-
ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać271
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Biblioteczka
2013-03-01
2013-01-21
2013-01-16
2013-01-15
2012-09-16
2012-07-21
2012-07-19
2012-05-10
2012-05-08
2012-05-06
2012-04-19
2011-01-01
2011-12-21
2011-07-29
Ha! Jestem z siebie dumna, po dwóch dniach męczarni dobrnęłam do końca "Ja wam pokażę!" i pomyśleć, że to zwykłe, babskie czytadło, rzekomo na kilka godzin... Jest to trzeci tom o Judycie, współczesnej kobiecie?, jej perypetiach miłosnych, wychowaniu dorosłej już córki. Nie rozumiem, dlaczego autorka miała chęć napisania czegoś takiego, na jej miejscu dałabym sobie spokój już po pierwszej części ("Nigdy w życiu!"). Rozważania bohaterki były w każdej książce prawie że takie same, nie opłacało się kłopotać tym wydawnictwa... Gadki Judyty działały mi na nerwy, no bo jak można przez 150 stron nadawać o wyjeździe ukochanego Adama, a następne 50 rozmyślać, czy napisać do niego list, żeby czasami nie pomyślał, że go kocha. Naprawdę, miałam dosyć głównej bohaterki, bo sama narobiła zamieszania, a miała do wszystkich pretensje, ech, nie lubię jej. Jedyne co mi się podobało, to nieliczne śmieszne fragmenty, Tosia i jej genialne przygotowania do matury oraz Adaś ze swoim pobłażliwym, szyderczym uśmieszkiem. Okładka również mi się nie podoba, a to ma duże znaczenie, przynajmniej dla mnie. Sama nie wiem, czy polecić tę książkę, czy nie... Zresztą, nie, nie warto jej czytać, szkoda czasu, lepiej wybrać coś w podobnym stylu, lecz o niebo lepiej napisanego.
Ha! Jestem z siebie dumna, po dwóch dniach męczarni dobrnęłam do końca "Ja wam pokażę!" i pomyśleć, że to zwykłe, babskie czytadło, rzekomo na kilka godzin... Jest to trzeci tom o Judycie, współczesnej kobiecie?, jej perypetiach miłosnych, wychowaniu dorosłej już córki. Nie rozumiem, dlaczego autorka miała chęć napisania czegoś takiego, na jej miejscu dałabym sobie spokój...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-07-26
2011-07-26
"Imieniny" to już 12 część wciąż (że tak powiem) modnej serii. Tym razem na pierwszym planie pojawiła się Róża Pyziak - córka Gabrysi. Z bólem muszę stwierdzić, że cała Jeżycjada traci na wartości przez takie wypociny jak to, czy "Córka Robrojka", po której przeczytaniu miałam nadzieję, że to chwilowy zastój weny twórczej autorki ze względu na małe powiązania rodzinne z Borejkami, ale nie... "Imieniny" mimo tejże genialnej rodziny wydawały się najzwyczajniej w świecie nudne. Jedynym, co ratowało książkę, było wprowadzenie postaci z pierwszych tomów, które były i wciąż są oryginalne, niepowtarzalne. Jak dobrze, że pojawił się Jurek (ach, ach!), czy nadszczery i wręcz dziecinny Bernard, oni w jakimś stopniu podnieśli wartość tej książki i tylko dzięki nim uznałam tę książkę za średnią. Mam nadzieję, że dalsze tomy będą lepsze od "Imienin"...
"Imieniny" to już 12 część wciąż (że tak powiem) modnej serii. Tym razem na pierwszym planie pojawiła się Róża Pyziak - córka Gabrysi. Z bólem muszę stwierdzić, że cała Jeżycjada traci na wartości przez takie wypociny jak to, czy "Córka Robrojka", po której przeczytaniu miałam nadzieję, że to chwilowy zastój weny twórczej autorki ze względu na małe powiązania rodzinne z...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-07-22
2011-07-21
Zabrałam się za tę książkę już dawno, dawno temu i mimo licznych powrotów nie dałam rady jej ukończyć. Przeczytałam ponad połowę, najbardziej przypadły mi do gustu "Małpa" i "Bunt Kaina", tytułowa małpa przerażała mnie (nie mogłam zasnąć z myślą, że może jakaś zabawka ożyć, aż wstyd się przyznać :)), a drugie opowiadanie poruszyło i skłoniło do przemyśleń. Najdłuższa "Mgła" była jak dla mnie nadto nierealna, ale chwilami wciągająca, chętnie obejrzałabym ekranizację.
Nie mam pojęcia czy polecić tę książkę, czy może lepiej nie, żeby potem ktoś sobie nie pluł w brodę, jak się nie spodoba. Nie jestem wielką fanką tworów horroropodobnych, a tu niektóre się ciągnęły i ciągnęły niczym papier toaletowy. Nawiązując do papieru toaletowego, wydanie zupełnie nie przypadło mi do gustu przez kartki grubości wcześniej wspomnianego papieru i czcionkę wielkości maczka, która strasznie męczyła oczy...
W zasadzie można sięgnąć po "Szkieletową załogę" i sprawdzić jak się podoba, bo niektóre opowiadania są naprawdę godne polecenia.
Zabrałam się za tę książkę już dawno, dawno temu i mimo licznych powrotów nie dałam rady jej ukończyć. Przeczytałam ponad połowę, najbardziej przypadły mi do gustu "Małpa" i "Bunt Kaina", tytułowa małpa przerażała mnie (nie mogłam zasnąć z myślą, że może jakaś zabawka ożyć, aż wstyd się przyznać :)), a drugie opowiadanie poruszyło i skłoniło do przemyśleń. Najdłuższa "Mgła"...
więcej Pokaż mimo to