-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński1
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel1
-
ArtykułyMagdalena Hajduk-Dębowska nową prezeską Polskiej Izby KsiążkiAnna Sierant2
Biblioteczka
2024-05-14
2024-04-19
No niestety autor nie ma tyle polotu co Richard Shepherd ;) choć obstawiam, że nim się inspirował (wspomina nawet jego książkę "Niewyjaśnione okoliczności": https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4863224/niewyjasnione-okolicznosci ) i jest to książka podobnego "typu" ale jednak no... R. Shepherd wysoko ustawił poprzeczkę po prostu ;) Natomiast temat i tak się broni, psychiatria sądowa jest niemal równie interesująca, więc to nadal jest niezła książka. Trooochę tylko dają się we znaki dłużyzny i zdarzało mi się odpływać myślami... Początkowe rozdziały były też dla mnie ciekawsze niż te dalsze. Oczywiście sporo ciekawostek można się też dowiedzieć, np. czy wiecie, że macie bardzo małe szansę zginąć z ręki kogoś obcego? (zwłaszcza jeśli jesteście kobietami ;) ). W ogóle większość morderstw popełniają osoby znane, nawet bliskie, partnerzy/mężowie zabijają kobiety, rodzice dzieci, a dzieci rodziców... Naprawdę, choć może kogoś to zdziwi (pewnie to większość zdziwi, dla mnie to była... może nie zupełna nowość ale jednak). Po prostu te morderstwa popełnione na obcych są głośniejsze medialnie. Chociaż w sumie dzieciobójstwo też bywa, a nie jest to wcale taki ewenement.
cyt.: "(...) otóż wśród ogółu mordów do rzadkości należą sytuacje, gdy ofiara nie zna sprawcy. Większość ofiar zna swoich zabójców, dzięki czemu policja nie musi szukać daleko. Jeden z najczęstszych scenariuszy to sytuacja, gdy ofiara i zabójca są w związku, przy czym zazwyczaj ofiara ginie, kiedy grozi partnerowi, że się z nim rozstanie. Ofiarami tego typu morderstw w przeważającej mierze padają kobiety (jedynie 1 procent mordowanych rocznie mężczyzn ginie z ręki partnerki). Jednakże grupę najbardziej narażoną na bycie ofiarą zabójstwa stanowią niemowlęta, a zabójcą w tych sytuacjach zazwyczaj jest matka."
I oczywiście w takich przypadkach (albo w tym, kiedy dziecko zabija rodzica) opinia publiczna kwituje: no wariat, oszalał i zabił. No tak, najczęściej był to epizod psychotyczny (a w przypadku matek depresja poporodowa). Tylko nikt nie pomyśli o tym, że ten człowiek raczej kiedyś (kiedy dostanie odpowiednią opiekę) wyzdrowieje na tyle, żeby zrozumieć co zrobił i że to np. była naprawdę matka, a nie osoba podstawiona do śledzenia go w spisku przeciwko niemu... i to jest prawdziwa tragedia. Ale kto o tym pomyśli sam z siebie? Ja też nie myślałem, dlatego też mimo niedociągnięć uważam, że książkę warto było przeczytać.
cyt.: "W niemal połowie przypadków morderstw w grę wchodzą alkohol lub narkotyki, jednak używki rzadko stanowią jedyne wytłumaczenie tragedii. Zabójstwo motywowane chęcią wzbogacenia się występuje zaskakująco rzadko – to jedynie około 6 procent ogółu morderstw dokonywanych w Wielkiej Brytanii i USA (wliczając w to zabójstwa podczas rozboju oraz kradzieży z włamaniem). Jeszcze rzadziej spotyka się zbrodnie na tle seksualnym, które stanowią zaledwie niecały 1 procent wszystkich mordów, lecz zyskują nieproporcjonalnie duży rozgłos, zwłaszcza gdy dochodzi do całej serii zabójstw tego typu, a ofiary i sprawca byli dla siebie obcymi ludźmi."
I jeszcze jeden cytat, który bardzo ze mną rezonuje:
""Narodu nie powinno się oceniać na podstawie tego, jak traktuje swoich najbardziej szacownych obywateli, lecz tych najpodlejszych” (Nelson Mandela). Ze swojej strony dodałbym: "oraz tego, jak traktuje wroga publicznego numer jeden, czyli w naszym przypadku przetrzymywanego w areszcie lub więzieniu islamskiego radykała i terrorystę o skrajnie prawicowych poglądach”."
(czytana/słuchana: 17-19.04.20204)
4/5 [7/10]
No niestety autor nie ma tyle polotu co Richard Shepherd ;) choć obstawiam, że nim się inspirował (wspomina nawet jego książkę "Niewyjaśnione okoliczności": https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4863224/niewyjasnione-okolicznosci ) i jest to książka podobnego "typu" ale jednak no... R. Shepherd wysoko ustawił poprzeczkę po prostu ;) Natomiast temat i tak się broni, psychiatria...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-05-11
Napaliłem się na tą książkę bardzo... i trochę rozczarowałem. Treść jest nadal ważna i byłaby może ciekawsza, ale podana tu jest w dosyć nieciekawy sposób... taki typowo naukowy, suche fakty, z tym że bardziej takie "księgowe" niż psychologiczne, przynajmniej ja to tak odebrałem. Psychologii jest niby trochę, ale nie tyle ile się spodziewałem i bym sobie życzył. Cóż, chyba niewiele więcej autor mógł napisać nie wymyślając, rozumiem że materiał źródłowy był dosyć skąpy... ale po prostu liczyłem na więcej.
(czytana: 21.04-11.05.2024)
4/5 [7/10]
Napaliłem się na tą książkę bardzo... i trochę rozczarowałem. Treść jest nadal ważna i byłaby może ciekawsza, ale podana tu jest w dosyć nieciekawy sposób... taki typowo naukowy, suche fakty, z tym że bardziej takie "księgowe" niż psychologiczne, przynajmniej ja to tak odebrałem. Psychologii jest niby trochę, ale nie tyle ile się spodziewałem i bym sobie życzył. Cóż, chyba...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-05-08
Powieść nawet ciekawa, oryginalna i poruszająca trudny temat. A jak czytam jak to ludziom "było niedobrze" czytając, to myślę sobie, że naprawdę zmarnowałem jakiś potencjał - powinienem był zostać psychologiem sądowym czy kimś w tym rodzaju, bo mnie nie było niedobrze. Nie wstrząsnęła też moim światem, bo jakby: hej, pedofile istnieją i też mają jakieś uczucia. Więc w sumie dla kogoś, dla kogo to jest nowość, to może książka jest nawet niezła. Ale dla mnie ma parę takich elementów, które powodują, że sporo traci. Np. logika ojca: ich mała córka absolutnie nie może zostać ani na chwilę sam na sam z bratem... z nim jednak może sama mieszkać XD
Natomiast co się tyczy rozwiązania jakiego pragnął dla siebie Noah to też mi się wydał ten wątek przesadzony, myślałem sobie, że przecież można inaczej: można brać jakieś środki, kastracja chemiczna itp... Ale z drugiej strony... a jeśli ktoś nie chce? I czy człowiek nie ma prawa zdecydować, że woli nie żyć zamiast prowadzić takie życie, które go nie może satysfakcjonować? I to dopiero dało mi do myślenia.
(czytana/słuchana: 7-8.05.2024)
4/5 [7/10]
Powieść nawet ciekawa, oryginalna i poruszająca trudny temat. A jak czytam jak to ludziom "było niedobrze" czytając, to myślę sobie, że naprawdę zmarnowałem jakiś potencjał - powinienem był zostać psychologiem sądowym czy kimś w tym rodzaju, bo mnie nie było niedobrze. Nie wstrząsnęła też moim światem, bo jakby: hej, pedofile istnieją i też mają jakieś uczucia. Więc w sumie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-07
Trochę czego innego się po tej książce spodziewałem... bardziej czegoś takiego standardowego: jak rodzi się zło, jak do tego dochodzi/dlaczego ktoś czyni zło. A nie, jak dowiadujemy się we wprowadzeniu, ta książka ma być o nas, o każdym z nas ;) Oryginalnie i za to plus. Pierwsze rozdziały również zaskakują, tylko że... trochę jak taki klikbajt w internecie, np. dowiadujemy się dlaczego ludzie chcieliby "udusić" to co wydaje im się takie słodkie ;) ok, jest to jakiś mechanizm, jak się okazuje nawet już przebadany, ale nadal... no trochę się czułem jakbym czytał ciekawostkę na jakimś plotkarskim portalu ;)
Aczkolwiek wartościowe treści też zawiera, np. (cytuję):
"Biorąc pod uwagę szczególną skłonność do dehumanizowania, odpowiedzialne za nie części mózgu mogą być bardziej obciążone. Według Reimanna i Zimbarda deindywiduacja i dehumanizacja "mogą potencjalnie angażować sieć rejonów mózgu, do których zalicza się brzuszno-przyśrodkowa kora przedczołowa, ciało migdałowate i struktury pnia mózgu (tj. podwzgórze i istota szara okołowodociągowa)".
(...)
Deindywiduacja. Osoba przestaje myśleć o sobie jako o jednostce i identyfikuje się jako anonimowa część grupy. To prowadzi do poczucia braku osobistej odpowiedzialności za swoje zachowanie. Jest to związane ze spadkiem aktywności brzuszno-przyśrodkowej kory przedczołowej - bpKPC. Wiadomo, że redukcja aktywności bpKPC jest związana z agresją oraz niewłaściwym podejmowaniem decyzji i może prowadzić do pozbawionego zahamowań i antyspołecznego zachowania.
Dehumanizacja. Tej zmniejszonej aktywności towarzyszy wzrost aktywności w ciele migdałowatym, emocjonalnej części mózgu. Wiąże się to z uczuciami takimi jak gniew i strach."
Dalej... Zastanawiałem się (po przeczytaniu książki "Moja matka psychopatka" - Olivia Rayne: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/moja-matka-psychopatka-dorastanie-w-cieniu-... ) czy psychopata jest w ogóle w stanie dostrzec, że u niego jest coś nie tak, czy jest w stanie postawić sobie diagnozę (no może nie diagnozę, bo od tego jest lekarz, ale podejrzenie) psychopatii? Doszedłem do wniosku, że nie, bo brak mu empatii, wglądu... Ale tutaj jest przytoczony przypadek Jamesa Fallona, który na podstawie badanych skanów mózgu doszedł do wniosku, że może być psychopatą ("psychopata prospołeczny").
Rozdział czwarty, ten o technologii, jest już moim zdaniem przesadzony i nie pasuje. A ten o perwersjach... zacznijmy od tego, że nie wiem kto mógłby uznać większość z tych rzeczy za perwersje, chyba tylko jakiś celibatariusz ;) Natomiast prywata autorki - no fajnie że ktoś czasem coming outu dokonuje ale tutaj było to zbędne.
Ale jeszcze jeden fragment uważam za szczególnie dobry:
"Niepokojące, że spośród badanych 14% niemieckojęzycznych i 28% angielskojęzycznych zgodziło się, że „lepiej, żeby ludzie ze skłonnościami pedofilnymi byli martwi, nawet jeśli nigdy nie popełnili czynów przestępczych". Badacze sformułowali taki oto wniosek: wyniki „zdecydowanie wskazują, że osoby o skłonnościach pedofilnych są grupą stygmatyzowaną, której grozi,że będzie celem zaciekłej dyskryminacji", a to pośrednio pociąga za sobą negatywne konsekwencje dla zapobiegania seksualnemu wykorzystywaniu dzieci.
Kiedy spisujemy na straty, zamiast leczyć, stygmatyzujemy, zamiast rozumieć, narażamy dzieci na ryzyko. Życzyć śmierci pedofilom to odczłowieczać ich, to fundamentalnie zawieść w krytycznej dyskusji dotyczącej leczenia osób wykorzystujących dzieci i zapobiegania tego typu seksualnemu drapieżnictwu. Są szczególne powody do niepokoju, jeśli jest prawdą to, co ujawniło badanie z 2014 roku, mianowicie że 6% mężczyzn i 2% kobiet „wskazało na istnienie pewnego prawdopodobieństwa, że uprawialiby seks z dzieckiem, gdyby mieli zagwarantowane, że nie zostaną przyłapani ani ukarani.
Starając się zrozumieć pedofilię, nie lekceważymy realiów seksualnego wykorzystywania dzieci ani nie tolerujemy go czy nie uznajemy za normalne. Możemy natomiast wypracować taki Świat, w którym będziemy na lepszej pozycji do zmagania się z rzeczywistością tego problemu. Pedofilia istniała zawsze i istnieć będzie. Nonszalanckie bagatelizowanie jej jako aberracji nikomu nie służy."
- dokładnie tak również uważam.
"Nasze reakcje na dewiację mogą powiedzieć mniej o innych, a zdecydowanie więcej o nas samych."
- z tym też się zgadzam.
Czasami się zastanawiam: jak w ogóle można myśleć inaczej? ;) No w sumie ta książka akurat pośrednio na to pytanie też odpowiada: bo ma się inny mózg, inaczej pracujący...
I tak sobie pomyślałem, że to żaden wyczyn akceptować ludzi, którzy w niczym nam nie przeszkadzają, których rozumiemy i z którymi się zgadzamy, nawet jeśli może większość ich nie akceptuje, ale my tak... To nadal nie wyczyn. Ale akceptować ludzi, z którymi się nie zgadzamy, nie popieramy i nie rozumiemy ich zachowania a nawet nas irytują - ich akceptować czy choćby tolerować, o, to jest wyzwanie... Nad tym chciałbym popracować. I to też jest wniosek, który tej książce zawdzięczam.
Reasumując: książkę czyta się dobrze, lekko i nie nudzi ale treść jest dosyć nierówna, taki trochę mix jakby plotkarskich ciekawostek z dobrymi i ważnymi treściami ale większość w tonie bardziej popularnym niż naukowym... Tym niemniej po zastanowieniu jednak oceniam dość wysoko.
(czytana/słuchana: 5-7.05.2024, Legimi)
4/5 [7/10]
Trochę czego innego się po tej książce spodziewałem... bardziej czegoś takiego standardowego: jak rodzi się zło, jak do tego dochodzi/dlaczego ktoś czyni zło. A nie, jak dowiadujemy się we wprowadzeniu, ta książka ma być o nas, o każdym z nas ;) Oryginalnie i za to plus. Pierwsze rozdziały również zaskakują, tylko że... trochę jak taki klikbajt w internecie, np. dowiadujemy...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-05-03
Kiedy się wejdzie w relacje z psychopatą, to na pewno nie jest łatwo się z tego wyplątać... ale jeśli psychopatą jest rodzic, to zwyczajnie nie da się z tego wyplątać - przynajmniej do czasu uzyskania samodzielności. Ale nawet potem - matki przecież nie da się zmienić, można się odciąć ale to będzie również odcięcie się od swojej historii... Dlatego to była mocna książka. I dobra - przystępny język, łatwo się czyta, bardzo wciąga i nie nudzi. I myślę że bardzo dobrze opisuję sylwetkę psychopaty - bez hamulców moralnych, empatii, z narcystyczną osobowością... Każdy rozdział zaczyna się od krótkiego opisu cech/objawów psychopatii, a potem następuje wycinek historii autorki chronologicznie.
Cała historia jest poruszająca i taka naprawdę smutna, bo chyba psychopatów nie da się "wyleczyć" (?), chyba nawet ciężko ich ustabilizować, bo to jednak dorośli ludzie i sami musieliby chcieć - a jeśli tam jest brak wyrzutów sumienia, empatii, w ogóle uczuć i wygórowane mniemanie o sobie, to dlaczego w ogóle mieliby chcieć? I to jest prawdziwa tragedia... ale może dla nich to błogosławieństwo? Jeśli nie czują, że zawiedli i nie czują żalu, że ktoś się od nich odwrócił? (a tylko co najwyżej złość).
Wszystko co tutaj zostało opisane jest trudne do pojęcia ale dla mnie osobiście najtrudniej jest zrozumieć stosunek psychopatów do kłamstwa:
cyt.: "Psychopaci kłamią bez wysiłku, bez zająknięcia i z pełnym przekonaniem. Kłamią, aby kontrolować innych, wzbudzić współczucie, uniknąć krytyki i zaprezentować fałszywy obraz siebie. W przeciwieństwie do zwykłych ludzi, którzy kłamiąc, odczuwają wstyd, psychopaci napawają się swoimi kłamstwami. Karmią nimi swoją potrzebę dominacji i czerpią z nich przyjemność – nazywa się to zachwytem kłamcy."
- może to kogoś zdziwi, że dla mnie akurat ta kwestia jest najtrudniejsza do pojęcia, bo tam są opisane i gorsze rzeczy, ale właśnie tak, mnie jest najtrudniej zrozumieć, że można opowiadać jakieś niestworzone historie bez lęku/wstydu że przecież ktoś może poznać prawdę, która jest ZUPEŁNIE inna...
Osobną kwestią jest ojciec autorki - niespotykanie i totalnie bierny mężczyzna, który wydaje się zobojętniały i że "tak mu pasuje" się tej psychopatycznej żony trzymać... Oczywiście jest to też smutne, smutne że tak jest mu łatwiej, zamiast też odejść i zbliżyć się do córki, ale jednocześnie jego postać pokazuje, że tak też bywa na świecie - że są tacy mężczyźni, którzy nie dość że nie są sami sprawcami przemocy, to jeszcze nawet nie potrafią choćby zaprotestować...
No i jeszcze taka mała przewrotność losu: czasami jak ludzie umierają na raka, to chociaż jest to smutne... to czasami lepiej chyba gdyby odeszli...
Nie rozumiem negatywnych komentarzy na temat autorki, a już najbardziej mnie rozwaliła opinia że "była głupia, że dała sobą tak manipulować"... serio? A kiedy miała przestać dać sobą manipulować? Kiedy była noworodkiem, przedszkolakiem, czy może trochę później jej pozwolimy? Była przecież dzieckiem, a to była jej jedyna matka ;) ...i to była matka, która ją wychowała - w którym momencie z taką matką miała poznać, że powinna była "być mądrzejsza" i "przestać dać sobą manipulować"?! Ja myślę, że z taką matką (i ojcem), to w ogóle cud, że wyrosła na porządnego człowieka, bo z pewnością mogło być gorzej... To że "nie była mądrzejsza", to w ogóle mnie nie zdziwiło, zdziwiło mnie natomiast co innego, mianowicie to jak przyjęła kłamstwo w CV swojego ówczesnego chłopaka... To będzie znowu może dziwne, co teraz powiem, ale potrafię sobie wyobrazić, że można znosić przemoc czy nawet upokorzenia ze strony partnera/partnerki ale nie potrafię sobie wyobrazić, że akceptuję coś takiego ze strony partnera/partnerki. Dlaczego? Bo to pokazuje jego/jej wartości, a dla mnie właśnie wspólne wartości są fundamentem związku. Sądzę, że mógłbym wybaczyć przemoc czy okłamanie mnie ale jak rozmijają się wartości, to nawet nie to, że bym "nie wybaczył" tylko zwyczajnie po prostu w ogóle nie ma dla mnie związku w takim przypadku. No ale może to tylko ja ;)
Tak czy inaczej była to jedna z bardziej wciągających książek, jakie ostatnio przeczytałem.
(czytana/słuchana: 26.04-3.05.2024)
5/5 [8/10]
Kiedy się wejdzie w relacje z psychopatą, to na pewno nie jest łatwo się z tego wyplątać... ale jeśli psychopatą jest rodzic, to zwyczajnie nie da się z tego wyplątać - przynajmniej do czasu uzyskania samodzielności. Ale nawet potem - matki przecież nie da się zmienić, można się odciąć ale to będzie również odcięcie się od swojej historii... Dlatego to była mocna książka. I...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-26
Jedno trzeba przyznać: książka jest krótka, rzeczywiście esencjalistyczna :D i normalnie by mnie to chyba irytowało, ale tutaj to pasuje i jest dodatkową reklamą książki. Aaale jednak jest to przede wszystkim książka dla tych, którzy chcą ogarnąć zarządzanie swoją pracą (więc pracujących umysłowo, biurowo, na własny rachunek itp.) i nic w tym dziwnego, taka jest większość tego typu książek, ale ja jednak szukam tych pojedynczych, które mówiłyby też coś o zarządzaniu swoim życiem prywatnym ;) Owszem - coś tam o tym niby też znajdziemy... ale dla mnie osobiście i dla usprawnienia mojego życia prywatnego szczególnie mało ;) chociaż nie tak że zupełnie nic - coś tam ze mną zostanie.
Reasumując: dobra dla tych, którzy chcą esencjalistycznie ogarnąć swoją pracę, ewentualnie życie rodzinne. Dobrze się też ją czyta i nie nudzi (no może trochę ostatnie rozdziały... ogólnie pierwsza połowa bardziej mnie ciekawiła), był to dobrze spędzony czas.
Teraz wybrane cytaty, niektóre z komentarzem, inne komentarza nie potrzebują...
"Jeżeli sam nie ustalisz priorytetów w swoim życiu, ktoś inny zrobi to za ciebie."
(pdf.str.17)
- a to jest akurat prawda i akurat cytat, który zamierzam zachować dla siebie...
"Co by się stało, gdyby społeczeństwo zachęcało nas do rezygnacji ze stylu życia trafnie opisywanego jako wykonywanie znienawidzonej pracy w celu kupienia niepotrzebnych rzeczy za nie swoje pieniądze w celu zaimponowania ludziom, których nie lubimy?"
(pdf.str.32)
"Jeżeli nie można zdecydowanie powiedzieć "tak", należy zdecydowanie powiedzieć "nie".
(pdf.str.106)
- o, to jest świetna rada, którą chciałbym wziąć sobie do serca... tylko że już teraz czuję, że mi się nie uda ;) A może jednak? Z tymi radami jak odmawiać: "Bardzo bym chciał, ale...", "Zajrzę do kalendarza i odezwę się do ciebie..." może jest jakaś szansa...
„Najważniejszą rzeczą jest dbanie o to, by najważniejsza rzecz była najważniejszą rzeczą.”
(pdf.str.128)
"Jeżeli poprawnie zidentyfikowałeś to, co jest naprawdę ważne, oraz inwestujesz czas i energię w realizację tego, nie będziesz żałował dokonywanych wyborów. Będziesz dumny z życia, które wybrałeś.
Czy zdecydujesz się na życie w poczuciu celowości i znaczenia, czy raczej będziesz patrzył za siebie z ukłuciem żalu? Gdybyś miał zapamiętać z tej książki tylko jedną radę, mam nadzieję, że to będzie ta: bez względu na to, jaką decyzję będziesz musiał podjąć w życiu i na jakim rozdrożu się znajdziesz, po prostu zadaj sobie pytanie: „Co jest ważne?”. Wyeliminuj wszystko inne."
(pdf.str.228)
Ogólnie jeszcze co do tego dokonywania wyborów: pewnie, że mogę wybrać czy obejrzę film czy zajmę się rękodziełem (chociaż nie jest to dobry przykład, bo te rzeczy akurat robię razem :D więc może inaczej: mogę wybrać czy podczas oglądania filmu zajmę się rękodziełem czy podczas oglądania filmu poukładam puzzle ;) ), ale trudno by było wybrać czy z dziedziny rękodzieła zrobię pudełko czy raczej świecznik, kiedy ja chcę zrobić obie te rzeczy, bo na tym polega hobby jakim jest rękodzieło, że jak się chce coś stworzyć, to nie można "odchcieć" dopóki się tego nie stworzy ;) (no ewentualnie można się rozmyślić ale nie można świadomie odrzucić, że już się nie chce - dla mnie by to nie było satysfakcjonujące życie w żadnym razie). I to jest główny powód dla którego ta książka nie jest dla mnie osobiście aż tak pomocna. Bo mnie ciągle wychodzi, że jedyne z czego mógłbym w życiu zrezygnować to z pracy :D
(czytana/słuchana: 24-26.04.2024)
4+/5 [7/10]
Jedno trzeba przyznać: książka jest krótka, rzeczywiście esencjalistyczna :D i normalnie by mnie to chyba irytowało, ale tutaj to pasuje i jest dodatkową reklamą książki. Aaale jednak jest to przede wszystkim książka dla tych, którzy chcą ogarnąć zarządzanie swoją pracą (więc pracujących umysłowo, biurowo, na własny rachunek itp.) i nic w tym dziwnego, taka jest większość...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-24
Na tą książkę trafiłem przypadkiem, szukając na Legimi czegoś innego... skoro więc trafiłem, postanowiłem przeczytać. I cóż... książka jest długa i szczegółowa - to i wada i zaleta. Zaleta, bo wiadomo, a wada, bo trochę ciężko się to czyta... No to zdecydowanie nie jest książka którą się bierze w rękę i czyta dla... no może dla rozrywki to się nigdy takich książek nie czyta, ale choćby dla jakichś takich uniesień... Bardziej bym powiedział, że to książka, w której można znaleźć wiele przydatnych informacji gdy się np. pisze jakąś pracę o Auschwitz. Po prostu jest bardzo dużo szczegółów, takich technicznych (np. wielkość pomieszczeń), niektórzy uważają to za wadę książki ale ja myślę, że ona taka miała być. Stąd też ten "drętwy" język (to kolejny zarzut) ;) I "dużo zbędnych dat" - one nie są zbędne, po prostu taka, a nie inna była koncepcja tej książki, takie książki są też potrzebne... tylko nie "wchodzą" tak łatwo jak inne i nie są tak "pełne pasji" ;)
Poza tym nie ma się do czego przyczepić, sporo pracy na pewno kosztowało autora zebranie tego wszystkiego w takiej formie... Mimo że też oczywiście odczułem to co inni krytykują, to ja jednak oceniam wysoko ze względu na zebrane informacje.
(czytana/słuchana: 22-24.04.2024, Legimi)
4+/5 [7/10]
Na tą książkę trafiłem przypadkiem, szukając na Legimi czegoś innego... skoro więc trafiłem, postanowiłem przeczytać. I cóż... książka jest długa i szczegółowa - to i wada i zaleta. Zaleta, bo wiadomo, a wada, bo trochę ciężko się to czyta... No to zdecydowanie nie jest książka którą się bierze w rękę i czyta dla... no może dla rozrywki to się nigdy takich książek nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-22
Co tu się wydarzyło? "Narodziny psychopatki"... ale której? Bo jak dla mnie w tej książce wszyscy główni bohaterowie byli psychopatkami i psychopatami. Najnormalniejszy był chyba facet mający ciągoty kazirodcze, serio.
Już początek mnie nie przekonał, no bo umówmy się: historia że wujek adoptuje bratanicę i robi z niej prostytutkę jest już sama w sobie mało wiarygodna, no ale spoko, to tylko powieść, można jeszcze przymknąć oko na coś takiego, jeśli miał to być jakiś wątek przewodni, a na jego kanwie reszta historii, tak jak to zostało przedstawione w opisie, wydawało się intrygujące i no jeszcze jakośtam możliwe. Natomiast to, co dzieje się później... to jest ten moment, kiedy jestem zażenowany w imieniu autora czytając książkę, powiem szczerze: mnie by było wstyd wydać coś takiego, tak jest to... dziwne. Z jednej strony niedopracowane, a z drugiej przekombinowane.
Niestety nie mogę skomentować tej książki bez spojlerów, więc tu się zaczynają, ale ja tej książki polecić nie mogę - to powiem już od razu, więc wiele nie stracicie ;)
Zacznijmy od tego, że matka Stelli miała raczej małe szanse trafić do więzienia za swój czyn, raczej uznano by go za chwilową niepoczytalność i wysłano ją do zakładu psychiatrycznego (tu się przydaje treść poprzedniej przeze mnie przeczytanej książki: "Jak człowiek staje się mordercą": https://lubimyczytac.pl/ksiazka/jak-czlowiek-staje-sie-morderca-mroczne-opo... :D ), po drugie, mam naprawdę uwierzyć, że szanowana wykładowczyni uczelni wyższej po kilku(nastu) latach w więzieniu grypsuje jak rasowa kryminalistka? :D To jest najbardziej kuriozalny wątek z całej książki. Po trzecie: z tego co mi wiadomo, to nie grypsuje się z niegrypsującymi, a już zwłaszcza z osobami z zewnątrz (bo jaki miałoby to cel?), jaki ma cel używanie gwary więziennej w tym kontekście jaki został przedstawiony w książce, poza zirytowaniem czytelnika nie do końca dla niego zrozumiałymi słowami? Nie wiem czym tu autor chciał się popisać ale wyszło bardzo żenująco i moim zdaniem za słaby research. Po czwarte, to co tam pod koniec się dzieje i jak każdy bohater każdego próbuje zabić i jakie intrygi snuje... to jest następny, tylko trochę mniej żenujący moment. No mówię: sami psychopaci - serio? Po piąte, nie wiem właściwie za co Stella chce się zemścić na Zuzannie, która wydaje się jedyną osobą, która szczerze kochała jej ojca... Po szóste nie da się lubić głównej bohaterki i w sumie chyba żadnego innego bohatera też nie.
Czy mogę coś dobrego powiedzieć o tej książce? Tak, powieść od początku dosyć wciąga, nie nudzi i człowiek jest ciekawy co będzie dalej! No przynajmniej przez połowę, 3/4 książki... bo końcówka, to już takie nagromadzenie żenuy, że wstyd w imieniu autora i zwyczajne zirytowanie niemal skłoniło mnie do porzucenia książki.
W sumie jest jeszcze jeden pozytyw: praca prostytutki przyjmowana jest na zimno, po kalkulacji i świadomie wybierana jako wygodniejsza, nawet kosztem miłości, bez sentymentów ale i bez dramatów, to mi się akurat podobało.
W posłowiu dowiadujemy się, że to pierwszy tom i Stella jeszcze powróci... nie, proszę nie... Ja na pewno do tej bohaterki nie powrócę. Ale może bym przeczytał coś innego od tego autora, bo potencjał jakiś jest.
(czytana/słuchana: 19-22.04.2024, Legimi)
3-/5 [5/10]
Co tu się wydarzyło? "Narodziny psychopatki"... ale której? Bo jak dla mnie w tej książce wszyscy główni bohaterowie byli psychopatkami i psychopatami. Najnormalniejszy był chyba facet mający ciągoty kazirodcze, serio.
Już początek mnie nie przekonał, no bo umówmy się: historia że wujek adoptuje bratanicę i robi z niej prostytutkę jest już sama w sobie mało wiarygodna, no...
2024-04-17
Znów się spodziewałem czegoś wybitnego, a dostałem... powieść poprawną, właściwie w porządku ale no nie znalazłem w niej tego czegoś... ot taka sobie historia, która mnie nawet specjalnie nie poruszyła. To znaczy temat i świat opisany to tematy ważne i być może dla kogoś nowe będą te realia wczesno-powojenne, ale ja nie tak dawno czytałem coś podobnego, książkę po niemiecku ze wspomnieniami z powojennej Bremy, tyle że prawdziwymi, całkiem sporo treści się powtarza, może dlatego ta nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia... Można przeczytać, ale mnie się szczerze mówiąc dosyć dłużyla i ta mieszana narracja była też taka sobie...
(czytana/słuchana: 16-17.04.2024, Legimi)
3/5 [6/10]
Znów się spodziewałem czegoś wybitnego, a dostałem... powieść poprawną, właściwie w porządku ale no nie znalazłem w niej tego czegoś... ot taka sobie historia, która mnie nawet specjalnie nie poruszyła. To znaczy temat i świat opisany to tematy ważne i być może dla kogoś nowe będą te realia wczesno-powojenne, ale ja nie tak dawno czytałem coś podobnego, książkę po niemiecku...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-16
Książkę było przede wszystkim bardzo trudno zdobyć, nie ma wznowień, a jedynie w internecie pojawia się od czasu do czasu za cenę w stylu 130-150zł... kiedy więc pojawiła się o połowę taniej, kupiłem ;) (i zamierzam odsprzedać za tyle samo :P ).
No i cóż mogę powiedzieć... strasznie byłem podekscytowany że udało mi się w ogóle wreszcie ją zdobyć i że mogę ją przeczytać... i jest to ciekawa książka, jest sporo przypadków dzieci opisanych, więc nieco więcej niż te najbardziej popularne do znalezienia w internecie ;) Ciekawa, wciąga, pochłania się szybko, aleee... to nie jest dużo treści tak naprawdę ;) jakoś to jest tak napisane, że mam wrażenie dużo powtórzeń. Tzn. nie chodzi o to że przypadki czy ich opisy się powtarzają, bardziej powtarzają się argumenty za i przeciw - mam wrażenie, że to jest tak kilka razy jakoś podobnie napisane. No i, muszę to przyznać... argumenty są nieco naciągane ;) tzn. może nie tyle argumenty co takie jakieś sformułowanie ich: "jak widzimy..." itp. nieco naciągane wnioski, aczkolwiek to może być wina tłumaczenia. No ale tak w ogóle: ok, są opisane przypadki dzieci wraz z wyjaśnieniami w jaki sposób badacze starali się zbadać je jak najbardziej obiektywnie i sprawdzając ich prawdziwość. I za to plus. Ale muszę szczerze powiedzieć, że w porównaniu z nowszą książką J. B. Tuckera, "Powrót do życia": https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5013686/powrot-do-zycia to w ogóle nie ma czego porównywać, tamta jest świetna, ta to tylko jakby nędzna przedmowa ;) No ale trzeba też wziąć pod uwagę ile lat minęło od jednej do drugiej książki - wiedza naukowa też poszła do przodu (np. fizyka kwantowa itp.). Reasumując, wiadomo - dobrze że przeczytałem, bo ciekawość by mnie zeżarła ;) ale "Powrót do życia" to o wiele lepsza książka i właściwie można przy niej pozostać. Tą naprawdę można potraktować jako wstęp. No ale jeśli ktoś lubi całe historie, to wstęp też przeczytać warto ;)
[Gdyby ktoś mimo to chciał odkupić: 70zł + przesyłka, proszę pisać na PW (tak długo jak ten tekst się tu znajduje, jest aktualny, jak odsprzedam to usunę).]
(czytana: 1-16.04.2024)
4+/5 [8/10]
Książkę było przede wszystkim bardzo trudno zdobyć, nie ma wznowień, a jedynie w internecie pojawia się od czasu do czasu za cenę w stylu 130-150zł... kiedy więc pojawiła się o połowę taniej, kupiłem ;) (i zamierzam odsprzedać za tyle samo :P ).
No i cóż mogę powiedzieć... strasznie byłem podekscytowany że udało mi się w ogóle wreszcie ją zdobyć i że mogę ją przeczytać......
2024-04-15
Opis książki przypomniał mi nieco książkę "Wybór": https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4645872/wybor tak więc pomyślałem, że tą też przeczytam ;) To oczywiście zupełnie inna historia, ale powieść również całkiem dobra, chyba nawet odrobinę lepsza niż tamta. Może trochę za dużo nieszczęść naraz, co wydaje się dosyć sztuczne... i główna bohaterka momentami też mnie irytowała ale ogólnie niezły pomysł na historię, przystępnie napisana, wciąga, nie nudzi. Tylko takie mam wrażenie, że ten "wybór", którego "musi" dokonać bohaterka, to bardziej w jej głowie się rozgrywa, ale może tak miało być ;)
Noo i audiobook na Legimi - jakaś masakra jeśli chodzi o prędkość czytania lektorki, musiałem przesłuchać na x2 (większość książek słucham tam na x1.4 więc to dość znaczna różnica...).
(czytana/słuchana: 5-15.04.2024, Legimi)
4/5 [7/10]
Opis książki przypomniał mi nieco książkę "Wybór": https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4645872/wybor tak więc pomyślałem, że tą też przeczytam ;) To oczywiście zupełnie inna historia, ale powieść również całkiem dobra, chyba nawet odrobinę lepsza niż tamta. Może trochę za dużo nieszczęść naraz, co wydaje się dosyć sztuczne... i główna bohaterka momentami też mnie irytowała ale...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-04
I trzeci tom również trzyma poziom dwóch poprzednich (lub też jest wtórny - jak kto woli ;) faktycznie to w zasadzie mogłaby być jedna długa książka, tym niemniej to niezła książka byłaby w całości). Jednoznacznego rozwiązania nie dostajemy na tacy nadal. I książka nadal daje do myślenia...
Niektórzy krytykują opis wydawcy ale on jest, moim zdaniem, wcale nie taki zły ;) Prot jest jedną z wielokrotnych osobowości Roberta, chyba nie można temu zaprzeczyć... co wcale nie wyklucza tego, że jest kosmitą z K-Pax :D Jeśli nawet mnie udało się autorowi do tego przekonać, to dokonał czegoś niezwykłego :D
Ciekawym elementem książki jest raport Prota zamieszczony na końcu... Ale chyba mam inne co do niego wnioski niż inni czytelnicy ;) Bo gdzieśtam widziałem opinię, że raport jest zabawny... Naprawdę? Ironiczny? Eee... naprawdę myślicie, że ze wzrostem liczby ludności nie wiążą się żadne zagrożenia lub przynajmniej utrudnienia? ;)
(czytana/słuchana: 3-4.04.2024)
5/5 [8/10]
I trzeci tom również trzyma poziom dwóch poprzednich (lub też jest wtórny - jak kto woli ;) faktycznie to w zasadzie mogłaby być jedna długa książka, tym niemniej to niezła książka byłaby w całości). Jednoznacznego rozwiązania nie dostajemy na tacy nadal. I książka nadal daje do myślenia...
Niektórzy krytykują opis wydawcy ale on jest, moim zdaniem, wcale nie taki zły ;)...
2024-04-03
Książka trzyma poziom pierwszego tomu! (choć ktoś mógłby też powiedzieć, że to powielony schemat i nic odkrywczego - no ok, tak też można to widzieć ;) ). Niby coś tam więcej się dowiadujemy o Procie/Robercie ale i tak pewna niepewność pozostaje... Poza tym wiele do dodania ponad to co napisałem w opisie pierwszego tomu: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/k-pax/opinia/82814839 nie mam. To również dobra powieść, warto było przeczytać.
Na koniec znowu dwa cytaty, które do mnie trafiają:
"Gdzie posadzi pan drzewo, gdy już nie będzie go gdzie posadzić?"
"Kiedy przestaniecie czynić cnotę z zabijania, kiedy rodzenie dzieci stanie się mniej ważne od tego, by pozwolić żyć innym – nie tylko ludziom, ale wszystkim innym
stworzeniom na waszej PLANECIE – wtedy będziecie na drodze do dorosłości."
(.pdf str.99-100)
(czytana/słuchana: 28.03-3.04.2024)
5/5 [8/10]
Książka trzyma poziom pierwszego tomu! (choć ktoś mógłby też powiedzieć, że to powielony schemat i nic odkrywczego - no ok, tak też można to widzieć ;) ). Niby coś tam więcej się dowiadujemy o Procie/Robercie ale i tak pewna niepewność pozostaje... Poza tym wiele do dodania ponad to co napisałem w opisie pierwszego tomu: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/k-pax/opinia/82814839...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-28
Najpierw oglądałem oczywiście film, który też jest fajny, ale kiedy się dowiedziałem że powstał na podstawie książki, bardzo byłem ciekawy jej i tego jak wyszła taka historia w formie książkowej. No i wyszła bardzo dobrze, muszę powiedzieć. Napisać historię, w której równie wiarygodnie wypada to, że Prot jest z obcej planety, jak i to że nie jest - wow i respekt dla autora. Bardzo dobra powieść (wreszcie dobra powieść ;) ). Ludzie pod filmem pisali, że książka wyjaśnia więcej, ale hmm... niekoniecznie i uważam to za zaletę. Ja też Wam nie powiem czy Prot jest kosmitą ;) z resztą... sam nie wiem ;)
Jest jeszcze jedna zaleta tej książki (w sumie całej trylogii), to że Prot zwraca uwagę na takie zjawiska na Ziemi, które ja też zauważam, a większość ludzi zdaje się nie zauważać lub ignorować... (ale to chyba bardziej w kolejnych tomach, więc może wtedy do tego wrócę). Na koniec jeden cytat, który dosyć ze mną współgra:
"Większość istot rodzaju ludzkiego wyznaje filozofię „oko za oko, ząb za ząb”. Wiele waszych religii słynie z tej zasady, znanej w całym WSZECHŚWIECIE z powodu jej głupoty. Wasz chrystus i wasz budda mieli inną wizję, ale nikt nie przejął się ich przesłaniem, nawet chrześcijanie czy buddyści. Na K-PAX nie ma zbrodni, jasne? A gdyby zaistniała, nie byłoby kary. Najwyraźniej istoty na ZIEMI nie są w stanie tego pojąć, ale to jest właśnie sekret życia, proszę mi wierzyć."
(.pdf str.57)
(czytana/słuchana: 27-28.03.2024)
5/5 [8/10]
Najpierw oglądałem oczywiście film, który też jest fajny, ale kiedy się dowiedziałem że powstał na podstawie książki, bardzo byłem ciekawy jej i tego jak wyszła taka historia w formie książkowej. No i wyszła bardzo dobrze, muszę powiedzieć. Napisać historię, w której równie wiarygodnie wypada to, że Prot jest z obcej planety, jak i to że nie jest - wow i respekt dla autora....
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-27
Piłką nożną tak bardzo się nie interesuję jak tylko można się nie interesować ;) (nie, nie oglądam nawet mistrzostw, nawet jak Polska gra ;) ), jak z resztą całym sportem (nie, skokami narciarskimi też nie), ale interesuję się światem i wiem oczywiście jaką rolę pełni w nim piłka nożna, zwłaszcza dla np. dzieciaków z tych biednych krajów... ale tego mi trochę zabrakło. Nacisk w tej książce położony jest na politykę, zwłaszcza tą hmm, zbrojną - są konflikty, wojny i opisy że nawet w czasie wojny kiedy trzeba uważać na bomby, rodzice prowadzą swoje dzieci na treningi, bo jeśli nie to, to co mają mieć te dzieciaki z życia? I można to zrozumieć, jest to ważne. Po tytule mogłem się spodziewać że właśnie o tym będzie książka ale mimo to jakoś tak odrobinkę liczyłem na to, że kontekst będzie szerszy. A tak jest prawie ciągle tylko o jakimś konflikcie zbrojnym i jest to w efekcie dosyć nudne...
(czytana/słuchana: 26-27.03.2024, Legimi)
3/5 [6/10]
Piłką nożną tak bardzo się nie interesuję jak tylko można się nie interesować ;) (nie, nie oglądam nawet mistrzostw, nawet jak Polska gra ;) ), jak z resztą całym sportem (nie, skokami narciarskimi też nie), ale interesuję się światem i wiem oczywiście jaką rolę pełni w nim piłka nożna, zwłaszcza dla np. dzieciaków z tych biednych krajów... ale tego mi trochę zabrakło....
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-26
Po książkę sięgnąłem, bo spotkałem się z opiniami, że jest lepsza niż 2 miesiące wcześniej przeze mnie przeczytana "11 września. Dzień, w którym zatrzymał się świat" M. Zuckoffa ( https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4967381/11-wrzesnia-dzien-w-ktorym-zatrzyma... ), zacząłem ją odsłuchiwać i pomyślałem, że eee, nie jest lepsza ;) Ale słuchanie jej nie było wygodne, bo autor przedstawia bohaterów "mówiących", ich wypowiedzi się przeplatają, nie bardzo mogłem się połapać czasami, uznałem że to bez sensu i będę jednak czytał (wtedy łatwiej wrócić stronę czy dwie wcześniej żeby sprawdzić kim był wypowiadający się akurat bohater jeśli się nie zapamięta). I wtedy chwyciło - świetna książka, chyba rzeczywiście jednak lepsza... Taka, że na przerwach w pracy czytając traciłem poczucie czasu zapominając gdzie jestem. Taka, że po niektórych fragmentach musiałem się zatrzymać z... nie wiem, pustką w głowie? Taka, że momentami trudno powstrzymać łzy...
I właściwie nie wiem co więcej powiedzieć, chcę sobie zapisać cytaty, dużo cytatów, tych które mnie najbardziej poruszyły. Trudno powiedzieć, że to jest spojler ale jeśli ktoś woli poznawać treść książki po kolei, to lepiej aby teraz przerwał czytanie, ponieważ to są (moim zdaniem) najmocniejsze cytaty. Nawet je przepisując/przeklejając musiałem robić sobie przerwy, a kiedy czyta się całą książkę, robią jeszcze większe wrażenie... Pierwszy i przedostatni skłaniają ku ogólnym refleksjom na temat swojego życia, reszta jest po prostu mocna i zwykle smutna...
"Judith Wein, starsza wiceprezes, Aon Corporation, Południowa Wieża, 103. piętro: Kiedy uderzył drugi samolot, zasadniczo przeleciałam na drugą stronę sali. Pomyślałam: więc tak się to kończy? To ma być moje życie... dojeżdżanie do pracy na 7.00, wychodzenie o 17.00, półtorej godziny w każdą stronę, ledwo co czasu dla siebie? To naprawdę wszystko?"
"Tom Daschle, senator (Partia Demokratyczna), lider większości senackiej: Zajrzał do mnie senator John Glenn, mój dobry przyjaciel.
Powiedziałem:
— Widziałeś? Jakiś pilot wleciał w World Trade Center.
Odparł:
— Piloci nie wlatują w budynki. To nie był pilot."
"Linda Gronlund, pasażerka lotu United Airlines 93, wiadomość głosowa do siostry: Elsa? Mówi Lin. E... mam tylko minutkę. Lecę United 93. Porwali go terroryści, którzy twierdzą, że mają bombę. Wygląda na to, że, hm, wlecieli już kilkoma samolotami w World Trade Center i ten też rozbiją. [płacz] Przede wszystkim chciałam powiedzieć, że cię kocham i będzie mi cię brakować. Nie wiem, czy będę miała szansę jeszcze kiedyś ci to powiedzieć."
"James Luongo, inspektor, NYPD: Sporo ludzi chciało się dostać na miejsce zdarzenia, bo byli tam ich bliscy. Pamiętam kobietę, która stała na rogu Vesey i West. Poinformowałem ją, że musi odejść. Odrzekła:
— Nigdzie nie idę.
Powiedziałem:
— Mam nadzieję, że jesteś gotowa za niego umrzeć, bo się do niego nie dostaniesz.
— Jestem gotowa umrzeć — odparła.
Spróbowała mnie wyminąć. Zatrzymałem ją, a ona mnie popchnęła. Złapałem ją i dźwignąłem, aby ją stamtąd zabrać. Tłukła mnie przez cały czas, gdy ją niosłem.
— Wpuść mnie! — krzyczała. — Puść mnie! Muszę tam iść!"
"Dr Charles Hirsch, naczelny lekarz sądowy, władze Miasta Nowy Jork: Nigdy nie zapomnę tego obrazu i tego odgłosu. Przerażającego odgłosu ludzi uderzających o ziemię.
Gregory Fried, naczelny lekarz policyjny, NYPD: Słychać było świst, potem trzask, potem nagle taki plask. Jeden z policjantów zapytał mnie:
— Co to było?
Spojrzałem na niego i odparłem:
— To był człowiek."
"Howard Lutnick, CEO, Cantor Fitzgerald, Północna Wieża: Mój brat Gary był wtedy w budynku. Kiedy wieczorem rozmawiałem z siostrą, powiedziała mi, że do niej dzwonił. Powiedziała mu wówczas:
— Jezu Chryste. Dzięki Bogu, że cię tam nie ma.
A on odparł:
— Jestem tu i zginę. Chciałem ci tylko powiedzieć, że cię kocham.
Potem się pożegnał."
"Melinda Murphy, reporterka ruchu drogowego, WPIX W: Wieże stały w ogniu. Mój fotograf Cheł był kiedyś strażakiem.
— Te budynki się zawalą - powiedział.
Pamiętam, że się wściekłam, rzuciłam porywczo:
— Wcale nie, nie zawalą się!
— Zawalą się — odparł. — Złożą się jak harmonijka."
"Beverly Eckert, żona Seana Rooneya, wiceprezesa działu zarządzania ryzykiem, Aon Corporation, Południowa Wieża, 98. piętro: Nagle usłyszałam przez telefon eksplozję. Przez kilka sekund rozbrzmiewała echem. Wstrzymaliśmy oddech. Wiem, że oboje uświadomiliśmy sobie, co się zaraz stanie. Następnie usłyszałam donośny trzask, a po nim łoskot lawiny. Sean wciągnął głośno powietrze, gdy podłoga uciekła mu spod nóg. Wołałam go po imieniu przez telefon, w kółko, bez przerwy."
"Frank Razzano, gość, hotel Marriott: Kiedy przeprawialiśmy się na drugą stronę rzeki, wyglądałem w kierunku miasta, spodziewając się, że zobaczę World Trade Center - że zobaczę wieżę bez czubka. Nie było jej tam.
— Gdzie jest World Trade Center? - zapytałem gościa, który sterował.
Odparł:
— Stary, nie ma już World Trade Center.
Powiedziałem:
— Słuchaj, byłem tam, kiedy waliły się czubki budynków, ale co z resztą?
On na to:
— Kolego, nie posypały się same czubki. Zawaliło się wszystko do fundamentów."
"Ali Millard, przybrany syn [tu znalazłem błąd, chyba tłumacza, powinno być: przybrana córka] Neila Levina, dyrektora wykonawczego Zarządu Portów, ofiary zamachów: W piątek po II wrześniu urządziliśmy czuwanie ze świecami. Grupka moich przyjaciół siedziała na chodniku. Moja przyjaciółka Lani powiedziała:
— Nie myśl o tym jak o stracie osoby, AIi. Myśl o tym jak o zyskaniu anioła.
W sumie nie wierzę w anioły czy życie pozagrobowe, ale zinterpretowałam słowa Lani tak, że ludzie trafiają na ziemię tylko na określony czas i że należy uważać za szczęście to, że mogliśmy znać ich tak długo, jak ich znaliśmy."
"Vaughn Allex, bileter, Washington Dulles International Airport, Wirginia: Miałem taką szaloną myśl, że wszystko, co się wydarzyło 11 września, było moją winą, bezpośrednio moją. Że mogłem to zmienić. Czułem, że nie ma dla mnie miejsca na świecie. Istniały różne grupy wsparcia, ale do żadnej nie pasowałem, bo jak mógłbym usiąść w jednym pokoju z ludźmi, którzy przechodzą żałobę i płacząc, pytają:
— A jaką rolę ty odegrałeś w tym wszystkim?
— No, w sumie to odprawiłem paru porywaczy i dopilnowałem, żeby zdążyli na samolot.
Bywało, że mijały tygodnie albo nawet miesiące, kiedy wszystko było w porządku. A potem zdarzało się coś, co mnie wytrącało z równowagi — na przykład odprawiałem kogoś i ten ktoś mówił:
— Mój mąż zginął 11 września.
Słyszałem zamiast tego: „11 września zabiłeś mojego męża".
Tak naprawdę nie sposób się z czymś takim pogodzić."
(czytana: 7-26.03.2024, Legimi)
5/5 [10/10]
Po książkę sięgnąłem, bo spotkałem się z opiniami, że jest lepsza niż 2 miesiące wcześniej przeze mnie przeczytana "11 września. Dzień, w którym zatrzymał się świat" M. Zuckoffa ( https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4967381/11-wrzesnia-dzien-w-ktorym-zatrzyma... ), zacząłem ją odsłuchiwać i pomyślałem, że eee, nie jest lepsza ;) Ale słuchanie jej nie było wygodne, bo...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-26
Chyba wolałbym jednak przeczytać książkę o Stephenie Kingu, a nie o książkach Stephena Kinga, z których prawie wszystkie czytałem... Dlatego mam mieszane uczucia. Dowiedziałem się z niej może ze dwóch nowych dla mnie ciekawostek o Kingu, reszta to w większości opisy książek i ich ekranizacji okraszone subiektywnymi opiniami autora silącymi się na bycie obiektywnymi (a w dodatku z wieloma się nie zgadzam ;) ). Spodziewałem się jednak czegoś innego. No bo raczej nie tego, że będę czytał opisy książek... opisy! To samo mam choćby na tym portalu ;)
Cóż, lubię powieści Stephena Kinga, więc i ta książkę w sumie dość przyjemnie mi się czytało/słuchało, ale... chcąc ocenić obiektywnie, to nie za bardzo było warto... W sumie najwięcej co z niej wyniosłem to chęć przypomnienia sobie tych zapomnianych książek Kinga i w sumie to świetny pomysł - więc jakiś plus mi ta książka dała ;)
Waham się nad oceną, treść to tak na 3/5 [6/10] ale jednak ze względu na to, że to nie był jakoś niemiło spędzony czas, daję odrobinę więcej.
Dla przykładu przytoczę jeszcze sobie jeden z irytujących fragmentów:
"Trudno w to uwierzyć, ale są ludzie, którzy uznają "Wielki marsz" za najlepszą powieść Kinga. Od razu rozwiejmy tę wątpliwość. Nie jest najlepsza."
- faktycznie, nie jest najlepsza. Jest druga w kolejności. Trudno w to uwierzyć, że komuś trzeba to tłumaczyć ;)
(czytana/słuchana: 16-26.03.2024, Legimi)
4-/5 [7/10]
Chyba wolałbym jednak przeczytać książkę o Stephenie Kingu, a nie o książkach Stephena Kinga, z których prawie wszystkie czytałem... Dlatego mam mieszane uczucia. Dowiedziałem się z niej może ze dwóch nowych dla mnie ciekawostek o Kingu, reszta to w większości opisy książek i ich ekranizacji okraszone subiektywnymi opiniami autora silącymi się na bycie obiektywnymi (a w...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-16
Książka, którą zacząłem czytać (słuchać) nie mając ściągniętego nic innego, zostawiłem na jakiś czas, bo jakoś aż tak bardzo nie wciągnęła, a w domu ściągnąłem ciekawsze... no ale taka głośna powieść, "objawienie szwedzkiej prozy", to musiałem wrócić by ją przesłuchać... nie trzeba było tego robić, im dalej tym, gorzej ;) Ale nie poddawałem się, wróciłem do opisu żeby się zastanowić dlaczego w ogóle mnie zainteresowała. Zainteresowała, bo problem alkoholizmu, bo przemoc w dzieciństwie, bo tajemnice, bo to wszystko są bardzo interesujące tematy i książka też powinna taka być... a tymczasem ta książka jest po prostu zwyczajnie nudna. Przesłuchawszy jakieś 75-80% miałem rzucić po raz kolejny - tak bardzo mnie już nawet nie interesowało co będzie no ale jak zobaczyłem, że do końca tylko tyle zostało, to się przemęczyłem jeszcze... Głównej bohaterki nie dało się nawet polubić (a przynajmniej mnie się nie udało), w związku z czym na pewno też przez to czytało mi się ją gorzej. Trzecia przeczytana przeze mnie w ostatnim czasie powieść i zdecydowanie najgorsza. Zabiegów stylistycznych nawet nie skomentuję, bo książkę przesłuchałem, to nie widziałem tych udziwnień na szczęście.
Reasumując: dla mnie odpychająca i na nie, jeśli miałbym koniecznie jakiś plus wymienić to tylko tyle, że jest wiele książek jeszcze nudniejszych ;)
(czytana/słuchana: 15-16.03.2024, Legimi)
2/5 [4/10]
Książka, którą zacząłem czytać (słuchać) nie mając ściągniętego nic innego, zostawiłem na jakiś czas, bo jakoś aż tak bardzo nie wciągnęła, a w domu ściągnąłem ciekawsze... no ale taka głośna powieść, "objawienie szwedzkiej prozy", to musiałem wrócić by ją przesłuchać... nie trzeba było tego robić, im dalej tym, gorzej ;) Ale nie poddawałem się, wróciłem do opisu żeby się...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-15
To taka książka... z jakimiś wspominkami z dzieciństwa, każdy znajdzie coś ze swojego, a nawet może całkiem dużo, (bo jestem chyba podobny rocznik..) i "och jej, też tak miałem/am!" ale... w sumie nic z tego nie wynika. Ten niby motyw przewodni, śmierć, to jest tam wstawiony bardzo na siłę, żeby coś było niby głębszego, a tak naprawdę chodzi żeby sobie popisać o tych wspominkach z dzieciństwa - no nie mogę się oprzeć wrażeniu, że tylko o to chodziło. I przyznaję, to chwyci, bo wielu ludzi może się zidentyfikować, wielu miało podobne dzieciństwo, wielu ma sentyment ;) i moim zdaniem tylko na tym bazuje książka. Można to przeczytać, nawet jakośtam wciąga... ale niewiele wnosi ;) Sentymentalnym., takim którzy lubią się unurzać w swoich wspomnieniach z dzieciństwa i urodzili się w latach '80 (przynajmniej tych późnych, może jeszcze wczesne '90 też się łapią), polecam, całej reszcie... polecam poszukać czegoś, co wniesie jakąś realną wartość do życia ;) (ale spoko, nie każda książka musi).
(czytana/słuchana: 14-15.03.2024, Legimi)
3-/5 [6/10]
To taka książka... z jakimiś wspominkami z dzieciństwa, każdy znajdzie coś ze swojego, a nawet może całkiem dużo, (bo jestem chyba podobny rocznik..) i "och jej, też tak miałem/am!" ale... w sumie nic z tego nie wynika. Ten niby motyw przewodni, śmierć, to jest tam wstawiony bardzo na siłę, żeby coś było niby głębszego, a tak naprawdę chodzi żeby sobie popisać o tych...
więcej mniej Pokaż mimo to
Bardzo dobra książka, wśród ostatnio przeze mnie przeczytanych w powiedzmy mniej lub bardziej podobnych tematach, to moim zdaniem najlepsza. Autor opisuje 4 przypadki morderców, z którymi rozmawiał, tzn. niby są to cztery przypadki (tylko cztery niestety, jak dla mnie mógłby opisać dużo więcej!) ale przytacza też tu i ówdzie inne przypadki, z którymi zetknął się w pracy, więc w sumie dostajemy trochę więcej informacji. Zupełnie nie podzielam odczuć innych komentujących - że jest za długa i za dużo pisze o sobie - mnie tam się wszystko wpasowało idealnie, a książka mogłaby być nawet dwa razy dłuższa ;)
Na pytanie zawarte w tytule nie dostajemy odpowiedzi wprost ale można chyba założyć, że to jakieś czynniki wrodzone + okoliczności sprzyjające temu by się ujawniły...
(czytana/słuchana: 13-14.05.2024, Legimi)
5/5 [8/10]
Bardzo dobra książka, wśród ostatnio przeze mnie przeczytanych w powiedzmy mniej lub bardziej podobnych tematach, to moim zdaniem najlepsza. Autor opisuje 4 przypadki morderców, z którymi rozmawiał, tzn. niby są to cztery przypadki (tylko cztery niestety, jak dla mnie mógłby opisać dużo więcej!) ale przytacza też tu i ówdzie inne przypadki, z którymi zetknął się w pracy,...
więcej Pokaż mimo to