rozwińzwiń

Ja, Tituba, czarownica z Salem

Okładka książki Ja, Tituba, czarownica z Salem Maryse Condé
Okładka książki Ja, Tituba, czarownica z Salem
Maryse Condé Wydawnictwo: W.A.B. Seria: Seria z miotłą biografia, autobiografia, pamiętnik
284 str. 4 godz. 44 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Seria:
Seria z miotłą
Tytuł oryginału:
Moi, Tituba sorcičre
Wydawnictwo:
W.A.B.
Data wydania:
2007-01-02
Data 1. wyd. pol.:
1994-01-01
Liczba stron:
284
Czas czytania
4 godz. 44 min.
Język:
polski
ISBN:
9788374142519
Tłumacz:
Krystyna Arustowicz
Tagi:
procesy czarownic czarownice Ameryka Barbados Salem czarownice z Salem niewolnictwo niewolnicy
Średnia ocen

6,3 6,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Literatura na Świecie nr 11-12/2022 (616-617): Antyle Olga Bartosiewicz-Nikolaev, Kamau Brathwaite, Patrick Chamoiseau, Maryse Condé, Raphaël Confiant, Édouard Glissant, Marlon James, Jamaica Kincaid, Andrzej Kopacki, Józef Kwaterko, Maciej Libich, Adam Lipszyc, Kei Miller, Redakcja pisma Literatura na Świecie, Simone Schwarz-Bart, Olive Senior, Marcin Szuster, Bartosz Wójcik
Ocena 10,0
Literatura na ... Olga Bartosiewicz-N...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,3 / 10
378 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
958
142

Na półkach: , ,

Miała nieszczęście urodzić się Murzynką, córką niewolnicy. Była świadkiem haniebnej śmierci matki. Z ukochanego Barbadosu została sprzedana do Ameryki, gdzie trafiła do osławionego Salem.

Maryse Conde korzysta z zapisów historycznych, przywołujących procesy czarownic z Salem. Tituba jest postacią autentyczną, choć wiele w powieści wątków fikcyjnych. Autorka stara się odtworzyć życie niewolnicy, która na przełomie lat 1691 - 1692 została oskarżona o czarnoksięstwo. Zapisy mówią, że Tituba, Sara Goods i Sara Osborne - kobiety opętane przez szatana - rzuciły urok na młode mieszkanki Salem. Wszystkie trafiły do więzienia. Tituba, jako jedyna, przyznała się do winy (wbrew sobie, z cwaniactwa) i podała nazwiska wielu innych mieszkańców miasteczka, którzy również spółkują z mocami ciemności. Dzięki temu uniknęła śmierci.

Dziś wiemy, że "czarownice" miały moc uzdrawiania, znały właściwości ziół i roślin, mogły porozumiewać się z duchami zmarłych. Nikt nie mówi o nich "opętane". Rzekome konwulsje i histerie dziewcząt wiązane są z nudą ówczesnego życia (ascetycznego i fanatycznie religijnego),z chorobą Huntingtona czy z różnego rodzaju zatruciami.

Conde przedstawia Titubę jako wojowniczą i zbuntowaną Murzynkę, która miała szczerą nadzieję na to, że bycie dobrą procentuje, ale szybko nauczyła się, że nie warto w zakłamanym i brutalnym świecie myśleć o innych. Wielokrotnie zdradzona, upokarzana i potępiana kobieta dostała gorzką lekcję życia. Przekonała się, że ci spośród nas, którzy nie przyszli na świat uzbrojeni w ostrogi i pazury, odchodzą zeń pobici na wszystkich frontach (s.120). Dlatego wybrała zemstę.

Mentalność ówczesnego społeczeństwa przeraża. Mieszkańcy Salem żyli w trudnych czasach, nękanych przez epidemie i nieurodzaje. Musieli sobie jakoś tłumaczyć ten stan rzeczy. Wymyślili więc siły nieczyste, które uwzięły się na biednych, bogobojnych osadników i zasiały w ich sercach trwogę, a na potomstwo zesłały psychiczną chorobę.

Miała nieszczęście urodzić się Murzynką, córką niewolnicy. Była świadkiem haniebnej śmierci matki. Z ukochanego Barbadosu została sprzedana do Ameryki, gdzie trafiła do osławionego Salem.

Maryse Conde korzysta z zapisów historycznych, przywołujących procesy czarownic z Salem. Tituba jest postacią autentyczną, choć wiele w powieści wątków fikcyjnych. Autorka stara się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
670
294

Na półkach:

O tej książce słyszałam od dawna, dlatego gdy rzeczywiście wpadła mi w ręce, nie wahałam się dwa razy.

Historii o polowaniach na czarownice, mniej lub bardziej fikcyjnych, powstały od czasów procesów w Salem tysiące. Siłą rzeczy podążają zazwyczaj szlakiem utartym przez prawdziwą tragedię, rzadko mając do dodania coś nowego do powielanego od wieków komentarza - w ten trop wpada również czytana przeze mnie rok temu "Agata", która mi się zresztą podobała, stanowiąc bardziej symbol niż opowieść o rzeczywistej osobie. Książka Maryse Conde stanowi pod tym względem przeciwieństwo, gdyż bierze pod lupę osobę nie tylko jak najbardziej prawdziwą, ale też przez historię najbardziej pokrzywdzoną. Ze wszystkich kobiet oskarżonych o czary w Salem, to właśnie Tituba wciąż cieszy się najgorszą sławą, często nadal przedstawiana jako postać może nie tyle negatywna, co niejednoznaczna moralnie, obca, zaburzająca stary ład. Obranie jej perspektywy bardzo łatwo mogłoby stać się pełnym patosu trauma porn - przynajmniej w nieodpowiednich rękach. Ręce Conde wydają się zaś stworzone do tego zadania, biorąc pod uwagę nie tylko pochodzenie autorki, lecz również jej perspektywę, wykraczającą daleko poza granice Stanów Zjednoczonych (dlatego też uważam określanie "Ja, Tituba (...)" za komentarz do nierówności rasowych *wyłącznie* w USA za spłycanie powieści). O rasizmie rzeczywiście zupełnie inaczej pisze się w USA i poza nim.

Struktura powieści jest prosta i tak naprawdę nikomu poza Titubą nie oferuje skomplikowanego portretu psychologicznego - z tego prostego powodu, że książkę napisano w formie spowiedzi tytułowej bohaterki przed czytelnikiem, jej monologu. Trudno powiedzieć, gdzie zaciera się granica pomiędzy jaźnią postaci i autorki, jednak Conde wyraźnie nie pozwala sobie wygładzać działań bohaterki czy korygować jej myśli. Wciskana w ramy obcych sobie religii Tituba myli ich zasady przez całą narrację, pozbawiona w dzieciństwie czułości i wyobcowana, wpada w ramiona kolejnych mężczyzn, nigdy do końca uwolniona od ich wpływu na siebie, nigdy nie rozumiejąca do końca swojej najczystszej, a zarazem przepełnionej homoerotyzmem relacji z Hester (ale nie jedynej, gdyż opis żony Samuela Parrisa również sugeruje pewien pociąg, który z czasem zaniknął, poddany oczywistej próbie). Nawet jeśli coś wydaje się nam niekomfortowe z perspektywy czytelnika, łatwo odnaleźć tego sens dla Tituby, wychowanej w świecie komfortu zwyczajnie pozbawionym, gdzie by nie pozostać samemu, trzeba zawsze coś poświęcać, aż nie zostaje zupełnie nic. W tym wszystkim znajduje się również komentarz rasowy, jednak pomimo swej bezpośredniości nie wypada jak pusty truizm, wytykając raczej niewygodną prawdę: nieważne, jak bardzo niewolnik kocha pana, nierówność pomiędzy nimi nie znika, a z czasem i tak zatruje ich relację. Najbardziej od "Agaty" bohaterkę Conde odróżnia fakt, iż rzeczywiście *jest* ona czarownicą, w dodatku potrafiącą komuś zaszkodzić; niemniej, dla niej magia jest u podstaw dobra, dlatego też sama Tituba, dobra z natury, do samego końca pozostaje nieco naiwna, wierząc w istnienie ludzi podobnych sobie. Obecnie pytanie "czy złym jest ten, kto czaruje?" wydaje się już pozbawione dawnego wydźwięku, acz przy lekturze Conde wybrzmiewa nieco lepiej, gdyż Tituba to nie delikatna istotka, która nigdy nie uczyniła nikomu szkody magią i nigdy nie cofnęłaby czasu, aby jednak zmienić zdanie i zgodzić się kogoś swoimi talentami zranić. To co w "Agacie" (której naprawdę trudno nie uczynić punktem odniesienia, gdyż wyraźnie widać, że autorka tamtej książki zapewne raczyła się lekturą Conde) budowało postać idealnej ofiary - pięknej, dobrej, inteligentnej, u Tituby stanowi największe wady, które w jakiś sposób wykorzystuje niemal każda postać, nie tylko negatywna.

Największym problemem z lekturą było dla mnie tłumaczenie - odnosiłam wrażenie, że było ono zbyt dosłowne, obciążając melodyjne akapity, pozbawiając je lekkości i ściągając na ziemię, a zawartą w podtekście ironię zabijając zazwyczaj, nim dotarła na mój koniec kanału językowego. Niemniej, jeśli chodzi o dokładność przekładu, wydaje się on bardzo wierny, doceniam również przypisy dotyczące roślin. Może to też mój upór, by *wszystko* polubić w tej książce, ale w jakiś dziwny sposób znajduję swój urok w tym, że mam wrażenie, jakby od głosu Tituby (więc i autorki) oddzielała mnie cienka szyba, przez którą nigdy nie zrozumiem monologu Tituby w stu procentach dobrze - bo i pewnych spraw nie będę mogła nigdy zrozumieć absolutnie, skoro mnie nie dotyczą.

O tej książce słyszałam od dawna, dlatego gdy rzeczywiście wpadła mi w ręce, nie wahałam się dwa razy.

Historii o polowaniach na czarownice, mniej lub bardziej fikcyjnych, powstały od czasów procesów w Salem tysiące. Siłą rzeczy podążają zazwyczaj szlakiem utartym przez prawdziwą tragedię, rzadko mając do dodania coś nowego do powielanego od wieków komentarza - w ten trop...

więcej Pokaż mimo to

avatar
46
20

Na półkach:

Fascynująca opowieść, która wciąga i sprawia, że magia staje się rzeczywista. Książka napisana na podstawie zapisków Tituby znalezionych w jej celi więziennej i czyniąca z niej człowieka z krwi i kości. Polecam książkę z serii z miotłą, czyli książki o kobietach i dla kobiet.

Fascynująca opowieść, która wciąga i sprawia, że magia staje się rzeczywista. Książka napisana na podstawie zapisków Tituby znalezionych w jej celi więziennej i czyniąca z niej człowieka z krwi i kości. Polecam książkę z serii z miotłą, czyli książki o kobietach i dla kobiet.

Pokaż mimo to

avatar
443
422

Na półkach:

Docenić trzeba, że autorka zechciała stworzyć historię na tle autentycznych zdarzeń, i choć miały one miejsce w Europie, wcale nie powiedziane, że dotyczyły jedynie rdzennych Europejek. Tituba to nie żadna czarownica, a kobieta z innego świata, wyrwana z korzeniami ze swojej ziemi, tradycji i wiary ( bez względu na to czego ta wiara dotyczyła). Świat "mądrych" białych był dla czarnych plantatorów głupi, a dla tych samych białych, sposób życia "głupich" czarnych niezrozumiały. I kto był naprawdę mądry? Ten, kto miał władzę i karabin. Chyba w sumie nic się na tym świecie nie zmieniło w tym koncepcie.
Nie wszystkie pozycje z serii " z miotłą" da się przetrawić. Niektóre rzucam w przysłowiowy kąt, ta pozycja jest płynna i nie nużąca, da się ją sprawnie przeczytać i nawet odczuć zadowolenie.

Docenić trzeba, że autorka zechciała stworzyć historię na tle autentycznych zdarzeń, i choć miały one miejsce w Europie, wcale nie powiedziane, że dotyczyły jedynie rdzennych Europejek. Tituba to nie żadna czarownica, a kobieta z innego świata, wyrwana z korzeniami ze swojej ziemi, tradycji i wiary ( bez względu na to czego ta wiara dotyczyła). Świat "mądrych" białych był...

więcej Pokaż mimo to

avatar
394
338

Na półkach: ,

Pomieszanie z poplątaniem: niezwykle wykształcona niewolnica, doklejony i nazwany rasizm i feminizm w XVII wieku, szczypta LGBT. A to wszystko napisane w latach 80. XX wieku. Hell no!

Pomieszanie z poplątaniem: niezwykle wykształcona niewolnica, doklejony i nazwany rasizm i feminizm w XVII wieku, szczypta LGBT. A to wszystko napisane w latach 80. XX wieku. Hell no!

Pokaż mimo to

avatar
17
4

Na półkach:

Wspaniały język, wielką przyjemność

Wspaniały język, wielką przyjemność

Pokaż mimo to

avatar
452
125

Na półkach:

Przez długie lata hasło „czarownice z Salem” przywoływało mi w głowie obrazy białych kobiet pochodzących z purytańskich rodzin. Blade, przybrane w czepki i zasłaniające każdy skrawek ciała stroje – tak właśnie wyobrażałam sobie oskarżone. A potem sięgnęłam po powieść Maryse Condé, która mocno zmieniła ten utarty obraz.

Tituba była niewolnicą Samuela Parrisa, duchownego mieszkającego w miejscowości Danvers (znanej ówcześnie jako Salem). To właśnie ją jako pierwszą oskarżono tam o praktykowanie magii. Niestety, nie poza słynnym procesem, niewiele wiadomo o życiu Tituby. Autorka „Ja, Tituby, czarownicy z Salem” stworzyła przy pomocy przetrwałych faktów o kobiecie oraz przede wszystkim przy użyciu wyobraźni jej portret.

„Ja, Tituba, czarownica z Salem” opowiada o życiu tytułowej bohaterki od dzieciństwa do momentu śmierci. Jej akcja rozpoczyna się na Barbadosie, gdzie Tituba dorasta. Po śmierci matki z rąk plantatora, dziewczynka przechodzi pod opiekę Man Yayi, czarownicy, która postanawia nauczyć Titubę swojej sztuki. Spokój bohaterki niestety nie trwa długo. Źle ulokowane uczucia sprawiają, że po latach dziewczyna trafia do purytańskiej Ameryki.

Powieść Condé charakteryzuje luźny, gawędziarski styl opowiadania. Tituba przedstawia czytelnikom i czytelniczkom swoją historię w sposób, który pochłania się lekko, mimo że nie unika bardzo trudnych tematów. Przemoc, niewolnictwo czy gwałt zostają opisane bezpośrednio, nierzadko przy użyciu dosadnego języka. Równocześnie Condé nie przekracza nigdy granicy epatowania przemocą i nadużywa ponurego nastroju, który mógłby odczulić czytelniczkę/czytelnika na losy bohaterki.

Tituba to przede wszystkim świetnie skonstruowana postać. Bohaterka potrafi wzbudzać silne, często skrajne, emocje. Zdarzają się w powieści momenty, przy których aż chciałoby się złapać Titubę za ramiona i wykrzyczeć jej w twarz: „dlaczego?!”. Natomiast kilka stron później, żałujemy, że nie możemy bohaterce pomóc i jej pocieszyć.

Autorka odwołuje się do tradycji literackiej Ameryki, w której rozgrywa się lwia część jej opowieści. Jedną z postaci, które Tituba poznaje w więzieniu, jest Hester Prynne. Postać zaczerpnięta ze „Szkarłatnej litery” Nathaniela Hawthorne'a staje się jedyną przyjaciółką i powiernicą czarownicy. Condé w bezpretensjonalny sposób wplotła nawiązanie, tworząc związek dusz dwóch odrzuconych przez społeczeństwo kobiet.

„Ja, Tituby, czarownicy z Salem” nie bez powodu uznawana jest za klasykę literatury post-kolonialnej i feministycznej. Warto zwrócić na nią uwagę, tym bardziej, że w Polsce pozostaje pozycją mało znaną.

facebook.com/kiczcockpani/

Przez długie lata hasło „czarownice z Salem” przywoływało mi w głowie obrazy białych kobiet pochodzących z purytańskich rodzin. Blade, przybrane w czepki i zasłaniające każdy skrawek ciała stroje – tak właśnie wyobrażałam sobie oskarżone. A potem sięgnęłam po powieść Maryse Condé, która mocno zmieniła ten utarty obraz.

Tituba była niewolnicą Samuela Parrisa, duchownego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
238
175

Na półkach:

Autorkę wymienia się jako jedną z głównych kandydatek do Nobla i pomyślałem, że chociaż raz sprawdzę kim są ci wymieniani, o których nigdy nie słyszałem. Muszę powiedzieć, że po lekturze mam nadzieję, że tej nagrody Conde nigdy nie dostanie.
To właściwie karykatura powieści "ideologicznie słusznej". Bohaterka chyba tylko przez niedopatrzenie nie jest niepełnosprawna i nie może załatwić przydziału kajdan z powodu braku podjazdu dla wózków do biura. Przepraszam za trywializację, ale aż się prosiło. Powiedzieć o występujących postaciach, że są jednowymiarowe to nic nie powiedzieć. Pełno tu anachronizmów, właściwie same anachronizmy. Fabuła de facto zdawkowa, ograniczona do paru głównych elementów, potraktowana jako pretekst do współczesnego komentarza w różnych formach. Autorka tak bardzo utożsamia się z bohaterką, że regularnie przejmuje jej partię, np krytykując (narracja 1-osobowa, Tituba jest analfabetką wychowaną w buszu) "społeczeństwo" albo przewidując(?) "przez kilkaset lat nikt nie napisze mojej wnikliwej biografii" - rozumiem, że tak miało być, ale skoro tak, to proszę o odwagę i wprowadzenie autorskiego narratora trzecioosobowego (Ja, M. Conde uważam, że...),a nie zasłanianie się biedną Titubą.
Niezależnie od tego, co napisałem, sama postać rzeczywiście bardzo ciekawa i z pewnością zasłużyła na więcej niż druk propagandowy.

Aha, dałem trzy gwiazdki, bo jednak parę fragmentów pod koniec rzeczywiście mnie ujęło. A i trudno autorce nie przyznać racji - tylko, że tu nie o rację chodzi, a o literaturę.

Autorkę wymienia się jako jedną z głównych kandydatek do Nobla i pomyślałem, że chociaż raz sprawdzę kim są ci wymieniani, o których nigdy nie słyszałem. Muszę powiedzieć, że po lekturze mam nadzieję, że tej nagrody Conde nigdy nie dostanie.
To właściwie karykatura powieści "ideologicznie słusznej". Bohaterka chyba tylko przez niedopatrzenie nie jest niepełnosprawna i nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1161
145

Na półkach: , , , , , ,

Mam z tą książką taki problem, jak z nową ekranizacją "Ani z Zielonego Wzgórza". Czytało się świetnie, ale nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że trafiłam w środek projektu edukacyjnego o tym, jak złe są różne rodzaje dyskryminacji.

Sam pomysł, żeby motywacją wydarzeń w Salem uczynić rasizm uważam za świeży i interesujący. Takie książki są potrzebne. Natomiast postaci są dość jednowymiarowe - albo złe do szpiku kości, albo dobre i niewinnie skrzywdzone. Być może właśnie dlatego tak mi zgrzytał fragment z przesłuchaniem Tituby, kiedy tytułowa bohaterka oskarżała o czary kolejne osoby. Konsekwentnie przedstawiana jako pragnąca wyłącznie dobra, ni stąd ni zowąd zmienia zdanie...

Dla poszukujących naprawdę dobrej literatury o złu kolonializmu mocno polecam "Księgę nocnych kobiet" Marlona Jamesa.

Mam z tą książką taki problem, jak z nową ekranizacją "Ani z Zielonego Wzgórza". Czytało się świetnie, ale nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że trafiłam w środek projektu edukacyjnego o tym, jak złe są różne rodzaje dyskryminacji.

Sam pomysł, żeby motywacją wydarzeń w Salem uczynić rasizm uważam za świeży i interesujący. Takie książki są potrzebne. Natomiast postaci są dość...

więcej Pokaż mimo to

avatar
915
523

Na półkach: , , , , ,

"Ja, Tituba, czarownica z Salem" wywróciła na nice moje oczekiwania. Autorka nie szczędzi bohaterce razów, więc taka ilość niesprawiedliwości i rozczarowań powinna przygnębić. Język nieadekwatny dla XVII-wiecznej postaci powinien irytować. Powinien. Ale tak się nie dzieje. Zamiast tego książka pozostawiła mnie zanurzoną w melancholijnej zadumie.
Świetnie się czyta. Polecam.

"Ja, Tituba, czarownica z Salem" wywróciła na nice moje oczekiwania. Autorka nie szczędzi bohaterce razów, więc taka ilość niesprawiedliwości i rozczarowań powinna przygnębić. Język nieadekwatny dla XVII-wiecznej postaci powinien irytować. Powinien. Ale tak się nie dzieje. Zamiast tego książka pozostawiła mnie zanurzoną w melancholijnej zadumie.
Świetnie się czyta....

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    533
  • Przeczytane
    476
  • Posiadam
    102
  • Ulubione
    13
  • Seria z miotłą
    11
  • Teraz czytam
    6
  • Literatura francuska
    6
  • 2014
    5
  • 2018
    5
  • 2010
    4

Cytaty

Więcej
Maryse Condé Ja, Tituba, czarownica z Salem Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także