-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
Ewa Nowak to autorka wielu powieści dla dzieci i młodzieży. W jej książkach znajdziemy wskazówki dotyczące tego jak radzić sobie w szkole, w domu, w kontaktach z rówieśnikami czy rodzicami a także w dobrych i złych chwilach w naszym życiu. Autorka znana jest między innymi z Serii Miętowej wydawanej nakładem Wydawnictwa Egmont lecz można ją kojarzyć też z takich pism jak "Cogito", "Victor Gimnazjalista", "Victor Junior", "Trzynastka" a także z "Twój Styl" czy "Przyjaciółka".
Ostatnio lubię łamać czytelnicze zasady. Nie lubiłam czytać kryminałów - teraz mi się podobają. Nie czytuje polskich autorów - sięgnęłam po "Pierwsze koty". Świat się kończy. Na prawdę. Nie miałam wcześniej styczności z dorobkiem Ewy Nowak pomimo tego, że w domowej biblioteczce mam jeszcze trzy książki jej autorstwa przywiezione z Sopotu ze spotkania blogerów. Postanowiłam nadrobić braki. Z jakim skutkiem?
"Teraz rozumiem, że na tym to polega.
Kochasz kogoś i żeby on był największym głupkiem,
i tak pozostaje twoim ukochanym.
Ale z boku zawsze słabo to wygląda."
Bohaterką, której historię poznajemy jest Ada. Nastolatka, jak większość osób w jej wieku ma różne problemy. W domu się nie układa. Ojciec ogląda kilka razy jedną złotówkę zanim ją wyda. W szkole też nie ma lekko. Ada nie należy do grona tych osób, które otaczają się wianuszkiem przyjaciół. Ada ma jednak chłopaka - Konrada. Czy jest to miłość na dobre i na złe i Ada znajdzie w nim oparcie?
Przyznam szczerze, że sięgając po "Pierwsze koty" z Serii Miętowej byłam pełna obaw o to czy nie jestem "za stara" na taką książkę dla młodzieży i czy fabuła mnie wciągnie. Co się okazało? Autorka napisała tak wciągająca książkę, tak bardzo życiową i poruszająca problemy życia codziennego, że nie sposób było się oderwać! Są tu rozterki miłosne, problemy szkolne, rodzinne, finansowe, towarzyskie... Dosłownie wszystko to co otacza człowieka! Słyszałam już wcześniej, że Ewa Nowak pisze książki, które trafiają w serca tym jak bardzo są prawdziwe lecz nie sądziłam, że tyle w tym prawdy!
"Wszyscy cierpimy na maniakalną potrzebę kontrolowania rzeczywistości."
"Pierwsze koty" to książka przede wszystkim o życiu, problemach, wzlotach, upadkach, pierwszych miłościach itp. Z tego też powodu kierowana jest przede wszystkim do młodzieży aby mogła zobaczyć, że z każdym problemem można sobie jakoś poradzić oraz, że nigdy nie jest tak źle żeby nie mogło być gorzej. Sądząc jednak po mojej skromnej osobie, która do młodzieży raczej się już nie zalicza to nawet tym troszkę starszym osobom książka przypadnie do gustu!
Polecam!
Ewa Nowak to autorka wielu powieści dla dzieci i młodzieży. W jej książkach znajdziemy wskazówki dotyczące tego jak radzić sobie w szkole, w domu, w kontaktach z rówieśnikami czy rodzicami a także w dobrych i złych chwilach w naszym życiu. Autorka znana jest między innymi z Serii Miętowej wydawanej nakładem Wydawnictwa Egmont lecz można ją kojarzyć też z takich pism jak...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nigdy nie lubiłam historii. Gdy chodziłam do szkoły to zawsze najgorsze oceny miałam właśnie z tego przedmiotu. Zapamiętanie dat i wydarzeń historycznych to było dla mnie nie lada wyzwanie.
Sięgając po książkę Moniki Kowaleczko - Szumowskiej doskonale zdawałam sobie sprawę, że tematyką nawiązywać ona będzie do Powstania Warszawskiego. Czemu więc zdecydowałam się ją przeczytać? Odpowiedź jest prosta. Uwielbiam wątki fantastyczne a podróże w czasie wręcz kocham. Sami rozumiecie, że musiałam sięgnąć po "Galop '44" mimo, iż wiedziałam, że będę miała do czynienia z historią.
"- Od jakiegoś czasu chciałem ci powiedzieć...-spojrzał zrezygnowany w rozgwieżdżone niebo - ...że chcę być... twoim przyjacielem - wyrzucił z siebie i zerknął badawczo na Mikołaja,
który wybałuszył oczy. - I że cię bardzo... ale to bardzo... - poczerwieniał z wysiłku - kocham.
-To miłe - skwitował wyznanie brata. - Ale i tak zostaję."
Mikołaj i Wojtek jako bracia są kompletnie różni. Trzynastoletni Mikołaj to wulkan energii, wszędzie jest go pełno. Z kolei siedemnastoletni Wojtek jest bardzo spokojny i zrównoważony. W czasie trwania obchodów państwowych związanych z rocznicą Powstania Warszawskiego Mikołaj w pewnym momencie przenosi się w czasie. Trafia w sam środek wydarzeń, które miały miejsce w '44 roku. Starszy brat czym prędzej udaje się w ślad za bratem... Jak bracia poradzą sobie w przeszłości?
"-Jak leci? - krzyknął Wojtek[...]
-Prosto z nieba! - odkrzyknął niewiele starszy od niego chłopak. - Równo co piętnaście minut."
Przyznam szczerze, że "Galop '44" to jedna z bardziej specyficznych książek o podróżach w czasie, jakie miałam okazje czytać. Z jednej strony wiedziałam, że podróż do przeszłości itp. to fantastyka ale z drugiej zdawałam sobie sprawę, że wydarzenia roku '44 na prawdę miały miejsce. Z tego powodu strasznie ciężko ocenić mi tę książkę.
Na duży plus tej książki należy uznać fakt, że Monika Kowaleczko - Szumowska napisała tę książkę opierając się na faktach, co jest niezwykle trudne! Tak opisać autentyczną historię aby przyciągnąć czytelnika a go nie odstraszyć umieją nieliczni. Nawet w rozmowach bohaterów dało się wyczuć atmosferę tamtych czasów, bohaterowie używali słownictwa z okresu Powstania Warszawskiego.
"Galop '44" to książka dla wszystkich tych osób, które interesują się okresem Powstania Warszawskiego oraz dla tych, co lubią książki z motywem podróżowania w czasie. Akcja goni akcję więc książkę czyta się bardzo szybko!
Polecam z całego serca!
Nigdy nie lubiłam historii. Gdy chodziłam do szkoły to zawsze najgorsze oceny miałam właśnie z tego przedmiotu. Zapamiętanie dat i wydarzeń historycznych to było dla mnie nie lada wyzwanie.
Sięgając po książkę Moniki Kowaleczko - Szumowskiej doskonale zdawałam sobie sprawę, że tematyką nawiązywać ona będzie do Powstania Warszawskiego. Czemu więc zdecydowałam się ją...
Pas Deltory to seria autorstwa Emily Rodda. Kierowana jest do osób w wieku 8-12 lat. W chwili obecnej seria składa się z 11 tomów. Z tego co zdążyłam się zorientować są kolejne części ale czy będą wydane w Polsce - tego nie wiadomo na tę chwilę.
Książki są formatu 202x130 i liczą około 200 stron. Z tego też powodu poszczególne tomy czyta się bardzo szybko. Z racji faktu, że ta seria kierowana jest do młodszych czytelników czcionka jest większa niż w standardowych książkach. Myślę, że można ten fakt zaliczyć na plus książek Emily Rodda.
Nasi bohaterowie muszą złożyć Pirrańską Piszczałkę w całość, żeby móc uratować tysiące Deltoran uwięzionych przez Władcę Mroku. Mają już jej dwie części choć nie było łatwo je zdobyć. Brakuje im ostatniej. Nie mają jednak pewności czy uda im się ją zdobyć. Nie wiedzą nawet czy pradawna Pirrańska Piszczałka w ogóle działa. Czy uda im się zdobyć ostatnią brakującą część? Co będą musieli poświęcić aby ją zdobyć?
"Pas Deltory. Mroczne Ziemie" to ostatnia część przygód związanych z Pirrańską Piszczałką. Autorka idealnie dopasowała swój styl pisania do wieku odbiorców. Jest on prosty i nie trzeba przy czytaniu za bardzo się skupiać, żeby zrozumieć to co czytamy. Wartka akcja i mnóstwo niespodziewanych przygód sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko. Można by stwierdzić, że jest to lektura na jeden wieczór.
Polecam całą serie zarówno młodszym jak i starszym czytelnikom. Swoją przygodę najlepiej zacząć od pierwszego tomu aby mieć rozeznanie kto jest kim i przeciwko czemu walczą. Ja sama Pas Deltory zaliczam do jednej z lepszych serii jakie miałam przyjemność czytać. Mam też cichą nadzieję, że Wydawnictwo Egmont zdecyduje się wydać kontynuację serii.
Pas Deltory to seria autorstwa Emily Rodda. Kierowana jest do osób w wieku 8-12 lat. W chwili obecnej seria składa się z 11 tomów. Z tego co zdążyłam się zorientować są kolejne części ale czy będą wydane w Polsce - tego nie wiadomo na tę chwilę.
Książki są formatu 202x130 i liczą około 200 stron. Z tego też powodu poszczególne tomy czyta się bardzo szybko. Z racji faktu,...
Dziś mam dla Was hity! Niedawno okazało się, że seria "Pas Deltory" doczekała się kontynuacji! Jestem tym faktem niezmiernie uradowana. Znów mogłam zatopić się w świat przygód Liefa, Bardy i Jasmine.
Dla przypomnienia, "Pas Deltory" to seria stworzona dla troszkę młodszej młodzieży przez Emily Rodda czyli Jennifer Rowe. Jest to "australijska odpowiedź" na Harrego Pottera, serię znaną na całym świecie. "Pas Deltory" przetłumaczony został na 29 języków a sprzedaż wynosi ponad 15 milionów egzemplarzy. W Polsce do tej pory ukazało się 10 części tej interesującej serii.
Władca Mroku przestał rządzić w Deltorze. Nie oznacza to jednak, że się z tym pogodził. Na Mrocznych Ziemiach niewolnikami jest wielu mieszkańców królestwa. Król Lief stara się wymyślić sposób na uratowanie ich. Pomocna w tym może okazać się Pirrańska Piszczałka. Tylko czy legenda o niej jest prawdziwa? Każda z trzech części piszczałki ukryta jest w innym miejscu. Trójka przyjaciół musi je odnaleźć, co wcale nie będzie takie łatwo. Muszą stawić czoło strasznym potworom. Najpierw będą jednak musieli pokonać przeszkody, które staną im na drodze m.in. gobliny, które Długowłosych nie traktują zbyt przyjaźnie i chcą ich złożyć w ofierze Mrokenowi czy larwy, które głównych bohaterów chcą zamknąć w trumnie z błota. Czu Bardzie, Liefowi i Jasmine uda się złożyć Pirrańską Piszczałkę w całość i uwolnić mieszkańców Deltory z Mrocznych Ziem? Co się stanie gdy do pałacu dotrze plotka, że młody król nie żyje? Czy Władca Mroku zaatakuje?
Emily Rodda zafundowała nam kolejne ciekawe przygody trójki przyjaciół. W pierwszych ośmiu tomach bohaterowie starali się złożyć Pas Deltory a teraz Pirrańską Piszczałkę. Mimo iż są to zupełnie odrębne historie to stanowią spójną całość. Cała seria trzyma bardzo wysoki poziom. Autorka zachowała swój bardzo przystępny styl pisania, dopasowany do wieku docelowej grupy odbiorców.
Z kolei jeśli chodzi o część zewnętrzną książek, to niewątpliwie tom 9 i 10 wyróżnia się od pozostałych. Na pewno ma to związek z tym o czym już pisałam, czyli o dwóch różnych historiach. Nawet w oryginalnym tytule mamy "Deltora Quest" dla pierwszych ośmiu części i "Deltora Quest 2" dla nowych. Okładki maja cudowną oprawę graficzną. Pomagają zwizualizować sobie jak wyglądają miejsca w których żyją stwory, bądź jak one same wyglądają. Dodatkowo jakość wykonania oceniam na 6, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę cenę książek.
Nowe przygody trójki śmiałków polecam szczególnie tym, którzy czytali poprzednie części. A zainteresowanych odsyłam do tomu pierwszego, żeby poznali całą historię.
Moja ocena: 6/6
Dziś mam dla Was hity! Niedawno okazało się, że seria "Pas Deltory" doczekała się kontynuacji! Jestem tym faktem niezmiernie uradowana. Znów mogłam zatopić się w świat przygód Liefa, Bardy i Jasmine.
Dla przypomnienia, "Pas Deltory" to seria stworzona dla troszkę młodszej młodzieży przez Emily Rodda czyli Jennifer Rowe. Jest to "australijska odpowiedź" na Harrego Pottera,...
Dziś mam dla Was hity! Niedawno okazało się, że seria "Pas Deltory" doczekała się kontynuacji! Jestem tym faktem niezmiernie uradowana. Znów mogłam zatopić się w świat przygód Liefa, Bardy i Jasmine.
Dla przypomnienia, "Pas Deltory" to seria stworzona dla troszkę młodszej młodzieży przez Emily Rodda czyli Jennifer Rowe. Jest to "australijska odpowiedź" na Harrego Pottera, serię znaną na całym świecie. "Pas Deltory" przetłumaczony został na 29 języków a sprzedaż wynosi ponad 15 milionów egzemplarzy. W Polsce do tej pory ukazało się 10 części tej interesującej serii.
Władca Mroku przestał rządzić w Deltorze. Nie oznacza to jednak, że się z tym pogodził. Na Mrocznych Ziemiach niewolnikami jest wielu mieszkańców królestwa. Król Lief stara się wymyślić sposób na uratowanie ich. Pomocna w tym może okazać się Pirrańska Piszczałka. Tylko czy legenda o niej jest prawdziwa? Każda z trzech części piszczałki ukryta jest w innym miejscu. Trójka przyjaciół musi je odnaleźć, co wcale nie będzie takie łatwo. Muszą stawić czoło strasznym potworom. Najpierw będą jednak musieli pokonać przeszkody, które staną im na drodze m.in. gobliny, które Długowłosych nie traktują zbyt przyjaźnie i chcą ich złożyć w ofierze Mrokenowi czy larwy, które głównych bohaterów chcą zamknąć w trumnie z błota. Czu Bardzie, Liefowi i Jasmine uda się złożyć Pirrańską Piszczałkę w całość i uwolnić mieszkańców Deltory z Mrocznych Ziem? Co się stanie gdy do pałacu dotrze plotka, że młody król nie żyje? Czy Władca Mroku zaatakuje?
Emily Rodda zafundowała nam kolejne ciekawe przygody trójki przyjaciół. W pierwszych ośmiu tomach bohaterowie starali się złożyć Pas Deltory a teraz Pirrańską Piszczałkę. Mimo iż są to zupełnie odrębne historie to stanowią spójną całość. Cała seria trzyma bardzo wysoki poziom. Autorka zachowała swój bardzo przystępny styl pisania, dopasowany do wieku docelowej grupy odbiorców.
Z kolei jeśli chodzi o część zewnętrzną książek, to niewątpliwie tom 9 i 10 wyróżnia się od pozostałych. Na pewno ma to związek z tym o czym już pisałam, czyli o dwóch różnych historiach. Nawet w oryginalnym tytule mamy "Deltora Quest" dla pierwszych ośmiu części i "Deltora Quest 2" dla nowych. Okładki maja cudowną oprawę graficzną. Pomagają zwizualizować sobie jak wyglądają miejsca w których żyją stwory, bądź jak one same wyglądają. Dodatkowo jakość wykonania oceniam na 6, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę cenę książek.
Nowe przygody trójki śmiałków polecam szczególnie tym, którzy czytali poprzednie części. A zainteresowanych odsyłam do tomu pierwszego, żeby poznali całą historię.
Moja ocena: 6/6
Dziś mam dla Was hity! Niedawno okazało się, że seria "Pas Deltory" doczekała się kontynuacji! Jestem tym faktem niezmiernie uradowana. Znów mogłam zatopić się w świat przygód Liefa, Bardy i Jasmine.
Dla przypomnienia, "Pas Deltory" to seria stworzona dla troszkę młodszej młodzieży przez Emily Rodda czyli Jennifer Rowe. Jest to "australijska odpowiedź" na Harrego Pottera,...
Dziewczyny są naprawdę najbardziej męczącym rodzajem ludzi, jaki istnieje. Zaraz po emerytowanych urzędnikach skarbowych, sprzedawczyniach w sklepie z pończochami i przewodniczących związków ogródków działkowych.
Niezmiernie cieszę się, że miałam możliwość sięgnięcia po "Zieleń szmaragdu" zaraz po przeczytaniu poprzedniego tomu, gdyż nie wiem jak wytrzymałabym do premiery tej części, gdybym czytała trylogię tak jak się ukazywała! Jest to jedna z lepszych trylogii którą czytałam i strasznie żałuję, że to już koniec.
- Nieee, ty głupku - zaskrzeczał Xemerius, wytykając głowę przez właz. - To stary ser, a Gwendolyn przechowuje go tu na górze na wypadek, gdyby w nocy zrobiła się głodna.
Gwendolyn z racji faktu odziedziczenia genu podróży w czasie wraz z Gideonem ma do spełnienia ważną misję. Mimo, iż serce dziewczyny rozpadło się na milion kawałków musi trzymać fason i mieć szeroko otwarte oczy, żeby móc poskładać wszystkie tajemnice w jedną całość. Dopóki tego nie zrobi, Gwen nie dowie się komu tak na prawdę może ufać oraz jaką funkcję pełni w całej tej historii. Czy Gideon jest wobec niej szczery? Może tak na prawdę powinna zaufać Lucy i Paulowi?
- W rzeczywistości serca są zrobione z całkiem innego materiału. Chodzi o materiał bardziej znacznie bardziej plastyczny i nietłukący, który zawsze odzyskuje swój pierwotny kształt. Wykonany według tajnej receptury. Marcepan!
Nie chce mi się wierzyć, że to już! Ostatnią cześć Trylogii Czasu mam za sobą. Wszystkie części mam już za sobą i wcale się z tego powodu nie cieszę. Całą trylogię czytało się bardzo szybko z tego względu, że historia została przedstawiona z punktu widzenia Gwendolyn a jak wiadomo, tok myślenia nastolatki jest prosty więc i przekaz też taki był. Kerstin Gier potrafiła wyczarować cudowną atmosferę aż nie chciało się odkładać książki nawet na chwilę. Gdybym mogła to siedziałabym z nosem w książce 24h na dobę!
- Jeśli jeszcze raz użyjesz słowa „cudowny", narzygam ci do tej cholernej tarty ze szparagami! - warknął Xemerius
"Zieleń Szmaragdu" zyskała na wartości dzięki Xemeriusowi czyli demonowi, którego Gwenny poznała w kościele. Tak polubiłam tego stworka, że tylko wyczekiwałam kiedy sypnie kolejnym świetnym tekstem sprawiając, że na mych ustach pojawia się uśmieszek. Dodał uroku tej trylogii i to nie podlega dyskusjom. Jeśli chodzi o głównych bohaterów to przez kolejne części, wydarzenia itp. Gideon raz działał mi na nerwy a raz sprawiał, że go uwielbiałam! Gwendolyn jest taką bohaterką, której nie da się nie lubić, mimo jej wlotów i upadków. Jedynymi bohaterkami, które zawsze działały mi na nerwy były Charlotta i jej matka. Wiecznie niezadowolone z życia i tego, że to nie one są w centrum uwagi.
Gideon lekko się uśmiechnął, po czym szybko zaczął pakować do torby moje rzeczy.
- No chodź, mój mały budyniu, wstawaj.
Podsumowując, Trylogia Czasu jest wielką gratką dla czytelników, którzy zaczytują się w powieściach o podróżach w czasie. Cała trylogia jest oprawiona w przepiękne okładki od których nie można oderwać oczu. Bohaterów, z małymi wyjątkami, nie da się nie lubić. Całość cały czas trzyma w napięciu więc jeśli planujecie zacząć przygodę z tą trylogią radzę zakupić od razu wszystkie części!
Moja ocena: 6/6
Dziewczyny są naprawdę najbardziej męczącym rodzajem ludzi, jaki istnieje. Zaraz po emerytowanych urzędnikach skarbowych, sprzedawczyniach w sklepie z pończochami i przewodniczących związków ogródków działkowych.
Niezmiernie cieszę się, że miałam możliwość sięgnięcia po "Zieleń szmaragdu" zaraz po przeczytaniu poprzedniego tomu, gdyż nie wiem jak wytrzymałabym do premiery...
Kruk na skrzydłach z rubinu niesiony,między światami brzmi umarłych muzyka, siły jeszcze nie poznał i nie zna też ceny. Moc głowę unosi i krąg się zamyka.
"Błękit Szafiru" to druga część Trylogii Czasu, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Egmont. Sięgając po tę kontynuację obawiałam się, że ten tom będzie gorszy od "Czerwieni Rubinu". Zwłaszcza, że często zdarza się, że dalsza część serii strasznie obniża poziom. Na moje szczęście pomyliłam się. Ta część tak mnie pochłonęła, że spędziłam całą zeszłą niedzielę tylko na czytaniu jej! Dawno nie czytałam tak wciągającej książki.
I po raz drugi moje serce - tym razem w drugiej wersji, proteza serca, która odżyła pod wpływem czystej nadziei - stoczyło się z krawędzi i roztrzaskało na dnie wąwozu na tysiące maleńkich odłamków.
Gwendolyn kontynuuje swoją przygodę z podróżami w czasie. Jest rubinem i ma do spełnienia ważną misję. Nikt jednak jej nie ufa. Nie jest wtajemniczana w żadne rozmowy. W głowie dziewczyny ciągle pozostaje wiele pytań bez odpowiedzi a chętnego na ich udzielenie brak. Osobą, która może pomóc rozwikłać tajemnice jest dziadek Gwen, z którego spotyka podczas elapsji do przeszłości. Czy uda jej się wkońcu zrozumieć w czym bierze udział i co jest stawką? Jakie relacje połączą Gwendolyn z Gideonem? I czy dowie się wkońcu dlaczego Lucy i Paul ukradli chronograf?
A ty koniecznie powinnaś coś zrobić coś ze swoimi włosami: wyglądają tak, jakby grzebał w nich obiema rękami jakiś idiota, który potem rzucił cię na sofę... (...) nie patrz tak na mnie. - Jak znowu? - Tak jakbyś nie mogła się poruszyć. - Ale tak właśnie jest - odrzekłam poważnie. - Jestem budyniem. Przerobiłeś mnie na budyń.
Kerstin Gier posiada lekki, młodzieżowy styl dzięki czemu książkę się wręcz pochłania. Jest to idealna pozycja na weekend. Jeśli chodzi o bohaterów to podobało mi się jak Gwen starała się na własną rękę zrozumieć całą zaistniałą sytuację. Nie raz i nie dwa zastanawiałam się czy zdąży wrócić na miejsce, żeby przeskoczyć ponownie do teraźniejszości. Z kolei choć bardzo go lubię to Gideon działał mi na nerwy jeśli chodzi o relacje, które go łączą z Gwendolyn. Gdy już myślałam, że coś z tego będzie to za chwilę zachowywał się jak burak. Jedyne co mnie zaskoczyło po przeczytaniu "Błękitu Szafiru" to to, że cała akcja począwszy od tomu pierwszego do obecnego rozrywa się na przestrzeni dosłownie kilku dni!
-Powiedz mi, czy ty mnie właśnie całujesz? -Nie, tylko prawie-mruknął Gideon z ustami tuż przy mojej skórze.-Nie chciałbym w żadnym wypadku wykorzystywać tego, że jesteś pijana i chwilowo uważasz mnie za boga. Ale w pewnym sensie jest to dla mnie trudne.
"Błękit Szafiru" polecam wszystkim, którzy zostali zauroczeni poprzednim tomem. Tych, co nie rozpoczęli jeszcze przygody z Trylogią Czasu gorąco do tego zachęcam! Całość jest warta uwagi!
Kruk na skrzydłach z rubinu niesiony,między światami brzmi umarłych muzyka, siły jeszcze nie poznał i nie zna też ceny. Moc głowę unosi i krąg się zamyka.
"Błękit Szafiru" to druga część Trylogii Czasu, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Egmont. Sięgając po tę kontynuację obawiałam się, że ten tom będzie gorszy od "Czerwieni Rubinu". Zwłaszcza, że często zdarza się, że...
- Gdyby to był film, na końcu czarnym charakterem okazałby się ten, po którym najmniej się tego można było spodziewać. Ale ponieważ to nie jest film, stawiam na tego gościa, który cię dusił.
"Czerwień Rubinu" to pierwsza część Trylogii Czasu autorstwa Kerstin Gier. To ona podbiła wszystkie możliwe wyniki sprzedaży i przyniosła wielki sukces niemieckiej autorce. Kerstin Gier pisze także pod pseudonimami Jule Brand oraz Sophie Bérard.
Z książkami, których głównym wątkiem były podróże w czasie, miałam już do czynienia. Dla przypomnienia były to "Gorączka", "Gorączka 2", "Magiczna gondola" oraz "Złoty Most". Mimo iż te pozycje wywierały na mnie raz lepsze, raz gorsze emocje to nie można ich przyrównywać do "Czerwieni Rubinu". Pierwsza część Trylogii Czasu dosłownie skradła moje serce i zajęła na moich półkach honorowe miejsce.
- Gotowa, Gwendolyn? - zapytał w końcu.
Uśmiechnęłam się do niego.
- Gotowa, jeśli i ty jesteś gotów.
Rodzina Gwendolyn jest delikatnie rzecz ujmując dość nietypowa, żeby nie powiedzieć dziwna. Wszystko przez to, że kuzynka głównej bohaterki, Charlotta Montrose, jest nosicielką genu podróżowania w czasie. Jej dzieciństwo i beztroski nastoletni czas przebiega zupełnie inaczej niż u jej rówieśników. Pobiera lekcje fechtunku, tańca itp. Wszystko po to, by jak najlepiej przygotować się na to, co przyniesie podróż w przeszłość. Sytuacja zmienia się diametralnie, gdy niczego nie spodziewająca się Gwen przeskakuje w czasie. Okazuje się, że to ona jest rubinem - dwunastym podróżnikiem w czasie, który zamyka krąg. Zaczyna brać udział w specjalnej misji, którą zaczął Gideon de Villiers. Tak samo jak Gwendolyn potrafi przenosić się w czasie. Zadanie, które mają do wykonania nie jest łatwe. Muszą zdobyć krew nielicznego grona podróżników i umieścić w chronografie, żeby można było zamknąć krąg. Nie każdy jednak chce współpracować a w przeszłości czyha na nich wiele niebezpieczeństw. Czy ta misja ma szansę na powodzenie? Jak w przeszłości poradzi sobie Gwen?
- Dziękuję - powiedział Gideon. Odwróciłam się w jego stronę. - Za co? - Być może... być może rzeczywiście już długo bym nie wytrzymał. - Krzywy grymas przemknął mu przez twarz. - Myślę, że faktycznie uratowałaś moje zasrane życie.
Kerstin Gier miała wspaniały pomysł na książkę i doskonale go wykorzystała. Bardzo lekkie pióro i proste słownictwo sprawiają, że książka jest w stanie trafić dosłownie do każdego. Pierwsza część "Czerwieni Rubinu" wprowadziła nas w historię, ukazała na czym polegają podróże w czasie. Dopiero ostatnie rozdziały książki pokazały czego możemy się spodziewać w dalszych częściach. Nie jest to książka, którą się przeczyta i zapomni o niej po przeczytaniu kilku kolejnych. Do tych książek będzie się wracać z wielką radością, ponieważ autorka stworzyła przepiękną historię. Postaci są ciekawe, dobrze nakreślone. Miejsca w których dzieję się akcja zostały przedstawione na tyle dobrze, że można je sobie wyobrazić! A malutki wątek miłosny, który ma miejsce w "Czerwieni Rubinu" jest subtelnym i wcale nienachalnym dodatkiem, który tylko dodaje pieprzyku tej historii.
- To było strasznie lekkomyślne i ogromnie... niebezpieczne, i... Przełknął ślinę i wlepił we mnie wzrok. - I, do wszystkich diabłów, dość odważne.
Skoro mowa już o bohaterach. Całą akcję widzimy oczami Gwendolyn Shepard. Jest ona naszą narratorką. W książce jest zwykłą nastolatką, nie wyróżniającą się z tłumu. Uwielbia plotkować ze swoją przyjaciółką Leslie Hay. Zupełnie przypadkiem dowiedziała się, że posiada gen podróży w czasie. Gen, który według całej rodziny powinna posiadać Charlotta Montrose - kuzynka Gwen. W przeciwieństwie do niej nie wiedziała nic o przeskakiwaniu w przeszłość. Nie pobierała lekcji tańca, fechtunku. Nie wiedziała tak naprawdę co ją czeka.
- Charlotta zawsze robiła to, co mówiłem. Ty tego nie robisz. A to jest bardzo męczące. Ale też w pewien sposób zabawne. I słodkie.
Gideon de Villiers to chłopak, który tak samo jak Gwen posiada gen podróży w czasie. Jednak w przeciwieństwie od niej od małego był specjalnie do tego przygotowywany. Na początku straszny był z niego gbur. Nic mu nie pasowało, we wszystkim widział problem.Jego stosunek do Gwendolyn zmienił się podczas odbywania misji w przeszłości.
Rubin to początek, lecz i zakończenie.
"Czerwień Rubinu" polecam dosłownie każdemu. Książka jest napisana w takim stylu, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Wy biegnijcie do księgarni po książkę a ja zanim zatopię się w kontynuacji trylogii obejrzę sobie ekranizacje, która premierę miała już ponad rok temu:)
- Gdyby to był film, na końcu czarnym charakterem okazałby się ten, po którym najmniej się tego można było spodziewać. Ale ponieważ to nie jest film, stawiam na tego gościa, który cię dusił.
"Czerwień Rubinu" to pierwsza część Trylogii Czasu autorstwa Kerstin Gier. To ona podbiła wszystkie możliwe wyniki sprzedaży i przyniosła wielki sukces niemieckiej autorce. Kerstin...
Pamiętam jak dziś dzień, kiedy czytałam pierwszy tom Gorączki. Była to moja pierwsza przygoda z tematyką podróży w czasie. Byłam zauroczona! Od tamtego czasu przeczytałam kilka innych pozycji zawierających wyprawy w czasie, m.in. "Magiczną gondolę" i "Złoty most". Kiedy więc pojawiła się kontynuacja przygód Ewy i Setha wiedziałam jedno - muszę dowiedzieć się co stanie się dalej!
Zakochanie przeżyli atak wirusa. Teraz gdy są razem, starają się zebrać jak najwięcej informacji na jego temat. Nie mają jednak za wiele czasu. Stan Ewy pogarsza się z każdą chwilą. Nawet najmniejszy wysiłek jest w stanie zakończyć się zapaścią. Dlatego też większość czasu spędza w skrzydle szpitalnym. Co gorsza tajemnicza gorączka zatacza coraz większe kręgi. Chcąc zapobiec jej rozprzestrzenianiu się Seth musi wreszcie podjąć radykalne kroki! Sytuacja w Parallonie też nie należy do najciekawszych, gdyż zjawia się tam coraz więcej ludzi, którzy w żaden sposób nie chcą zaakceptować panujących tam zasad.
W pierwszej części serii akcja kręciła się głównie wokół Ewy i Setha. Teraz to się zmieniło. Do akcji wkraczają także Nick - policjant oraz Jennifer - dziennikarka, którzy starają się rozwiązać zagadkę tajemniczych zniknięć ludzi. Historia widziana ich oczami wydawała mi się o wiele bardziej ciekawa niż badania nad gorączką prowadzone przez Ewę i Setha. Można było stanąć z boku i popatrzeć na te wydarzenia oczami zwykłych gapiów, zobaczyć jak oni sobie to wszystko tłumaczą.
"Gorączkę 2" czyta się równie szybko jak jej poprzedniczkę. Styl autorki nie zmienił się. Pisze bardzo młodzieżowym językiem, dzięki czemu jej książki są w stanie trafić do serc i nastolatków i tych trochę starszych. Za to postać Ewy została strasznie spłycona, zwłaszcza jej zachowanie. Ciągłe zachwyty nad Sethem po prostu przyprawiają o mdłości! To głównie przez Ewę przestały mnie interesować rozdziały dotyczące jej i Setha. Obawiam się, że gdyby nie Nick i Jennifer to bym nie przebrnęła przez tę historię!
Podsumowując. Akcja książka najciekawsza gdy przejmowali ją Nick i Jenn. Stanowcze nie górowaniu miłości nad głównym wątkiem czyli wirusem wywołującym gorączkę! Na plus można zaliczyć wstęp do tej części a mianowicie wspomnienie tego co działo się w pierwszym tomie i rozpiska wszystkich bohaterów, z zaznaczeniem kto w jakim czasie i miejscu żyje oraz z kim jest powiązany.
Po książkę powinny sięgnąć osoby zainteresowane tematyką podróży w czasie. Mimo to, że mamy tu przypomnienie tego co działo się w pierwszej części, osoby które jej nie czytały powinny najpierw nadrobić tę zaległość a dopiero potem sięgnąć po kontynuacje!:)
Pamiętam jak dziś dzień, kiedy czytałam pierwszy tom Gorączki. Była to moja pierwsza przygoda z tematyką podróży w czasie. Byłam zauroczona! Od tamtego czasu przeczytałam kilka innych pozycji zawierających wyprawy w czasie, m.in. "Magiczną gondolę" i "Złoty most". Kiedy więc pojawiła się kontynuacja przygód Ewy i Setha wiedziałam jedno - muszę dowiedzieć się co stanie się...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-04-03
http://wkrainieksiazek.blogspot.com/2013/04/pas-deltory-gora-grozy-emily-rodda.html
Kolejny raz powracamy do przygód związanych z serią "Pas Deltory". Tym razem na tapecie mamy tom piąty czyli "Góra Grozy". Po słabszej poprzedniczce ciężko było mi na nowo wciągnąć się w kontynuacje. Na szczęście ten tom okazał się o wiele ciekawszym niż zakładałam.
Lief, Jasmine i Barda mają za sobą wiele przygód, wygranych walk z różnymi potworami. Musieli się wykazać sprytem, inteligencją, umiejętnością logicznego myślenia i odwagą. Udało im się zdobyć już cztery klejnoty. Kolejnego muszą szukać na tytułowej Górze Grozy. Jednak żeby się na nią dostać będą musieli skorzystać z pomocy pewnych stworzeń, które kiedyś tam mieszkały. Czy można im zaufać? Co czeka naszych bohaterów na samej Górze?
Wprowadzenie nowych bohaterów przez autorkę uważam za strzał w dziesiątkę. Dzięki temu akcja się ożywiła oraz pojawiły się nowe interesujące wątki. Towarzyszymy trójce przyjaciół przy podejmowaniu trudnych decyzji. Sama nie raz i nie dwa postąpiłabym inaczej ale... to nie moja historia. Pojawiły się również ciekawe zagadki, które sama na własną rękę najpierw próbowałam rozwiązać. Okazało się jednak, że Emily Rodda za każdym razem była lepsza ode mnie. Dzięki temu wszystkiemu "Górę Grozy" czytało się o niebo przyjemniej i szybciej od poprzedniczki.
Seria "Pas Deltory" to przygodówka dla osób w wieku 8-12 lat. Na szczęście napisana jest tak przyjemnym i lekkim stylem, że nawet dorosły z wielką chęcią sięga po książkę z tego cyklu. Dodatkowo czcionka jest większa od tych standardowych używanych przez wydawnictwa. Książka jest mniejsza nawet od zeszytu więc wystarczą 2-3 godzinki i daną część mamy przeczytaną. Z czystym sumieniem mogę więc polecić całą serie zarówno osobom młodszym jak i tym starszym. Nikt się nie będzie przy niej nudził.
http://wkrainieksiazek.blogspot.com/2013/04/pas-deltory-gora-grozy-emily-rodda.html
Kolejny raz powracamy do przygód związanych z serią "Pas Deltory". Tym razem na tapecie mamy tom piąty czyli "Góra Grozy". Po słabszej poprzedniczce ciężko było mi na nowo wciągnąć się w kontynuacje. Na szczęście ten tom okazał się o wiele ciekawszym niż zakładałam.
Lief, Jasmine i Barda...
2013-04-04
"Labirynt Bestii" to szósty tom przygodowej serii autorstwa Emily Rodda. Głównymi bohaterami są szesnastoletni Lief, pomaga mu przyjaciel rodziny Barda. W Puszczach Milczenia dołączyła do nich półdzika dziewczynka Jasmine ze swoimi przyjaciółmi Fillim i Kree. Razem tworzą niezwyciężony dotąd zespół. Czy tak będzie nadal?
"FINN: Klejnot znajdziesz w małej szkatułce w samym środku. Jeśli mi go przyniesiesz, połowa udziałów jest twoja. Jeśli mnie oszukasz, pożałujesz,że nie zginąłeś w Labiryncie. DOOM."
Przygody nie opuszczają głównych bohaterów. W drodze do Labiryntu Bestii ratują topiące się bliźniaczki. Bardzo szybko okazało się, że uratowane dziewczynki są zwykłymi potworami. Z opresji ratuje ich nieznajomy - Dain. Opowiada im, przez co zostali zaatakowani i jak rozpoznać ten typ potworów czyli Olsy. Z czasem ich drogi krzyżują się z drogami poznanego jakiś czas temu Dooma. To jednak przez piratów spotkanych po drodze, misja może ulec katastrofie. Tyle przygód, stworów a nie dotarli jeszcze do labiryntu... Czy ta misja ma szansę powodzenia?
Jak do tej pory "Labirynt Bestii" okazał się najbardziej interesującą częścią z dotąd przeczytanych. Najlepsza oczywiście okazała się końcówka, gdy trójka przyjaciół trafiła do labiryntu. Przed oczami cały czas miałam sytuacje, które spotykały bohaterów. Dlaczego? Ponieważ Emily Rodda jest mistrzynią w opowiadaniu historii. Wszystko zostało tak dokładnie przedstawione, że czytelnik ma wrażenie jakby był tam na miejscu, gdzie wszystko się odbywa. Do tego wisienką na torcie jest masa nowych bohaterów. Najbardziej intrygowały mnie Olsy. Za każdym razem gdy spotykali kogoś na swojej drodze zastanawiałam się, czy to człowiek czy owy Ols.
Podsumowując, okazuje się, że książki napisane prostym językiem czyta się bardzo szybko. Na pewno niejedno dziecko miałoby frajdę czytając "Pas Deltory" Emily Rodda. Poszczególne części są tak cieniutkie, że mogą umilić popołudnie. Sama z wielką przyjemnością przeczytam dalsze losy bohaterów w Del.
"Labirynt Bestii" to szósty tom przygodowej serii autorstwa Emily Rodda. Głównymi bohaterami są szesnastoletni Lief, pomaga mu przyjaciel rodziny Barda. W Puszczach Milczenia dołączyła do nich półdzika dziewczynka Jasmine ze swoimi przyjaciółmi Fillim i Kree. Razem tworzą niezwyciężony dotąd zespół. Czy tak będzie nadal?
"FINN: Klejnot znajdziesz w małej szkatułce w...
Dotychczas Melisse de la Cruz kojarzyłam jedynie ze znanej na całym świecie serii "Błękitnokrwiści". Nie miałam jednak okazji jej czytać nad czym ubolewam, ponieważ pamiętam, że swego czasu mocna mnie zaintrygowała ta seria. Autorka mieszka wraz ze swoją rodziną w Los Angeles. Współpracuje m.in. z Cosmopolitan, Glamour oraz The New York Times.
Chłopak przyłożył z boków głowy dwa palce udające rogi.
Nie trzeba było długo mieszkać na wyspie, żeby się domyślić, o kim mówił.
Nikt nie śmiał wypowiedzieć jej imienia, o ile nie było to absolutnie konieczne.
Wyspa Potępionych - odludne miejsce, z którego nie ma ucieczki. Na Wyspę wypędzone zostały wszystkie czarne charaktery Królewstwa Auradonu. Najgorsi z najgorszych w jednym miejscu. Złoczyńcy bez swoich dotychczasowych magii nie są już tacy sami jak wcześniej. Jedyną szansą ucieczki jest Smocze Oko, lecz tylko najbardziej cwany i bezwzględny złoczyńca będzie w stanie je odnaleźć. Nadszedł czas by wykazali się Następcy. Kto znajdzie Oko i tym samym drogę ucieczki z Wyspy Potępionych?
Poza tym co złego było w siedzeniu w domu? Dom był, no cóż, domem. Prawda?
Może nie było tu miło, ale za to bezpiecznie. Względnie. Przytulnie.
W niezupełnie tradycyjny sposób.
Uwielbiam książki, które nawiązują do moich ulubionych baśni. Jako dziecko uwielbiałam je czytać. Sięgnięcie po "Wyspę Potępionych" nie było więc niczym dziwnym w moim przypadku. Czy spełniła ona jednak moje oczekiwania? Na pewno czytanie tej książki było przyjemnością. Sama historia została ciekawie przedstawiona i nie była w żaden sposób naciągana. Miejsce akcji autorka stworzyła w taki sposób, że nie trudno je sobie wyobrazić. Bohaterowie są różnorodni. Nie da się przy nich w żaden sposób nudzić.
(...) stała się jednym z najbardziej nikczemnych złoczyńców na Wyspie Potępionych.
W końcu nikt nie zostaje numerem jeden dzięki miłosierdziu czy rozsądkowi.
Nie, kiedy należy się do elity zła.
"Wyspa Potępionych" to jedna z ciekawszych książek z motywem baśniowym, które miałam okazję czytać. Z twórczością Melissy de la Cruz nie miałam wcześniej do czynienia więc muszę przyznać, że to pierwsze spotkanie uznaje za udane. Z pewnością sięgnę po jej inne pozycje. Jej styl pisania jest dla mnie przyjemny. Przy tej lekturze można odpocząć. Książka idealna na weekend.
Dotychczas Melisse de la Cruz kojarzyłam jedynie ze znanej na całym świecie serii "Błękitnokrwiści". Nie miałam jednak okazji jej czytać nad czym ubolewam, ponieważ pamiętam, że swego czasu mocna mnie zaintrygowała ta seria. Autorka mieszka wraz ze swoją rodziną w Los Angeles. Współpracuje m.in. z Cosmopolitan, Glamour oraz The New York Times.
więcej Pokaż mimo toChłopak przyłożył z boków...