Aston Martin. Made in Britain

Okładka książki Aston Martin. Made in Britain Ben Collins
Okładka książki Aston Martin. Made in Britain
Ben Collins Wydawnictwo: Insignis reportaż
400 str. 6 godz. 40 min.
Kategoria:
reportaż
Tytuł oryginału:
Aston Martin: Made in Britain
Wydawnictwo:
Insignis
Data wydania:
2021-11-10
Data 1. wyd. pol.:
2021-11-10
Liczba stron:
400
Czas czytania
6 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788366873353
Tłumacz:
Michał Jóźwiak
Tagi:
stig ben collins aston martin collins motoryzacja top gear samochody Wielka Brytania Anglia historia motoryzacji literatura faktu
Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
28 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
544
540

Na półkach: ,

Aston Martin Valkyrie AMR Pro posiada najpiękniejszy odgłos jednostki napędowej wśród samochodów czy też super-samochodów, jaki kiedykolwiek słyszałem, rzecz jasna jeśli chodzi o tą klasę pojazdów, które należy raczej nazwać autami przyszłości na drogi o innej standaryzacji, przeznaczeniu i natężeniu ruchu, niż to co mamy obecnie na świecie, tym bardziej w Polsce, także niż to, co będziemy mieli ogólnie na świecie za 10-15 lat od teraz. Ten model wraz z ze ,,zwykłym” model Valkyrie należy do pojazdów, których silniki mają, co samo w sobie jest nader fascynujące, ponad 1000KM mocy, czego, choćbyśmy nie wiem co robili i czego nie wymyślili, nie można porównać z czymkolwiek czym porusza się nawet jakikolwiek fanatyk motoryzacji, który twierdzi, że posiada samochód ,,z silnikiem ponad 400 KM, rozpędzającym się do setki w 5 sekund”. Za przejazd Aston Martinem ,,Valkyrie”, nawet i za godzinę spędzonym w tym super-aucie na profesjonalnym torze wyścigowym – a marzy mi się w tym względzie Red-Bull Ring i Silverstone – nawet z ogranicznikiem prędkości ustawionym do mojej trasy, nawet z profesjonalnym kierowcą sportowym siedzącym obok mnie… oddałbym wiele; żartobliwie można by powiedzieć, że ,,oddałbym za to nerkę”.

Tak, ,,Walkiria” AMR Pro i jej siostrzany model to co najmniej pojazd, o którym na razie mogą pisać jedynie twórcy sci-fi albo rozważać o nim futurolodzy. Nie jest to auto, które nadaje się do jazdy użytkowej – jego ogólna konstrukcja summa summarum sprawia, że pisane jest mu i drugiemu modelowi z tej serii jazda na specjalnie przygotowanych do tego torach, najlepiej na torach dedykowanych Formule 1, IndieCar lub innym seriom wyścigowym, w których rozwija się olbrzymie prędkości, w których kierowcy poddawani są olbrzymim przeciążeniom, nieraz ryzykując przy tym zdrowie i życie. Obie ,,Walkirie” a najbardziej opcja ,,Pro” stanowi symbiozę wielu wyjątkowo dobranych elementów strukturalnych wraz z ideami projektanckimi tu wtłoczonymi, idealnie ze sobą współgrającymi: to połączenie niebywale wysokiej mocy jednostek napędowych AM, ich efektywności, z aerodynamiką przyszłości linii projektanckiej i niezwykłą elegancją auta, za którą stoi długoletnia tradycja, styl, prestiż i kultura jazdy. Bo Aston Martin to nie inaczej jak tylko pojazd najsłynniejszego, nie stroniącego od blichtru, doborowego towarzystwa, pięknych kobiet i mocnych drinków szpiega świata w dziejach popkultury, ,,Agenta Jej Królewskiej Mości” Jamesa Bonda. Model DB5, produkowany od 1963 do 1965 roku, był pierwszym samochodem ,,Agenta 007” właśnie. Pojawił się w filmach z Bondem, takich jak: "Goldfinger",. "GoldenEye", "Casino Royale", "Spectre" i wielu, wielu innych. Szaleństwem jest to, że jak na tą epokę technologiczną w której wyprodukowano ten pojazd, jak na jego przeznaczenie i krój aerodynamiczny, auto to posiada olbrzymie parametry wewnętrzne: silnik o pojemności 4000 cm³, a sama prędkość maksymalna, którą DB5 teoretycznie może rozwinąć wynosi 230 km/h. Niewiarygodne jest to, że tak kultowy pojazd Aston Martina, liczący sobie ponad 55 lat wychodzi spod ręki i talentu tego samego producenta i marki, jak wspomniana wyżej ,,Walkiria” AMR Pro. Mało tego w Formule 1 obecnie ściga się, jako jedna z 10 ekip w stawce zespół Aston Martin Aramco Cognizant Formula One Team, będący własnością Lawrence’a Strolla. I teraz weźmy przed sobą postawmy dwa zdjęcia: na jednym klasyczny model DB5 w całej okazałości, na drugim bolid F1 Aston Martina na rok 2023. I co widzimy? Dwa różne światy motoryzacji, inne czasy i ramy epok technologicznych, inne przeznaczenie pojazdów. A łączy je jedna marka, jedna firma: Aston Martin.

O tym wszystkim, a także o wielu, wielu dodatkowych smaczkach, danych, ciekawych wątkach związanych ze wspaniałym dziedzictwem motoryzacyjnym, sportowym i kulturowym uwielbianego i poważanego wśród każdego miłośnika czterech kółek Aston Martina, pisze w swej książce, w dość specyficznym reportersko-informacyjnym stylu Ben Collins. "Aston Martin. Made in Britain" jego autorstwa to publikacja, która jest, albo przynajmniej być powinna, niezbędna dla każdego, kto szanuje motosport i w pewnym stopniu interesuje go motoryzacja w kinematografii. I chyba nie ma bardziej brytyjskiego i kultowego w swej brytyjskości oraz elegancji auta od modelu DB5, który ,,wizytuje" w idyllicznym, przykładnym stylu graficznym okładkę tejże książki. Tak tłumaczy i przekonuje nas do tego Collins – a jego zdanie kusi, żeby do niego przystać. Autor przekonuje argumentami, nietypowym jak na – jeśli tak ten typ książki można określić – biografię motoryzacyjną przystało: sposobem pisania, kulturą wypowiedzi, samymi treściami ,,moto” i technikaliami z tym związanymi, także wplatanym niniejszym nie aż tak brytyjskim, jak się mogło wydawać, humorem. Collins przekonuje mnie w swej publikacji do jeszcze jednego, co zapewne przydarzyło się wielu innym czytelnikom tej lektury: jeśli miałbym wybrać jedno klasyczne, wyprodukowane w latach 50-tych do 60-tych XX wieku auto, z potężnymi właściwościami silnika: moc, moment obrotowy, pojemność etc., to na równi z muscle-carami produkowanymi w tym samym przedziale czasowym, zdecydowałbym się na i go wybrał: Aston Martin DB5; być może to ten pojazd byłby ponad typowym muscle-carem z tamtych czasów, takim jak: Pontiac Firebird czy Ford Mustang Fastback V8. Tak, trzeba to przyznać w DB5 tkwi jakaś niewytłumaczalna doza magii, bardzo uniwersalnej elegancji, mocy zamkniętej w dystynkcji, niepodrabialnej i szczególnej brytyjskiej szlachetności i swego rodzaju wyniosłości. Wsiąść do auta Jamesa Bonda, ba!, mieć go w swojej kolekcji, w swoim garażu przy swoim domu, jeździć nim ,,nawet do głupiego sklepu na zakupy”, dbać o niego i go serwisować, to coś dużo bardziej cennego niż niejeden muscle-car we własnym posiadaniu, choć i takim autem nikt by nie pogardził. Jak widać motoryzacja jest niezwykle rozbudowana, uniwersalna, ocierająca się o granice subiektywności: gusta ludzi mają ogromne znaczenie dla projektantów i wykonawców aut, stąd obecnie takie zróżnicowanie w markach, modelach aut i ich przeznaczeniu.

,,Made in Britain” to prawie 400 stron intensywnej historii, treści motoryzacyjnych, po których nie powinniśmy odczuć niedosytu, ale tylko w przypadku jeśli zaakceptujemy to, ,,KTO!” i jak (styl, narracja, poruszanie się po osi czasu rewolucji motoryzacyjnej) opowiada wszystko to, co i jak związane jest z legendarną marką Aston Martin. Nie oszukujmy się: wiedzy motoryzacyjnej różnego sortu, różnych specyfikacji tutaj nie odnajdziemy – chodzi w tym przypadku o jedno: owszem, znajdują się takowe dane i smaczki informacyjne, ale nie są one uporządkowane tak jak by były, gdyby ta praca była encyklopedią albo przewodnikiem ilustrowanym. Jeśli miałbym inaczej określać tą pozycję, to charakteryzuje ją… specyficzne, wąskie przeznaczenie, ale za to w swym przeznaczeniu skupione z perspektywy piszącego na jak najlepszym przekazie i jakości treści danych przekazu na określony target czytelniczy. Kto jest wybredny, może nie zrozumieć tej ,,upartej stylówy, tej lekkości specjalistów rodem z Top Gear” Collinsa, bo na pewno, i to na trylion do potęgi entej procent, fani tego brytyjskiego serialu, którego nikomu raczej nie trzeba przedstawiać, pozycją tą będą stosunkowo usatysfakcjonowani. Atmosfera z odcinków tej produkcji, miejscami nawet jej humor, jakby delikatnie – aż zanadto! - przesiąkały do tej książki. Na pewno coś jest na rzeczy: czuć tu ducha Richarda Hammonda, naszego Jeremy’ego, a także obecność autora publikacji, który często zjawiał się na planie Top Gear! Jeśli jesteś geekiem tego motoryzacyjnego tworu małoekranowego od BBC, to możesz zapytać się… ,,czego tu więcej chcieć, no czego?!” I tu zdania wobec ,,Made in Britain” mogą być podzielone. Na pewno na ogromny plus dla książki Collinsa było by, gdyby pojawiła się w niej większa ilości stron – do 600 stron, a zrobiło by się bardziej encyklopedycznie, mało tego, gdyby były w niej zdjęcia techniczne, miniaturki chociażby wozów AM, które z gracją i szczegółowością autor potrafił omówić, gdyby temu towarzyszyły legendy graficzne z podkreśleniem, który element jednostki napędowej jak i dlaczego funkcjonuje etc., to książka ta nie straciła by na swojej wyjątkowości. W ogóle! Skoro mowa tu o motoryzacji, a w dużej mierze na pewno o motorsporcie: jego historii, początkach i stopniowej rewolucji, to autor z racji konieczności zobowiązałby się do przedstawienia innych dyscyplin tego sportu – przecież tak dobrze radził sobie z samą historią, zwłaszcza II Wojną Światową, to czemu miałby omijać inne aspekty sportu motorowego?

Benowi Collinsowi trzeba przyznać jedno: od początku do końca publikacji nie boi się operować wielkimi nazwiskami z motoryzacji, czy w ogóle dużego przemysłu sportu motorowego. Jest i Stirling Moss, Fangio, rodzina Fordów i Ferrarich, nawet i Shelby oraz Miles i wspominki o Le Mans ’66, także niektóre nazwiska z Formuły 1 i wiele, wiele innych. Na pewno miło jest widzieć, doświadczyć to czytelniczo, jak autor wtłacza co nieco relacji zza kulis produkcji filmowych, w których był kierowcą pojazdów Jamesa Bonda czy granego przez C. Bale’a Kena Milesa. Powtórzę po raz kolejny ,,na pewno”: Collins przekonał mnie do przewagi silników w modyfikacji ,,V” (widłowych) nad ,,R” (Rzędowymi),widać, że jest ich fanem i z doświadczenia jako kierowca i dziennikarz z programu Top Gear wie, co miałby w tej kwestii wybrać. Dość słabo opowiedziano w książce o produkcji pierwszego super-samochodu Aston Martin, Valkyrii, o której wspomniałem na początku mojej recenzji tudzież deliberacji, a która nie dość, że jest cudownym technologicznie osiągnięciem, to łączy epoki działalności tej marki, pokazując czym tak naprawdę jest Aston Martin, jakie cele przyświecają tej firmie. Bo najważniejsze to myśleć o przyszłości.

Aston Martin Valkyrie AMR Pro posiada najpiękniejszy odgłos jednostki napędowej wśród samochodów czy też super-samochodów, jaki kiedykolwiek słyszałem, rzecz jasna jeśli chodzi o tą klasę pojazdów, które należy raczej nazwać autami przyszłości na drogi o innej standaryzacji, przeznaczeniu i natężeniu ruchu, niż to co mamy obecnie na świecie, tym bardziej w Polsce, także niż...

więcej Pokaż mimo to

avatar
8
4

Na półkach: ,

Od dużej ilości szczegółów (czasem za dużej) z przeszłości, do powierzchownych, osobistych anegdotek dot. ostatni 30 lat. Z jednej strony autor wie o czym pisze. Jednocześnie nie systematyzuje wiedzy, nie stosuje powtarzalnych schematów prezentowania historii. W efekcie pozostaje niedosyt - nie dostajemy bowiem ani spójnej historii marki, ani dobrego reportażu.

Od dużej ilości szczegółów (czasem za dużej) z przeszłości, do powierzchownych, osobistych anegdotek dot. ostatni 30 lat. Z jednej strony autor wie o czym pisze. Jednocześnie nie systematyzuje wiedzy, nie stosuje powtarzalnych schematów prezentowania historii. W efekcie pozostaje niedosyt - nie dostajemy bowiem ani spójnej historii marki, ani dobrego reportażu.

Pokaż mimo to

avatar
66
56

Na półkach: ,

Dobry kawał historii spisany w ciekawy sposób, nie da się przy tej książce nudzić. Autor z dokładnością podaje najważniejsze fakty i epizody z historii marki aż od momentu powstania do dnia dzisiejszego, znajdziemy tam również wzmianki biograficzne najważniejszych osób, które znacząco przyczyniły się do sukcesu Astona, wnikliwie opisane znaczące wzmianki technologiczne mające znaczenie na przestrzeni czasu na motor sport, rozwój marki, ale również na ogólny rozwój technologiczny samochodów osobowych, nie zabrakło także historii sukcesów i porażek astona w motor sporcie, oraz ciekawych wzmianek nawiązujących do innych marek min bentley, ferrari, ford. Spotkałam się z opinią, że należy posiadać wiedze fachową by nie pogubić wątków w tej powieści, przez cały czas czytając zastanawiałam się czy mogę się z nią zgodzić, ciężko jest mi to ocenić z perspektywy osoby niedoświadczonej, aczkolwiek wydaje mi się, że mając jakiekolwiek nawet podstawowy zakres wiedzy, jaki jest normalny w przypadku osób fascynującymi się motoryzacją, a nie pracującymi w tej branży, można śmiało czytać nie martwiąc się zgubieniem wątków, ponieważ opisywane zmiany technologiczne w samochodach nie były mocno szczegółowe, ani pozostawione bez wyjaśnienia jak i dlaczego to tak działa. Bardzo podobało mi się precyzyjne ale krótkie i dość konkretne wytłumaczenie różnicy między v6 a v8. Mi osobiście brakowało takich fajnych, konkretnych wyjaśnień kiedy zaczynałam swoją przygodę z mechaniką , żałuje że ta pozycja powstała tak późno i nie natknęłam się na nią wcześniej. Nie zabrakło również w książce dobrego humoru. Jednym słowem polecam każdemu kto interesuje się motoryzacją, warto znać ta pozycje, bądź posiadać chociaż wiedzę w niej zawartą. Jedyne czego mi brakowało w tej książce to dość skromna dokumentacja fotograficzna, szkoda, bo również była bardzo ciekawa i wzbogaciłabym ją o więcej fotografii.

Dobry kawał historii spisany w ciekawy sposób, nie da się przy tej książce nudzić. Autor z dokładnością podaje najważniejsze fakty i epizody z historii marki aż od momentu powstania do dnia dzisiejszego, znajdziemy tam również wzmianki biograficzne najważniejszych osób, które znacząco przyczyniły się do sukcesu Astona, wnikliwie opisane znaczące wzmianki technologiczne...

więcej Pokaż mimo to

avatar
450
398

Na półkach: , ,

Ogromne rozczarowanie.

Miałem nadzieję, na książke z historią Aston Martina. Trochę historii, trochę ciekawostek, trochę zakulisowych rzeczy.

Natomiast dostałem kompletny chaos. Książka jest po prostu nieciekawa i nie mam pojęcia, dla kogo była pisana. Trochę dla entuzjasty AM, trochę o wyścigach, trochę o technicznych rzeczach, ale nic nie było zgłębione.

Zupełnie nie czuć tutaj chronologii, postaci znikają i wracają, nie trzyma się to kupy.

Plus za piękną okładkę.

Ogromne rozczarowanie.

Miałem nadzieję, na książke z historią Aston Martina. Trochę historii, trochę ciekawostek, trochę zakulisowych rzeczy.

Natomiast dostałem kompletny chaos. Książka jest po prostu nieciekawa i nie mam pojęcia, dla kogo była pisana. Trochę dla entuzjasty AM, trochę o wyścigach, trochę o technicznych rzeczach, ale nic nie było zgłębione.

Zupełnie nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
223
93

Na półkach:

Historia Aston Martina i innych stajni wyścigowych. Kierowcy, rekordy, pasjonaci. Książka dla zainteresowanych.

Historia Aston Martina i innych stajni wyścigowych. Kierowcy, rekordy, pasjonaci. Książka dla zainteresowanych.

Pokaż mimo to

avatar
1428
1039

Na półkach:

https://podrugiejstronieokladki6.blogspot.com/2022/05/aston-martin-made-in-britain-ben-collins.html

Nie wiem, czy kiedyś pisałam Wam, że Aston Martin to samochód, który zaraz obok Chervoleta Impali 67' śni mi się po nocach. Oba te wozy są dla mnie idealnym wzorem tego, co kryje się pod słowem „samochód”. Oczywiście wiem, że nie każdy może lubić akurat te dwa modele i to jest jak najbardziej okej.

Jeżeli słyszeliście o programie, a swego czasu czasopiśmie „Top Gear”, to na pewno znacie nazwiska takie jak Clarkson, May czy Hammond. Poza tymi trzema ważne jest jeszcze jedno, a raczej postać, którą Top Gear stworzył – Stig, czyli człowiek w białym kombinezonie, który nigdy nie zdejmuje kasku, a ma przyjemność prowadzić wszystkie najszybsze, najlepsze i najbardziej pożądane przez fanów motoryzacji wozy.
Ben Collins objawił się jako Stig, dawno temu i oddał ten zacny tytuł innemu kierowcy.
A potem usiadł i rozpoczął karierę pisarza.
„Aston Martin. Made in Britain” to jedna z jego książek, która opowiada nie tylko o testowaniu tych pięknych aut, ale też całej ich historii, która... ma w całym swoim luksusie wątek polski.

Aston Martin to marka, która nie tylko produkuje samochody. Produkuje też dzieła sztuki, które osiągają niebotyczne ceny sprzedaży. Od swojego powstania Aston Martin był wyższą półką samochodów i choć niektórzy chcieli ruszyć z produkcją dla mas, nigdy nie doszło to do skutku. Aston Martin nie mógł być dostępny dla każdego. Nie, kiedy każdą jego część robiono ręcznie, a pracowników wcale nie było dużo.

Ben Collins w swojej książce opowiada o historii Astonów, przechodząc do tworzenia filmów o sławnym szpiegu i agencie 007, czyli Jamesie Bondzie. Collins wiele razy brał udział w pościgach, jakie mają miejsce w filmach, gdyż jako jeden z niewielu wiedział, jak obchodzić się z taką maszyną. Swoją drogą, choć jestem ogromną fanką Astona Martina, nigdy nie zobaczyłam żadnego Bonda. Fragmenty sprawiły, że ziewałam, więc całość po prostu odpuściłam.

„Aston Martin. Made in Britain” to pasjonująca opowieść dla zatwardziałych fanów marki, albo po prostu samochodów. To też pozycja dla ciekawych świata motoryzacyjnego, ale nieco z innej strony, bo w całym przypomnieniu historii inżynierii, miłości do samochodów i fascynacji, autor opowiada też o swoim prywatnym życiu, które także było związane z Astonem Martinem. Jeżeli zatem jesteście fanami marki, kochacie samochody i pragniecie dowiedzieć się czegoś więcej to książka Bena Collinsa będzie dla Was odpowiednią lekturą. Moja opinia jest bardzo subiektywna, gdyż od dawien dawna jestem oczarowana Astonami, dlatego najlepiej będzie, jak sami zadecydujecie, czy chcecie spróbować, czy też nie.

https://podrugiejstronieokladki6.blogspot.com/2022/05/aston-martin-made-in-britain-ben-collins.html

Nie wiem, czy kiedyś pisałam Wam, że Aston Martin to samochód, który zaraz obok Chervoleta Impali 67' śni mi się po nocach. Oba te wozy są dla mnie idealnym wzorem tego, co kryje się pod słowem „samochód”. Oczywiście wiem, że nie każdy może lubić akurat te dwa modele i to...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    35
  • Chcę przeczytać
    22
  • Posiadam
    14
  • Teraz czytam
    2
  • TOP
    1
  • Dom
    1
  • - XXX - NOWOŚCI
    1
  • Biblioteka
    1
  • Motoryzacyjne
    1
  • 2023 Przeczytane
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Aston Martin. Made in Britain


Podobne książki

Przeczytaj także