Nie spodobało mi się to, że wydawnictwo połączyło dwie książki w jeden egzemplarz. Nie przepadam za takim czymś, ale co zrobić. Siła wyższa.

Czytając pierwszą część „Wampirów z Morgenville”, Przeklęty dom, byłam zauroczona aurą jaką stworzyła autorka. Miasto grozy, wampirów i zła.

Niestety z części na część robiło się co raz gorzej. Już było przesłodzone miłością. Shane i Claire, Eve i Michael, za dużo tego wszystkiego. Tak akurat wyszło, że wszyscy lokatorzy się sparowali.
W tych dwóch częściach Rozwiane cienie i Pocałunek śmierci, może i było trochę grozy ale zdecydowanie za mało. Widać autorka już nie ma co wymyślać.

Niektóre sytuacje są zbyt naciągane. Nie ma już tego przepływu adrenaliny .

Nie wiem, czy to ja przesadzam, czy tak jest. Jednak uważam, że z części na część jest co raz gorzej. I autorka powinna dać już sobie spokój.

Nie ma się co zachwycać ta książką. Jednak wiem, że dla tych co już przeczytali tamte części jest to pozycja obowiązkowa. Dla mnie też była i jak będą kolejne części to też przeczytam, bo jak się zapozna z jakimiś bohaterami to tak szybko się rozstać nie można. Trzeba być z nimi do końca.

Nie spodobało mi się to, że wydawnictwo połączyło dwie książki w jeden egzemplarz. Nie przepadam za takim czymś, ale co zrobić. Siła wyższa.

Czytając pierwszą część „Wampirów z Morgenville”, Przeklęty dom, byłam zauroczona aurą jaką stworzyła autorka. Miasto grozy, wampirów i zła.

Niestety z części na część robiło się co raz gorzej. Już było przesłodzone miłością. Shane...