Bardzo dobry kryminał retro, słuchany jako audiobook w świetnej interpretacji Leszka Filipowicza.

Najważniejsza jest tu nie intryga kryminalna (dosyć wątła i zbyt zagmatwana) ale kapitalnie przedstawione tło obyczajowe. Rzecz dzieje się bowiem w schyłkowym PRLu, w 1986r. Dostajemy bardzo realistyczny obraz ówczesnych czasów, z alkoholem sprzedawanym tylko od godz. 13, z przemytem używanych magnetowidów i radiomagnetofonów w pociągu z Berlina Zachodniego, z papierosami extra-mocne palonymi na potęgę, z olbrzymią kolejką wylewającą się ze sklepu spożywczego bo akurat rzucili kawę, z reklamówkami z kolorowymi nadrukami które można było kupić na bazarze (towar deficytowy!), z syfonem na naboje z którego pije się wodę sodową. A bohaterami są milicjanci, niektórzy porządni, niektórzy jełopy, a i tacy co najpierw biją w mordę a potem pytają. Są też cinkciarze mający dostęp do wszystkich towarów na rynku, w świetnych układach z milicją, prawdziwi królowie życia. Mamy też gamoniowatego i głupkowatego sekretarza partyjnego, który dzierży realną władzę. I jest wóda, wóda, wóda, lejąca się strumieniami, piją wszyscy i wszędzie, a kto nie pije ten mocno podejrzany.

Cały ten świat wygląda jak z innej planety, a przecież takie było nasze życie 30 lat temu! Ech, łezka się w oku kręci... Ta książka też uzmysławia jak wiele się zmieniło wokół nas w ciągu ostatnich lat.

Jest to moje pierwsze spotkanie z Ćwirlejem, ale nie ostatnie. Ten autor z pewnością zasługuje na szersze uznanie, bo nie jest gorszy od Krajewskiego czy Wrońskiego, a tamci już zbierają laury, mam nadzieję że i on zostanie doceniony, zasługuje na to.

Bardzo dobry kryminał retro, słuchany jako audiobook w świetnej interpretacji Leszka Filipowicza.

Najważniejsza jest tu nie intryga kryminalna (dosyć wątła i zbyt zagmatwana) ale kapitalnie przedstawione tło obyczajowe. Rzecz dzieje się bowiem w schyłkowym PRLu, w 1986r. Dostajemy bardzo realistyczny obraz ówczesnych czasów, z alkoholem sprzedawanym tylko od godz. 13, z...