Mrok gęstnieje, lecz walka o losy świata wciąż trwa - na przekór nienawiści i grozie sianej przez sługi Ciemności. Nic nie jest jeszcze przesądzone, gdyż, cytując słowa Gandalfa, "na tym świecie działają nie tylko siły zła, ale i siły dobra". Drugi tom "Władcy Pierścieni" zasysa czytelnika jak gąbka. Współcześni Tolkienowi zastanawiali się, na ile historia z "Włady Pierścieni" jest reakcją Mistrza na koszmar II Wojny Światowej. Przyznam po lekturze, że tego typu pytania wydają się może i nie bez racji, jednak prawda jest taka, że Mistrz zaczął tworzyć swój piękny świat już od napisania pierwszych stron "Hobbita", a więc na długo przez początkiem najstraszniejszej wojny w historii ludzkości. Wobec powyższego te dwie sprawy nie mają chyba jednak ze sobą związku.

Mnie w każdym razie "Władca Pierścieni" interesuje bez względu na ewentualne powiązania z jakimikolwiek kontekstami historyczno-politycznymi. Ta historia jest wartością samą w sobie. Jej wspaniałość sprawia, że ciężko jest znaleźć słowa odpowiednie do tego, by ją opisać. Chciałoby się znaleźć tylko te godne Mistrza Tolkiena, a wszystkie wydają się być na to za słabe. Chyba najlepiej więc będzie, jeśli ze szczerego serca polecę wszystkim drugi tom trylogii, i każdemu z osobna pozwolę dać się oczarować i zagościć na dłużej w Śródziemiu. Zapewniam wszystkich, że warto.

Mrok gęstnieje, lecz walka o losy świata wciąż trwa - na przekór nienawiści i grozie sianej przez sługi Ciemności. Nic nie jest jeszcze przesądzone, gdyż, cytując słowa Gandalfa, "na tym świecie działają nie tylko siły zła, ale i siły dobra". Drugi tom "Władcy Pierścieni" zasysa czytelnika jak gąbka. Współcześni Tolkienowi zastanawiali się, na ile historia z "Włady...