Peter przeszedł długą drogę, nim odnalazł swoje prawdziwe powołanie.
Studiował sztukę i projektowanie, ale opuścił collage, by pracować w leśnictwie. Po wypadku, w którym poważnie uszkodził kręgi szyjne, postanowił zostać ogrodnikiem. Następnie zaczął pracować jako rzeźbiarz w przemyśle zabawkarskim.
W czasie gdy pracował dla studia projektowego w Edynburgu, pojawiła się możliwość zmiany profesji – z rzeźbienia na pisanie. Peter odważył się skorzystać z tej szansy i stał się czołowym pisarzem w firmie Target Games UK, gdzie pracował nad pomysłami, nowelami i opowiadaniami do gier planszowych, takich jak „Warzone” i „Chronopia”.
Gdy w 2017 roku ukazał się jego „Mag bitewny”, z miejsca zakasował amerykańskie i brytyjskie rankingi książek fantasy. Powieść od razu przetłumaczono na 7 języków.
Peter, gdy nie pisze, z zamiłowaniem zajmuje się łucznictwem i astronomią. Stara się też być zawsze o krok przed swoimi dwoma synami, zarówno podczas gry w szachy jak i w uwielbianych przez nich grach strategicznych.
Mieszka z rodziną w małym miasteczku w Szkocji.http://www.peterflannery.co.uk/#
Decimus Fate to potężny mag, który nie używa już magii. Opiekun to łowca demonów, który już nie poluje na demony. Co więcej, obydwoje niespecjalnie za sobą przepadają. Jednak kiedy zwracają się do nich mnisi z klasztoru Tan Jit Su, muszą zacząć ze sobą współpracować, bo tylko w ten sposób mogą zaradzić coś na zarazę, która zaczyna zbierać żniwo wśród duchownych.
I jeden i drugi ma za sobą dość mroczną przeszłość, z którą chcą się rozliczyć – ale okazuje się, że to wcale nie jest tak proste jak mogłoby się wydawać.
Forma książki jest naprawdę bardzo przyjemna – klimat jest trochę detektywistyczny, trochę przygodowy i na dokładkę trochę tajemniczy, a przy tym wszystkim nie brakuje zabawnych momentów. Oprócz głównych bohaterów, Flannery serwuje nam też sporo postaci drugoplanowych, które są równie ciekawe.
Czy jest to fantastyka idealna? Pewnie nie. Nie zmienia to faktu, że naprawdę świetnie się przy niej bawiłam. To dość krótka historia, ale to sprawia, że jest miłym kontrastem dla opasłych tomiszczy, po które uwielbiam sięgać w przypadku książek z gatunku fantasy.
No i na sam koniec, nie mogę nie dorzucić paru słów na temat samego wydania, bo Fabryka Słów jak zwykle trzyma poziom i książka prezentuje się fantastycznie. Jak już wspomniałam, najpierw zachwycił mnie sam projekt graficzny okładki, a później jeszcze doszła do tego mapka i ilustracje znajdujące się w środku.❤️
Jeśli więc macie ochotę sięgnąć po jakieś lekkie, ale jednocześnie dobre fantasy – to zdecydowanie mogę polecić tę pozycję (no i już w listopadzie ma wyjść drugi tom, więc myślę, że to dobry moment na zapoznanie się z pierwszym).
Decimus Fate nie porywa, ale czy to coś złego?
Znając świat Maga Bitewnego (poprzedniej książki Petera A. Flannery'ego) dość gładko udało mi się wejść w świat przedstawiony nowej powieści. Znajome motywy były miłym przewodnikiem, bez którego prawdopodobnie gubiłabym się o wiele częściej, niż się to działo ostatecznie. Jako czytelniczka zostałam wrzucona w świat, w którym coś już się wydarzyło, coś się dzieje i coś będzie się dziać, natomiast wiedzę o tym "czymś" trzymają jedynie bohaterowie i autor. Dla niektórych z pewnością będzie to ciekawy zabieg, dla mnie zabrakło nieco więcej ekspozycji i informacji, bym przejęła się naprawdę losem bohaterów, zakonu mnichów, czy mieszkańców Guile.
O Decimusie i Opiekunie wiemy niewiele (jak o miłości ;) ) i przez całość trwania książki dowiadujemy się tak naprawdę niezbędnego minimum. Nie porywają osobno, razem również nie. Gdzie więc leżą te gwiazdki z oceny?
Historia jest prosta i schematyczna, ale nie banalna i nie nudna. Świat, o którym niewiele wiemy, obiecuje nam tajemnice, które rozwiną się w czasie. Narracja jest przyjazna i obszerna, na tyle, na ile pozwalała konwencja utrzymania czytelników w niewiedzy. Jest to ciekawa, relaksująca powieść detektywistyczna w świecie fantasy. Dodatkowo również bohaterowie mają swoje sekrety, o których mimo wszystko pragniemy się dowiedzieć. Przygoda w towarzystwie Decimusa i Opiekuna nie męczy, a w kilku momentach naprawdę wciąga, uchylając rąbka tajemnicy dotyczącej świata bądź przeszłości bohaterów.
Z przyjemnością sięgam po drugi tom, licząc na nieco więcej akcji i na pewno więcej odpowiedzi.