-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński1
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel1
-
ArtykułyMagdalena Hajduk-Dębowska nową prezeską Polskiej Izby KsiążkiAnna Sierant2
Biblioteczka
2024-05-22
2024-05-04
Książka niepokojąco bliska temu, jak naprawdę wygląda przemoc domowa i szukanie pomocy przez dziecko. Świat oglądamy z dwóch perspektyw - raz dziecka (które naprawdę widzi świat po dziecięcemu, co w literaturze nie zdarza się często), raz niezwykle irytującej matki. Krótka powieść budzi dużo gniewu, również nakierowanego niespodziewanie. Większość mojej złości kierowała się w stronę matki, przyłapałam się na współczuciu ojcu, który przecież nie był ofiarą, ale sprawcą przemocy. Mam poczucie, że jest to zabieg celowy, a autorka pokazała, jak łatwo przychodzi jej manipulowanie emocjami czytelnika. To niespodziewane, źle nakierowane współczucie sprawiło, że książka mną wyjątkowo wstrząsnęła.
Książka niepokojąco bliska temu, jak naprawdę wygląda przemoc domowa i szukanie pomocy przez dziecko. Świat oglądamy z dwóch perspektyw - raz dziecka (które naprawdę widzi świat po dziecięcemu, co w literaturze nie zdarza się często), raz niezwykle irytującej matki. Krótka powieść budzi dużo gniewu, również nakierowanego niespodziewanie. Większość mojej złości kierowała się...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-05-04
Bardzo rozbudowany, kompleksowy reportaż dotyczący tytułowego zagadnienia, który kosztował autorkę ogrom pracy.
Bardzo rozbudowany, kompleksowy reportaż dotyczący tytułowego zagadnienia, który kosztował autorkę ogrom pracy.
Pokaż mimo to2024-04-27
Bardzo nierówny zbiór - niektóre opowiadania mnie zachwyciły (ostatnie, tytułowe oraz “Co dwie głowy” Nadii Gasik), inne znudziły, jedno nawet w połowie zdecydowałam się przekartkować. W części opowiadań widać próbę naśladowania stylu Sapkowskiego; mamy wiele niedopowiedzeń, sporo odniesień do seksu (Jaskier wspominający, że gdyby Geralt chędożył Kwiatuszka, to byłoby długo, serio…), ale brakuje charakterystycznych dla Sapkowskiego cech takich jak poczucie humoru, głębsze wejście w postać czy błyskotliwe obserwacje dotyczące społeczeństwa. Zdecydowanie lepiej wypadły osoby, które znalazły własny styl.
Bardzo nierówny zbiór - niektóre opowiadania mnie zachwyciły (ostatnie, tytułowe oraz “Co dwie głowy” Nadii Gasik), inne znudziły, jedno nawet w połowie zdecydowałam się przekartkować. W części opowiadań widać próbę naśladowania stylu Sapkowskiego; mamy wiele niedopowiedzeń, sporo odniesień do seksu (Jaskier wspominający, że gdyby Geralt chędożył Kwiatuszka, to byłoby...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-18
Ważny temat, reportaż otwiera oczy na wiele problemów dotyczących transportu w Polsce. Niestety były kwestie, które popsuły mi odbiór książki.
Większość rozdziałów miała dopisek "tekst ukazał się wcześniej w XYZ". Przez to, że książka jest złożona z artykułów, które autor publikował osobno, wiele zagadnień powtarza się w kółko. Jako całość, reportaż nie ma uporządkowanej struktury, środkowa część jest zwyczajnie nudna i nic nie wnosi.
Zdecydowanie najciekawszy był początek oraz ostatnia część, w której autor opisał pracę kurierów oraz firm zajmujących się uzyskiwaniem odszkodowań z wypadków.
Ważny temat, reportaż otwiera oczy na wiele problemów dotyczących transportu w Polsce. Niestety były kwestie, które popsuły mi odbiór książki.
Większość rozdziałów miała dopisek "tekst ukazał się wcześniej w XYZ". Przez to, że książka jest złożona z artykułów, które autor publikował osobno, wiele zagadnień powtarza się w kółko. Jako całość, reportaż nie ma uporządkowanej...
2024-01-24
Trzeci tom cyklu generalnie mi się podobał. Wolne tempo sprawiało, że wczułam się w postacie, odnalazłam się w świecie, byłam zaciekawiona poszczególnymi wątkami. Cieszyłam się, że Citra i Rowan są niemal nieobecni - ich wątek miłosny od początku był dla mnie najsłabszym elementem cyklu i tak niestety pozostało do końca (a nawet zrobiło się tylko gorzej).
Jednak są rzeczy, za które mocno ucinam ocenę gwiazdkową.
Przede wszystkim, queerbaiting. Autor przedstawił naprawdę interesującą postać niebinarną, której identyfikacja płciowa była zmienna w zależności od kilku czynników. Zaimki używane w odniesieniu do postaci również zmieniały się na kartach powieści. Po czym w momencie, w którym postać została zaangażowana w wątek miłosny z binarnym mężczyzną, nagle ciągle występowała w wersji ona/jej. Na końcu widać, że zainteresowany osobą mężczyzna czuje się niekomfortowo w momentach, w których identyfikuje się jako mężczyzna, więc... zmienia sposób definiowania swojej płci na czyjąś cześć tak, że w zasadzie w obecności swojego faceta jest zawsze kobietą. XDDD Można było po prostu zostawić ją/jego w tej płynnej wersji, bez podejmowania tego tematu w kontekście związku. A wyszło, jakby niebinarność była jakimś modnym wymysłem, który w momencie zakochania nagle wpisuje się w heteronormę. Za to OGROMNY minus ode mnie...
Poza tym problemem było nierówne tempo. Cała powieść była bardzo powolna, a w końcówce wszystko rozplątuje się w sposób, który mnie lekko rozczarował - tak, jakby autor chciał jak najszybciej zakończyć pisanie.
Trzeci tom cyklu generalnie mi się podobał. Wolne tempo sprawiało, że wczułam się w postacie, odnalazłam się w świecie, byłam zaciekawiona poszczególnymi wątkami. Cieszyłam się, że Citra i Rowan są niemal nieobecni - ich wątek miłosny od początku był dla mnie najsłabszym elementem cyklu i tak niestety pozostało do końca (a nawet zrobiło się tylko gorzej).
Jednak są rzeczy,...
2024-01-22
Reportaż napisany poetyckim stylem, który w moim odczuciu w pewnym momencie przytłoczył treść.
Reportaż napisany poetyckim stylem, który w moim odczuciu w pewnym momencie przytłoczył treść.
Pokaż mimo to2024-01-11
2024-01-10
Czytałam większość poprzednich książek autorki i podobały mi się, bo były typowym, słodkim, rozrywkowym romansem, ale jednocześnie nie były bezdennie głupie. "Ostatni dzwonek" też zaczął się w porządku - ciepła książka, idealna jako zimowy romans. Ale niestety to, jak rozwinęła się fabuła - a w szczególności zakończenie - przekroczyło w mojej opinii tę cienką graniczę pomiędzy spoko romansem a totalnym, niewiarygodnym, głupawym kiczem.
Czytałam większość poprzednich książek autorki i podobały mi się, bo były typowym, słodkim, rozrywkowym romansem, ale jednocześnie nie były bezdennie głupie. "Ostatni dzwonek" też zaczął się w porządku - ciepła książka, idealna jako zimowy romans. Ale niestety to, jak rozwinęła się fabuła - a w szczególności zakończenie - przekroczyło w mojej opinii tę cienką graniczę...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-07
Lubię autorkę i jej przemyślenia i tylko dlatego tę książkę przeczytałam; w przeciwnym wypadku zupełnie by mi się nie podobała. Kilka ciekawych, mądrych spostrzeżeń, sporo banałów, ale niektórych z nich akurat w tym momencie potrzebowałam. Miła książka pod kocyk, ale pewnie szybko wyleci mi z głowy.
Lubię autorkę i jej przemyślenia i tylko dlatego tę książkę przeczytałam; w przeciwnym wypadku zupełnie by mi się nie podobała. Kilka ciekawych, mądrych spostrzeżeń, sporo banałów, ale niektórych z nich akurat w tym momencie potrzebowałam. Miła książka pod kocyk, ale pewnie szybko wyleci mi z głowy.
Pokaż mimo to2024-01-02
Podziwiam pracę i obiektywizm autorek. Książka nie jest jedynie zbiorem historii, posiada też interesujące zaplecze teoretyczne, napisany w bardzo przystępny sposób; z pełną wrażliwością na to, że nie każda osoba czytająca ma pewien zasób wiedzy.
Podziwiam pracę i obiektywizm autorek. Książka nie jest jedynie zbiorem historii, posiada też interesujące zaplecze teoretyczne, napisany w bardzo przystępny sposób; z pełną wrażliwością na to, że nie każda osoba czytająca ma pewien zasób wiedzy.
Pokaż mimo to2023-12-28
2023-11-15
2023-11-05
2023-10-28
Na początku lektury tej bardzo krótkiej książki (w ebooku miała niecałe 190 stron) miałam wrażenie, że jest to kolejny reportaż z serii "wymówka do napisania autobiografii". Tytuł mówi "relacja z centrum ratowania życia", a niewiele tej relacji w książce znajdziemy. Tym sposobem początek książki wypełniają nam kilkustronicowe opisy złej oceny w technikum i podobne wątki autobiograficzne. W dodatku ta "prywata", która dla tematu książki jest istotna - np. czy autorowi udało się połączyć studia z pracą i jak je ukończyć oraz jak praca wpływała na jego relacje i hobby - są pominięte.
Jest sporo narzekania na system, co w mojej opinii jest najbardziej wartościową i merytoryczną stroną książki, chociaż niepozbawioną wad. Wielokrotnie powtarzają się te same wątki.
O samych rozmowach na 112 dowiedzieć się można bardzo mało. Autor zadaje kilka retorycznych pytań o mniej oczywiste przypadki, ale nigdy na nie nie odpowiada. Opisane przypadki zawierają tyle zbiegów okoliczności czy nieprofesjonalnych wypowiedzi, że aż ciężko w nie uwierzyć.
Na końcu mamy moralizatorskie, głębokie refleksje w stylu "zatrzymaj się i powiedz rodzinie, że ich kochasz, bo jutro możesz nie żyć". Ach, no i cały rozdział poświęcony temu, jak było w "7 metrów pod ziemią" - zdecydowanie bardziej warto poświęcić 20 minut na przesłuchanie wywiadu niż 2-3 godziny na lekturę tej książki.
Na początku lektury tej bardzo krótkiej książki (w ebooku miała niecałe 190 stron) miałam wrażenie, że jest to kolejny reportaż z serii "wymówka do napisania autobiografii". Tytuł mówi "relacja z centrum ratowania życia", a niewiele tej relacji w książce znajdziemy. Tym sposobem początek książki wypełniają nam kilkustronicowe opisy złej oceny w technikum i podobne wątki...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09
2023-09
2023-09-04
2023-08-10
2023-07-18
Bardzo ciekawy koncept - współczesna historia napisana głównie trzynastozgłoskowcem. Mamy tu też jednak trochę prozy, dramatu czy pamiętnika. Ta "ambitna" forma została wybrana, by opisać codzienność; opisy rozmów Marty i Łukasza na tematy typu "mam dziś okres, boli" czyta się z zażenowaniem, a przecież właśnie tak wygląda wiele naszych rozmów z partner_k_ami i przyjaciółmi. Literatura na ogół relacje romantyczne uwzniośla. Tu mamy wzniosły język i bardzo zwyczajną relację.
Nie jestem pewna, jaką właściwie funkcję miał tu Mickiewicz-wampir. Momentami miałam wrażenie, że czytam dwie osobne historię - Mickiewicza oraz Marty i Łukasza - a sam poeta jest tu przywołany, by uzasadnić trzynastozgłoskowiec.
Bardzo ciekawy koncept - współczesna historia napisana głównie trzynastozgłoskowcem. Mamy tu też jednak trochę prozy, dramatu czy pamiętnika. Ta "ambitna" forma została wybrana, by opisać codzienność; opisy rozmów Marty i Łukasza na tematy typu "mam dziś okres, boli" czyta się z zażenowaniem, a przecież właśnie tak wygląda wiele naszych rozmów z partner_k_ami i...
więcej Pokaż mimo to