-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński41
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika
„Księga Czarownic” to nie jest z pewnością książka na jeden wieczór. Kiedy do tego odkryjesz jej ekranizację, przez dobry tydzień nie zajmiesz się niczym innym, niż czytaniem opowieści, a następnie porównywaniem jej z serialem.
Ta recenzja będzie mocno subiektywna, ponieważ wychodząc spod dłoni osoby oczarowanej historią, ezoteryką i światem fantasy, nie może być napisana inaczej. Co skłoniło mnie do jej przeczytania? Dlaczego tak bardzo zmieniła moje podejście do reszty książek, które po niej przeczytałam? Tego wszystkiego dowiesz się po lekturze mojej recenzji na blogu :)
„Księga Czarownic” to nie jest z pewnością książka na jeden wieczór. Kiedy do tego odkryjesz jej ekranizację, przez dobry tydzień nie zajmiesz się niczym innym, niż czytaniem opowieści, a następnie porównywaniem jej z serialem.
Ta recenzja będzie mocno subiektywna, ponieważ wychodząc spod dłoni osoby oczarowanej historią, ezoteryką i światem fantasy, nie może być napisana...
To (nie)zwykła książka o zwykłym człowieku, który miał za wielkie serce. Poznajcie więc Ove'a, bohatera publikacji, która wyszła spod dłoni szwedzkiego pisarza, Fredrika Backmana.
Na samym początku lektury, poznajemy temperament i charakter bohatera. Widać, że jest starszy, dosyć zgorzkniały i wiecznie niezadowolony.
"Choć te osły z Ikei mówią, że tych blatów nie trzeba olejować. W tym domu blaty naciera się olejem co pół roku (...). Niezależnie od tego co mówi jakaś wymalowana jak cyrkówka dziewczynka (...) z magazynu samoobsługowego".
Czytając kilka pierwszych rozdziałów, wciąż uśmiechałam się pod nosem z dialogów, które prowadził między sąsiadami - to pewnie nieudacznicy, białe koszule i inwestorzy, tak nazywał ich Ove - i nie próbował nawet być dla nich odrobinę miły. Po prostu wiało od niego ironią, sarkazmem, zimnem i obojętnością.
Po lekturze kilkudziesięciu stron więcej, zmieniłam nieco podejście do bohatera. Opisywał on dlaczego teraz zachowuje się tak, a nie inaczej, co go zmieniło i przede wszystkim pokazywał, że za wszelką cenę nie odnajduje się w tym świecie bez swojej żony Sonji, która odeszła pół roku temu.
Ove, opisuje swoje życie po kolei i z każdego rozdziału można wynieść pewną lekcję. Dla mnie to coś więcej niż historyjka starszego Pana, który jest wdowcem, chce popełnić samobójstwo, ale bez skutku, nie może pozbyć się kota przybłędy ze składnika przed domem i na każdym kroku jest o coś proszony przez nowych sąsiadów, którzy starają się obudzić w nim śpiące pokłady życzliwości i ciepła.
Los Ovego zmienia się o 180 stopni kiedy dowiaduje się, że jego przyjaciel, z którym od śmierci żony nie zamienił ani słowa jest chory na alzheimera i "białe koszule" jak to nazywał pracowników opieki społecznej Ove, chcą umieścić go w specjalnym domu starców. Wtedy idzie do żony na cmentarz, tak jak robi to co tydzień i tłumaczy jej, że jeszcze musi na niego poczekać, ponieważ chce skończyć tą wojnę z "białymi koszulami" i pomoc przyjacielowi.
Towarzyszy mu kot, który w sumie był już popsuty kiedy się pojawił. I tak oto, choroba przyjaciela, kot przybłęda, ciężarna sąsiadka, jakiś "fircyk" z naprzeciwka i siedmioletnia córeczka tej sąsiadki sprawiają, że Ove odnajduje sens życia, odmraża zbyt wielkie serce, budzi pokłady życzliwości i ciepła.
" Kot patrzy na Ovego z pewną urazą. Ove odchrząkuje. - On już tak wyglądał, kiedy się pojawił - (...) kiwa głową w kierunku kota, potem w stronę grobu - To nie ja mu to zrobiłem. On już był taki popsuty - wyjaśnia Sonji."
Pewnie teraz zastanawiacie się o co chodzi z tym przyjacielem Ovego, fircykiem, popsutym kotem i Sonją. Otóż, każda kwestia, którą porusza mężczyzna jest świetnie rozwinięta i dość obszernie wyjaśniona w taki sposób, by czytając kolejne rozdziały było wiadomo o co i o kogo chodzi.
Nie chce Wam robić spojlera, więc więcej nie zdradzę. Z całą pewnością powiem za to, że to książka na jeden dzień. Ja przeczytałam ją w sumie w 12 godzin z przerwami i bardzo, ale to bardzo mnie ujęła, urzekła i wzruszyła. Najbardziej chyba polubiłam tego kota i samego Ove'a i często śmiałam się kiedy czytałam o burzliwej drodze ich przyjaźni.
To (nie)zwykła książka o zwykłym człowieku, który miał za wielkie serce. Poznajcie więc Ove'a, bohatera publikacji, która wyszła spod dłoni szwedzkiego pisarza, Fredrika Backmana.
Na samym początku lektury, poznajemy temperament i charakter bohatera. Widać, że jest starszy, dosyć zgorzkniały i wiecznie niezadowolony.
"Choć te osły z Ikei mówią, że tych blatów nie trzeba...
Książka budzi sporo kontrowersji głównie z powodu tematów, jakie porusza. Albowiem nie opiera się jedynie na ćwiczeniu swojej podświadomości, lecz również na religii, wierze w Boga, czy energię. Jeżeli osoba niewierząca ma ochotę sięgnąć po tę publikację, raczej będzie to dla niej droga przez mękę. Gdy natomiast chce ją przeczytać ktoś, kto jest agnostykiem lub nawet mimo braku wyznawanej religii nie razi go ciągłe stosowanie przez autora słowa "Bóg", wyniesie wiele dla siebie.
Książka budzi sporo kontrowersji głównie z powodu tematów, jakie porusza. Albowiem nie opiera się jedynie na ćwiczeniu swojej podświadomości, lecz również na religii, wierze w Boga, czy energię. Jeżeli osoba niewierząca ma ochotę sięgnąć po tę publikację, raczej będzie to dla niej droga przez mękę. Gdy natomiast chce ją przeczytać ktoś, kto jest agnostykiem lub nawet mimo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
*** Cała recenzja: https://choleryczka.pl/ksiazki/przebudzenie-zmarlego-czasu-powrot-recenzja-ksiazki/ ***
Przebudzenie zmarłego czasu. Powrót – recenzja książki
Spotykamy się z Kubą, która wraca pociągiem do rodzinnego Tomaszowa Lubelskiego. Właśnie wyszedł z aresztu po odsiadce wyroku. Okazało się, że z uwagi na swoją niewinność i udowodnienie jej, został zwolniony po 39 miesiącach. Wchodzi do pustego mieszkania, które onegdaj dzielił ze zmarłą już matką. Wkrótce do jego drzwi puka dwóch policjantów i przekazują mu smutną wiadomość – jego wuj Olgierd, dzięki którego Jakub opuścił więzienie, nie żyje. Mężczyzna popełnił samobójstwo.
Chłopakiem wstrząsa rozpacz i żal. Jednak wkrótce potem wyjeżdża do Przemyśla, by uregulować sprawy Olgierda, zadbać o jego godny pochówek i spotkać się z notariuszem. Okazuje się, że krewny przepisał mu wszystko – mieszkanie, zakład fryzjerski i samochód. W mieszkaniu Olgierda, znajduje list pożegnalny. Jego ostatnie słowa sprawiają, że Kuba przestaje wierzyć w to, iż wuj targnął się na życie z własnej woli…
„Ciągle do mnie przychodzą. Dłużej tej niepewności nie wytrzymam. Drugiej już nie mam. Zabrał ją ostatni. Kuba, nie szukaj. Strzeż się kamiennych oczu. Lepiej zostawić zmarły czas. Szczęśliwi umarli, którzy odeszli.”
Przebudzenie zmarłego czasu. Powrót – tajemnicza śmierć Olgierda
*** Cała recenzja: https://choleryczka.pl/ksiazki/przebudzenie-zmarlego-czasu-powrot-recenzja-ksiazki/ ***
Przebudzenie zmarłego czasu. Powrót – recenzja książki
Spotykamy się z Kubą, która wraca pociągiem do rodzinnego Tomaszowa Lubelskiego. Właśnie wyszedł z aresztu po odsiadce wyroku. Okazało się, że z uwagi na swoją niewinność i udowodnienie jej, został zwolniony po...
2018-03-14
Autorka w tej publikacji opowiada nam o tym narodzie, można by rzec, od kuchni. Przyjaźni się ze Szwedami, ponieważ 4 lata spędziła w tym kraju jako konsul RP w Sztokholmie i siłą rzeczy bardzo dobrze poznała ich prawdziwe oblicze. Bez zbędnych statystyk i naukowego, psychologicznego bełkotu wprowadza czytelnika w tajemniczy, z pozoru zimny i drętwy świat tamtego Państwa.
Bardzo zainteresowało mnie pióro, którym się posługuje. Jest w nim lekka doza humoru, gdy na przykład opowiada o próbie zjedzenia kiszonego śledzia, czy wspólnych pralniach, w których każdego dnia toczą się małe lub duże awantury o to, czyja kolej, kto wbił się bez zapisów i tak dalej. Bo nie wiem, czy wiecie, ale na większości szwedzkich osiedli mieszkaniowych nie ma w domach pralek. Wspólna pralnia ma służyć każdemu lokatorowi i dzięki niej wiele osób ma okazję nie tylko wyprać ciuchy, ale również poznać sąsiadów, trochę się z nimi podrażnić, przeczytać książkę, ale zażarcie walczyć o swój bęben na brudne ubrania. Lepiej nie spuszczać ciuchów z oczu, bo zawsze może ktoś wejść na krzywe oczy i w chwili naszej nieuwagi wyrzucić nam mokre pranie na podłogę i włożyć swoje. Toż to walka na śmierć i życie! 😉
Kolejny temat, który bardzo mnie zaintrygował to praca i obyczaje z nią związane. Wiele firm stara się wprowadzić 6 godzinny system zmianowy, dzięki czemu pracownicy będą energiczniej wykonywali zadania, ponieważ przyświecająca wizja wyjścia z pacy wcześniej zmotywuje ich do tego i naładuje motywacją.
Teraz trochę o szwedzkich seniorach, osobach niepełnosprawnych i reszcie ludzi z tego kraju. W tym Państwie nie ma miejsca na nudną starość. Emeryci pozwalają sobie na sportowe szaleństwa dzięki specjalnym siłowniom i klubom, przystosowanym z zajęciami do nich. Każdy ćwiczy co chce, jak chce i ile może. Nie ma czegoś takiego jak wysiadywanie przed telewizorem i życie w nudnym, oraz pustym mieszkaniu. Każda starsza osoba bez względu na stan zdrowia przychodzi w takie miejsca i wzmacnia siły, poznaje nowych ludzi oraz przede wszystkim dba o swoje zdrowie!
Wiele trenerów działa charytatywnie, więc taki karnet na siłownię jest tani i można go wykupić na rok. Obok siebie ćwiczą osoby starsze, niepełnosprawne, profesorowie, przedstawiciele klasy niskiej, czy nawet studenci. Nie ma podziału, każdy daje z siebie ile może. To teraz trochę statystyk. 70% Szwedów ćwiczy co najmniej raz w tygodniu. Ciekawe, jak to jest u nas...
Co jeszcze bardzo spodobało mi się w tej książce? Przede wszystkim autorka bierze przykłady z życia. Na końcu są też opinie rdzennych Szwedów o swoim kraju oraz kulturze. Wiele dowiecie się na temat ich mentalności, sposobie na miłość, małżeństwach, rodzicielstwie, czy podejściu do natury. Bo w tym ostatnim są naprawdę mistrzowscy i warto trochę od nich ściągnąć.
Autorka w tej publikacji opowiada nam o tym narodzie, można by rzec, od kuchni. Przyjaźni się ze Szwedami, ponieważ 4 lata spędziła w tym kraju jako konsul RP w Sztokholmie i siłą rzeczy bardzo dobrze poznała ich prawdziwe oblicze. Bez zbędnych statystyk i naukowego, psychologicznego bełkotu wprowadza czytelnika w tajemniczy, z pozoru zimny i drętwy świat tamtego...
więcej mniej Pokaż mimo to
*** Cała recenzja: https://choleryczka.pl/ksiazki/challenge-accepted-recenzja-ksiazki-celeste-barber/ ***
Dlaczego warto przeczytać „Challenge accepted”?
Przede wszystkim po to, by zobaczyć, jak fajnie jest mieć dystans do siebie i do świata. Jak nie brać wszystkiego na serio i cieszyć się ze swoich wpadek, a wyśmiewać tych, którzy pokazują tylko te perfekcyjne ujęcia i życie. Celeste to bez wątpienia wulkan pozytywnej energii i dobrego humoru. Już nie raz miałam do czynienia z książkami w podobnym klimacie, ale dotyczącymi innej tematyki. Mimo wszystko, Pani Barber pozostanie moim autorytetem w wielu kwestiach. Począwszy od Instagrama, a skończywszy na blogu.
*** Cała recenzja: https://choleryczka.pl/ksiazki/challenge-accepted-recenzja-ksiazki-celeste-barber/ ***
Dlaczego warto przeczytać „Challenge accepted”?
Przede wszystkim po to, by zobaczyć, jak fajnie jest mieć dystans do siebie i do świata. Jak nie brać wszystkiego na serio i cieszyć się ze swoich wpadek, a wyśmiewać tych, którzy pokazują tylko te perfekcyjne ujęcia i...
Kolejny tom, a raczej Prequel słynnej i lubianej serii: „Kwiat paproci” autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk, za mną. Czy było warto? Jaka jest „Jaga”? Pozwólcie, że zaproszę Was w świat Słowiańskich bogów, wąpierzy, utopców, inkubów, rusałek i biesów. Zaczynamy podróż po alternatywnej Polskiej rzeczywistości. Co by było, gdyby Polska ostała się pod władaniem Króla, a chrześcijańskie obrzędy, zmienilibyśmy w pogańskie, huczne zabawy?
Cała recenzja na: https://choleryczka.pl/ksiazki/jaga-katarzyna-miszczuk-recenzja-ksiazki/ <——
Kolejny tom, a raczej Prequel słynnej i lubianej serii: „Kwiat paproci” autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk, za mną. Czy było warto? Jaka jest „Jaga”? Pozwólcie, że zaproszę Was w świat Słowiańskich bogów, wąpierzy, utopców, inkubów, rusałek i biesów. Zaczynamy podróż po alternatywnej Polskiej rzeczywistości. Co by było, gdyby Polska ostała się pod władaniem Króla, a...
więcej mniej Pokaż mimo to
Czy magia naprawdę istnieje? Jak działa? Czy numerologia, znaczenie imion, astrologia i drobne magiczne czynności, wykonywane każdego dnia mogą nam pomóc tworzyć lepszą wersję siebie, otworzyć serce dla innych lub pomagać bliskim i sobie w trudnych chwilach?
W książce: "Sekretnik współczesnej Czarownicy" autorstwa Keylah Missen znajdziemy odpowiedzi na te i wiele innych pytań. Co ciekawsze, poznamy tajniki nie tylko magii samej w sobie, ale i sposoby na lepsze samopoczucie, zdrowie, regenerujący sen, czy naturalną pielęgnację.
Gotowa na podróż pełną tajemnic i szczyptę czarów? 🔮
Cała recenzja na: https://martielifestyle.blogspot.com/2019/01/sekretnik-wspolczesnej-czarownicy-recenzja-ksiazki.html
Czy magia naprawdę istnieje? Jak działa? Czy numerologia, znaczenie imion, astrologia i drobne magiczne czynności, wykonywane każdego dnia mogą nam pomóc tworzyć lepszą wersję siebie, otworzyć serce dla innych lub pomagać bliskim i sobie w trudnych chwilach?
W książce: "Sekretnik współczesnej Czarownicy" autorstwa Keylah Missen znajdziemy odpowiedzi na te i wiele innych...
https://choleryczka.pl/ksiazki/jedyne-takie-miejsce-recenzja-ksiazki/
Książka wpadła w kategorię „dla dzieci i młodzieży”, lecz gdyby przyporządkować ją do obyczajówek i romansów, nic by na tym nie straciła. Ba, prawdopodobnie więcej osób skusiłoby się na nią, ponieważ to publikacja, która nie tylko wyciska łzy i daje sporo do myślenia, ale również uzmysławia pewne fakty.
Bez względu na to, czy masz 13, 18, czy może 45 lat, „Jedyne takie miejsce” to książka, która zabierze cię do malowniczej okolicy, gdzie przy lesie stoją dwa stare domy, a rodziny, które ze sobą sąsiadują, skrywają tajemnice i wielkie serca.
Jedyne takie miejsce – recenzja książki
Poznaj Lenę, 18 letnią dziewczynę, która wraz ze swoją ukochaną babcią i 2 letnim synkiem Marcelem, mieszka w starym domu tuż przy lesie. Wraz z 80 letnim Panem Tadeuszem, którego mieszkanie znajduje się obok, tworzą mini społeczność i są ze sobą zżyci jak rodzina.
Dziewczyna w wieku 15 lat zaszła w ciąże, z mężczyzną, którego imienia i pochodzenia nie wyjawiła nikomu. Do tej pory, mimo że Marcel ma już 2 latka, nikt nie wie, gdzie podział się jego tata ani kim jest. Babcia Leny akceptuje, że ta nie chce podzielić się swoją tajemnicą, a sama staruszka również sporo skrywa. Pan Tadek, jako przyjaciel i nieoficjalny członek rodziny, zawsze ich wspiera i wszyscy żyją w swojej leśnej idylli, pogodzeni z pewnymi faktami i sekretami.
Lenka ma ma nie tylko sporo tajemnic, ale również fobii i kompleksów. Oddałaby życie za swojego synka i babcię. Nikt z nich nie wiem, co działo się z nią w szkole, co przeżywała ani jakie emocje targają nią za każdym razem, gdy patrzy na swojego malucha. Mimo że wszyscy żyją biednie, łączy ich coś, czego na pewno pozazdrości im niejedna osoba – miłość, oddanie i szacunek.
https://choleryczka.pl/ksiazki/jedyne-takie-miejsce-recenzja-ksiazki/
więcej Pokaż mimo toKsiążka wpadła w kategorię „dla dzieci i młodzieży”, lecz gdyby przyporządkować ją do obyczajówek i romansów, nic by na tym nie straciła. Ba, prawdopodobnie więcej osób skusiłoby się na nią, ponieważ to publikacja, która nie tylko wyciska łzy i daje sporo do myślenia, ale również uzmysławia pewne fakty....