-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2011-03-29
2011-06-07
2010-11-05
Od zawsze chciałam mieć psa, jednak do tej pory go nie dostałam. Po przeczytaniu tej książki jeszcze bardziej zapragnęłam go mieć. Chciałam posiadać psa takiego jak Lassie, wiernego i przyjacielskiego. Marzyłam by tak jak po Joeya przychodziła po mnie pod szkołę i wzbudzała zazdrość wśród innych dzieciaków.
Postać jej jest opisana jak postać najzwyklejszego psa, nie została uczłowieczona w tej książce, nie mówi, nie zachowuje się jak człowiek, jest po prostu psem i dzięki temu książka ta jest bardzo wiarygodna. Po drodze, którą przebyła by wrócić do swego pana spotyka różnych ludzi, niektórzy jej bezinteresownie pomagają, inni próbują łapać dla zysku, jeszcze innym przeszkadza sama obecność tego zwierzaka.
Książka kultowa, przepięknie napisana. Każdy miłośników psów musi obowiązkowo ją przeczytać.
Od zawsze chciałam mieć psa, jednak do tej pory go nie dostałam. Po przeczytaniu tej książki jeszcze bardziej zapragnęłam go mieć. Chciałam posiadać psa takiego jak Lassie, wiernego i przyjacielskiego. Marzyłam by tak jak po Joeya przychodziła po mnie pod szkołę i wzbudzała zazdrość wśród innych dzieciaków.
Postać jej jest opisana jak postać najzwyklejszego psa, nie...
2011-05-17
Książki mogą wiele: potrafią rozbawić, sprawić, że gdy tylko zamkniemy oczy ujrzymy strasznego potwora, przepiękną krainę lub wiele innych rzeczywistych i oczywiście tych nie miejsc, scen, postaci. Walter Moers wprowadza nas w świat w którym sama chciałabym zamieszka. Do świata w którym książki są tak ważne dla mieszkańców jak dla nas tlen czy pożywienie. Tam nawet przeróżne potrawy, ulice czy hotele noszą nazwy związane z literaturą. W Księgogrodzie- mieście do którego przybywa główny bohater na każdej ulicy można znaleźć przynajmniej jeden antykwariat. Wyspecjalizowany i taki w którym znajdziesz prawie każdą książkę i nabędziesz ją za śmiesznie niską cenę. Istnieją też takie których nie zdobędziesz nigdzie, a posiadają je jedynie kolekcjonerzy, istnieją również takie które żyją mogą zabić lub otruć. Te cenniejsze znajdują się w katakumbach Księgogrodu. Niebezpieczny jest to świat, a dokładniej to miasto. Mieszkają tam przeróżne stwory m.in buchelingi i Przeraźnice.
To właśnie tam wybiera się Hildegunst Rzeźbiarz Mitów (narrator i jak utrzymuje Walter Moers autor powieści, którą on tylko przetłumaczył z języka camońskiego jakim posługują się w tamtym odległy świecie) by odnaleźć autora przecudownego dzieła. Smok szczegółowo i obrazowo opisuje nam to miejsce z początku wydające przyjazne i urocze, jednak im bardziej zagłębia się w uliczki nie uczęszczane przez turystów tym bardziej upewnia się, że miasto nie jest takie piękne jakie wydaje się ''z wierzchu'', a mieszkańcy niekoniecznie są tak mili jak się wydaje. Jest to postać bardzo sympatyczna, odważna i naiwna. Ale mająca przy tym dużo szczęścia, inteligentna i co najważniejsze nadająca się na przyjaciela, przynajmniej ja takiego chciałabym mieć. Wszelkie postacie drugo planowe różnią się bardzo od siebie i bez trudu można było zapamiętać ich imiona czy choćby nazwę ich gatunku.
Walter Moers wraz z Hildegunstem wprowadzają nas w magiczny, baśniowy świat, pełen niespodzianek, zarówno tych przykrych jak i miłych. Książka nie dość, że w ładnej okładce w środku posiada przepiękne ilustracje. Jedyną rzeczą, którą mi się nie podobała jest taka iż autor momentami przynudzał i niepotrzebnie rozciągał niektóre wątki. Mimo to uważam, że to powieść godna uwagi.
Książki mogą wiele: potrafią rozbawić, sprawić, że gdy tylko zamkniemy oczy ujrzymy strasznego potwora, przepiękną krainę lub wiele innych rzeczywistych i oczywiście tych nie miejsc, scen, postaci. Walter Moers wprowadza nas w świat w którym sama chciałabym zamieszka. Do świata w którym książki są tak ważne dla mieszkańców jak dla nas tlen czy pożywienie. Tam nawet...
więcej mniej Pokaż mimo to
Mówi się, że nie ocenia się książki po okładce, ja staram się tego nie robić i zwracać uwagę, na treść, a nie na ''opakowanie''. Tak jak już wspomniałam staram się jednak nie zawsze się udaje i tym razem właśnie się nie udało. Gdy tylko zobaczyła tego przepięknego kota o prawie pustych oczach i ten jego lekko przekrzywiony łepek mówiący ''To ja twój najlepszy przyjaciel/współlokator/kotek'' i to mnie przekonało by po nią sięgnąć. Wiedziałam, że nawet gdy treść rozczaruje będę musiała mieć ją w domu na półce. Bo czułam, że jak jej nie kupię to będę żałować, więc ją wzięłam. I nie żałuje.
''Cmętarz Zwieżąt'' Stephana Kinga opowiada o ogromnym bólu po stracie ukochanej osoby i to takiej, która nie miała prawa umrzeć, o tym co człowiek jest w stanie zrobić by ją odzyskać. Ukazuje też, że ze śmiercią nie da się wygrać, a jak już Ci się wydaje, że ją pokonałeś on zabiera większe żniwo i w końcu ona jest górą.
Rodzina Creedów przeprowadza się z Chicago na wieś, do spokojnego domku nie daleko autostrady po której mkną ciężarówki. Po drugiej stronie mieszkają Crandallowie, przemili starsi ludzie. To właśnie Jud Crandall pokazuje im ''Cmętaż Zwieżą'', stworzy przez dzieci, by ich zwierzęcy przyjaciele mieli gdzie spocząć na wieki. Chociaż, jak się później okazuje byli budzeni i chyba nie byli z tego powodu zadowoleni. W końcu kto jest szczęśliwi gdy budzi się go z długiego i spokojnego snu?
Książka genialna, dzięki niej poznałam Kinga, zakochałam się w niej na zawsze i zawsze kochać będę, miło się do niej wraca, nawet jeżeli wie się co będzie dalej czyta się w napięciu. Do tego piękna okładka, wspaniała, szczęśliwa rodzina i mili staruszkowie po drugiej stronie drogi po której przejeżdża mnóstwo ciężarówek. Według mnie naprawdę warto ją przeczytać.
Mówi się, że nie ocenia się książki po okładce, ja staram się tego nie robić i zwracać uwagę, na treść, a nie na ''opakowanie''. Tak jak już wspomniałam staram się jednak nie zawsze się udaje i tym razem właśnie się nie udało. Gdy tylko zobaczyła tego przepięknego kota o prawie pustych oczach i ten jego lekko przekrzywiony łepek mówiący ''To ja twój najlepszy...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-02-20
Wszystko zaczyna się od ogromnej powodzi. Rodzina opuszcza dom i w raz z Bufką i Homkiem zamieszkuje w dziwnym, pływającym domu, którym potem okazuje się teatrem. Zafascynowani nim, zwiedzają go, zastanawiając się jaka dziwna rodzina mogła tam mieszkać. Na początku wydaje on się opuszczony, dopiero potem poznają Emmę, która tam sprząta. Ona dopiero tłumaczy im, nie kryjąc irytacji i oburzenie, co to jest i jak to działa. Muminek i Panna Migotka gubią się, reszta rodziny wystawia spektakl, Włóczykij odnajduje Małą Mi (która nie płynęła w teatrze tylko w koszyczku jej siostry Mimbli) ale nie rozpoznaje jej, w raz z dziećmi Strażnika Parku wędruje po świecie. Wszyscy spotykają się na premierze spektaklu wystawianego przez rodzinę, mimo, że nic nie idzie jak w scenariuszu jest zabawnie i ciekawe. Książkę naprawdę warto przeczytać.
Wszystko zaczyna się od ogromnej powodzi. Rodzina opuszcza dom i w raz z Bufką i Homkiem zamieszkuje w dziwnym, pływającym domu, którym potem okazuje się teatrem. Zafascynowani nim, zwiedzają go, zastanawiając się jaka dziwna rodzina mogła tam mieszkać. Na początku wydaje on się opuszczony, dopiero potem poznają Emmę, która tam sprząta. Ona dopiero tłumaczy im, nie kryjąc...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNa pewno każdy kiedyś czuł się niepotrzebny, nie mogąc dla siebie znaleźć miejsca chodził tu i tam narzekając na wszystko dookoła. Tak właśnie czuł się Tatuś Muminka na początku tej jakże ciekawej książki. Wszystko co chciał zrobić było już zrobiona albo zajmował się tym ktoś inny. Gdy ten zasnął, a rodzina nie budząc go zgasiła sama pożar Tatuś zdenerwował się i całą noc czuwał w miejscu pożaru. To ukazuje jaki Tatuś Muminka jest dziecinny, pragnący opiekować się całą rodziną i czuwać nad nią, dlatego często patrzy w szklaną kulę, wtedy obserwuje przez nią wszystkich (Autorka wręcz wspaniale ją opisała). Dlatego właśnie Tatuś zarządza wyprawę w morze, do starej, opuszczonej latarni morskiej w której zamieszkują i którą odnawiają. Dzięki tej książce można zobaczyć jacy naprawdę są mieszkańcy niebieskiego domu w Dolinie Muminków. Na przykładzie Buki Tove Jansson pokazuje jak bardzo pozory mogą mylić. Jak wszyscy źle ją ocenili po tym co widać, nie próbując tak naprawdę jej poznać. ''Miała czas. Nie miała nic innego, jak tylko czas.'' I po tych dwóch zdaniach zrobiło mi się jej żal. Książka naprawdę warta przeczytania, najlepsza z całej serii książek o Muminkach. Jeżeli chce się dokładnie poznać całą rodzinę, to wręcz trzeba ją przeczytać.
Na pewno każdy kiedyś czuł się niepotrzebny, nie mogąc dla siebie znaleźć miejsca chodził tu i tam narzekając na wszystko dookoła. Tak właśnie czuł się Tatuś Muminka na początku tej jakże ciekawej książki. Wszystko co chciał zrobić było już zrobiona albo zajmował się tym ktoś inny. Gdy ten zasnął, a rodzina nie budząc go zgasiła sama pożar Tatuś zdenerwował się i całą noc...
więcej mniej Pokaż mimo to
Po przeczytaniu "Zmierzchu" miałam dość duży problem z wyszukaniem książki o wampirach. Przyznam szczerze, bałam się, że natrafię na kolejną książkę tego typu. Unikałam grzebania na półkach na których poustawiana była literatura o wampirach. Gothique poleciła mi koleżanka mówiąc "że odzyskam wiarę w te prawdziwe wampiry". Czyż nie brzmi to przekonująco? Jednak miałam mały problem ze zdobyciem owej książki, tak więc zapomniałam o niej. Przypomniałam sobie, na początku tych wakacji, kiedy w pewnej księgarni można było ją kupić za śmiesznie niską cenę. Więc wzięłam, mimo, że okładka jakoś mnie nie przyciągała (ale w końcu nie ocenia się książki po okładce).
Za panowała moda na gotycki strój, gotycką muzykę i ogólnie na wszystko co z gotykiem ma cokolwiek wspólnego. Tak więc cała młodzież gdy nastanie mrok, zdejmuje z siebie zwykłe ubrania i staje się zupełnie kimś innym. Skóra, jedwabie, koronki wszystko w obowiązkowej czerni, mocny makijaż, zarówno u chłopców jak i dziewcząt i można już iść, zlać się z mrokiem nocy, podążając do jednego z gotyckich klubów. Marzą by stać się wampirami. A co jeśli marzenia jednak się spełniają?
Wszyscy oczekują otwarcia Gothique, kolejnego gotyckiego klubu. Ma być on tak wyjątkowy, że każdy marzy by choć na chwilę do niego wejść i zajrzeć. W tym samym czasie ginie Megan Russell redaktorka naczelna jednego z większych magazynów. Zaczynają umierać kolejny ludzie, a gotycka młodzież znika bez śladu, jednak nikt ich specjalnie nie szuka. Zerwali jakikolwiek kontakt z rodziną i nikt się o nich nie martwi. Łatwy kąsek. Mimo to parę osób czuje, że dzieje się coś nie dobrego, że w mieście królują wampiry. A sytuacja śmiertelników pogarsza się każdej nocy. W końcu klub zostaje otwarty i wtedy zaczyna się dziać. Książka przesiąknięta jest seksem, brutalnością i przekleństwami (tym ostatnim szczególnie pod koniec). Bardzo podobają mi się bohaterowie stworzeni przez autorkę. Cała powieść napisana jest lekko i łatwo się ją czyta. Przy czym jest to książka na jeden raz.
Po przeczytaniu "Zmierzchu" miałam dość duży problem z wyszukaniem książki o wampirach. Przyznam szczerze, bałam się, że natrafię na kolejną książkę tego typu. Unikałam grzebania na półkach na których poustawiana była literatura o wampirach. Gothique poleciła mi koleżanka mówiąc "że odzyskam wiarę w te prawdziwe wampiry". Czyż nie brzmi to przekonująco? Jednak miałam mały...
więcej Pokaż mimo to