-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-05-19
2024-05-05
2024-04-25
Jakiś czas temu, dzięki uprzejmości autorki, otrzymałam ebooka „Zmęczone skrzydła ptaka”. Jak wiecie, kryminał to mój ulubiony gatunek i właśnie po niego sięgam najczęściej. Dlatego też niewiele się zastanawiałam i z chęcią zabrałam się za lekturę. A jakie są moje wrażenia po?
Agnieszka postanawia rozpocząć nowe życie w Anglii. Szybko poznaje grupę znajomych, również z Polski. Pewnego dnia, korzystając z życia towarzyskiego, poznaje Gavina. Mężczyzna budzi w niej sprzeczne uczucia, jednak ma w sobie coś fascynującego, co nie pozwala jej o nim zapomnieć. Okazuje się, że Gavin ma za sobą niechlubną przeszłość, a do tego zdaje się być powiązany z tajemniczym morderstwem. Jaką decyzję podejmie Agnieszka? Czy Gavin rzeczywiście miał coś wspólnego ze zbrodnią?
Z przykrością muszę stwierdzić, że to jedna z tych powieści, przy których bardzo się męczyłam. Dobrnęłam do końca, ponieważ należę do tych czytelników, którzy po prostu muszą czytać od deski do deski. Taka wewnętrzna potrzeba. W zasadzie do ostatniej strony miałam nadzieję, że zmienię zdanie i jednak ta powieść zapunktuje. Niestety, tak się nie wydarzyło. Zabrakło mi tutaj tych zwrotów akcji, kolejno odsłanianych kart, napięcia związanego z odkrywaniem tajemnicy. Takich klasycznych elementów dobrego kryminału. Zamiast tego miałam wrażenie, że czytam zlepek wątków dotyczących różnych postaci, którzy w jakimś mniejszym bądź większym stopniu są ze sobą powiązani. Trudno było mi się skupić na fabule, a szkoda, bo pomysł jest jak najbardziej na plus.
Poza tym nie zaliczyłabym tej powieści do kryminału feministycznego. Wątek morderstwa jest tutaj jakby zepchnięty na boczny tor. Niby jest śledztwo, niby każdy próbuje dowieść, co tak naprawdę się stało, jednak w dużej mierze wszystko kręci się wokół życia codziennego bohaterów. Dla mnie nie zadziało się tutaj nic porywającego, czego bardzo żałuję. Co do samych bohaterów, trudno mi było się z nimi zżyć. Odniosłam wrażenie, że to grupa ludzi, którzy nie są usatysfakcjonowani swoim życiem. Do tego główna postać - Agnieszka, która nie jest w stanie porozumieć się sama ze sobą w kwestii uczuć.
„Zmęczone skrzydła ptaka” to debiut. Chociaż ta powieść nie spełniła moich oczekiwań, w przyszłości chętnie sięgnę po kolejną książkę autorki, aby dać szansę jej twórczości.
Za możliwość przeczytania dziękuję Autorce
Jakiś czas temu, dzięki uprzejmości autorki, otrzymałam ebooka „Zmęczone skrzydła ptaka”. Jak wiecie, kryminał to mój ulubiony gatunek i właśnie po niego sięgam najczęściej. Dlatego też niewiele się zastanawiałam i z chęcią zabrałam się za lekturę. A jakie są moje wrażenia po?
Agnieszka postanawia rozpocząć nowe życie w Anglii. Szybko poznaje grupę znajomych, również z...
2024-03-30
Są takie książki, o których mówi się, że są stereotypowe. Ot, takie tam obyczajówki. Nic nie wnoszą, co najwyżej dostarczą trochę rozrywki. Jednak, czy aby na pewno wszystkie powieści z gatunku literatury obyczajowej są takie same? Ostatnio miałam okazję przeczytać nową powieść pani Joanny Tekieli. To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i przyznam już na dzień dobry, że...całkiem udane.
Nina jest kobietą po przejściach, która walczy z demonami przeszłości. Pewnego dnia postanawia postawić wszystko na jedną kartę. Jak mówi przysłowie “rzuca wszystko i wyjeżdża w Bieszczady”. Przypadek sprawia, że trafia do Dębowego Uroczyska. Kobieta nie jest przesądna, ale tym razem postanawia sprawdzić, dlaczego los pokierował ją akurat w to miejsce. Zaprzyjaźnia się z właścicielami pensjonatu i jednym z gości. Okazuje się, że każde z nich boryka się z pewnymi problemami. Czy będą w stanie wzajemnie sobie pomóc? Czy Nina wreszcie otworzy się przed światem i odkryje prawdę o sobie?
„Dębowe Uroczysko” to jedna z tych powieści, które wciągają od pierwszej strony. Napisana lekko, przyjemnie, bez zbędnych opisów. Autorka prowadzi nas przez fabułę co chwila odkrywając nowe tajemnice związane z bohaterami, zwłaszcza związane z główną bohaterką. Nina to postać kobieca, o której dawno nie czytałam. Pod przysłowiową skorupą i silną kobietą, kryje się wyjątkowo wrażliwa osobowość. Można powiedzieć, że od najmłodszych lat los nie obchodzi się lekko z Niną. Dorosłe życie z kolei związało się z ogromną traumą. To, w jaki sposób radzi sobie kobieta, może być inspiracją dla wszystkich, którzy borykają się ze stratą, z utraconym dzieciństwem, z wieloletnim żalem.
Nasuwa się zatem myśl, że „Dębowe Uroczysko” to nie typowa powieść obyczajowa, ale coś więcej. Autorka ukazuje motyw straty, bólu, żalu, nieprzepracowanych tematów. Wskazuje też na ważny problem, jakim jest spełnianie własnych marzeń kosztem dziecka, którego pragnienia daleko odbiegają od pragnień rodziców. A skoro o dzieciach mowa, pojawia się tutaj również próba walki z niepłodnością. O tym, co przeżywa para w takiej sytuacji, o emocjach, relacjach i niepoddawaniu się. Poza tym dzięki spotkaniom bohaterów uświadamiamy sobie, że każdy z nas ma problemy, z którymi się boryka. Nikt z nas nie ma w pełni czystej, szczęśliwej karty.
„Dębowe Uroczysko” to powieść, którą polecam nie tylko paniom, choć pewnie one chętniej po nią sięgną. To idealna książka na wiosenny dzień. W zasadzie można ją na spokojnie przeczytać w jeden wieczór czy popołudnie. Momentami smutna, łapiąca za serce, ale przede wszystkim pełna nadziei. To taka powieść, po którą warto sięgnąć w trudniejszym czasie, żeby pomogła nabrać sił.
Współpraca recenzencka z wydawnictwem Filia
Są takie książki, o których mówi się, że są stereotypowe. Ot, takie tam obyczajówki. Nic nie wnoszą, co najwyżej dostarczą trochę rozrywki. Jednak, czy aby na pewno wszystkie powieści z gatunku literatury obyczajowej są takie same? Ostatnio miałam okazję przeczytać nową powieść pani Joanny Tekieli. To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i przyznam już na dzień...
więcej mniej Pokaż mimo to
Uwielbiam kryminały i thrillery. To już wiecie od dawna. Tym razem w moje ręce trafiła powieść „Na krawędzi” autorstwa Ruth Mancini. Czy ten debiut okazał się udany? Czy Ruth Mancini pretenduje do bycia mistrzynią dreszczyku emocji?
Tate Kinsella jest zamieszana w śmierć pewnej kobiety. Jako ostatnia widziała ją, nim ta spadła z tarasu na dwudziestym drugim piętrze wieżowca. Ponadto krążą plotki, jakoby Tate miała romans z mężem nieżyjącej. Przyznaje, że była z kobietą na chwilę przed jej śmiercią, jednak nie ma z tym tragicznym wydarzeniem nic wspólnego. Prawniczka stara się znaleźć dowody na niewinność swojej klientki. Szybko okazuje się, że Tate skrywa pewien sekret, którym chce się podzielić z adwokatką. Czy bohaterka rzeczywiście ma czyste sumienie?
Zgodnie z opisem tej powieści, podsumowałabym ją dokładnie tymi słowami: obsesja, intryga, zemsta. To, w jaki sposób autorka poprowadziła fabułę, zasługuje na owację. Na początku podejrzewałam pewien schemat, który pojawił się w jednym z thrillerów, które czytałam wcześniej. Obawiałam się, że tym razem będzie podobnie, przez co nie będę zbyt usatysfakcjonowana lekturą. Okazało się zupełnie inaczej. Ta intryga, pieczołowicie przygotowany plan zemsty i jednocześnie tragizm sytuacji sprawiają, że ta powieść jest naprawdę dobra. To coś nowego, z czym nie do końca wcześniej się spotkałam. Niemniej, po raz kolejny sprawdza się powiedzenie, że zemsta najlepiej smakuje na zimno...
Bohaterki przedstawione w tej historii z początku dają nam się poznać trochę nieporadnie. Jednak z każdą kolejną stroną okazuje się, że mamy do czynienia z bardzo silnymi charakterami, które nie zawahają się przed podjęciem żadnego kroku. Choćby ten krok kosztował wiele. To kobiety, które chcą wymierzyć sprawiedliwość. Kobiety skrzywdzone, które noszą traumę przeszłości. Dzięki ich historii dowiadujemy się, ile niebezpieczeństw czyha na młode dziewczyny. W jaki sposób jest wykorzystywane ich zaufanie i do jakich celów. To bardzo poważny problem, o którym warto wiedzieć zwłaszcza w obecnych czasach.
„Na krawędzi” to świetny thriller, który ukazuje siłę kobiecej intrygi. Czyta się go bardzo szybko, a akcja wciąga od samego początku. Idealna książka na wiosenne i letnie wieczory. Polecam zarówno paniom, jak i panom, choć to właśnie kobiety grają tutaj główne role.
Współpraca recenzencka z Wydawnictwem Harper Collins Polska
Uwielbiam kryminały i thrillery. To już wiecie od dawna. Tym razem w moje ręce trafiła powieść „Na krawędzi” autorstwa Ruth Mancini. Czy ten debiut okazał się udany? Czy Ruth Mancini pretenduje do bycia mistrzynią dreszczyku emocji?
więcej Pokaż mimo toTate Kinsella jest zamieszana w śmierć pewnej kobiety. Jako ostatnia widziała ją, nim ta spadła z tarasu na dwudziestym drugim piętrze...