Zanim opadnie kurtyna. Esej pisany wierszem

Okładka książki Zanim opadnie kurtyna. Esej pisany wierszem Kazimierz Grochmalski
Okładka książki Zanim opadnie kurtyna. Esej pisany wierszem
Kazimierz Grochmalski Wydawnictwo: Wydawnictwo Poligraf poezja
56 str. 56 min.
Kategoria:
poezja
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Poligraf
Data wydania:
2021-08-02
Data 1. wyd. pol.:
2021-08-02
Liczba stron:
56
Czas czytania
56 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381595261
Średnia ocen

7,5 7,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
13 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
993
791

Na półkach: ,

Zanim opadnie kurtyna, tomik poezji, który autor nazywa Esejem pisanym wierszem, otwiera zestaw elegijnych utworów, w których to podmiot liryczny podkreśla bylejakość relacji międzyludzkich oraz bylejakość w relacjonowaniu rzeczywistości. Ta swego rodzaju emocjonalna fuszerka, za fasadą której skrywana jest prawdziwość uczuć, odbija się w artystycznym nieładzie, za którym próbuje schować się społeczeństwo. Życie zostaje zestawione z teatrem, z hamletowską sztuką, w której to egzystencjalna wiarygodność przysłonięta zostaje przesadnym patosem, wodnistymi recenzjami, oraz kupą forsy, za którą nieustannie się podąża. Emocje, które wyłaniają się z tej poezji streścić można jednym słowem: degrengolada. Absolutna dehumanizacja uczuć, rozkład moralny, odczłowieczenie, sprzedaż własnego ja oraz dekapitacja przyzwoitości. To ostentacyjne nakładanie masek oraz demonstracyjna teatralność, za którą kryje się bezsens ludzkiej egzystencji.

Ta przepełniona pesymizmem wiwisekcja współczesnego człowieka odwrócona zostaje poniekąd w rozdziale drugim. Rozdział odwołujący się swym tytułem do Biblii to słowna przymiarka do zrehabilitowania się, przedstawienie życia takim, jakim jest w rzeczywistości. Dziesięć cudów przemienienia to próba ukazania procesu człowieczeństwa, w której to jeszcze bardziej podkreślona zostaje powierzchowność oraz tandeta ludzkich poczynań. Codzienność zepchnięta zostaje do kluczowych elementów, w których to filarami staje się przywiązanie do megalomanii oraz tytułomanii. Szumne, nadęte nazewnictwo, próbujące podrasować niedowartościowane ego, zajadanie sypiącego się życia pigułkami, czy też nieustający pęd donikąd – Grochmalski w sposób zdecydowany punktuje naczelne grzechy człowiecze. Nie szczędzi gorzkich słów, wytyka przede wszystkim grzech próżności oraz podkreśla fakt, iż cel podróży człowieka jest jedyny i jeden dla wszystkich. Swój bieg bierze w łóżku i często właśnie w nim się kończy. To egzystencjalna prostota, którą współczesny człowiek neguje, próbując skrywać ją za kurtyną marzeń i pragnień oraz fasadą utartych schematów czy przyzwyczajeń.

Biblijna symbolika dziesiątki, dodatkowo uwypuklona zostaje w rozdziale trzecim. Dziesięć wierszy to, nie 10 przykazań Bożych, a poniekąd dziesięć sztandarowych lub też kluczowych scen z życia. Podmiot liryczny przywołuje w nich proste elementy, stanowiące sedno ludzkiej egzystencji. To filary świadczące o jej potędze. Siła tkwiąca w umiejętności śmiania się z samego siebie, nawet przez łzy jak czyni to Człowiek śmiechu czy umiejętność bycia człowiekiem z klasą. Magia tkwiąca w przyjaźni czy prostocie dnia codziennego. Dobre emocje oraz siła ludzkich relacji zestawione zostają z mniej przyjemnymi aspektami, jakie niesie za sobą istnienie ludzkie. Kazimierz Grochmalski przywołuje je chociażby w wierszu Rozstanie, w którym to podmiot liryczny ubolewa nad stratą ukochanej osoby. Chaos losu uwypuklony zostaje w Korycie rzeki, a jego niezmienność w wierszu Morze. A morze rozbijać będzie fale swe || o brzeg piaszczysty, długi, || bezimienne, a takie zasadnicze || w niekończącym się uporze powtarzania (…). – Grochmalski bawi się stylem, w którym to nieuchronność oraz nieustający bieg ludzkiej egzystencji podkreślone zostają w tekście stylizowanym na ton biblijny, co dodaje całości podniosłości oraz ponadczasowego wymiaru.

Cztery pytania to kolejny rozdział Eseju pisanego wierszem. Kazimierz Grochmalski rzuca w eter zapytania odnośnie tego, co pozostaje po człowieku po jego odejściu, po śmierci. Czy pozostanie po nim pamięć? A może spokój i cisza? Trochę zadziornie, dla kontrastu, zestawia je z rozdziałem kolejnym. Cztery oznajmienia, że żyję, czyli cztery utwory odwołujące się do życia. Żal, strach, upływ czasu oraz nieustająca podróż ku jedynemu celowi – nieuświadomione siły, egzystencjalne bolączki, którym należy sprostać Zanim opadnie kurtyna.

W swojej najnowszej książce Kazimierz Grochmalski ostro krytykuje współczesną rzeczywistość, neguje próżną chęć ostentacyjnego życia oraz zamiłowania do materializmu i konsumpcjonizmu. W pisarstwie tym tkwi cicha prawda. Przebija przez nią gorycz oraz rozczarowanie człowieczeństwem. We wierszach tych nie brak nuty strachu przed tym, co nieuniknione. Co zaskakujące, podmiot liryczny zdaje się być pogodzony ze swoim losem. Usilnie próbuje go odmienić i poniekąd odczarować (a może zaczarować od nowa?). Jak podkreśla autor we wstępie do książki, można przecież obrać nowy kierunek. Egzystencjalizm Nowy, bo o nim mowa, to sztuka oderwania się od własnego ja, to komediowa samodegradacja, wyskoczenie z karuzeli życia i przyglądania się jej z innej, bocznej perspektywy. Filozofia dość odważna, być może nawet trudna do zaakceptowania, na pewno jednak nadająca świeży kierunek poezji.

www.bookiecik.pl

Zanim opadnie kurtyna, tomik poezji, który autor nazywa Esejem pisanym wierszem, otwiera zestaw elegijnych utworów, w których to podmiot liryczny podkreśla bylejakość relacji międzyludzkich oraz bylejakość w relacjonowaniu rzeczywistości. Ta swego rodzaju emocjonalna fuszerka, za fasadą której skrywana jest prawdziwość uczuć, odbija się w artystycznym nieładzie, za którym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
191
109

Na półkach: ,

„Zanim opadnie kurtyna” to poezja wstrząsu. To swoisty, poetycki krzyk, larum, apodyktyczne wezwanie do przemyśleń. I gdy zdaje się, że podmiot liryczny z całą mocą i wewnętrznym przekonaniem, z oczami szeroko otwartymi i zapatrzonymi daleko wprzód, zapowie nam wizje nowego świata, wówczas… ów podmiot odpuszcza. I kurczy się, zatraca w oparach wielkiej wrażliwości. Oczy zachodzą mgłą, serce bije ciszej, ale żarliwiej. Nadchodzą inne emocje.

Swój zbiór Kazimierz Grochmalski rozpoczyna diagnozą – surową, mocną, jednoznaczną. Nie pozostawia miejsca na złudzenia. „Egzystencjalizm osiągnął swe apogeum zwyrodnienia” – wyprowadza cios, wychodząc z założenia, że współczesny świat serwuje nam „parodię istnienia”, spłycenie celów działania, gdy na końcu wszystkiego stoi jednokierunkowe dążenie do konsumpcji, wybijania na szczyt pustego indywidualizmu tylko po to, by być kimś (nieważne kim). „Nikto staje na czele narodu, a Beztoś wyznacza plany rozwoju państw” – bawi się słowem, by uwypuklić diagnozę. Nie wyszliśmy więc jeszcze poza sferę preludium omawianego tomu, a już dostajemy niebagatelną dawkę burzliwych emocji i przemyśleń. Słyszymy ten krzyk. Poeta daje nam się we znaki. Czy tego właśnie chce? Czy stoimy u progu poetycznego manifestu?

Wniknijmy więc w poezję. Jak zechce sam nadawca – przeniesiemy swe myśli, ubrane w metafory, do teatru. A zaserwowany spektakl obedrze kolejne złudzenia: wszak życie to scena pełna nieprzygotowania. Nie ma tu prób, aplauzów i szczerych ukłonów. Wszystko jest improwizowane, wyposażone w nieadekwatny patos. Końcowa kurtyna niczego tu nie zmieni – jej główny aktor pozostanie tylko „przerażoną kukiełką bytu”, ukrytą gdzieś za „stęchłą kotarą”. Co prawda podmiot liryczny w dalszych wierszach osłodzi nieco tę uproszczoną wynikowość. Choćby wówczas, gdy przeanalizuje gen – tę niewidoczną składową człowieka. Gen, ta struktura, stanie się tematem mrówczych przemyśleń sam w sobie – coś, co ucieszyłoby z pewnością strukturalistę Gombrowicza. Gen – „prawie jak wróbel” to „przysadzisty, wieczny krzątacz”, a człowiek – uwikłany w dziejową grę genów i tak staje się, koniec końców, bohaterem „one-gen-showu”. Ta wypracowana ironia wskazuje, że u podstaw człowieka – zdaniem mówcy - nie leży absolutnie nic wymagającego powagi. To znów urabianie historii, dodawanie jej splendoru. Czy słuszne?

Pytanie pozostaje bez odpowiedzi. Jest otwarte i chłonne. Bo może to nie droga, a niekończąca się ucieczka? „Uzbierałeś grosiki na tę podróż ‘byle dalej’/(…)Tajny agent bez troski o cokolwiek”. Cóż z tego, że bierzesz nogi za pas – mówi nam podmiot – gdy i tak, nawet odarty z tożsamości jedyne co, to może najwyżej „jako NN dostaniesz kwaterę z puli miasta/dla znalezisk bez adresu”. Tym tylko będziesz – kpi chłodno i dosadnie. Znaleziskiem.

Więc jednak to manifest – jednoznacznie, nieodparcie? Otóż… nie! Bo im dalej wgłębimy się w zbiór, tym więcej w nim podmiotu uwrażliwionego, ckliwego, sentymentalnego. A może i to wcześniejsze diagnozowanie, ironizowanie i wbijanie szpilek wynikało właśnie z tej sentymentalnej tęsknoty? Jeśli więc nie manifest, to może autoterapia, samookreślanie, sugestywne doskonalenie poprzez dialog z pozoru ogólnym adresatem, którym w istocie jest… sam podmiot liryczny? Czy to ON? Ten nieznajomy z wiersza „NN”, jawiący się jako „Tajny agent bez troski o cokolwiek”, „(…)bez znaków szczególnych i koneksji”? Poeta jakby sam odpowiadał wieńcząc wspomniany wiersz wymownym „Kto to wie?/Kto to wie…”.

Gdy więc mówca staje się ckliwy, gdy możemy przyjąć, że kartki stały się kozetką, potrafi powiedzieć wprost – najwymowniej, najszczerzej: „Gdy jej nie ma – tęsknię”. Choć posiadał całą gamą poetyckich środków wyrazu, te niosące emocje stwierdzenia wyłuska bez zbędnych ceregieli. Także jak choćby i wtedy, gdy w wierszu „Burza” z dedykacją „Dla Hani” powie: „mój mały papierowy samolocik leci (…) / a na jego skrzydłach ledwo skreślone / dwa słowa: kocham cię”. Nawiązując do tytułu można więc rzec, że w burzy metafor znajdują się stwierdzenia najprostsze, lecz jednoznacznie odbierane. Podmiot nie kluczy, wie co chce przekazać, mimo że czyni to „z drżącym sercem, w pośpiechu”. Jakby, roztropnie rozkładając akcenty, wypisywał swój testament.

Skoro przyjmiemy, że to „manifesto-terapia”, a podmiot przemawia do samego siebie, musimy zauważyć także takie słowa: „Bye, bye, chłopaczku, / bye, bye – śpiewam przez łzy, / tak głupio potoczyły się dni, / tak wielu zabrakło mi chwil”. A więc testament? Podsumowanie? Rozliczenie? Nadawca wierszy jawi nam się jako świadomy, posiadający własne, precyzyjne diagnozy społeczne przemyślenia, a jednocześnie bliski jest zaśpiewaniu w ślad za Stachurą „cały zbudowany jestem z ran”. Czymże jest więc ta poezja? Rozliczeniem? Lekarstwem? Drogowskazem? – jeśli tak, to dla kogo: dla odbiorcy czy samego nadawcy? Może jest też diagnozą z ukrytym/jawnym kierunkiem podążania? Może odpowiedź będzie złożona, a zarazem trywialna: tym wszystkim – czyli niejednoznacznością. Bo przecież nie o to w tym chodzi, by być jak „oni”, którzy się „tylko prezentują”, lecz by otworzyć „perspektywę boskiego widzenia”. Odkryć duszę. Z całym jej różnobarwnym spektrum.

„Zanim opadnie kurtyna” to poezja wstrząsu. To swoisty, poetycki krzyk, larum, apodyktyczne wezwanie do przemyśleń. I gdy zdaje się, że podmiot liryczny z całą mocą i wewnętrznym przekonaniem, z oczami szeroko otwartymi i zapatrzonymi daleko wprzód, zapowie nam wizje nowego świata, wówczas… ów podmiot odpuszcza. I kurczy się, zatraca w oparach wielkiej wrażliwości. Oczy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3295
2116

Na półkach: , ,

Na ogół nie czytam poezji, bo zwyczajnie jej nie lubię, ale też nie kojarzy mi się dobrze. Głównie dlatego, że największą styczność z nią miałam za czasów szkolnych i było to rozbieranie wiersza na czynniki pierwsze, a tego robić nie zamierzam. Gdyby nie zaś propozycja zrecenzowania tego krótkiego tomiku, zapewne nigdy nie trafiłby on w moje ręce, a jednak cieszę się, że tak się stało.

Opisy zamieszczony czy na Lubimyczytac, czy na Goodreads sprawiają, że na pierwszy rzut oka wydaje się, że jest to coś, z czym się nie polubię i nie zrozumiem, a już od samego wstępu wpadł mi w oko przystępny styl pisania, łatwość w przekazywaniu myśli i jakoś tak już od samego początku to do mnie trafiło i sprawiło, że jednak chciałam przerzucać kolejne strony. I choć tomik ma zaledwie 56 strony, czytałam go przeszło trzy tygodnie. Głównie dlatego, że to nie jest coś, przez co się przelatuje. Wręcz przeciwnie, warto się zatrzymać na chwilę, przeczytać jeden, może dwa, może kilka wierszy, zrobić sobie przerwę i przyswoić to, co właśnie przeczytaliśmy.

Choć nie lubię się z taką formą, to jestem głównie pod wrażeniem. Tego, z jaką łatwością się to czytało, tego, jak bardzo odnosi się to do życia i przede wszystkim tego, jak to do mnie trafiło, przede wszystkim dwa pierwsze rozdziały. Pan Kazimierz w swoich wierszach porównuje życie do teatru, a ludzi do aktorów, ale robi to w sposób przystępny nawet dla takiego laika jak ja.

Nawet, jeśli nie lubicie poezji i nie czytacie jej na co dzień - zerknijcie, zatrzymajcie się na chwilę i zadajcie sobie pytanie, czy warto tak pędzić przez życie bez zastanowienia. Ja się cieszę, że akurat przy tej pozycji się nie spieszyłam, tylko powoli parłam naprzód, delektując się niecodzienną lekturą.

Na ogół nie czytam poezji, bo zwyczajnie jej nie lubię, ale też nie kojarzy mi się dobrze. Głównie dlatego, że największą styczność z nią miałam za czasów szkolnych i było to rozbieranie wiersza na czynniki pierwsze, a tego robić nie zamierzam. Gdyby nie zaś propozycja zrecenzowania tego krótkiego tomiku, zapewne nigdy nie trafiłby on w moje ręce, a jednak cieszę się, że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
320
98

Na półkach: ,

Poszedłem za radą Grochmalskiego i zostałem katem samego siebie. A może już wcześniej nim byłem? Bo trochę mnie przekonał do egzystenjalizmu nowego już we wstępie. Bo trochę mnie rozbawił celnością oręża - ironii, mimo, iż po pierwszym otworzeniu tomiku i przeczytaniu losowego utworu niepotrzebnie obawiałem się, że kupiłem zbiór wierszydeł. Mimo, iż "Zanim opadnie kurtyna" to taki zbiór dąsów na świat żądny uwagi, to jakże zasadnych i wcale nie zbędnych, bo krytykujących bylejakość, zabijajanie świadomości i  indywidualizmu, a zachęcających do wyjścia "poza". Udało się panu Kazimierzowi z tą próbą META. Stał się więc poniekąd metainfluencerem, czy też metacoachem. Żartuję. Tak się tylko droczę.

Jeszcze wproszę się z listą tych wierszy, które upodobałem sobie najbardziej: "Kurort", "Proste życie", "Morze", "Burza", "Pytanie pierwsze", oraz w mojej opinii najlepszy pod tytułem "Pytanie drugie".

Poszedłem za radą Grochmalskiego i zostałem katem samego siebie. A może już wcześniej nim byłem? Bo trochę mnie przekonał do egzystenjalizmu nowego już we wstępie. Bo trochę mnie rozbawił celnością oręża - ironii, mimo, iż po pierwszym otworzeniu tomiku i przeczytaniu losowego utworu niepotrzebnie obawiałem się, że kupiłem zbiór wierszydeł. Mimo, iż "Zanim opadnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1385
1385

Na półkach: ,

#725 - Zanim opadnie kurtyna. Esej pisany wierszem - Kazimierz Grochmalski - Wydawnictwo Poligraf
#285/52/2021

Książka ma 56 stron. Swoją premierę miała dnia 02.08.2021 roku i jest to zbior wierszy.

Poezja mało się u mnie pojawia, a gdy już jest, to oznacza, że na pewno będzie wyjątkowa.

W tym tomie autor zamieścił 32 wiersze w pięciu rozdziałach. Porównuje w nich życie do teatru, a społeczeństwo żyjące w obecnych czasach do aktorów. Zachęca nas do tego, abyśmy nie skupiali się wyłącznie na swoim własnym ja, zadając nam filozoficzne pytania.

Przekaz z tych wierszy płynie prosty - człowieku, zatrzymaj się na chwilę i zastanów nad własnym życiem. Przestań pędzić i zwróć uwagę na to, jakie problemy dotykają otaczający Cię świat.

Mam swoje dwa ulubione wiersze. Pierwszy - Moja Przyjaciółka - oj zdziwicie się kim była bohaterka tego wiersza. Drugi wiersz to Podróż - zamykajacy ten tom poezji.

"Ta podróż nie ma kresu.
To ciągły taninec
na nieistniejącej linii przetrwania."

Bardzo dziękuję autorowi za ta książkę i możliwość doświadczenia poezji.

https://www.facebook.com/zaczytanaeliza/photos/a.1656801191286441/2734672866832596/

#725 - Zanim opadnie kurtyna. Esej pisany wierszem - Kazimierz Grochmalski - Wydawnictwo Poligraf
#285/52/2021

Książka ma 56 stron. Swoją premierę miała dnia 02.08.2021 roku i jest to zbior wierszy.

Poezja mało się u mnie pojawia, a gdy już jest, to oznacza, że na pewno będzie wyjątkowa.

W tym tomie autor zamieścił 32 wiersze w pięciu rozdziałach. Porównuje w nich życie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2933
2841

Na półkach: , ,

Nie będę się rozpisywać, bo pisać zbyt wiele o poezji, omawiać poemat to jak rozcieńczać drinka. Bez sensu.
Nie ukrywam, że poezję czytam sporadycznie, i zwykle nie szukam nowych nazwisk, a sięgam po ukochanego Bolesława Leśmiana, Halinę Poświatowską, Zbigniewa Herberta...

Tymczasem odkryłam nowe nazwisko na poetyckich bezkresach. Zapamiętam nazwisko, bo warto. To już czwarty tom poezji Kazimierza Grochmalskiego, po którego nie raz jeszcze sięgnę, choć pewnie powinnam napisać za autorem 'esej pisany wierszem'.
Po prostu przeczytajcie!
To, co z początku wydało mi się grafomaństwem, po kilku tygodniach oceniam jako bardzo ciekawe spotkanie.

Szczególnie zapada w pamięć rozdział "Pożegnania", Do tych wracam najchętniej.
Nie ukrywam też, że wstęp pominęłam całkowicie, bo nie ogarniam (pseudo) filozoficznych dywagacji.

Projekt okładki i ilustracje (jakie u diaska, ILUSTRACJE ??! JEST TYLKO JEDNA, na okladce!!),jest autorstwa Anny Lenartowicz, i hmmm... nie jestem jej fanką, a pisząc dosadniej - okładka psuje WSZYSTKO, a szkoda. Bohomaz wyjątkowej nieurody. Jestem zdziwiona, że nikt o tym nie napisał w recenzjach, koszmarek jest trudny wszak do przeoczenia 🙄🤣

Dziękuję Autorowi za egzemplarz recenzencki.
Pana Kazimierza Grochmalskiego polecam.

Nie będę się rozpisywać, bo pisać zbyt wiele o poezji, omawiać poemat to jak rozcieńczać drinka. Bez sensu.
Nie ukrywam, że poezję czytam sporadycznie, i zwykle nie szukam nowych nazwisk, a sięgam po ukochanego Bolesława Leśmiana, Halinę Poświatowską, Zbigniewa Herberta...

Tymczasem odkryłam nowe nazwisko na poetyckich bezkresach. Zapamiętam nazwisko, bo warto. To już...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3500
814

Na półkach: ,

W życiu spotykają nas różne sytuacje, czasem mniej lub bardziej przyjemne. Staramy się z nimi jakoś radzić, czasem trzeba je zaakceptować, takimi jakimi są, czasem możemy z nimi walczyć, pokonywać trudności, podejmować wyzwania, a czasem trzeba po prostu iść dalej, pomimo przeciwności losu.

W całym tym otaczającym nas teatrze zdarzeń często mamy do czynienia z wydarzeniami czy osobami, które niekoniecznie jesteśmy w stanie zrozumieć, czy zwyczajnie tolerować, ale żyć jakoś musimy, bo zadaniem naszym jest przetrwać i zostawić po sobie jakąś cząstkę siebie, aby opuszczając ten świat mieć poczucie spełnienia i świadomości, że nie urodziliśmy się na darmo.

U pana Grochmalskiego odnajdujemy właściwie całe spectrum, sens naszej codziennej szarej egzystencji. Trudno jest oceniać, czy opiniować coś tak bardzo osobistego i intymnego, jak poezja, która wyrasta z serca, duszy i emocji osoby bardzo uwrażliwionej i wyczulonej w taki bardzo specyficzny sposób na to co, ją otacza. Każdy z nas widzi świat po swojemu i według siebie go ocenia, choćby nie wiem jak bardzo starał się być obiektywny, to zawsze będzie to tylko jego punkt widzenia. My jako odbiorcy możemy poczuć coś podobnego, bądź całkiem odmiennego, od tego co twórca chciał nam przekazać.

W pierwszym rozdziale, jak widać, tematyka teatru jest mocno i świadomie zaakcentowana przez autora, który pokazuje nam pewnego rodzaju etapy, czy też ewolucję przechodzenia przez kolejne progi świata sztuki teatralnej zaczynając od premiery, wydarzenia bardzo znaczącego dla aktorów w niej biorących udział od gorączkowych przygotowań, poprzez sam występ po recenzje. Jaki ogrom emocji kryje się pod całym tym artystycznym wydarzeniem możemy sobie tylko wyobrazić przekładając poszczególne jego elementy na nasze codzienne życie, które też często bywa spektaklem. Jeśli uda się nam dotrzeć do odbiorcy ze swoim przekazem i będzie on w stanie pojąć, co autor miał na myśli, to dla twórcy już połowa sukcesu. Ponieważ ocena, czy interpretacja tego, co stworzyliśmy, to już jest bardzo indywidualna sprawa.

Kolejny rozdział to nietypowa, liryczna i subtelna próba zilustrowania naszego życia, jego przemijania. Sentymentalna, ale jednocześnie bardzo dosadna kreacja wizji naszej codziennej egzystencji. Zaczynamy od nauki rzeczy ważnych(biblioteka),przechodzimy do zwykłej szarej codzienności, później wyruszamy w świat, aby nasycić się wszystkim, co jest nam on w stanie zaoferować, lądujemy na peronie, skąd odjeżdżające pociągi zawożą nas w nieznane, o ile jesteśmy w stanie zaryzykować taką wyprawę. Konsumpcjonizm, szeroko pojęty, sterując nami, naszymi nawykami doprowadza nas na salę szpitalną skąd trafiamy pod skalpel chirurgiczny, albo na kurację ratującą nasze życie. Potem mamy chwilę wytchnienia, kiedy możemy pozwolić sobie na beztroską zabawę, którą kończymy w łóżku z zapasem medykamentów, bądź na cmentarzu.

W kolejnej części tego zbiorku poezji doświadczamy istotnych dla człowieka uczuć związanych z jego być albo nie być, świadomością tego kim jest i jakim się staje, co jest dla niego w życiu ważne i co powinien cenić, aby świadomie nazywać się człowiekiem. Przechodząc przez kolejne stopnie wtajemniczenia doświadcza różnych czasem bardzo prozaicznych zdarzeń, które budują go jako osobę, która kocha, zawiera znajomości, przyjaźnie, zaznaje przykrych doświadczeń związanych z rozstaniem. Żywioły morza, rzeki czy burzy oraz silny akcent matczynej miłości niemalże idealnie wkomponowuje się w całość dając silne doznania obcowania z człowieczeństwem.

Cztery pytania będące klamrą spinającą filozoficzno-egzystencjalną przygodę z poezją pana Grochmalskiego mają za zadanie poruszyć w nas ukryte i głęboko skrywane emocje będące istotnym punktem naszego świadomego jestestwa.

Serdecznie polecam.

W życiu spotykają nas różne sytuacje, czasem mniej lub bardziej przyjemne. Staramy się z nimi jakoś radzić, czasem trzeba je zaakceptować, takimi jakimi są, czasem możemy z nimi walczyć, pokonywać trudności, podejmować wyzwania, a czasem trzeba po prostu iść dalej, pomimo przeciwności losu.

W całym tym otaczającym nas teatrze zdarzeń często mamy do czynienia z wydarzeniami...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1756
1755

Na półkach:

Jeszcze nie jest za późno!
Zanim opadnie kurtyna kończąca spektakl pod tytułem „Tyle zysku, co w pysku”, możemy jeszcze wiele zmienić i przemienić. Możemy jeszcze dać sobie szansę na wolność.
Ale, ale!
Wolność wolności nierówna! We wstępie autor tłumaczy, czym ona jest w rozumieniu Egzystencjalizmu Nowego w odróżnieniu od egzystencjalizmu współczesnego, poddając ten ostatni ostrej krytyce. Nazywa go wręcz apogeum zwyrodnienia, w którym bezsens jest dewizą życia, materializm kartą przetargową zaistnienia, a płycizna wtórności „dzieł” artystów niczego nie przekazuje. Parodią istnienia posługującą się bełkotem, dystansem jako substytutem wolności wewnątrz niej, a przez to pojmowaną fałszywie. Ludzie w nim to – „Goli. Bez przyszłości. Kreatorzy teraźniejszości. Tancerze opuszczeni przez choreografa, bo ten aktualnie odbywa akt seksualny przed lustrem. Sam ze sobą”. Tę chorą, zdeformowaną, okaleczającą, bo odcinającą człowieka od duszy rzeczywistość proponuje zastąpić Egzystencjalizmem Nowym, wchodzącym na wyższy poziom „od”, niczym Dron samego siebie. Zachęca do osiągnięcia METY – stanu „wolności od przekleństwa wolności”. Metawolności albo inaczej świadomości świadomości, która otwiera drogę ku metaegzystencji z perspektywą wrażliwości odkrywającą byt pozamaterialny – duszę.
To skondensowany, ale bardzo klarowny i logiczny pogląd.
Antidotum, a dla mnie powrót do korzeni, do stanu pierwotnego, w którym egzystencja była wypadkową symbiozy ciała i duszy. Świat współczesny z obywatelem NETU, jak nazywa autor współczesnego człowieka, traci z duszą kontakt, bo bliżej mu do cyberprzestrzeni, a tym samym myślenia cyfrowego, binarnego, w którym nie ma miejsca na uczucia, wątpliwości i dylematy moralne. Dekapitacja cyfrowa duszy stworzyła człowiecze kuriozum, bo „wyglądem przypomina zatkany sedes – tron bez możliwości spełnienia swojej funkcji”, dlatego „egzystencjalizm obecny to karuzela z wiecznie zatkanymi sedesami”.
Określenie, jaka ta karuzela życia jest, nasuwa się samo...
Całą tę filozofię, ujętą przeze mnie w wielkim skrócie, o charakterze eseju, a zapowiedzianą w podtytule, autor zamknął w formie poezji. Zbiorek wierszy podzielił na pięć rozdziałów. W pierwszym ukazał życie niczym spektakl teatralny. W tym porównaniu nie był odkrywczy, bo jest ono dosyć popularne w użyciu, ale forma zaciekawia. Swoje źródło ma w doświadczeniu autora jako twórcy teatralnego, dlatego stworzył dramat z przynależnymi mu klasycznymi atrybutami – prologiem jako narodzinami w wierszu „Przemiana”, dwoma aktami – życia o wiele mówiącym tytule „Z Hamleta” i śmierci z również sugestywnym tytułem „To już jest koniec” oraz epilogiem „Na Księżycu”. Ten czterowiersz można interpretować na dwa sposoby w zależności od interpretującego. Z punktu widzenia człowieka NETU funkcjonującego w egzystencjalizmie współczesnym jako proces życia od narodzin do śmierci lub człowieka Egzystencjalizmu Nowego jako proces od przemiany do przemiany z osiągnięciem METY, by z perspektywy totalnej wolności „od” egzystencjalizmu współczesnego, ujętej metaforycznie, przyglądać się z dystansu Księżyca i „nie słuchać tych aktorów, co tak im trudno żyć”.
Rozdział drugi podpowiada, jak tego dokonać.
To trudny proces. Autor formułuje dewizę mu towarzyszącą, która aż boli – „Jestem katem siebie samego”. To dlatego tytuł tego rozdziału brzmi –„Dziesięć cudów przemienienia”.
Cudów!
W poszczególnych sferach życia – fizycznej, mentalnej i duchowej. To dlatego pierwszymi oznakami odkrywania w sobie pierwiastka META widzi we wszelkich ruchach „o znamionach »od« związane z ochroną przyrody, wegańskim żywieniem, walką o czyste powietrze”. Jak bardzo trudna oraz jak wiele wysiłku i pracy wymaga przemiana, jak się okazuje kompleksowa, obrazuje w kolejnym rozdziale o bardzo tajemniczym tytule „Dziesięć”. Dziesięć progów, schodów, kroków, grzechów, zmagań, punktów, dziedzin, rozliczeń, a może zdarzeń? Dowolność interpretacji w zależności od odbiorcy. Na pewno najbardziej osobistych obrazków autora, ale i uniwersalnych, by można ich miarę przyłożyć do siebie.
By ostatecznie zadać sobie konieczne pytania.
Autor umieścił je w rozdziale „Cztery pytania”. W czterech porządkowych wierszach. Bez odpowiedzi. To zadanie dla czytelnika – swoisty rachunek sumienia. Rodzącej się lub odradzającej się, a może odnajdywanej dawno zagubionej duszy? W czwartym wierszu znalazłam i moje pytania, które ostatnio często sobie zadaję, przyglądając się światu – „Jeżeli jestem, myślę, czynię/ dlaczego krzywdzę, kłamię, klnę?/ Dlaczego szczęściem swym/ dzielę się sam?/ Dlaczego kogoś takiego/ w sobie mam?/ Jak go mam zmienić...” Aż chciałoby się dodać – człowieku z XXI wieku.
Zanim więc opadnie kurtyna – żyj!
Z duchem Egzystencjalizmu Nowego. Do tego namawiają wiersze z ostatniego, piątego rozdziału – „Cztery oznajmienia, że żyję”. Optymistyczne, energetyczne, dające nadzieję, wręcz ponaglające niepewnych i opieszałych – „Pędź na ulicę, / poznaj rytm nocy gorącej, / niczego już nie graj, / żyj tylko w końcu, żyj!”
Zbiorek poezji nie tylko diagnozuje, analizuje, krytykuje życie we współczesnym świecie, ale również podsuwa nowe rozwiązanie – spojrzenie na świat oczami odzyskanej duszy z uśmiechem „pogodnego spojrzenia prosto w twarz wyższej formy istnienia”. Cokolwiek miałoby to znaczyć, będzie i tak lepsze od stanu zastanego. Pokazując to w sposób brutalny, dosadny, mocny, dotkliwy, obrazoburczy i naturalistyczny środkami stylistycznymi podkreślającymi i potęgującymi doznawane wrażenia i odczucia. To siła przekazu tej poezji – myśl, którą coraz więcej ludzi zaczyna przyjmować za swoją, z którą się utożsamia, której poszukuje w literaturze i którą zauważam w rozmowach z młodzieżą. Chociaż dla nikogo nie jest za późno, dopóki spektakl trwa.
Zanim opadnie kurtyna.
naostrzuksiazki.pl

Jeszcze nie jest za późno!
Zanim opadnie kurtyna kończąca spektakl pod tytułem „Tyle zysku, co w pysku”, możemy jeszcze wiele zmienić i przemienić. Możemy jeszcze dać sobie szansę na wolność.
Ale, ale!
Wolność wolności nierówna! We wstępie autor tłumaczy, czym ona jest w rozumieniu Egzystencjalizmu Nowego w odróżnieniu od egzystencjalizmu współczesnego, poddając...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1140
144

Na półkach:

Autor proponuje podejście do wielu zagadnień z perspektywy "egzystencjalizmu nowego", który miałby się zawierać w "wolności od". Jest to niewątpliwie bardzo ciekawe spojrzenie. Wiersze, często realizujące motyw świata jako teatru, nie ubarwiają rzeczywistości, ale pokazują prawdę. Nie wszystkie utwory przypadły mi do gustu, lecz niektóre wymagały dłuższego zastanowienia się i przemyślenia kilku spraw.

Autor proponuje podejście do wielu zagadnień z perspektywy "egzystencjalizmu nowego", który miałby się zawierać w "wolności od". Jest to niewątpliwie bardzo ciekawe spojrzenie. Wiersze, często realizujące motyw świata jako teatru, nie ubarwiają rzeczywistości, ale pokazują prawdę. Nie wszystkie utwory przypadły mi do gustu, lecz niektóre wymagały dłuższego zastanowienia się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1372
180

Na półkach: ,

Nigdy nie byłam specjalistką z zakresu filozofii, a tym bardziej z zakresu poezji. A tutaj dostałam uderzenie z dwóch stron (o ironio!)! Kazimierz Grochmalski w swoim najnowszym dziele ,,Zanim opadnie kurtyna (esej filozoficzny pisany wierszem) przeniósł mnie w długą drogę rozmyśleń nad współczesnym światem, człowiekiem i życiem. Nasza egzystencja w 2021 roku zupełnie nie przypomina tej z roku 2000, 1990 i tak dalej. Nasze życie jest jak teatr. Wszyscy jesteśmy aktorami jednego wielkiego globalnego teatru. A może bardziej filmu, albo nawet instastory? Przecież w końcu teraz każdy może być sławnym, dzięki pewnego rodzaju ekshibicjonizmowi, który nas otacza z każdej strony. Kazimierz Grochmalski w swoim dziele wskazuje, że bycie „kimś” we współczesnym świecie to nic trudnego, szczególnie że artyści przestali w pewnym stopniu tworzyć sztukę jako formy wewnętrznej ekspresji, a sprzedają sztukę dla własnych i cudzych korzyści. Autor w swoich krótkich utworach ukazuje współczesny problem skupienia na swoim własnym ‘’ja” i stara się zadać czytelnikowi kilka, ale jakże ważnych pytań dotyczących egzystencji w otaczających nas świecie. Czy polecam te dzieło każdemu? Myślę, że najbardziej docelową grupą odbiorczą powinni być młodzi ludzie, wychowani w świecie Internetu i wszechobecnego pędu. Dzięki tej pracy można sobie uświadomić, jakie problemy dotyka współczesny świat i że czasem warto stanąć z boku i chwilę się od tego odciąć.

Nigdy nie byłam specjalistką z zakresu filozofii, a tym bardziej z zakresu poezji. A tutaj dostałam uderzenie z dwóch stron (o ironio!)! Kazimierz Grochmalski w swoim najnowszym dziele ,,Zanim opadnie kurtyna (esej filozoficzny pisany wierszem) przeniósł mnie w długą drogę rozmyśleń nad współczesnym światem, człowiekiem i życiem. Nasza egzystencja w 2021 roku zupełnie nie...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    14
  • Posiadam
    5
  • 2021
    3
  • Chcę przeczytać
    2
  • Polska
    1
  • Różne
    1
  • Paskudna okładka
    1
  • Posiadam, Wydawnictwo Poligraf
    1
  • 52 / 2021
    1
  • Poezja
    1

Cytaty

Więcej
Kazimierz Grochmalski Zanim opadnie kurtyna. Esej pisany wierszem Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także