Komiks sam w sobie czyta się świetnie, ale wydanie jest fatalne. Miejscami uderza kiepska jakość skanów, a kilkadziesiąt dymków we wszystkich zeszytach jest w części lub całkowicie nieczytelnych, wypełnionych na wpół wyblakłą, ręcznie robioną czcionką. Tragedia, jak można coś takie wypuścić, gdzie jest korekta i redaktor wydania? Dramat.
No i wyzwanie zaliczone na prawie na początku. A wszystko dlatego, że dostałem prezent. No to wstyd byłoby nie przeczytać. Ale cóż to był za wysyłek - żaden, to czysta przyjemność przypomnieć sobie przygody oberleutnanta Hansa Klossa. Ech, młodość mi się przypomniała. Na własność miałem tylko kilka sztuk, część pożyczało się od kolegów, część zobaczyłem dopiero po przełomie lat 90. No takie czasy, kiedyś mało to w bibliotekach trzymał komiksy.
Prawie 700 stron czytania. Ho, ho...
P.s. Ocena sentymentalna, każdy oceni inaczej. Te komiksy towarzyszyły mi od pierwszej klasy, nawet wcześniej niż Tytus czy Kajko i Kokosz.;;;