-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński4
Biblioteczka
2016-03-02
http://in-corner-with-book.blogspot.com/2016/03/184-zostan-moja-marionetka-wadca.html
http://in-corner-with-book.blogspot.com/2016/03/184-zostan-moja-marionetka-wadca.html
Pokaż mimo to2015-04-22
PO PIERWSZE: BOHATEROWIE
Główna postać jest niezwykła. Jedenastolatek o ogromnej wyobraźni, słyszący i widzący wiele, niewiele jednak z tego rozumiejący. Jego oczami poznajemy świat PRL-u, a także sytuację w jego rodzinie. A ta jest szczególnie ciekawa. Przez nieświadomość chłopca wielu rzeczy możemy się jedynie domyślać, często z dużym prawdopodobieństwem, czasem znów pewność jest mniejsza. Ojciec chłopaka jest bardzo ostry w wychowaniu syna, wydaje się być miną, którą aktywuje namniejszy nacisk - a żona zgrabnie manewruje wokół niej.
Pojawiają się tu również postaci nieco odrealnione - tajemniczy pan Marmon, Assar z asystentem. Jeśli mam być szczera, to do teraz nie do końca ich rozgryzłam. Jednak ta mistyczna atmosfera dobrze książce zrobiła. Dlaczego? O tym w kolejnej części recenzji.
PO DRUGIE: AKCJA
Jak bohaterami byłam zachwycona, tak akcja była średnia. Myślę, że taki rodzaj trzeba po prostu lubić, bo inaczej można się trochę wynudzić. Mimo, iż wciągnęła mnie treść, czytałam to z chęcią, to brakowało mi w tym jakiegoś mocniejszego akcentu. Co jakiś czas musiałam odłożyć książkę, by zastanowić się nad treścią, co jest plusem, jednak przy okazji musiałam odpocząć, gdyż były fragmenty, przy których najzwyczajniej się nudziłam. Tym, co w moich oczach ratowało wszystko, była wcześniej wspomniana atmosfera. Powoli pan Marmon i reszta ekipy zostają wprowadzeni tak, że czyta się książkę choćby z ciekawości, kim oni się okażą.
Pod koniec pojawił się ciekawy wątek z Assarem i resztą - nie chcę zdradzić zbyt dużo, ale podczas czytania go czas się zatrzymał - niemal dosłownie :)
Bardzo mi się również spodobały podsłuchane przez Adama opowieści ojca i jego znajomych. Prawie poznałam to uczucie, gdy płacze się w autobusie pełnym ludzi nad otwartą książką.
PO TRZECIE: STYL
Autor pisze bardzo opisowo, zdania są bardzo rozbudowane, dobrze wszystko obrazują - a w dodatku idealnie oddają dziecięcą perspektywę. Jak już wcześniej wspomniałam, książka jest tak napisana, że skłania do przemyśleń, nie wszystko jest powiedziane wprost i do samego końca można się jedynie domyślać niektórych rzeczy. Powieść czyta się dobrze, choć mi zabrało to zaskakująco dużo czasu (na marginesie, zbyt optymistycznie do tego podeszłam "700 stron? Ee tam, cztery dni max" :)).
Książka nie spodoba się każdemu. Trzeba lubić taki styl, taką tematykę. Ja się za nią zabrałam, gdyż akcja dzieje się niemalże w moim mieście, a ostatnio bardzo się zainteresowałam moim regionem. Nie żałuję tej lektury i Was też do niej zachęcam.
PO PIERWSZE: BOHATEROWIE
Główna postać jest niezwykła. Jedenastolatek o ogromnej wyobraźni, słyszący i widzący wiele, niewiele jednak z tego rozumiejący. Jego oczami poznajemy świat PRL-u, a także sytuację w jego rodzinie. A ta jest szczególnie ciekawa. Przez nieświadomość chłopca wielu rzeczy możemy się jedynie domyślać, często z dużym prawdopodobieństwem, czasem znów...
Książka, która zbiera pozytywne opinie bloggerów, porównywana przez niektórych do słynnej "Gry o tron" czy dzieł Tolkiena. Czy rzeczywiście jest się czym zachwycać? Zapraszam na recenzję.
Niezwykle ciężko opisać o czym jest ta książka w kilku zdaniach ze względu na jej wielowątkowość. Pozwolę więc przytoczyć sobie "fabryczny" opis ze strony wydawnictwa, gdzie zgrabnie ujęto główną myśl powieści:
"W świecie, którym rządzą dwa żywioły, Ogień i Woda, rodzi się nowa siła. Właśnie następuje przebudzenie Ziemi. Żądne podbojów Imperium Koralu, będące pod opieką samej Pani Wody, porządkując własne prowincje, jest ślepe na nowe zagrożenia. W tym samym czasie na odległym kontynencie czciciele nadejścia bogini Ziemi wyruszają na świętą pielgrzymkę do opanowanego przez potwory, mistycznego Epicentrum. Rodzą się kolejne wielkie siły, a to wszystko, to dopiero początek…"
Pierwsze podejście do lektury nie było całkiem udane - czytelnik zostaje wrzucony od razu w wir wydarzeń, wiele się dzieje od pierwszych stron, przez co ciężko było mi "wbić się" w akcję. Jednak wraz z przewijanymi kartkami świat wykreowany przez autora zaczął coraz bardziej mnie pochłaniać. Myślę jednak, że nie należy robić sobie większych przerw w lekturze, tak jak to miało miejsce w moim przypadku, gdyż łatwo wtedy się pogubić. Jest to skutek kumulacji dużej ilości wątków przeplatających się ze sobą w dość obszernych rozdziałach.
"- Jak... - oddychał ciężko - Jakim cudem uderzyłaś tak mocno? - zapytał z trudem.
- Jestem zawodową morderczynią, która z łatwością wspina się po murach. Pamiętasz? [...] A poza tym, nigdy nie wkurwiaj kobiety, jak ma okres."
Akcja jest bardzo ciekawa, wątki (ale się ich uczepiłam) są zróżnicowane i dopracowane. Nie ma tu miejsca na nudę - na każdej stronie znajdziemy wiele ciekawych wydarzeń płynących wartkim tempem. Dużym plusem jest też nieprzewidywalność - autor wiele razy zaskakiwał. Pomysł autor miał dobry i myślę, że wykorzystał go w znacznym stopniu.
Bohaterów znajdziemy tutaj od groma. Ich kreacji nie mam raczej nic do zarzucenia. Choć przy takim natłoku postaci ciężko wykreować każdego z osobna dokładnie, zostali oni zarysowani na tyle dobrze, że o każdym można kilka słów powiedzieć. Jedna rzecz, której nie zostałam jednak fanką, to imiona. Autor i tu się wysilił, wymyślając swoje, lecz nawet tych prawie 700 stron nie wystarczyło, bym w stu procentach zapamiętała, który z panów rozpoczynających swe miano od litery "Z" występuje w którym wątku - przez co musiałam czasem wracać kilka zdań do tyłu i porządkować sobie wszystko raz jeszcze.
"Niezbadane są wyroki boskie - odparła, wyłaniając spod kaptura uroczy uśmieszek.
- W teatrze życia, granym ku uciesze bogów - warknął - Jesteśmy dla was niczym! Drewniane kukiełki rzucane w wodę czy ogień dla zabawy."
Pan Michał ma barwny język, bardzo dobrze się jego powieść czytało, choć wymagało to nieco większego skupienia uwagi. Znajdzie się tutaj dużo wulgaryzmów, które jednak nie rażą, a podkreślają charakter powieści.
Myślę, że mogę polecić tę książkę fanom typowej fantastyki. Jest to powieść zdecydowanie warta uwagi.
http://in-corner-with-book.blogspot.co.uk/2015/09/173-wojny-zywioow-przebudzenie-ziemi.html
Książka, która zbiera pozytywne opinie bloggerów, porównywana przez niektórych do słynnej "Gry o tron" czy dzieł Tolkiena. Czy rzeczywiście jest się czym zachwycać? Zapraszam na recenzję.
więcej Pokaż mimo toNiezwykle ciężko opisać o czym jest ta książka w kilku zdaniach ze względu na jej wielowątkowość. Pozwolę więc przytoczyć sobie "fabryczny" opis ze strony wydawnictwa, gdzie zgrabnie...