Tu nie ma nic
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Lira
- Data wydania:
- 2022-01-17
- Data 1. wyd. pol.:
- 2022-01-17
- Liczba stron:
- 304
- Czas czytania
- 5 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788367084161
- Tagi:
- wydawnictwolira
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami… A może jednak niedawno? Może wczoraj, dziś, może jutro? Tuż za rogiem, w twoim bloku, u sąsiada za płotem. Wciąż rozgrywa się ta sama historia. On kocha, ale pije i bije. Ona kocha i wybacza. Bo co jej pozostało? Rodzina musi trzymać się razem – dla dzieci chociażby. O miłości nikt nie mówi, bo po co? Życie kręci się wokół telewizora, meczów polskiej reprezentacji, papierosów i żołądkowej gorzkiej.
Czy istnieje cień szansy, że ten odwieczny krąg zostanie w końcu przerwany? On przestanie pić, ona od niego odejdzie. Co się wtedy stanie z tym światem, który zdawał się nie do ruszenia?
Ci, którym uda się wyrwać, będą wspominać swój pobyt w Odchylicach jak przez mgłę. I wciąż będą tu wracać. Bo takie miejsca działają jak magnes – wiecznie uśpione miasteczka, w których nie ma nic.
O ile Reymonta nazywa się piewcą wsi polskiej, o tyle Janik zasługuje na miano piewcy Polski B. Zakochacie się w tej powieści, choć jak w przypadku każdej prawdziwej miłości – czasami będzie bolało.
Kazimierz Kyrcz Jr
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Wyróżniona opinia
Tu nie ma nic
Życie wciąga niczym ruchome piaski, z których nie potrafisz się uwolnić. Przytłacza. Dni przeciekają przez palce, tak podobne do siebie, że właściwie nie mają już znaczenia. Coraz mniej rzeczy cieszy, coraz mniej zachwyca. Nuda, w której czas ulega zatrzymaniu. Wszystko jest beznamiętne, bez smaku. Coś jest, coś się po prostu zdarzyło. Obiektywny wpływ czasu jest jedynym istniejącym sposobem jestestwa. Tylko alkohol służy jako magiczne zaklęcie, odmieniające samopoczucie, przynoszące ulgę, a nawet euforię. Pozwalające wyjść z ruchomych piasków i poczucia życiowej porażki. Ocknąć się z marazmu. Szarej, nudnej egzystencji. Odchylice, mała miejscowość pod Tarnowem jakich tysiące w Polsce. Może biedniejsza i bardziej zaniedbana. Niczym się nie wyróżniająca. Wetknięta pomiędzy patologię i biedę, gdzie poza czasem reszta pozostaje w uśpieniu. Świat mieszkańców kręci się wokół żołądkowej gorzkiej i meczy piłki nożnej. Alkohol leje się strumieniami, a przemoc i wulgaryzmy są chlebem powszednim. Młodzież zagubiona i zbuntowana. Marzy, by wyrwać się z tej dziury bez przyszłości. Jadwiga Gorzałek godzi się na takie życie. Szarość dnia codziennego przytłacza. Kobieta poddaje się temu co przynosi los i akceptuje żałosne zachowanie męża i syna. Czuje się odpowiedzialna za rodzinę. Choć w głębi serca wie, że przegrywa życie. Próbuje zapewnić jak najlepszy byt dzieciom. Ochronić przed złem. Spędza każdy dzień z oprawcą i oczekuje na cud, który nigdy nie nadejdzie. Historia przepełniona smutkiem. Porusza. Brutalny, prawdziwy do bólu obraz dnia codziennego polskiej rodziny. Pochłania ich zmora uzależnienia. Prawda o pijaństwie i zmarnowanych szansach. O życiu i nadziei, która może stać się wyzwoleniem, kiedy przejrzą na oczy i wyrwą się z marazmu. Obiektywne spojrzenie. Wyważone, jednak bardzo gorzkie w swej wymowie. Są książki, które czyta się jednym tchem. Są takie, do których się wraca, bo sprawy ważne opisane są w nich istotne i wzbudzają emocje. I to jest właśnie taka książka. Wciąga, bo jest realistyczna, z pewną dozą humoru, który sprawia, że ciężko odłożyć tę lekturę. To opowieść o tym, że życie to bieg na długim dystansie, a nie efektowny sprint. Historia miłości, przede wszystkim do wódki, i mrocznych zakamarków życia. Wiele ludzkich dramatów rozgrywa się dosłownie tuż za ścianą. A my pozostajemy obojętni. To mocna powieść i trudna ze względu na tematykę. Samo czytanie o piciu i jego niszczycielskich skutkach przeraża. Gorąco polecam. Świetna pozycja. Za egzemplarz dziękuję @wydawnictwolira
Książka na półkach
- 180
- 109
- 13
- 13
- 4
- 3
- 3
- 2
- 2
- 2
OPINIE i DYSKUSJE
https://wypozyczone.blogspot.com/2024/04/na-kacu.html
Dawno, dawno temu, jakoś tak tuż po maturze, przeczytałam „Łuk triumfalny” Remarque’a. Po tej lekturze zostało we mnie pewne dziwne zafascynowanie calvadosem, który w książce namiętnie popijają bohaterowie, którego nazwa w dodatku brzmi według mnie niezwykle światowo i wyrafinowanie, którego też nigdy w ustach nie miałam, nie mogłam się więc rozczarować zderzeniem moich wyobrażeń z rzeczywistością. Po prostu „Łuk triumfalny” przez te wszystkie lata równa się dla mnie calvados.
Niestety, to skojarzenie powieści (wielkiej niewątpliwie) z gatunkiem alkoholu nie powtórzy się w przypadku książki „Tu nie ma nic” Krystiana Janika. Bo po pierwsze - nie ma jak porównywać Janika z Remarquem, nie ta klasa, choć powieść Janika nie jest zła. Po drugie - gdybym jednak miała porównywać to musiałabym zamiast calvadosem zacząć się fascynować żołądkową gorzką…
Powieść Janika spodobała mi się od pierwszej strony i czytało się ją w miarę płynnie (oprócz kilku słabszych momentów, o których za chwilę). Wydawało mi się, że oto mam przed oczyma wgląd w życie ludzi z wioski pod Tarnowem, których najłatwiej byłoby mi określić mianem „prostych” - takich, którzy nie spędzają całych dni nad zastanawianiem się kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, ale którzy żyją chwilą a ucieczki od rzeczywistości szukają w prostych rozrywkach - tu akurat w meczach piłki nożnej, grillowaniu i piciu alkoholi, z wyraźnym wskazaniem na wspomnianą już żołądkową gorzką. Z założenia to koncept ciekawy i wcale nie aż tak mocno wyeksploatowany literacko. Mogło więc być świetnie…
Czas akcji: 2018 rok, mundial w Rosji. Główni bohaterowie: Jadzia, ponad pięćdziesięcioletnia żona i matka, która po swojemu zmaga się z życiem - pijącym mężem Wieśkiem, który od czasu do czasu lubi jej przywalić i dorosłymi już prawie dziećmi - Wiolą, Dorotką i Dominikiem (synem, który dzielnie kroczy śladami ojca i też czasem rękę na mamusię podniesie). Jadzia nie rozkminia za bardzo filozoficznych pytań o sens istnienia. Jadzia skupia się na tym, żeby nie zdenerwować Wieśka, żeby na czas podać zakąski do wódki, żeby pokierować dziećmi tak, żeby wyszły na ludzi (uwaga, mamusia należy do tych mamuś, które uważają, że studia wyższe są absolutną stratą czasu i nic dobrego nie przynoszą, dlatego naukowe ambicje Dorotki traktuje z dużą niechęcią i stara się wybić dziewczynie z głowy polonistykę na ujocie). Przy czym jest osobą która nie widzi, że żyje w jakimś absolutnie niedopuszczalnym systemie, w którym szczytem kobiecych ambicji jest posiadanie męża, a mąż ten ma wszelkie prawa do zalewania się w trupa i lania kogo popadnie. Tak po prostu jest według Jadzi urządzony świat. I tyle. I wszyscy, którzy z politowaniem patrzą na jej sińce i podbite oczy, zwłaszcza zaś sąsiadki albo panie ekspedientki w spożywczym, są paskudnymi plotkarami i wścibskimi, zawistnymi babami, które na pewno skrycie zazdroszczą jej Wieśka. Bo przecież Wiesiek, jak i zresztą cała rodzina Gorzałków, to porządny człowiek, który ma własną firmę budowlaną i citroena c4, a że go czasem poniesie, to już niczyja sprawa tylko jej, Jadzi. Więc niech się zainteresują swoimi chłopami!
Cudna to bohaterka.
Zgrzytnęło mi w niej po raz pierwszy, gdy zaczęła wyjaśniać, jak to się zna na piłce nożnej. No sorry, że tak po angielsku się wypowiem. Ale ta znajomość piłki zupełnie mi do niej nie pasowała. Jeszcze bym zrozumiała, że kobieta wie, co to jest spalony. To akurat da się jakoś wytłumaczyć. Ale że pamięta kto z kim grał i wygrał w rozgrywkach grupowych Euro2012? Naprawdę?
Wtedy po raz pierwszy przemknęło mi przez myśl, że Krystian Janik w swojej powieści chce się pochwalić własną znajomością historii rozgrywek futbolowych. A że nie bardzo ma pomysł, kto by mógł jakoś w swoich wypowiedziach nawiązywać do występów naszej kadry narodowej - to wziął pierwszego z brzegu bohatera, tak się złożyło, że naszą Jadzię, i bach! kazał jej wypowiadać teksty, o których przeciętna kobieta lat pięćdziesiąt parę z podtarnowskiej wsi nie ma raczej pojęcia.
Mógłby to już raczej robić Jacek, nasz drugi wiodący bohater (wiodący dlatego, że on również staje się - obok Jadwigi - narratorem powieści). Jacek jest bowiem licealistą, który w zasadzie nawet jeśli nie szczerze, to ze względów związanych z problemami akceptacji w grupie rówieśniczej mógłby się orientować w terminarzu i wynikach rozgrywek. A on nie właśnie (może dlatego, że już Jadzia wzięła na siebie ten ciężar - ona przecież pojawiła się w powieści jako pierwsza). Jacek za to wnikliwemu czytelnikowi da wgląd w to, kto jest kim na polskiej scenie muzyki rozrywkowej, ze szczególnym uwzględnieniem metalu: Nergala z Behemothem i innych, których jednak nie zapamiętałam… Czy muszę dodawać, że te przywoływane tytuły utworów i nazwy zespołów nic do akcji nie wnoszą? Chyba nie…
No dobrze, ale czy jest tu w ogóle jakaś akcja? Znowu - wydawało mi się, że tak. Jacek jest kolegą Tomka. Tomek zakochuje się w Dorotce Gorzałkównie i zakłada, że najszybciej do serca dziewczyny dotrze, zyskując akceptację tatusia Wieśka. A akceptację Wieśka, jak już pewnie się zorientowaliście, zyskać można głównie pijąc z nim alkohol. Żołądkową gorzką na przykład, albo co tam jest pod ręką.
Tomek więc pije z teściem in spe, czym zamiast akceptacji Dorotki załatwia sobie dozgonną wręcz niechęć Jadzi. Już, już przed oczami rysuje nam się tragedia antyczna… I zostaje jakoś zgubiona na wybojach fabularnych, w których co najmniej dwa razy już prawie nam się wydaje, że jesteśmy świadkami nieoczekiwanego zgonu (może więc będzie wątek kryminalny?),jeden z bohaterów zaczyna widzieć ducha kolegi od picia (czyżby proza psychologiczna z rozbudowanym studium popadania w obłęd?),Dorota nie porzuca marzeń o wyrwaniu się z domu i wydaje się, że jest w stanie przekonać również Tomka do wyjazdu w wielki świat (love story?). Ale nie, proszę państwa. Każdy z tych wątków, zawiązanych bardzo zgrabnie, zostaje urwany, a jeśli nawet jest jakoś zakończony, to nie mogę oprzeć się wrażeniu, że na szybko i jakoś bez głębszego przemyślenia.
Co więc dostajemy? Nic.
I teraz być może popełnię nadinterpretację, ale chyba to właśnie mieliśmy dostać. W końcu zapowiedział nam to już tytuł „Tu nie ma nic”. Może więc moje lekkie rozczarowanie powieścią Janika, która naprawdę miała potencjał na bardzo dobrą literaturę na wysokim poziomie, było przez autora zamierzone. Może chciał on właśnie opisać świat prowincjonalnych miejscowości i prowincjonalnych ludzi z wąskimi horyzontami, w którym urywają się wątki a historie, nawet jeśli zapowiadają się świetnie, nie znajdują swojego zakończenia. Może tak właśnie wygląda życie tysięcy Wieśków i Jadwig, Jacków, Tomków i niestety również Dorotek…
To świat, w którym nie ma wspaniałego Paryża, gorącej miłości Ravika i Joanny i calvadosu. To Odchylice, z których nie da się uciec, a jeśli nawet, to niedaleko - do Tarnowa, do pracy w Azotach. Tutaj zamiast miłości jest lanie a zamiast calvadosu wszelkiego rodzaju alkohole po których się wymiotuje (choć w powieści jest to nazwane dosadniej oczywiście).
Cóż, w „Tu nie ma nic” zobaczyłam potencjał, który jednak się nie spełnił. Przez Jadzię znającą się na piłce, przez Jacka, który opowiada o konkretnych ulicach w Tarnowie, jakbym co najmniej pytała go o drogę w obcym mieście, przez moje zastanawianie się, skąd ci licealiści mają pieniądze na kupowanie alkoholi (rodzice im dają?),dlaczego Jacek wie, ile lat ma ekspedientka w sklepie (przecież nie ma tego wypisanego na czole) i dlaczego na miłość boską nikt z tych młodych ludzi po zachlewaniu się w trupa nie ma na drugi dzień kaca? To ostatnie chyba najbardziej mnie frapuje.
Może dlatego, że ja mam jakiegoś lekkiego czytelniczego kaca po lekturze powieści Janika. Jak czytałam - było dobrze, po przeczytaniu pozostał niedosyt, ból głowy, suchość w ustach, pragnienie innej literatury… Kac po prostu.
Jeśli więc chcecie sami sprawdzić, jakie wrażenia na was wywrze „Tu nie ma nic”, to pamiętajcie, że pijecie… yyy… to znaczy czytacie na własną odpowiedzialność!
Mg
https://wypozyczone.blogspot.com/2024/04/na-kacu.html
więcej Pokaż mimo toDawno, dawno temu, jakoś tak tuż po maturze, przeczytałam „Łuk triumfalny” Remarque’a. Po tej lekturze zostało we mnie pewne dziwne zafascynowanie calvadosem, który w książce namiętnie popijają bohaterowie, którego nazwa w dodatku brzmi według mnie niezwykle światowo i wyrafinowanie, którego też nigdy w ustach nie...
Niektórzy twierdzą, że jak chłop żony nie bije, to jej wątroba gnije. Raz czy dwa nie zaszkodzi, a żona będzie chodzić jak w zegarku. Po robocie każdemu należy się leżenie przed telewizorem i meczyk, wypicie piwka lub trzech, ewentualnie flaszeczki. A że po procentach wszyscy wkurzają, a najbardziej własna kobieta, to przecież trzeba jej pokazać, kto rządzi w domu, prawda? A kobieta... cóż, robi, co mężczyzna każe, bo przecież inne mają gorzej, a skoro dostała, to pewnie zasłużyła.
Niestety w wielu polskich domach nadal takie bzdury są przekazywane z pokolenia na pokolenie, a uciemiężone kobiety siedzą przy swoich kątach, bo nie chcą się skarżyć, a poza tym to przecież wstyd, żeby na własnego męża mówić coś złego. Dlatego tak to się kręci - patologia się szerzy i póki ktoś się nie otrząśnie, to nic się nie polepszy.
"Tu nie ma nic" to książka, w której pewnie wiele osób odnajdzie siebie - albo własną aktualną sytuację, albo tę znaną z dzieciństwa. Nie jest to raczej tytuł wyróżniający się na tle tego typu podobnych, a chaotyczna narracja bywa uciążliwa. Zdecydowanie brakuje mi też jakiegoś większego światełka w tunelu, podsumowania całości, czegokolwiek, co pokazałoby jaśniej, że warto wydostać się z takiego życia. Tutaj sporo mi zabrakło, mogło być zdecydowanie lepiej, ale tyle dobrego, że chyba w końcu po kilku miesiącach zastoju czytelniczego - znowu wracam na dobre tory.
Niektórzy twierdzą, że jak chłop żony nie bije, to jej wątroba gnije. Raz czy dwa nie zaszkodzi, a żona będzie chodzić jak w zegarku. Po robocie każdemu należy się leżenie przed telewizorem i meczyk, wypicie piwka lub trzech, ewentualnie flaszeczki. A że po procentach wszyscy wkurzają, a najbardziej własna kobieta, to przecież trzeba jej pokazać, kto rządzi w domu, prawda?...
więcej Pokaż mimo toNie wiem w jakim celu powstała ta książka.Ani to rozrywka ani literatura moralnego niepokoju
Nie wiem w jakim celu powstała ta książka.Ani to rozrywka ani literatura moralnego niepokoju
Pokaż mimo toPoczątek rewelacja, narracja mamy super. Drugi narrator gorzej.
Początek rewelacja, narracja mamy super. Drugi narrator gorzej.
Pokaż mimo toCzytało się szybko, nie mam zastrzeżeń no cóż nasza polska rzeczywistość.
Czytało się szybko, nie mam zastrzeżeń no cóż nasza polska rzeczywistość.
Pokaż mimo toKrystian Janik naoglądał się Świata według Kiepskich, postanowił trochę podrasować tę historię i chyba w ten sposób powstało Tu nie ma nic.
Tak na prawdę szkoda czasu na tę lekturę. Nie mam zielonego pojęcia jaki autor zamierzał zawrzeć w niej przekaz?
Krystian Janik naoglądał się Świata według Kiepskich, postanowił trochę podrasować tę historię i chyba w ten sposób powstało Tu nie ma nic.
Pokaż mimo toTak na prawdę szkoda czasu na tę lekturę. Nie mam zielonego pojęcia jaki autor zamierzał zawrzeć w niej przekaz?
Pisząc o polskiej współczesnej wsi i jej kolorycie należy, moim zdaniem, trzymać się jednej z dwóch zasad. Albo przegiąć i komicznie wynaturzyć wiejskie życie, picie, bicie i ogólnie rozumianą patologię, żeby historia była przerysowana i zabawna. Albo być do bólu prawdziwym i autentycznym. Autor wybrał drogę pośrodku. Z jednej strony libacje, picie i bicie nie są ani doprowadzone do absurdu. Ani też ta historia nie czuć, że jest prawdziwa. Kilka przykładów. Jedna z bohaterek (bo narracja dzieli się na bohaterów) kobieta, żona, matka z jednej strony mówi o swoim mężu, że jest debilem, by po chwili mówić, że on swój rozum ma. Naprzemian gardzi nim i podziwia. Ta jej niespójność jest strasznie rażąca. To jest chyba, generalnie, najgorzej nakreślona postać. Mam wrażenie, że autor kompletnie nie rozumie kobiety, matki i żony, żyjącej w patriarchacie, pod butem swojego męża. Reszta postaci zresztą też nie jest lepsza. Pijaki, cwaniaki, moczymordy, bez jakichkolwiek ambicji i wyższych uczuć. Do tego zebrane wszystkie stereotypy jakie tylko mogą być: sąsiedzka zazdrość, wiejskie wyszydzanie, dewocja, no i picie, picie, picie. I tu wracam do początku, gdyby te stereotypy były podane w sposób niezwykle zabawny, a historia miała ciekawą i wartką narrację, byłbym skłonny przyznać, że ten natłok stereotypów miał jakiś cel, czemuś służył. Ale tak niestety nie jest. Ogólnie wychodzi mocno nieprawdziwa, mało zabawna, powieść o polskiej, wiejskiej patologii. Śmiać się czy płakać? Ani jedno, ani drugie!
Pisząc o polskiej współczesnej wsi i jej kolorycie należy, moim zdaniem, trzymać się jednej z dwóch zasad. Albo przegiąć i komicznie wynaturzyć wiejskie życie, picie, bicie i ogólnie rozumianą patologię, żeby historia była przerysowana i zabawna. Albo być do bólu prawdziwym i autentycznym. Autor wybrał drogę pośrodku. Z jednej strony libacje, picie i bicie nie są ani...
więcej Pokaż mimo toPóki co najlepsza książka roku. Fenomenalna dwutorowa narracja pozwala przepłynąć przez naszpikowaną tragediami ludzkimi fabułę w jeden wieczór. Trudno oderwać od tej książki wzrok, nie sposób odłożyć ją choćby na chwilę.
Póki co najlepsza książka roku. Fenomenalna dwutorowa narracja pozwala przepłynąć przez naszpikowaną tragediami ludzkimi fabułę w jeden wieczór. Trudno oderwać od tej książki wzrok, nie sposób odłożyć ją choćby na chwilę.
Pokaż mimo toDla mnie totalnie przerysowana. W jednej opowieści zebrane wszystkie stereotypy na temat wsi na Podkarpaciu.
Same beznadziejne postacie.
Nie podobała mi się.
Dla mnie totalnie przerysowana. W jednej opowieści zebrane wszystkie stereotypy na temat wsi na Podkarpaciu.
Pokaż mimo toSame beznadziejne postacie.
Nie podobała mi się.
On i ona. Między nimi telewizor, mecze reprezentacji polskiej, papierosy, żołądkowa gorzka i przemoc.
To było mocne. Miałam nieodparte wrażenie, że czytając tę książkę przekroczyłam barierę intymności pewnej polskiej rodziny. Autor mnie wpuścił do ich domu i wręcz kazał mi się przyglądać ich codzienności. Bez interwencji, bez rozmowy, bez reakcji. Po prostu miałam poznać czyjeś życie, które może się wydawać niemożliwe albo które chciałoby się, żeby takie było.
Janik nie bawił się w upiększanie tej historii, nie wyolbrzymiał też jej ciemnej strony. To było tak, jakby rzeczywistość wystarczyła za wszystkie pomysły na fabułę. Tu nie ma moralizatorskiego tonu, brak oceny ze strony autora, to my mamy poczuć jak to jest znajdować się między butelką żołądkowej a ciężką ręką kogoś, kto miał być dla nas ostoją. I chyba najbardziej przerażające jest to, że dla bohaterki bycie w tym właśnie miejscu, było jak najbardziej naturalne, normalne.
Oj to nie była łatwa lektura. Niełatwo też o niej pisać. To jedna z tych książek, które uwierają, wchodzą pod skórę niczym drzazga, której nie da się wyciągnąć. Przeczytajcie. Warto.
Ps. Nie mogę niestety polecić audiobooka. To nie jest książka, którą należy aż tak grać. Odbierało to jej powagi, a temat nie jest komediowy w najmniejszym stopniu.
On i ona. Między nimi telewizor, mecze reprezentacji polskiej, papierosy, żołądkowa gorzka i przemoc.
więcej Pokaż mimo toTo było mocne. Miałam nieodparte wrażenie, że czytając tę książkę przekroczyłam barierę intymności pewnej polskiej rodziny. Autor mnie wpuścił do ich domu i wręcz kazał mi się przyglądać ich codzienności. Bez interwencji, bez rozmowy, bez reakcji. Po prostu miałam poznać...