rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Całkiem fajna, ale nie da się nie dostrzec pewnych mankamentów, takich jak papierowe postaci, czy chaotyczność opisów wizji. Za niezmiernie intetersującą kwestię uważam zwrócenie uwagi na nadużycia wobec kobiet, rolę kobiety w rodzinie i społeczeństwie i wreszcie 'women power' napełniającą serce i umysł po przeczytaniu. Biorąc pod uwagę meksykańskie pochodzenie autorki zaakcentowanie wspomnianych problemów nabiera szczególnego znaczenia

Całkiem fajna, ale nie da się nie dostrzec pewnych mankamentów, takich jak papierowe postaci, czy chaotyczność opisów wizji. Za niezmiernie intetersującą kwestię uważam zwrócenie uwagi na nadużycia wobec kobiet, rolę kobiety w rodzinie i społeczeństwie i wreszcie 'women power' napełniającą serce i umysł po przeczytaniu. Biorąc pod uwagę meksykańskie pochodzenie autorki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

1. Pasażer - 8/10
2. Zielone Dzieci - 6/10
3. Przetwory - 7/10
4. Szwy - 6/10
5. Wizyta - 5/10
6. Prawdziwa historia - 7/10
7. Serce - 5/10
8. Transfugium - 4/10
9. Góra Wszystkich Świętych - 8/10
10. Kalendarz ludzkich świąt - 4/10

1. Pasażer - 8/10
2. Zielone Dzieci - 6/10
3. Przetwory - 7/10
4. Szwy - 6/10
5. Wizyta - 5/10
6. Prawdziwa historia - 7/10
7. Serce - 5/10
8. Transfugium - 4/10
9. Góra Wszystkich Świętych - 8/10
10. Kalendarz ludzkich świąt - 4/10

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Zanim sięgniemy po tę książkę powinniśmy zdać sobie sprawę, że nie jest ona po prostu analizą sprawy true crime. W moim odczuciu to coś na kształt autobiografii autorki, będącej jednocześnie formą autoterapii traumy molestowania w dzieciństwie. Sprawa Jeremy'ego Guillory'ego stanowi jedynie punkt odniesienia do własnych poszukiwań, porządkowania emocji i wspomnień.

Zanim sięgniemy po tę książkę powinniśmy zdać sobie sprawę, że nie jest ona po prostu analizą sprawy true crime. W moim odczuciu to coś na kształt autobiografii autorki, będącej jednocześnie formą autoterapii traumy molestowania w dzieciństwie. Sprawa Jeremy'ego Guillory'ego stanowi jedynie punkt odniesienia do własnych poszukiwań, porządkowania emocji i wspomnień.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Generalnie moim skromnym zdaniem najlepszym elementem książki było posłowie.

Generalnie moim skromnym zdaniem najlepszym elementem książki było posłowie.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Niestety, przez większość czasu lektura była drogą przez mękę. Bardzo nużący, opisowy styl narracji - pozbawiony jakichkolwiek konkretnych informacji / nie oddający głosu bohaterkom. Przez to ciężko było się zaangażować. Zdania przepoetyzowane, pełne zbędnych porównań, metafor. Zdecydowanie nie jest to propozycja dla mnie. Może jestem już za stara, ale z drugiej strony ciężko mi sobie wyobrazić nastolatka zachwycającego się tym dziełem .

Niestety, przez większość czasu lektura była drogą przez mękę. Bardzo nużący, opisowy styl narracji - pozbawiony jakichkolwiek konkretnych informacji / nie oddający głosu bohaterkom. Przez to ciężko było się zaangażować. Zdania przepoetyzowane, pełne zbędnych porównań, metafor. Zdecydowanie nie jest to propozycja dla mnie. Może jestem już za stara, ale z drugiej strony...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jeśli mnie znacie, to wiecie, że uwielbiam twórczość Roberta Ziębińskiego. Czy "Metro" stanie się moim nowym faworytem w dorobku pisarza? Powiem krótko: niestety nie. Dlaczego? Już spieszę z wyjaśnieniem.

Warszawa szykuje się na otwarcie budowy trzeciej linii metra. Tymczasem wśród planistów projektu narastają wątpliwości: czy to na pewno bezpieczne? Może należałoby jeszcze raz przeanalizować potencjalne zagrożenia? W praktyce nie ma na to szans; chciwi karierowicze nie zaryzykują strat finansowych, jakie niosłoby za sobą opóźnienie prac.
Ziszczają się najgorsze obawy; rozpoczęcie odwiertu skutkuje serią eksplozji, które doprowadzają do zawalenia się stropu tunelu aktywnie użytkowanego przez metro. Pasażerowie podróżujący w wagonach zostają uwięzieni pod ziemią. Podczas gdy ocaleli z katastrofy walczą o życie, próbując wydostać się na powierzchnię, na górze trwają polityczne przepychanki.

Książka składa się z dwóch części: pierwsza opisuje wydarzenia bezpośrednio poprzedzające katastrofę, natomiast druga to, co miało miejsce po eksplozji. Historię opowiedziano minuta po minucie (autentycznie, z podaniem dokładnego czasu), co sprzyja utrzymaniu czytelnika w napięciu.

Wydarzenia obserwujemy z perspektywy kilku bohaterów: planistów, polityków, grupy uwięzionej pod ziemią... Niektórych poznajemy tylko po to, by za chwilę obserwować ich śmierć. Inni towarzyszą nam od pierwszych stron, do samego końca. Szczególnie na początku pojawia się bardzo wiele nowych postaci; wymienienie ich z imienia i nazwiska może sugerować, że są istotne dla fabuły i warte zapamiętania, ale to zmyłka - za chwilę przyjdzie nam się z nimi pożegnać.

U tych najważniejszych postaci w pewnym stopniu rozwinięto portrety psychologiczne (na ile tylko pozwoliła dość krótka opowieść). Przeszkadzała mi jednak ich zerojedynkowość; czarne charaktery wydają się nieludzko złe, natomiast ci "dobrzy" są jednoznacznie pozytywni (jedyny wyjątek stanowi główna bohaterka, która ze względu na trudną przeszłość robi złe rzeczy, pozostając przy tym dobrą osobą).

W książce jest kilka świetnych scen, które bardzo skojarzyły mi się z serią "Oszukać przeznaczenie". Wiecie co mam na myśli? Coś wybucha, wprawiając w ruch coś innego, co z kolei wpływa na kolejną rzecz. W efekcie tworzy się mała reakcja łańcuchowa, w której przewrócenie każdej kolejnej płytki domina niesie za sobą nowe ofiary. Te sceny są jedną z mocniejszych stron książki.

Mimo wszystko czegoś mi w tej powieści brakuje. Świeżo po zakończeniu lektury przepełniała mnie mieszanka zawodu i niedosytu. Gdzie te emocje, gdzie to napięcie? Prawda, że miałam ekstremalnie wysokie oczekiwania, ale... tak to już jest jak sięgasz po dzieło swojego topowego autora.

Na pewno nie jest to zła książka, technicznie jak najbardziej poprawnie napisana. Wszystko jest na swoim miejscu, każdy szczegół ma znaczenie, poszczególne cegiełki łączą się w zwarty mur. Po prostu między mną i "Metrem" nie zaiskrzyło, tak się czasami zdarza, trudno... Dlatego odstąpię od polecania, chcecie to sięgajcie, nie chcecie to sobie darujcie ;)

Jeśli mnie znacie, to wiecie, że uwielbiam twórczość Roberta Ziębińskiego. Czy "Metro" stanie się moim nowym faworytem w dorobku pisarza? Powiem krótko: niestety nie. Dlaczego? Już spieszę z wyjaśnieniem.

Warszawa szykuje się na otwarcie budowy trzeciej linii metra. Tymczasem wśród planistów projektu narastają wątpliwości: czy to na pewno bezpieczne? Może należałoby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Michael McDowell wsławił się przede wszystkim stworzeniem scenariusza do kultowego filmu Tima Burtona pt. "Sok z żuka". Co tu dużo mówić, to jeden z filmów mojego dzieciństwa. Jeden z tych, które (obok "Poltergeista", "Edwarda Nożycorękiego", a później także "Omena" i paru innych) w pewnym stopniu mnie ukształtowały. W wywiadzie odnoszącym się do "Żywiołaków" McDowell powiedział: "Postrzegam wszechświat w kategoriach żartu i to z nas się śmieją. Poprzez horror mogę wyrazić to w najpełniejszy sposób". Tak, tak.

Po pogrzebie seniorki rodu Savage'ów cała rodzina (wraz z wżenionymi w nią McCray'ami) planuje udać się do swoich letnich posiadłości. Beldame, to trzy stare, wiktoriańskie wille usytuowane na cyplu, otoczonym z trzech stron wodą. Jeden dom jest własnością Savage'ów, drugi należy do McCray'ów, a trzeci... nie wiadomo. W każdym razie dom i tak nie nadaje się do użytku, bo został pochłonięty przez wydmę i zasypany. Nastoletnia India McCray zauważa, że wszyscy trzymają się od niego z daleka, a czasem nawet boją się spojrzeć w jego kierunku. Dziewczynka czuje, że za tym wszystkim kryje się coś więcej, ale dorośli milczą jak zaklęci, ograniczając się do ostrzeżeń. Gdy ciekawość bierze górę i India wspina się na wydmę, by zajrzeć przez okno na piętrze, dostrzega coś, co teoretycznie nie ma prawa istnieć... A to dopiero początek koszmaru...

Czas spędzony przy lekturze był bardzo udany. Zwłaszcza ostatnia część wciągnęła mnie bez reszty (poza standardowymi rozdziałami, książkę podzielono na cztery części). Co prawda akcja rozwija się dosyć leniwie, ale czego spodziewać się w klimatach upalnego lata i wypoczynku na plaży? No właśnie, ta pozycja jest idealnie wakacyjna. Biały piasek, gorąca woda i rozkoszne nicnierobienie. Aż chciałoby się zawyć w bolesnej tęsknocie za latem.

Jeśli spojrzeć na "Żywiołaki" przez pryzmat "Soku z żuka", to już na pierwszy rzut oka widać cechy wspólne. A przecież to dwie zupełnie inne historie. Po pierwsze, stary tajemniczy dom. Wrażliwa nastolatka, dostrzegająca więcej niż pozostali. Chciwi ludzie pragnący pogrzebać miejsce z duszą i historią. Rodzina. Śmierć.

Skoro już mowa o bohaterach, to są oni horrorowo-stereotypowi. Podejście typu: "W tym miejscu jest coś przerażającego i cholernie się tego boję. W niewyjaśnionych okolicznościach zginęło tu kilkoro członków mojej rodziny. To co, wybieramy się tam na wakacje?" aż kłuje w oczy. Choć podejrzewam, że był to celowy zabieg. W "Żywiołakach" sporo elementów jest zhiperbolizowanych. Chociażby relacja Indii i jej ojca.

Jeśli lubicie historie o nawiedzionych domach, a niesamowity, bardzo obrazowo ukazany klimat sielskiej enklawy Beldame brzmi dla Was zachęcająco, to koniecznie musicie sięgnąć po tę powieść. Zaryzykowałabym nawet polecenie pozycji dla odbiorców young adult.

Michael McDowell wsławił się przede wszystkim stworzeniem scenariusza do kultowego filmu Tima Burtona pt. "Sok z żuka". Co tu dużo mówić, to jeden z filmów mojego dzieciństwa. Jeden z tych, które (obok "Poltergeista", "Edwarda Nożycorękiego", a później także "Omena" i paru innych) w pewnym stopniu mnie ukształtowały. W wywiadzie odnoszącym się do "Żywiołaków" McDowell...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Iza Michalewicz, nagradzana reporterka śledcza przychodzi do nas z zupełnie nową serią true crime. Kryminalne biografie miast mają zapoznać czytelników z przekrojem najgłośniejszych spraw z danego obszaru. Na pierwszy ogień idzie Wrocław.

Sześć rozdziałów, sześć różnych historii. Prawie 450 stron tekstu. Gratka dla każdego fana prawdziwych zbrodni. Poniżej krótki zarys omawianej tematyki (według rozdziałów):
1. Młoda kobieta do szaleństwa zakochuje się w żonatym koledze z pracy. Niestety, uczuciem tym podpisuje wyrok na siebie i ich nienarodzone dziecko.

2. Niepozorny informatyk od wielu lat przeżywa fascynację piękną supermodelką. Precyzując: fascynację czysto platoniczną. Gdy dowiaduje się, że kobieta przyjeżdża do Polski, postanawia zobaczyć się z nią osobiście. Na spotkanie zabiera nóż.

3. Szanowany lekarz zdradza żonę z młodą lekarką pogotowia, w którym sam pracuje. Kochanka pragnie posiąść mężczyznę na własność. Aby to osiągnąć opracowuje plan eliminacji przeszkody.

4. Czy Krystian Bala naprawdę zamordował znajomego żony, a następnie opisał to w swojej książce pt. "Amok"?

5. Pięć ofiar, których nie łączy kompletnie nic. Jeden pistolet maszynowy typu "Skorpion". I jeden sprawca. Rzadko przytaczana sprawa polskiego seryjnego mordercy. Nie mylić ze Skorpionem z Pomorza.

6. Piękna studentka wychodzi z klubu z trzema nowo poznanymi mężczyznami. Wkrótce jej ciało oddaje jeden z wrocławskich stawów.

Wszystkie sprawy łączy miasto - Wrocław, ale również przedział czasowy, obejmujący lata 1990-2001. Historie uporządkowano chronologicznie, zaczynamy od tej z samego początku lat dziewięćdziesiątych. Większość to głośne i szeroko komentowane sprawy, ale te z dwóch ostatnich rozdziałów były dla mnie nowością. Sporym zaskoczeniem okazała się sprawa seryjnego mordercy, o której nie słyszałam nigdy wcześniej.

Autorka jest profesjonalistką w każdym calu; dowodzi tego rzetelna i szczegółowa prezentacja faktów, poprzedzona skrupulatną analizą akt. Uwagę zwraca również sposób przedstawienia sprawy; wychodzimy od samej zbrodni, by następnie po kolei odkrywać co do niej doprowadziło. Pozwala to zainteresować czytelnika już od początku rozdziału i zwiększyć jego zaangażowanie w czasie lektury.

Książkę polecam zwłaszcza osobom początkującym w tematyce true crime. Chociaż podejrzewam, że dzięki bardzo szczegółowemu omówieniu historii, nawet bardziej doświadczeni poszukiwacze dowiedzą się czegoś nowego.

Iza Michalewicz, nagradzana reporterka śledcza przychodzi do nas z zupełnie nową serią true crime. Kryminalne biografie miast mają zapoznać czytelników z przekrojem najgłośniejszych spraw z danego obszaru. Na pierwszy ogień idzie Wrocław.

Sześć rozdziałów, sześć różnych historii. Prawie 450 stron tekstu. Gratka dla każdego fana prawdziwych zbrodni. Poniżej krótki zarys...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Więzienia są pełne "niewinnych" - powie to każdy, kto ma do czynienia z wymiarem sprawiedliwości". No właśnie, a co jeśli pomyłki wymiaru sprawiedliwości faktycznie się zdarzają? Na pewno każdy z nas zna sprawę Tomasza Komendy. Nieliczni zdają sobie sprawę, że nie jest to odosobniony przypadek. Książka Ludmiły Anannikovej otwiera oczy na przerażającą prawdę.

W książce omówiono cztery sprawy potencjalnie niewinnie skazanych. Bohaterem jednego rozdziału uczyniono system, na końcu zaś znalazła się pokrzepiająca historia z happy endem. Poniżej krótkie zarysowanie tematyki prezentowanej w rozdziałach:
1. Krzysztof Mrugała, właściciel kantoru z Buska Zdroju, został zamordowany w 2004 roku. Podejrzewano żonę, która nie doczekała procesu, bo zmarła w areszcie. Do dziś w więzieniu siedzi dwoje współoskarżonych o tę zbrodnię. ⠀
Czy faktycznie są winni? Autorka dowodzi, że o pewności nie może być mowy. Anannikova przeprowadza dziennikarskie śledztwo, znajdując nowe powiązania i proponując hipotezy.

2. Tłokinia Wielka, mała wieś w województwie wielkopolskim. Dwie kobiety, matka i córka, zostają zamordowane we własnym domu. Winą obarczono niepełnosprawnego intelektualnie Piotra Mikołajczyka. Mężczyznę skazano mimo braku jakichkolwiek dowodów przeciwko niemu. Opierano się jedynie na jego własnym przyznaniu do winy, które zresztą wkrótce próbował wycofać. Wszystko wskazuje, że w śledztwie dopuszczono się szeregu uchybień.

3. Rok 1998. W Giżycku ujawniono ciała dwóch braci. W śledztwie brak punktów zaczepienia, do czasu, gdy jeden ze świadków nie wytrzymuje i przyznaje się, wskazując przy tym czworo współwinnych. Czy faktycznie wszyscy potencjalni sprawcy stoją za zbrodnią? Istnieją co do tego poważne wątpliwości. A jednak zapadły wyroki.

4. Kiedy w październiku 2013 roku Daniel Giełda bawił się na koncercie Dezertera, nie mógł podejrzewać, że ta noc zaważy o jego dalszym życiu. Został oskarżony o napad z nożem na brata właściciela klubu, w którym odbywała się impreza. Mimo, że w czasie ataku przebywał w innym miejscu i ma na to dowody.

5. Bohaterem piątego rozdziału jest sam system. Skąd biorą się niesłuszne skazania w Polsce? Jakie wady wymiaru sprawiedliwości wymagają naprawy? Szczegółowa analiza obnaża smutną prawdę.

6. Historia człowieka, który po 12 odsiedzianych latach został uniewinniony. Daje nadzieję i stanowi pozytywny akcent na zakończenie trudnej podróży poprzez porażki polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Autorka w niesamowicie dogłębny i rzetelny sposób prezentuje sprawy, zwracając uwagę co po drodze poszło nie tak. Rozmawia ze świadkami, bada dokumenty, prowadzi własne śledztwo. Oddaje głos prokuratorom i sędziom, by sami opowiedzieli co stało za taką a nie inną decyzją. Dzięki temu uzyskujemy pełny obraz sytuacji. Ludmiła Anannikova nie referuje gotowych faktów, ale prezentuje postawę aktywnego badacza, który nie boi się zadawać pytań i dociekać prawdy.

Najgorsze, że los niesłusznie skazanych tak naprawdę nie interesuje nikogo z osób władnych, by w tej kwestii zainterweniować. W końcu sprawa zamknięta, statystyki się zgadzają, rozdano nagrody, awanse. Po co drążyć?
Na szczęście mamy organizacje takie, jak Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Niestety, działacze często spotykają się ze ścianą, a proces wykazywania niewinności jest długi i żmudny.

Prawda jest taka, że ta lektura może przestraszyć. Bo jeśli zdarzyło się to innym, którzy po prostu znaleźli się w złym miejscu o złym czasie, albo zostali pomówieni, to tak naprawdę może to spotkać każdego z nas. Nawet tych najbardziej praworządnych. Książka trudna pod względem emocjonalnym, ale jak najbardziej godna polecenia.

"Więzienia są pełne "niewinnych" - powie to każdy, kto ma do czynienia z wymiarem sprawiedliwości". No właśnie, a co jeśli pomyłki wymiaru sprawiedliwości faktycznie się zdarzają? Na pewno każdy z nas zna sprawę Tomasza Komendy. Nieliczni zdają sobie sprawę, że nie jest to odosobniony przypadek. Książka Ludmiły Anannikovej otwiera oczy na przerażającą prawdę.

W książce...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Zrecenzowanie "Tego drugiego" okazało się wyzwaniem. Dlaczego? Otóż mogłabym mówić o powieści Thomasa Tryona długo i dużo, ale nie obyłoby się bez spoilerów. A w tym konkretnym przypadku spoilery to najgorsze co może spotkać czytelnika. Wszak cała zabawa polega na tym, żeby samemu myśleć, obserwować, wyciągać wnioski. Pozwólcie więc, że podzielę się z Wami okrojoną, ale bezpieczną opinią.

Dwunastoletni bracia bliźniacy, Niles i Holland Perry mieszkają w małej miejscowości o nazwie Pequot Landing. Dni mijają im na beztroskiej zabawie, choć nie zawsze jest łatwo. Bliźniacy są jak ogień i woda; mają zupełnie inne temperamenty, odmienne charaktery. Niles - spokojny, dobry i zawsze gotowy do pomocy, natomiast Holland - zuchwały, przebiegły i złośliwy. Jeden czerpie przyjemność z krzywdzenia innych, podczas gdy drugi nad tym płacze. Bo co może zrobić? W końcu to Holland jest tym silniejszym z ich dwójki. Wkrótce Niles zauważa, że brat zaczyna zatracać się w czynieniu zła. Wtedy jeszcze chłopiec nie może się domyślać, że nad jego rodziną zawisną czarne chmury, a nazwisko "Perry" znajdzie się na językach wszystkich mieszkańców Pequot Landing.

Od razu powiem Wam, że chyba za długo siedzę w horrorach, bo praktycznie od pierwszych stron domyśliłam się najważniejszej tajemnicy. Jednak nie przeszkadzało mi to się świetnie bawić skłaniając szare komórki do poszukiwania dowodów na poparcie mojej hipotezy. Ach, jak ja uwielbiam obserwować, analizować, zbierać informacje... przy odpowiednim podejściu "Ten drugi" daje szansę uskuteczniać wszystkie te działania w czasie lektury. Jeśli lubicie mieć wszystko od razu podane na tacy, to prawdopodobnie nie jest to książka dla Was.

Od początku zwraca uwagę specyficzne operowanie narracją. W książce występują dwie główne perspektywy narracyjne:
I Punkt widzenia dorosłego mężczyzny, który zwraca się bezpośrednio do czytelnika na początku każdej z trzech części powieści.
II Punkt widzenia narratora pozbawionego wszechwiedzy, który zdecydowanie dominuje na kartach powieści i zaznajamia nas z przebiegiem wypadków z perspektywy trzecioosobowej.
Muszę przyznać, że te monologi skierowane do czytelnika robią spore wrażenie. Takie chaotyczne, niepokojące... Niby postać nie mówi nic szczególnego, wpatruje się w plamę na suficie, próbując skojarzyć co mu ten kształt przypomina. Ale te urywane strzępy myśli, dziwaczne zdania sugerują nam, że z głową narratora jest coś nie tak. I to jest właśnie najbardziej przerażające. Chłoniemy łapczywie te słowa z pełną świadomością, że są wytworem chorego umysłu.

Wspomniałam, że książka składa się trzech części. Dla mnie ten podział jak najbardziej ma sens, bo każda z nich cechuje się odmienną dynamiką akcji i atmosferą.
1. Część pierwsza
Zanurzamy się w świecie dziecięcej wyobraźni, gdzie każde miejsce może przeobrazić się w magiczną krainę ze snów, a pudełko z drobiazgami jest najpilniej strzeżonym skarbem.
2. Część druga
Jako czytelnicy zwracamy uwagę na mnożące się czerwone flagi i zaczynamy pojmować, że nie wszystko jest takie, jakim się wydaje na pierwszy rzut oka.
3. Część trzecia
Autor otwiera przed nami karty, a świat zostaje zalany mrokiem, nie pozostawiając czytelnikowi złudzeń.

Każda z części kończy się jakimś wydarzeniem, które gwałtownie zbliża odbiorcę do prawdy. Atmosfera także ulega stopniowaniu - od beztroskiej, do przyprawiającej o ciarki. Ostatnia część jest jak requiem dla człowieczeństwa.

Na koniec kilka słów o bohaterach. Postaci wykreowano perfekcyjnie, co wcale nie dziwi - w końcu mamy do czynienia z horrorem psychologicznym. Tym, co ma nas przerażać jest mrok ludzkiej duszy. Zadbano nawet o takie niuanse jak nadanie charakteru postaciom służących, które przecież stanowią tło historii i odgrywają w niej marginalną rolę.

Myślę, że z opinii jasno wynika, że "Ten drugi" zrobił na mnie spore wrażenie. Należy jednak pamiętać, że jestem fanką horrorów psychologicznych. Jeśli także je lubicie i nie przeszkadza Wam leniwie rozwijająca się akcja, oraz jesteście gotowi grzecznie poczekać do końca na ostateczne odpowiedzi - sięgajcie śmiało. Mam mnóstwo skojarzeń literackich i filmowych, ale tym razem zachowam je dla siebie. Obawiam się, że w tym przypadku szafowanie tytułami mogłoby samo w sobie być spoilerem.

Zrecenzowanie "Tego drugiego" okazało się wyzwaniem. Dlaczego? Otóż mogłabym mówić o powieści Thomasa Tryona długo i dużo, ale nie obyłoby się bez spoilerów. A w tym konkretnym przypadku spoilery to najgorsze co może spotkać czytelnika. Wszak cała zabawa polega na tym, żeby samemu myśleć, obserwować, wyciągać wnioski. Pozwólcie więc, że podzielę się z Wami okrojoną, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Czasami sięgając po książkę nie oczekujemy niczego więcej poza czystą rozrywką. Właśnie do takich celów idealnie sprawdzi się "Poradnik zabójców wampirów klubu książki z południa". Świetna zabawa, przez duże "Z". Pan Hendrix po prostu wie jak to się robi. Wszystkie książki autora mają w sobie to coś, co sprawia, że chcesz przewracać kolejne strony. A gdy ich zabraknie, to żałujesz, że ta przygoda dobiegła już końca. I chcesz więcej.

Przełom lat 80. i 90. Patricia Campbell jest zwyczajną gospodynią domową z małego miasteczka na południu Stanów Zjednoczonych. Pewnego dnia decyduje się dołączyć do miejscowego klubu książki. Tam poznaje przyjaciółki, które odtąd staną się nieodłączną częścią jej życia. Kobiety dzielą pasję do mrocznych lektur, zwłaszcza z rodzaju true crime i właśnie wokół takich pozycji będą koncentrowały się ich czytelnicze wybory.
Gdy w sąsiedztwie zamieszkuje niejaki James Harris, spokój niewielkiej społeczności zaczyna się burzyć. Patricia nie ufa nieznajomemu, twierdząc, że jest w nim coś dziwnego i może okazać niebezpieczny. Nikt inny zdaje się tego nie zauważać i obawy bohaterki są bagatelizowane, co doprowadza do tarć. Tymczasem w okolicy zaczynają ginąć dzieci...

Grady Hendrix każdy temat potrafi zamienić w złoto. Serio. Kury domowe z południa? Nuda. Wampiry? Banał. Kury domowe z południa walczące z wampirami? Intrygujące... Kury domowe z południa walczące z wampirami w interpretacji Grady'ego Hendrixa? Jazda bez trzymanki.

Bohaterki totalnie dźwigają tę historię. Paradoksalnie zwyczajność jest ich największym atutem. Nasze gospodynie muszą ugotować obiad, posprzątać dom, ogarnąć dzieci i w tym całym rozgardiaszu znaleźć jeszcze czas na walkę z mitycznym złem, które akurat zalęgło się w okolicy. Będą walczyć jak lwice by ochronić swoje rodziny.

Z kolei nasz antagonista jest ciekawie irytujący. Kulturalny, przystojny, czarujący amant, który do perfekcji opanował sztukę manipulacji. Słowem niezły skurczybyk. Każdy uznałby go za bardziej wiarygodnego od zabieganej kury domowej. Fajnie wypada w zestawieniu z naszym klubem gospodyń.

Obecność motywu wampirycznego nie jest chyba żadną tajemnicą, bo zdradza go już sam tytuł. Jednak uwagę zwraca jego nowoczesne ujęcie. Nie mamy tutaj do czynienia z wampirem znanym z klasycznych powieści grozy, a raczej jego uwspółcześnioną wersją. Krwiopijca do pewnego stopnia opanował przemieszczanie się w świetle dziennym i przystosował się do życia według aktualnych standardów. Angażuje się w interesy i inwestuje w lokalne biznesy. Również jego sposób działania w celu zaspokojenia głodu uległ pewnym modyfikacjom.

W czasie lektury uśmiejemy się nieraz. Jest komicznie, absurdalnie, nie brakuje też czarnego humoru. Kto zna autora, ten wie, że właśnie to specyficzne poczucie humoru i odwołania do popkultury są jego znakami rozpoznawczymi.

Podsumowując, "Poradnik..." w pełni spełnił moje oczekiwania. Świetni się przy nim bawiłam i mogę śmiało polecić każdemu, kto lubi horrory komediowe i szuka niezobowiązującej rozrywki.

Czasami sięgając po książkę nie oczekujemy niczego więcej poza czystą rozrywką. Właśnie do takich celów idealnie sprawdzi się "Poradnik zabójców wampirów klubu książki z południa". Świetna zabawa, przez duże "Z". Pan Hendrix po prostu wie jak to się robi. Wszystkie książki autora mają w sobie to coś, co sprawia, że chcesz przewracać kolejne strony. A gdy ich zabraknie, to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

"Koniec" jest tworem oryginalnym, ale czy w pozytywnym znaczeniu tego słowa? Nie wiem. Spróbujemy dojść do tego wspólnie. Potrzebowałam trochę czasu żeby zabrać się do tej recenzji. Próbowałam poukładać sobie w głowie to, co otrzymałam na ponad 230 stronach powieści. Kilka postaci, kilka wątków połączonych jednym, pozornie mało istotnym fabularnie elementem. ⠀

Ksiądz Zbigniew Mikołaj słyszy podczas spowiedzi nietypową prośbę. Parafianka błaga go, by wybrał się do Bydgoszczy na poszukiwania Ani - jej ukochanej wnuczki.
Artur Kasprzyk codziennie przychodzi do baru, by choć przez chwilę popatrzeć na ulubioną barmankę - Anię. Gdy pewnego dnia dziewczyna znika, chłopak postanawia pojechać za nią do Bydgoszczy.
Kasia od kilku dni nie może dodzwonić się do Ani, swojej najlepszej przyjaciółki. Zmartwiona spontanicznie wyrusza jej śladem, nie zważając na swojego toksycznego chłopaka.
Bydgoszcz nie jest łaskawa dla poszukiwaczy. Jednak zamiast odpowiedzi w kwestii Ani, każdy z nich odkrywa nową cząstkę siebie. A przynajmniej tak mogłoby się wydawać. Bo Szatan jako arcykusiciel, nigdy nie jest uczciwy... Tu przechytrzy, tam odbierze... A bydgoski klaun tylko się śmieje...⠀

Opis okładkowy sugeruje, że mamy do czynienia z historią kryminalną, przynajmniej u podstaw. Nic bardziej mylnego. Elementów śledztwa tutaj po prostu nie ma. Zresztą nawet nie tego w książce szukałam. Niby mam przed sobą obyczaj, ale jakiś taki mało obyczajowy. Niby realizm magiczny, ale tej magii w nim jak na lekarstwo. Do vonnegutowskiego sznytu, na który tak liczyłam, też mu daleko. Groteski, absurdu także próżno szukać. Czym zatem jest "Koniec"? Powieścią dziwną, trudną do zaklasyfikowania. Projektem ambitnym, ale niestety nie uskrzydlającym czytelnika. Chyba po drodze coś poszło nie tak...⠀

Długo zastanawiałam się jak zinterpretować to, co przeczytałam. Chodzi o proste przesłanie, by gonić za marzeniami, bo w końcu może być za późno? Nie, to za proste. W końcu każdy z bohaterów ostatecznie traci to, na czym mu zależy. Później doszłam do wniosku, że fakt tej utraty może nie być przypadkiem. Może to los/Bóg pod postacią ponurej Bydgoszczy karał ludzi za egoizm? Bo przyjechali by komuś pomóc, a skupili się na sobie. Bo zapomnieli, wyparli się bliźniego. Naciągane? Pewnie tak, może za bardzo popłynęłam. ⠀

Bydgoszcz. Brzydgoszcz. Miasto, gdzie ciągle pada deszcz i skończył się świat. Gdzie billboardy zasłaniają okna umarłych ciałem, a żywych duchem. Gdzie Szatan zalewa czarną rozpaczą każdą iskrę nadziei. Gdzie Bóg zsyła na egoistów pokutę.⠀

Jeszcze jedno: klauny. Emocjonalni oszuści ze sztucznymi uśmiechami przyklejonymi do twarzy. Zawsze myślałam, że w głębi duszy muszą być bardzo smutnymi ludźmi. Bo kto dałby radę uśmiechać się cały czas?
Nasz bydgoski klaun właśnie taki jest, smoliście czarna rozpacz musiała już dawno zalać jego serce. Bez problemu mogę sobie wyobrazić jak wchodzi na elegancki bankiet, wyciąga spluwę, i z uśmiechem na ustach morduje wszystkich biesiadników. Cóż, ten klaun chyba ma już dosyć oszukiwania wszystkich naokoło. Chociaż akurat jego postać uważam za jedną z mocniejszych stron książki. ⠀

Wreszcie kwestia ilustracji, które po raz pierwszy u Vespera mnie nie zachwyciły. Okładka jest świetna, ale ilustracje wewnątrz książki nie do końca przypadły mi do gustu. Są minimalistyczne, a właściwie niewiele na nich widać. Zresztą same w sobie niewiele przedstawiają. W zasadzie są jak ta książka - niby piękne, a tak naprawdę nieuchwytne. ⠀

Po opowiadaniu "Co było, minęło" ("Grobowiec") spodziewałam się więcej. Chyba wolę autora w stricte psychologicznym wydaniu. Podsumowując, nie jestem pewna czy mogę polecić tę książkę. Jeśli Was ciekawi, najlepiej sami się przekonajcie.

"Koniec" jest tworem oryginalnym, ale czy w pozytywnym znaczeniu tego słowa? Nie wiem. Spróbujemy dojść do tego wspólnie. Potrzebowałam trochę czasu żeby zabrać się do tej recenzji. Próbowałam poukładać sobie w głowie to, co otrzymałam na ponad 230 stronach powieści. Kilka postaci, kilka wątków połączonych jednym, pozornie mało istotnym fabularnie elementem. ⠀

Ksiądz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nareszcie naprawdę dobre true crime. W obecnym zalewie pozycji tego podgatunku non-fiction niestety łatwo naciąć się na twory wtórne, powstałe "na szybko" w celu wykorzystania obecnej fali zainteresowania tematem. Dopiero raczkującym w temacie może to wystarczyć, jednak długoletni pasjonaci prawdziwych zbrodni zazwyczaj poszukują czegoś więcej. Jeśli Ty również się do nich zaliczasz, to "Morderstwa znad Wisły" powinny Cię usatysfakcjonować. ⠀
W książce omówiono 8 polskich spraw kryminalnych. Sprawy uporządkowano chronologicznie, a każdej z nich poświęcono po jednym rozdziale. Tytuły rozdziałów działają na wyobraźnię, nawiązując do znanych książek i filmów. Poniżej parę słów wprowadzenia do każdej ze spraw:⠀

Rozdział I: Polskie "Fargo"⠀
Rok 1925. Na Dworcu Wschodnim w Warszawie odnaleziono walizkę zawierającą ludzki korpus, pozbawiony głowy, rąk i nóg. Ofiarę zidentyfikowano jako miejscową prostytutkę.⠀

Rozdział II: Polski "Prokurator Kennedy"⠀
Rok 1946. Krakowski prokurator Roman Martini został zamordowany we własnym fotelu. Kto tego dokonał? Para zdeprawowanych nastolatków, czy jednak zbrodnia miała motywy polityczne?⠀

Rozdział III: Polskie "Z zimną krwią"⠀
Rok 1946. 6-osobowa rodzina Misków ze Szprotawy pada ofiarą krwawej rzezi w piwnicy własnego domu. Kto mógł dopuścić sie takiego bestialstwa? I przede wszystkim: dlaczego? ⠀

Rozdział IV: Polski "Kuba Rozpruwacz"
Lata 1964-1967. Sadystyczny morderca pisze kwieciste listy do redakcji gazet, a następnie atakuje w dużych miastach, wybierając dni obchodów ważnych świąt i rocznic. Z powodu barwy tuszu wykorzystywanego do korespondencji, sadystę okrzyknięto "Czerwonym Pająkiem". Tylko... czy to wszystko prawda, czy jednak miejska legenda?⠀

Rozdział V: Polska "Igła"⠀
Rok 1985. Powszechnie lubiana tłumaczka pada ofiarą bestialskiego morderstwa we własnym domu. Czy możliwe, że doszło tutaj do makabrycznej pomyłki?⠀

Rozdział VI: Sprawa "Polskiego Raskolnikowa"⠀
Rok 1992. Wybitna malarka i scenografka teatralna traci życie w swojej willi na warszawskiej Saskiej Kępie. Ofiara była posiadaczką znacznego majątku. Tylko, czy chodziło o zwykły rabunek?⠀

Rozdział VII: Polska "Tragedia na przełęczy Diatłowa"⠀
Rok 1997. Zwłoki dwojga studentów zostają znalezione na szlaku z Karłowa na szczyt Narożnik. Oględziny wykazują, że na ofiarach dokonano straszliwej egzekucji poprzez strzał w głowę. Sprawa wygląda na robotę profesjonalisty. Kto mógł mieć motyw?⠀

Rozdział VIII: Polskie "Milczenie owiec"⠀
Rok 1999. Coś wkręca się w śrubę barki płynącej po Wiśle. Cały Kraków wstrzymuje oddech, gdy okazuje się, że to wypreparowana ludzka skóra.⠀

Zalety "Morderstw znad Wisły":
- Dobór spraw. Być może już czytając powyższe wprowadzenia do rozdziałów, zwróciliście uwagę, że analizowane zbrodnie wyselekcjonowano starannie, decydując się na przypadki oryginalne i mało znane. Mimo mojego wieloletniego zainteresowania tematem o czterech z nich nigdy wcześniej nie słyszałam. Nawet w przypadku bardzo znanych spraw mamy szansę dowiedzieć się czegoś nowego. Myślicie, że o "krakowskim milczeniu owiec" wiecie już wszystko? Jarosław Molenda udowodni, że niekoniecznie.⠀

- Rzetelny research. Podziwiam autora za przeogromne przygotowania, jakie musiały poprzedzić napisanie książki. Widać to chociażby po liczbie źródeł na jakie się powołano. Na końcu książki znajdziemy bibliografię, która jest kopalnią inspiracji do własnych poszukiwań dla dociekliwych. ⠀

- Materiały fotograficzne. Rzadko się zdarza, żeby publikacje true crime wzbogacano zdjęciami / schematami / rysunkami / skanami materiałów prasowych. W sumie nie rozumiem dlaczego, bo to moim zdaniem podstawa. Załączniki w postaci obrazu zwiększają zaangażowanie czytelnika.

Książkę czyta się z zapartym tchem. Osoby nie lubiące się z historią lojalnie ostrzegam, że przy kilku pierwszych sprawach podanie garści informacji historycznych było niezbędne dla właściwego zobrazowania ówczesnych realiów. Przyznaję, że sprawa studentów zamordowanych w górach wywoływała u mnie ciarki przerażenia. Wszystkie jej okoliczności zebrane razem są tak tajemnicze i niepokojące... Mimo, że była mi znana z podcastów kryminalnych, to sposób w jaki opisał ją Jarosław Molenda sprawia, że krew mrozi się w żyłach. Brrr...⠀
Poprzednia książka autora - "Bikini Killer" - również bardzo przypadła mi do gustu. Fajnie by było, gdyby kolejna skupiała się na wydarzeniach bardziej współczesnych. Może cała książka poświęcona tajemniczym polskim zaginięciom? Czytałabym. Oczywiście bardzo polecam "Morderstwa znad Wisły", które otrzymują mój znak jakości ;)⠀

Nareszcie naprawdę dobre true crime. W obecnym zalewie pozycji tego podgatunku non-fiction niestety łatwo naciąć się na twory wtórne, powstałe "na szybko" w celu wykorzystania obecnej fali zainteresowania tematem. Dopiero raczkującym w temacie może to wystarczyć, jednak długoletni pasjonaci prawdziwych zbrodni zazwyczaj poszukują czegoś więcej. Jeśli Ty również się do nich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , ,

Jest moc! Od razu powiem Wam, że Tomek Sablik w pełni spełnił moje oczekiwania. "Lęk" jest powieścią wyjątkową, z rodzaju tych, o których lepiej wiedzieć jak najmniej przed rozpoczęciem lektury. Dlatego polecam zaufać mi na słowo, że warto i sięgnąć po nią w ciemno. Jeśli jednak wolicie dowiedzieć się czegoś więcej to zapraszam do mojej recenzji.

Przyszłość, okolice nienazwanego miasta. Jakub i Julia od kilku lat wiodą proste życie w małej, drewnianej chatce. Nie mają elektryczności, ani nawet bieżącej wody. Od frontu ich domu rozciąga się nieprzebrana piaszczysta pustynia, po bokach leśna gęstwina. Jedyni sąsiedzi - Daniel i Marta - mieszkają w odległości kilkudziesięciu minut marszem. Jest jeszcze pies Kapral. Z kolei ludzkości już nie ma, przetrzebił ją śmiercionośny wirus, pozostawiając przy życiu najprawdopodobniej niewielki promil. Nasi bohaterowie należą właśnie do tego elitarnego grona ocalałych. ⠀
Życie religijnego Jakuba i jego żony płynie leniwie, pozwalając im koncentrować całą swą uwagę na czynnościach dnia codziennego. Obydwoje, a zwłaszcza Julia doświadczają pewnych dolegliwości zdrowotnych. Do tego kobieta marzy o potomku, co zdaje się nie być kwestia priorytetową dla Jakuba.
Koniec beztroski następuje pewnej deszczowej nocy, gdy do drzwi pary puka niespodziewany gość. Olśniewająco piękna nastolatka opowiada im swoją tragiczną historię, prosząc o pomoc. Nie sposób odmówić potrzebującemu, więc bohaterowie zgadzają się przyjąć Żywię pod swój dach. Staje się to początkiem serii dziwnych, niepokojących wydarzeń.

W tej książce intryguje wszystko, począwszy od osadzenia akcji. Owszem, całość dzieje się w rzeczywistości postapo, ale wbrew pozorom główna oś fabularna nie będzie skupiała się wokół walki o przetrwanie w obliczu zagłady. To bohaterowie mają już opanowane i funkcjonują w tych postapokaliptycznych warunkach całkiem nieźle. Realia zrujnowanego świata stanowią jedynie tło wydarzeń, służące stworzeniu klimatu dusznej izolacji i osamotnienia. Kiedy bohatera coś zaniepokoi, nie wyciągnie smartfona w celu wygooglowania zagadnienia, nie zapyta o radę nikogo postronnego. Musi polegać wyłącznie na sobie i swojej intuicji. Wie, że nikt mu nie pomoże, nie podsunie złotego środka. W efekcie rośnie wewnętrzna presja.

Uwagę zwracają również liczne kontrasty. Weźmy na przykład: pustynia - kwintesencja wielkiej pustki i las - przestrzeń tętniąca życiem. Podobnie na poziomie bohaterów: Jakub - zagorzały katolik i Żywia - odprawiająca tajemnicze rytuały i czary. Daniel i Marta - korzystający z dostępnych wygód oraz Jakub i Julia - skrajni minimaliści.

W ogóle umieszczenie pustyni i lasu obok siebie jest dziwne, a przez to diabelnie działające na wyobraźnię i niepokojące. Sama uwielbiam motyw pustyni w horrorach i gdy tylko połapałam się, że występuje ona i w "Lęku", wiedziałam już, że książka mi się spodoba, innej opcji nie ma.

Przejdźmy do kolejnego zagadnienia: erotyka. Seks. Jakuba właściwie poznajemy w momencie gdy odmawia on zbliżenia swojej żonie, także problem z seksem widoczny jest u niego od początku. Później jest tylko gorzej; tłumione pragnienia i poczucie winy (potęgowane tylko jego religijnością) wzmagają napięcie i lęki. I naprawdę nie trzeba być Freudem aby zorientować się, że takie duszenie w sobie seksualności i cała masa konfliktów wewnętrznych w dłuższej perspektywie działają na psychikę destrukcyjnie. Taka właśnie sytuacja ma miejsce u Jakuba. W ogóle erotyki (w większości tej zakazanej w mniemaniu głównego bohatera) jest w "Lęku" sporo. Ja uważam, że to dobrze, bo umiejętnie zastosowana może być doskonałym narzędziem do ukazania pewnych stanów psychicznych, wywołania emocji.

Na koniec temat najbardziej kontrowersyjny: religia. Wystawiana na próby religijność Jakuba, jego kryzys wiary nie jest uderzeniem w religię samą w sobie, a jedynie sposobem na ukazanie pewnych postaw. Podobne mógłby przejawiać rodzimowierca czy wyznawca Latającego Potwora Spaghetti. W ogóle moim zdaniem podejście Jakuba do religii jest niewłaściwe; krótkowzroczne i fanatyczne. Prawda jest taka, że ta książka będzie taka, jaka będziemy chcieli aby była. Jeśli zinterpretujemy ją jako antyreligijny bełkot, to tym właśnie będzie, ale jeśli otworzymy umysł i zajrzymy głębiej, to być może dostrzeżemy w niej fascynujące psychologiczne studium przypadku. Albo przypadków. Albo coś jeszcze innego.

Dla mnie "Lęk" jest doskonałym horrorem psychologicznym. Wielowymiarowym, tętniącym emocjami, pełnym symboli i metafor. Książkę naturalnie dodaję do ulubionych i polecam całym sercem. Czytajcie, ale nie bezrefleksyjnie - analizujcie, zwracajcie uwagę na szczegóły. Jeśli jeszcze nie czytaliście "Windy" Tomasza Sablika to koniecznie nadróbcie. Delektujcie się mrokiem w najlepszym wydaniu.⠀

Jest moc! Od razu powiem Wam, że Tomek Sablik w pełni spełnił moje oczekiwania. "Lęk" jest powieścią wyjątkową, z rodzaju tych, o których lepiej wiedzieć jak najmniej przed rozpoczęciem lektury. Dlatego polecam zaufać mi na słowo, że warto i sięgnąć po nią w ciemno. Jeśli jednak wolicie dowiedzieć się czegoś więcej to zapraszam do mojej recenzji.

Przyszłość, okolice...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Kim jest świadek koronny? Większość z nas doskonale wie - to podejrzany, który posiada cenne dla prokuratury informacje i zgodził się zeznawać w zamian za odstąpienie od wykonania na nim kary lub jej złagodzenie. Innymi słowy kiedy gangster wyda policji swoich kumpli (nierzadko także rodzinę) może mimo swoich przewinień pozostać wolnym człowiekiem uzyskując nową tożsamość i ochronę. Drugą opcją jest nadzwyczajne złagodzenie kary - skazany odbędzie wyrok, ale w mniejszym wymiarze niż normalnie przysługiwałby mu w danych okolicznościach. Niby wszystko pięknie, tylko problem w tym, że takim zachowaniem najpewniej wkurzy swoich karczystych kolegów, którzy zapałają pragnieniem odwetu. Dlatego operacje współpracy i ochrony ze świadkiem są potężnym przedsięwzięciem logistycznym. Jak państwo sobie z tym radzi pod względem organizacyjnym? Kto może zostać świadkiem koronnym? Jak można stracić status? Ile jest prawdy w opowieściach o willach z basenem i dowożeniu helikopterem na rozprawy? Reportaż Gabrieli Jatkowskiej rozwiewa wszelkie wątpliwości w tych i wielu innych kwestiach. ⠀

Decyzja o utworzeniu instytucji świadka koronnego była odpowiedzią na rozkwit przestępczości zorganizowanej w latach 90. ubiegłego wieku. Już na początku zaskoczyła mnie informacja o występowaniu dwóch form statusu: tzw. "korony" i "małej koronki". "Korona", czyli tzw. duży świadek koronny korzysta ze wszystkich przywilejów i nie odbywa kary. Natomiast "mała koronka", czyli tzw. "sześćdziesiątka" odbywa karę korzystając z nadzwyczajnego jej złagodzenia, wynikającego z artykułu sześćdziesiątego kodeksu karnego. Sześćdziesiątki mogą też korzystać z niektórych form pomocy w adaptacji po wyjściu z zakładu karnego i ochrony, ale nigdy w tak kompleksowym wymiarze jak "duże korony". Szczególnie interesujące wydają się szczegóły przyjmowania przez koronnego nowej tożsamości, maskowania, a także całej tej szopki w którą muszą bawić się funkcjonariusze ZOŚKi (Zarząd Ochrony Świadka Koronnego).⠀

Autorka odwaliła kawał dobrej dziennikarskiej roboty docierając do wielu informatorów m.in. byłych świadków koronnych, funkcjonariuszy policji zaangażowanych w ochronę świadków i innych ekspertów związanych z tematem. Dzięki temu czytelnik ma szansę poznać zagadnienia z różnych punków widzenia.⠀
Muszę przyznać, że w kilku momentach trudno mi było ukryć wzburzenie. Na przykład kiedy dowiedziałam się, że popełnianie przestępstw przez świadka objętego programem (w trakcie trwania programu) nie jest przesłanką do odebrania mu statusu (wyjątek stanowią kierowania grupą przestępczą oraz zabójstwo). Dla mnie brzmi to trochę absurdalnie - państwo utrzymuje i ochrania bandziora, który nadal uskutecznia przestępczy proceder? Albo ubolewanie, że takiemu gangsterowi jest ciężko, bo otrzymuje od państwa pensję w wysokości średniej krajowej, a przez większość życia przywykł do znacznie bardziej luksusowego życia i trudno mu się przestawić. No biedactwo, naprawdę! Po przeczytaniu książki nabrałam wątpliwości czy instytucja świadka koronnego jest w ogóle potrzebna i opłacalna. To klepanie gangsterów po główkach to czysty nonsens. Na szczęście coraz bardziej odchodzi się od przyznawania "korony", na rzecz "sześćdziesiątek", co jest moim zdaniem całkiem trafne.

Struktura książki momentami irytowała swą chaotycznością. Na początku każdego rozdziału autorka opisuje czego dowiedziała się podczas rozmów z informatorami, by następnie zacytować fragment wywiadu. Nie lepiej byłoby po prostu się zdecydować na jedną albo drugą formę? Chaos podczas lektury "Skruszonego gangstera" nie jest niestety rzadkością i objawia się także w innych elementach. Czytanie pierwszej połowy szło mi dosyć opornie, druga bardziej mnie zainteresowała. Na plus zamieszczony na początku słowniczek pojęć. ⠀
Książka do przeczytania jako ciekawostka, dla uzupełnienia wiedzy o instytucji świadka koronnego. Polecić mogę osobom zainteresowanym tematem świadków, prawa i przestępczości zorganizowanej.

Kim jest świadek koronny? Większość z nas doskonale wie - to podejrzany, który posiada cenne dla prokuratury informacje i zgodził się zeznawać w zamian za odstąpienie od wykonania na nim kary lub jej złagodzenie. Innymi słowy kiedy gangster wyda policji swoich kumpli (nierzadko także rodzinę) może mimo swoich przewinień pozostać wolnym człowiekiem uzyskując nową tożsamość i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Dziś na tapet biorę "Wołyńską grę", czyli debiut Justyny Białowąs od Wydawnictwa Znak. Podziwiam autorkę za ogrom pracy włożonej w przygotowanie merytoryczne, bo aspekty historyczne są tu kluczowe i bardzo rozbudowane. W bonusie dostajemy intrygę kryminalną. Jednak po kolei.⠀

Jagoda cały swój czas poświęca pracy w korporacji. Projekty, spotkania, terminy - to jej codzienność. Po pracy tylko ciasna (ale własna) kawalerka z kwiatkami na balkonie. ⠀
W pewnym momencie zaczynają prześladować ją dziwne przeczucia i znaki związane ze Zbrodnią Wołyńską. A jednak jest to ostatnia rzecz o której dziewczyna chce myśleć, bo ojciec całe życie intensywnie edukował ją w tym zakresie, ze względu na rodzinną historię. Tymczasem w podejrzanych okolicznościach ginie polski działacz, pracujący nad rekonstrukcją rzezi wołyńskiej.
Wkrótce Jagoda podejmuje spontaniczną decyzję o wyjeździe do Sanoka wraz ze znajomym z pracy. Tam ich losy splatają się z losami kilkorga Ukraińców. Początkowo nic nie wskazuje, że bohaterowie wpakowali się w sam środek afery na potężną skalę. Afery wywołanej przez pielęgnowane latami, niezabliźnione rany. Pragnienie odwetu. Takie akcje nigdy nie są dobrym pomysłem. I nigdy nie kończą się dobrze. Ginie kolejna osoba. Kto będzie następny? ⠀

Pierwszym co rzuca się w oczy jest wielogłosowa narracja. Akcję poznajemy z perspektywy kilkorga bohaterów, co daje szansę zagłębienia się w ich myśli i uczucia. Nieco ryzykowny zabieg przy debiucie, ale moim zdaniem autorka świetnie sobie poradziła z tym wyzwaniem. Bohaterowie są przekonujący i barwni. Akcja jest zdecydowanie zdominowana przez dialogi. ⠀
W sumie to skłamałam. W pierwszej kolejności w oczy rzuca się oczywiście piękna okładka, która sprawiła, że tak naprawdę zwróciłam na książkę uwagę. Z jakiegoś powodu zinterpretowałam ją jako wskazówkę, że w środku uświadczymy sporo słowiańskich motywów. Myliłam się jednak. Oprócz będącego tłem niektórych wydarzeń festynu pieśni ludowej i koszul z wyszywankami noszonych dumnie przez ukraińskich nacjonalistów, wyżej wspomnianych motywów brak. Przyznam, że był to dla mnie lekki zawód, ale w końcu sama jestem sobie winna - oceniłam książkę po okładce.⠀
Tematy historyczne znacząco zdominowały dialogi - zwłaszcza w pierwszej połowie. Często rozmowa bohaterów polega na tym, że jeden wykłada zawiłości historyczne drugiemu. Albo bohaterowie dyskutują / kłócą się i każdy przedstawia przeszłość z perspektywy własnego narodu. Jest tego naprawdę dużo. Z jednej strony rozumiem - celem było nakreślenie tła historycznego. Jednak faktem jest, że to potrafi zmęczyć, szczególnie jeśli oczekiwaliśmy typowego kryminału. Wątek kryminalny stanowi raczej tło wydarzeń i zdecydowanie nie jest tu najważniejszy. ⠀
Książka liczy sobie ponad 600 stron, czyli sporo. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że opisane wydarzenia rozgrywają się w trakcie dwóch dni, to możemy mieć już jako takie wyobrażenie o tempie akcji. Moim zdaniem pozycja spokojnie mogłaby być krótsza. Przyznaję, że czytałam ją długo i trochę mnie zmęczyła. ⠀
Jednak książka nie jest zła, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę, że to debiut. Porusza ważną i trudną tematykę. Spodobało mi się ostateczne rozwiązanie problemu. Wątek miłosny także jak najbardziej na plus. Podsumowując, osoby oczekujące typowego kryminału, mogą być zawiedzione. Uważam, że nie jest to propozycja dla każdego. Powinna jednak usatysfakcjonować miłośników historii, zwłaszcza osoby zainteresowane relacjami polsko-ukraińskimi.

Dziś na tapet biorę "Wołyńską grę", czyli debiut Justyny Białowąs od Wydawnictwa Znak. Podziwiam autorkę za ogrom pracy włożonej w przygotowanie merytoryczne, bo aspekty historyczne są tu kluczowe i bardzo rozbudowane. W bonusie dostajemy intrygę kryminalną. Jednak po kolei.⠀

Jagoda cały swój czas poświęca pracy w korporacji. Projekty, spotkania, terminy - to jej...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Grobowiec Tom I. Zaraza Jakub Bielawski, Paweł Ciećwierz, Bartłomiej Grubich, Grzegorz Kopiec, Sebastian Królikowski, Maciej Krzywiński, Dawid Lipski, Konrad Możdżeń, Łukasz Radecki, Tomasz Sablik, Kamil Staniszek, Wojciech Uszok, Krzysztof Wroński, Anna Maria Wybraniec, Robert Ziębiński
Ocena 6,8
Grobowiec Tom ... Jakub Bielawski, Pa...

Na półkach: , , , , ,

Jeden temat: zaraza. Piętnastu autorów. Piętnaście różnych interpretacji. Trzy ramy czasowe. Multum emocji. Tak wygląda liczbowe podsumowanie "Zarazy", czyli pierwszego tomu serii "Grobowiec" od Wydawnictwa Vesper. ⠀

Poniżej parę słów wprowadzenia do fabuły każdego z opowiadań:

1. "Wdowi dom" - Krzysztof Wroński ⠀
Wiejska posiadłość - własność pomorskiej księżnej, zaczyna pogrążać się w chaosie po dziwacznym incydencie zakończonym samobójczą śmiercią nowo przybyłego ucznia snycerskiego. ⠀

2. "Zaraza" - Wojciech Uszok ⠀
Gdy Jan Niemojewski, pan dworu w Lipkach, odrzucił nauki Kościoła katolickiego i zaczął głosić doktrynę ariańską, zyskał wrogów wśród niewykazujących zrozumienia miejscowych. ⠀
Pewnego dnia klacz Niemojewskiego dotyka choroba. Wkrótce okazuje się, że incydent był zwiastunem przerażających wydarzeń, które zburzą niezachwiany dotychczas spokój wsi. ⠀

3. "Nomen Nominandum" - Konrad Możdżeń ⠀
Młody mężczyzna zostaje przesiedlony wraz z rodziną do powojennego Wrocławia. Chłopak podejmuje pracę przy odbudowie miasta i ulega wypadkowi przy pracy. W sali szpitalnej poznaje dziwnego staruszka, który wygaduje niestworzone rzeczy. Z czasem zachowanie starca zaczyna budzić coraz większy niepokój. ⠀

4. "Wielka noc" - Tomasz Sablik⠀⠀
Fanatycznie religijna rodzina Racheli zamienia życie dziewczyny w piekło. Tymczasem dwóch rabusiów planuje skok na jej mieszkanie. ⠀

5. "Recykling" - Paweł Ciećwierz ⠀
Alfons o pseudonimie "Doktor" wyrusza na poszukiwania zaginionej podopiecznej. ⠀

6. "Uwęglenie bytu" - Anna Maria Wybraniec ⠀
Historia relacji Irmy i Igora, którzy mają zupełnie odmienne spojrzenie na swoje rodzinne miasto - Bytom. ⠀

7. "Schlesierthal" - Jakub Bielawski ⠀
Emerytowana nauczycielka pisze do gazety twierdząc, że w jej domu straszy. Dziennikarka postanawia zbadać sprawę. Wkrótce wychodzi na jaw, że kryje się za tym coś więcej, niż tylko biadolenie samotnej staruszki. ⠀

8. "Co było, minęło" - Bartłomiej Grubich ⠀
W Polsce pojawia się nowy wirus. Ola zaraża się jako jedna z pierwszych. Władze nakładają na dziewczynę obowiązkową izolację we własnym mieszkaniu, do czasu wyzdrowienia. Sama w czterech ścianach stoczy walkę nie tylko z chorobą, ale też z własnymi myślami. ⠀

9. "Pocztówka z wakacji" - Robert Ziębiński ⠀
Lekarz walczy o życie bliskiej kobiety, która została zainfekowana śmiercionośnym wirusem. ⠀

10. "Nagła Śmierć" - Kamil Staniszek ⠀
Ludzkość dziesiątkuje nieznana choroba, zwana "Nagłą Śmiercią". Początkowo jej ofiarą padają wyłącznie noworodki, następnie zaczyna dotykać niemowlęta, dzieci i młodych ludzi. Zawsze prowadzi do zgonu. W ogarniętym chaosem świecie krzyżują się drogi kilkorga osób. ⠀

11. "Oko zbielało" - Maciej Krzywiński ⠀
W świecie owładniętym śmiercionośną zarazą rządzą wpływowi bogacze, a przetrwać mają szansę tylko ci, którzy wyrzekną się wszelkiej moralności i gotowi będą bezwarunkowo podporządkować się okrutnym rozkazom oligarchów. ⠀

12. "Choreomania" - Sebastian Królikowski ⠀
Przyszłość. Na świecie szaleje epidemia, ludziom zakazano opuszczać swoje domy. Były przedsiębiorca wymyka się na codzienne spacery. Pewnego dnia spotyka piękną dziewczynę, której osoba elektryzuje go i fascynuje. Niebawem ich nieme spotkania staną się każdodniową rutyną. ⠀

13. "Zaczęło się od gwiazd" - Łukasz Radecki ⠀
Coś spadło z nieba. W nocy. Nikt nie przewidywał, że wydarzenie to stanie się początkiem końca. ⠀

14. "Kiedyś wszyscy byliśmy ludźmi" - Grzegorz Kopiec ⠀
Mężczyzna dostaje drugie życie. Podobnie jak 99% ludzkości. O ile życiem nazwać można egzystencję z martwym sercem i ciałem podporządkowanym jednej, pierwotnej potrzebie. ⠀

15. "Garstka proszku" - Dawid Lipski ⠀
Starszy człowiek rozlicza się ze swojego życia. ⠀

Jak to w zbiorach, poziom opowiadań jest zróżnicowany. Zdarzyły się takie, które niezbyt przypadły mi do gustu, ale te udane zdecydowanie przeważają. Szczególnie zachwyciła mnie "Wielka Noc" Tomasza Sablika, "Nagła Śmierć" Kamila Staniszka oraz "Pocztówka z wakacji" Roberta Ziębińskiego. "Zaczęło się od gwiazd" Łukasza Radeckiego konkretnie zapada w pamięć, a klimatem momentami kojarzy się z "Kolorem z przestworzy" Lovecrafta. "Choreomania" Sebastiana Królikowskiego to opowiadanie sensualne, które zrobi wrażenie przede wszystkim na osobach o artystycznej duszy. Z kolei "Co było, minęło" Bartłomieja Grubicha jest mocno psychologiczne (w ten mroczny sposób) i jak wiele tego typu tworów wywołało u mnie silne emocje. Nic nie przeraża tak, jak dobry horror psychologiczny. Styl Anny Marii Wybraniec (którą poznałam wcześniej dzięki "Żertwie") fascynuje swą wyjątkowością. Chętnie sięgnęłabym po dłuższą formę autorki, gdzie proporcje pomiędzy poetyckością a dynamiką akcji miałyby szansę się zrównoważyć. ⠀
Widać, że książka jest "dzieckiem" pandemii. I dobrze - przecież to historia przed którą nie uciekniemy. Mimo, że każdy z autorów podszedł do tematu zupełnie inaczej, to jednak z większości tekstów bije przestroga, zachęta do refleksji i pokory względem tego co może dla nas szykować przyszłość. Mimo różnych interpretacji tytułowej zarazy oraz odmiennych perspektyw czasowych, emocje oddane w utworach są niesamowicie żywe, być może nawet znane nam niejako z autopsji. Kropkę nad i stawiają wspaniałe ilustracje Macieja Kamudy. Czy warto sięgnąć po "Zarazę"? Moim zdaniem tak. Jestem niesamowicie ciekawa tematu przewodniego kolejnego tomu oraz grona twórców, którzy zaprezentują w nim swoje dzieła.

Jeden temat: zaraza. Piętnastu autorów. Piętnaście różnych interpretacji. Trzy ramy czasowe. Multum emocji. Tak wygląda liczbowe podsumowanie "Zarazy", czyli pierwszego tomu serii "Grobowiec" od Wydawnictwa Vesper. ⠀

Poniżej parę słów wprowadzenia do fabuły każdego z opowiadań:

1. "Wdowi dom" - Krzysztof Wroński ⠀
Wiejska posiadłość - własność pomorskiej księżnej,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Zbrodnie bez ciał Diana Brzezińska, Andrzej Gawliński
Ocena 6,7
Zbrodnie bez ciał Diana Brzezińska, A...

Na półkach: , , , ,

Wszyscy wstrzymaliśmy oddech, kiedy w maju 2020 roku na dnie jeziora Dywickiego udało się znaleźć ciało Joanny Gibner. Rodzina kobiety wreszcie mogła ją pożegnać. Czekali na to 24 lata. W sprawie zapadł już wyrok, sprawca został ukarany, a nawet odsiedział już karę i zdążył wyjść z więzienia. Prawdopodobnie nikt oprócz matki Joanny nie wierzył, że kobieta zostanie jeszcze kiedykolwiek odnaleziona. Fakt, że poszukiwania zakończyły się sukcesem, daje nadzieję, że dzięki rozwojowi techniki uda się sfinalizować także inne sprawy sprzed lat. ⠀
Chciałabym jednak zwrócić uwagę na coś innego. Jak wspominałam, udało się skazać sprawcę, pomimo braku koronnego dowodu w postaci ciała ofiary. W jaki sposób tego dokonano? Jak wyglądają procesy poszlakowe w praktyce? Jakich trudności nastręczają? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań znajdziemy w książce Diany Brzezińskiej i Andrzeja Gawlińskiego. ⠀

Książka opowiada o polskich procesach poszlakowych w sprawach o zabójstwo, w których ciał ofiar nigdy nie odnaleziono, ale skazano sprawców. ⠀
Na początku zapoznajemy się z pewnymi ogólnymi informacjami, niezbędnymi do prawidłowej interpretacji dalszych materiałów, następnie przechodzimy do konkretnych analiz pięciu przykładowych spraw poszlakowych. Każda z nich jest inna i na swój sposób zupełnie wyjątkowa. Poznamy historię Edyty W., która oprawcę spotkała na portalu randkowym i uważała za miłość swojego życia. Prześledzimy sprawę Anny Garskiej, zamordowanej przez własnego męża - sosnowieckiego policjanta. Dowiemy się jak śledczy doszli do tego, że Małgorzata S. z Poznania padła ofiarą chłopaka swojej przyjaciółki. Zagłębimy się w kulisy szokującej historii Mariusza B., który zamordował cztery osoby z bliskiego otoczenia swojej partnerki. Wreszcie, poznamy okoliczności tragicznej historii Joanny G., która swój finał znalazła w zeszłym roku. Omówienie każdej ze spraw odbywa się według określonego porządku. Najpierw następuje ogólne nakreślenie sprawy, przedstawienie ofiary, sprawcy i osób zaangażowanych. Później prezentacja okoliczności zgłoszenia zaginięcia i poszukiwań, szczegółów śledztwa (zeznania zatrzymanych, wizje lokalne i eksperymenty procesowe, przedstawienie aktu oskarżenia) oraz kulisy procesu sądowego. W ramach podsumowania faktów otrzymujemy kalendarium zdarzeń. Wnioski i przemyślenia autorów znajdziemy w specjalnych sekcjach "Naszym zdaniem" (dzięki takiemu rozróżnieniu wszystkie fakty przedstawiane są całkowicie obiektywnie). Ostatnim elementem omówienia każdej sprawy jest "Kilka pytań do eksperta". Dzięki nim mamy możliwość zapoznać się z ciekawymi wywiadami, przeprowadzonymi z wieloletnimi praktykami: zastępcą komendanta wojewódzkiego policji, specjalistą medycyny sądowej, biegłym z zakresu genetyki sądowej, prokuratorem, sędzią i współautorem programu "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie...". Dodatkowo, jedną ze spraw wzbogacono o wywiad ze skazanym, prezentującym własny punkt widzenia. ⠀

Książka stanowi rzetelne studium przypadków, powstałe w oparciu o analizę akt. Atrakcyjnym uzupełnieniem są rozmowy z ekspertami i skazanym. Uwagę zwraca metodyczna struktura rozdziałów, dzięki czemu nie uświadczymy tu chaosu, który bywa zmorą opracowań literatury faktu. Ciekawy dobór spraw pozwala na kompleksową analizę zagadnienia. Minusów brak, ale jak dla mnie książka mogłaby być trochę dłuższa (wzbogacona o jedną, albo dwie kolejne sprawy?). Dodatkowo ciekawe uzupełnienie mogłyby stanowić materiały fotograficzne. Jednak to tylko takie moje wydumane sugestie. Ogólnie pozycję oceniam jako wartościową i jak najbardziej godną polecenia.⠀

Wszyscy wstrzymaliśmy oddech, kiedy w maju 2020 roku na dnie jeziora Dywickiego udało się znaleźć ciało Joanny Gibner. Rodzina kobiety wreszcie mogła ją pożegnać. Czekali na to 24 lata. W sprawie zapadł już wyrok, sprawca został ukarany, a nawet odsiedział już karę i zdążył wyjść z więzienia. Prawdopodobnie nikt oprócz matki Joanny nie wierzył, że kobieta zostanie jeszcze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

"Podróże kończą się spotkaniem kochanków". Ten cytat nieustannie powraca w "Nawiedzonym Domu na Wzgorzu" Shirley Jackson. Fakt, że pochodzi z "Romea i Julii" Szekspira, podkreśla tylko romantyczne korzenie gotyckiego horroru. Czy to dom opętuje bohaterów, czy może jeden z nich opętuje dom? Na to pytanie będziecie musieli odpowiedzieć sami. ⠀

Doktor Montague - badacz okultyzmu, kompletuje ekipę, którą planuje zabrać do owianego złą sławą Domu na Wzgórzu. W skład zespołu wchodzą dwie kobiety, które mają za sobą pewne doświadczenia parapsychiczne: przebojowa Theodora oraz nieśmiała Eleanor. Jednym z warunków przedsięwzięcia jest obecność członka rodziny będącej w posiadaniu rezydencji. Do tej roli wybrany zostaje Luke - młody mężczyzna, przyszły spadkobierca majątku. Choć początkowo nic tego nie zapowiada, bohaterów czeka trudny czas. ⠀

O czym właściwie opowiada książka? Czy tylko o nawiedzonym domu? Jednym ze stale powtarzających się motywów jest na przykład siostrzeństwo. Na początku, gdy obserwujemy Eleanor i jej siostrę. Następnie, gdy poznajemy historię dwóch sióstr zamieszkujących niegdyś Dom na Wzgórzu. Wreszcie, siostrzeńsko nacechowana jest relacja Theodory i Eleanor. Jednocześnie przeczucie mówi mi, że tę znajomość cechuje tłumiony homoseksualizm, przynajmniej z jednej strony. Oczywiście mogę się mylić, to tylko hipoteza. Z drugiej strony w czasach gdy książka powstawała, Jackson nie mogła sobie pozwolić na otwarte poruszanie tych kwestii, więc całkiem prawdopodobne, że zostawiła wnikliwym czytelnikom ukryte przesłanie. Wracając na moment do motywu siostrzeństwa; warto zwrócić uwagę, że w przypadku każdej z trzech wspomnianych relacji, siostrzeństwo naznaczone jest zazdrością. ⠀
Straszyć mają przede wszystkim standardowe manifestacje paranormalnej aktywności, takie jak: dziwaczny plan domu i jego asymetria, "zimne punkty", niewytłumaczalne odgłosy i hałasy. Jednak autorka dba o atmosferę także stosując inne, mniej oczywiste techniki. Przykładowo do opisu wyglądu bohaterów (z wyjątkiem doktora Montague) podchodzi w sposób skrajnie minimalistyczny co sprawia, że w niektórych momentach czytelnik może nabrać wątpliwości co jest właściwie rzeczywistością, a co zaledwie urojeniem. Zdarzają się także nieszablonowe zabiegi narracyjne, np. niespodziewane przeskoczenie z fabułą o kilka chwil do przodu, co w założeniu ma dezorientować czytelnika i sprawić, by uwierzył, że tutaj wszystko może się zdarzyć. Niebagatelną rolę odgrywa także psychologia sama w sobie: czytelnik zagłębia się w niepokojące i nie do końca zrozumiałe monologi, poddaje dusznej atmosferze lęku i paranoi. ⠀

Myślę, że nie każdy doceni "Nawiedzony Dom na Wzgórzu". Jeśli odbiorca nie lubi doszukiwać się drugiego dna i próbować nadać zdarzeniom głębszy sens, to zwyczajnie wiele traci. Jackson nie podaje czytelnikowi rozwiązań na talerzu, ale za to zostawia wiele małych wskazówek. Sama mam ochotę przeczytać książkę jeszcze raz, by wyłapać wszystkie. Powieść wymaga wnikliwości i refleksji, jeśli nie zwrócimy uwagi na niuanse to dzieło Shirley Jackson może zostać odebrane jako kolejna przeciętna historia o nawiedzonym domu.

"Podróże kończą się spotkaniem kochanków". Ten cytat nieustannie powraca w "Nawiedzonym Domu na Wzgorzu" Shirley Jackson. Fakt, że pochodzi z "Romea i Julii" Szekspira, podkreśla tylko romantyczne korzenie gotyckiego horroru. Czy to dom opętuje bohaterów, czy może jeden z nich opętuje dom? Na to pytanie będziecie musieli odpowiedzieć sami. ⠀

Doktor Montague - badacz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Na ławie oskarżonych siedzi młody chłopak, niewiele po trzydziestce. Wygląda raczej niepozornie, nie charakteryzuje się niczym szczególnym. To Julian Sinanaj, który odpowie za co najmniej 35 morderstw. Przez ostatnie kilkanaście lat wiódł życie profesjonalnego zabójcy na zlecenie. Bezlitosnego kilera. Andrea Galli, reporter czołowego włoskiego dziennika "Corriere della Sera" zrekonstruował jego historię, czego owocem jest książka wydana oryginalnie pod znamiennym tytułem "Sicario" - po polsku "Zabójca". ⠀

Julian przyszedł na świat w albańskich slumsach w czasach dyktatury Envera Hodży. Po śmierci dyktatora w kraju wybuchła wojna domowa i jedynym ratunkiem wydawała się być ucieczka za granicę. Chłopiec, wraz ze znienawidzonym ojcem przedarł się śmiertelnie niebezpiecznym górskim szlakiem na terytorium Grecji, by wkrótce osiedlić się w Salonikach. Wraz z jedynym przyjacielem (także uciekinierem z Albanii) zaczął zajmować się drobnymi przestępstwami, by jakoś przetrwać w obcym i nieprzyjaznym miejscu. Rozpoczynając karierę rzezimieszka nie miał nawet ukończonych piętnastu lat. Wkrótce chłopcy zwrócili uwagę gruzińskiej mafii, która w tamtych czasach rządziła Grecją. Kilku wpływowych gangsterów polubiło Juliana i dostrzegło w nim potencjał. Został oddany na szkolenie do najlepszych specjalistów; uczył się anatomii człowieka od lekarza sądowego, szkolił u znawców broni palnej i materiałów wybuchowych. Po kilku latach stał się niemal doskonałą maszyną do zabijania. Nieomylną. Przebiegłą. Nieuchwytną. ⠀

Postać Juliana Sinanaja trudno postrzegać zero-jedynkowo. Jego historia momentami chwyta za serce i o ile oczywiście nie można w żaden sposób usprawiedliwiać jego zbrodni, o tyle da się w pewnym stopniu zrozumieć dlaczego stał się tym, kim się stał. I to jest właśnie fascynujące. Kiedy myślimy o seryjnych mordercach, maniakach seksualnych, to zwykle przyczyn doszukujemy się w ich trudnym dzieciństwie - na ogół zakłada się, że to wtedy musiało wydarzyć się coś, co nieodwracalnie wpłynęło na psychikę człowieka. Z Julianem było inaczej. Kiedy zagłębimy się w jego historię, to uświadamiamy sobie, że od samego początku jego życie zdawało się podążać w tym jednym kierunku, że w zasadzie nie miał wyboru. Zabijanie stało się dla niego sposobem na przetrwanie. Lew zabija antylopę by przeżyć. Julian eliminuje swoje cele, by samemu nie zostać wyeliminowanym. ⠀
Książka daje także ciekawą perspektywę na kwestię wykrywalności zabójstw na zlecenie. Śledczy do znudzenia powtarzają, że sprawą kluczową jest ustalenie motywu morderstwa. Motyw pozwala na powiązanie mordercy z ofiarą, a stąd już krótka droga do rozwiązania sprawy. A co, jeśli sam zabójca... nie ma motywu? Nie ma żadnych powiązań z ofiarą, a jego jednym celem jest odebranie życia per se? To czyni wiele zabójstw na zlecenie niemal niewykrywalnymi. Jeśli kiler sam nie popełni błędu, albo nie zostanie wsypany przez kogoś "z góry", to szanse na rozwiązanie takiej sprawy są bardzo niewielkie. Mówi się, że "zbrodnia doskonała" nie istnieje. Ja myślę, że bezbłędnie przeprowadzone zabójstwa na zlecenie są najbliższe temu mianu.
Książkę polecam zwłaszcza osobom zainteresowanym sprawami przestępczości zorganizowanej, którym niestraszna pewna dawka informacji stanowiących kontekst historyczny i geopolityczny.

Na ławie oskarżonych siedzi młody chłopak, niewiele po trzydziestce. Wygląda raczej niepozornie, nie charakteryzuje się niczym szczególnym. To Julian Sinanaj, który odpowie za co najmniej 35 morderstw. Przez ostatnie kilkanaście lat wiódł życie profesjonalnego zabójcy na zlecenie. Bezlitosnego kilera. Andrea Galli, reporter czołowego włoskiego dziennika "Corriere della...

więcej Pokaż mimo to