze. Ucieszyło mnie też skorzystanie ze zbioru do przedstawienia postaci i wprowadzenia do kolejnych dwóch serii ("Last Hours" i "Wicked Powers") w kilku początkowych i dwóch ostatnich historiach.
Wszystko było świetnie złożone i powiązane. Cassie i autorki współtworzące z nią opowiadania dobrze się spisały wykorzystując potencjał poszukiwań do opisania historii wspominanych w innych seriach. Przy czym udało się to zrobić bardzo naturalnie i nie mieszając wszystkiego na raz (jak momentami w "Red Scrolls of Magic").
Może nie jest to najbardziej zasłużone 10/10, ale w kategorii książek o nocnych łowcach zdecydowanie wystawiam tą ocenę z czystym sumieniem. Mam nadzieję, że Cassie będzie pisać nadal tylko lepiej~ Przed nami już tylko kilka książek (choć nadal kilka lat), zanim dojdziemy do wielkiego finału, który ma zmienić świat nocnych łowców na zawsze.
To po prostu świat, któremu łatwo oddać serce.

Zdecydowanie jedna z lepszych książek Cassandry Clare!
"Cienie Nocnego Targu" pięknie pokazują jak bardzo polepsza się styl pisania Cassie i jak rozbudowuje ona świat nocnych łowców. Zaczęła od niesamowicie prostego "Miasta Kości" gdzie nie powalała ani fabuła, ani styl pisania i brnęła dalej w serię stale się polepszając. Byłam zachwycona już "Miastem niebiańskiego...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

[Aktualizacja: polskie wydanie]
Może nie arcydzieło, ale 10/10 z miłości.

O "Red, White & Royal Blue" jak zwykle dowiedziałam się z YouTube'a, nie słuchałam konkretnych recenzji, ale z prostych opinii wyniosłam wniosek, że książkę łatwo pokochać. Nie pomyliłam się. Zanim skończył się pierwszy rozdział, książka już miała moje serce.
"Red, White & Royal Blue" opowiada nam historię miłosną syna pani prezydent USA i brytyjskiego księcia, Henry'ego. Można domyślić się, że nie będzie to prosta relacja. Jednak, jak mówi nam już sama okładka, "prawdziwa miłość nie zawsze jest dyplomatyczna".

Książkę bardzo dobrze się czyta (choć może powinnam napisać "słucha", bo miałam styczność z audiobookiem) i lekkim krokiem wchodzi się w historię bohaterów. Nie jest to fabuła najwyższych lotów, z milionem zwrotów akcji, których nikt się nie spodziewał, nie sądzę jednak, że taka miała być. Nie ma więc być czym zawiedzionym. Ja pobrałam książkę oczekując przyjemnej fabuły, zabawy, śmiechu, dobrych postaci i ciekawego romansu, właśnie to dostałam.

Humor: książka była pełna zabawnych scen (do teraz śmieję się z wizji pijanego księcia śpiewającego "Don't stop me now" Queen), humoru Alexa, jego tekstów i drobnego narcyzmu.

Postacie: nie wiem czy pojawiła się postać, której nie obdarzyłam sympatią od początku (oprócz oczywiście tych, które są po to aby być negatywne), mogły mieć swoje wady, ale nie było pseudo pozytywnej postaci, którą mam polubić, "bo tak", "bo to główny bohater, którego masz lubić".

Romans: może jestem prostym człowiekiem, który lubi uroczy romans, w którym nie będą brane problemy z tyłka, tylko dla odrobiny dramy, ale relacja Alexa i Henry'ego kupiła mnie w stu procentach. Rozwój ich relacji, od początkowej przyjaźni, przez lekki wstęp, nasilenie seksualnej relacji i dalsze przejście w solidny związek, to dla mnie coś o czym aż przyjemnie się czyta.

Całość fabuły: temat można powiedzieć, że nowość, czegoś takiego nie było, ciekawy pomysł z panią prezydent i jak wszystko mogłoby wyglądać z taką kontrowersją. Jeśli jednak chodzi o to jak szła fabuła, można powiedzieć, że przewidywalnie, szczególnie jak ktoś czytał więcej romansów. Czy to odebrało mi cokolwiek z przyjemności czytania? Nie. Choć zdawałam sobie z tego sprawę i mocno podejrzewałam jak zakończą się pewne wątki, przez urok historii, nie uznaję tego za żaden minus. Nie dla wielkiego zaskoczenia czyta się romanse, prawda?

Podsumowując muszę powiedzieć, że ciężko mi doszukiwać się minusów tej książki, bo ogólny, pozytywny odbiór, przewyższa wszelkie niedociągnięcia. Nie jest to arcydzieło, ale pewne "10" w moim sercu. Całe przedstawienie wątku LGBT+ (bardzo pozytywne moim zdaniem, dające głos więcej niż jednej 'literze'), bajkowa otoczka, mimo wątku polityki, sprowadzającego na ziemię.

Książka naprawdę pozytywna i choć zakochałam się w audiobooku, i tym jak był czytany, mam nadzieję, że już niedługo będę mogła się cieszyć (a razem ze mną więcej osób w Polsce) wydaniem w naszym kraju.

17.06.2020
Polskie wydanie jak najbardziej na poziomie. Szanuję pozostawienie oryginalnego tytułu i okładki. Tłumaczenie bardzo dobre, niektóre żarty zmienione tak, aby dla Polaków miały więcej sensu i wszystko się dobrze czyta. Miałam wcześniej obawy, że książka zatraci część uroku przetłumaczona, ale w pełni szczerze powiem, że nic takiego się nie stało.

[Aktualizacja: polskie wydanie]
Może nie arcydzieło, ale 10/10 z miłości.

O "Red, White & Royal Blue" jak zwykle dowiedziałam się z YouTube'a, nie słuchałam konkretnych recenzji, ale z prostych opinii wyniosłam wniosek, że książkę łatwo pokochać. Nie pomyliłam się. Zanim skończył się pierwszy rozdział, książka już miała moje serce.
"Red, White & Royal Blue" opowiada nam...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Moxie" to zdecydowanie książka, która powinna znaleźć się na liście lektur każdej dziewczyny (choć nie tylko dziewczyny!).
Książka opowiada historię Viv, grzecznej dziewczyny z małego miasta, która ma coraz bardziej dość seksistowskich zachowań w jej szkole. Czerpiąc inspirację z historii jej mamy i inspirując się ruchem Root Grrrl rozpoczyna nie tak cichą walkę z tym jak lekceważone są dziewczyny, nie tylko przez rówieśników, ale też przez nauczycieli i dyrekcję.
Na początku Viv zaczyna małymi krokami, roznosząc ziny po szkolnych toaletach, próbując zebrać dziewczyny podobnie jak ona widzące jak zła jest sytuacja. Po woli znajduje coraz więcej sojuszniczek nadal pozostając anonimowa. Akcje Moxie stają się coraz bardziej widoczne, wyraźnie pokazujące co chcą przekazać. Choć wprowadzanie zmian nie jest w żaden sposób proste, dziewczyny nie rezygnują z udziału w akcjach, kolejne osoby tworzą własne akcje a Panny Moxie cieszą się samymi sobą, tym ile ich jest, jakie dają sobie wsparcie.

"... i nagle dotarło do mnie, co to znaczy być feministką. Nie humanistką, nie zwolenniczką równouprawnienia, tylko właśnie feministką. To słowo wcale nie jest takie straszne. Być może od dzisiaj będzie to moje ulubione słowo, bo oznacza ono wzajemne wspieranie się i utwierdzanie w przekonaniu, że też jesteśmy ludźmi, nawet jeśli światy wciąż próbuje nam wmówić, że jest inaczej."

Ten cytat pochodzi z prawdopodobnie mojego ulubionego akapitu książki. Oddaje dokładnie to co przekazuje cała historia, jest pocieszający.
Czytając "Moxie" co chwilę przechodziły mnie ciarki, kiedy dziewczynom udawało się coś osiągnąć, kiedy duża ich część stawała po jednej stronie. Bohaterki książki na naszych oczach dorastają, nabierają odwagi, zmienka się ich sposób myślenia pod wpływem różnych wydarzeń. To naprawdę pozytywne doświadczenie.
Jeszcze przed przeczytaniem "Moxie" byłam szczęśliwa pojawieniem się jej na polskich półkach. Tematyka książki dotyka również naszych problemów i zachowań. Tego jak wiele dziewczyn i kobiet boi się słowa feminizm, wyobrażając sobie najgorsze i co ludzie pomyślą. Cały czas słyszy się historie gdzie klepnięcie w tyłek przez chłopaka jest wyznacznikiem tego jak fajna jest dziewczyna, gdzie często obrzydliwe zachowania są traktowane jak normalne. Jennifer Mathieu napisała wszystko w jednocześnie mocny i delikatny sposób, który może dotrzeć do każdego jeśli tylko będzie czytać z otwartym umysłem.
Mam nadzieję, że będzie dalej pozytywnie odbierana i doceniana. Tak żebyśmy widziały coraz więcej podobnych książek, gdzie dziewczyny będą mogły znaleźć swoje własne bohaterki, na których będą chciały się wzorować.

"Moxie" to zdecydowanie książka, która powinna znaleźć się na liście lektur każdej dziewczyny (choć nie tylko dziewczyny!).
Książka opowiada historię Viv, grzecznej dziewczyny z małego miasta, która ma coraz bardziej dość seksistowskich zachowań w jej szkole. Czerpiąc inspirację z historii jej mamy i inspirując się ruchem Root Grrrl rozpoczyna nie tak cichą walkę z tym jak...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zacznę od stwierdzenia, że aby całkowicie cieszyć się czytaniem tej książki, trzeba na nią spojrzeć nie tylko jak na komedię, co na parodię.
Kiedy zdecydowałam się na zakup "Noah po prostu jest", spodziewałam się młodzieżowej komedii, romansu i odrobiny dramatu. Jednak po kilku rozdziałach zaczynałam się denerwować. Książka coraz bardziej zaczynała przypominać mi opowiadania z wattpada, gdzie problemy są wyolbrzymione a sytuacje taj nieprawdopodobne, że chce się kimś potrząsnąć. Dopiero trochę dalej dotarło do mnie, że nie powinnam jej brać na poważnie, Noah ma przede wszystkim bawić.
Cała historia jest przeplataniem nastoletnich przygód, prześladowania w szkole, odkrywania siebie, ale też drobną kryminalną zagadką. (Noah pewnie w tej chwili oburzyłby się i nazwał to zagadką kryminalną na poziomie Aghaty Christie.) Na książce można dosłownie uśmiać się do łez, szczególnie uśmiałam się pod koniec kiedy już komizm sytuacji rodem z "Napisała: Morderstwo" (porównanie na poziomie Noah!) już był ponad moje siły.
Książka jest zdecydowanie warta przeczytania! Szczerze uważam, że ciężko jest nie polubić głównego bohatera i jego znajomych, bo to po prostu tak dobre postacie. Choć osobiście poleciłabym czytanie w domu (ze względu na napady śmiechu jakie mogą towarzyszyć czytaniu), to też zdecydowanie dobra książka do zabrania ze sobą w podróż lub d sięgnięcia gdy ma się gorszy dzień.
Już nie mogę doczekać się drugiej części i mam nadzieję, że ukaże się już niedługo!

Zacznę od stwierdzenia, że aby całkowicie cieszyć się czytaniem tej książki, trzeba na nią spojrzeć nie tylko jak na komedię, co na parodię.
Kiedy zdecydowałam się na zakup "Noah po prostu jest", spodziewałam się młodzieżowej komedii, romansu i odrobiny dramatu. Jednak po kilku rozdziałach zaczynałam się denerwować. Książka coraz bardziej zaczynała przypominać mi...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Archiwum Herosów" to zbiór trzech krótkich opowiadań, uzupełniających w pewien sposób historię z serii o Percym Jacksonie. Rick Riordan prezentuje nam opowieść o przygodzie Percy'ego z Clarisse, wyjaśnia skąd wziął się spiżowy smok (Festus z Olimpijskich Herosów) i uzupełnia lukę (jaką mogą mieć osoby, które przed Olimpijskimi Herosami nie przeczytały Archiwum) dotyczącą tytana Japeta/Boba. Dodane jest też kilka krótkich, zabawnych wywiadów z postaciami.

Historia z Clarisse, jej braćmi i poszukiwaniem rydwanu była chyba najmniej istotna ze wszystkich. Czytało się ją łatwo i szybko jednak nie wnosiła zbyt wiele, oprócz bliższego pokazania relacji Clarisse-Percy.

Część o odnalezieniu smoka w bozie, wyjaśnienie jego nieprawidłowego działania i wprowadzenie czytelnika w przyszłe historie z nim związane była już ciekawsza. Wcześniej nie zastanawiałam się nad tym skąd nagle w Zagubionym Herosie wziął się smok (który był tam podobno już od jakiegoś czasu?), więc opowiadanie było dla mnie tylko ciekawostką, bez której mogłabym żyć, ale zapewne dla niektórych było ważnym uzupełnieniem fabuły.

Trzecia historia, z dziećmi wielkiej trójki podobała mi się zdecydowanie najbardziej. Może przez obecność Nico, który jest moim odwiecznym ulubieńcem, czy też przez fakt, że nurtowała mnie historia Japeta odkąd pojawił się w "Domu Hadesa". (Jest też ciekawym uzupełnieniem historii Hadesa, relacji z Persefoną i informacją o tym czemu na jakiś czas Nico pozostał na dworze Hadesa.)

Obiektywnie patrząc Archiwum Herosów nie wnosi tak naprawdę zbyt wielu informacji i zapewne nikomu nie odmienia opinii o całej serii, ale dla zainteresowanych czytelników jest zbiorem fajnych smaczków. Uzupełnia historię, może przypomina o odrobinę zapomnianych postaciach i na pewno nie nudzi i nie szkodzi całości. Jeśli miałabym rekomendować kolejność czytania, zapewne poleciłabym przeczytanie po Percym Jacksonie i Olimpijskich Herosach. Nie ma to co prawda większego znaczenia, ale myślę, że lepiej Archiwum przeczytać jako uzupełnienie (może jakiś czas po skończeniu serii) i garstkę ciekawostek, niż jako "przygotowanie" do tego co będzie się działo w Olimpijskich Herosach.

"Archiwum Herosów" to zbiór trzech krótkich opowiadań, uzupełniających w pewien sposób historię z serii o Percym Jacksonie. Rick Riordan prezentuje nam opowieść o przygodzie Percy'ego z Clarisse, wyjaśnia skąd wziął się spiżowy smok (Festus z Olimpijskich Herosów) i uzupełnia lukę (jaką mogą mieć osoby, które przed Olimpijskimi Herosami nie przeczytały Archiwum) dotyczącą...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytałam "Tajne Akta Obozu Herosów" w sumie jako wypełniacz czasu i nie zależało mi na tym jakie się okażą. Okazały się przezabawną, lekką książką idealną na gorszy dzień, gdzie trudno się skupić.
Jeśli lubiło się książki o Percym Jacksonie (+ serię Olimpijscy Herosi) na pewno polubi się i to. Książka jest wypełniona krótkimi, uzupełniającymi historyjkami, opisami miejsc w obozie i zdecydowanie przezabawnymi scenami Apollina (przez które aż chce się sięgnąć od razu po jego serię).
Ogólnie rzecz biorąc, książka idealna dla kogoś kto dopiero skończył obie serie i nie chce rozstać się ze światem herosów, jak i dla osób, które po jakimś czasie chcą do niego wrócić, ale nie mają czasu na więcej. Książka bardzo w stylu Percy'ego i tego mi było trzeba.

Przeczytałam "Tajne Akta Obozu Herosów" w sumie jako wypełniacz czasu i nie zależało mi na tym jakie się okażą. Okazały się przezabawną, lekką książką idealną na gorszy dzień, gdzie trudno się skupić.
Jeśli lubiło się książki o Percym Jacksonie (+ serię Olimpijscy Herosi) na pewno polubi się i to. Książka jest wypełniona krótkimi, uzupełniającymi historyjkami, opisami...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Birthday Girl" Pelenope Douglas po opisie może wydać się bardzo interesująca albo sprawi, że wywróci się oczami i westchnie z załamaniem na kolejny sekretny romans. Książka opowiada historię dziewiętnastoletniej Jordan i jej romansu z prawie dwadzieścia lat starszym od niej... ojcem jej chłopaka. I tak naprawdę tylko tyle daje nam opis, zapowiedź niestosownego romansu młodej dziewczyny. Co kto lubi.
Osobiście byłam rozdarta, ponieważ z jednej strony nienawidzę motywu ze zdradą, z drugiej uwielbiam czytać o związkach ze sporą różnicą wieku, a takich nie znajduję zbyt wielu. Czekałam jednak na polską premierę zastanawiając się czy kupić, ostatecznie nie kupiłam, ale dostałam w prezencie. Pochłonęłam całość w jeden dzień, tak dobrze się czytało.
Choć zanim jeszcze zaczęłam czytać, miałam już kilka 'problemów' z "Birthday Girl", sam fakt szykującej się zdrady, czy te 19 lat różnicy. Jeśli dajemy już aż tak dużą różnicę, czy dużym problemem byłoby dodanie jeszcze kilku lat, dla większego realizmu skoro Pike jest ojcem jej chłopaka? Jednak szybko zrozumiałam, że taką właśnie fabułę wybrała Douglas, chodziło o licealną 'wpadkę'. Samej zdrady teoretycznie (a może praktycznie?) też nie było. Nie miałam więc już na co narzekać.
Akcja tak naprawdę toczyła się raczej spokojnie, bez większego 'instant love' i rzucania się sobie w ramiona. Zarówno Pike, jak i Jordan mieli swoje zasady, to naprawdę duży plus tej książki. Autorka także stworzyła życie bohaterom, nie dostaliśmy bohaterów COŚ studiujących, GDZIEŚ pracujących, zajmujących się JAKIMIŚ rzeczami. Wiemy co studiuje Jordan, gdzie pracuje i czym zajmuje się Pike, przy czym nie daje się zapomnieć, że przy tym natłoku obowiązków bohaterowie nie mają zbyt wiele czasu dla siebie. Wszystkie te rzeczy nie znikają gdy tylko zaczyna się 'prawidłowy' romans i nic poza tym nie istnieje.
Ostatecznie nie mogę też zapomnieć o tym jak przyjemną postacią jest Jordan. Pierwsze co powiedziałam znajomym po skończeniu to "lubiłam główną bohaterkę!", bo nie zdarza się to często. Jordan jest kochana, pracowita, myśląca (!), inteligentna i jej sposób myślenia, który poznajemy w rozdziałach z jej perspektywy jest ciekawy i nie tak spłycony jak często bohaterek romansów (i czasami nieromansów również...). Dodatkowo dobrze było przeczytać trochę o tym, że jednak dziewczyna dbała o linię, jadła sałatki, uważała trochę co je, wychodziła pobiegać. Choć przywykłam już do naturalnie szczupłych bohaterek, które nic nie robiąc i co chwila jedząc pizze utrzymują zniewalającą figurę, miło było zobaczyć coś innego. To był drobiazg, ale dający dodatkowego plusika książce.
Nie czytałam wcześniej żadnej książki Penelope Douglas, nie byłam też zbyt zainteresowana innymi tytułami, które przejrzałam po zobaczeniu Birthday Girl, ale będzie teraz kojarzyła mi się dobrze. Jeśli napisze jeszcze coś podobnego lub coś, gdzie będę mieć pewność, że znajdują się ciekawe postacie, na pewno po to sięgnę mając dobre wspomnienia z Birthday Girl.

"Birthday Girl" Pelenope Douglas po opisie może wydać się bardzo interesująca albo sprawi, że wywróci się oczami i westchnie z załamaniem na kolejny sekretny romans. Książka opowiada historię dziewiętnastoletniej Jordan i jej romansu z prawie dwadzieścia lat starszym od niej... ojcem jej chłopaka. I tak naprawdę tylko tyle daje nam opis, zapowiedź niestosownego romansu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To pierwszy raz (drugi, jeśli liczyć fanfiction) kiedy kupiłam internetowe opowiadanie i całkowicie pierwszy kiedy praktycznie takie kupiłam "w ciemno". Przekonał mnie opis i cóż, niska cena. Nawet gdyby okazało się przeciętne - nie byłoby czego żałować, a lubię posiadać fizyczne kopie.

Przeczytałam książkę już kilka dni temu, ale jakoś nadal nie mogę z niej 'wyjść'. Siedzi mi w głowie i mam ochotę co jakiś czas otworzyć i przeczytać różne fragmenty, pośmiać się, wzruszyć. Książka jest króciutka, skupiona na jednym wątku, ale nie jest to w żaden sposób jej minus.
Przyznaję, że czytając "Wszystko jest niebieskie" czułam, że wyszłam odrobinę ze swojej strefy komfortu. Choć czytałam już nie raz książki o tematyce lgbt, a temat różnicy wieku między bohaterami bardzo mnie interesuje, tak tutaj zmierzyłam się z różnicą wieku większą niż kiedykolwiek wcześniej... I to było cudowne doświadczenie! Nie mam nawet do czego jej porównać, czy to z inną książką czy serialem/filmem. Autorka świetnie zobrazowała różnice między postaciami, wszystko było naprawdę naturalne i odczuwało się różnicę wieku nawet przez sam wysławiania się danej postaci. Przez te ponad sto stron zdążyłam polubić Arka i Daniela, ich humor, dystans do siebie i podejście do wszystkiego.
Mogłabym pisać i pisać o tym co dokładnie mi się podobało, ale musiałabym chyba 'recenzować' stronę po stronie. Nadal chyba jestem w zachwycie po tym co przeczytałam, podziwiam autorkę za to jak wszystko realistycznie, zwyczajnie, do bólu prawdziwie opisała? Cieszę się, że ta książka istnieje i mam nadzieję, że więcej ludzi ją przeczyta (moja kopia już pożyczona jednej znajomej i będzie chyba przekazana dalej), bo warto. Warto jeśli lubi się książki o tematyce lgbt, jeśli lubi się czytać o parach z różnicą wieku, warto jeśli chce się po prostu spróbować czegoś innego i spojrzeć na coś od innej strony.

To pierwszy raz (drugi, jeśli liczyć fanfiction) kiedy kupiłam internetowe opowiadanie i całkowicie pierwszy kiedy praktycznie takie kupiłam "w ciemno". Przekonał mnie opis i cóż, niska cena. Nawet gdyby okazało się przeciętne - nie byłoby czego żałować, a lubię posiadać fizyczne kopie.

Przeczytałam książkę już kilka dni temu, ale jakoś nadal nie mogę z niej 'wyjść'....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ocena 5/10, poziom taki, że czytywałam lepsze opowiadania na Wattpadzie i ogólnie szału nie było... Jednak czytało się niesamowicie przyjemnie i szybko.
Książka mignęła mi przed oczami niedługo po tym jak wyszła, zakochałam się w okładce i niby prostym, a jednak ciekawym opisie. Po długim czasie w końcu zamówiłam i przeczytałam (kto by się spodziewał skoro to piszę!).
Autorka z pewnością miała pomysł. Na dodatek bardzo ciekawy pomysł, który byłby świetny w książce... gdyby go dobrze rozwinęła. Tak naprawdę wszystko czego dowiadujemy się o organizacji LIC to jakieś szczątkowe informacje, żebyśmy wiedzieli kto gdzie jest, po co i czemu. Jednak nic więcej. Do końca (gdzie jako tako dowiedzieliśmy się czegoś co to tłumaczy) nie rozumiałam idei zabijania osoby, która przegra walkę o serce dziewczyny; oprócz oczywistej przyczyny - musicie czuć presję, że któryś z nich zginie, a ich miłość istnieć nie może.
Skupiłam się więc na relacjach bohaterów ze sobą i oczywiście na romansie... I kolejny raz czegoś tu brakło i sprawiło, że poczułam się jak na wattpadzie. Rozumiem, że autorka miała jedną książkę na wrzucenie w nią wszystkiego: tajnej organizacji, tajnej misji i sekretnego romansu, ale jednak. Widać tu dużo pomysłów, czegoś co się pojawia, wydaje się interesujące, później znika i wraca lub nie. Przykładowo rzeczy, którymi zajmuje się Juliet; dowiadujemy się, że tworzy jakąś broń, jakiś wypasiony kombinezon, po czym temat znika tak szybko jak się pojawił, tylko po to żeby wrócić na koniec jak będzie potrzeba.
W gruncie rzeczy, najlepiej rozbudowaną i konkretną rzeczą w książce są relacje Dylana z Cadenem i Cadena z Juliet, Trevorem i Natalie. Nie był to skomplikowany temat i takiego nie udawał, dobrze się o tym czytało, przekazał co miał przekazać.
Na koniec mogę powiedzieć jedno. To jest książka, której zakupu nie żałuję, do której nie wrócę, ale która była na odpowiednim poziomie, odpowiednio naiwna abym mogła się nią nacieszyć przez dwa dni. Dlatego też daję ocenę 5/10, choć pewnie na nią nie zasługuje. :)

Ocena 5/10, poziom taki, że czytywałam lepsze opowiadania na Wattpadzie i ogólnie szału nie było... Jednak czytało się niesamowicie przyjemnie i szybko.
Książka mignęła mi przed oczami niedługo po tym jak wyszła, zakochałam się w okładce i niby prostym, a jednak ciekawym opisie. Po długim czasie w końcu zamówiłam i przeczytałam (kto by się spodziewał skoro to...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czekałam długo aż książka w końcu pojawi się w polskiej wersji. Tak naprawdę niewiele brakowało, żebym zamówiła egzemplarz w oryginale.
Z kwestii technicznych; okładka jest cudowna i cieszę się, że wydawnictwo postanowiło dać właśnie taką, nie zmieniać. Dodatkowo tytuł (!), który zostawiono taki sam, jedynie z drugą częścią po polsku, bo jednak oryginalny tytuł na okładce ma coś w sobie. Oprócz literówek, które się trafiały, wszystko super!
Książka jest świetna. Tyle mogę powiedzieć od razu. Po zwiastunie filmu (który jest dość dynamiczny), byłam w szoku jak spokojna jest książka, ale to właśnie w niej świetne, dużo emocji bez 'wybuchów'.

"Wiele razy widziałam ten sam scenariusz: czarnoskóry zostaje zabity tylko dlatego, że jest czarnoskóry [...]. Zawsze powtarzałam sobie, że jeśli zobaczę coś takiego, będę krzyczała najgłośniej ze wszystkich, dopilnuję, żeby świat dowiedział się, co się tak naprawdę wydarzyło.
Właśnie to zobaczyłam i boję się odezwać."

Kiedy byłam w połowie (a może nawet nie), zaczęłam się zastanawiać, czy da się tę książkę przeczytać bez emocji, bez wzruszenia. Nie było rozdziału, który by mnie nie (wz)ruszył, naprawdę. To nie tak, że nie zdawałam sobie wcześniej sprawy z tego, że takie rzeczy się dzieją. Wiedziałam, jednak co innego usłyszeć raz, w telewizji, że w Ameryce policjant zastrzelił czarnoskórą osobę, co innego zobaczyć artykuł, co innego przeczytać o tym książkę, gdzie mamy wgląd w życie postaci. Kiedy czytamy o tym jak wszystko wygląda 'od środka'.

"Tak samo, jak wy uważacie nas wszystkich za złych ludzi, ponieważ niektórzy z nas nie są dobrzy, takie samo zdanie my mamy o was!"

Warto o tej książce powiedzieć, że nie jest taka jak ktoś mógłby szybko założyć. Nie jest jednostronna, co sobie cenię. Autorka nie pokazuje nam wersji "czarny dobry, biały zły", a policja to tylko brutalne osoby, które strzelają do niewinnych osób (sam wujek głównej bohaterki jest policjantem). Nie. To książka, która mówi nam, że są osoby złe po obu stronach, ale nic nie daje nam prawa do tak bezpodstawnych działań.
Dodatkowo Angie Thomas nie zapomniała o innych, może głównym tematem byli czarni, ale pamiętała o Azjatach, o różnych mniejszościach. O tym, że oni też są ofiarami rasizmu i dyskryminacji. Nie dała nam płaskiego obrazka, gdzie każdy ma wyznaczoną rolę przez swoją pozycję, czy kolor skóry.
Ogólnie rzecz biorąc, uważam książkę za bardzo ważną również dla nas, Polaków i nie do końca podoba mi się zaliczanie jej do działu młodzieżowego. To książka, którą powinien przeczytać każdy, bo choć u młodszego pokolenia może łatwiej o zmianę nastawienia i zrozumienie, tak warto dać taką książkę osobom dorosłym. Bo tak naprawdę czasem sobie nie zdajemy sprawy, że coś co powiemy, jest rasistowskie i tak jak mówi Starr "można powiedzieć coś rasistowskiego, nie będąc rasistą". Po przeczytaniu pomyślałam, że dobrze, że u nas nie jest aż tak źle... Jednak czy część z nas nie zakłada od razu pewnych rzeczy kiedy widzi "cygana"? Albo kiedy widzimy Turka, nie rzucamy "żartu", że to może terrorysta?
Może brzmi to zbyt głęboko, ale cieszę się, że mamy taką książkę u siebie. Nawet jeśli nie będzie hitem, jak w USA, dobrze, że jest. Myślę, że nie można przeczytać tej książki i zignorować to co przedstawiła, a to ważne. Szczególnie u nas, gdzie często po prostu ignorujemy problem, "bo nas nie dotyczy".

Teraz nie pozostaje mi nic innego, niż czekać na film w polskich kinach. :D Jeśli nie książka trafi do ludzi, może film będzie dla nich łatwiejszy.

Czekałam długo aż książka w końcu pojawi się w polskiej wersji. Tak naprawdę niewiele brakowało, żebym zamówiła egzemplarz w oryginale.
Z kwestii technicznych; okładka jest cudowna i cieszę się, że wydawnictwo postanowiło dać właśnie taką, nie zmieniać. Dodatkowo tytuł (!), który zostawiono taki sam, jedynie z drugą częścią po polsku, bo jednak oryginalny tytuł na okładce...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to