rozwińzwiń

Koniec mężczyzn

Okładka książki Koniec mężczyzn Christina Sweeney-Baird
Okładka książki Koniec mężczyzn
Christina Sweeney-Baird Wydawnictwo: Czarna Owca fantasy, science fiction
488 str. 8 godz. 8 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Tytuł oryginału:
The End of Men
Wydawnictwo:
Czarna Owca
Data wydania:
2022-02-23
Data 1. wyd. pol.:
2022-02-23
Data 1. wydania:
2021-04-27
Liczba stron:
488
Czas czytania
8 godz. 8 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381437783
Tłumacz:
Dorota Konowrocka-Sawa
Tagi:
wirus
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
84 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
433
433

Na półkach: , ,

Na zakończenie miesiąca tako oto perełka. Koniec mężczyzn to książka w gatunku postapo. Na całym świecie rozprzestrzenia się zabójczy wirus. Jest o tyle nietypowy, że zabija tylko mężczyzn. W każdym wieku. Od noworodków po staruszków. Umierają ojcowie, synowie, mężowie, bracia, wujki, dziadkowie, kuzyni. Tylko 10% jest odpornych, tak więc na 50 kobiet przypada 5 mężczyzn.

Książka była rewelacyjna. Warto zaznaczyć, że autorka zaczęła ją pisać jeszcze przed wybuchem naszej pandemii, którą można uznać obecnie za zakończoną. Ogrom historii jakie są tam opisane jest zatrważający. Poznajemy uczucia kobiet, które przetrwały, same będąc nosicielami. Ich ból i smutek po utracie najbliższych mężczyzn. Cała historia jest bardzo dobrze opisana. Ocieka emocjami. Przedstawiona jest z sytuacji wielu kobiet . Jedna z nich utraciła syna i męża a teraz nienawidzi swojej najlepszej koleżanki, której to małżonek okazał się odporny i posiada do tego jeszcze dwie zdrowe córeczki. Kolejna całymi dniami była bita przez męża a pech chciał, że okazał się odporny. Jeszcze inna była zagorzałą lesbijką dla której świat stał się lepszym miejscem.

Momentami ten nadmiar przemyśleń na temat macierzyństwa i konieczności rozmnażania za wszelką cenę mnie bardzo irytował. Z każdej strony naciskały na mnie te przeświadczenia o ludzkiej powinności i o tym jak to wszystkie jest kruche. Bardzo mocna lektura uderzająca w najcieńsze struny ludzkiej psychiki. Polecam.

Na zakończenie miesiąca tako oto perełka. Koniec mężczyzn to książka w gatunku postapo. Na całym świecie rozprzestrzenia się zabójczy wirus. Jest o tyle nietypowy, że zabija tylko mężczyzn. W każdym wieku. Od noworodków po staruszków. Umierają ojcowie, synowie, mężowie, bracia, wujki, dziadkowie, kuzyni. Tylko 10% jest odpornych, tak więc na 50 kobiet przypada 5...

więcej Pokaż mimo to

avatar
28
17

Na półkach:

Nietuzinkowa

Nietuzinkowa

Pokaż mimo to

avatar
670
72

Na półkach: , , ,

Powieść Christiny Sweeney-Baird powstała krótko przed wybuchem pandemii koronawirusa i niektórzy uważają, że autorka niejako przewidziała przyszłość. Byłabym ostrożna z takimi wnioskami, ale stawiając się na miejscu pisarki, pewnie poczułabym się nieswojo na myśl, że jeszcze trzy lata temu rzeczywistość, przynajmniej w pewnym stopniu, przypominała moją fikcję. Autorka bowiem napisała o przerażająco śmiertelnej zarazie dziesiątkującej mężczyzn. Wszystko zaczyna się w Szkocji w roku 2025, kiedy doktor Amanda MacLean orientuje się, że zaskakująco wielu pacjentów umiera tuż po przyjęciu do szpitala. Z niewyjaśnionych przyczyn mężczyźni w różnym wieku nagle doświadczają objawów przypominających grypę, a po kilku dniach umierają. Wszyscy. Lekarka reaguje błyskawicznie, powiadamiając odpowiednie służby, ale zostaje zlekceważona. Wkrótce zachorowania odnotowuje się na całym świecie i w ciągu paru miesięcy znika świat jaki znamy. Populacja mężczyzn kurczy się w zastraszającym tempie, gdyż niewielu szczęśliwców okazuje się naturalnie odpornych. Pogrążone w żałobie kobiety muszą poradzić sobie nie tylko ze stratą bliskich, ale też koniecznością zmiany pracy oraz utrzymania struktur społecznych, by poszczególne kraje nie pogrążyły się w anarchii i chaosie.

Autorka oddaje głos wielu bohaterkom i ten zabieg paradoksalnie jest sporą zaletą, ale też największą wadą tej książki. Z jednej strony czytelnik ma wgląd w życie przeróżnych kobiet, które nagle zostają postawione w tragicznej sytuacji. Może więc obserwować jak rozpada się ich życie i jak próbują je krok po kroku odbudować, odnajdując się w nowej rzeczywistości. Nie wszystkie sobie poradzą, nie wszystkie strata dotknie tak samo mocno, ale każda z nich będzie musiała się dopasować, zmienić system wartości, odnaleźć nowy cel, jeśli chce przetrwać. Jednak patrząc na konstrukcję powieści, widać, że ta poszatkowana narracja nie posłużyła całości. Bardzo krótkie rozdziały, które oddają głos kilku lub nawet kilkunastu bohaterkom sprawiły, że żadna nie wybija się na pierwszy plan. Najwięcej emocji wzbudziła we mnie postać antropolożki Catherine, obawiającej się o życie ukochanego męża i malutkiego synka. Z nią zżyłam się najsilniej i jej kibicowałam, natomiast losy innych kobiet były mi raczej obojętne. Sądzę, że to spory problem, kiedy powieść o takiej tematyce nie przeraża tak mocno jak powinna i nie sprawia, że czytelnik w napięciu śledzi kolejne wydarzenia.

Nie chcę żebyście odnieśli wrażenie, że nie warto sięgać po tę książkę, bo uważam, że pisarka miała ciekawy pomysł na przedstawienie pandemii śmiercionośnego wirusa. Na dodatek sami dopiero co doświadczyliśmy podobnego zjawiska, więc porównanie wizji autorki z tym, co działo się naprawdę, jest wartościowym doświadczeniem. Christina Sweeney-Baird zadaje szereg pytań i pokazuje jak według jej wizji wyglądałby świat, w którym zaraza pochłonęła miliony istnień. Jak państwa mogą funkcjonować skoro nagle zabrakło pracowników w niemalże każdej branży? Jakie prawa ustanowić, żeby ochronić przed chrobą dzieci płci męskiej? Czy możliwy jest powrót do normalności w takiej sytuacji? Jak kobiety radzą sobie z żałobą? Jak zapewnić ciągłość gatunku skoro wdowieństwo stało się najpowszechniejszym stanem cywilnym? Wszystkie te zagadnienia zostały przez pisarkę zasygnalizowane i sądzę, że dla samego eksperymentu myślowego warto po tę powieść sięgnąć. Niemniej nie będę ukrywać, że w niektórych momentach brakowało mi większego pochylenia się nad emocjami bohaterek. Prawie wszystkie postaci zajmują ważne stanowiska, bo mamy głównie lekarki, polityczki, naukowczynie, przedsiębiorczynie twardo negocjujące kontrakty i niemalże wszystkie radzą sobie z bólem i stratą w jeden sposób, czyli rzucają się w wir pracy. Wierzę, że taka strategia może zadziałać na niektórych i pomóc uporać się z żałobą, ale gdzie są te wszystkie kobiety przytłoczone pandemią? Żadna nie odczuwa bezsensu istnienia? Nie pogrąża się w depresji? Nie popełnia samobójstwa? Autorka pokazała silne i niezależne kobiety, które odważnie stawiają czoła przeciwnościom, ale w moim odczuciu zapomniała nieco o sferze emocjonalnej.

Sądzę, że z tego powodu "Koniec mężczyzn" nie jest tak przerażającą powieścią jak np. "Ostatnia na imprezie". Wymowa tych książek jest zupełnie inna, ale obie podejmują tematykę pandemii, a główną postacią jest kobieta zmagająca się z nową rzeczywistością, więc pozwalam sobie porównać te tytuły. W tej powieści zabrakło mi większej dawki emocji, ludzkich reakcji, a także perspektywy osób mniej uprzywilejowanych. Jak już wspomniałam autorka oddaje głos głównie wykształconym kobietom z określoną pozycją zawodową, które mają jakąś sprawczość. Odniosłam wrażenie, że rzucają się w wir pracy, bo mogą zrobić coś wielkiego, np. opracować szczepionkę, ocalić społeczeństwo od głodu i anarchii, ustanowić nowe prawo, napisać artykuł naukowy na temat wykształcenia się nowego modelu rodziny itd. A co z całą resztą? Autorka wprawdzie wspomina o Rosjance, która dzięki zarazie wyzwala się spod kontroli męża alkoholika oraz pewnej opiekunce wychowującej dzieci zamożnych Azjatów, ale to tylko drobne wstawki. W gruncie rzeczy nie wiadomo jak wygląda życie przeciętnej rodziny w trakcie i po pandemii.

"Koniec mężczyzn" nie jest książka, którą ośmieliłabym się polecać bez wahania, ponieważ ma kila wad, a na dodatek okazała się nieco inną historią niż się spodziewałam. Moim zdaniem warto po nią sięgnąć, ale lepiej żeby to była przemyślana decyzja. Myślę, że przed lekturą warto wiedzieć jakiego rodzaju opowieść prezentuje Christina Sweeney-Baird, żeby ustrzec się przed rozczarowaniem.

Powieść Christiny Sweeney-Baird powstała krótko przed wybuchem pandemii koronawirusa i niektórzy uważają, że autorka niejako przewidziała przyszłość. Byłabym ostrożna z takimi wnioskami, ale stawiając się na miejscu pisarki, pewnie poczułabym się nieswojo na myśl, że jeszcze trzy lata temu rzeczywistość, przynajmniej w pewnym stopniu, przypominała moją fikcję. Autorka...

więcej Pokaż mimo to

avatar
69
15

Na półkach: , ,

Subiektywnie okiem Eryka:
Eh.. od czego tu zacząć, rzadko kiedy oceniam książki nisko bo najczęściej nie czytam książek bez wyszukania opinii o nich, a bardzo rzadko chwytam za książkę bo opis wydaje się ciekawy. W tym wypadku podjąłem to wyzwanie, może to przez kategorie w której znajduje się ta pozycja ale niestety się rozczarowałem. Pierwsza połowa książki toczy się w bardzo dynamiczny sposób, rozemocjonowany sposób, przesycenie akcja, pośpiechem i emocjami, emocjami i jeszcze raz emocjami. Byłem osobiście zmęczony tą dramaturgią i nadmierną ekspozycją na emocje bez zbudowania jakiegoś napięcia, takiego punktu kulminacyjnego, który przez to stał się bardzo rozciągnięty w czasie, przez co z kolei na przykład zgony kolejnych osób nie wywoływały we mnie już utożsamienia z poczuciem straty bohaterek. Przestawiono tez wydarzenia jak przymusowa relokacja chłopców do „bezpiecznych azylów”, która w sumie prócz ukazania tego nie wniosła niczego znaczącego do fabuły. Historia usiana metaforycznymi „kwiatkami” które może gdyby występowały w mniejszym natężeniu nie kłuły by mnie tak w oczy ale było ich tyle samo co emocji w książce oraz histerii i nieracjonalnego zachowania bohaterek .Nie brakuje przykładów, które mógłbym wymienić, jedna z bohaterek mieszkając ze swoim mężem i synem już świadoma zarazy jak większość społeczeństwa stara się unikać kontaktu z nim. Gdy mąż zaczyna mieć objawy choroby, żegnają się w dość bolesny dla dwójki bliskich osób sposób wiedząc jedno, że już się nie zobaczą, a nie mogą się nawet dotknąć, kobietą targają emocje i bezsilność. Mężczyzna udaje się na piętro by tam po prostu umrzeć, tymczasem jego żona gdy już udaje jej się wstać wchodzi i tuli swojego syna.
Kolejny przykład gdy zaraza wybucha na dobre i jest wspomniane, że samoloty nie latają bo bardzo dużo pilotów to byli właśnie mężczyźni, kilka stron dalej już inna kobieta leci sobie w najlepsze samolotem jakby nic się nie stało.
Gdy zaczyna się tworzyć jakieś nowe podstawy społeczeństwa gdzie 90% mężczyzn zmarło, więźniowie nawet po skończonych wyrokach siedzą w więzieniach bo „są tam bezpieczni” gdzie choroba zabija bardzo szybko, wystarczyłby jeden zarażony pracownik, a w ciągu kilku dni takie miejsce stało by się centrum zgrozy i agonii gdzie ludzie padaliby jak muchy, jak to stało się choćby z cała armią i partią komunistycznych Chin czy rodzinami Arabskich książąt męskiej płci.
Przypominam 90% mężczyzn nie żyje, wspomnienie że rynek nieruchomości tak naprawdę nie istnieje, nikt nie kupuje mieszkań, a kobiety obsadzają jakieś stanowisko na którym osobą „rozdysponuje” bo ludzie nie mają gdzie mieszkać ehh gdzie tu racjonalność…
Wszystko to okraszone w miedzy czasie wywiadem z lekarką, które odkryła chorobę i wymownym pytaniem zakrawającym o walkę z wszechobecnym, walącym się patriarchatem „CZY POSŁUCHANO BY GDYBYM BYŁA BIAŁYM MĘŻCZYZNĄ?” No niestety śmiem wątpić czy uwierzono by komukolwiek gdyby w tak histeryczny i konwulsyjny sposób starał się przekazać takie informację, prędzej uznano by go za wariata szerzącego chaos i swoje teorie spiskowe.
Naprawdę ciężko było mi znaleźć dobre strony książki, co nie oznacza, że ich nie było ale zostały przytłoczone negatywnym odbiorem pozostałej treści. Nie sądzę bym usiadł z chęcią bądź nie chęcią do przeczytania kolejnych książek autorki. Podsumowując plan był dobry, tylko wykonanie jakieś takie..

Subiektywnie okiem Eryka:
Eh.. od czego tu zacząć, rzadko kiedy oceniam książki nisko bo najczęściej nie czytam książek bez wyszukania opinii o nich, a bardzo rzadko chwytam za książkę bo opis wydaje się ciekawy. W tym wypadku podjąłem to wyzwanie, może to przez kategorie w której znajduje się ta pozycja ale niestety się rozczarowałem. Pierwsza połowa książki toczy się w...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
473
469

Na półkach:

Szkocja, rok 2025. Doktor Amanada McLean dostaje pacjenta, który umiera w bardzo szybkim czasie. Nie wiadomo co było nawet przyczyną zgonu, ale wiadomo, że mężczyzna był dwa dni wcześniej w szpitalu. Następnego dnia dochodzi do kolejnej śmierci. I znowu mężczyzna, który już wcześniej był na SOR-ze. Przypadek? Doktor Milena wszczyna alarm, ale służby i sanepid koniecznie mają ochotę na wysłuchiwanie rozchosteryzowanej, niewiele znacącejw hierarchii, lekarki.
Lokalne zjawisko rozprzestrzenia się na kraj, kontynent, świat... I sieje ogromne spustoszenie.

Relacje z perspektywy kilku bohaterek pozwalają spojrzeć na sytuacje z każdej wręcz strony. Autorka utkała fabułę pełną napięcia, przesyconą niepewnością, żalem i strachem, gdzie w tle słychać tkanie zagra. Odnalezienie skutecznej szczepionki to wciąż wyścig z czasem. Dziwnie było patrzeć na świat z tej perspektywy. Na świat zdominowany przez kobiety, w której mężczyźni czują wręcz dyskryminację a ,,zwyczajne" zagabywanie traktują w kategorii molestowania. No bo jak to tak? Nie mogę spokojnie zapić się kawy, usiąść w metrze, przejść po parku, bez dwuznacznych spojrzeń, zaproszeń na kolację, głupich podtekstów? Znajome, prawda?
Christiana Sweeney-Barid poruszyła także kwestie jak ta panedemia wpłynęła na środowisko LGBTQ, co również było niebywale ciekawe. Historia o tyle ciekawa, że to kobiety stanowią nosicielkami, którym towarzyszy nieustannie obawa i strach o swoje rodziny, mężów, synów, ojców. Które są jednocześnie bezradne w tej sytuacji, ale mimo tego muszą stawić czoła przeciwnościom losu, zadbać o wszystkich i postawić świat spowrotem na nogi. W tym kontekście,patrząc na fabułę, nie bardzo rozumiem podtytuł książki ,,Tylko mężczyźni przenoszą wirus. Tylko kobiety mogą nas ocalic". Trochę absurdalny, ale jednak dość znaczący błąd.
Tylko, czy jeśli prawie połowa polulacji zmarła, to jest to w ogóle możliwe?
Brak naukowego bełkotu dla mnie na plus. A to co tyczy się całej otoczki związanej ze szczepionką napisane jest prostym językiem.
Obserwujemy całe stadium zmian, począwszy od tych na najwyższych szczeblach rządowych, poprzez uczelnie, sytuacje społeczno-ekonomiczną, społeczeństwo.
Sama wizja, powiedzieć że jest dość przerażająca, to mało.
Czyta się szybko, budzi emocje, także polecam.


Swoją drogą, to ciekawe jak przyszłe pokolenia będą odbierać tego typu lektury, w których wydarzenia mają miejsce w przeszłości?🤔zadałam sobie takie pytanie, a później przzypomniał mi się H.G. Wells i jego powieści sci-fi, które niewiele różniły się od naszej obecnej rzeczywistości.

Szkocja, rok 2025. Doktor Amanada McLean dostaje pacjenta, który umiera w bardzo szybkim czasie. Nie wiadomo co było nawet przyczyną zgonu, ale wiadomo, że mężczyzna był dwa dni wcześniej w szpitalu. Następnego dnia dochodzi do kolejnej śmierci. I znowu mężczyzna, który już wcześniej był na SOR-ze. Przypadek? Doktor Milena wszczyna alarm, ale służby i sanepid koniecznie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
18
8

Na półkach:

miło się czyta, ale przedziwna

miło się czyta, ale przedziwna

Pokaż mimo to

avatar
540
111

Na półkach:

Troszeczkę niedopracowana no i wszystkie panie w zielonych sukienkach chodzą🤪ale bardzo ciekawa.

Troszeczkę niedopracowana no i wszystkie panie w zielonych sukienkach chodzą🤪ale bardzo ciekawa.

Pokaż mimo to

avatar
747
243

Na półkach: , ,

Muszę przyznać, że miałam co do tej książki o wiele większe oczekiwania. Kategoryzowana jest jako sci-fi, a samych naukowych opisów było tutaj niewiele. Również opisów przestrzeni i emocji jest dość mało. Przez większość czasu książka skakała z akcji do akcji i swoją dynamiką zbliżona była do netflixowego serialu. Może gdybyśmy nie przeżyli prawdziwej pandemii nie tak dawno temu, to śledzenie tego jak społeczeństwo radzi sobie z wirusem byłoby dla mnie ciekawsze, ale obecnie było powieleniem tego, co nie tak dawno widywałam w wiadomościach.

Gdyby nie sama końcówka to „Koniec mężczyzn” byłby moim wielkim zawodem. Najbardziej zainteresowały mnie właśnie same konsekwencje zniknięcia większości osób z kariotypem 46XY. Fajnie, że autorka poruszyła temat tego jakie konsekwencje miało to dla osób LGBT, szczególnie homoseksualnych mężczyzn, którzy nagle stali się mikroskopijną grupą społeczną, oraz osób trans, których wirus z powrotem przyporządkował do płci przypisanej przy urodzeniu. Wątek wojny domowej w Chinach również był ciekawy, szkoda że tak słabo rozwinięty. Tak samo to, co się działo w Arabii Saudyjskiej zostało jedynie wspominanie, a myślę że to właśnie są obszary do zbudowania ciekawej wizji alternatywnej przyszłości.

Muszę przyznać, że miałam co do tej książki o wiele większe oczekiwania. Kategoryzowana jest jako sci-fi, a samych naukowych opisów było tutaj niewiele. Również opisów przestrzeni i emocji jest dość mało. Przez większość czasu książka skakała z akcji do akcji i swoją dynamiką zbliżona była do netflixowego serialu. Może gdybyśmy nie przeżyli prawdziwej pandemii nie tak dawno...

więcej Pokaż mimo to

avatar
138
21

Na półkach:

🌎 Historię świata „Końca mężczyzn” poznajemy dzięki wieloosobowej narracji bohaterek. Poznajemy między innymi doktorkę, która jako pierwsza dostrzegła zagrożenie epidemii, epidemiolożkę próbującą odnaleźć sposób na powstrzymanie zarazy, ale także matki, żony, opiekunki, czy dziennikarki z różnych stron świata.

Są to postaci, które tkają na kartach powieści historię o zmianie, stracie i heroizmie walki z nieznanym. W trakcie lektury poznajemy głównie ich zmaganie się z bezradnością. Same są bowiem odporne na działanie wirusa, niemniej teraz na ich barkach spoczywają losy świata.

📕 Książka Christiny Sweeney-Baird niewątpliwie mnie zaskoczyła. Autorka nie tylko stworzyła tytuł w pewnym sensie profetyczny, bowiem napisała powieść przed wybuchem pandemii COVID-19, ale także napisała dramat, który mimo nieprawdopodobieństwa scenariusza, nie gwarantuje, że kiedyś się nie spełni.

„Koniec mężczyzn” to nieszablonowa postapokaliptyczna powieść, która zaskakuje wraz z rozwojem akcji. Zmiany społeczne, działania rządu, rozwój działań na skalę lokalną… Wszystko to jest głęboko zaawansowanym rozważaniem na temat naszego społeczeństwa i tego, jak wiele może zmienić się w ułamku chwili, podważając struktury wszystkiego tego, co uważamy za stałe i nieprzemijalne.

[Pełna recenzja dostępna na CoPrzeczytac.pl]

🌎 Historię świata „Końca mężczyzn” poznajemy dzięki wieloosobowej narracji bohaterek. Poznajemy między innymi doktorkę, która jako pierwsza dostrzegła zagrożenie epidemii, epidemiolożkę próbującą odnaleźć sposób na powstrzymanie zarazy, ale także matki, żony, opiekunki, czy dziennikarki z różnych stron świata.

Są to postaci, które tkają na kartach powieści historię o...

więcej Pokaż mimo to

avatar
52
30

Na półkach:

Całkiem niedawno jedna z moich dobrych znajomych umieściła na facebooku link do artykułu pod tytułem "Mężczyźni cierpią dłużej po rozstaniu. Nowe badanie pokazuje siłę kobiet w tej materii". Oczywiście wywołało to sporą dyskusję. A mnie zastanowiło użycie w tym kontekście słowa "siła". Zupełnie jakbyśmy wchodząc w relacje, oceniając sytuacje, które łamią nasze serca, brali udział w jakichś zawodach. Oczywiście rozumiem - artykuł streszcza wyniki badań. Daje nam wgląd w jakieś emocjonalne mechanizmy. Jasna sprawa. Ale dalej to już medium kule nosi i określone ujęcie: nasza siła - wasza słabość nadaje ton ogólnej refleksji nad ludzkim cierpieniem.

Sięgając po "Koniec mężczyzn" zastanawiałem się, czy koła tej narracji też buksują w starych koleinach dyskusji o tym, kto jest lepszy, silniejszy i bardziej zaradny. Na przykład cała rozczarowująca książka Liz Plank "Samiec alfa musi odejść" to dla mnie taka nieudana próba dotarcia do ważnego celu starą drogą konfrontacji. Jak jest w tym wypadku?

Bywa podobnie. Książka Christiny Sweeney-Baird opowiada o wybuchu globalnej pandemii, w wyniku której umierają sami mężczyźni - niezależnie od wieku, siły, pochodzenia i narodowości. W ciągu dwóch lat od wybuchu zarazy do wynalezienia szczepionki mężczyźni stają się absolutną mniejszością. Wiele osób podkreślało proroczy charakter prozy Sweeney-Baird. Autorka rozpoczęła pisanie książki jeszcze w 2018 roku, kończąc ją w okresie pandemii koronawirusa. Nie kupuję tego aspektu "Końca mężczyzn". W mojej ocenie pisarka nie trafiła ze swoimi wyobrażeniami o losach świata co najmniej tyle samo razy, ile jej się to udało. Nie wydaje mi się, żebym odnajdywał podobne reakcje czy decyzje. Książka pozostaje dla mnie myślowym eksperymentem na temat tego, co by było, gdyby...

No właśnie. Zacznijmy od tego, że na okładce polskiego wydania jest absurdalnie głupi błąd. "Tylko mężczyźni przenoszą wirus. Tylko kobiety mogą nas ocalić". Oba te zdania są nieprawdziwe. Zaczynając od końca: w zespołach, które zdołały opanować kataklizm znajdowali się też mężczyźni a jeden z nich otrzymał za to nagrodę Nobla. Ale ważniejsza rzecz: akurat zabójczego dla facetów wirusa przenosiły kobiety i jest to absolutnie fundamentalna dramatycznie sprawa. Otóż jest czymś całkiem innym, kiedy mężczyźni zarażają się wzajemnie a czym kompletnie innym i bez porównania bardziej wstrząsającym, jeżeli choroba wynika z kontaktu z żoną, matką... To jest inny emocjonalny kaliber. Nie wiem jak można zrobić coś tak niemądrego, ale wydawnictwo Czarna Owca powinno nad tym pomyśleć.

W mojej ocenie największą wadą tej książki jest język i jej wartość literacka. Oceniam je dość nisko. Opisów jest tu jak na lekarstwo, wdzięku - właściwie brak. Autorka konsekwentnie nie zostawia czytelnikowi nic do odkrycia. Nic w sferze niedomówienia. Wszystko jest jedną wielką ekspozycją. Rozumiem, że może to wynikać z dużej liczby bohaterek - narratorek. Ich obecność ma za zadanie pokazać nam wielość i różnorodność postaw w krytycznej sytuacji. Od altruistycznego poświęcenia, po egoistyczne do granic. Pragmatyczne i emocjonalne. Kreując tak wiele wątków i postaci Sweeney-Baird sprawnie dba o to, aby nasz fabularny pociąg sunął do przodu. Tęskniłem jednak za sposobem, w jaki odmalował swoje bohaterki Richard Powers na kartach "Listowieści". Pamiętacie Dorothy Kazali? Oliwię? Wielowymiarowe, złożone, fascynujące. Bohaterki "Końca mężczyzn" są w większości papierowe, narysowane grubym mazakiem. Ich życie jest naznaczone takim dramatem! Przydarza im się niesłychane a jednocześnie nie umiem w żaden sposób uwierzyć w nie nawet na moment.

Autorka leci też mocnym stereotypem. Tak, tak to właśnie widzę. Słuchajcie: jak pijak i sprawca domowej przemocy - to Rosjanin, prawda? Albo taki cytat: "Pewnie tak właśnie czuli się kiedyś mężczyźni. Wystarczy moja fizyczna obecność, by ktoś ze strachu zwyczajnie uciekł. Nic dziwnego, że się tym upajali". Uważam, że to słaba generalizacja. Jakby wszyscy faceci byli, bo ja wiem?, dwumetrowcami z siłowni i na sam ich widok ludzie pierzchali w popłochu. Zapewniam, że nigdy się nie upajałem swoją siłą fizyczną. Może poza treningami, kiedy udało mi się pobić rekord w zarzucie lub rwaniu.

Na plus mógłbym zapisać ambitny zamysł oraz krótki, ale wstrząsający fragment o programie odbierania matkom ich nowo narodzonych dzieci. Uzasadnienie, manipulacje, nieuczciwość motywowane wyższą wartością i celem są w całej książce najmocniejszymi, w mojej opinii, elementami.

Nie umiem się zdobyć na lepszą ocenę tej pozycji. Szkoda.

Całkiem niedawno jedna z moich dobrych znajomych umieściła na facebooku link do artykułu pod tytułem "Mężczyźni cierpią dłużej po rozstaniu. Nowe badanie pokazuje siłę kobiet w tej materii". Oczywiście wywołało to sporą dyskusję. A mnie zastanowiło użycie w tym kontekście słowa "siła". Zupełnie jakbyśmy wchodząc w relacje, oceniając sytuacje, które łamią nasze serca, brali...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    98
  • Chcę przeczytać
    76
  • Posiadam
    20
  • 2022
    10
  • Teraz czytam
    3
  • Przeczytane w 2022
    2
  • Fantastyka
    2
  • Przeczytane 2023
    2
  • Dziennikarstwo
    1
  • Czarna owca wydawnictwo
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Koniec mężczyzn


Podobne książki

Przeczytaj także