rozwiń zwiń
kason83

Profil użytkownika: kason83

Śląsk Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 5 lata temu
205
Przeczytanych
książek
679
Książek
w biblioteczce
41
Opinii
3 621
Polubień
opinii
Śląsk Mężczyzna
Dodane| Nie dodano
UWAGA: przyjmuję zaproszenia i zapraszam do znajomych osoby: (1) mające do napisania "coś więcej" na temat przeczytanych przez siebie książek, (2) które czytają moje opinie i po których opinie sam z chęcią sięgać będę. Jeśli podobają Ci się moje teksty, doceń któryś plusem, bym wiedział, że zapraszasz mnie ze względu na nie. Nie zapraszaj, jeśli na tym skończyłaby się Twoja aktywność na moim profilu; jeśli miałbym być tylko liczbą w zbiorze znajomych lub "dojarką" plusów. ------------------------------------------------------------------------------------------- "The true alchemists do not change lead into gold; they change the world into words" (Prawdziwi alchemicy nie przemieniają ołowiu w złoto; przemieniają świat w słowa) - William H. Gass ------------------------------------------------------------------------------------------- Pierwsza samodzielnie przeczytana lektura: "Wasylisa Pięknolica" Bajka Filmowa (Wszechzwiązkowe Biuro Propagandy Sztuki Filmowej - 1988), ostatnia... ciągle przede mną. W swoich minirecenzjach staram się przede wszystkim naświetlać mocne i słabe strony przeczytanych książek.

Opinie


Na półkach: , , ,

Wiarygodny portret psów i zabawny ludzi widziane z perspektywy najbardziej oddanego czworonoga.

Nie tylko koty mają więcej żywotów; zdaniem autora również ich odwieczni wrogowie posiadają przynajmniej kilka wcieleń. O ile koty wykorzystują każde z nich na swój własny użytek, psy zdają się odradzać w jednym konkretnym celu… by zasłużyć na miano naszych najlepszych przyjaciół.

Ellie, to jedno z kolejnych wcieleń, które z poprzednich żyć przypomina sobie wyłącznie lęk przed wodą oraz imię pierwszego Pana. Tym razem odrodziła się jako pies ratowniczy, by ocalić ludzi przed zagubieniem, porwaniem, a nawet samotnością.
Była ona jedną z bohaterek wcześniejszej powieści autora zatytuowanej „Był sobie pies”, gdzie na 97 stronach spisano jej losy. Stanowi to prawie połowę grubości obecnie recenzowanej tu książki, co rodzi pytanie o sens podobnych zabiegów; czy warto rozbudowywać już raz opowiedziane historie, a nade wszystko czy warto po nie sięgać? Wskazane byłoby przyznać się do zabiegu również na okładce (wszak nie każdy robi rekonesans w sieci), by potencjalny nabywca miał świadomość tego, co zastanie w środku i mógł samodzielnie na nie odpowiedzieć. Tutaj niestety takiej informacji zabrakło. Największą przyjemność z lektury będą miały oczywiście osoby, które nie czytały wcześniejszej pozycji, albo które, podobnie jak ja, zdążyły już o niej nieco zapomnieć.

Tytuł z okładki mylnie sugeruje, że przedstawiona historia ogranicza się do początkowego okresu życia czworonoga, a lekka cukierkowość i odwołanie do najmłodszych źle definiują jej prawdziwy target. Mimo lekkiej narracji powieść nie stroni od ciężkiej tematyki. Co prawda wątki te przedstawione są z niezwykłym wyczuciem, na dodatek oczami psa, ale mogą zatrząść poczuciem bezpieczeństwa co wrażliwszych pociech. Sprawdzi się ona za to doskonale jako wzbudzający empatię umilacz czasu dla nieco starszych dzieci, młodzieży oraz dorosłych spragnionych lekkich, wartościowych tytułów.

Upłynęło sporo czasu między obiema książkami, co pozwoliło mi cieszyć się lekturą; dopiero po fakcie uświadamiałem sobie wcześniejszą znajomość niektórych wątków. Gdyby zaznaczono wprost posiłkowanie się wcześniejszą książką oraz właściwie określono docelowego czytelnika, oceniłbym ją prawdopodobnie nieco wyżej. Jej autor ponownie śmieszy, rozczula, zaskakuje perspektywą i rozkochuje czytelnika w niezwykłych stworzeniach.

Za przeczytanie tej książki i dostarczenie wzruszeń serdecznie dziękuję agencji Business and Culture, na której potrzeby została ona napisana.

Wiarygodny portret psów i zabawny ludzi widziane z perspektywy najbardziej oddanego czworonoga.

Nie tylko koty mają więcej żywotów; zdaniem autora również ich odwieczni wrogowie posiadają przynajmniej kilka wcieleń. O ile koty wykorzystują każde z nich na swój własny użytek, psy zdają się odradzać w jednym konkretnym celu… by zasłużyć na miano naszych najlepszych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Jeszcze nie tak dawno wydawało mi się, że współczesna literatura dziecięca nie jest mnie w stanie niczym zaskoczyć. Rzadko przynosiła coś więcej prócz ulotnej rozrywki, a i tak nie raz wątpliwej jakości. Nazbyt często natrafiałem na ckliwe lub patetyczne momenty, jednowymiarowe postacie oraz mało wiarygodne dziecięce sylwetki. Przed czterema miesiącami natrafiłem jednak na "Cudownego chłopaka", który pokazał mi prawdziwe oblicze współczesnych dzieciaków. Niniejsza książka stanowi jej rozwinięcie.

Tym razem chłopiec z anomalią twarzy schodzi na drugi plan, by oddziaływać stamtąd (w mniejszym lub większym stopniu) na pierwszy; przed szereg wychodzą poboczni bohaterowie poprzedniej książki: Julian, Christopher i Charlotte.
Rozdział zatytułowany "Okiem Juliana" przedstawia punkt widzenia chłopca, który wyrządził bohaterowi wiele przykrości i nie odczuwa z tego powodu żadnej skruchy. Poznajemy bliżej rodziców chłopca, usprawiedliwiających zachowanie syna i uniemożliwiających jego wewnętrzną przemianę, oraz kogoś, kto w końcu pozwoli otworzyć mu oczy. "Pluton", to historia Christophera, przyjaciela z dzieciństwa, który rozpoczął nowe życie w innym mieście i przestał wierzyć w starą, wiele kosztującą go niegdyś przyjaźń. "Taniec", to z kolei życie Charlotte i jej nowych koleżanek należących do różnych, nie zadających się ze sobą grup rówieśniczych. Ta historia udowadnia, że przyjaźń nie jedno ma imię i nie warto szufladkować ludzi.

Wcześniejsza książka autorki - od której wszystko się zaczęło - jest w stanie zachwycić niemal każdego. Opisana w niej tragedia, sposób w jaki zmagała się z nią rodzina oraz dojrzewanie jej otoczenia sprawiły, że sprawdziła się nie tylko jako książka dla dzieci. W "3 cudownych historiach" akcenty zostały rozłożone nieco inaczej; opowiadają one przede wszystkim o zwykłych dzieciach i ich małych w naszych oczach, a tak naprawdę dużych, "życiowych" problemach.

Często poruszamy na tym forum temat czytelnictwa oraz tego czy to istotne, co się czyta, gdy się w ogóle czyta. Niniejsza powieść uświadamia, że jak najbardziej tak. Literatura rozrywkowa może i rozwija wyobraźnię dzieciaków, ale nie nauczy ich jak być odważnym i tolerancyjnym; w prawdziwym świecie żadna różdżka, smok, czy drzwi do innego świata im w tym nie pomogą. Dziecięcy świat jest nie mniej brutalny od tego dorosłego i życzyłbym sobie, by każdy młody człowiek, któremu ciężko się w nim odnaleźć, przeczytał tę właśnie książkę.

Jeszcze nie tak dawno wydawało mi się, że współczesna literatura dziecięca nie jest mnie w stanie niczym zaskoczyć. Rzadko przynosiła coś więcej prócz ulotnej rozrywki, a i tak nie raz wątpliwej jakości. Nazbyt często natrafiałem na ckliwe lub patetyczne momenty, jednowymiarowe postacie oraz mało wiarygodne dziecięce sylwetki. Przed czterema miesiącami natrafiłem jednak na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Zdarza się, że człowiek porwany jakąś ideą zawczasu wypisuje się z życia; rezygnuje z przywilejów cywilizacji, ale i uwalnia od konformizmu, konsumpcjonizmu i innych zniewalających -izmów, by szukać szczęścia gdzie indziej. Prędzej, czy później taką drogę będzie musiał przejść każdy z nas, bo przecież „[…] kiedyś każdy musi pójść do Canudos”.

10 miesięcy toczyła się kampania przeciwko samozwańczemu prorokowi i jego wyznawcom, którzy stworzyli Święte Miasto; tyle czasu zajęło wojskom „oczyszczenie” przedsionka Raju. I choć narrator obiecuje skupić się tylko na czterech ostatnich godzinach, kiedy to została zwołana konferencja prasowa i sąd nad Canudos, dostajemy znacznie więcej niż opis krajobrazu po bitwie.

Świat poznał dwa punkty widzenia na to, co zaszło: przekłamującą rzeczywistość wersję rządową, zarzucającą buntownikom bycie opłacanym przez byłą monarchię, oraz relację naocznego świadka, niejakiego Euclidesa da Cunhii. Jego "Os Sertões" stała się punktem odniesienia dla dwóch innych powieści: "Sądu w Canudos" Sándora Márai oraz "Wojny końca świata" Mario Vargasa Llosy.
Dla węgierskiego pisarza brazylijska epopeja narodowa była jednak tylko pretekstem do szerszych przemyśleń. Dopisał on do tej historii coś, czego mu w zeznaniach zabrakło, nadał jej szerszy kontekst pozwalając, by przekroczyła ramy miejsca i czasu, przyodział w biblijną symbolikę i sprowokował do objęcia stanowiska. Márai nie skupił się na starciu ludzi (nie oni są tu najważniejsi), ale na wartościach, dla których są nośnikami; wartościach, które potrafią zatrząść całymi narodami i z których rodzą się nieśmiertelne legendy.
Czytałem ją nieśpiesznie delektując się stylem autora oraz przenikliwością jego spojrzenia na świat; choć słowo "czytałem" wydaje się w tym przypadku zbyt prozaiczne. Wydaje się, że takiej literatury się nie czyta, z taką literaturą się wyłącznie obcuje.
-------------------------------------------------------------------------------
Pozwólcie jeszcze, że na koniec podzielę się z Wami próbkami interesującego warsztatu autora, jego zamiłowaniem do wtrąceń oraz ciekawych metafor:

„W ostatnich godzinach żołnierze oraz ci, co z bandy jagunços pozostali żywi, wycinali się wzajemnie w sposób tak mechaniczny i bezcelowy, jak kiedy u końca wyprawy myśliwy wystrzeliwuje resztę naboi. Już nie chcieli „zwyciężyć” – bo, choć mgliście, to jednak wszyscy podejrzewaliśmy, że to, co dzieje się teraz, nie jest „zwycięstwem”, lecz jedynie końcem czegoś niedorzecznego i haniebnego – żołnierze i buntownicy chcieli już tylko zabijać, zabijać, jeszcze raz, do ostatniego naboju. W tych godzinach bojownicy byli niczym dzieci, które nie potrafią zaprzestać jakiejś podłej zabawy – torturowania ptaka czy innego podobnego okrucieństwa – bo instynkt zabawy jest silniejszy od rozumnego, celowego działania”.

„Po obu stronach towarzyszyli mu przyboczni adiutanci, którzy na tę okoliczność najwyraźniej ubrali się galowo: przypięli ordery, niektórzy naciągnęli nawet białe rękawiczki giemzowe, wywołujące tutaj na dzikich pustkowiach osobliwe wrażenie, jak gdyby ktoś w puszczy wyrafinowanymi słowami zagadnął pumę”.

Zdarza się, że człowiek porwany jakąś ideą zawczasu wypisuje się z życia; rezygnuje z przywilejów cywilizacji, ale i uwalnia od konformizmu, konsumpcjonizmu i innych zniewalających -izmów, by szukać szczęścia gdzie indziej. Prędzej, czy później taką drogę będzie musiał przejść każdy z nas, bo przecież „[…] kiedyś każdy musi pójść do Canudos”.

10 miesięcy toczyła się...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika kason83

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [6]

John Steinbeck
Ocena książek:
7,1 / 10
35 książek
1 cykl
Pisze książki z:
1147 fanów
George Orwell
Ocena książek:
7,4 / 10
44 książki
2 cykle
Pisze książki z:
1918 fanów
Daniel Keyes
Ocena książek:
7,5 / 10
6 książek
1 cykl
Pisze książki z:
48 fanów

Ulubione

Wisława Szymborska - Zobacz więcej
Oscar Wilde Portret Doriana Graya Zobacz więcej
George Orwell Rok 1984 Zobacz więcej
Mark Twain - Zobacz więcej
Kurt Vonnegut Rzeźnia numer pięć Zobacz więcej
Carl Sagan Błękitna kropka. Człowiek i jego przyszłość w kosmosie Zobacz więcej
Neal Shusterman Podzieleni Zobacz więcej
Yuval Noah Harari Od zwierząt do bogów. Krótka historia ludzkości Zobacz więcej
George Orwell Rok 1984 Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
205
książek
Średnio w roku
przeczytane
19
książek
Opinie były
pomocne
3 621
razy
W sumie
wystawione
203
oceny ze średnią 6,0

Spędzone
na czytaniu
1 226
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
20
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]