Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Ayla jest ludzką służącą, która trafia na królewski dwór i zaczyna służyć następczyni tronu. Crier jest automatonem – rodzajem robota, który został stworzony z ogromną pieczołowitością. Ayla marzy o zemście, ponieważ to automatony są odpowiedzialne za śmierć jej bliskich. Gdy jednak poznaje bliżej Crier, zaczyna zauważać, że nie jest ona tak zimna i bezwzględna, jak myślała. Czy dziewczyna wykona swoje zadanie?

Wojna Crier to pierwszy tom cyklu Niny Vareli. Powieść ma dwie główne bohaterki, które są reprezentantkami dwóch wrogich grup. Pierwszą z nich jest Ayla, drugą tytułowa Crier.

Ayla jest młodą i żądną zemsty dziewczyną. Pielęgnuje w sobie nienawiść i świetnie gra, by zdobyć to, czego pragnie. Wykorzystuje swoją pozycję jako służącej dziedziczki. Dziewczyna umiejętnie manipuluje swoją panią, ale też nie pozwala sobie w kaszę dmuchać.

Crier natomiast to automatonka, rodzaj robota o dużej sile i pięknych rysach. Bohaterka chce mieć realny wpływ na władzę, uczestniczyć w spotkaniach z ojcem i brać udział w dyskusjach. Nie chce być tylko dodatkiem i pionkiem w grze. Jest ciekawa świata i ma nieco inne podejście do ludzi niż reszta jej gatunku – swoją służącą traktuje z pewnym szacunkiem i zainteresowaniem dla jej zwyczajów.

W fabule znajdziemy wiele dworskich intryg, sporów o władzę, a także zaskakujących układów politycznych, które powodują, że cały czas się coś dzieje. Sytuacja jest napięta, a kolejne ruchy bohaterek tylko jeszcze bardziej stawiają wszystko na ostrzu noża. Na pierwszy plan wysuwa się podział na ludzi i roboty. Te drugie rządzą światem ze względu na swoją siłę i możliwości, jednak ludzie nie poddają się i szukają sposób na sabotaż i uwolnienie się spod władzy.

Ciekawie napisano wątek automatonów. Podoba mi się, że rozdziały zaczynają się fragmentami legend i opowieści, które rozbudowują świat stworzony przez autorkę. Dostajemy odpowiedzi na wszystkie pytania – jak tworzy się roboty, jak funkcjonują i czym się odżywiają. Widzimy, że nie są to bierne istoty, lecz takie, które stworzyły własny system władzy i hierarchię, mają swoje zwyczaje.

Autorka nie zapomniała też o kwestiach prywatnych bohaterek. To, że są one wplątane w siatkę intryg politycznych, nie oznacza, że nie mają też swoich jednostkowych problemów. Crier mierzy się z kryzysem tożsamości, a także szuka swojej roli w nowym układzie jej ojca. Ayla natomiast musi stawić czoła własnym emocjom, które stoją w opozycji do wpajanych jej stereotypów.

Minusem powieści jest styl autorki – przynajmniej dla mnie. Czasem powieść mi się dłużyła i nużyła. Miała wrażenie, że fabuła ciągnie się, brakowało jej wartkości. Nie cała pozycja taka była – pojawiały się zaskoczenia i zwroty akcji, ale zdecydowanie częściej miałam wrażenie, że jest na siłę rozciągnięta i spowolniona.

Jestem fanką fantastyki, więc po Wojnę Crier sięgnęłam z dużymi oczekiwaniami. Podobały mi się wątki polityczne, a także sam motyw robotów. Autorka nie zapomniała o rozwinięciu tych postaci, co było plusem. Cała książka była jednak nieco za mało dynamiczna, przez co jej lektura ciągnęła mi się nieznośnie.

Wojna Crier to powieść, która wymaga dopracowania. Są tu dobrze rozpisane pomysły i niewykorzystany potencjał. Niemniej sięgnę po kolejny tom, bo jestem ciekawa dalszych intryg.

Ayla jest ludzką służącą, która trafia na królewski dwór i zaczyna służyć następczyni tronu. Crier jest automatonem – rodzajem robota, który został stworzony z ogromną pieczołowitością. Ayla marzy o zemście, ponieważ to automatony są odpowiedzialne za śmierć jej bliskich. Gdy jednak poznaje bliżej Crier, zaczyna zauważać, że nie jest ona tak zimna i bezwzględna, jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jack tęskni za ukochaną, która przekroczyła linie klanów i trafiła do biologicznych rodziców. Adaira nie potrafi odnaleźć się na miejscu, ale nie może też wrócić do domu. Bard nie znajduje radości w muzyce, ale będzie musiał się pozbierać, ponieważ jego część wysypy potrzebuje pomocy. Duchy żywiołów buntują się przeciwko swojemu władcy, a przez to cierpią ludzie, których nęka tajemnicza choroba. Czy bohaterom uda się znaleźć na nią lekarstwo? Czy uleczą nie tylko ludzi, lecz także samą wyspę?

Ogień nieskończony to drugi tom serii Żywioły Cadence autorstwa Rebecki Ross. Wydarzenia w powieści relacjonuje trzecioosobowy narrator, który śledzi kilka głównych postaci – Adairę, Sidrę, Torina i Jacka. W tym tomie bohaterowie działają przede wszystkim osobno – każdy ma swoje zadanie i rzadko spotykają się razem, dlatego tego typu narracja jest dobrym zastosowaniem, bo pozwala złożyć kilka opowieści w całość.

Akcja podejmuje wątki przerwane w poprzednim tomie. Widzimy dalszą walkę z żywiołami, lecz także nowe problemy, z którymi borykają się mieszkańcy wysypy. Jest też kwestia pieśni barda, który włada wielką mocą zaklętą w muzyce. Nie zabrakło motywu władzy – ten jest tu chyba najmocniej rozwinięty. Autorka nie zapomniała jednak, że oprócz kwestii „globalnych”, jej bohaterowie mierzą się też z problemami natury prywatnej. Każdy z nich zmaga się z czymś innym, co świetnie buduje portrety postaci i rozwija fabułę. Są tu podejmowane kwestie związków, władzy, zawiłych i skomplikowanych relacji rodzinnych. To uzupełnia opowieść, dzięki czemu nie jest ona płaska. Łatwiej jest nam też polubić bohaterów, gdy widzimy, że nie są oni herosami bez uczuć, lecz mierzą się z codziennością, a walka ta nie zawsze jest zwycięska.

Drugi tom serii jest też ostatnim. Widać, że autorka chciała zamknąć wszystkie rozpoczęte wątki, dać im finał i wyjaśnienie. Przez to powieść jest naszpikowana tematami, a czytelnik przeskakuje od jednego do drugiego. Trochę zabrakło w tym wszystkim tego, co w pierwszej części było mocnym punktem, czyli nawiązań do mitologii celtyckiej. Niemniej lektura jest przyjemna i pełna akcji, która wciąga.

Jeśli jesteście fanami fantastyki, śmiało sięgajcie po ten cykl. Wydawnictwo podaje sugerowany wiek powyżej szesnastu lat i ja się z tym zgadzam – w tej części więcej jest brutalności i seksualności, więc lepiej, żeby trafiła ona do nieco starszego czytelnika.

Jack tęskni za ukochaną, która przekroczyła linie klanów i trafiła do biologicznych rodziców. Adaira nie potrafi odnaleźć się na miejscu, ale nie może też wrócić do domu. Bard nie znajduje radości w muzyce, ale będzie musiał się pozbierać, ponieważ jego część wysypy potrzebuje pomocy. Duchy żywiołów buntują się przeciwko swojemu władcy, a przez to cierpią ludzie, których...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jo jest pokojówką młodej, złośliwej damy. Mimo że nie znosi tej pracy, nie może pozwolić sobie na jej utratę, ponieważ Azjatki nie są chętnie zatrudniane w Atlancie. Ma też dziadka, któremu pomaga, a jego zdrowie wymaga szczególnej troski. Dziewczyna postanawia, że spróbuje napisać krótki artykuł dla gazety, która traci prenumeratorów. Jej tekst okazuje się hitem, ale skryta pod pseudonimem Jo nie chce ujawniać wydawcy swojej tożsamości. Czy poradzi sobie z utrzymaniem pracy u niemiłej damy i pisaniem tekstów?
The Downstairs Girl. Bez gorsetu autorstwa Stacey Lee jest powieścią, którą wydawca oznaczył jako młodzieżowa – pewnie ze względu na wiek bohaterki. Niemniej książka jest uniwersalna i z powodzeniem trafi też do starszego odbiorcy.
Jo jako główna bohaterka jest naprawdę sympatyczna. To ułożona dziewczyna, której ciężko jest w kraju pełnym białych osób. Zna swoje miejsce i nie wymaga od życia więcej niż powinna. Jest pomocna, dba o swojego dziadka, dla niego się poświęca i chodzi do pracy, gdzie jest podle traktowana. Jednocześnie wykazuje się inteligencją i znajomością spraw ważnych dla społeczności Atlanty, ponieważ jej teksty okazują się błyskotliwe, celne i są głośno komentowane. Jo jest też ciekawska – chce wiedzieć więcej na temat osób, które związane są z jej dziadkiem, ale on nie bardzo chce o nich rozmawiać.
Fabuła pokazuje kilka ważnych wątków. Na pierwszy plan wysuwa się sytuacja kobiet – nawet te z wyższych warstw społecznych nie mają takiej swobody jak mężczyźni. Gdy zbliża się wydarzenie towarzyskie, żadna nie ma śmiałości, by zaprosić partnera, bo byłoby to nietypowe zachowanie. A jeśli mężczyzna odmówi, może okazać się, że wybuchnie skandal.
Kolejnym ważnym tematem jest gorsze traktowanie osób z innym kolorem skóry. Segregacja i stereotypy są tu na porządku dziennym. Łatwo mogą narazić się na poniżanie i gorsze traktowanie, a nawet agresję. Dlatego Jo musi być ostrożna, gdy podróżuje z domu do pracy, bo nawet w tramwaju może zachować się, według białych, nieodpowiednio.
Interesujące było dla mnie również to, jaką moc miała prasa. Jeden artykuł wywoływał lawinę komentarzy i był gorąco omawiany w towarzystwie. Ale też fakt, że coraz mniej osób prenumerowało dany tytuł, był intrygujący – wydawca musiał szukać pomysłów na odświeżenie swojego pisma, by to nadal było poczytne i by nie stracić wpływów.
Oprócz tego mamy też wątki rodzinne, które opisano w ciekawy sposób. Podobało mi się, że kwestia rodziny Jo była tu podejmowana, bo dziewczyna chciała w ten sposób nie tylko dowiedzieć się, kim są jej rodzice, lecz także w jakiś sposób usytuować siebie w tym świecie.
Powieść była świetnie napisana. Pochłaniałam ją, nie mogłam się oderwać. Sprawny styl autorki i interesujące wątki, które tu podjęto, sprawiły, że książka okazała się bardzo dobra. Zżyłam się z główną bohaterką i kibicowałam jej.
Jeśli lubicie powieści, w których podejmowane są ważne tematy, śmiało sięgnijcie po ten tom. Znajdziecie tu bohaterkę, która nie będzie was drażnić, a także wciągającą fabułę.

Jo jest pokojówką młodej, złośliwej damy. Mimo że nie znosi tej pracy, nie może pozwolić sobie na jej utratę, ponieważ Azjatki nie są chętnie zatrudniane w Atlancie. Ma też dziadka, któremu pomaga, a jego zdrowie wymaga szczególnej troski. Dziewczyna postanawia, że spróbuje napisać krótki artykuł dla gazety, która traci prenumeratorów. Jej tekst okazuje się hitem, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lark marzy o wydaniu własnej książki, poszukuje wydawcy i uczęszcza na zajęcia, które pomagają w szlifowaniu warsztatu. Lark prowadzi też konto na Twitterze, które ma pomóc mu w zdobyciu popularności. Gdy na internetowym profilu pojawia się wyznanie na temat nieodwzajemnionej miłości, wpis staje się wiralem. Jednak jest pewien problem – to nie Lark opublikowało ten tekst, lecz Kasim, dawny przyjaciel.

Lark i Kasim. Czas na rewolucję to powieść młodzieżowa, w której narratorem jest główny bohater – tytułowy Lark. Oprócz narracji pierwszoosobowej mamy też możliwość podejrzenia niektórych wpisów z Twittera, co w tej pozycji jest bardzo ważne. Pojawiają się również teksty pisane przez członków grupy pisarskich zajęć oraz komentarze na ich temat.

Lark jest niebinarną postacią, która marzy o wydaniu własnej książki. Ma już większość tekstu, ale nadal pracuje nad zakończeniem i szukaniem agenta. Lark chciałoby zdobyć sławę na Twitterze, uważa, że to pomoże w wydaniu powieści. Lark to postać, która kocha wszystkich ludzi i wierzy w dobro. Jednocześnie nie wie, dlaczego przyjaźń z Kasimem się rozpadła. Nie umie stwierdzić, w którym momencie się między nimi zepsuło.

Powieść ma kilka wątków, które warto tu wypunktować. Przede wszystkim mamy motyw pisarski, który przewija się od początku pozycji i związane są z nim niekiedy inne tematy. Lark chce być pisarzem, ale nie ukończyło powieści, a wszystkie odmowy od agentów znosi nie za dobrze. Wierzy, że gdy osiągnie 50 tys. obserwujących na Twitterze, wszystko się zmieni i agenci sami będą do niego walić drzwiami i oknami. Myli popularność z ciężką pracą, która może zaowocować sukcesem pisarskim.

Drugi ważny wątek to kwestia kłamstwa i brania za nie odpowiedzialności. Bohaterowie szybko przekonują się, że kłamstwo ma krótkie nogi. Każdy ma swoje motywy, by ukryć prawdę, ale nikomu nie wychodzi to na dobre. Oprócz tego ciekawie wygląda motyw przyjaźni – Lark i Kasim nie wiedzą, dlaczego ich relacja się rozluźniła, nie potrafią tego wyjaśnić. Trudno im się odnaleźć w tej nowej sytuacji. Jednocześnie stają przed trudnymi wyborami – czy stawać w swojej obronie, gdy inni się nad nimi pastwią, czy odpuścić, bo przyjaźń się skończyła?

Najważniejszym wątkiem jest jednak ten związany z poszukiwaniem siebie, własnej drogi życiowej. Dotyczy on każdej postaci w powieści. Bohaterowie muszą zrozumieć, co się dla nich liczy, ale też zobaczyć swoje zachowania jakby z zewnątrz. Lark mierzy się z hejtem, ale też z własnymi uczuciami i pragnieniami. Kasim w pewien sposób musi radzić sobie z porzuceniem i ucieczkami od problemów.

Na początku powieści nie mogłam się w nią wciągnąć. Miałam wrażenie, że sięgnęłam po kontynuację, nie wiedziałam, co się dzieje. Nie wszystkie sytuacje były jasno wyjaśnione, zostawiano nas z niedopowiedzeniami. Musieliśmy sami poskładać sobie niektóre wydarzenia z małych strzępków informacji. To mnie drażniło i sprawiało, że nie mogłam się skupić – jakby na siłę bohater chciał przed nami coś ukryć. Potem było lepiej, ale nadal miałam wrażenie, jakby nie o wszystkim wiedziała.

Na plus wychodzi fakt, że w powieści znajdziemy dużo postaci reprezentujących LGBTQ+. Nie jest to tylko jedna osoba, główny bohater, ale wielu nastolatków. Zazwyczaj w tego typu powieściach dostajemy bohatera, który musi w jakiś sposób w związku ze swoją tożsamością lub orientacją musi odpierać ataki, zaskoczone głosy czy inne tego typu sytuacje. Tu grupa jest na tyle zróżnicowana, że nie dziwi nikogo to, jak kto się identyfikuje, nie ma też ataków za to, kim się jest.

Lark i Kasim. Czas na rewolucję to powieść z wieloma ważnymi tematami. Lubię, gdy książki dla młodzieży podejmują wątki przyjaźni, poszukiwania swojego miejsca w życiu, brania odpowiedzialności za swoje czyny. Tu właśnie to znalazłam. Minusem jest dla mnie narracja, która sprawiała, że czułam się, jakbym pominęła jakiś rozdział wyjaśniający sytuację bohaterów.

Jeśli szukacie powieści dla młodzieży, w których porusza się ważne tematy, śmiało sięgnijcie po ten tytuł. Skłoni was do refleksji, a bohaterowie zdobędą waszą uwagę.

Lark marzy o wydaniu własnej książki, poszukuje wydawcy i uczęszcza na zajęcia, które pomagają w szlifowaniu warsztatu. Lark prowadzi też konto na Twitterze, które ma pomóc mu w zdobyciu popularności. Gdy na internetowym profilu pojawia się wyznanie na temat nieodwzajemnionej miłości, wpis staje się wiralem. Jednak jest pewien problem – to nie Lark opublikowało ten tekst,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wyatt jest transpłciową wiedźmą. Żyje wśród ludzi, bo w królestwie wróżek uznany jest za kogoś gorszego. Jednak nie może całkowicie odciąć się od świata, w którym się urodził, ponieważ jest zaręczony z księciem wróżek, Emyrem. Gdy ten go znajduje i oznajmia, że Wyatt musi wrócić i stanąć na ślubnym kobiercu, chłopak nie jest zachwycony, ale postanawia, że w Asalinie, krainie wróżek, jakoś wykręci się z tego narzeczeństwa…

Wiedźmi król H.E. Edgmona to powieść fantastyczna, w której narratorem jest główny bohater, Wyatt. Tytuł ten jest pierwszą częścią serii.

Wyatt jest transpłciowym chłopakiem, gejem i wiedźmą. Ma moce, nad którymi trudno mu panować. Boi się powrotu do świata wróżek, ale stawia czoła problemom. Dzięki pierwszoosobowej narracji łatwiej nam zrozumieć jego podejście do całej sytuacji – jest trochę zbuntowany, trochę niepewny, czasem zagubiony, ale ma jasno określone priorytety, a wśród nich nie znajduje się zostanie inkubatorem dla następców tronu.

Powieść ma kilka wątków, które wzajemnie się przenikają. Przede wszystkim dostajemy opowieść o świecie wróżek i wiedźm. Tak naprawdę jest to jedynie świat wróżek, bo wiedźmy są traktowane jako obywatele niższej kategorii. Jest wątek polityczny i walki o władzę, lecz także próby wyzwolenia się wiedźm spod rządów wróżek. Autor buduje świat powoli, nie zarzuca nas informacjami, chociaż czasem brakowało mi jakichś szczegółów, które mogłyby w większym stopniu rozwinąć tę rzeczywistość.

Bardzo ważnym tematem jest wszystko, co związane z queerowością. Wyatt jest transpłciowym gejem, dlatego nie widzi się u boku księcia, którego celem jest przedłużenie rodu. W tym świecie trudno jest odnaleźć siebie i żyć w zgodzie ze sobą, chociaż niektórym się to udaje. Ten wątek ma wiele odcieni – od nienawiści, przez wsparcie, do chęci decydowania o sobie i swojej przyszłości. Bardzo ważny i potrzebny temat, a umieszczenie do w świecie fantastycznym sprawia, że jest on intrygujący i podany na świeżo.

Warto też zwrócić uwagę na narrację. Wyatt jako pierwszoosobowy narrator sprawdza się dobrze – nie tylko pozwala nam poznać swoje myśli, obawy i pragnienia, lecz także jest złośliwy, sarkastyczny i emocjonalny w swoich opiniach. Niektóre dialogi też pokazują jego charakterek, tak samo jak postaci drugoplanowych, jednak już wymiana zdań z narzeczonym wypada według mnie słabo. Nie czułam między nimi chemii, której się spodziewałam.

Czytając tę powieść, miałam kilka refleksji. Po pierwsze narrator czasem mi się podobał, a czasem drażnił. Lubiłam jego zaciętość i sarkazm, ale niekiedy miałam wrażenie, że nie walczy o siebie dostatecznie. Relacje między bohaterami wyglądały dość powierzchownie – ci, którzy mieli się lubić, lubili, a ci, którzy stali po drugiej stronie barykady, byli jasno określeni jako ci źli. Owszem, zdarzyły się dwa zaskoczenia i zwroty akcji, które przyjęłam z dużym entuzjazmem, ale to tyle. Chyba zabrakło mi trochę budowania relacji międzyludzkich w tej powieści oraz rozbudowania tła wydarzeń. Gdyby nad tym popracować, byłoby naprawdę bardzo dobrze.

Wiedźmi król to ciekawy tytuł dla fanów fantastyki młodzieżowej. Całkiem nowe spojrzenie na świat wróżek i wiedźm. Dodajmy do tego konflikty polityczne, queerowość, miłość, przyciąganie i odpychanie, zaczepnego narratora, a wyjdzie książka, która wielu osobom przypadnie do gustu. Dla tych, którzy szukają czegoś świeżego.

Wyatt jest transpłciową wiedźmą. Żyje wśród ludzi, bo w królestwie wróżek uznany jest za kogoś gorszego. Jednak nie może całkowicie odciąć się od świata, w którym się urodził, ponieważ jest zaręczony z księciem wróżek, Emyrem. Gdy ten go znajduje i oznajmia, że Wyatt musi wrócić i stanąć na ślubnym kobiercu, chłopak nie jest zachwycony, ale postanawia, że w Asalinie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Fryderyk jest dwustuletnim wampirem, który wiedzie raczej samotnicze życie w Warszawie. Zabija czas, pisząc romanse historyczne i sporadycznie wychodząc do klubów ze swoim przyjacielem. Podczas jednego takiego wyjścia poznaje Feliksa, który ledwo wiąże koniec z końcem w stolicy. Fryderyk postanawia mu pomóc – pozwala mu u siebie zamieszkać, a jako zapłatę przyjmuje portret od młodego artysty.

Noce za nocami Małgorzaty Wilk to powieść określana jako literatura młodzieżowa, chociaż mam wrażenie, że to raczej new adult niż young adult ze względu na wiek postaci (Feliks jest studentem, a Fryderyk ma dwieście lat…). W książce znajdziemy dwóch głównych bohaterów, których losy śledzi trzecioosobowy narrator. To dzięki niemu możemy obserwować, co dzieje się nie tylko w momencie, gdy Fryderyk i Feliks są razem, lecz przede wszystkim, gdy przebywają osobno.

Fryderyk jest wampirem. Jest raczej skryty, nie mówi za dużo o sobie i swoich emocjach. Ma dobre serce, pomaga Feliksowi, gdy ten jest na dnie. Potrafi też nim potrząsnąć, by osiągnąć lepszy efekt. Fryderyk jest tajemniczy, ale powoli zaczyna odkrywać przed współlokatorem pewne fakty ze swojego życia.

Feliks jest młodym artystą, który boleśnie zderzył się z rzeczywistością po przyjeździe do wielkiego miasta. Mimo wszystko nie utracił energii i pogody ducha, jest pełen życia, widać w nim młodzieńczą werwę. Mimo przeciwności losu jakoś daje sobie radę. Nie chce wykorzystywać dobroci Fryderyka, ale też nie ma za bardzo innej opcji na zamieszkanie. Jego decyzje dziwią znajomych, którzy ostrzegają go przed nieznajomym i tajemniczym człowiekiem, ale Feliks wierzy w szczerość i bezinteresowność Fryderyka.

Powieść nie jest może zbyt odkrywcza – od początku spodziewamy się wątku romantycznego, który jest tu wzajemnym odpychaniem i przyciąganiem. Obawa przed dopuszczeniem do siebie kogoś bliżej sprawia, że bohaterowie są dość ostrożni i zachowawczy w rozwijaniu swojej znajomości. Ich relacja jest jednak ciepła i urocza, nie ma tu porywów namiętności, lecz powoli rodząca się przyjaźń i zauroczenie, które zbudowane są na wzajemnym poznawaniu.

Oprócz tego nie ma za wiele wątków – są raczej w tle wydarzeń między Fryderykiem i Feliksem. Możemy zaobserwować motyw przyjaźni, artystyczne tematy, próby radzenia sobie w Warszawie. Najciekawiej wypada jednak kwestia życia wampirów w wielkim mieście. To, jak Fryderyk zdobywa pokarm, jak uczestniczy w życiu miasta, spotyka się z innymi wampirami – to wszystko było bardzo interesujące. Na plus wypada fakt, że autorka umieściła akcję w Polsce. Ja nie spotkałam się ze zbyt wieloma rodzimymi twórcami, którzy lokują fabułę w kraju, z którego pochodzą, a to naprawdę mi się podobało.

Mimo że powieść jest dość duża objętościowo, nie czułam tego podczas czytania. Akcja była płynna, nie dłużyła się, nie było zbędnych wątków. Miałam jednak wrażenie, że czasem było… nudno. Zabrakło mi jakichś elementów zaskoczeń, zwrotów akcji – owszem, były, ale trochę za mało. To jednak bardziej obyczajówka z wątkiem romantycznym niż powieść sensacyjna, więc można to wybaczyć.

Jeśli szukacie książki z motywem wampirów, a na dodatek takiej, której akcja rozgrywa się w Polsce, weźcie pod uwagę ten tytuł. Spodoba się on przede wszystkim fanom romantycznych historii.

Fryderyk jest dwustuletnim wampirem, który wiedzie raczej samotnicze życie w Warszawie. Zabija czas, pisząc romanse historyczne i sporadycznie wychodząc do klubów ze swoim przyjacielem. Podczas jednego takiego wyjścia poznaje Feliksa, który ledwo wiąże koniec z końcem w stolicy. Fryderyk postanawia mu pomóc – pozwala mu u siebie zamieszkać, a jako zapłatę przyjmuje portret...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przed pierwszą wycieczką w Bieszczady warto poznać to miejsce lepiej. Jakie zwierzęta możemy tu spotkać? Gdzie się zatrzymać? Jak zachować się na szlaku? Zerknijcie do wyjątkowej pozycji Adama Markowskiego pod tytułem Bieszczady. Przewodnik dla małych i dużych odkrywców.

Książka skierowana jest do dzieci. W pozycji narratorem jest sam autor, a w opowieści pomagają mu Patrycja i Kuba, czyli dzieciaki, które pierwszy raz wybierają się w Bieszczady. Autor pokazuje, co zabrać ze sobą, jak zachowywać się na szlaku. Opowiada o zwierzętach w tym rejonie. Poświęca też rozdział na przybliżenie grupy Bojów, która zamieszkiwała te rejony. Nie zabrakło również opisów kilku interesujących miejsc do zwiedzenia, w tym zapory w Solinie.

Książka jest rodzajem przewodnika do tego, jak przygotować się do wycieczki. Jest to pomocne w przypadku podróży z dziećmi, które nigdy nie miały okazji być w górach. Tekst jest prosty, nie ma skomplikowanych słów i nudnych opisów. Postawiono przede wszystkim na ilustracje, zachęcając tym dzieci do oglądania książki. Rysunki same w sobie też niosą informację – na przykład zilustrowano odciski kopyt zwierząt czy pokazano pary niektórych z nich.

Książka jest naprawdę ładnie wydana. Duży format, twarda okładka, która przyciąga wzrok i swoim rysunkowych charakterem od razu daje znać, że jest skierowana do młodszych czytelników. Sporej wielkości font ułatwia czytanie. Bogate ilustracje wewnątrz, szczegółowe tła, oddany ruch – zachwycają. Kojarzę kreskę Agaty Dobkowskiej, ale nie mogę przypomnieć sobie, z której pozycji. Niemniej oddane przez nią zwierzęta są naturalne, a dzieci sympatyczne.

Ta książka sprawdzi się podczas wspólnej lektury przed wycieczką. Traktuje przede wszystkim o tym, jak zachować się w górach, ale nie zabrakło też ciekawostek na temat tych regionów. Podoba mi się, że nie tylko o naturze, lecz także o społeczeństwie i kulturze traktuje to wydanie – świetnie pokazano stroje Bojków. Po lekturze natomiast można sprawdzić swoją wiedzę, rozwiązując zadania na końcu pozycji.

Przyznam, że spodziewałam się więcej tekstów na temat szlaków, miejsc i ciekawostek. Liczyłam, że będzie to typowy przewodnik z informacjami na temat interesujących turystycznie punktów. Po lekturze uznałam jednak, że to pozycja przygotowująca dzieciaki na wycieczkę – znajdziemy tu poradnik, co zabrać, jak się zachować, czego nie robić. To plus, chociaż gdyby pojawiło się nieco więcej opisów interesujących miejsc, byłoby idealnie.

Bieszczady to książka dla rodzin, które planują wycieczkę w góry. Sprawdzi się jako poradnik dla maluchów, a także źródło ciekawostek o górach. Pięknie wydana i interesująca.

Przed pierwszą wycieczką w Bieszczady warto poznać to miejsce lepiej. Jakie zwierzęta możemy tu spotkać? Gdzie się zatrzymać? Jak zachować się na szlaku? Zerknijcie do wyjątkowej pozycji Adama Markowskiego pod tytułem Bieszczady. Przewodnik dla małych i dużych odkrywców.

Książka skierowana jest do dzieci. W pozycji narratorem jest sam autor, a w opowieści pomagają mu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nora budzi się na środku pola golfowego w towarzystwie przyjaciółki i nieznajomego chłopaka. Nie ma na sobie bielizny, nic nie pamięta. Przyjaciółka namawia ją, by sprawdziła, czy nie ma otarć w miejscach intymnych, ale Nora bagatelizuje sprawę. Dopiero z czasem zaczyna martwić się o to, co mogło się stać. Czy ktoś ją skrzywdził? Dlaczego nic nie pamięta?

Wilki się czają Natashy Friend to powieść klasyfikowana jako literatura młodzieżowa. W książce znajdziemy kilka postaci – rozdziały Nory, Cam, Adama i Ashera relacjonowane są przez trzecioosobowego narratora.

Książka porusza ważny temat traktowania kobiet jako obiekty seksualne. Gwałt, odurzanie w celu obmacywania, nieszanowanie ciała kobiet, oznaczanie ich i traktowanie przedmiotowo są tu pokazane jako coś, co dla mężczyzn jest zabawą, a dziewczyny pozostawia z uszczerbkiem psychicznym. Nie musi dojść do gwałtu, by kobieta czuła się zbrukana i pozbawiona godności. Przestaje ufać mężczyznom, czuje się zastraszona, może stracić poczucie bezpieczeństwa. To wszystko znajdziemy w historii Nory, która początkowo bagatelizuje problem, jednak Cam i Adam zaczynają drążyć temat i szukać winnych, a nastolatka coraz częściej wraca myślami do tego, co mogło się stać.

Druga strona medalu wydaje się jeszcze bardziej przerażająca. Nora nie chce dopuścić do siebie myśli, że mogła stać się ofiarą przemocy na tle seksualnym, bo nie chce zaszkodzić rodzicom i trafić na języki wszystkich w miasteczku. Przecież jest znana z tego, że jest mądra, śliczna i niewinna, a teraz ta sytuacja może zepsuć jej opinię. Nie wszyscy widzą w niej ofiarę, pojawiają się głosy, które świadczą o tym, że sama jest sobie winna, zasłużyła sobie na takie traktowanie, dała chłopakom przyzwolenie na to zachowanie – a argumentem mogą być ubiór, pewność siebie czy nawet picie alkoholu.

Wątek przyjaźni jest tu kolejną mocną stroną. Nie tylko z uwagi na to, co stało się Norze, jej przyjaciółka postanawia poszukać sprawców i nagłośnić sprawę. Nie chce, by ktokolwiek tak traktował kobiety. Jej działania są pomysłowe i skuteczne, a pomoc ze strony Adama sprawia, że ta trójka zbliża się do siebie, a łączy ich tragiczne wydarzenie.

Książka jest bardzo dobrze napisana. Pokazanie kilku młodych osób i ich podejścia do tej sprawy to mocna strona tej pozycji. Wyparcie problemu przez Norę też wydaje się czymś normalnym, bo dziewczyna nie chce dopuścić do siebie myśli, że mogło jej się coś stać. Dopiero gdy pierwszy szok mija, zaczyna rozumieć, że nieważne, do czego doszło, najważniejsze jest to, że nie było na to przyzwolenia i że została odurzona, by ktoś inny mógł ją wykorzystać. Jej bliscy rówieśnicy chcą wymierzyć sprawiedliwość na własną rękę i pokazać, że tego typu sytuacji jest więcej i nie może być o nich cicho.

I mimo że nie ma tu mocnych, brutalnych scen, to książka była dla mnie wstrząsająca. Zarówno początkowe zachowanie głównej bohaterki, jak i sam fakt, dlaczego padła ofiarą trzech obcych chłopaków, są szokujące. Czytałam w dużym napięciu i nie mogłam przejść obojętnie obok tego, co się stało Norze.

Wilki się czają to powieść nie tylko dla młodzieży. Powinni ją przeczytać też dorośli, by zobaczyć, z czym w dzisiejszych czasach mogą mierzyć się młode kobiety, nastolatki. To książka o trudnych i skomplikowanych relacjach rodzinnych, ale też o wsparciu najbliższych. Gorzka historia warta przeczytania.

Nora budzi się na środku pola golfowego w towarzystwie przyjaciółki i nieznajomego chłopaka. Nie ma na sobie bielizny, nic nie pamięta. Przyjaciółka namawia ją, by sprawdziła, czy nie ma otarć w miejscach intymnych, ale Nora bagatelizuje sprawę. Dopiero z czasem zaczyna martwić się o to, co mogło się stać. Czy ktoś ją skrzywdził? Dlaczego nic nie pamięta?

Wilki się czają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cleo podczas imprezy poznaje starszego o dwadzieścia lat Franka. Oboje wpadają sobie w oko i dość szybko ich znajomość przeradza się w romans. Pół roku później są już małżeństwem. Jednak sielanka nie trwa długo – ich codzienność naznaczona jest kłótniami, wzajemnymi pretensjami i namiętnością, a wszystko to w otoczce artystycznej atmosfery, w której oboje żyją lub chcieliby żyć. Czy ich małżeństwo przetrwa?

Kleopatra i Frankenstein to powieść Coco Mellors. Pozycja ma dwóch narratorów – przez większość fabuły wydarzenia relacjonuje trzecioosobowy narrator, lecz czasem pojawia się narracja pierwszoosobowa, która ma dodatkowo podkreślić udział trzeciej osoby w tej historii.

Fabuła to przede wszystkim pokazanie związku dwójki ludzi. Nie jest to jednak słodka wizja, w której wszystko kończy się na „żyli długo i szczęśliwie”. Fascynacja, namiętność i bliskość zaczynają niknąć w codzienności. W związek wkradają się nieporozumienia, kłótnie, starcia i wyrzuty. To, co wcześniej miało ich do siebie przyciągać, teraz jest przeszkodą. A wszystko to na oczach bliskich, którzy nie do końca wiedzą, jak zachować się w tej trudnej dla wszystkich sytuacji.

W tle związku pojawiają się ważne tematy. Jest kwestia uzależnień, zdrowia psychicznego, zdrady, złamanego serca. Są tajemnice i nieporozumienia, zawiedzione oczekiwania i działanie pod wpływem impulsu. Pokazano też pracę twórczą i karierę – dla Cleo ważne było malarstwo, ale przestała tworzyć, gdy została żoną. Frank natomiast poświęcał pracy znacznie więcej czasu niż ukochanej.

Ta książka pokazuje miłość w zderzeniu z codziennością. Oczekiwania i pragnienia zostają zastąpione zwykłymi sprawami, z którymi trzeba się zmierzyć. To może spowodować, że uczucie zostanie zabite. Ucieczki od problemów – fizyczne i psychiczne – są tu na porządku dziennym. Bohaterowie nie potrafią się zmierzyć z tym, co jest dla nich trudne i bolesne, wybierają rozwiązania dla nich najprostsze, a często bardzo niekorzystne.

Kleopatra i Frankenstein to powieść, w której pozornie nic się nie dzieje – nie ma tu zwrotów akcji co kilka stron, jest zwyczajne życie. To dobrze, bo dzięki temu otrzymujemy obraz prawdziwy i uniwersalny. Podobało mi się, że autorka postanowiła pokazać trudną relację bohaterów, a jednocześnie nie zapomniała o tym, że każde z nich to oddzielny byt ze swoimi problemami, marzeniami i pasjami.

Przyznam, że byłam zaskoczona tą pozycją. Spodziewałam się powieści, w której związek będzie ogrywał pierwsze skrzypce, a dostałam historię dwóch jednostek żyjących razem, ale obok siebie. Ten obraz mnie poruszył i nie mogłam oderwać się od lektury.

Powieść dla tych, którzy lubią portrety charakterów i pozycje z nietypowym happy endem. Słodko-gorzka lektura w sam raz na jesienne wieczory.

Cleo podczas imprezy poznaje starszego o dwadzieścia lat Franka. Oboje wpadają sobie w oko i dość szybko ich znajomość przeradza się w romans. Pół roku później są już małżeństwem. Jednak sielanka nie trwa długo – ich codzienność naznaczona jest kłótniami, wzajemnymi pretensjami i namiętnością, a wszystko to w otoczce artystycznej atmosfery, w której oboje żyją lub chcieliby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nate wybiera się na ślub kuzyna do RPA, a ponieważ jego matka nie może jechać z nim, zabiera swojego przyjaciela, Jaia. Nate’owi podoba się kumpel, ale nie ma śmiałości, by mu o tym powiedzieć. Na dodatek ma teraz inne zmartwienie – na ślubie kuzyna ma pojawić się były nastolatka, z którym rozstali się w niemiłej atmosferze. Czy Nate przetrwa to wydarzenie? Czy Jai będzie dla niego oparciem?

Nate Plus One to powieść młodzieżowa Kevina van Whye’a. Podobnie jak poprzednia pozycja autora, jest to queerowa opowieść, w której głównym bohaterem i narratorem jest nastoletni Nate.

Główny bohater jest nieśmiałym piosenkarzem. Skrycie podkochuje się w przyjacielu, Jai, gwieździe zespołu rockowego. Nate jest miły i uprzejmy, pomocny, a narracja w jego wykonaniu pełna jest zabawnych komentarzy. Jest też nieco zagubiony, co z racji młodego wieku można mu wybaczyć, a jego zachowanie wypada w książce bardzo naturalnie, nie jest przesadzone i wyolbrzymione.

Fabuła nie jest zbyt skomplikowana i raczej jest dość przewidywalna. Mamy dwóch chłopaków, którzy się lubią, ale niewypowiedziane uczucia komplikują ich relację. Nate marzy o tym, by chodzić z Jaiem, ale nie robi żadnego ruchu w tym kierunku, bo boi się zakończyć ich przyjaźń.

Oprócz oczywistego wątku romantycznego, mamy też ciekawy motyw muzyczny. Chłopcy muszą stworzyć razem hit, który pomoże im wygrać w konkursie. Proces twórczy jest opisany w sposób interesujący – widzimy, jak powstaje tekst, obserwujemy też próby. Bardzo podobało mi się, że bohaterowie pracowali nad słowami i zmieniali brzmienie utworu, nie był on raz przyjęty na stałe już po pierwszej burzy mózgów.

Inną ciekawą kwestią jest motyw złamanego serca. Nate jest zagubiony w tym, co czuje, i nie można go za to winić. Z jednej strony chce iść dalej, z drugiej ma nadal niezamknięte wątki z poprzedniego związku. Podobało mi się, że autor pokazał rozterki chłopaka. Autor dba też o to, by informować czytelnika o kwestiach rodzinnych głównego bohatera. Nie pozostawia go bez tła – wiemy, skąd wyjazd do RPA i jakie relacje z tamtejszymi krewnymi ma Nate. Dzięki temu postać ta nie jest płaska i bez wyrazu.

Jedną z rzeczy, która mi przeszkadzała w tej powieści, są wstawki, które nic nie wnoszą do fabuły. Na przykład „usiedliśmy przy ulubionym/naszym/tym samym co zawsze stoliku”. Gdyby miało to jakieś znaczenie, rozumiałabym tak szczegółowy opis, jednak rzeczony stolik nie pojawił się już więcej w fabule i nie miał on większego wpływu na relacje bohaterów. Trochę przez to czułam się, jakby tekst na siłę został rozciągnięty szczegółami, które są zbędne.

Ogólnie jednak powieść okazała się lekka, urocza i ciepła. Nie było zaskoczeń, ale nie przeszkadzało mi to. Budowanie napięcia między bohaterami się udało, nie mogłam doczekać się, aż zadzieje się między nimi coś więcej, a to duża zaleta fabuły.

Jeśli lubicie queerowe obyczajówki dla młodzieży, śmiało sięgnijcie po ten tytuł. To lekka powieść w sam raz na końcówkę lata.

Nate wybiera się na ślub kuzyna do RPA, a ponieważ jego matka nie może jechać z nim, zabiera swojego przyjaciela, Jaia. Nate’owi podoba się kumpel, ale nie ma śmiałości, by mu o tym powiedzieć. Na dodatek ma teraz inne zmartwienie – na ślubie kuzyna ma pojawić się były nastolatka, z którym rozstali się w niemiłej atmosferze. Czy Nate przetrwa to wydarzenie? Czy Jai będzie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Adalyn zostaje wysłana przez ojca do Karoliny Północnej, gdzie ma zająć się drużyną piłki nożnej. Ojciec, właściciel klubu piłkarskiego, chce, by dziewczyna zniknęła z Miami, bo wplątała się w aferę, która szarga dobre imię jego klubu. Adalyn pobiła maskotkę drużyny, a wszystko zostało nagrane i stało się hitem sieci. Na miejscu, w małej miejscowości, okazuje się, że przymusowe zesłanie nie będzie łatwe – od początku wszystko idzie nie tak. A na dodatek jej sąsiadem zostaje znany zawodnik piłkarski, który ukrywa przed mieszkańcami swoją tożsamość i jest dla Adalyn wredny. Czy dziewczyna da sobie radę?

The Long Game to kolejna powieść Eleny Armas, która polskim czytelnikom znana jest przede wszystkim dzięki The Spanish Love Deception. W powieści mamy dwóch głównych bohaterów i dwie narracje pierwszoosobowe w ich wykonaniu.

Adalyn jest ambitna i kocha swoją pracę. Gdy daje się ponieść emocjom i popełnia błąd, wdając się w bójkę, musi zniknąć. Przymusowa zmiana pracy jest dla niej trudna, ale dziewczyna chce dać z siebie wszystko i pokazać, że jest profesjonalistką. Adalyn jest zaradna i samodzielna, nie lubi prosić o pomoc, nawet gdy ma problemy. Stara się robić wszystko sama, choć wiele rzeczy jest dla niej nowych. W kontaktach z innymi ludźmi jest wycofana, a czasem ironiczna.

Cameron to nieco tajemnicza postać. Adalyn wie, czym zajmował się wcześniej, lecz on sam unika mówienia o sobie. Nie chce, by inni dowiedzieli się, że był znanym sportowcem. Teraz stawia na spokój i odcina się od dawnego życia. W stosunku do Adalyn jest dość chłodny i szorstki, lecz przy bliższym poznaniu zyskuje – odkrywamy, że potrafi być troskliwy, opiekuńczy, ma dobry kontakt z dziećmi, lubi rywalizację.

Fabuła skupia się na nowej pracy Adalyn i jej relacjach z Cameronem. Widzimy, jak kobieta próbuje profesjonalnie podejść do zadania, które jej wyznaczono. Dzielnie stawia czoła wszelkim przeciwnościom losu. Jeśli chodzi o relacje z Cameronem, to jest to typowy slow burn. Z początku tych dwoje nie pała do siebie sympatią, są dla siebie złośliwi i nieprzyjemni. Jednak ich przekomarzania z czasem pozwalają lepiej się im poznać. Czytelnik obserwuje wzajemne przyciąganie, napięcie wisi w powietrzu, podkręcając atmosferę.

Podczas czytania miałam wrażenie, że Cameron jest nieco słabiej wykreowany niż Adalyn. Oboje mieli swoje historie, dobrze zbudowane charaktery, jednak to ona wydawała mi się bardziej złożona i skomplikowana – chociażby fakt, że autorka pokazała, jak dziewczyna inaczej zachowuje się w kontakcie z ojcem, a inaczej z Cameronem. To były dwie różne osoby! Wypadło to bardzo dobrze. Zabrakło mi tego nieco w przypadku Camerona – nie mogłam zrozumieć niektórych jego zachowań, w tym tego, jak zwraca się do Adalyn. Czasem drażniło mnie też, że dziewczyna nie dorabiała sobie do jego wypowiedzi jakichś scenariuszy – tak jak chyba każda kobieta szuka drugiego dna w wypowiedzi kogoś, kto jej się podoba. Jednak ogólnie przyznaję, że bohaterowie przypadli mi do gustu, także ci drugoplanowi.

Mocną stroną pozycji jest narracja. Pierwszoosobowe relacje sprawiają, że możemy zrozumieć bohaterów, a sarkazm i komizm sytuacyjny są świetne. Autorka nie robi z powieści komedii na siłę, humor jest wyważony, tak samo jak erotyzm. To duży plus.

The Long Game to powieść, w której znajdziemy nie tylko motyw slow burn, lecz także tematy związane z relacjami międzyludzkimi, sportem, ukrywaniem swojej tożsamości, próbą odbudowywania kariery i życiem w małej miejscowości. To wszystkie sprawia, że fabuła nie jest płaska i nudna, lecz można się w nią wczuć. Książka dla fanów romantycznych opowieści, w których znajduje się coś więcej poza scenami łóżkowymi.

Adalyn zostaje wysłana przez ojca do Karoliny Północnej, gdzie ma zająć się drużyną piłki nożnej. Ojciec, właściciel klubu piłkarskiego, chce, by dziewczyna zniknęła z Miami, bo wplątała się w aferę, która szarga dobre imię jego klubu. Adalyn pobiła maskotkę drużyny, a wszystko zostało nagrane i stało się hitem sieci. Na miejscu, w małej miejscowości, okazuje się, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Hannah zaczyna studia i trafia do pokoju dzielonego z April Clarke-Clivenden – żywiołową, złośliwą dziewczyną, która dostała się do szkoły dzięki wpływom ojca. Współlokatorki szybko się zaprzyjaźniają, jednak nim rok dobiega końca, April nie żyje. Dziesięć lat po tym wydarzeniu skazany za morderstwo studentki umiera w więzieniu, a Hannah ma wątpliwości, czy na pewno był on winny. Zaczyna rozmawiać z dawnymi znajomymi i próbuje odkryć, czy się nie pomyliła w zeznaniach.

Ta dziewczyna to kolejny thriller psychologiczny Ruth Ware. Autorka ma na koncie świetne i klimatyczne powieści w tym m.in. Jedno po drugim. W tym tomie główną bohaterką jest Hannah. Widzimy ją w czasie studiów oraz dziesięć lat po nich. Możemy zobaczyć, jak się zmieniła i jak wygląda jej życie.

Hannah jako studentka była ambitna, chociaż czasem nauka wymagała od niej skupienia i poświęceń, szczególnie gdy dawała się namawiać znajomym na wyjście do pubu, a potem musiała nadrabiać zaległości. Dawała się wyciągać współlokatorce na spotkania i broniła ją przed złośliwymi uwagami innych. Mimo różnic w pochodzeniu i zachowaniu szybko złapały wspólny język, a Hannah naprawdę polubiła April. Przeżyła jej śmierć i nawet po latach o niej myślała. Gdy poznajemy ją już jako dorosłą kobietę w ciąży, widzimy, że jest wycofana. Nie ma zbyt wielkiego grona znajomych, a mąż jest dla niej niemal jedyną bliską osobą. Hannah zmaga się z zainteresowaniem mediów, które chcą wypytywać ją o sprawę morderstwa April. Nie lubi być w centrum uwagi, ignoruje maile z pytaniami, ponieważ sprawa śmierci przyjaciółki wciąż jest dla niej bolesna.

Fabuła podzielona jest na dwa plany czasowe. Narrator trzecioosobowy pokazuje życie Hannah w czasie studiów i dziesięć lat później. Różne czasy opowieści – w retrospekcjach przeszły, współcześnie teraźniejszy – sprawiają, że można się szybko odnaleźć w momencie historii. Pewnie niewiele osób to zauważy, ale ja byłam zachwycona tym elementem.

Z fragmentów teraźniejszości wiemy, że April została zamordowana i osądzono sprawcę. Jednak Hannah zaczyna mieć wątpliwości dotyczące tego, czy skazany faktycznie był winny. Dlatego też rozmawia ze znajomymi i wypytuje o nowe rzeczy, których dowiaduje się przypadkiem po latach. Tymczasem czytelnik ma okazję śledzić wydarzenia poprzedzające zbrodnię. Z napięciem obserwujemy kolejne sceny z czasu studiów, wiedząc już, jak tragicznie zakończy się historia April. To genialnie poprowadzony wątek, który bardzo lubię w thrillerach psychologicznych. Wraz z bohaterką próbujemy dowiedzieć się prawdy, a oczekiwanie na nią sprawia, że nie można oderwać się od czytania.

Styl autorki jak zawsze mi się podobał. Świetnie wykreowała uniwersytecką otoczkę, przeniosła czytelnika do historycznych budowli, oddała atmosferę tego miejsca. Poradziła sobie też z kreacją postaci – głównie skupiamy się na Hannah i April, dlatego te dwie kobiety są opisane najdokładniej, bo z nimi spędzamy najwięcej czasu. Zaskakujące zakończenie to wisienka na torcie.

Tę dziewczynę czytałam jednym tchem. Nie mogłam oderwać się od tej dusznej atmosfery niepewności i grzebania w przeszłości. Do gustu przypadła mi Hannah, która nie była postacią w stylu detektywa-amatora – miała momenty niepowodzeń, zawahań, była po prostu zatroskaną kobietą, która chce odkryć prawdę na temat wydarzeń sprzed lat.

Powieść polecam przede wszystkim fanom thrillerów obyczajowych. Jeśli lubicie fabuły, w których budowane jest napięcie, a nie liczycie na sensację i zaskoczenia co dwie strony, lecz na bardzo naturalnie wypadającą akcję, to śmiało sięgajcie. To dobrze zbudowana pozycja, której klimat wam się spodoba.

Hannah zaczyna studia i trafia do pokoju dzielonego z April Clarke-Clivenden – żywiołową, złośliwą dziewczyną, która dostała się do szkoły dzięki wpływom ojca. Współlokatorki szybko się zaprzyjaźniają, jednak nim rok dobiega końca, April nie żyje. Dziesięć lat po tym wydarzeniu skazany za morderstwo studentki umiera w więzieniu, a Hannah ma wątpliwości, czy na pewno był on...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chłopak Holly, Chad, zabija swoich przyjaciół, a potem strzela do siebie. Wszyscy uważają, że dziewczyna wiedziała o jego planach i właśnie dlatego nie pojawiła się tego dnia w szkole. Jednak dla Holly jest to szok – ukochany popełnia samobójstwo i zostaje okrzyknięty mordercą. Dziewczyna postanawia, że dowie się, czemu Chad to zrobił i przede wszystkim – dlaczego ją zostawił, gdy ciągle zapewniał, że jest ona jego przyszłością.
My Beloved Monster Marty Łabędzkiej to powieść młodzieżowa, w której główną bohaterką jest nastoletnia Holly. Narrator trzecioosobowy śledzi wydarzenia, w których dziewczyna bierze udział. Pojawiają się też retrospekcje, które pokazują jej związek z Chadem.
Holly jest dziewczyną, która z pozoru nie pasowała do Chada. Spokojna, cicha, wycofana – zupełnie inna niż podrywacz, łamacz serc i chłopak z bogatej, dobrej rodziny. Jednak połączyło ich uczucie, które było silniejsze niż przeciwności. Poznajemy Holly, gdy ta dowiaduje się, że Chad nie żyje. Widzimy ją w żałobie, a także obserwujemy jej determinację, gdy zaczyna poszukiwać odpowiedzi. Całe jej życie się zmienia – nie tylko zostaje sama z problemami, lecz także zaczyna odkrywać rzeczy, o których nie miała wcześniej pojęcia.
Fabuła skupia się na poszukiwaniu prawdy. Holly wie, że Chad nie jest potworem, za jakiego wszyscy go uważają. Odwiedza miejsca, w których bywali razem, szukając śladów i wskazówek, które mógł dla niej zostawić. Okazuje się, że jej poczynania są o wiele skuteczniejsze niż działania policji. Jest zdeterminowana i dobrze znała Chada, dlatego wie, gdzie powinna się znaleźć i czego szukać.
Ważnym tematem w powieści jest branie odpowiedzialności za swoje czyny. Chad zamordował przyjaciół i popełnił samobójstwo, jednak Holly wie, że nie był to kaprys czy zły dzień, coś musiało się kryć za tym wydarzeniem. Chce oczyścić jego imię. Zaczyna zauważać, że jej przyjaciele mieli zupełnie inne podejście do życia – pochodzący z wpływowych rodzin nastolatkowie nie przejmowali się swoim zachowaniem, tym, czy bawią się czyimiś uczuciami. Holly chce dowieść, że ma rację, że Chad musiał mieć powód, by dokonać tej zbrodni.
Drugim ważnym wątkiem jest wsparcie. Wszyscy myślą, że Holly wiedziała o planowanej zbrodni, wiec się od niej odsuwają. Nie ma znaczenia, że dziewczyna nie miała pojęcia o tym, co chce zrobić Chad. Jest zostawiona sama sobie, nawet bliscy nie rozumieją, dlaczego opłakuje mordercę.
Ciekawie pokazano żałobę. Na początku Holly jest załamana i smutna, a potem to wszystko napędza ją do działania. Widzimy, jaka jest zmotywowana, by odkryć prawdę. Nie jest jednak gotowa iść po trupach – mimo że wie, że są osoby, które mogą więcej wiedzieć o tej sprawie, nie narzuca się im, gdy wie, że to nic nie da. Postanawia działać na własną rękę, nie zważając na przeciwności.
Styl autorki jest bardzo dobry. Potrafiła zbudować wciągającą fabułę i wykreować naturalnie zachowującą się bohaterkę. Holly mnie nie drażniła, nie była sztuczna, co jest ogromną zaletą. Mogłabym się przyczepić do drobiazgów – na przykład nagle pojawiających się znikąd ludzi, którzy w idealnym momencie wpasowywali się w dialog i sytuację. Ale pomińmy to, ponieważ reszta była naprawdę dobrze skonstruowana.
My Beloved Monster to kawał powieści młodzieżowej, w której poruszono ważne tematy. Zaskakujące zakończenie, poszukiwanie śladów, dziewczyna, która musi sama sobie radzić, logicznie wyjaśnione i zamknięte wątki, to wszystko spowodowało, że czytałam z zainteresowaniem. Polecam fanom obyczajów młodzieżowych z elementem kryminalnym.

Chłopak Holly, Chad, zabija swoich przyjaciół, a potem strzela do siebie. Wszyscy uważają, że dziewczyna wiedziała o jego planach i właśnie dlatego nie pojawiła się tego dnia w szkole. Jednak dla Holly jest to szok – ukochany popełnia samobójstwo i zostaje okrzyknięty mordercą. Dziewczyna postanawia, że dowie się, czemu Chad to zrobił i przede wszystkim – dlaczego ją...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Aricia jest księżniczką, która ma nadzieję rządzić Lavenum, gdy przyjdzie na to czas. Jednak matka ma inne plany – chce, by córka wyszła za mąż za króla obcego państwa. Dzięki tej politycznej zagrywce jedno królestwo dostanie armię, a drugie pieniądze. Dziewczyna zostaje wysłana na dwór przyszłego męża, gdzie ma się oswoić ze swoim nowym domem. Czy Aricia będzie w stanie przywyknąć do obcych obyczajów i zasad? A może uda jej się wprowadzić nowe?
Pierwsza iskra to powieść Justeene Ruston. Jest to pierwszy tom cyklu Szept ognia i popiołu. Narratorką jest księżniczka Aricia. To młoda dziewczyna, która przygotowywana była do objęcia roli władczyni. Rozumie, że dla dobra kraju musi wyjść za mąż. Nie jest jednak skłonna do przyjęcia roli żony żyjącej w cieniu męża. Ma swoje zasady i chce wprowadzić zmiany na dworze, na którym się znalazła. Ma cięty język, nie boi się konfrontacji, jest odważna i lojalna. Chce pomagać, nie widzi się w roli ozdoby króla.
Pierwszy tom zapoznaje nas ze światem stworzonym przez autorkę. Widzimy politykę i geografię tego świata. Dobrym posunięciem było pokazanie różnic w dwóch państwach – gdy Aricia trafia do nowego królestwa, łatwiej autorce porównywać obyczaje i kulturę, zasady i społeczeństwa, nie robiąc tego w suchy i przegadany sposób. To mądre posunięcie.
Wątki polityczne są tu na pierwszym miejscu. Aricia chce w nowym królestwie wprowadzić zmiany, które, jej zdaniem, poprawią los poddanych. Chce być królową, mieć własne zdanie i zadania. Jednak ze względu na płeć, jej przekonania, kulturę i wiarę nie jest brana na poważnie. Autorka świetnie zbudowała ten wątek, pokazując, że upór głównej bohaterki zderza się z zastałymi prawami, które nie do końca są korzystne dla poddanych.
Jest też wątek miłosny. Małżeństwo polityczne nie wyklucza, że para zapała do siebie sympatią. Autorka nie opisuje ich relacji jako wybuchu namiętności i miłości od pierwszego wejrzenia. Aricia powoli poznaje króla, ale też próbuje odkryć, czemu jego brat jest taki surowy i oschły względem niej. Relacje budowane są stopniowo – bohaterowie ze sobą rozmawiają, ale też stają w sytuacjach, w których zachowanie weryfikuje to, czego można oczekiwać od drugiej strony.
Autorka radzi sobie z budowaniem świata, ciągnie też kilka wątków, dzięki czemu powieść nie jest płaska. Podobało mi się, że mieliśmy do czynienia z różnymi wydarzeniami, akcja bywała pełna niebezpieczeństw, ale też w odpowiednich momentach stonowana. Czytałam książką z zainteresowaniem, chociaż na początku trudno było mi wejść w tę historię. Miałam wrażenie, że zaczęłam od drugiego tomu, że coś mi umyka. Potem jednak wątpliwości się rozwiały i cieszyłam się lekturą.
Pierwsza iskra to dobra powieść, która spodoba się fanom dworskich intryg i powoli narastającego uczucia. Najbardziej podobały mi się tu relacje księżniczki z rodziną królewską oraz jej zapędy do zmiany. Kibicowałam jej, bo wiele z jej postulatów było słusznych. Pozytywnie zaskoczyła mnie ta książka i czekam na dalsze losy Aricii.

Aricia jest księżniczką, która ma nadzieję rządzić Lavenum, gdy przyjdzie na to czas. Jednak matka ma inne plany – chce, by córka wyszła za mąż za króla obcego państwa. Dzięki tej politycznej zagrywce jedno królestwo dostanie armię, a drugie pieniądze. Dziewczyna zostaje wysłana na dwór przyszłego męża, gdzie ma się oswoić ze swoim nowym domem. Czy Aricia będzie w stanie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Henryk VIII, król Anglii, słynął z inteligencji i bujnego życia małżeńskiego. Miał sześć żon, z których nieliczne przeżyły rozstanie. Jak doszło do tego, że władca tyle razy stawał na ślubnym kobiercu? Jak wyglądał jego dwór? Czy jego związki bywały udane? Iwona Kienzler podjęła się napisana książki o angielskim władcy, Henryku VIII. Znany jest on z dwóch rzeczy – z zerwania z kościołem katolickim oraz z faktu, że miał sześć żon, które kończyły marnie. Wszystkie żony Henryka VIII to pozycja historyczna, w której autorka dokonała opisu życia małżeńskiego króla.
Autorka w sposób chronologiczny opowiada o dziejach żon Henryka VIII. Każda z nich ma swój rozdział. Czytelnik śledzi losy kobiet – widzimy nie tylko moment ich małżeństwa z królem, lecz przede wszystkim dostajemy opis ich pochodzenia, charakteru, usposobienia. Wiemy, jak wyglądały ich rodziny, gdzie się kształciły, czym urzekły władcę. To wszystko buduje obraz przyszłych małżonek króla. Potem autorka serwuje nam relacje dotyczące związku Henryka VIII z daną kobietą. Jest to też pretekst do snucia opowieści o Anglii w tamtym czasie – na przykład otrzymaliśmy fantastyczny opis dań na ucztach.
Autorka w skrupulatny sposób opisuje dzieje żon Henryka VIII. Jest dokładna i szczegółowa. Sięga po liczne zachowane teksty, pokazując między innymi różnice w opiniach biografów i ambasadorów ówczesnych czasów. Portretuje kobiety tak różne, że trzeba przyznać, że nie miała łatwego zadania, ale poradziła sobie doskonale.
Tytuł ten określiłabym jako popularnonaukowy. Mimo że znalazłam w sieci informacje, że Wszystkie żony Henryka VIII to powieść historyczna, nie mogę się z tym zgodzić. To raczej biografia sześciu kobiet, w której bardzo dobrze sportretowano także Anglię jako tło wydarzeń. Dowiedzieć się możemy o społecznych nastrojach dotyczących ślubów, o współpracownikach i bliskich przyjaciołach króla, a także o duchowieństwie czy politycznych zawirowaniach tamtych czasów. Nie są to opisy nudne i suche, autorka dobrze radzi sobie z utrzymaniem uwagi czytelnika, a może to nie tylko jej zasługa, lecz także czasów, o których pisze.
Sporo wiem na temat żon Henryka VIII, uważam, że Anna Boleyn to jedna z najciekawszych postaci historycznych. Sięgając po ten tytuł, liczyłam na ciekawostki i uporządkowanie wiedzy – i to właśnie dostałam. Autorka wplotła w tekst wiele interesujących faktów, o których nie miałam pojęcia. Dodatkowo nie skakała po biografii króla i jego związkach, lecz po kolei opisywała kolejne małżeństwa. Nie wybiegała w przyszłość. Czytałam z ogromnym zainteresowaniem.
Wszystkie żony Henryka VIII to pozycja dla fanów historii, ale też dla osób, które chciałyby przeczytać fascynującą biografię jednego z najciekawszych władców Anglii. Ja jestem zachwycona lekturą tej książki.

Henryk VIII, król Anglii, słynął z inteligencji i bujnego życia małżeńskiego. Miał sześć żon, z których nieliczne przeżyły rozstanie. Jak doszło do tego, że władca tyle razy stawał na ślubnym kobiercu? Jak wyglądał jego dwór? Czy jego związki bywały udane? Iwona Kienzler podjęła się napisana książki o angielskim władcy, Henryku VIII. Znany jest on z dwóch rzeczy – z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mackenzie jedzie na wesele swojego brata, a w samolocie poznaje brata panny młodej, Harrisona. Przystojny mężczyzna wydaje się jej nienawidzić, czego radosna, gadatliwa i otwarta dziewczyna nie może zrozumieć. Nic mu przecież nie zrobiła! Harrison jednak nie ma jej nic do zarzucenia, po prostu nie potrafi rozmawiać z kobietami, przez co jest opryskliwy i nieprzyjemny…
Gbur w raju Ludki Skrzydlewskiej to pierwszy tom nowego cyklu Ponuracy. Fabuła książki osadzona jest w Stanach Zjednoczonych, a większość akcji dzieje się na Hawajach. Autorka zdecydowała się na dwie pierwszoosobowe narracje w wykonaniu Mackenzie i Harrisona.
Mackenzie to dziewczyna przed trzydziestką. Radosna, dobra, otwarta, ciepła. Po trudnym związku jest teraz singielką. Dba o mamę, uwielbia swoją bratową, zresztą szybko przychodzi jej nawiązywanie kontaktów z ludźmi. Niestety na swojej drodze spotyka Harrisona, który zdaje się za nią nie przepadać. Mackenzie nie może zrozumieć, dlaczego tak się dzieje. Robi sobie wyrzuty, stara się wciągnąć mężczyznę w rozmowę, zachęcić go do poznania i polubienia jej.
Harrison to przystojny mężczyzna, który nie potrafi rozmawiać z kobietami. Zamyka się w sobie, a gdy już odpowiada, to zdawkowo i dosadnie. Gdy poznaje Mackenzie, ta wpada mu w oko, ale kompletnie nie potrafi tego okazać. Jego bliscy wiedzą, że jest inny, ale dla obcych wygląda to tak, jakby jego celem było sprawienie Mackenzie przykrości.
Fabuła pokazuje relacje tej dwójki. Przede wszystkim dzięki dwóm narracjom jesteśmy w stanie zrozumieć, co czują bohaterowie. Czasem niektóre wydarzenia pokazano z dwóch perspektyw – całkiem od siebie różnych! To mi się bardzo podobało. To, co dla Mackenzie oznaczało nienawiść, dla Harrisona okazywało się uwielbieniem, którego nie umiał pokazać.
W książce nie brakuje akcji. Mam wrażenie, że przez kilka dni bohaterowie przeżyli więcej niż którzy ludzie przez całe życie. To mnie trochę śmieszyło i drażniło, bo odczułam, że fabuła jest przeładowana sytuacjami nieprawdopodobnie spiętrzonymi w tak krótkim czasie. Jednak z drugiej strony uznałam, że to dobrze, bo coś się działo w tekście. Nie był to jedynie romans i komedia nieporozumień, lecz powieść ze zwrotami akcji i zaskoczeniami. Miałam obawy, gdy sięgałam po ten tom, że dostanę miałką opowieść o ciągłym przyciąganiu i odpychaniu podsyconym erotycznym napięciem, ale okazało się, że jest inaczej.
Jeśli chodzi o warstwę uczuciową, to na plus wychodzi fakt, że bohaterowie ze sobą rozmawiają. Nawet trudności i nieporozumienia ich na siebie nie zamykają. Owszem, w emocjach źle odczytują zachowanie drugiej strony, ale zamiast się obrażać, podejmują dialog. To było dla mnie ogromnie pozytywne zaskoczenie. W treści pojawiają się też sceny erotyczne. Są napisane dobrze – nie lubię, gdy autorzy na części ludzkiego ciała mówią jak dzieci, na przykład „muszelka”. Tu tak nie było, na szczęście. Opisy działają na wyobraźnię, ale nie jest ich zbyt wiele. Autorka postawiła na akcję poza sypialnią, co uznaję za plus.
Gbur w raju pozytywnie mnie zaskoczył. Książka była lekka i momentami zabawna. Owszem, były sceny, które mogłyby zmrozić krew w żyłach, ale to nie jest powieść sensacyjna, tylko romantyczna. Pozycja w sam raz na wakacyjne dni.

Mackenzie jedzie na wesele swojego brata, a w samolocie poznaje brata panny młodej, Harrisona. Przystojny mężczyzna wydaje się jej nienawidzić, czego radosna, gadatliwa i otwarta dziewczyna nie może zrozumieć. Nic mu przecież nie zrobiła! Harrison jednak nie ma jej nic do zarzucenia, po prostu nie potrafi rozmawiać z kobietami, przez co jest opryskliwy i nieprzyjemny…
Gbur...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Alyce rządzi Briarem i ukrywa przed nowymi poddanymi Aurorę. Próbuje ją obudzić ze snu, na który zapadła w ramach klątwy, chociaż boi się, że księżniczka nie będzie jej pamiętać. W międzyczasie kieruje oddziałami, które odbijają kolejne magiczne istoty z rąk ludzi. W ten sposób Alyce buduje nowe królestwo, w którym gobliny, chocliki, zmiennokształtni, łaski mogą czuć się bezpiecznie. Czy uda jej się zbudzić ze stuletniego snu Aurorę? Czy ludzkie królestwa będą zagrażać Alyce i jej dworowi?
Misrule Heather Walter to drugi tom dwutomowej serii Malice. Powieść jest inspirowana baśnią o Śpiącej Królewnie. To powieść dla starszej młodzieży z rozwiniętym wątkiem fantastycznym oraz z reprezentacją LGBTQ+.
Główną bohaterką i narratorką jest Alyce, która jest mroczną łaską. Posiada ogromne moce magiczne, których użyła, by sterroryzować królestwo i zemścić się na ludziach. Przygarnia na swój dwór magiczne istoty, które wcześniej były uciśnione przez ludzi. Budzi respekt i przerażenie, chociaż odnosiłam wrażenie, że to tylko pozory. Nie wykorzystywała swojej pozycji, nie widziałam w niej władczyni.
Tym razem fabuła przenosi nas w czasie sto lat do przodu. Widzimy dwór, który zbudowała Alyce. Są na nim liczne magiczne istoty, które wcześniej były jak ona źle traktowane przez ludzi. Nie są to jednak łagodne wróżki czy delikatne elfy, lecz psotne gobliny i zmiennokształni budzący respekt. Ten element bardzo kojarzył mi się z czarownicą ze Śpiącej Królewny – władczyni z wiernym ptakiem otoczona niesfornymi istotami.
Akcja ma dwa główne wątki. Pierwszy z nich dotyczy walki z innym królestwem. Mamy elementy starć, przeszpiegi, pojmanych więźniów. To ciekawa kwestia. Drugim rozwiniętym motywem jest wątek uczuciowy. W poprzednim tomie pokazano uczucie między Alyce i Aurorą. Teraz mroczna łaska musi zmierzyć się z tym, co zrobiła ojczyźnie księżniczki i spróbować ją obudzić. Obie się zmieniły, ich uczucia są niepewne. Aurora straciła zaufanie do Alyce, a ta z kolei boi się, że miłość do ludzkiej dziewczyny będzie solą w oku poddanych. Ta relacja to ciągłe przyciąganie i odpychanie siebie nawzajem.
Jeśli chodzi o wątek fantastyczny to w książce znajdziemy nie tylko istoty, o których wspomniałam. Jest tu też pokazana moc, którą włada Alyce. Nie wykorzystuje jej zbyt często, ale wspomina się o niej w wielu sytuacjach. Mamy też zdania pewnej istoty, która zamieszkuje ciało Alyce. Są on wyróżnione w treści kursywą. Ta magiczna otoczka jest opisana dobrze, nadaje też pewnego mroku całej opowieści. Nie jest to bowiem magia piękna i pomocna, lecz mroczna i brutalna momentami.
Podobał mi się klimat tej części, szczególnie sceny opisujące dwór Alyce. Nie do końca jednak mogłam się połapać w relacjach kobiet, męczyłam się, gdy co chwilę zmieniały zdanie. Miało to logiczne wyjaśnienie, a dzięki narracji rozumiałam, co czuje główna bohaterka. Niemniej byłam trochę rozdarta. Na plus wychodzi fakt, że w fabułę wpleciono opowieści z tego świata, które uzupełniają akcję. Widać, że autorka przemyślała kwestie poboczne, które mają zbudować rzeczywistość.
Dylogia miała klimat, który przypadł mi do gustu. Każdy tom miał nieco inne tematy, które wysunęły się na pierwszy plan. Podobało mi się sięgnięcie po motywy ze Śpiącej Królewny, bo to moja ulubiona baśń i animacja Disneya. Jeśli więc lubicie retellingi i chcecie sprawdzić, jak skorzystano z motywów opowieści o Aurorze, sięgajcie śmiało.

Alyce rządzi Briarem i ukrywa przed nowymi poddanymi Aurorę. Próbuje ją obudzić ze snu, na który zapadła w ramach klątwy, chociaż boi się, że księżniczka nie będzie jej pamiętać. W międzyczasie kieruje oddziałami, które odbijają kolejne magiczne istoty z rąk ludzi. W ten sposób Alyce buduje nowe królestwo, w którym gobliny, chocliki, zmiennokształtni, łaski mogą czuć się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kto z nas nie zna opowieści o wyścigu żółwia i zająca? Jaki morał niesie ze sobą historia trzech świnek budujących własne domy? Co polna mysz zobaczyła w mieście? Natalie Portman skupia się na znanych bajkach i odświeża ich wersje.

Bajki to zbiór trzech znanych opowieści. Autorka nie zmieniła ich całkowicie, sens został zachowany. Są uwspółcześnione – na przykład zając chwali się modnym dresem, a świnki budują domy z tego, co zostaje po ich ucztach, czyli na przykład opakowań po jedzeniu. Każda z opowieści ma morał, który łatwo dostrzec – nie jest ukryty pod zawiłymi dla dzieci puentami. Jest przekazany wprost. Bajki nie są przeładowane słowami, tekst jest okrojony, ale nie oznacza to, że czegoś brakuje w treści. Jest to jakby skompresowana zawartość.

Przekład Michała Rusinka jest wprost genialny. Wierszowane, krótkie utwory wpadają w ucho. Rytm ułatwia odczytywanie. W całym tekście znalazłam tylko jedno słowo, które może sprawić dzieciom trudność, a mianowicie ladaco. Wierzę jednak, że wspólna lektura z rodzicami pozwoli na rozwianie wątpliwości.

Książkę wzbogacają ilustracje Janny Matt. Co ciekawe – wydawnictwo na stronie redakcyjnej podało informacje na temat tego, jaką techniką zostały narysowane. Spotkałam się z tym pierwszy raz i było to dla mnie pozytywne zaskoczenie. Ilustracje są naprawdę ładne, przypominają klasyczne rysunki z bajek sprzed kilkudziesięciu lat. Kolory są stonowane, a kadry bywają dynamiczne. Nie brakuje szczegółów, a zwierzęta oddano w bardzo dobry sposób – są bliskie temu, jak wyglądają naprawdę. Nadano im jednak cechy ludzkie, a nawet założono ubrania.

Plusem tej pozycji jest też fakt, że jest to książka-cegiełka. Dochód ze sprzedaży wesprze psychiatrię dziecięcą w Polsce.

Bajki to ładnie wydana pozycja, w której znajdziemy wartościowe teksty w nieco odświeżonej wersji. Na pewno trafią w gusta małych czytelników. Bardzo dobrze przetłumaczone na język polski, z morałem i celem. Polecam.

Kto z nas nie zna opowieści o wyścigu żółwia i zająca? Jaki morał niesie ze sobą historia trzech świnek budujących własne domy? Co polna mysz zobaczyła w mieście? Natalie Portman skupia się na znanych bajkach i odświeża ich wersje.

Bajki to zbiór trzech znanych opowieści. Autorka nie zmieniła ich całkowicie, sens został zachowany. Są uwspółcześnione – na przykład zając...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Vi dowiaduje się, że jej matka była szpiegiem. Okazuje się, że jej cała rodzina to szpiedzy, a sama Vi ma okazję również zostać tajniakiem. Musi tylko znaleźć misję i wykazać się, by zostać przyjętą do wyjątkowej szkoły. Gdy w dniu ślubu Easter, matki Vi, pojawia się ojciec dziewczynki, wszystko zaczyna się komplikować. Nastolatka trafia w sam środek rodzicielskich sporów, a do tego jeszcze czeka ją walka ze złem. Jak poradzi sobie Vi?
Vi, dziewczynka szpieg. Licencja na luz autorstwa Maz Evans jest powieścią dla młodszych czytelników. Bohaterka ma jedenaście lat, książka sprawdzi się więc wśród rówieśników Vi. Narrator trzecioosobowy relacjonuje wydarzenia wokół przyszłej tajniaczki.
Vi jest interesującą postacią. Przede wszystkim jest ciekawska i lubi czasem coś podebrać, a potem podzwrócić. Nie ma problemów z podsłuchiwaniem mamy, by dowiedzieć się czegoś, czego ta nie chce jej powiedzieć. Dziewczynka jest też mądra – sama podejmuje decyzje dotyczące siebie i chce mieć udział w rodzinnych sprawach.
Fabuła naszpikowana jest szpiegowskimi elementami. Vi znajduje sprawę, którą zamierza się zająć, by dostać się do szkoły dla szpiegów. Na jej celownik trafia pewna rzecz, która może pomóc manipulować dorosłymi, a którą chce wykorzystać złoczyńca. Dziewczyna musi zdecydować, komu zaufać i jak zabrać się za tę sprawę. Z jednej strony ma matkę, która nie chce, by Vi została szpiegiem. Z drugiej strony pojawia się ojciec, do tej pory nieobecny w życiu jedenastolatki, który nie ma chyba dobrych zamiarów, patrząc na jego przeszłość. Z trzeciej strony jest babcia, która uważa, że rodzinna tradycja szpiegowska powinna być kontynuowana.
Szpiegowskie momenty są całkiem ciekawe. Pojawiają się pościgi, bójki, materiały wybuchowe, kontakty z podejrzanymi. Niebanalni byli przestępcy, których spotyka Vi, to zabawna mieszanka, którą polubiłam. Także byli szpiedzy są sportretowani w interesujący sposób. Vi zdobywa swojego superwroga, bierze też udział w pierwszej misji. Nie zabrakło też szpiegowskich gadżetów!
Drugim ważnym wątkiem są relacje rodzinne, a te są naprawdę skomplikowane. Rodzice Vi pochodzą z dwóch różnych światów, ale zależy im na dobru córki. Ich kłótnie o przyszłość dziewczynki są męczące, ale też pokazują, że oboje myślą o jej bezpieczeństwie. Ojciec chce być obecny w jej życiu, co denerwuje matkę. Do tego jest jeszcze niedoszły mąż Easter, który jest też nauczycielem Vi, co tylko pogarsza sprawę.
Nie zabrakło relacji rówieśniczych. Vi w pakiecie z narzeczonym matki dostaje przyszywanego brata, który jest jej kolegą z klasy. W szkole rządzi rodzeństwo, które wydaje opinie o tym, kto jest fajny, a kto nie. Vi będzie musiała zdecydować – wybierze popularność czy będzie wierna nowemu bratu?
Jeśli chodzi o styl autorki, przyznam, że bardzo mi się podobał. Jest tu dawka absurdu, wiele humoru, ciekawe postacie, a do tego akcja. Nie ma chwili, by się znudzić. Autorka nie zapomniała też o budowaniu tła – rodzina Vi jest niecodzienna, ale dodaje ona smaczku całej historii.
Vi, dziewczynka szpieg. Licencja na luz jest świetną powieścią dla młodych czytelników. Sprawdzi się wśród fanów Szkoły szpiegów, lub jak w moim przypadku Małych Agentów. Zabawna treść pełna akcji wciągnie was na wiele godzin.

Vi dowiaduje się, że jej matka była szpiegiem. Okazuje się, że jej cała rodzina to szpiedzy, a sama Vi ma okazję również zostać tajniakiem. Musi tylko znaleźć misję i wykazać się, by zostać przyjętą do wyjątkowej szkoły. Gdy w dniu ślubu Easter, matki Vi, pojawia się ojciec dziewczynki, wszystko zaczyna się komplikować. Nastolatka trafia w sam środek rodzicielskich sporów,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W Turynie grasuje nieuchwytny morderca. Nad jego sprawą pracuje prokurator Francesco Scalviati oraz dziennikarka śledcza Leda de Almeida. Morderca zabija pary, które spotykają się w ustronnych miejscach. Jego zbrodnie dokonywane są z regularnością wyznaczaną przez fazy księżyca. Na pomoc prokuratorowi przybywa agent Stoner, który zajmuje się profilowaniem w FBI. Czy jego metody pomogą odkryć, kto stoi za zbrodniami?

Sezon pająków Barbary Baraldi to powieść sensacyjna z elementami thrillera. Narrator trzecioosobowy przedstawia wydarzenia z udziałem dwojga głównych bohaterów – prokuratora i dziennikarki. Co jakiś czas zdradza też, co się dzieje u innych postaci.

Scalviati to inteligentny prokurator, który świetnie radzi sobie na miejscach zbrodni. Jest uważny i czujny, ale nie działa pochopnie. Pogoń za mordercą, przesłuchiwanie świadków i szukanie motywów sprawiają, że praca zaczyna go pochłaniać bez reszty. Chce dopaść złoczyńcę, przez co zaniedbuje rodzinę. Niedługo ma zostać ojcem, ale nie wspiera swojej żony, ponieważ skupia się na śledztwie.

Leda de Almeida jest z kolei dziennikarką – przepracowuje traumę z poprzedniej sprawy, którą się zajmowała. Jest odważna i czasem bezczelna, ale w tej pracy właśnie taka musi być. Potrafi zadawać celne pytania, ale zachowuje informacje dla siebie, zamiast gnać z nimi od razu na policję. Ryzykuje i jej się to opłaca.

Powieść rozpoczyna się intrygującą sceną z tytułowymi pająkami. Liczyłam na to, że ten motyw będzie kontynuowany, ale nie ma on znaczenia dla dalszego rozwoju wypadków związanych z morderstwami. Miałam nadzieję, że będą one wykorzystane jako element zbrodni bądź w jakiś sposób naprowadzą czytelników na ważny trop, ale nie odgrywają w fabule żadnej ważnej roli.

Sama fabuła jest naprawdę wciągająca, a wykreowane postacie główne – ciekawe i niebanalne. Dopracowany został też morderca. Autorka stopniowo odsłania kolejne elementy jego planu i pokazuje, jak gra z policją. Motywacje mordercy są nieco nieprawdopodobne, ale z drugiej strony przywodzą na myśl geniuszy zbrodni z końca XX wieku.

Najmocniejszą stroną powieści jest jej klimat. Autorka przenosi nas w czasie do lat 80. Sprawy toczą się swoim rytmem, a policja nie ma do dyspozycji ani komputerów, ani komórek, co sprawia, że niektórym ta lektura może się wydać wręcz archaiczna. Dla mnie to rodzaj retrospekcji – sama w dzieciństwie nie miałam komputera, a telefon stacjonarny był jednym z najważniejszych urządzeń w domu. Tu natomiast często pojawia się fax, aparaty są na klisze, a komputer to zmora dziennikarki. Wszystko trzeba robić „tradycyjnie” – szukać informacji w papierach, publikować ogłoszenia w gazecie.

Sezon pająków to sprawnie napisana powieść. Motyw zbrodni jest przemyślany, a sama książka nieco retro przez lata, w których toczy się akcja, oraz zachowanie mordercy. Na plus wychodzą bohaterowie i klimat pozycji. Mam nadzieję, że autorka jeszcze będzie wydawana na polskim rynku, bo tą książką udowodniła, że potrafi budować napięcie i świetnie bazować na sentymentach dorosłych czytelników.

W Turynie grasuje nieuchwytny morderca. Nad jego sprawą pracuje prokurator Francesco Scalviati oraz dziennikarka śledcza Leda de Almeida. Morderca zabija pary, które spotykają się w ustronnych miejscach. Jego zbrodnie dokonywane są z regularnością wyznaczaną przez fazy księżyca. Na pomoc prokuratorowi przybywa agent Stoner, który zajmuje się profilowaniem w FBI. Czy jego...

więcej Pokaż mimo to