-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant1
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński2
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2024-01-19
2023-12-31
2023-12-29
2023-05-27
2020-09-11
2022-06-01
2016-10-15
2016-10-31
2017-02-26
2017-12-12
Jestem zachwycona - pierwsza powieść detektywistyczna Kinga i od razu hit! Bardzo mi się podobała, wciąga od samego początku do końca (w przeciwieństwie do wielu powieści autora, które "rozkręcają się" dopiero pod koniec). Już nie mogę się doczekać lektury kolejnych tomów!
Jestem zachwycona - pierwsza powieść detektywistyczna Kinga i od razu hit! Bardzo mi się podobała, wciąga od samego początku do końca (w przeciwieństwie do wielu powieści autora, które "rozkręcają się" dopiero pod koniec). Już nie mogę się doczekać lektury kolejnych tomów!
Pokaż mimo to2017-12-23
To moja pierwsza książka Gerritsen i muszę przyznać, że była diabelnie wciągająca. Skojarzyła mi się z twórczością Thomasa Harrisa.
Co do fabuły, to zawiódł mnie jedynie finał głównego wątku miłosnego, bo kompletnie mu nie kibicowałam! O ile w tej parze strona męska budziła moją sporą sympatię, to żeńskiej nie znosiłam. Ci co czytali będą wiedzieli o co chodzi!
To moja pierwsza książka Gerritsen i muszę przyznać, że była diabelnie wciągająca. Skojarzyła mi się z twórczością Thomasa Harrisa.
Co do fabuły, to zawiódł mnie jedynie finał głównego wątku miłosnego, bo kompletnie mu nie kibicowałam! O ile w tej parze strona męska budziła moją sporą sympatię, to żeńskiej nie znosiłam. Ci co czytali będą wiedzieli o co chodzi!
2018-03-18
Muszę przyznać, że nie pamiętam kiedy ostatnio książka porwała mnie tak bardzo, jak "Znalezione nie kradzione". Moim zdaniem jest świetna. King wspaniale spisuje się jako autor kryminałów i nie mogę doczekać się kolejnych pozycji tego gatunku, które wyjdą spod jego ręki. Na razie, wśród moich czytelniczych planów na najbliższą przyszłość znalazł się "Koniec warty" - stanowiący ostatnią część trylogii o Billu Hodgesie (dlaczego mam przeczucie, że tytuł zwiastuje smutne zakończenie? :( )
Warto tutaj podkreślić mistrzostwo w kreacji czarnego charakteru. Morris Bellamy należy do moich ulubionych antybohaterów. Mimo, że jest zły do szpiku kości, darzę go autentyczną sympatią. Sama nie wiem dlaczego, ale to prawda. Myślę, że to najlepszy dowód na to, że tworząc tę postać autor odwalił kawał dobrej roboty. Wszystko to sprawia, że od książki po prostu nie sposób się oderwać.
Muszę przyznać, że nie pamiętam kiedy ostatnio książka porwała mnie tak bardzo, jak "Znalezione nie kradzione". Moim zdaniem jest świetna. King wspaniale spisuje się jako autor kryminałów i nie mogę doczekać się kolejnych pozycji tego gatunku, które wyjdą spod jego ręki. Na razie, wśród moich czytelniczych planów na najbliższą przyszłość znalazł się "Koniec...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-04-03
2018-04-11
No, no jestem pod dużym wrażeniem. "Pamiętnik diabła" pochłonęłam niesamowicie łapczywie.
Na początku podchodziłam do lektury z dystansem. Nieco irytował mnie język powieści, postać głównego bohatera wydawała się bezbarwna. Do czasu gdy nie zaczęliśmy "grzebać" w przeszłości Kuby Sobańskiego. Wtedy dopiero akcja ruszyła pełną parą. Okazało się, że nic nie jest takie, jakim wydaje się na pierwszy rzut oka. Bohater nabrał barw, i to jaskrawych. Pewnie niektórzy zarzucą autorowi schematyczne podejście do kwestii psychopatologii seryjnego mordercy. Dla mnie jednak, był to istotny element - bez niego mój analityczny umysł po prostu nie "kupiłby" tej historii.
Widać, że autor inspirował się osobą Teda Bundy'ego oraz Patricka Batemana z kultowego "American Psycho". Zaowocowało to powstaniem świetnego thrillera psychologicznego. Książka zasługuje na uwagę, tym bardziej, że jest to debiutancka powieść Adriana Bednarka. Dotychczas nieufnie podchodziłam do publikacji polskich autorów. Myślę, że zmieni się to po szalonej przygodzie z "Pamiętnikiem diabła".
Na koniec muszę powiedzieć, że rozbawiły mnie dokładne opisy ubioru każdego z bohaterów. No i te trampki - wszechobecne :)
No, no jestem pod dużym wrażeniem. "Pamiętnik diabła" pochłonęłam niesamowicie łapczywie.
Na początku podchodziłam do lektury z dystansem. Nieco irytował mnie język powieści, postać głównego bohatera wydawała się bezbarwna. Do czasu gdy nie zaczęliśmy "grzebać" w przeszłości Kuby Sobańskiego. Wtedy dopiero akcja ruszyła pełną parą. Okazało się, że nic nie jest takie,...
2018-04-25
To moje pierwsze spotkanie z twórczością tej amerykańskiej autorki i wspominać je będę bardzo pozytywnie. Pewnej sylwestrowej nocy młody kierowca limuzyny zauważa ciało dziewczyny wypadające z bagażnika samochodu przed nim. Wszystkie to dzieje sie bardzo szybko, jednak widok jest szokujący. Zwłoki kobiety są w strasznym stanie, co dodatkowo utrudnia jej identyfikację. W związku z tym zostaje okrzyknięta mianem Zombi Doe. Gdy wreszcie uda się zidentyfikować ofiarę, okaże się, że podejrzanych o dokonanie tej przerażającej zbrodni nie brakuje. Wydaje się, że ze sprawą może mieć coś wspólnego nieuchwytny seryjny morderca zwany Doc'em Holiday'em.
Istotne elementy akcji rozgrywają się w środowisku nastolatków - zamordowana dziewczyna była w końcu ich rówieśniczką. Detektywi Kovac i Liska staną przed nie lada wyzwaniem. Autorka umiejętnie podrzuca tropy, by nawet najbardziej doświadczony miłośnik powieści kryminalnych nie zdemaskował przedwcześnie całej intrygi. Książka ma dość pokaźne gabaryty, ale pochłania się ją jednym tchem.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością tej amerykańskiej autorki i wspominać je będę bardzo pozytywnie. Pewnej sylwestrowej nocy młody kierowca limuzyny zauważa ciało dziewczyny wypadające z bagażnika samochodu przed nim. Wszystkie to dzieje sie bardzo szybko, jednak widok jest szokujący. Zwłoki kobiety są w strasznym stanie, co dodatkowo utrudnia jej identyfikację. W...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-10-25
Czy warto było odbyć tę "podróż w ciemność"? Moim zdaniem tak, jak najbardziej. Czytając o sprawach kryminalnych, nieraz zastanawiało mnie, w jaki sposób na podstawie samego obrazu sceny zbrodni można z dużym prawdopodobieństwem podać charakterystykę sprawcy, uwzględniającą takie szczegóły jak wykonywany zawód, zainteresowania czy cechy wyglądu. Ta pozycja w sposób wyczerpujący odpowiada na powyższe pytania, prowadząc czytelnika metodycznie, krok po kroku do logicznych wniosków.
Ogólnie treść książki można podzielić na kilka części. Po wstępnych uwagach następuje obszerne opracowanie poświęcone tematyce zbrodni popełnianych na dzieciach. Zagadnienie omówiono w sposób kompleksowy; od przytoczenia przykładowych spraw, poprzez wnikliwą analizę psychologiczną różnych typów sprawców dopuszczających się takich potworności oraz szereg rad dla rodziców (wraz z konkretnymi propozycjami technik wychowawczych, mających zapewnić dziecku bezpieczeństwo). Kolejną częścią książki jest szczegółowe przedstawienie przypadku Suzanne Collins i gehenny jej rodziny, w walce o sprawiedliwość. Zwraca to uwagę na pewne niedoskonałości amerykańskiego systemu sądowniczego, do czego autor konsekwentnie nawiązuje w kolejnych rozdziałach. Wreszcie, w końcowym podsumowaniu znajdziemy dyskusję na temat zasadności kary śmierci oraz sensu resocjalizacji skazanych.
Jedyne co mogłabym zarzucić książce, to nieco chaotyczne przedstawienie treści. Rozdziały są długie, nawał wiadomości aż prosi się o lepsze uporządkowanie. Jednak jest to zaledwie drobnostka, biorąc pod uwagę wartość merytoryczną pozycji.
Czy warto było odbyć tę "podróż w ciemność"? Moim zdaniem tak, jak najbardziej. Czytając o sprawach kryminalnych, nieraz zastanawiało mnie, w jaki sposób na podstawie samego obrazu sceny zbrodni można z dużym prawdopodobieństwem podać charakterystykę sprawcy, uwzględniającą takie szczegóły jak wykonywany zawód, zainteresowania czy cechy wyglądu. Ta pozycja w sposób...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-07-12
Jak wykryć kłamstwo w czasie przesłuchania? Co sprawiło, że dorosły facet obsesyjnie przywiązał się do torby wielokrotnego użytku z supermarketu? Po czym rozpoznać, że podejrzany symuluje chorobę psychiczną w nadziei na łagodniejszy wyrok? Jaka historia stoi za zasuszonym ludzkim palcem ukrytym w pudełku z bateriami w jednej z cel więzienia? Kerry Daynes jako psycholog sądowy z wieloletnim doświadczeniem odpowie w swojej książce na te, i wiele innych pytań.
Początkowo myślałam, że pozycja będzie czymś w rodzaju podręcznika do psychologii sądowej, pisanego z punktu widzenia praktyka. Nic bardziej mylnego. "Oko w oko ze złem" to coś pomiędzy wybiórczą autobiografią a wspomnieniami autorki. Napisana w nieco gawędziarskim stylu przybliża wydarzenia, które ukształtowały ją jako terapeutkę i człowieka. Większość opowieści dotyczy życia zawodowego, nie brakuje jednak akcentów prywatnych. Kerry jest feministką (co dało się wyczytać między wierszami) i aktywistką działającą na rzecz ofiar przemocy. W pewnym momencie stwierdziła, że ma dość przyglądania się wadliwemu systemowi i postanowiła zacząć działać. Mam wrażenie, że ta książka jest częścią jej manifestu.
Pozycja prezentuje całą galerię osobliwości, których wspólnym mianownikiem jest ból. Ból fizyczny, którego następstwem jest cierpienie psychiczne. Znajdziemy tutaj ofiary przemocy, gwałtów, molestowania, defektów neurologicznych... Z jednej strony przemyślenia autorki zdają się nie być niczym odkrywczym. Chyba każdy wie, że ludzi nie należy szufladkować, oceniać po pozorach czy stygmatyzować. A jednak... "coś" jest w tej książce.
Jak wykryć kłamstwo w czasie przesłuchania? Co sprawiło, że dorosły facet obsesyjnie przywiązał się do torby wielokrotnego użytku z supermarketu? Po czym rozpoznać, że podejrzany symuluje chorobę psychiczną w nadziei na łagodniejszy wyrok? Jaka historia stoi za zasuszonym ludzkim palcem ukrytym w pudełku z bateriami w jednej z cel więzienia? Kerry Daynes jako psycholog...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-02-10
2021-08-31
Dziś na tapet biorę "Wołyńską grę", czyli debiut Justyny Białowąs od Wydawnictwa Znak. Podziwiam autorkę za ogrom pracy włożonej w przygotowanie merytoryczne, bo aspekty historyczne są tu kluczowe i bardzo rozbudowane. W bonusie dostajemy intrygę kryminalną. Jednak po kolei.⠀
⠀
Jagoda cały swój czas poświęca pracy w korporacji. Projekty, spotkania, terminy - to jej codzienność. Po pracy tylko ciasna (ale własna) kawalerka z kwiatkami na balkonie. ⠀
W pewnym momencie zaczynają prześladować ją dziwne przeczucia i znaki związane ze Zbrodnią Wołyńską. A jednak jest to ostatnia rzecz o której dziewczyna chce myśleć, bo ojciec całe życie intensywnie edukował ją w tym zakresie, ze względu na rodzinną historię. Tymczasem w podejrzanych okolicznościach ginie polski działacz, pracujący nad rekonstrukcją rzezi wołyńskiej.
Wkrótce Jagoda podejmuje spontaniczną decyzję o wyjeździe do Sanoka wraz ze znajomym z pracy. Tam ich losy splatają się z losami kilkorga Ukraińców. Początkowo nic nie wskazuje, że bohaterowie wpakowali się w sam środek afery na potężną skalę. Afery wywołanej przez pielęgnowane latami, niezabliźnione rany. Pragnienie odwetu. Takie akcje nigdy nie są dobrym pomysłem. I nigdy nie kończą się dobrze. Ginie kolejna osoba. Kto będzie następny? ⠀
⠀
Pierwszym co rzuca się w oczy jest wielogłosowa narracja. Akcję poznajemy z perspektywy kilkorga bohaterów, co daje szansę zagłębienia się w ich myśli i uczucia. Nieco ryzykowny zabieg przy debiucie, ale moim zdaniem autorka świetnie sobie poradziła z tym wyzwaniem. Bohaterowie są przekonujący i barwni. Akcja jest zdecydowanie zdominowana przez dialogi. ⠀
W sumie to skłamałam. W pierwszej kolejności w oczy rzuca się oczywiście piękna okładka, która sprawiła, że tak naprawdę zwróciłam na książkę uwagę. Z jakiegoś powodu zinterpretowałam ją jako wskazówkę, że w środku uświadczymy sporo słowiańskich motywów. Myliłam się jednak. Oprócz będącego tłem niektórych wydarzeń festynu pieśni ludowej i koszul z wyszywankami noszonych dumnie przez ukraińskich nacjonalistów, wyżej wspomnianych motywów brak. Przyznam, że był to dla mnie lekki zawód, ale w końcu sama jestem sobie winna - oceniłam książkę po okładce.⠀
Tematy historyczne znacząco zdominowały dialogi - zwłaszcza w pierwszej połowie. Często rozmowa bohaterów polega na tym, że jeden wykłada zawiłości historyczne drugiemu. Albo bohaterowie dyskutują / kłócą się i każdy przedstawia przeszłość z perspektywy własnego narodu. Jest tego naprawdę dużo. Z jednej strony rozumiem - celem było nakreślenie tła historycznego. Jednak faktem jest, że to potrafi zmęczyć, szczególnie jeśli oczekiwaliśmy typowego kryminału. Wątek kryminalny stanowi raczej tło wydarzeń i zdecydowanie nie jest tu najważniejszy. ⠀
Książka liczy sobie ponad 600 stron, czyli sporo. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że opisane wydarzenia rozgrywają się w trakcie dwóch dni, to możemy mieć już jako takie wyobrażenie o tempie akcji. Moim zdaniem pozycja spokojnie mogłaby być krótsza. Przyznaję, że czytałam ją długo i trochę mnie zmęczyła. ⠀
Jednak książka nie jest zła, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę, że to debiut. Porusza ważną i trudną tematykę. Spodobało mi się ostateczne rozwiązanie problemu. Wątek miłosny także jak najbardziej na plus. Podsumowując, osoby oczekujące typowego kryminału, mogą być zawiedzione. Uważam, że nie jest to propozycja dla każdego. Powinna jednak usatysfakcjonować miłośników historii, zwłaszcza osoby zainteresowane relacjami polsko-ukraińskimi.
Dziś na tapet biorę "Wołyńską grę", czyli debiut Justyny Białowąs od Wydawnictwa Znak. Podziwiam autorkę za ogrom pracy włożonej w przygotowanie merytoryczne, bo aspekty historyczne są tu kluczowe i bardzo rozbudowane. W bonusie dostajemy intrygę kryminalną. Jednak po kolei.⠀
⠀
Jagoda cały swój czas poświęca pracy w korporacji. Projekty, spotkania, terminy - to jej...
2021-06-15
Przemysław Piotrowski zdradził, że "Krew z krwi" jest dla niego powieścią najbardziej osobistą. I powiem Wam, że to się czuje. Jednak nie chodzi o to, że książka traktuje o chorym dziecku, ale o sposób prezentacji relacji ojca z synem. W czasie lektury naszło mnie odczucie, że te elementy są prawdziwe, wydarte prosto z serca. Odniosę się jeszcze do tego elementu w dalszej części recenzji. ⠀
⠀
Daniel Adamski jest mało znanym pisarzem kryminałów, który wychowuje samotnie śmiertelnie chorego syna. Pięcioletni Leoś cierpi na rdzeniowy zanik mięśni, a do tego w jego mózgu zdiagnozowano złośliwy nowotwór. Matka chłopca i żona Daniela opuściła rodzinę jakiś czas temu, udając się w podróż nie wiadomo gdzie. Jak widać pan Adamski ma w życiu zdrowo przerąbane.
Pewnego dnia, w niewielkiej odległości od miejsca zamieszkania pisarza dochodzi do morderstwa. Zbrodniarz kontaktuje się listownie z Danielem, i posuwając się do szantażu zmusza go do napisania kolejnej książki. Ceną za niespełnienie żądania będzie życie kolejnej ofiary. Wkrótce Adamski staje się dla policji głównym podejrzanym. Morderstwa dokonano dokładnie tak jak w jednej z jego książek, ponadto pisarz znał zmarłego i nie łączyły go z nim dobre stosunki. Tymczasem ginie kolejna ofiara. ⠀
⠀
W książce na pierwszy plan wysuwa się wątek śmiertelnej choroby dziecka. Dużo czytamy o cierpieniu chłopca i jego najbliższych, obserwujemy ojca, który z oddaniem walczy o małego Leosia. To okropnie przygnębiające. W zasadzie przez większą część fabuły skupiamy się na obserwowaniu ojca i syna podczas codziennych czynności: zabaw, spacerów, wizyt u lekarza. Właściwie książka ma w sobie nawet więcej z powieści obyczajowej, niż z kryminału. Tego ostatniego jest tak naprawdę jak na lekarstwo; nie poznajemy konkretnych szczegółów poszczególnych zbrodni, podejrzanych praktycznie nie ma. Wątek kryminalny stanowi jedynie tło wydarzeń.⠀
Dzięki narracji pierwszoosobowej możemy "wejść do głowy" głównego bohatera, poznać jego myśli, odczucia, lęki. Treść prezentowana jest w formie chaotycznego strumienia świadomości; zdania zazwyczaj są bardzo długie, często do głowy Adamskiego powraca ta sama myśli. Niektóre fragmenty zdań powtarzają się aż do znudzenia. Przyznaję, że czasami dziwnie mi się to czytało, bywały momenty, gdy ten strumień świadomości stawał się po prostu męczący. Z drugiej jednak strony taki zabieg pozwala na rozbudowanie warstwy psychologicznej utworu, poszerza pole do analizy zachowania bohatera. ⠀
⠀
A moim zdaniem jest co analizować, bo Daniel Adamski jest bohaterem wielowymiarowym. Z jednej strony współczujemy mu sytuacji rodzinnej, szanujemy i podziwiamy za poświęcenie jakie wkłada w opiekę nad ciężko chorym dzieckiem. Z drugiej, trudno go lubić, bywa niestabilny emocjonalnie, a swoim zachowaniem doprowadza do tego, że nie ufamy mu jako czytelnicy. Jego postawa budzi nieustanne wątpliwości.⠀
⠀
Ostateczne rozwiązanie zagadki pokrywało się z jedną z moich hipotez, więc generalnie udało mi się je przewidzieć. Podsumowując, mam mieszane odczucia w stosunku do tej pozycji. Za mało w niej kryminału, zbyt wiele dramatu rodzinnego. Jeśli jesteście gotowi na taki miks, to spróbować nie zaszkodzi.
Przemysław Piotrowski zdradził, że "Krew z krwi" jest dla niego powieścią najbardziej osobistą. I powiem Wam, że to się czuje. Jednak nie chodzi o to, że książka traktuje o chorym dziecku, ale o sposób prezentacji relacji ojca z synem. W czasie lektury naszło mnie odczucie, że te elementy są prawdziwe, wydarte prosto z serca. Odniosę się jeszcze do tego elementu w dalszej...
więcej mniej Pokaż mimo to
Po zeszłorocznym sukcesie rewelacyjnego serialu "Czarnobyl" temat ponownie odżył w umysłach wielu ludzi. Moim też. Zresztą wschodnie klimaty mocno mnie fascynują nie od dziś.⠀
⠀
Ponad trzydzieści lat po czarnobylskiej katastrofie teren zony jest intensywnie nawiedzany przez autokary ze zorganizowanymi wycieczkami, samozwańczych eksploratorów zwanych "stalkerami", czy miejscowych próbujących wynieść stamtąd co się da i puścić w dalszy obieg. Jedna z grup wycieczkowych dokonuje zatrważającego znaleziska - na jednym z budynków w Prypeci wywieszono ludzkie zwłoki. Ciało zaaranżowano w makabryczny sposób, niczym dzieło sztuki będące wytworem chorego umysłu.⠀
Ofiara zostaje zidentyfikowana jako syn rosyjskiego miliardera. Rozpoczyna się śledztwo, a właściwie dwa: oficjalne - prowadzone przez czarnobylską policję i prywatne - którym kieruje człowiek wynajęty przez ojca ofiary. Wiele wskazuje na to, że zbrodnia jest powiązana z podwójnym morderstwem z 26 kwietnia 1986 - dnia katastrofy w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. Tymczasem zwyrodnialec nie próżnuje - wciąż zostawia kolejne symboliczne wiadomości dla śledczych, a ofiar przybywa.⠀
⠀
Osadzenie akcji w Czarnobylu budziło pewne obawy co do nadużycia tego motywu poprzez stworzenie straszaka nie oddającego powagi należnej temu miejscu. W książce Morgana Audica doskonale zachowano równowagę podchodząc do tematu w należny mu sposób. Mało tego, w treści przemycono sporo wiadomości historycznych. Na uwagę zasługują również fragmenty przedstawiające obecną sytuację społeczno-polityczną na Ukrainie. Przyznaję, że pochłaniałam je z wielkim zainteresowaniem. Brawa dla autora za zaprezentowanie problemu w tak interesujący i przystępny sposób. To naprawdę bardzo mocny punkt książki.⠀
Postaci są tragiczne, naznaczone czarnobylskim piętnem już na zawsze. Noszacy w sobie traumę, którą pojąć potrafią tylko ci, których spotkał podobny los.⠀
Klimat powieści robi wrażenie. Z jednej strony trochę przypomina post-apo, ale jednocześnie to coś zupełnie innego, niemożliwego do oddania w żadnym innym miejscu na świecie.⠀Generalnie nie obraziłabym się, gdyby autor trochę bardziej powodził mnie za nos i popodrzucał mylne tropy... Ale to już chyba zbytnie czepialstwo z mojej strony ;) .
Podsumowując, "Jaskółki z Czarnobyla" uważam za prawdziwy majstersztyk. Niesamowicie wciągający, świetnie skonstruowany, dobrze przygotowany merytorycznie, wartościowy i inteligentny. Książka otrzymuje ode mnie wysoką ocenę. To perełka, którą gorąco polecam.
Po zeszłorocznym sukcesie rewelacyjnego serialu "Czarnobyl" temat ponownie odżył w umysłach wielu ludzi. Moim też. Zresztą wschodnie klimaty mocno mnie fascynują nie od dziś.⠀
więcej Pokaż mimo to⠀
Ponad trzydzieści lat po czarnobylskiej katastrofie teren zony jest intensywnie nawiedzany przez autokary ze zorganizowanymi wycieczkami, samozwańczych eksploratorów zwanych "stalkerami", czy...