rozwińzwiń

Jak zrobić statek kosmiczny. O bandzie awanturników, zaciętym wyścigu oraz o narodzinach prywatnej astronautyki

Okładka książki Jak zrobić statek kosmiczny. O bandzie awanturników, zaciętym wyścigu oraz o narodzinach prywatnej astronautyki Julian Guthrie, Stephen Hawking
Okładka książki Jak zrobić statek kosmiczny. O bandzie awanturników, zaciętym wyścigu oraz o narodzinach prywatnej astronautyki
Julian GuthrieStephen Hawking Wydawnictwo: Zysk i S-ka reportaż
554 str. 9 godz. 14 min.
Kategoria:
reportaż
Tytuł oryginału:
How to Make a Spaceship: A Band of Renegades, an Epic Race, and the Birth of Private Space Flight
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Data wydania:
2020-06-16
Data 1. wyd. pol.:
2020-06-16
Liczba stron:
554
Czas czytania
9 godz. 14 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381168694
Tłumacz:
Marek Krośniak
Średnia ocen

7,3 7,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Wielki Projekt Stephen Hawking, Leonard Mlodinow
Ocena 7,3
Wielki Projekt Stephen Hawking, Le...
Okładka książki George i błękitny księżyc Lucy Hawking, Stephen Hawking
Ocena 8,2
George i błęki... Lucy Hawking, Steph...
Okładka książki Przewodnik po Wszechświecie Lucy Hawking, Stephen Hawking
Ocena 7,8
Przewodnik po ... Lucy Hawking, Steph...
Okładka książki George i niezniszczalny kod Lucy Hawking, Stephen Hawking
Ocena 8,0
George i niezn... Lucy Hawking, Steph...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,3 / 10
19 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1
1

Na półkach:

Ta książka to jakaś porażka ! Na okładce 4 osoby od Elona Muska,Richarda Brandona, Paula Allen i uwaga Petera Diamandis-a.
A książka opowiada w 90 procentach o Diamandise.
Nic ciekawego kupując książkę o przemyśle kosmicznym miał nadzieję że będzie i przemyśle kosmicznym a to dowiaduje się jak główny bohater ukradł płód świni z laboratorium ..

Ta książka to jakaś porażka ! Na okładce 4 osoby od Elona Muska,Richarda Brandona, Paula Allen i uwaga Petera Diamandis-a.
A książka opowiada w 90 procentach o Diamandise.
Nic ciekawego kupując książkę o przemyśle kosmicznym miał nadzieję że będzie i przemyśle kosmicznym a to dowiaduje się jak główny bohater ukradł płód świni z laboratorium ..

Pokaż mimo to

avatar
34
2

Na półkach:

Moim zdaniem cegła nie dla laika, bardzo bardzo szczegółowa, głównie o historii Petera Diamandisa w związku z XPrize, mnie czasem męczyła i przez to leżała czekając na natchnienie do jej czytania. Ale opisy lotów były na tyle szczegółowe, pisane jakby działo się to przed moimi oczami, że było to emocjonujące. Tylko że procentowo nie było tego dużo.
Ogólnie rzecz biorąc wg moich odczuć szczegółowość typu co kto powiedział/pomyślał w danej chwili, jak się czuł mnie nudziła. Po prostu to mnie nie interesowało a wolałabym czytać o faktach i konkretach. Rozumiem że część osób byłaby tym zachwycona, co kto lubi. Jest to opowieść o marzeniach bardzo 'wysokich' i determinacji, ale też o bardzo bardzo potężnych budżetach do realizacji tego. Przez co za dużych szans nie miały zespoły z reszty świata np z Rumunii.
Nie podobał mi się w tej książce charakterystyczny zachwyt nad Ameryką, jeżeli wiecie o co mi chodzi. Nie było tego dużo ale jednak z jednej strony kosmos należy do nas wszystkich a z drugiej no sory ale wiadomo że do najbogatszych, czyli Ameryki. Mam mieszane uczucia co do tej książki. Gdybym wiedziała czego mogę się w niej spodziewać, to nie wybrałabym jej.

Moim zdaniem cegła nie dla laika, bardzo bardzo szczegółowa, głównie o historii Petera Diamandisa w związku z XPrize, mnie czasem męczyła i przez to leżała czekając na natchnienie do jej czytania. Ale opisy lotów były na tyle szczegółowe, pisane jakby działo się to przed moimi oczami, że było to emocjonujące. Tylko że procentowo nie było tego dużo.
Ogólnie rzecz biorąc wg...

więcej Pokaż mimo to

avatar
448
279

Na półkach:

Książka trafiła w moje ręce w lipcu 2021 kiedy kolejne dwie firmy (Virgin Galactic Richarda Bransona i Blue Origin Jefa Bezosa) zdaje się, że na dobre zaczęły wysyłać turystów w bliski kosmos. A jeszcze wcześniej SpaceX Elona Muska woziła ludzi dalej, bo na Międzynarodową Stację Kosmiczną tyle, że byli to kosmonauci NASA.
Zastanawiając się skąd to nagłe ożywienie trzeba się cofnąć co najmniej dwie dekady wstecz kiedy grupa entujastów zaczęła organizować międzynarodowe przedsięwzięcia, które zwiększyły zainteresowanie podróżami w kosmos:
- studenckie stowarzyszenie astronautyczne,
- studia dla pasjonatów astronautyki,
- nagroda ($10mln) za pierwszy prywatny lot w kosmos.
Książka jest wspaniale napisana, bo znakomicie przekazuje emocje jakie towarzyszyły tym niełatwym przedsięwzięciom. Połknąłem tę obszerną książkę w dobę. Uważam, że można ją polecić wszelkiej maści marzycielom, bo pokazuje jak działać by osiągać pozornie nieosiągalne cele.

Książka trafiła w moje ręce w lipcu 2021 kiedy kolejne dwie firmy (Virgin Galactic Richarda Bransona i Blue Origin Jefa Bezosa) zdaje się, że na dobre zaczęły wysyłać turystów w bliski kosmos. A jeszcze wcześniej SpaceX Elona Muska woziła ludzi dalej, bo na Międzynarodową Stację Kosmiczną tyle, że byli to kosmonauci NASA.
Zastanawiając się skąd to nagłe ożywienie trzeba...

więcej Pokaż mimo tovideo - opinia

avatar
6131
3433

Na półkach:

Ludzkie marzenia o lataniu spełniły się w ubiegłym wieku i to właśnie ten moment stał się punktem zwrotnym sprawiającym, że loty w kosmos stawały się coraz bardziej realne. Mity o lataniu, opowieści o ludziach na księżycu stawały się coraz bardziej realne. A później nastąpił wielki wyścig mocarstw, których przywódcy marzyli o rozciągnięciu swojej władzy poza Ziemię i tym sposobem wiele miliardów ludzi z zapartym tchem obserwowało pierwsze loty, lądowanie człowieka na Księżycu. Dla wielu dzieciaków obserwowanie tych wydarzeń było jak olśnienie. Niektórym owa pasja pozostała na całe życie i robią wszystko, aby urzeczywistnić marzenia.
„Jak zrobić statek kosmiczny. O bandzie awanturników, zaciętym wyścigu oraz o narodzinach prywatnej astronauki” to opowieść o czterech najbardziej znanych realizatorach swoich dziecięcych fantazji. Dowiadujemy się jak wyglądała ich edukacja, stawianie pierwszych kroków, jednoczenie wokół siebie ludzi zafascynowanych pozaziemskimi podróżami. Julian Guthrie wprowadza nas świat dziecięcych eksperymentów, pokazuje, w jaki sposób bohaterzy jej opowieści poszerzali wiedzę oraz umiejętności, jak każda podejmowana aktywność przybliżała ich do celu. Niby mamy tu biografie, ale napisane w taki sposób, że śmiało mogą zastąpić powieść awanturniczą. Autorka pokazuje z jakim zacięciem pokazani pasjonaci gotowi są poświęcić każde pieniądze, aby eksperymentować, uczyć się nowych rzeczy, próbować działania kolejnych związków chemicznych, odkrywają, w jaki sposób zdobywać materiały do swoich eksperymentów, szukają nieszablonowych rozwiązań i swoim zapałem zarażają innych. Mamy tu opowieść o zdobywaniu śrubek, materiałów pozwalających konstruować, ale napisana w taki sposób, że nie jest to nudna relacja tylko opowieść mrożąca krew w żyłach, bo jak na prawdziwych konstruktorów przystało Peter Diamandis i jego koledzy gotowi są ryzykować zdrowie i życie w imię wypróbowania kolejnego nieskutecznego sposobu, aby w końcu dojść do tego właściwego. Droga do podróży w kosmos wcale nie była usłana różami. Bohaterzy musieli zmierzyć się z wieloma przeciwnościami. Jedną z nich był ograniczony budżet. Pomysłowość oraz otwartość na zrzeszanie się pomogły im na rozwiązanie wielu problemów. Z tej publikacji dostajemy trafną naukę: w grupie siła, bo wielkie rzeczy nigdy nie są tworzone przez samotnych geniuszy tylko takich otoczonych wieloma osobami mającymi podobne lub takie same zainteresowania.
Julian Guthrie wykonała świetną robotę i dzięki temu rodzice dzieci zafiksowanych na różnych tematach mogą spać spokojnie bez obawiania się o ich przyszłość, ale też uświadamia jak wiele niebezpieczeństw niesie z sobą taka pasja i dlaczego czasami dla własnego bezpieczeństwa warto wspomóc dziecko w rozwijaniu zainteresowań. Opowieść o bandzie, a później wielkiej organizacji Petera Diamandisa to historia, od której trudno się oderwać. Niby wiemy jak wszystko się skończy, ale jego życie jest tak ciekawe i inspirujące, że brniemy przez kolejne strony i przy okazji zdobywamy sporą dawkę wiedzy z chemii, fizyki i medycyny, bo jego biografia to nie tylko daty skończonych kierunków, ale przede wszystkim opowieść o wchodzeniu w kolejne obszary wtajemniczenia, zdobywania określonej wiedzy, udanych eksperymentów, pomysłów na tworzenie szerszej organizacji jednoczących osoby o takich samych zainteresowaniach. Całość zwieńczona sukcesem, przez co czytelnicy dostają cenną lekcję: warto działać i podążać ścieżką swoich naukowych fascynacji. Historia napisana w taki sposób, że trudno się od niej oderwać, chce się poznać każdy etap przybliżający bohaterów do spełnienia marzeń.
Książkę otwiera historia Petera Diamondisa, który w całej publikacji wydaje się tym najważniejszym. Z tej biografii wyłania się portret człowieka przebojowego, utalentowanego, upartego, doskonale zdającego sobie sprawę z tego, co musi zrobić, aby dotrzeć do celu, który obrał sobie w dzieciństwie.
Drugą postacią skutecznie przyciągającą uwagę i sympatię jest Mike Melvill, który nie skończył szkoły średniej a został pierwszym astronautą w prywatnym przemyśle kosmicznym, a wszystko dzięki jego nastawieniu na ciągłe uczenie się tego, co go interesowało. Jego opowieść uświadamia nas, że świadectwa nie są aż takie ważne. Rewelacyjny pilot-samouk licencję pilota zdobył dopiero w wieku 30 lat, a w kosmos poleciał po sześćdziesiątce, czyli w wieku, który kojarzy się z wygodnym fotelem, odpoczywaniem.
„Jak zrobić statek kosmiczny” to przeplatające się historie ludzi, których łączy SpaceShipOne, czyli pierwszy prywatny załogowy statek kosmiczny zbudowany przez. Korporację Scaled Composites. Budowę sfinansowano z prywatnych środków i była odpowiedzią na konkurs Ansari X PRIZE. Dążenie do realizowania marzeń poza państwowymi dotacjami stało się motorem napędowym do jednoczenia się ludzi marzących o lotach w kosmos. Julian Guthrie pozwala nam wejść do tego świata, poczuć jego klimat, uświadomić sobie z jak wielkim zaangażowaniem działają konstruktorzy oraz astronauci i inwestorzy.
Sięgając po tę książkę oczekiwałam zupełnie czegoś innego. Wszystko przez to, że spojrzałam na tytuł i pomyślałam sobie, że muszę ją przeczytać. Gdybym przeczytała opis pewnie bym ją sobie darowała. Na szczęście tego nie zrobiłam i kiedy już do mnie dotarła po prostu dałam się porwać historii.

Ludzkie marzenia o lataniu spełniły się w ubiegłym wieku i to właśnie ten moment stał się punktem zwrotnym sprawiającym, że loty w kosmos stawały się coraz bardziej realne. Mity o lataniu, opowieści o ludziach na księżycu stawały się coraz bardziej realne. A później nastąpił wielki wyścig mocarstw, których przywódcy marzyli o rozciągnięciu swojej władzy poza Ziemię i tym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1444
1444

Na półkach:

No to lecimy! I to nie byle gdzie, bo prosto do gwiazd.
Ależ mnie ta książka zaskoczyła. Nadal jestem w szoku i nie mogę się otrząsnąć po emocjach, jakich mi ów opowieść dostarczyła. Co za wspaniały styl, co za energia, pasja i mądre szaleństwo wyskakuje z kartek „JAK ZROBIĆ STATEK KOSMICZNY”. Nie chce mi się wierzyć, że czytałam o prawdziwych ludziach. Niesamowite!
Julian Guthrie wykonała ogromną pracę, przyłożyła się i w konsekwencji my, czytelnicy, dostajemy coś wyjątkowego. Perełkę, która sprawia, że serce zaczyna mocniej bić. Jestem pod wrażeniem stylu autorki, bo jest on świetny. Przecierałam oczy ze zdumienia, że ktoś mógł napisać książkę o budowaniu statku kosmicznego, skręcaniu śrubek i dopasowywaniu materiałów tak, ze wprost nie da się odłożyć tej książki na półkę. Pragnie się ją poznać do końca, bo czytając miałam wrażenia – co ja plotę – wręcz byłam tam, w tym statku, przeżywałam wzloty i upadki, trudności i radości razem z tą grupą cudownych „szaleńców”. Mało tego! Ja się prawdziwie wzruszałam i niejedna łezka spadła na zadrukowany papier, który ożywił także i moje marzenia. Przypomniałam sobie, jak od zawsze patrzyłam w gwiazdy, jakie miała pragnienia i nawet zrobiło mi się trochę szkoda, tak… poczułam smutek, że nie miałam na tyle odwagi, by także spróbować rzeczy wielkich… ale, ale.
Tutaj mamy do czynienia z różnymi bohaterami. Mam swoich ulubieńców i na początek wspomnę o postaci przewodniej, czyli Peterze Diamondisie. Nigdy, ale to nigdy nie spotkałam takiego człowieka, myślę, że oni rodzą się bardzo, ale to bardzo rzadko. Jaki on jest? Odważny – oczywiście. Utalentowany – piekielnie. Uparty – obsesyjnie. Wytrwały – heroicznie. Skoncentrowany – wybitnie. To postać nietuzinkowa, która stałą się moją inspiracją, wręcz autorytetem w dziedzinie „spełniania marzeń”. Od dziecka wiedział, czego chce – jakże ja mu tego zazdroszczę. Nie dał się pokonać światu, nie dał sobie wmówić, że nie warto, że to nie ma sensu. Skończył równolegle dwa kierunki na najlepszych uczelniach w Stanach. Wykonał morderczą pracę i zwyciężył. A mógł powiedzieć: dość! To facet po medycynie na Harvardzie, a nie leczy, tylko buduje statki kosmiczne. To wizjoner, czarodziej, człowiek legenda.
Kolejnym mym ulubieńcem jest Mike Melvill, pilot, genialny samouk, który nie skończył szkoły średniej a został pierwszym astronautom w prywatnym przemyśle kosmicznym. Dopiero w wieku 30 lat zdobył licencję pilota – i jest skromny. W kosmos poleciał po sześćdziesiątce – ładnie… co nie? Uwielbiam go!
Kto następny? Erik Lindbergh… tak, tak, to wnuk słynnego Charlesa Lindbergha, ale nie pozwolił, by określiła go wyłącznie sława dziadka. Sam zbudował swoją historię. W młodym wieku zachorował na reumatoidalne zapalenie stawów, był młodym starcem i myślał, że to koniec… ale to nie był koniec. Przeszczepiono mu kolana, po czym dokonał tego samego, co jego dziadek, tylko że w krótszym czasie. Czyż to nie dowód, że w życiu wszystko jest możliwe? A przynajmniej, że słowo „niemożliwe” należy używać z wielką ostrożnością?
I na koniec jeszcze jeden „mój bohater” Brian Binnie, a właściwie on i jego żona. To piękne świadectwo miłości, wytrwałość i siły – takiej, które pozawala podnieść się po upadku. Brian jest doskonałym pilotem, który lądował awaryjnie i myślał, że to już koniec… ale, jak już się przekonaliśmy, w przypadku TYCH ludzi nie ma końca, a przynajmniej „koniec” nie ma z nimi łatwo. On również wzbił się w kosmos, dokonał tego w iście mistrzowskim stylu, a jego żona zaprzęgła cały świat do modlitwy za szczęśliwy lot i… lądowanie. Udało się!
Lecz to tylko garstka „szaleńców”, awanturników, nie sposób ich tutaj wszystkich wymienić. Jednak jeśli sięgniecie po tę książkę gwarantuję, że nie pożałujecie i znajdziecie w niej natchnienie, wzruszenie, pasję, ogromną determinację i wielkie poświęcenie. WARTO.
Jedyną, malutką sprawą, która wybiła mnie z rytmu zachwytu jest zdanie, które mówi o rzekomym „antyrosyjskim” nastawieniu Ameryki. No moja droga, Ty chyba nie wiesz, co to Rosja, bo jeśli byś wiedziała, to byś takich głupot nie pisała. KGB to nie Troskliwe Misie. Lecz to tylko jedno zdanie, a właściwe słowo i nie gasi mego ZACHWYTU nad tym, co tu przeczytałam. Jestem pod ogromnym. OGROMNYM wrażeniem. Wyrazy uznania dla tych, którzy mają odwagę i siłę spełniać marzenia i walczyć z bezwzględnym losem.

* Chcecie polecieć w kosmos? No to wsiadać na statek zwany książką i lecimy!

BRAVO!
CZYTAJCIE!
Coś pięknego! Emocje nadal we mnie siedzą.

8/10


Wydawnictwo Zysk i S-ka

No to lecimy! I to nie byle gdzie, bo prosto do gwiazd.
Ależ mnie ta książka zaskoczyła. Nadal jestem w szoku i nie mogę się otrząsnąć po emocjach, jakich mi ów opowieść dostarczyła. Co za wspaniały styl, co za energia, pasja i mądre szaleństwo wyskakuje z kartek „JAK ZROBIĆ STATEK KOSMICZNY”. Nie chce mi się wierzyć, że czytałam o prawdziwych ludziach. Niesamowite!
Julian...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    62
  • Przeczytane
    20
  • Posiadam
    9
  • Kosmosy
    1
  • Nauka
    1
  • Chcę kupić
    1
  • Astrofizyka/astronomia
    1
  • Takie fajne
    1
  • Chcę w prezencie
    1
  • Do kupienia
    1

Cytaty

Więcej
Julian Guthrie Jak zrobić statek kosmiczny. O bandzie awanturników, zaciętym wyścigu oraz o narodzinach prywatnej astronautyki Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także