Słomianie Adrian Markowski 5,6
ocenił(a) na 616 godz. temu Ocenę 6/10 daję zazwyczaj książkom, które albo faktycznie są trochę lepsze niż przeciętne, albo przeciętne, jednak mają w sobie trochę serducha i dlatego szkoda mi ocenić je niżej. Ta książka jest w tej drugiej kategorii, ale to nie znaczy, że nie mogłabym jej raczej polecić. To taki trochę vibe dwóch pierwszych filmów aktorskich z Asteriksem jednocześnie silący się na styl Pratchetta, tylko w klimatach Kajka i Kokosza (cieszę się, że zapisałam sobie to określenie na insta, dzięki temu mogę z niego ponownie skorzystać).
Zaczynając od negatywów: za... dużo... trzykropków... co kilka stron... mamy wysyp... trzykropków... W połowie przypadków lepiej byłoby je zastąpić jakimś innym znakiem interpunkcyjnym, nawiasem czy czymkolwiek. Męczyło to przy czytaniu.
Dwa czy trzy zdania były tak pogmatwane, że dopiero za trzecim razem zrozumiałam o co autorowi chodziło, a jednego to do teraz nie jestem pewna.
Polecam też autorowi znaleźć trochę więcej średniowiecznych synonimów młodej kobitki niż "dziewica" - niby rozumiem, że to miało brzmieć jak w rycerskich romansach, ale co za dużo, to niezdrowo i słabo w tekście wypada.
Z kwestii bardziej ambiwalentnych: silenie się na styl taki trochę pratchettowski można uznać jednocześnie za wadę, jak i za zaletę. Z pierwszego punktu widzenia może się to wydać mało oryginalne i wyglądać jak zwykła zrzynka, którą w dodatku ciągną w dół wspomniane wyżej błędy, ale z drugiej strony warto uczyć się od najlepszych, szczególnie takich, których nazwiska zapisały się silnie w historii fantastyki. Dla mnie wypadło okej. Bez fajerwerków, ale okej.
Nawiązania do trylogii Sienkiewicza oraz "Balladyny" jednych rozbawią, innych zażenują, u jeszcze innych nie wywołają nic poza świadomością, że to nawiązania do lektur. Ja jestem w tej trzeciej grupie.
Z pozytywów: zdarzało mi się parsknąć śmiechem, a o to chyba głównie w tej książce chodziło. Trafiła do mnie akurat, gdy byłam dość wymęczona psychicznie i nie mogłam skupić się na niczym bardziej wymagającym, więc taka prosta komedyjka była w sam raz. A, historia też jest bardzo prosta, podobnie postacie, ale jako takie spełniają swoją rolę. I są w sumie w tej prostocie nawet sympatyczne.
Nie ma tu się spodziewać czegokolwiek głębokiego, ale na dwa lub trzy wieczory relaksu według mnie jest okej.