Zgasić słońce. Szpony smoka
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Seria:
- Imaginatio [SQN]
- Wydawnictwo:
- Sine Qua Non
- Data wydania:
- 2020-01-29
- Data 1. wyd. pol.:
- 2020-01-29
- Liczba stron:
- 439
- Czas czytania
- 7 godz. 19 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788381295901
- Tagi:
- fantastyka Tokio historia alternatywna
Piłsudski vs Amaterasu
Technologia kontra podniebne bestie
Japonia przeciw reszcie świata
Rok 1905. Świat stoi w obliczu największego konfliktu w dziejach. Uwolnione po tysiącu lat przedwieczne istoty nie zatrzymają się, dopóki nie podbiją całego świata dla boskiego tennō. Przywódcy najpotężniejszych mocarstw zawierają sojusz i wysyłają gigantyczną podniebną armadę nad Tokio, by zetrzeć tę metropolię z powierzchni ziemi.
Józef Piłsudski, wypatrujący okazji do odzyskania przez Polskę suwerenności, już obstawił zwycięzcę. Teraz musi udowodnić Japonii, że odrodzona Rzeczpospolita będzie wartościowym sprzymierzeńcem Imperium Wschodzącego Słońca.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Nie rzucim ziemi
Lubię historie alternatywne. Jest to efekt niesamowicie skomplikowanego procesu myślowego, który daje nam kompletnie nową i odmienną rzeczywistość. Jednak stworzyć przekonujący świat jest niezwykle trudno. Należy pamiętać o wielu czynnikach, nie tylko tak popularnych, jak historia czy biografie. Pisarze często nie zastanawiają się, jak zmiana małego wydarzenia wpływa na prawodawstwo, społeczeństwo, kulturę czy religię. A przecież tworząc kompletnie alternatywną rzeczywistość, można nawet sformułować nowe podstawy fizyki lub biologii. Wymaga to co prawda ogromnego zaangażowania i niezwykłej dyscypliny przy pisaniu, ale efekt może być więcej niż rewelacyjny.
Częściej autorzy decydują się na z pozoru łatwiejszy wariant. Łączą dwa niepasujące do siebie elementy i sprawdzają, co z tego wyjdzie. Dlaczego „z pozoru”? Bo końcowy efekt wcale nie musi być przekonywający dla czytelnika, więc trzeba się solidnie natrudzić, aby coś wymyślić. Jesteśmy wyczuleni na sztuczność i brak „tego czegoś”. Przez to nie tylko autor się męczy podczas pisania książki, ale i czytelnik w czasie lektury. Tym bardziej się cieszę, że Robert J. Szmidt napisał dzieło, które nie tylko wciąga od pierwszej strony, ale i jest oryginalne.
„Zgasić słońce. Szpony smoka” to tak naprawdę prequel opowiadania zamieszczonego w „Innych światach” (antologii inspirowanej malarstwem Jakuba Różalskiego) – rzecz jasna tego samego autora. Głównym bohaterem powieści jest Andrzej Horodyński, niby Polak, ale przecież urodzony pod butem rosyjskiego zaborcy. Jest rok 1905, a wcielony do armii Horodyński bierze udział w rozpaczliwym ataku zjednoczonych wojsk na potężnego wroga – Japonię. Kraj Kwitnącej Wiśni podbija coraz większe połacie Azji i Europy, przez co stał się zagrożeniem na skalę światową. Atak na Tokio jest trudny i niebezpieczny, gdyż Azjaci mają coś, co może z łatwością zniszczyć setki powietrznych statków. Smoki. Tak więc trzymajcie się mocno, bo pierwsze sto stron to jedna wielka niesamowita scena batalistyczna.
Potem jest trochę spokojniej, ale nie mam zamiaru spoilerować. Sami zobaczycie, że warto skorzystać z zaproszenia autora do wykreowanego przez niego świata. Tak więc z jednej strony początek XX wieku, a z drugiej ogromne podniebne maszyny. Nie tylko fani steampunka będą zadowoleni, ale i miłośnicy kultury dalekiego wschodu. Ja sam akurat się do tych drugim nie zaliczam, ale doceniam połączenie, które ani na moment nie wywołuje śmieszności. A jeszcze jak do tego dodamy smoki, to już w ogóle wychodzi mieszanka, jakiej w polskiej literaturze dawno nie było. I niech ktoś mi powie, że fantastyka jest dla dzieci.
Warto również poświęcić kilka zdań głównemu bohaterowi – Andrzejowi Horodyńskiemu. Jest to po prostu chłopak rzucony wbrew sobie w wir wielkiej wojny. Podatny na wpływy, wewnętrznie rozdarty i zaangażowany. Przy okazji wzbudza zaufanie i sympatię czytelnika. Autor sprawia, że losy młodego Polaka nie są nam obojętne, przez co zakończenie tym bardziej zachwyca. Bo musicie wiedzieć, że końcówka nie tylko świetnie koresponduje z całą powieścią, ale i przyprawia o szybsze bicie serca.
Nie wiem, czy „Zgasić słońce. Szpony smoka” to początek jakiejś serii. Nie znalazłem informacji na ten temat, ale w sumie drugi tom przywitałbym z zadowoleniem. Ze zdziwieniem przyznaję, że odnalazłem się w tej konwencji (gdyż, jak wspomniałem, nie jestem wielkim fanem japońskich motywów),a wręcz ją polubiłem i chcę więcej. Tak więc, panie Szmidt, nic nie sugeruję, ale…
Michał Wnuk
Oceny
Książka na półkach
- 416
- 308
- 123
- 19
- 16
- 13
- 12
- 11
- 10
- 9
Cytaty
Zerwał się na nogi i podbiegł do najbliższej okiennicy. Deski, z których ją zbito, były bardzo nierówne, szybko więc znalazł szczelinę i wyjrzał na plac. Zobaczył tył samochodu, a tuż obok… Uśmiechnięty od ucha do ucha Araki kucał przed dwojgiem dzieci. Dziewczynka mogła mieć cztery latka, góra pięć. Ubrano ją w różowe kimono, czyli rodzaj tutejszego stroju, noszonego zarówno p...
Rozwiń
OPINIE i DYSKUSJE
Wpisuje się w dość popularny w polskiej fantastyce trend wariacji na temat poczatkow XX wieku i możliwości odzyskania przez Polskę niepodległości, lub, po prostu, z Polakami. Tym razem jednak akcja jest rzucona na Daleki Wschód, co było dość odświeżające.
Wpisuje się w dość popularny w polskiej fantastyce trend wariacji na temat poczatkow XX wieku i możliwości odzyskania przez Polskę niepodległości, lub, po prostu, z Polakami. Tym razem jednak akcja jest rzucona na Daleki Wschód, co było dość odświeżające.
Pokaż mimo toPołączenie fantastyki i historii alternatywnej, które w opisie brzmiało na tyle ciekawie, że postanowiłam po "Zgasić słońce" sięgnąć. Opis sugerował, że to książka o tym, jak w 1905 roku w konflikcie Japonia (ze wsparciem smoków) vs. reszta świata ma mieć odradzającą się Polskę kierowaną przez Piłsudskiego jako swojego sprzymierzeńca. A tymczasem Piłsudski i sprawa polska pojawiają się dopiero w połowie lektury... "Szpony smoka" podzielone są na trzy części i ta pierwsza, której się w ogóle nie spodziewałam, spodobała mi się zdecydowanie najbardziej. Lektura zaczyna się bowiem od naprawdę wciągającego opisu podniebnej bitwy sprzymierzonej armii ze smokami - dużo się dzieje, ciekawie się dzieje, no te pierwsze rozdziały czytało się świetnie. Całość wydarzeń czytelnik poznaje z perspektywy Andrzeja Horodyńskiego, jednego z niższych rangą członków załogi rosyjskiego pancernika, któremu udaje się przeżyć bitwę. W drugiej części książki trafia on do obozu jenieckiego, a w trzeciej - współpracuje z Piłsudskim, próbującym dogadać się z Japończykami. Te wątki już mi niezbyt podeszły, choć sam pomysł na historię alternatywną (wspartą fantastyką) okazał się całkiem ciekawy. Nie trafiają do mnie jednak bohaterowie, ani Horodyński ani Piłsudski w tej opowieści nie wzbudzają mojej sympatii. To, czego spodziewałam się po treści, ledwo się rozwija w drugiej połowie książki, która urywa się w taki sposób, że można się spodziewać kontynuacji. Nie wiem jednak, czy zdecyduję się po nią sięgnąć - poza opisem bitwy lektura mnie nieszczególnie wciągnęła. Ot, ciekawostka na rynku polskiej fantastyki, ale nie wróżę tu większej szansy na sukces ;)
Połączenie fantastyki i historii alternatywnej, które w opisie brzmiało na tyle ciekawie, że postanowiłam po "Zgasić słońce" sięgnąć. Opis sugerował, że to książka o tym, jak w 1905 roku w konflikcie Japonia (ze wsparciem smoków) vs. reszta świata ma mieć odradzającą się Polskę kierowaną przez Piłsudskiego jako swojego sprzymierzeńca. A tymczasem Piłsudski i sprawa polska...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMam już za sobą spory zestaw książek Szmidta. Jak do tej pory większego zawodu nie było, raczej zadowolenie. Tytuł zaintrygował, opis zachęcał do przeczytania. Jak wyszło, raczej średnio, nie było źle, ale mnie nie przekonała. Potencjał wielki, ale nie do końca wykorzystany.
Plusy:
- oryginalna wizja historii alternatywnej, gdzie magia ściera się techniką;
- ciekawy pomysł na fabułę, dominacja Japonii na świecie w początkach XX wieku;
- podniebne okręty w starciu z żądnymi krwi smokami;
- pokazanie, że każda wojna jest okrutna i bezwzględna;
- polityka oparta na kłamstwach i obietnicach nie zmienia się nigdy;
- porywający opis powietrznej bitwy rozpoczynający książkę;
- pojawienie się wielkiej postaci politycznej, symbolu Polski walczącej;
- Japończycy, jako ludzie honoru, ale zarazem fanatyczni wojownicy;
- dylemat czy istnieje takie coś jak „mniejsze zło”.
Minusy:
- po opisie bitwy akcja padła, zaczęło być nudnie i smętnie;
- dylematy moralne bohatera w drugiej części wymęczyły okrutnie;
- zakończenie, nagle pstryk i koniec historii.
Ogółem książka dobra.
Mam już za sobą spory zestaw książek Szmidta. Jak do tej pory większego zawodu nie było, raczej zadowolenie. Tytuł zaintrygował, opis zachęcał do przeczytania. Jak wyszło, raczej średnio, nie było źle, ale mnie nie przekonała. Potencjał wielki, ale nie do końca wykorzystany.
więcej Pokaż mimo toPlusy:
- oryginalna wizja historii alternatywnej, gdzie magia ściera się techniką;
- ciekawy pomysł...
Strasznie dziwaczna, koło sf to niestety nie stało a z tego powodu za to się wzięłam. Sam pomysł był interesujący ale wykonanie już jakieś takie se. Pierwsza część opis bitwy wlokła się niemiłosiernie a potem już ciekawsza część strasznie szybko się skończyła. Sam koniec mnie mega zaskoczył, nie wiem czy planowana jest druga część ale końcówka jest naprawdę inna niż to się zazwyczaj zdarza w tego typu książkach, z braku laku jest ok, ale gdybym wiedziała to co wiem nie sięgnęła bym po nią.
Strasznie dziwaczna, koło sf to niestety nie stało a z tego powodu za to się wzięłam. Sam pomysł był interesujący ale wykonanie już jakieś takie se. Pierwsza część opis bitwy wlokła się niemiłosiernie a potem już ciekawsza część strasznie szybko się skończyła. Sam koniec mnie mega zaskoczył, nie wiem czy planowana jest druga część ale końcówka jest naprawdę inna niż to się...
więcej Pokaż mimo toKsiążka raczej z gatunku tych słabszych.
Fabuła bez wyrazu, bohaterowie nudni i niestety często denerwujący czytelnika, jedynie poziom językowy i ogólny koncept to dwie rzeczy, jakie jeszcze ratują tę książkę.
Raczej odradzam, na rynku książek znajdą się bardziej zajmujące i wartościowe pozycje.
Książka raczej z gatunku tych słabszych.
Pokaż mimo toFabuła bez wyrazu, bohaterowie nudni i niestety często denerwujący czytelnika, jedynie poziom językowy i ogólny koncept to dwie rzeczy, jakie jeszcze ratują tę książkę.
Raczej odradzam, na rynku książek znajdą się bardziej zajmujące i wartościowe pozycje.
Zanim sama zabrałam się za czytanie, słyszałam opinie, że książka napisana jest rozwlekle i przez to przegadana.
Gdzieś tak mniej więcej w połowie lektury przypomniałam to sobie i zadziwiłam się po raz n-ty, jak różne są odczucia poszczególnych czytelników.
To prawda, że Szmidt opisuje krok po kroku, niemal minuta po minucie, myśl po myśli, rozterka po rozterce, losy i działania młodego kadeta Andrzeja, jednak mnie to przeleciało, nawet nie wiem, kiedy. Mistrzowski warsztat, plastyka opisów i żywy bohater wystarczyły, bym nie poczuła się znużona.
Do tego oczywiście dochodzi sam pomysł na fabułę i miks - historii alternatywnej, magicznej mitologii i wynoszącej ludzkość pod niebo technologii.
Autor wrzucił mnie-czytelnika wraz z Andrzejem nie tylko w niezwykłą przygodę, ale i w orientalny świat, w którym przychodzi się nam się zmierzyć z przeciwnościami losu i związanymi z nimi moralnymi i duchowymi rozterkami (nam - bo mocno wczułam się w ten świat i atmosferę, z całego serca kibicując młodzieńcowi). Nadzieja przeplata się z grozą i widmem śmierci, a każdy krok, każde słowo, każdy czyn mają swe konsekwencje. Często nie do przewidzenia - jak samo zakończenie opowieści.
Już dawno nikt mnie tak nie zaskoczył.
Zaciekawieni? ;)
Zanim sama zabrałam się za czytanie, słyszałam opinie, że książka napisana jest rozwlekle i przez to przegadana.
więcej Pokaż mimo toGdzieś tak mniej więcej w połowie lektury przypomniałam to sobie i zadziwiłam się po raz n-ty, jak różne są odczucia poszczególnych czytelników.
To prawda, że Szmidt opisuje krok po kroku, niemal minuta po minucie, myśl po myśli, rozterka po rozterce, losy i...
Pomysł ciekawy, trochę mnie nużyła miejscami i liczyłem, że trochę inaczej się fabuła rozwinie.
Pomysł ciekawy, trochę mnie nużyła miejscami i liczyłem, że trochę inaczej się fabuła rozwinie.
Pokaż mimo toSłabe oceny i tak naciągałem za to że lubię autora. Za bardzo chaotyczna i ogólnie bzdurna książka.
Słabe oceny i tak naciągałem za to że lubię autora. Za bardzo chaotyczna i ogólnie bzdurna książka.
Pokaż mimo toNigdy nie przepadałam za alternatywnymi wizjami rzeczywistości, gdzie historia miesza się z fantastyką. Odnosiłam wrażenie, że autor sam nie wie o czym chce pisać. Jednym słowem – meh! Tak było dopóki nie trafiłam na „Zgasić słońce” Roberta J. Szmidta. Przyznam szczerze - skusiła mnie przepiękna okładka. Opis zaś wprowadził mnie w stan lekkiej konsternacji. Postanowiłam jednak zaryzykować. Totalnie się opłaciło.
***
Rok 1905. Japonia toczy wojnę z całą resztą świata. I wygrywa. A to za sprawą smoków. By pokonać Japonię, która za punkt honoru postawiła sobie podbicie całego świata, najpotężniejsze mocarstwa postanawiają zawrzeć sojusz. Jego efektem jest wysłanie podniebnej armady, która ma tylko jedno zadanie – zrównać Tokio z ziemią. Z wojennej pożogi postanawia skorzystać Piłsudski – pragnie zawrzeć sojusz z Japonią przeciwko zaborcom. By Polska odzyskała niepodległość nie cofnie się przed niczym.
***
Opis powietrznej armady zmierzającej nad Tokio oraz toczącej się bitwy to absolutny sztos. Dla mnie książka mogłaby zamknąć się wyłącznie na jej opisie – niesamowicie zniewalającym i plastycznym. Momentami wręcz epickim. Wyobraźcie sobie armadę składającą się z setek okrętów powietrznych przemierzających nocne niebo, by spełnić swoje przeznaczenie i ocalić świat. W powietrzu unosi się groza, determinacja i oczekiwanie. I gdy wydaje się, że armada osiągnęła swój cel, pojawiają się one. Smoki. Rozpoczyna się jedna z ciekawszych książkowych bitew, z jakimi miałam do czynienia. Oto nauka, stal i technologia zmierzą się z mitycznymi stworzeniami prosto z legend. Jednym słowem - wow!
***
Szmidt w wielką historię wplata los pojedynczego człowieka. Na wydarzenia patrzymy bowiem z perspektywy Horodyńskiego – jednego z członków załogi powietrznego okrętu. To również dzięki niemu poznamy brutalną rzeczywistość obozów jenieckich oraz egzotykę Imperium Wschodzącego słońca.
***
Szmidt tworzy przekonującą wizję alternatywnego świata. Wyborne połączenie fantasy z technologią. Cóż mogę rzec poza tym, że polecam.
Nigdy nie przepadałam za alternatywnymi wizjami rzeczywistości, gdzie historia miesza się z fantastyką. Odnosiłam wrażenie, że autor sam nie wie o czym chce pisać. Jednym słowem – meh! Tak było dopóki nie trafiłam na „Zgasić słońce” Roberta J. Szmidta. Przyznam szczerze - skusiła mnie przepiękna okładka. Opis zaś wprowadził mnie w stan lekkiej konsternacji. Postanowiłam...
więcej Pokaż mimo toPo bardzo dobrym opowiadaniu opublikowanym w antologii "Inne światy" przyszedł czas na mierną kontynuację.
Nie wiem co jest problemem u Szmidta, jak autor dobrych opowiadań może rozwijać je w takie coś co chyba nawet nie przeszło przez ręce edytora, o beta readerach nie wspomnę?
Świat wykreowany: fajny, nie jakiś wybitnie oryginalny, ale na tyle świeży żeby zaciekawić. Co z tego skoro poznajemy go przez idiotycznie rozplanowane retrospekcje, a w jednym miejscu: przez transkrypcję sztuki teatralnej. Jest sobie akcja która sobie wesoło biegnie, a tu nagle bum: główny bohater się wyłącza z rzeczywistości i zaczyna rozmyślać o jakiejśtam pierdole z przeszłości. Nie dało się tego połączyć w jeden rozdział? Umieścić wcześniej, albo w prologu? Nie, zamiast tego nasz bohater po prostu od czasu do czasu ma akapit albo trzy reminiscencji, z czapy i bez planu.
Trzecioosobowy narrator jest dziwnym wyborem, bo książka jest z jednej perspektywy, a całość podpada pod młodzieżową przygodówkę, więc narracja pierwszoosobowa pasowałaby bardziej. Ale nie wiem czy to uratowałoby całość. Jest to po prostu bardzo dobrze napisany pierwszy rozdział czegoś co zapowiada się na świetną steampunkową literaturę akcji, po czym przepoczwarza się w jakiś ciężkawy dramat obozowy z elementami kiepskiej literatury szpiegowskiej. Co jest jeszcze dziwniejsze, bo w opowiadaniu w "Innych światach" Szmidt wprowadził elementy thrillera szpiegowskiego świetnie, po prostu czuło się klimat, więc to nie jest kwestia tego że nie potrafił tego zrobić. Po prostu ktoś nie zadał mu na odpowiednio wczesnym etapie ważnego pytania: chłopie, a o czym właściwie piszesz? To jest akcja na froncie, literatura obozowa czy thriller szpiegowski? Bo jak na razie to jest pomieszanie z poplątaniem i początek składa obietnice których środek nie rozwija a końcówka nie dotrzymuje.
Odradzam, niestety. Polecam zamiast tego opowiadanie w "Innych światach".
Po bardzo dobrym opowiadaniu opublikowanym w antologii "Inne światy" przyszedł czas na mierną kontynuację.
więcej Pokaż mimo toNie wiem co jest problemem u Szmidta, jak autor dobrych opowiadań może rozwijać je w takie coś co chyba nawet nie przeszło przez ręce edytora, o beta readerach nie wspomnę?
Świat wykreowany: fajny, nie jakiś wybitnie oryginalny, ale na tyle świeży żeby zaciekawić. Co z...