Hate list. Nienawiść Jennifer Brown 7,6

ocenił(a) na 83 lata temu Przyznam, że mijając książkę w księgarniach nie zwróciłam na nią większej uwagi i źle ją oceniłam. W mojej głowie została kolejną pseudo dramatyczną historią o nastolatkach. Dopiero na jednym ze stoisk z tanią książką skusiłam się ceną i najwyższą możliwą oceną osoby, której gust sobie cenię.
Jeden fakt na temat Hate List jest niezaprzeczalny - to wspaniała książka w swojej kategorii. Nieważne czy ktoś umieści ją na półce z książkami młodzieżowymi czy innej.
Hate List nie ma tak naprawdę konkretnie zapowiedzianej fabuły, opis nie próbuje przyciągnąć czytelnika jakąś zagadką lub romansem. To po prostu historia Valerie, której chłopak urządził w szkole strzelaninę, ona przeżyła i musi z tym żyć. I właśnie o tym życiu jest cała książka, o wizytach u psychologa, próbach przetrwania wśród ludzi, którzy Valerie o wszystko obwiniają, o rozpadającej się rodzinie. Autorka nie upchnęła tu romansu, pięknego świata lub bajki, gdzie wszyscy sobie wybaczają, mają wsparcie z każdej strony i koniec w końcu wszystko jest kolorowe. Prawda jest taka, że wypłakałam się momentami (i szczególnie na koniec),jak głupia.
Autorka odwaliła kawał świetnej roboty tworząc postacie do książki, od głównej bohaterki, przez jej rodzinę aż do postaci, które pojawiają się tylko na chwilę - każdy ma charakter, bez podziału na tych dobrych i tych złych, byleby tworzyli tło. Valerie to główna bohaterka, która zdecydowanie dużo przeszła, nie radzi sobie z tym co się wkoło wydarzyło i zalicza po drodze wiele potknięć. To chyba właśnie dlatego wydaje się taka prawdziwa, nie zbyt dramatyczna i wymagająca pomocy z każdej strony lub zbyt idealnie sobie ze wszystkim radząca. Jej podróż od początku do końca jest ciekawa, jej relacja z psychologiem można powiedzieć najlepsza w całej książce. Jennifer Brown nie pasie czytelnika wizją idealnej przyjaźni, która przetrwa wszystko i przyjaciele zawsze staną po twojej stronie. Nie próbuje na siłę pokazać, że wszyscy się zmieniają i dostrzegają swoje błędy. Nie zawodzi czytelnika wizją nowych, silnych relacji, przyjaźni - jedynie pokazuje, że ludzie potrzebują siebie nawzajem, żeby przetrwać.
Mogłabym wymienić rzeczy, które mi się nie podobały, jednak są to głównie zachowania ludzi, które mogą mi się nie podobać, ale cieszę się, że zostały uwzględnione. Mogą podnosić ciśnienie, ale są równie ważne co pozytywne aspekty. Nie wiem co prawda, co sądzić o ojcu głównej bohaterki, którego zachowanie było według mnie skandaliczne i niesamowicie przykre, w przeciwieństwie do matki, którą potrafię zrozumieć. To jedna kwestia, która będzie mnie najbardziej irytować podczas wspominania tej książki. Nurtuje mnie także to, że nie zagłębiono tu tego co skłoniło Nicka do strzelaniny. Na początku były wspomniane jego relacje z innym chłopakiem i sugerowano, że może kontakt z nim pchnął Nicka do czegoś takiego. Później jednak ten temat znika. Można to jednak wyjaśniać faktem, że książka bardziej skupić się ma na Valerie i pogodzeniu się z tym, że nie wiadomo co się dzieje w cudzej głowie, więc dlatego nikt nigdy nie pozna przyczyny.
Przechodząc do końca, zakończenie Hate List było świetne, nie wiem jakiego się spodziewałam, ale to, które dostałam było na pewno lepsze. Główna bohaterka na pewno dojrzała, częściowo odnalazła siebie i postanowiła żyć dalej. Bez happy endu, bez wielkiego dramatu, godząc się z tym, że pewnych rzeczy nie da się naprawić, otwarta droga w dalsze życie.
Komu poleciłabym Hate List? Każdemu. Zdecydowanie, nie ma tu granic, oczywiście niech sięgnie po nią każdy, kto lubi życiowe historie lub dramaty, ale nie powinno się zawężać grupy odbiorców, ponieważ wierzę, że każdy znalazłby w tej historii coś co by go trzymało do końca.