-
ArtykułyBond w ekranizacji „Czwartkowego Klubu Zbrodni”, powieść Małgorzaty Oliwii Sobczak jako serialAnna Sierant1
-
ArtykułyNowe „Książki. Magazyn do Czytania”. Porachunki z Sienkiewiczem i jak Fleming wymyślił BondaKonrad Wrzesiński1
-
ArtykułyKrólowa z trudną przeszłościąmalineczka740
-
ArtykułyNowe „444” Macieja Siembiedy – przeczytaj zupełnie inny początek książki!LubimyCzytać2
Biblioteczka
Klasyka z ponad stuletnią tradycją, dzieło zaliczane jednoczesnie do romantyzmu jak i często uznawane jako pierwszy egzemplarz literatury sf. Nie będę streszczał książki, każdy ją z grubsza zna. Przy czym większość zna ją z ekranizacji hollywodzkiej, która nie jest specjalnie dobra (zbyt zamerykanizowana). Lepsze są filmy przedwojenne, z lat 30-tych, jak ktoś ma ochotę.
Pierwsza warstwa jest dość prosta - powstaje stwór/potwór, który z powodu zwojego wyglądu budzi odrazę i strach. Te uczycia przekładają się na totalne odrzucenie.Odrzucenie rodzi gniew i frustrację monstrum, które z kolei przestaje chcieś się asymilować i zaczyna hurtowo zabijać. Właśnie: asymilować. W myśli monstrum zostaje wpisana mysl obowiązkoej asymilacji. Tzn, że ci, wśród których ma żyć MUSZĄ go zaakceptować. Monster robi biznes - "ja być miły a ty mnie lubieć". Ale jak to nie działa to powstaje agresja. Potworkowi nie prechodzi do głowy, że tak jak on rości sobie prawo do życia w społeczeństwie, tak samo społeczeństwo ma prawo rościć sobie prawo do życie bez niego (przynajmniej w pobliżu). Inne bajkowe postacie próbowały rozwiązać problem w jakiś sposób z grubsza polubownie (Bestia, ten od Pięknej lub niejaki dzwonnik). O prawie do odrzucenia, do zachowania homogenności grupy w książce nie ma ani słowa.
Można powiedzieć, że już 100 lat temu autorka stworzyła paralelę odnoszącą się do potwora emigracyjnego usiłującego się wcisnąć do Europy. Na razie jesteśmy na etapie odrzucania, czekamy na etap ostatni.
Klasyka z ponad stuletnią tradycją, dzieło zaliczane jednoczesnie do romantyzmu jak i często uznawane jako pierwszy egzemplarz literatury sf. Nie będę streszczał książki, każdy ją z grubsza zna. Przy czym większość zna ją z ekranizacji hollywodzkiej, która nie jest specjalnie dobra (zbyt zamerykanizowana). Lepsze są filmy przedwojenne, z lat 30-tych, jak ktoś ma...
więcej mniej Pokaż mimo toKlasyczny skandynawski gniot (tu zaznacze, że nie znam polskiego przekładu, czytałem oryginał) wyprodukowany przez psudointelektualistkę bez wiekszego wykształcenia, coś w rodzaju greta thunberg, tylko 3x starsza. Z kartek powieści wieje depresją autorki (nie dziwota, biorąc pod uwagę skąd pochodzi), dwutorowa akcja na siłę che powiązać oba wątki przy pomocy niewiele znaczących gadżetów (jacht, worek w wodą) a pokazana przyszłość przypomina reklamy telewizyjne odwołujące się do najniższych instynktów odbiorcy. Lipa i chała nie warta czasu. A skąd takie wysokie oceny światowe? Pierwsza część o pszczołach była znacząco lepsza, więc pojechała po tym. Po drugie wszelkiej maści ekofaszyści w skandynawii są lansowani do bólu, niezależnie od kaszy jaką spłodzą. Szkoda drzewa co poszło na tą książkę.
Klasyczny skandynawski gniot (tu zaznacze, że nie znam polskiego przekładu, czytałem oryginał) wyprodukowany przez psudointelektualistkę bez wiekszego wykształcenia, coś w rodzaju greta thunberg, tylko 3x starsza. Z kartek powieści wieje depresją autorki (nie dziwota, biorąc pod uwagę skąd pochodzi), dwutorowa akcja na siłę che powiązać oba wątki przy pomocy niewiele...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Będzie długi wstęp ale czasami nie da się inaczej. Po prostu niektóre rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają - a tak jest właśnie z książką „Chłopiec w pasiastej piżamie”.
Druga wojna światowa różniła się od pierwszej między innymi tym, że Niemcy za jeden z celów swojej działalności postawiły fizyczne zniszczenie całych narodów. Mieli zacząć od Żydów ale w kolejce byli już Cyganie, Słowianie i pozostali. W tym celu powstały osławione fabryki śmierci czyli obozy koncentracyjne. Twory w całości wymyślone, zorganizowane i prowadzone przez Niemców. Po przegranej wojnie w kręgach niemieckich zaczęto rozmyślać w jaki sposób poprawić wizerunek Niemców na arenie międzynarodowej.
I wymyślono sposób, jak się okazało po latach - doskonały. Otóż w kręgach niemieckiego wywiadu zorganizowano jednostkę o nazwie „Agencji 114” („Dienststelle 114”). I to właśnie szef Agencji 114, Alfred Benzinger, zaproponował w 1956 roku rozpropagowanie terminu „polskie obozy koncentracyjne”. Stosując tę manipulację chciano zdjąć z Niemców winy za zbrodnie wojenne, w tym holocaust, a w domyśle przenieść odpowiedzialność na Polaków. Już wtedy pojawiło się wytłumaczenie obecne w mediach do tej pory – że termin ma jedynie w sposób skrótowy odnosić się do hitlerowskich obozów na terenie Polski. „Odrobina fałszu w historii” - stwierdził Benzinger - „po latach może łatwo przyczynić się do wybielenia historycznej odpowiedzialności Niemiec za Zagładę”. „Agencja 114” stopniowo rozszerzała swoją działalność, uaktywniając stopniowo rozwijające się narzędzia medialne czyli książki, kino a następnie telewizję czy internet. Zaczęły powstawać filmy/książki pokazujące Niemców w pozytywnym świetle, jako honorowych żołnierzy (np „Das Boot”), prześladowanych po wojnie cywili czy wyławiane były pojedyncze przypadki kiedy Niemcy w swoim zezwierzęceniu zachowali człowieczeństwo i uratowali pojedyncze osoby („Pianista”, „Lista Schindlera”). W listę tych zabiegów wybielających wpisuje się książka „Chłopiec w pasiastej piżamie” opowiadająca historię dziejącą się przy murach obozu koncentracyjnego. Pokazana historia, jest jak się okazuje tragiczna ale bardzo enigmatycznie wspomina się o takich samych tragediach pomnożonych przez kilka tysięcy, która dzieje się kilkaset metrów dalej. A jeżeli się już o tym mówi, to tak jakby sprawcami zbrodni byli jacyś bezosobowi „oni”.
Książka na swoim sztandarze niesie przesłanie przyjaźni ponad podziałami a nawet wbrew podziałom, przy czym dodatkowa manipulacja polega na przeniesieniu zachowania i wnioskowania dziecka na odczytywanie tych reakcji przez dorosłego czytelnika - a to nie to samo. Chłopcy nie są świadomi podziału i bariery - innej niż wynikającej z nakazu rodziców. Ich spotkania są owocem zakazanym na poziomie palenia papierosa w łazience szkoły podstawowej. A dopiero dorosły umysł dorosłego czytelnika przekłada to na jakąś formę protestu przeciwko zakazom, uwydatnia przyjaźń do tego zaznaczając że koniecznie musi być ona ponad podziałami.
Kim byłby Bruno, gdyby Hitler wygrał? Co robiłby? Czy z dumą poszedłby w ślady ojca?
Na końcu książki morderca z fabryki śmierci, człowiek zawodowo zajmujący się zabijaniem niewinnych ludzi rozpaczą po stracie syna. Pokazany jest w sposób budzący współczucie. Nic się nie mówi o tym, że gdyby został u siebie w Niemczech, gdyby nie był tym kim był, to ta tragedia by go nie dotyczyła.
Mamy tu klasyczny zabieg „Agencji 114” - tysiąckrotny morderca przedstawiony zostaje jako kochający ojciec, wymusza się na czytającym współczucie i niemal można uronić łezkę nad strasznym losem oprawcy.
Szmul został zamordowany. Brunona zabił jego ojciec. Wyrokiem losu prawdopodobnie za swoje zbrodnie został skazany kilka lat później. Zasłużyli na swój los.
Będzie długi wstęp ale czasami nie da się inaczej. Po prostu niektóre rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają - a tak jest właśnie z książką „Chłopiec w pasiastej piżamie”.
Druga wojna światowa różniła się od pierwszej między innymi tym, że Niemcy za jeden z celów swojej działalności postawiły fizyczne zniszczenie całych narodów. Mieli zacząć od Żydów ale w kolejce...
Zaczynam coraz bardziej być przkonanym, że różne oficjalne opinie a w szcególności te zamieszcone na okładkach książki nijak się mają do rzeczywistości. Czwarte Skrzydło miał być w opinii opiniotwórców czymś wspaniałym a w praniu wyszło jednak coś innego. Jak miałbym to porównywc to powiedziałbym że autorka naczytała się kilku innych powieści i zrobiła koktail, ale niestety wyszedł nieco kwasny. W mieszance są według mnie sceny z Hogwartu, pomysły z Jeźdców Smoków niezrównanem Mistrzyni A.Mccaffrey oraz jakieś romanse z gatunku harlekin. Tylko że kiepsko to zmiksowane, przez co świat wydaje sie bardzo płaski.
Inną sprawą jest bezsensowne wciskanie śmierci wszędzie gdzie się tylko da. Mówiąc szczerze uważam, że autorka powinna dać się przebadać psychologowi a być może psychiatrze. Zabijanie młodych kandydatów przy każdej, przy najmniejszej okazji w sytuacji gdy kraj potrzebuje każdego żeby walczyć (nie każdy musi być przeciez jeźdźcem, ci co się nie kwalifikują powinni iść gdzieś indziej a nie do piachu) jest skrajną nielogicznością. Uwielbienie takich scen sugeruje powazne zaburzenia.
Ogólny zarys fabuły jest takoż nierealny z jakiegokolwiek realistycznego punktu widzenia (to że książka jest fantazy nie powoduje, że można pierdzielić niestworzone i niespójne farmazony o wszystkim).
Czyta się toto bez skrajnego bólu ale już teraz widzę (w połowie drugiego tomu) że to jednorazówka, do przeniesienia do archiwum po przeczytaniu. Książka, którą wylnsował tiktok a tam wiadomo, że za odpowiednią sumę można wszystko wylansować.
Zaczynam coraz bardziej być przkonanym, że różne oficjalne opinie a w szcególności te zamieszcone na okładkach książki nijak się mają do rzeczywistości. Czwarte Skrzydło miał być w opinii opiniotwórców czymś wspaniałym a w praniu wyszło jednak coś innego. Jak miałbym to porównywc to powiedziałbym że autorka naczytała się kilku innych powieści i zrobiła koktail, ale niestety...
więcej Pokaż mimo to