-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać390
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Biblioteczka
2014-01-19
2014-01-23
2014-01-25
2014-01-26
2014-02-25
2014-03-01
2014-03-07
2014-03-09
2014-03-12
2014-03-19
2014-03-21
Od czasu do czasu zdarza mi się odkładać na bok naprawdę dobre książki, bo po prostu nie wstrzeliłam się z tematyką. Jednak. Nexus, przynajmniej oceniając po 1/3 treści, to bardzo fajna książka, ale dla miłośników HARD SF, a najlepiej i zainteresowanych neurologią tak na dokładkę. Ja miałam ostatnio z neurologią wręcz traumatyczne doświadczenia, to odkładam sobie Nexusa na inne czasy. ;-)
Od czasu do czasu zdarza mi się odkładać na bok naprawdę dobre książki, bo po prostu nie wstrzeliłam się z tematyką. Jednak. Nexus, przynajmniej oceniając po 1/3 treści, to bardzo fajna książka, ale dla miłośników HARD SF, a najlepiej i zainteresowanych neurologią tak na dokładkę. Ja miałam ostatnio z neurologią wręcz traumatyczne doświadczenia, to odkładam sobie Nexusa na...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-05-05
Sam pomysł ok, ale wykonanie bardzo słabe. Chociaż książka objętościowo dość skromna, co chwilę łapałam się na tym, że czytam i nie wiem o czym czytam. I to bynajmniej nie dlatego, że są w niej jakieś skomplikowane dysputy filozoficzne, wręcz przeciwnie. Mam wrażenie że większość akcji polega na tym, że główny bohater je, śpi, pije, leczy kaca, suszy buty, łazi gdzieś i gada, gada, gada... Od czasu do czasu się z kimś tłucze, czasem obrywa, czasem zabija, ale w sumie tak to jest napisane, że ciężko zajarzyć dokładnie, kogo i dlaczego zabija, albo kto mu dołożył. Raczej się nie skuszę jednak na lekturę pozostałych książek.
Sam pomysł ok, ale wykonanie bardzo słabe. Chociaż książka objętościowo dość skromna, co chwilę łapałam się na tym, że czytam i nie wiem o czym czytam. I to bynajmniej nie dlatego, że są w niej jakieś skomplikowane dysputy filozoficzne, wręcz przeciwnie. Mam wrażenie że większość akcji polega na tym, że główny bohater je, śpi, pije, leczy kaca, suszy buty, łazi gdzieś i...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-05-25
Postapokaliptyczny, totalitarny kraj na gruzach Stanów z nastoletniego punktu widzenia z romansem w tle, czyli kolejna książka z modnego ostatnio nurtu, któremu szlak przetarły "Igrzyska śmierci".
Czyta się całkiem miło - są paskudne władze od razu kojarzące się z nazistowskimi Niemcami, jest para nastolatków, oczywiście genialnych, jest romans, bo oboje piękni i wspaniali, jest dramat, bo są po przeciwnych stronach barykady, jest wielki finał z wybuchami.
To czego niestety nie ma, to głębi psychologicznej bohaterów - dobrzy są dobrzy, źli są źli i tyle. Tyczy się to tak samo bohaterów pierwszo jak i drugoplanowych. Do tego główni bohaterowie są lekko (ok - "lekko") za idealni - nie dość że najgenialniejsi w kraju to jeszcze oboje piękni i wysportowani jak młode bóstwa, wspinają się na 5-te piętro w czasie 8 sekund. A co, fantazja jest od tego by się bawić na całego, ale ja wolałabym jednak bohaterów z krwi i kości, a nie jakich wyimaginowanych herosów. Fabuła też nie jest szczególnie zaskakująca.
Ogólnie to dla mnie zmarnowany potencjał. Jest w porządku, mogło być dużo lepiej. Do wspomnianych wyżej "Igrzysk śmierci" brakuje "Legendzie" parę klas.
Postapokaliptyczny, totalitarny kraj na gruzach Stanów z nastoletniego punktu widzenia z romansem w tle, czyli kolejna książka z modnego ostatnio nurtu, któremu szlak przetarły "Igrzyska śmierci".
Czyta się całkiem miło - są paskudne władze od razu kojarzące się z nazistowskimi Niemcami, jest para nastolatków, oczywiście genialnych, jest romans, bo oboje piękni i...
2014-05-30
Wprawdzie to taka "nauka o systemach politycznych dla najmłodszych", ale jest dużo lepszy niż poprzedni tom. Autorka krytykuje zarówno system totalitarny w rodzaju... Korei Północnej? jak i skrajny kapitalizm oparty o megakorporacje.
Bohaterowie zyskują co nieco głębi, a ich relacje się komplikują.
Jak na książkę dla młodzieży - jest nieźle. :)
Wprawdzie to taka "nauka o systemach politycznych dla najmłodszych", ale jest dużo lepszy niż poprzedni tom. Autorka krytykuje zarówno system totalitarny w rodzaju... Korei Północnej? jak i skrajny kapitalizm oparty o megakorporacje.
Bohaterowie zyskują co nieco głębi, a ich relacje się komplikują.
Jak na książkę dla młodzieży - jest nieźle. :)
2014-06-08
Bardzo chaotyczna i przez to trudna w czytaniu książka. Co chwila musiałam się cofać o parę stron, bo gubiłam wątek, o kim teraz czytam, albo dlaczego nagle bohaterowie są gdzie są. Narracja też była nierówna, czasami wszystko było ok, a w pewnej chwili... przegapiłam, że bohaterowi nogi prawie urwało. :P
Wątek z Magikiem bardzo mi się podobał, ale DLACZEGO TAK PÓŹNO! To był właściwie główny motyw książki, a pojawia się w połowie. Historia życia Burej też fajna i można ją było fajnie wykorzystać, ale zamiast tego miga sobie prawie niezauważalnie na paru ostatnich stronach i tyle z tego.
Bohaterowie fajni, ale parę głównych to tak autorka wyidealizowała, że bardziej chyba się nie dało.
Ogólnie nie jest tragicznie, ale mogło być dużo, dużo lepiej.
Bardzo chaotyczna i przez to trudna w czytaniu książka. Co chwila musiałam się cofać o parę stron, bo gubiłam wątek, o kim teraz czytam, albo dlaczego nagle bohaterowie są gdzie są. Narracja też była nierówna, czasami wszystko było ok, a w pewnej chwili... przegapiłam, że bohaterowi nogi prawie urwało. :P
Wątek z Magikiem bardzo mi się podobał, ale DLACZEGO TAK PÓŹNO! To...
2014-06-19
Fascynujący pomysł!
Kim jest główny bohater? Chorym psychicznie geniuszem, który od krzywd doznanych w życiu uciekł w fałszywą osobowość, czy kosmicznym podróżnikiem z planety K-Pax? Jak udowodnić komuś, że NIE JEST kim twierdzi, że jest? Teoretycznie bardzo łatwo, praktycznie - ha, nie zawsze. Przekonuje się o tym psychiatra Gene Brewer, który zamiast pozbawiać pacjenta jego złudzeń o byciu kosmitą sam zaczyna mieć wątpliwości. Pacjenci z jego szpitala ich nie mają - kazdy jest przekonany, że Prot pochodzi z planety K-PAX i zabierze kogoś spośród nich w drodze powrotnej. Kusząca perspektywa zważywszy na fakt, że na K-PAX nie ma głodu, wojen, pieniędzy, religii, przemocy, przestępstw, pracy, obowiązków, a choroby i śmierć są bardzo ograniczone. Ale nie ma też rodzin, nie ma miłości, bo w każdej miłości jest również nienawiść, nie ma seksu, nie ma pasji... Wszystko jest proste, dobre i... takie nudne.
Fascynujący pomysł!
Kim jest główny bohater? Chorym psychicznie geniuszem, który od krzywd doznanych w życiu uciekł w fałszywą osobowość, czy kosmicznym podróżnikiem z planety K-Pax? Jak udowodnić komuś, że NIE JEST kim twierdzi, że jest? Teoretycznie bardzo łatwo, praktycznie - ha, nie zawsze. Przekonuje się o tym psychiatra Gene Brewer, który zamiast pozbawiać pacjenta...
2014-08-09
Krótko, ale mimo to średnio na jeża.
Ja rozumiem, że książka napisana kilkadziesiąt lat temu, może gdybym przeczytała ją w latach 80-tych wywarłaby na mnie lepsze wrażenie, ale czytana teraz zdecydowanie nie zachwyca. Przede wszystkim raziła mnie co jakiś czas pojawiająca się jak diabełek z pudełka dziecinna naiwność głównego bohatera. Niby inteligentny facet, niby żyje w takim świecie a nie innym, więc zna jego realia, niby wchodzi świadomie w taką Grę, niby ją i jej zasady też zna, a za chwilę rzuca się jak wściekły zwierz, bo mu zdjęcie żony przerobili na paskudniejszą. No nie spodziewał się tego? Zwroty fabuły też miejscami raziły mnie mocną naiwnością. Jak sobie porównuję tę pozycję i choćby trylogię o Igrzyskach śmierci, o bardzo zbliżonej tematyce, to trylogia wypada o wiele, wiele lepiej, chociaż to w końcu cykl dla młodzieży, po którym bardziej można się spodziewać naiwności.
Można przeczytać, ale do zachwytów daleko.
Krótko, ale mimo to średnio na jeża.
Ja rozumiem, że książka napisana kilkadziesiąt lat temu, może gdybym przeczytała ją w latach 80-tych wywarłaby na mnie lepsze wrażenie, ale czytana teraz zdecydowanie nie zachwyca. Przede wszystkim raziła mnie co jakiś czas pojawiająca się jak diabełek z pudełka dziecinna naiwność głównego bohatera. Niby inteligentny facet, niby żyje w...
2014-09-13
Chyba moja ulubiona książka braci Strugackich.
Przystępnie napisana, bez nadmiernego intelektualizowania i filozofowania, a jednak zawiera multum ważnych pytań o istotę i granice człowieczeństwa. Do tego surowy świat i abstrakcyjne zmiany w Młodym mocno działają na wyobraźnię. Chyba się też przyzwyczaję do otwartych zakończeń. ;-)
Polecam wszystkim fanom science fiction.
Chyba moja ulubiona książka braci Strugackich.
Przystępnie napisana, bez nadmiernego intelektualizowania i filozofowania, a jednak zawiera multum ważnych pytań o istotę i granice człowieczeństwa. Do tego surowy świat i abstrakcyjne zmiany w Młodym mocno działają na wyobraźnię. Chyba się też przyzwyczaję do otwartych zakończeń. ;-)
Polecam wszystkim fanom science fiction.
2014-08-24
Książka ma już swoje lata - została po raz pierwszy wydana w 1955r. Wydaje mi się, że wtedy to musiało być objawienie literatury science fiction.
Ciekawie wykreowany, spójny postapokaliptyczny świat dotknięty katastroficznym Cierpieniem, które zamieniło sporą część ziemi w czarną pustynię popiołu i szkliwa. W tym świecie wierni czczący Prawdziwy Obraz Boga zawzięcie niszczą Bluźnierstwa, czyli wszelkie, najdrobniejsze nawet mutacje, dopatrując się w tym niszczącego działania szatana. Ludzie muszą otrzymywać specjalne certyfikaty, a kto ich nie dostanie, zostaje zesłany na niegościnne Rubieże, żeby żył i umarł z innymi mutantami. Ale co jeśli mutacji nie da się odkryć gołym okiem? Taką mutację odkrywa u siebie David wraz z kilkoma innymi dziećmi - telepatię.
Chociaż akcja przez większość książki nie jest szaleńcza, to na pewno ciekawie skonstruowana, przemyślana i co jakiś czas jest zwrot w którąś stronę przykuwający uwagę czytelnika. Pomiędzy wątkami jest wiele przemyśleń autora nad definicją człowieczeństwa, sensem wiary, ewolucją i ludzkim egocentryzmem każącym swój gatunek stawiać w centrum wszechświata.
Obecnie jest wiele książek zawierających podobne treści, niektóre lepiej, inne gorzej napisane, więc "Poczwarki" straciła swój odkrywczy charakter, niemniej nadal to ciekawa, wartościowa, inteligentna pozycja z przesłaniem. Warto przeczytać.
Książka ma już swoje lata - została po raz pierwszy wydana w 1955r. Wydaje mi się, że wtedy to musiało być objawienie literatury science fiction.
Ciekawie wykreowany, spójny postapokaliptyczny świat dotknięty katastroficznym Cierpieniem, które zamieniło sporą część ziemi w czarną pustynię popiołu i szkliwa. W tym świecie wierni czczący Prawdziwy Obraz Boga zawzięcie...
2014-09-16
Fatalna grafomania.
Początek był dość krwawy i zapowiadał coś w rodzaju thrilleru postapokaliptycznego, niestety autorka szybko wyprowadziła mnie z błędu. Tzn to chyba w jej zamierzeniu miał być thriller postapokaliptyczny, bo mamy mutantów, postapokalipsę, pościg, walki z groźnymi dzikimi zwierzętami, nawet krwawych fanatyków religijnych, tylko całość jest napisana stylem 16-letniej blogerki, która ma 5 z polskiego, więc postanowiła napisać książkę. Tragedia. Dramatyczne momenty są opisane tak idiotycznie, ze w większości przelatują prawie niezauważone, a fabuła głównie opiera się na tym, że bohaterowie idą. Zresztą to jest główna oś fabuły - Thea oraz Evan idą. Dokąd? W sumie nie wiadomo, bo książka się urywa jak nadal idą.
Książka, mimo sztampowości pomysłów, miała potencjał na dobre, wartkie, przygodowo-apokaliptyczne czytadło, ale niestety, ten potencjał został absolutnie i całkowicie zmarnowany.
Nie polecam.
Fatalna grafomania.
Początek był dość krwawy i zapowiadał coś w rodzaju thrilleru postapokaliptycznego, niestety autorka szybko wyprowadziła mnie z błędu. Tzn to chyba w jej zamierzeniu miał być thriller postapokaliptyczny, bo mamy mutantów, postapokalipsę, pościg, walki z groźnymi dzikimi zwierzętami, nawet krwawych fanatyków religijnych, tylko całość jest napisana stylem...
Zazdroszczę osobom, które przeczytają tę książkę pierwszy, a nie piąty raz.
Zazdroszczę osobom, które przeczytają tę książkę pierwszy, a nie piąty raz.
Pokaż mimo to