-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Biblioteczka
2012
Przyznam bez bicia że to moja ulubiona książka z całej trylogii. Dzieje się w niej więcej niż w Igrzyskach, jednak jest to bardziej poukładane niż w Kosogłosie. Pojawia się tutaj też więcej bohaterów, którzy trzymają się z nami aż do ostatniego tomu (powiedzmy), akcja zaczyna nabierac obrotów a Katniss się przed nami otwiera.
Ta ostatnia cecha chyba jest najlepsza. Już w samych Igrzyskach Katniss bardzo dużo myślała. Myślała w bardzo ograniczony sposób, nie rozumiejąc pewnych rzeczy chociaż głupia też nie była. Ona po prostu bała się świata którego nie miała szansy znać, o którym tylko słyszała same złe rzeczy. W drugim tomie jest ona bardziej z nim oswojona, chociaż jeszcze bardziej nie ufna, ponieważ mogła do niego wniknąć. Mogła posiedzieć w jego głębi, zobaczyć jak wygląda od drugiej strony i co w nim tak pożera ludzi.
Zaczyna się również walka. Każdy definiuje ją inaczej i każdy inaczej ją prowadzi. A Katniss ma problem, ponieważ zostaje ona rzucona w jej epicentrum i musi sobie z tym poradzić. Poradzic sobie z rolą przywódcy, na którego wcale sie nie nadaje.
Przejawiają się tutaj cudowne postaci drugoplanowe, o których losach mamy ochotę przeczyta osobną książkę. Beetee w którym jestem osobiście zakochana, Finnick i Annie którzy w tym chorym świecie zachowali jeszcze jakieś uczucia czy Mags przez której wspomnienie przeszedł mnie dreszcz.
Trzeba oddać też Suzanne Collins, że zadbała ona o czytelnika i nie pozwoliła zapłakać mu się na śmierć. Pozwoliła ona zaśmiać mi się chyba z dwa razy. Ale jak zaczęłam się śmiać to już nie mogłam tak łatwo skończyć.
Przyznam bez bicia że to moja ulubiona książka z całej trylogii. Dzieje się w niej więcej niż w Igrzyskach, jednak jest to bardziej poukładane niż w Kosogłosie. Pojawia się tutaj też więcej bohaterów, którzy trzymają się z nami aż do ostatniego tomu (powiedzmy), akcja zaczyna nabierac obrotów a Katniss się przed nami otwiera.
Ta ostatnia cecha chyba jest najlepsza. Już w...
2013-07
Wiem, że dziewięć to zdecydowanie za wysoka ocena, ale co ja poradzę że tak mi się podobało?
Moją pasją jest geografia. Wszystko co z nią związane, wszystkie jej dziedziny. Nie mam ulubionej, nie potrafię wybrać. Jest więc coś dziwnego w tym, że niesamowicie spodobała mi się książka która opowiada o tym co stanie się kiedy ziemia zacznie zwalić. Bu, powiało grozą.
Pisana jest ona z punktu widzenia bodajże dwunastolatki, czyli narratora nie zbyt poważnego. Owszem, wie co się dzieje, wszyscy wiedzą, panika panuje. Jednak nie wygląda ona jakąś szczególnie przejętą. Owszem, boi się ale tylko w pierwszej chwili, ponieważ w mediach jest na ten temat tyle hałasu że każdy panikuje. Ale kiedy to cichnie i łagodnieje, zwyczajnie zapomina. Perspektywa jest przez to bardzo ciekawa. Sytuacja niezwykle poważna, wręcz krytyczna ukazana z punktu widzenie osoby tak niewinnej. I dobrze, ponieważ pokazane jest tutaj zycie codzienne, mówiąc szczerze w obliczu katastrofy.
Książka odebrana przez mnie bardzo ciepło. Można brać ją poniekąd jako pewne ostrzeżenie. Tam ludzie zaczęli dbać o ziemię i doceniać to co mają dopiero kiedy utrata tego okazała się realna. Karen Walker apeluje do nas abyśmy zaczęli doceniać to co mamy, to co dostaliśmy - sam fakt że jesteśmy zdrowi, że mamy dom i rodzinę - od losu tak łatwą drogą. Poza tym można też dopatrywać się tutaj filozofii epikurejczyków - chwytaj dzień, nie myśl o jutrze i takie ogóle YOLO.
Wiem, że dziewięć to zdecydowanie za wysoka ocena, ale co ja poradzę że tak mi się podobało?
Moją pasją jest geografia. Wszystko co z nią związane, wszystkie jej dziedziny. Nie mam ulubionej, nie potrafię wybrać. Jest więc coś dziwnego w tym, że niesamowicie spodobała mi się książka która opowiada o tym co stanie się kiedy ziemia zacznie zwalić. Bu, powiało grozą.
Pisana...
Dalej nie znaleźli tego kto zgubił ciało. Ani tego kto wysyła te mroczne smsy, czy tak trudno namierzyć czyjś numer?!
Czytajcie dalej.
Dalej nie znaleźli tego kto zgubił ciało. Ani tego kto wysyła te mroczne smsy, czy tak trudno namierzyć czyjś numer?!
Czytajcie dalej.
2012
Przyznam, że już kiedy po nią sięgałam nie liczyłam że obiorę nowe spojrzenie na świat czy zrewolucjonizuje ona moje życie. Nie, absolutnie na to nie liczyłam, ale spełniła ona swoje zadanie - wciągnęła mnie i nie pozwoliła się oderwać. Mimo że nie opowiada ona o niczym więcej niż o bardzie rozpuszczonych, amerykańskich dziewczynek m w sobie coś co przyciąga. Łatwo się ją czyta, pisana bardzo przystępnym językiem o bardzo przystępnym temacie (tak, muszę w tym momencie załamać wszystkie nastolatki które podjarały się że przeczytały coś poważnego - nie, nie zrobiłyście tego, idźcie po Dostojewskiego)
Trochę chodziło tutaj o to aby odszukać ciało i tego kto to ciało zgubił, że tak się wyrażę. Chętnie czytałam o tych poszukiwaniach, i niebawem na pewno do nich powrócę!
Przyznam, że już kiedy po nią sięgałam nie liczyłam że obiorę nowe spojrzenie na świat czy zrewolucjonizuje ona moje życie. Nie, absolutnie na to nie liczyłam, ale spełniła ona swoje zadanie - wciągnęła mnie i nie pozwoliła się oderwać. Mimo że nie opowiada ona o niczym więcej niż o bardzie rozpuszczonych, amerykańskich dziewczynek m w sobie coś co przyciąga. Łatwo się ją...
więcej mniej Pokaż mimo to2013
Przyznam szczerze, że gdybym miała ocenić tę książkę w kategorii horroru, za którą próbuje uchodzić dostałaby ona zero, a nawet ocenę ujemną. Jednak nie potrafię tego zrobić, ponieważ napisana jest ona bardzo przyzwoicie. Z tego co pamiętam jest tam nawet wstawka z Edgara Allana Poe.
Widzę że autorka bardzo starała się aby utrzymać ją chociaż w klimacie horroru, i to jest faktycznie udane. Klimat niesamowity, ma w sobie coś niezwykłego. Podobnie jak ciekawi bohaterowie (czy bohaterzy?!) Akcja też nie pozostawia wiele do życzenia, nie jest monotonna ani oklepana, bo tego chyba jeszcze nie było. Przynajmniej ja nie słyszałam. Wątki są spójne, nawiązują do siebie i łączą się. Jednak książka jest ciut przewidywalna.
Nie umiem ocenić jej źle, ponieważ mam jakis sentyment w sobie ale przyznam, że liczyłam na więcej. Sam motyw opuszczonego domu jest tak ciekawy, że można na prawdę puścić wodzę fantazji! Trochę szkoda w jaki sposób został on tutaj potraktowany.
I są obrazki.
Przyznam szczerze, że gdybym miała ocenić tę książkę w kategorii horroru, za którą próbuje uchodzić dostałaby ona zero, a nawet ocenę ujemną. Jednak nie potrafię tego zrobić, ponieważ napisana jest ona bardzo przyzwoicie. Z tego co pamiętam jest tam nawet wstawka z Edgara Allana Poe.
Widzę że autorka bardzo starała się aby utrzymać ją chociaż w klimacie horroru, i to jest...
2012
Nic innego tylko położyć się i płakać. Chociaż sama nie wiem czego spodziewałam się biorąc do ręki książkę o chłopcu przebywającym na oddziale onkologii? Że magicznie ozdrowieje i wszystko będzie dobrze? Eh, dobrze wiedziałam do czego ona zmierza.
Jednak czytałam dzielnie. Nie szczędząc łez i uśmiechu, ponownie czując ucisk w dołku. Są książki które można czytać o każdej porze dnia i nocy gdziekolwiek się jest. Są też takie do których trzeba usiąść na spokojnie, w skupieniu mając pod dostatkiem czasu. "Oskar i pani róża" to ten drugi rodzaj książki. Niby nic, sto stron, chwila. Ale ta książka nie mogła być dłuższa. Wszystko co najważniejsze zostało w niej już zawarte. Nic nie jest zbędne a jednocześnie niczego nie brakuje.
Przemiana Oskara jest cudownie ukazana. Chłopiec dorasta na naszych oczach. Przechodzi chyba każdy etap który i my w życiu przejdziemy, ale co w tym dziwnego? Przecież żył on sto lat.
Nic innego tylko położyć się i płakać. Chociaż sama nie wiem czego spodziewałam się biorąc do ręki książkę o chłopcu przebywającym na oddziale onkologii? Że magicznie ozdrowieje i wszystko będzie dobrze? Eh, dobrze wiedziałam do czego ona zmierza.
Jednak czytałam dzielnie. Nie szczędząc łez i uśmiechu, ponownie czując ucisk w dołku. Są książki które można czytać o każdej...
2013
To jak można uśmiać się czytając przygody Geralta jest niemożliwe! Przeczytanie tej książki chyba jest moim przeznaczeniem. Zaczęło się od tego, że polonistka na której lekcje w pierwszej gimnazjum miałam zaszczyt chodzić porównała mnie do Jaska a moją przyjaciółkę do Geralta. Przyznam, że może nie polowałyśmy nigdy razem na diabła hasającego po polu ale coś może w tym być.
Postaci jest tu wiele, jednak każda z nich ma w sobie coś tak charakterystycznego że nie sposób o nich zapomnieć. Historie przeplatają się ze sobą, ale nie ma w nich zamętu, każda ma swoje miejsce oraz czas. Nie wspominając już o naszym Wiedźminie, do którego strasznie mnie ciągnie. Jest on postacią barwną, mimo tego jak niewiele mówi. Man of few words. Jednak to ile robi i w jaki sposób to robi wynagradza wszystko. Mężczyzna strasznie opanowany i spokojny, cholernie tajemniczy. Zdecydowany i pewny siebie, bardzo utalentowany. Taki który radzi sobie w każdej sytuacji i wychodzi z niej z twarzą. I do tego Jaskier, który pojawia się u jego boku dosyć często, ich przeznaczeniem jest spotkać się a jeden zawsze wie gdzie ten drugi prawdopodobnie się znajduje.
Jeszcze, tak mimochodem wspomnę o tym jak Andrzej Sapkowski wspaniale rzuca aluzje do starych powiedzeń czy wykorzystuje do bajki oraz baśnie do stworzenia swoich postaci.
-Dobranoc. - powiedział diabeł
To jak można uśmiać się czytając przygody Geralta jest niemożliwe! Przeczytanie tej książki chyba jest moim przeznaczeniem. Zaczęło się od tego, że polonistka na której lekcje w pierwszej gimnazjum miałam zaszczyt chodzić porównała mnie do Jaska a moją przyjaciółkę do Geralta. Przyznam, że może nie polowałyśmy nigdy razem na diabła hasającego po polu ale coś może w tym być....
więcej mniej Pokaż mimo to2014
NOWY WSPANIAŁY ŚWIECIE!
Siedziałam sobie spokojnie gdzieś w kącie korytarza, czytając gdy nagle usłyszałam darcie japy, że tak kolokwialnie powiem, dochodzące z drugiego końca korytarza. Ludzie z zawodówki szli na lekcję. "Elipsony półidioci" pomyślałam i czytałam dalej.
Do czego zmierzam? Ano do tego, że "podział" uwarunkowany w książce decyzją pewnych naukowców można zauważyć już dzisiaj. Profesorowie z wyższych uczelni, uczniowie prestiżowych szkół, prezesi wielkich korporacji - alfy. Można by nas tak dzielić bez końca. Tylko nas od ludzi w świecie Hulexey'ego różni jedno - możemy o sobie decydować w pełni świadomie. Nikt nie ma narzucone tego do jakiej szkoły powinien iść czy jaką szkołę podjąć. I trochę przeraża mnie to że są osoby które z góry skazują się na całe życie mycia garów.
Zauważyłam tutaj też jedną istotną rzecz - wszystkie wartości zostały wywrócone do góry nogami. Zwierzęce instynkty są tutaj na pierwszym miejscu, stają się one najważniejsze a jednocześnie coś tak naturalnego jak żyworodność jest tu czymś strasznym i ohydnym. "Jak pies!" krzyczała jedna z bohaterek.
Pojawił się tutaj też motyw z somą, z uzależnieniem od niej. No tak naród uzależniony, to naród łatwiejszy w kontrolowaniu. Przy okazji każdy jest szczęśliwy i nie powie złego słowa na władzę. Gdzieś już wystąpił taki przypadek. Nie w książce, nie w filmie. Tu na tym świecie. Jak się nie mylę, pewnego dnia ktoś postanowił rozpić naród rosyjski.
NOWY WSPANIAŁY ŚWIECIE!
Siedziałam sobie spokojnie gdzieś w kącie korytarza, czytając gdy nagle usłyszałam darcie japy, że tak kolokwialnie powiem, dochodzące z drugiego końca korytarza. Ludzie z zawodówki szli na lekcję. "Elipsony półidioci" pomyślałam i czytałam dalej.
Do czego zmierzam? Ano do tego, że "podział" uwarunkowany w książce decyzją pewnych naukowców można...
"Małego księcia" przeczytała dwa razy - kiedy miałam siedem lat i uznałam że ta bajka jest co najmniej dziwna i kiedy miałam piętnaście. I uznałam że ta bajka jest co najmniej cudowna.
Wszystko wydaje się być tam poukładane. Spokojne i zaplanowane. Podróż chociaż niezwykłą nie budziła we mnie jakiegoś niepokoju czy strachu, czytałam te książkę ze spokojem. Chociaż przyznam, że czytało mi się jej łatwo. Pierwsza książka tego typu, próbowałam zrozumieć wszystko za pierwszym razem, czasami siliłam się na dosłowność. A okazało się że dopiero po poznaniu wszystkich bohaterów mogłam określić kto był jego przyjacielem, miłością, doradcą. Kto kogo symbolizował.
Teraz o niej myślę i uznaję że jest to kilka pięknych słów o miłości, przyjaźni i życiu. O naszych priorytetach, o tym co powinno nimi być. A wszystko to widziane z perspektywy dziecka, dla którego świat który je otacza jest taki prosty i łatwy, więc nie rozumie on pewnych kwestii. Chociaż.. Po głębszym zastanowieniu mogę założyć się z każdym z Was, że większość dorosłych też ich nie rozumie.
"Małego księcia" przeczytała dwa razy - kiedy miałam siedem lat i uznałam że ta bajka jest co najmniej dziwna i kiedy miałam piętnaście. I uznałam że ta bajka jest co najmniej cudowna.
Wszystko wydaje się być tam poukładane. Spokojne i zaplanowane. Podróż chociaż niezwykłą nie budziła we mnie jakiegoś niepokoju czy strachu, czytałam te książkę ze spokojem. Chociaż...
Łe Jezusie, czego to ja się o nim nie nasłuchałam? Że bez polotu, że teksty pod gimbaze układane. Tak, faktycznie tak jest teraz. Ale ta książka nie jest jakaś tragiczna. Owszem, do mistrzostwa to jej daleko ale po co od razu spisywać ją na straty?
Są kwestie które przedstawił on bardzo barwnie i ciekawie. A szczególnie wątek o mojej przyszłości. I o dziwno nie powiedział mi nic innego niż moja mama czy inne ciotki. Że mam się uczyć, bo to moje życie i nikt za mnie go nie przeżyje. Że bez studiów nie zrobię nic, a żeby się na nie dostać i PRZEDE WSZYSTKIM na nich utrzymać już teraz powinnam zacząć wykształć w sobie systematyczność.
Oczywiście nie obyło się bez paru infantylnych żartów, ale pamiętajmy że on starał trafić się do wszystkich. I moim zdaniem, głównym powodem dla którego został tak odebrany, to filmiki jakie pojawiają się na jego koncie. A książkę polecam serdecznie.
Łe Jezusie, czego to ja się o nim nie nasłuchałam? Że bez polotu, że teksty pod gimbaze układane. Tak, faktycznie tak jest teraz. Ale ta książka nie jest jakaś tragiczna. Owszem, do mistrzostwa to jej daleko ale po co od razu spisywać ją na straty?
więcej Pokaż mimo toSą kwestie które przedstawił on bardzo barwnie i ciekawie. A szczególnie wątek o mojej przyszłości. I o dziwno nie powiedział...