Wyobraźcie sobie miejsce, gdzie macie niewyobrażalny wpływ na swój wygląd, wiek, płeć, a nawet brzmienie głosu, gdzie przynajmniej część ludzkich kompleksów można zredukować za pomocą kilku kliknięć. Wystarczy, że stworzycie własnego avatara (wirtualne, bardziej lub mniej wierne odbicie) i poślecie do wirtualnej szkoły lub pracy, by nie musieć wcale wychodzić z domu. Możecie w ten sposób podróżować do prawdziwych i fikcyjnych krain, robić zakupy, imprezować, uprawiać "miłość", a nawet zawrzeć z innym użytkownikiem legalny związek małżeński. Dzięki skanującym siatkówkę oka okularom oraz dotykowym rękawicom ciężko Wam będzie odróżnić to wszystko od rzeczywistości. To nie jest prawdziwe życie – powiedzą jedni i będą mieli rację. Ale co, jeśli nadejdą dystopijne czasy i na nic lepszego w realu nie będziecie mogli liczyć? Czy oprzecie się pokusie imitacji dawnej normalności?

Śmierć Jamesa Halliday'a, twórcy tego utopijnego świata, zapoczątkowuje grę o bardzo wysoką stawkę. Użytkownik, który odnajdzie ukryte przez niego Wielkanocne Jajo (tzw. skrywaną w grze niespodziankę) stanie się jego prawowitym spadkobiercą i jednym z najbogatszych ludzi na ziemi.

Kluczem do zwycięstwa okazuje się być znajomość lat 80’ XX wieku, więc sama książka, mimo swojej futurystyczności, przesiąknięta jest kulturowymi odniesieniami do gier, muzyki i kina, na których wychowało się moje pokolenie. Nie istotne, jeśli liczycie sobie mniej wiosen i nie wszystkie odniesienia będą dla Was jednakowo czytelne; wyśmienita narracja, potężna korporacja w roli antagonisty, pełna przygód misja oraz prawdziwi nastoletni bohaterowie (nie straszne im lekkie wulgaryzmy i onanizm przed komputerem:) dostarczą Wam niezwykłych przeżyć. To nie tylko rozrywka, ale także hołd złożony "starym, dobrym czasom" oraz realna, niepokojąca wizja tych przyszłych. Nie dziwi mnie zatem fakt, że sam Steven Spielberg pokusił się o jej ekranizację; idealnie wpisuje się ona w jego filmografię.

Sięgnąłem po tę powieść po raz drugi; tym razem po angielsku na czytniku e-booków, gdyż chciałem „ochrzcić” go czymś lekkim, a zarazem nietuzinkowym. Zastanawiałem się nad ostateczną oceną; czy to aby czasem nie za wysoka nota jak na literaturę czysto rozrywkową. W swoim gatunku jest ona jednak zbyt doskonała, by tego nie docenić. Jeśli macie koło siebie jakiegoś nerda, nie ważne w jakim wieku, który przesiaduje całymi dniami przed ekranem monitora, zamiast podzielać Waszą pasję czytania… nie wahajcie się mu jej podsunąć; jest szansa, że zmieni zdanie o słowie pisanym. Wam również polecam zalogować się jako Player One, by doświadczyć wirtualnej rzeczywistości przeniesionej na język literacki i przekonać się o jej uzależniającej sile.

Wyobraźcie sobie miejsce, gdzie macie niewyobrażalny wpływ na swój wygląd, wiek, płeć, a nawet brzmienie głosu, gdzie przynajmniej część ludzkich kompleksów można zredukować za pomocą kilku kliknięć. Wystarczy, że stworzycie własnego avatara (wirtualne, bardziej lub mniej wierne odbicie) i poślecie do wirtualnej szkoły lub pracy, by nie musieć wcale wychodzić z domu....