Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

"Dziedzictwo" niewątpliwie pobudza naszą wyobraźnię, przedstawiając interesujące i wspaniałe widoki. Nietrudno ulec czarowi powieści i dać się przenieść w świat przedstawiony. Czytając, czułam się, jakbym była obecnym na miejscu świadkiem wydarzeń, o którym nikt nie wie. Podglądałam bohaterów i łapczywie chłonęłam każde ich słowo. Poza tym z niesmakiem przenosiłam się w czasie. Z niesmakiem, ponieważ gdy wkręciłam się w wydarzenia z przeszłości, zostałam brutalnie wyrywana z transu i transportowana do teraźniejszości. I tak w kółko: śledzenie poczynań Rick i Beth, przewracanie kartek z coraz większą prędkością i... BUM. Teleportacja do przygody Caroline. Jednak nie ukrywam, że była to przyjemna "niedogodność" ;) Dwie historie nawzajem się uzupełniają, łączą pasujące do siebie elementy.
Choć pierwsze strony wydały mi się banalne, z biegiem wydarzeń zapomniałam o tych bezpodstawnych wnioskach. Zdecydowanie zostały one zrekompensowane w dalszych rozdziałach.
"Dziedzictwo" = oderwanie od rzeczywistości, rozwiązywanie rodzinnych zagadek, odkrywanie tajemnic rzekomo znajomych miejsc. Szczerze polecam! :>

"Dziedzictwo" niewątpliwie pobudza naszą wyobraźnię, przedstawiając interesujące i wspaniałe widoki. Nietrudno ulec czarowi powieści i dać się przenieść w świat przedstawiony. Czytając, czułam się, jakbym była obecnym na miejscu świadkiem wydarzeń, o którym nikt nie wie. Podglądałam bohaterów i łapczywie chłonęłam każde ich słowo. Poza tym z niesmakiem przenosiłam się w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka przeczytana za drugim podejściem - za pierwszym coś mnie powstrzymało... Dłuuugo się opierałam, zanim ponownie trafiła w moje ręce i równie długo czytałam. Albo raczej męczyłam ;/ Z nadzieją czekałam na moment, aż lektura mnie wciągnie. Ku mojemu rozczarowaniu ten moment nie nastał. Książka niestety nie trafiła w moje gusta, ale mimo wszystko cieszę się, że się nie poddałam. Warto mieć jakiś klasyk na swoim koncie ;) Przemówiła do mnie wiarygodność charakterów postaci. Wszyscy mają wady i popełniają grzeszki. Jednak niejednokrotnie uderzyła mnie brutalność dorosłego Heatcliffa. Mszczenie się na niewinnych osobach, jego uparta zapalczywość również mnie odrażały. To smutne, że człowiek z jednej strony jest tak pozbawiony uczuć, z drugiej zaś pała nieśmiertelną miłością..

Myślę, że mogłam odczekać trochę dłużej, nim ponownie zabrałam się za "Wichrowe Wzgórza". Ale mam to już za sobą, dlatego nie marudzę i zadowalam się ze styczonści z tym rodzajem literatury :)

Książka przeczytana za drugim podejściem - za pierwszym coś mnie powstrzymało... Dłuuugo się opierałam, zanim ponownie trafiła w moje ręce i równie długo czytałam. Albo raczej męczyłam ;/ Z nadzieją czekałam na moment, aż lektura mnie wciągnie. Ku mojemu rozczarowaniu ten moment nie nastał. Książka niestety nie trafiła w moje gusta, ale mimo wszystko cieszę się, że się nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Krwawy trop" znalazł się w moim domu, ponieważ jakiś przemiły sprzedawca z allegro dołączył ją do przesyłki w rekompensacie za wcześniejsze nieporozumienie. Książka nie wyglądała zachęcająco, toteż nie śpieszyło mi się z jej zapoznaniem. Jednak z racji, że jest dosłownie króciutka, stwierdziłam, iż nie ma co dłużej czekać.

Niestety lekturę czytałam z wielkim niesmakiem. Historia - jednym słowem - niewciągająca. W miasteczku o nazwie Smętna Lalunia dochodzi do niewyjaśnionych morderstw bez świadków. Śledztwem zajmuje się niejaki Guld. W tym czasie Emancipor (co to za imię???) znajduje pracę u tajemniczego cudzoziemca i jego towarzysza, który, jak się okazuje, ma związek z owymi zbrodniami. Bla, bla, bla, w końcu Bauchelain, czyli wspomniany wcześniej cudzoziemiec, odpływa statkiem ze swym przyjacielem i Emanciporem, który dopiero wtedy zaczyna rozumieć, w co się wpakował. Niestety nie potrafię powiedzieć, co się stało z wymienionym wyżej Guldem, bo nie zrozumiałam opisanej w książce sytuacji :D
W ogóle wszystko to wszystko było pokręcone i w wielu momentach musiałam się głowić nad tym, o co właściwie chodzi.

"Krwawy trop" znalazł się w moim domu, ponieważ jakiś przemiły sprzedawca z allegro dołączył ją do przesyłki w rekompensacie za wcześniejsze nieporozumienie. Książka nie wyglądała zachęcająco, toteż nie śpieszyło mi się z jej zapoznaniem. Jednak z racji, że jest dosłownie króciutka, stwierdziłam, iż nie ma co dłużej czekać.

Niestety lekturę czytałam z wielkim niesmakiem....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Dom. Droga ucieczki jest w Tobie Ted Dekker, Frank E. Peretti
Ocena 5,5
Dom. Droga uci... Ted Dekker, Frank E...

Na półkach: , ,

"Dom" to zdecydowanie najgorsza książka, z jaką miałam do tej pory do czynienia. Fabuła zaczyna się źle, a później... jest już tylko coraz gorzej. Para ludzi, których dziwny wypadek zatrzymuje w lesie, a w konsekwencji zmusza ich do skorzystania z najbliższego pensjonatu, jest przerażona. Jednak schronienie okazuje się dla nich zbawieniem (pozornie). Następnie zaczynają dziać się podejrzane rzeczy itd. itp. Nie będę uraczać was dalej tą opowieścią, bo po prostu mi się nie chce :P Dodam tylko, że człowiek w masce był taki straszny, że aż śmieszny.
W ogóle nie widziałam, o co chodzi w tej jakże pasjonującej lekturze. O zakończeniu już nie wspomnę. Śmiechu warte.

Ogólnie książka niewarta uwagi, a zagłębianie się w niej to tylko strata czasu ;)

"Dom" to zdecydowanie najgorsza książka, z jaką miałam do tej pory do czynienia. Fabuła zaczyna się źle, a później... jest już tylko coraz gorzej. Para ludzi, których dziwny wypadek zatrzymuje w lesie, a w konsekwencji zmusza ich do skorzystania z najbliższego pensjonatu, jest przerażona. Jednak schronienie okazuje się dla nich zbawieniem (pozornie). Następnie zaczynają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka ma ponad 400 stron i nie wiem czy to przez wielkość druku czy też grubość kartek, ale po przeczytaniu ma się wrażenie, że jednak jest o wiele krótsza. A może to przez treść? Bo szczerze mówiąc "Pocałunek cienia" nie jest bogaty w wiele wątków. Nie zmienia to jednak faktu, iż trzeci tom serii jest lekką i przyjemną lekturą :) Na pewno siegnę po kolejną część, bo muszę się dowiedzieć co będzie z Rose i Dymitrem! ;>

Książka ma ponad 400 stron i nie wiem czy to przez wielkość druku czy też grubość kartek, ale po przeczytaniu ma się wrażenie, że jednak jest o wiele krótsza. A może to przez treść? Bo szczerze mówiąc "Pocałunek cienia" nie jest bogaty w wiele wątków. Nie zmienia to jednak faktu, iż trzeci tom serii jest lekką i przyjemną lekturą :) Na pewno siegnę po kolejną część, bo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wypożyczyłam "Tam gdzie spadają Anioły" z powodu wielu pochlebnych opinii. Niestety książka mnie nie zachwyciła. Opowiada głównie o Ewie, której Anioł Stróż stracił swą moc. Dziewczynkę coraz częściej spotyka jakiś pech, przez co wielokrotnie ląduje w szpitalu. z początku nikt się nie domyśla, że ma to związek z niechlujnym Bezdomnym i czarnym ptaszyskiem z osiedla.

Strasznie denerwowały mnie rozważania o Świetle i Mroku. KOSZMAR! Kiedy widziałam, że szykuje się jakaś superpogmatwana wypowiedź Vei lub rozmyślania Avego na ten temat, to miałam ochotę odłożyć książkę. Czytałam wtedy po łebkach, bo jakoś nie mogłam się skupić. Z ogromną ulgą przyjmowałam zmianę wątku na cokolwiek innego, co nie ma związku z owym Światłem i Mrokiem. Myślę, że moja opinia byłaby wyższa, gdyby nie ten fakt.

Dodam, że w książce nie występuje wiele postaci, ale moimi ulubionymi były babcia i pani Sama.

Lektura Doroty Terakowskiej nie wywarła na mnie większego wrażenia, jednak nie mogę zaprzeczyć, że jest mądra :)

Wypożyczyłam "Tam gdzie spadają Anioły" z powodu wielu pochlebnych opinii. Niestety książka mnie nie zachwyciła. Opowiada głównie o Ewie, której Anioł Stróż stracił swą moc. Dziewczynkę coraz częściej spotyka jakiś pech, przez co wielokrotnie ląduje w szpitalu. z początku nikt się nie domyśla, że ma to związek z niechlujnym Bezdomnym i czarnym ptaszyskiem z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie wiem od czego zacząć. Może od okładki? Pozwolę więc sobie zwrócić uwagę na pewien szczegół. Otóż złoty pyłek nie pokrywa ust w całości, co nieładnie wygląda!!!

Teraz przejdę do treści książki, ale niestety nie mam nic dobrego do powiedzenia. "Pragnienie" okazało się niebywale irytujące, a jego temat oklepany. Bohaterka załamana po śmierci ojczyma zostaje wysłana przez swoją matkę do babci mieszkającej w ponurej okolicy. Zara, bo tak jej na imię, niechętnie chodzi do szkoły, gdzie nie jest w pełni akceptowana. Posiada jedak mała grupkę przyjaciół i jednego pseudoprzyjaciela Iana, który później chce ją wykorzystać z własnych powodów. Zapomniałam dodać, że poznaje super-przystojnego Nicka. Wkrótce Zara dowiaduje się o istnieniu PIKSÓW (ta nazwa jest wprost prześmieszna i kiedy to zobaczyłam, pozwoliłam sobie parsknąć). Te całe piksy to dziwne stworzenia, które są chyba jakąś zła odmianą wróżek. Przypuszczam, że mają one stwarzać nastrój grozy, a mnie niestety tylko nudziły. Kontynuując: Zara i jej najbliżsi muszą stawić czoło królowi piksów, który odczuwa PRAGNIENIE. Ów król okazje się biologicznym ojcem naszej głównej bohaterki! Na szczęście autorka nie opisuje go jako megaprzystojnego faceta, bo tego bym już nie zniosła. Dalsze zmagania bohaterów z zagrożeniem są po prostu niewarte uwagi, więc odpuszczam sobie ich opis.

Jedyną dobrze przedstawioną postacią jest Nick Colt, który, muszę przyznać, jest na swój sposób godny uwagi. Tylko ze względu na niego nie dałam niższej oceny. Zarę zaś wyobrażałam sobie jako przygłupią i nieinteligentną. Po części te wnioski wyciągam z powodu narracji pierwszoosobowej, a głównie z dialogów (które były niewyobrażalnie płytkie, bezsensowne i żenuące). Muszę jednak zwrócić uwagę również na to, że autorka nie podaje nam ŻADNEGO opisu bohaterki! Poza tym, że jest niewysoka i ma krótkie nogi, nie dowiedziałam się niczego, wliczając w to kolor włosów (chyba że przysnęłam i nie pamiętam). Z kolei babcia Zary, Betty, w moich oczach zyskała status skończonej dziwaczki.

Na domiar złego, w książce nie brakuje błędów. Pierwszy polega na tym, że na początku lektury Issie informuje, że zawsze odwozi Devyna (chłopak jest niepełnosprawny), a jakiś czas potem Zara powiadamia, iż "Devyn już jedzie". Magia?
Następny błąd wygląda następująco: z książki możemy się dowiedzieć, że piksy nie pozostawiają po sobie ŻADNYCH śladów. Natomiast po ich ataku na dom Zary, dziewczyna otwiera drzwi i z powodu padającego śniegu stwierdza, że "wszystkie ślady piksów zostały już zasypane".
Kolejny, który przychodzi mi na myśl, prezentuje się tak: Zara nosi tę swoją nitkę na palcu i w pewnym momencie jest tak zbuntowana, że ją zwyczajnie zrzuca. Niedługo potem znowu możemy przeczytać myśli Zary, że w zastanowieniu dotyka nitki przypominającej jej o tacie,lub coś w tym guście.

Na zakończenie mogę jedynie stwierdzić, że gdybym miała sięgnąć po kolejną część cyklu to jedynie po to, żeby się pośmiać.

Nie wiem od czego zacząć. Może od okładki? Pozwolę więc sobie zwrócić uwagę na pewien szczegół. Otóż złoty pyłek nie pokrywa ust w całości, co nieładnie wygląda!!!

Teraz przejdę do treści książki, ale niestety nie mam nic dobrego do powiedzenia. "Pragnienie" okazało się niebywale irytujące, a jego temat oklepany. Bohaterka załamana po śmierci ojczyma zostaje wysłana przez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Postanowiłam sobie, że opinię "Niezgodnej" dodam dopiero po przeczytaniu "Igrzysk Śmierci" (osobiście wolałabym na odwrót, jednak nic nie poradzę na to, że lektura pani Roth pierwsza wpadła mi w ręce ;)). Teraz mogę stwierdzić, że niektóre wątki były podobne, owszem, ale NIE odnosiłam wrażenia, że po raz drugi czytam to samo.

Byłam niesamowicie wciągnięta w tę książkę; bohaterowie stali mi się naprawdę bliscy, a ich losy przejmujące. Droga Tris, która chce zostać Nieustraszoną, nie jest łatwa i dziewczyna musi pokonać wiele przeszkód. Za zadanie ma przetrwać trzy etapy inicjacji, z którego ostatni jest najtrudniejszy, a jednocześnie wypadł najlepiej w przypadku głównej bohaterki. Jej chłopak, Cztery, okazał się najciekawszą postacią i jego tajemnice bardzo mnie intrygowały. Naprawdę ujmujący okazał jego wspólny "problem" z dawną Beatrice. Historia Ala była niemniej poruszająca. Zauroczony chłopak, wbrew pozorom wrażliwy, nie wytrzymuje napięcia emocjonalnego i dopuszcza się swego rodzaju zdrady. Traci przez to zaufanie Tris, co w rezultacie niekoniecznie dobrze się kończy.

Niestety nie przypadło mi do gustu jedno zdarzenie, a raczej jego opis. Mianowicie: kiedy wszyscy mieli już za sobą symulacje i zanim ogłoszono wyniki końcowe. Tris poszła wtedy z Cztery (Tobiasem) do jego pokoju i mówiła, że nie boi się jego samego, tylko bliskości i tego, co może nastąpić później (czy jakoś tak). W tym rozdziale dialogi okazały się płytkie i bez przerwy padały różne słowa, lecz o TAKIM SAMYM znaczeniu. Było to poniekąd irytujące. Jednak ta mała niedogodność ginie wśród wielu zalet :>

Tematyka "Niezgodnej" należy do moich ulubionych, a książka sama w sobie bardzo bardzo mi się podobała :)

Postanowiłam sobie, że opinię "Niezgodnej" dodam dopiero po przeczytaniu "Igrzysk Śmierci" (osobiście wolałabym na odwrót, jednak nic nie poradzę na to, że lektura pani Roth pierwsza wpadła mi w ręce ;)). Teraz mogę stwierdzić, że niektóre wątki były podobne, owszem, ale NIE odnosiłam wrażenia, że po raz drugi czytam to samo.

Byłam niesamowicie wciągnięta w tę książkę;...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyjemna i wciągająca pozycja. Jest to moja dopiero trzecia przeczytana książka pani Mead, jednak autorka zdążyła już zaskarbić sobie moją sympatię :)
Wstęp mnie specjalnie nie zachwycił, ale po niecałych pięćdziesięciu stronach nastąpiła zmiana. Zaczęłam przywiązywać się przede wszystkim do Sydney i jednocześnie nienawidzić Keitha. Adrian natomiast wydawał mi się taki beztroski! Pomimo tego bardzo bardzo go polubiłam :>
Po przeprowadzce Sydney do Palm Springs, akcja stała się nareszcie ciekawsza. Przejmowałam się losem bohaterów, niektórym dopingowałam, innym przeciwnie. Zagadki dotyczące Keitha, tatuaży, Clarence'a, Lee oraz dziewcząt zaginionych w niespotykany sposób nie pozwalały oderwać się od lektury.
Wszystkie wątki zostały na koniec ze sobą połączone i wyjaśnione. Może poza tajemniczym osobnikiem wydzwaniającym do studia tatuażu (chyba że z rozpędu czegoś nie doczytałam ;p).

Chętnie sięgnę po kolejną cześć Kronik krwi.
Ogólnie polecam!

Przyjemna i wciągająca pozycja. Jest to moja dopiero trzecia przeczytana książka pani Mead, jednak autorka zdążyła już zaskarbić sobie moją sympatię :)
Wstęp mnie specjalnie nie zachwycił, ale po niecałych pięćdziesięciu stronach nastąpiła zmiana. Zaczęłam przywiązywać się przede wszystkim do Sydney i jednocześnie nienawidzić Keitha. Adrian natomiast wydawał mi się taki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książeczka jest tak krótka, a tyle w sobie zawiera! Porusza ważne aspekty życia, takie jak przyjaźń, miłość, rodzina i kłopoty jej dotyczące, dorastanie, utrzymanie domu. Historia Joasi jest naprawdę ujmująca.
Co mi się podobało w tej książce? Wizja domku na wsi, przeprowadzka, problemy z chwilowo niezrównoważoną matką i jej niewyjaśnione zainteresowanie malarstwem, relacje z przyjaciółką oraz jej niemiły los, incydent z motylem w świątyni, odnowienie kontaktów z kolegą ze wsi i dużo, dużo więcej.
"Dolina Motyli" jest niewymagającą, acz wielowątkową lekturą, w której każdy może znaleźć coś dla siebie.

Natomiast tym, co mi przeszkadzało jest... podział na rozdziały? Nawet nie wiem jak to nazwać. Mam na myśli coś w guście "Marta, siedzi przy stole. Akcja". Oczywiście teraz zmyślam, bo nie pamiętam dokładnie, jak to było. W każdym razie pod koniec wyjaśnia się, że to wszystko zostało zrobione w ramach programu matki Marty. Osobiście uważam, że obeszłoby się bez tego ;)

Pomimo tej drobnostki, myślę, że warto przeczytać tę pozycję :)

Ta książeczka jest tak krótka, a tyle w sobie zawiera! Porusza ważne aspekty życia, takie jak przyjaźń, miłość, rodzina i kłopoty jej dotyczące, dorastanie, utrzymanie domu. Historia Joasi jest naprawdę ujmująca.
Co mi się podobało w tej książce? Wizja domku na wsi, przeprowadzka, problemy z chwilowo niezrównoważoną matką i jej niewyjaśnione zainteresowanie malarstwem,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Nocny wędrowiec" prawie niczym mnie nie urzekł. Pierwszy rozdział był zachęcający, lecz na tym kończą się plusy. Fabuła w ogóle niewciągająca. Straasznie długo to czytałam. W sumie to nawet nie dotrwałam do końca. Ale z racji że nie zostało mi dużo, przekartkowałam strony i czytałam coś tam między wierszami, no i oczywiście ostatni rozdział. Żadnego bohatera nie poznałam dobrze, żadnego też nie polubiłam. Może tylko Danaus był odrobinkę przekonujący, ale to nie zmienia faktu, że ani jedna postać nie była wyraźnie zarysowana.
A Mira? Mira to, Mira tamto... Wampirzyca niezwyciężona, która wychodziła bez szwanku z każdej potyczki. Relacje jej i Danausa chwilami intrygowały, ale po czasie zaczęło mnie nudzić to niezdecydowanie. Najpierw sobie pomagają, a potem planują jak się nawzajem zabić. A Jeszcze później nadchodzi pomiędzy nimi do jakiegoś zbliżenia, co i tak nie ma skutku.

Moim zdaniem książka równie nieciekawa, co okładka. Niestety nie polecam.

"Nocny wędrowiec" prawie niczym mnie nie urzekł. Pierwszy rozdział był zachęcający, lecz na tym kończą się plusy. Fabuła w ogóle niewciągająca. Straasznie długo to czytałam. W sumie to nawet nie dotrwałam do końca. Ale z racji że nie zostało mi dużo, przekartkowałam strony i czytałam coś tam między wierszami, no i oczywiście ostatni rozdział. Żadnego bohatera nie poznałam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W mojej miejscowości biblioteka nie jest bogata, toteż sięgnęłam po tę książkę dość niechętnie z powodu braku jakichkolwiek ciekawych pozycji. Temat wydał mi się niezbyt ciekawy, ale za to wzmianka w opisie o niewidomej dziewczynie - przeciwnie.
Lektura opisuje problemy młodego Bobby'ego oraz porusza m.in. takie kwestie jak relacje z rodzicami. Przyczyna zniknięcia bohatera okazała się dość banalna, no ale czego spektakularnego się spodziewałam? W ogóle ten cały wątek niewidzialności mnie jakoś nie pociągał, ale fajne było to, jak musiał się zamaskować, aby wyjść na zewnątrz i jak wszyscy stali bardzo zainteresowani, czemuż to Bobby nie chodzi do szkoły itp.
Alicja była moją ulubioną postacią i ciekawe wydały mi się kontakty jej i Bobby'ego, zwłaszcza dlatego, że ona i tak go nie mogła zobaczyć. Dzięki temu niektóre momenty mnie rozbawiały.
Książka ma parę zalet, ale ogólnie jest nudnawa i mogłaby być znacznie krótsza.

W mojej miejscowości biblioteka nie jest bogata, toteż sięgnęłam po tę książkę dość niechętnie z powodu braku jakichkolwiek ciekawych pozycji. Temat wydał mi się niezbyt ciekawy, ale za to wzmianka w opisie o niewidomej dziewczynie - przeciwnie.
Lektura opisuje problemy młodego Bobby'ego oraz porusza m.in. takie kwestie jak relacje z rodzicami. Przyczyna zniknięcia bohatera...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Świetliste cienie" jak dotąd najlepsza książka z całej serii (nie czytałam jeszcze "Mrocznej łaski"). Początki szły mi opornie, w ogóle nie ogarniałam wątku dotyczącego Rae. Jednak z czasem wszystko nabierało kolorów i coraz więcej rozumiałam. Przekonałam się do Devlina, ale to pewnie dlatego, że w poprzednich częściach nie był głównym bohaterem i jego postać nie była tak zarysowania. On i Ani... Ich relacja mnie zaintrygowała, nie powiem, że nie :D Autorka pod koniec znalazła ciekawe wyjście z ich sytuacji, poprzez połączenie tych dwojga za pomocą krwi. A już zaczynałam myśleć, że jednak będą musieli się "ograniczać", żeby nie wyrządzić sobie krzywdy. No cóż. Podobał mi się epilog, bo dzięki niemu zakończenie nie jest przesłodzone.
Pokochałam Setha! W "Kruchej wieczności" zdarzało się, że mnie denerwował, ale w czwartej częsci naprawił wszystkie swoje występki :D A Sorcha i Bananach... Tak jak tę pierwszą mogłam jakoś znieść, tak druga mnie niesamowicie wkurzała. Ale wszędzie musi być jakiś czarny charakter, bez niego byłoby nudno :>

Wszystkie poprzednie części uważałam za nieco dziwne i chwilami nudne, w każdej jakby mi czegoś brakowało. Po przeczytaniu "Świetlistych cieni" w końcu się przełamałam i mój stosunek do całej serii (a także autorki) się zmienił na lepsze :) Co nie zmienia faktu, że gdybym miała przeczytać którąkolwiek książkę z serii "Królowa lata" jeszcze raz, to raczej bym sobie odpuściła.

"Świetliste cienie" jak dotąd najlepsza książka z całej serii (nie czytałam jeszcze "Mrocznej łaski"). Początki szły mi opornie, w ogóle nie ogarniałam wątku dotyczącego Rae. Jednak z czasem wszystko nabierało kolorów i coraz więcej rozumiałam. Przekonałam się do Devlina, ale to pewnie dlatego, że w poprzednich częściach nie był głównym bohaterem i jego postać nie była tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wypożyczyłam "Enklawę", żeby mieć co poczytać w nudny wieczór. Nie spodziewałam się tego, że po prostu nie będę mogła się od niej oderwać! Nie czytałam przedtem żadnych recenzji, sugerowałam się jedynie okładką i opisem na końcu książki. Jak się okazało, pochłonęłam ją niesamowicie szybko. Nie występuje tam jakiś gorący romans. Początkowa znajomość Karo i Cienia do niczego ich nie zobowiązuje, jednak można wyczuć jakieś wzajemne zainteresowanie. Już myślałam, że wraz z rozwojem akcji powstanie wielkie słodkie love story, według schematu wielu książek... Na szczęście nic takiego się nie dzieje, a w zamian za to jest ukazane delikatne napięcie pomiędzy bohaterami, jakiś wspólny język. Najbardziej podobało mi się to, że opis ich relacji nie jest przedstawiony wprost (mam na myśli to, iż autorka nie napisała niczego w guście "jestem pewna, że go kocham" lub "ona jest mi pisana, musimy być razem, bla blaa blaaa"). Wszystkiego można się domyśleć na podstawie dialogów, choć wolałabym, żeby były bardziej rozwinięte.

Przez opisy ciemnych podziemnych tunelów (co było bardzo interesujące!) i niebogato wystrojonych "pokoi", chwilami "Enklawa" przypominała mi "Intruza" Stephenie Meyer! Ale poza tym nigdzie indziej nie zauważyłam podobieństwa. I to pewnie tylko ja miałam takie skojarzenia podczas czytania ;p
Spotkałam się negatywnymi opiniami tej książki i rozumiem to, bo przecież ile ludzi tyle gustów ;) Jeżeli chodzi o mnie, to "Enklawa" skradła mi serce swoim prostym językiem oraz klimatem i pewnie zrobi to samo jeszcze z niejednym czytelnikiem :)

Wypożyczyłam "Enklawę", żeby mieć co poczytać w nudny wieczór. Nie spodziewałam się tego, że po prostu nie będę mogła się od niej oderwać! Nie czytałam przedtem żadnych recenzji, sugerowałam się jedynie okładką i opisem na końcu książki. Jak się okazało, pochłonęłam ją niesamowicie szybko. Nie występuje tam jakiś gorący romans. Początkowa znajomość Karo i Cienia do niczego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po przeczytaniu "Przed świtem" na końcu książki zobaczyłam zdjęcie ślicznej okładki "Intruza", a obok krótki opis, a dokładnie, że ta książka została napisana z myślą o dorosłych blablabla. Przez to właśnie stwierdziłam, że lepiej póki co tego nie czytać, bo pewnie czegoś nie zrozumiem. Na szczęście kiedy któregoś razu poszłam do biblioteki, pierwsze co mi się rzuciło w oczy, to właśnie ta lekturka. Wtedy postanowiłam, że jednak się skuszę. Mimo wszystko nie nastawiałam się na nie wiadomo co. Pierwsze strony wcale mnie nie zadowoliły i wszystko wydawało się troszkę skomplikowane. Jednak im dalej się zagłębiałam, tym bardziej mi się podobało. Jestem zafascynowana światem przedstawionym w tej książce i tak bardzo się wczuwałam w role Wagabundy i Melanie! Postacie "Intruza" stały się mi bardzo bliskie, w szczególności Jamie.
Chwilami poruszająca lektura, ale też potrafi wywołać uśmiech na twarzy (a szczególnie przy zakończeniu, choć może zbyt przesłodzone ;>). Pomimo to nie traci mojej sympatii i mogę ją gorąco polecić każdemu (niech nikogo nie zniechęcają rozmiary! ;))

Po przeczytaniu "Przed świtem" na końcu książki zobaczyłam zdjęcie ślicznej okładki "Intruza", a obok krótki opis, a dokładnie, że ta książka została napisana z myślą o dorosłych blablabla. Przez to właśnie stwierdziłam, że lepiej póki co tego nie czytać, bo pewnie czegoś nie zrozumiem. Na szczęście kiedy któregoś razu poszłam do biblioteki, pierwsze co mi się rzuciło w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O matko, co za nudna książka. Dobrze, że jest tak krótka, bo gdyby nie, to nie mam pojęcia, czy dotrwałabym do końca. Może i ma jakieś przesłanie oraz CHWIALMI czymś zainteresuje, ale trzeba tyle czekać, żeby cokolwiek się wyjaśniło! Akcja kompletnie nieciekawa. Żaden bohater nie zyskał mojej sympatii. Karen wydawała mi się bez przerwy czymś przestraszona, a o tej Zoe to już nie wspomnę. Cała fabuła kręci się chyba wokół jednego wątku.
A okładka? Litości...

Podsumowując: nie polecam. Do tej pory przeczytałam, włącznie z tą, tylko dwie książki o podobnej tematyce (niechciana ciąża i te sprawy). Mimo to jeśli ktoś lubi tego typu historie, to nie wątpię, że można znaleźć o wiele ciekawsze pozycje.

O matko, co za nudna książka. Dobrze, że jest tak krótka, bo gdyby nie, to nie mam pojęcia, czy dotrwałabym do końca. Może i ma jakieś przesłanie oraz CHWIALMI czymś zainteresuje, ale trzeba tyle czekać, żeby cokolwiek się wyjaśniło! Akcja kompletnie nieciekawa. Żaden bohater nie zyskał mojej sympatii. Karen wydawała mi się bez przerwy czymś przestraszona, a o tej Zoe to...

więcej Pokaż mimo to