Skaza na niebie
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Wydawnictwo:
- Fabryka Słów
- Data wydania:
- 2021-08-27
- Data 1. wyd. pol.:
- 2021-08-27
- Liczba stron:
- 470
- Czas czytania
- 7 godz. 50 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788379646494
- Tagi:
- fantastyka science fiction
Dzieci nie wysyła się na wojnę, ale dorosłych, którzy z tych dzieci wyrastają – owszem.
Płk. Robert Gralewski
Ludzkość prowadzi wojny odkąd pierwsi ludzie weszli do jaskiń. I będzie prowadzić je tak długo, jak długo żyć będzie przynajmniej jeden człowiek. A gdy już wymrzemy - nasze miejsce zajmą inne gatunki, przybyłe z niezmierzonych głębi kosmosu. Bo i tam, na krańcach nieznanego jeszcze wszechświata, żyją istoty, które od początku dziejów aż po ich kres, toczyć będą własne bitwy.
Oto książka o najwspanialszych i najpodlejszych dokonaniach ludzkości. Znajdziecie tu zatrważające scenariusze wyzutej z uczuć przyszłości. Poczujecie grozę nadchodzącej zagłady. Ekscytację odkrywaniem przedwiecznych tajemnic pozostawionych w każdym zakątku wszechświata. I nieskończony zachwyt wobec dotykania po raz pierwszy Nieznanego.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Lęki i strachy
Tworzenie science fiction w oparciu o swoje poglądy polityczne to zawsze wejście na grząski teren. Trudne wtedy oszacować, czy jest to cel sam w sobie, czy tylko środek do osiągnięcia zamierzonego celu. Jest to prosta droga do prostackiego i nachalnego sprzedawania swych lęków i strachów, co może doprowadzić do spłycenia odbioru całej książki. Wiem, że czasem moje zdanie jest po prostu moim zdaniem, a nie wyrażaniem poparcia dla którejkolwiek opcji, ale granica jest cienka i grząska.
Pamiętacie aferę z Komudą? W pewnym momencie opinia publiczna zaczęła się doktoryzować, gdzie przebiega granica pomiędzy wolnością literacką a tworzeniem homofobicznych potworków. W efekcie – co było do przewidzenia – dyskusja nie posunęła się o ani milimetr do przodu. Ja również granicy nie wskażę, ale wiem (a przynajmniej tak mi się wydaje),kiedy mam do czynienia z dobrą książką, a kiedy nie. I w tym przypadku rozczarowanie jest głównym uczuciem, jakiego doświadczam po lekturze nowej książki Tomasza Kołodziejczaka.
„Skaza na niebie” to zbiór dziewięciu opowiadań utrzymanych przede wszystkim w stylu science fiction. Każda opowieść mniej lub bardziej wyraża pewne lęki i strachy autora dotyczące bliskiej i dalekiej przyszłości. Otrzymujemy więc między innymi genialny plan zagłady istnień poprzez masowe szczepienia, próbę ucieczki z objętej chińskim i islamskim panowaniem Europy, przyjęcie ustawy legalizującej recykling totalny, a także wyśmiewanie się z szeroko rozumianej inności.
Widać, że autor pełnymi garściami czerpie z otaczającej go rzeczywistości. Ma swoje zdanie na temat współczesnego świata (i jego kondycji),i – jak rozumiem – nie do końca jest zadowolony z tego, co widzi. W metaforyczny, a czasem niezwykle dosadny sposób, próbuje przestrzec nas przed pewnymi dostrzegalnymi zagrożeniami i chce zmusić czytelników do myślenia, a przynajmniej innego spojrzenia na pewne wskazane kwestie. To, czy was przekona, zależeć będzie przede wszystkim od tego, czy podzielacie zdanie autora. W innym przypadku będziecie rozczarowani mało wysublimowanymi nawiązaniami do spraw, o których macie wyrobione zdanie.
Nie powiem, żeby którekolwiek opowiadanie zrobiło na mnie wyłącznie pozytywne wrażenie. W każdej z opisywanych historii jest coś, co sprawia, że budził się we mnie lekki niesmak. I to nie dlatego, że pomysły czy opisy były ponad moją wrażliwość. W swych opowiadaniach autor momentami opierał się na wartościach, z którymi nie mogę się zgodzić. Preferuję literaturę bez jednoznacznych odpowiedzi, literaturę, która zmusza do wyjścia ze strefy komfortu i zmierzenia się z niełatwymi pytaniami. Jednakże mam zbyt dużo szacunku do drugiego człowieka, aby zrozumieć postawę większości bohaterów opowiadań Kołodziejczaka. Nie zgadzam się na taki świat nie dlatego, że jest on nieprawdopodobny czy też odbiega światopoglądowo od mojego. Nie zgadzam się na taki świat dlatego, że jest on płytki i zbudowany na strachu przed utratą dominującej pozycji.
Na plus z pewnością zaliczę styl autora. „Skaza na niebie” to dobrze napisana książka, a co najważniejsze – nie nuży. Kołodziejczak potrafi również obudować swoje pomysły na tyle, że w pierwszej chwili robią niemałe wrażenie (zwłaszcza polecam „Zakamarki”, zdecydowanie najlepsze opowiadanie w zbiorze). Jednakże proponuję, aby i autor również wyszedł poza własną strefę komfortu.
Widać, że „Skaza na niebie” to książka przemyślana, ale dosyć jednotorowo, przez co z całą pewnością nie trafi do każdego. Ja się dosyć mocno odbiłem od pomysłów Kołodziejczaka, więc następnym razem dwa razy się zastanowię, zanim sięgnę po jakąś jego książkę. Szkoda, gdyż liczyłem na coś zdecydowanie lepszego.
Michał Wnuk
Oceny
Książka na półkach
- 96
- 76
- 28
- 4
- 2
- 2
- 2
- 2
- 2
- 2
Cytaty
Nie poddajemy się. Robimy tylko to i aż to, co możemy. Nic więcej, ale też ani trochę mniej.
OPINIE i DYSKUSJE
Solidne, ciekawe opowiadania z kategorii dłuższych, ale są i krótsze. Już pierwsze w tomiku czyta się jak najlepszego Hamiltona w „Dysfunkcji rzeczywistości” (pomijając Anioła z łańcuchami i mieczem). Kolejne trzymają poziom, nie zanudzają, opowiadają ciekawe koncepty. Pośród nich szczególnie udanie wypada króciak o rodzinie zrodzonej ze sprzedanych praw do... (co to jest DNAiks?) i historia fortelu w klimacie opowiadania „Powód" Asimova, tylko odwrócona (nie wyjść z, a wejść do miejsca zamkniętego nie mając klucza). Doceniam też przekorę i sarkazm narracji światłego obcego w pierwszym z krótkich opowiadań. Czule to i litościwe wyznanie pojmanemu nieszczęśnikowi, że ziemia, zasoby, nauka i technologa jego rasy są cenne, ale ona jest potrzebna już nie jest.
Żeby nie było, jest i nieco dziegciu. Nie kupiłem opowiadania o honornym synu-ojcu, bo jakkolwiek rozumiem cywilizacyjną organizację polegającą na honorze i szacunku, to jest to tylko jakiś szafarz chyba. Technologicznie mamy tu zaawansowanie tak wysokie, że aż skręca (dajmy na to napęd skokowy do podróży międzygwiezdnych),gdy owe „zasady i wartości” są instrumentami tłumienia myślących niedoktrynalnie. Bohater został wtłoczony w tę maszynerię poprawności, ale bardzo-bardziej zależy my na odzyskaniu honoru czynem szalonym i rzecz jasna niehonornym, idącym w poprzek szacunkowi, którego się od niego oczekuje.
Za obrzydliwe swoją puentą mam natomiast drugie w kolejności z opowiadań. To za splugawienie idei równościowych i ekologicznych przez opisywanie ich sensowne, ale z ćmiącym w głębi zbrodniczym w swej istocie zamiarze wypaczenia cywilizacyjnej idei pamięci o przodkach sprowadzonej do haseł ideologii, która pracą czyniła wolnymi. Ohyda.
Interesująca, acz banalna w swoim zakończeniu jest natomiast alt-przyszła Europa ze skarlałym ogryzkiem Unii Europejskiej, co to ją i innych pogonił wojujący islamizm. Chiński syndrom przepalił się w tej rzeczywistości do serca cywilizacji zachodniej i bez żadnej krępacji trzyma ten cały bajzel w jako-takiej równowadze przycinając raz-po-raz atomem agresywnych wyznawców Wielkiego Boga. Jeśli miało to być jakieś (choćby dalekie) echo Wielkiego Brata malowanego na źółto, to wyszło raczej triadowo.
Kompletnie nie czaję ostatniej w kolejności historii pat-mil (patriotyzm przez zmilitaryzowanie wszystkiego). Dalibóg nie wiem, co Autor chciał tu czytelnikowi powiedzieć. Zmilitaryzowanie i spatriotycznienie, wszyscy czujni, wszyscy zaimpregnowani na sztywno porządkiem i honorem (jak infantylne, lukrowane opowieści o II RP).
Nie jest źle, jak na produkt członka Klubu Tfurców. Dobry warsztat literacki, dobry styl, czyta się. Mogło być jednak lepiej niż ******.
Solidne, ciekawe opowiadania z kategorii dłuższych, ale są i krótsze. Już pierwsze w tomiku czyta się jak najlepszego Hamiltona w „Dysfunkcji rzeczywistości” (pomijając Anioła z łańcuchami i mieczem). Kolejne trzymają poziom, nie zanudzają, opowiadają ciekawe koncepty. Pośród nich szczególnie udanie wypada króciak o rodzinie zrodzonej ze sprzedanych praw do... (co to jest...
więcej Pokaż mimo toSzczerze mówiąc książka nijaka. Pierwsze i ostatnie opowiadanie całkiem w porządku, ale reszta przeciętna.
Szczerze mówiąc książka nijaka. Pierwsze i ostatnie opowiadanie całkiem w porządku, ale reszta przeciętna.
Pokaż mimo toLubię prozę Kołodziejczaka, który tym razem serwuje nam zbiór opowiadań o przeróżnej tematyce i mniej lub bardzo wysokim poziomie. Bardzo przyjemna lektura, a na deser, w ostatnim opowiadaniu, dostajemy historię z uniwersum Ostatniej Rzeczpospolitej. Miłe zaskoczenie, zwłaszcza, że na drugi tom Białej Reduty CZEKAM JUŻ 7 LAT!!! Panie Tomaszu, skończ Pan wreszcie cykl, a nie pisz na boku jakieś opowiadanka!
Lubię prozę Kołodziejczaka, który tym razem serwuje nam zbiór opowiadań o przeróżnej tematyce i mniej lub bardzo wysokim poziomie. Bardzo przyjemna lektura, a na deser, w ostatnim opowiadaniu, dostajemy historię z uniwersum Ostatniej Rzeczpospolitej. Miłe zaskoczenie, zwłaszcza, że na drugi tom Białej Reduty CZEKAM JUŻ 7 LAT!!! Panie Tomaszu, skończ Pan wreszcie cykl, a nie...
więcej Pokaż mimo toBardzo ciekawy zestaw różnorodnych opowiadań fantastycznych. Od typowego technicznego sci-fi przez socjologiczne opowiadania dystopijne po ciekawy, autorski świat fantasy. Oryginalne pomysły, odświeżająca lektura. Przy czym kilka opowiadań jest wyraźnie gorszych od większości, która jest na bardzo wysokim poziomie.
Bardzo ciekawy zestaw różnorodnych opowiadań fantastycznych. Od typowego technicznego sci-fi przez socjologiczne opowiadania dystopijne po ciekawy, autorski świat fantasy. Oryginalne pomysły, odświeżająca lektura. Przy czym kilka opowiadań jest wyraźnie gorszych od większości, która jest na bardzo wysokim poziomie.
Pokaż mimo toGenialne. Po każdym opowiadaniu musiałam zrobić kilka dni przerwy, żeby dojść do siebie.
Genialne. Po każdym opowiadaniu musiałam zrobić kilka dni przerwy, żeby dojść do siebie.
Pokaż mimo toPrzyszłość jest nieprzewidywalna i pełna tajemnic. Tworzymy ją tak naprawdę tu i teraz, mamy swoje własne przewidywania, marzenia i cele, lecz i tak potrafimy zaskoczyć samych siebie, a i Natura nieraz i nie dwa stara się ubarwić nasze istnienie. Wizjonerzy kreują świat. Są gotowi oddać się we władanie wyobraźni po to tylko, by przenieść swoje własne wytwory w rzeczywistość i zacząć nową epokę. Choć może ona się już zaczęła? Może lot na Księżyc mimo swoich kontrowersji jest jej symbolem? A może przed nami przełom, o którym ludzie niezwiązani z tematem nawet nie pomyślą? Dokładnie w tej chwili nikt tego nie wie – chyba, że właśnie do niego dochodzi.
Zazwyczaj gdy opowiadam, że moim ulubionym gatunkiem literackim jest fantastyka, mam na myśli odłam fantasy. Jestem olbrzymią miłośniczką światów podobnych do naszego średniowiecza, wojowników, rycerzy i istot magicznych. Jednakże czasami zdarza mi się sięgnąć po drugi odłam, czyli science fiction. Zachwyca mnie wizja przyszłości, gdzie jesteśmy w stanie podróżować po kosmosie, gdzie technologia tworzy potęgę i gdzie niemożliwe staje się możliwe. Między innymi z tego względu postanowiłam zapoznać się ze zbiorem opowiadań Tomasza Kołodziejczaka.
Styl pisarza od pierwszych stron wydaje mi się duszący i mocno skomplikowany. Na początku wychodziłam z założenia, że to moje ograniczone doświadczenia z tym gatunkiem wpływają na taki odbiór, lecz do ostatnich stron to odczucie pozostało ze mną. Bez wątpienia to język trudny i ciężki. Jednak idzie za tym też olbrzymia zaleta w postaci pewnego rodzaju zachwycającej unikatowości. Gdy już uda się odnaleźć choć na chwilę w nim za pomocą dużego skupienia, widać, że jest to coś wyjątkowego. Poza tym pojawia się wiele pojęć nieużywanych w codziennym języku, co dodatkowo komplikowało poziom zrozumienia.
Natomiast fabuła niesie za sobą poczucie potęgi. Da się to wyczuć wśród podróży kosmicznych, świata, gdzie technologia osiągnęła poziom dotychczas nam nieznany, zmianie wartości i poglądów na rzeczywistość. To rodzaj siły ukazującej, że postęp jest konieczny i nie do zatrzymania. Razem tworzy to ciekawą syntezę odpowiadającą za patos. Wśród stron da się słyszeć krzyk, że to mocne science fiction, które zostało stworzone, by ukazać tworzenie przyszłości, czyli tak naprawdę by ukazać nasze działania w teraźniejszości poprzez konsekwencje i możliwości. Tomasz Kołodziejczak dał popis wyobraźni, ale też niesamowitej inteligencji, ubierając naszą codzienność w skomplikowaną symbolikę. Udowodnił również, że dobrze zna fizykę i jej potencjał, a przynajmniej tak to odebrałam jako człowiek, który zna wyłącznie podstawy fizyki.
Każde opowiadanie miało swoją unikatową treść, ale zarazem wspólny mianownik – metaforyzację współczesnych wydarzeń. "Skaza na niebie" jako zbiór opowiadań jest subiektywnym wyjawieniem poglądów pisarza, a poglądy te są intensywne i odbierane jako pewne i bezwarunkowe. Na pewno szanuję autora za to, że umiał wykorzystać ten często niedoceniany gatunek, by przedstawić swoją wizję różnorodnych zdarzeń i problemów. Niemniej było to dla mnie emocjonalne doświadczenie, gdyż nie znajdowaliśmy optymalnego punktu. Albo całkowicie zgadzałam się z pisarzem w niektórych sprawach, co było ekscytujące dla mnie, albo wprost przeciwnie – różnimy się pod wieloma względami i to potrafiło wywoływać we mnie niekiedy gniew i potrzebę tłumaczenia w myślach, czemu mam inne zdanie niż pisarz.
"Skaza na niebie" na pewno ma wiele wartościowych treści i jest nietuzinkową pozycją literacką. Jednakże przez większość czasu nie mogłam się odnaleźć w lekturze. Przeszkadzał mi styl pisarski, wspomniana nachalność w narzucaniu poglądów i też pewna powtarzalność zauważana po przeczytaniu kolejnego opowiadania. Tak jak wcześniej zauważyłam – są one odmienne, ale nawet ta odmienność z czasem ginie. Być może prawdziwi wielbiciele gatunku dostrzegą więcej zalet.
Przyszłość jest nieprzewidywalna i pełna tajemnic. Tworzymy ją tak naprawdę tu i teraz, mamy swoje własne przewidywania, marzenia i cele, lecz i tak potrafimy zaskoczyć samych siebie, a i Natura nieraz i nie dwa stara się ubarwić nasze istnienie. Wizjonerzy kreują świat. Są gotowi oddać się we władanie wyobraźni po to tylko, by przenieść swoje własne wytwory w rzeczywistość...
więcej Pokaż mimo toŚwietny zbiór opowiadań. Dla fanów „Czerwonej mgły”, „Czarnego horyzontu” czy „Białej reduty” pozycja obowiązkowa.
Świetny zbiór opowiadań. Dla fanów „Czerwonej mgły”, „Czarnego horyzontu” czy „Białej reduty” pozycja obowiązkowa.
Pokaż mimo to"W dawnych czasach orkiestry przygrywały wielkim transatlantykom wychodzącym z portów w dziewicze rejsy. Dziś to mechaniczne dźwięki, hałas urządzeń, rozkazy kierownika misji, informacje płynące do mnie z SI, rytm mojego własnego organizmu tworzą muzykę pożegnalną dla pierwszego ziemskiego astronauty, który opuści Układ Słoneczny. Dla mnie. Skoczka w Zakamarki."
"Skaza na niebie" to zbiór opowiadań Tomasza Kołodziejczaka utrzymanych w klimacie science-fiction, gdzie głównym tematem są wizje przyszłości. Jak to bywa ze zbiorami opowiadań, jedne są lepsze, inne gorsze - łączy je jednak rozpoznawalny styl Autora, który już wcześniej przypadł mi do gustu. Lubię opowiadania, sci-fi i styl Autora, a jednak coś nie zagrało i w ostatecznym rozrachunku zaliczam "Skazę na niebie" do jednych z gorszych książek przeczytanych w tym roku. W wielu opowiadaniach, prezentujących ciekawe wizje zabrakło zakończenia wywołującego odpowiedni efekt. Część tekstów wydawała się zbyt krótka, inne, przeciwnie, rozwleczone. Wizje przyszłości Tomasza Kołodziejczaka nie wywołały u mnie większych emocji, poza jedną - zniesmaczeniem poglądami Autora.
Gatunek science-fiction pozwala na eksplorowanie naszych (społecznych) lęków i nie inaczej jest w opowiadaniach zawartych w zbiorze "Skaza na niebie". To siła dobrego sci-fi, które mówiąc o przyszłości stanowi diagnozę teraźniejszości i przestrogę. Na pierwszy plan wysuwa się lęk przed kobietami - w prawie wszystkich dziewięciu opowiadaniach bohaterami są mężczyźni/samce, a pojawiające się kobiety są sprowadzane do ról samek potrzebujących opieki, obiektów pożądania czy samolubnych k*rew. O ile się pojawiają, bo kosmos w wizjach Tomasza Kołodziejczaka eksplorowany jest przez naukowców-mężczyzn. Inne przedstawiają lęki przed szczepieniami, recyklingiem, Chińczykami i Islamem. Widać, że tematycznie Autor eksploruje lęki pewnej opcji politycznej - jednak bez refleksji nad nimi. Przez to niektóre opowiadania mają wydźwięk dość propagandowy.
Z całego zbioru najbardziej spodobało mi się opowiadanie "Zakamarki" - proste i naukowe, stawiające interesujące pytania o wszechświat i dążenie ludzkości do jego eksploracji. "Zmierz nad Weroną" to z kolei dynamiczne opowiadanie z wciągającą fabułą - nawet jeśli jego bohater jest najzwyczajniejszym bucem to ostatecznie przechodzi przemianę, a zakończenie jest bardzo satysfakcjonujące. "Zero Waste (H 2.0)" to także tekst zasługujący na przeczytanie. Krótkie, świetnie napisane opowiadanie, którego zakończenie zmusza do zastanowienia się. Choć tekst potępia wyolbrzymiony recykling, w którym dosłownie nic nie może się zmarnować - to uzmysłowiło mi czego mogą obawiać się przeciwnicy bardziej zrównoważonego podejścia do planety, którzy chcą nadal stawiać człowieka w centrum wszechrzeczy. Dla takich tekstów jak "Zero Waste (H 2.0)" warto czasem sięgnąć po twórczość raczej konserwatywnych autorów i czytać się świadomie, z refleksją.
"Spróbuj przekonać Kolumba" to z kolei opowiadanie, które samo w sobie jest jednym z lepszych z tego zbioru: ma ciekawą fabułę, sposób narracji i humor. I tym bardziej przeszkadza mi dodanie do niego wątku kobiety jako obiektu pożądania i źródła gagów. Za każdym razem, gdy czytałam opisy tajemniczej dziewczyny sprowadzające ją do wyglądu i obiektu, który należy zdobyć, zgrzytałam zębami.
Tytułowa "Skaza na niebie" to jedno z gorszych opowiadań, pełne "bełkotu" i zwyczajnie nieciekawe. "Kropki na mapie" to z kolei ukłon w stronę fanów wcześniejszej twórczości Autora, zaostrzające apetyt na kolejny tom cyklu "Ostatnia Rzeczpospolita", a jednocześnie odstające od reszty poprzez mieszanie sci-fi z elementami fantasy. To jednak dość skomplikowane uniwersum i dla osób nie znających tego świata opowiadanie może wydać się chaotyczne - ciężko także emocjonalnie się zaangażować poprzez odwołania do postaci z cyklu, którego się nie czytało. Niestety tym opowiadaniu zwieńczającym zbiór nie obyło się bez żarcików na temat wytrysków - co przez pryzmat całości wydało mi się zwyczajnie niesmaczne zamiast śmieszne. Największym rozczarowaniem było dla mnie opowiadanie "Ostatnie przesłanie" - ze względu na niewykorzystany potencjał. Autor pokazał w nim swój kunszt tworzenia światów i snucia opisów:
"Planeta Hutan otworzyła się przede mną jak wnętrze mięsożernego kwiatu - wilgotna, aromatyczna, groźna. Już kiedy prom schodził a atmosferę, poczułem moc kłębiącego się na jej powierzchni życia, spazmującego nieustannymi narodzinami i śmiercią. Szum biologicznego tła owionął mnie, ale i znieczulił, niczym intensywne perfumy."
Niestety to za mało kiedy sama intryga i zakończenie rozczarowuje.
Zbiór opowiadań "Skaza na niebie" wywołał u mnie mieszane uczucia. Z jednej strony Autor ma ciekawy styl i wiele zróżnicowanych pomysłów, z drugiej dominacja wątków ideologicznych przytłoczyła całość. Najsłabiej wypada jednak brak efektu WOW. Moim zdaniem opowiadanie to taki rodzaj literatury, w którym najważniejsze jest zakończenie - dobre opowiadanie to takie, które pomimo krótkiej formy sprawi, skłoni nas do przemyśleń, przez co będzie oddziaływać jeszcze długo po zakończeniu lektury. Tutaj tylko dwa opowiadania - "Zero Waste" i "Zakamarki" wywarły na mnie taki wpływ. Warto podkreślić, że nie jest to książka zła czy grafomańska, po prostu nie do każdego przemówi- i ja właśnie należę do tego grona.
"W dawnych czasach orkiestry przygrywały wielkim transatlantykom wychodzącym z portów w dziewicze rejsy. Dziś to mechaniczne dźwięki, hałas urządzeń, rozkazy kierownika misji, informacje płynące do mnie z SI, rytm mojego własnego organizmu tworzą muzykę pożegnalną dla pierwszego ziemskiego astronauty, który opuści Układ Słoneczny. Dla mnie. Skoczka w Zakamarki."
więcej Pokaż mimo to"Skaza na...
Skaza na niebie przyszła już jakiś czas temu, gdzie słońce przygrzewało na tyle mocno, że można było się opalić. Obecnie promienie zastąpiły chmury, nadeszła jesień, a wraz z nią masa zmian, które następują po sobie kolejno i sprawiają, że jestem jednocześnie podekscytowana jak i zdenerwowana każdą z nich. Przez to czytanie trochę szwankuje, ale przybycie fantastyki z domieszką science-fiction było całkiem niezłą opcją na oderwanie się od rzeczywistości.
Problem po raz kolejny sprawił mi ten oto zbiór opowiadań. Czytać takie coś w porządku, ale jak uczepić się czegoś konkretnego, skoro jest tak wiele historii, tak wiele bohaterów... Pierwszym z nich jest Winden, który w Ostatnim przesłaniu rozwiązuje sprawy śmierci i/lub zaginięć tajemniczych grup. Rusza na planetę Hutan, żeby dowiedzieć się coś niecoś o zaginionych przed laty członkach postbuddyjskiej sekty. Ludzie nie ułatwiają zadania naszemu detektywowi. Większość z nich jest dziwna, podejrzliwa, jakby skrywali jakiś mroczny sekret - niewiele z nich ma ochotę dzielić się informacjami z przybyszem z innej planety, a co dopiero mówić tu o dobrych relacjach.
Natomiast w Sprawie rodzinnej, detektyw Diego zostaje wezwany do piosenkarza/polityka/dawcy nasienia itd., żeby ten pomógł mu odnaleźć swoje zaginione dziecko. Mężczyzna jest tuż przed koncertem, a dziesiątki tysięcy fanów czekają na występ. MC Grzelak chce sprawiać wrażenie zdenerwowanego, a jednak Diego wyczuwa, że to wszystko gra aktorska niemająca nic wspólnego z uczuciami.
Opowiadań jest dziewięć, a powyższe wprowadzenia do dwóch z nich to tylko przedsmak tego, co czeka na dalszych stronach.
Zróżnicowanie tematyczne jest ogromne. Z jednej strony jest piosenkarz, który zgubił swoją nowoczesną macicę, z drugiej strony mamy inne planety, a tuż zaraz nową technologię, elfy i miłość. Mieszanka na pierwszy rzut oka wydaje się dziwna, ale dzięki temu słabość jednej z pozycji nie znaczy, że pozostałe również takie będą. Działa to również w drugą stronę.
Nie wiem na jakiej zasadzie umieszczana jest kolejność opowiadań, jednak myślę, że Ostatnie przesłanie nie powinno zajmować pierwszej pozycji. Nie wynika to z jakiejś słabości, a bardziej spokojnego prowadzenia akcji, które może sugerować brak dynamiki w pozostałych ośmiu historiach.
Całość utrzymana jest w tonie, gdzie rozwój technologii rośnie, gdzie uczucia ludzkie maleją, a zamiast nich do głosu dochodzą najbardziej zwierzęce instynkty.
Czytując sci-fi od czasu do czasu zauważyłam, że ludzie z przyszłości (a przynajmniej ich znaczna większość) są pozbawieni emocji, zimni, brutalni, skupieni na celach i do bólu racjonalni. Gdzieś tam migoczą pomiędzy armią ludzi-robotów przyszłości postacie, które są bardziej podobnymi nam, niż tamtym, co sprawia, że pała się do nich większą sympatią, niż do reszty.
Świat także idzie bardziej w stronę zimna, metalu i szkła, zamiast ciepła i zieleni.
Chyba przydałoby się w przyszłości trochę hipisów.
Skazę na niebie czytało się szybko i dość przyjemnie, choć nie mogę powiedzieć, że to moje klimaty.
Za to z pełną przyjemnością oglądało mi się ilustracje znajdujące się na kartach powieści, a także anioły z okładki, które mimo mniejszych rozmiarów przyciągały wzrok częściej, niż grafika z pierwszego planu.
Jeśli lubicie science-fiction, pióro Tomasza Kołodziejczaka, a może po prostu szukacie czegoś, co będziecie mogli wbić w zapełniony życiowo grafik, to jak najbardziej myślę, że pozycja będzie w porządku.
Skaza na niebie przyszła już jakiś czas temu, gdzie słońce przygrzewało na tyle mocno, że można było się opalić. Obecnie promienie zastąpiły chmury, nadeszła jesień, a wraz z nią masa zmian, które następują po sobie kolejno i sprawiają, że jestem jednocześnie podekscytowana jak i zdenerwowana każdą z nich. Przez to czytanie trochę szwankuje, ale przybycie fantastyki z...
więcej Pokaż mimo toCztery opowiadania, które warto przeczytać. Cztery na dziewięć – trochę mało. Ale objętościowo dość sporo, bo wśród najsłabszych są trzy króciutkie. Z tymi króciakami jest ten problem, że wszystkie sprawiają wrażenie fragmentów czegoś większego i w tej postaci się nie bronią – wyglądają jak kawałki propagandowe. Wśród słabiaków są też, niestety, chyba najdłuższe "Kropki na mapie". Co do jednego opowiadania (tytułowego),mam mieszane odczucia...
WIĘCEJ:
http://seczytam.blogspot.com/2021/10/tomasz-koodziejczak-skaza-na-niebie.html
.
Cztery opowiadania, które warto przeczytać. Cztery na dziewięć – trochę mało. Ale objętościowo dość sporo, bo wśród najsłabszych są trzy króciutkie. Z tymi króciakami jest ten problem, że wszystkie sprawiają wrażenie fragmentów czegoś większego i w tej postaci się nie bronią – wyglądają jak kawałki propagandowe. Wśród słabiaków są też, niestety, chyba najdłuższe...
więcej Pokaż mimo to