Dziecko w śniegu

Okładka książki Dziecko w śniegu Włodek Goldkorn
Okładka książki Dziecko w śniegu
Włodek Goldkorn Wydawnictwo: Czarne Seria: Poza serią biografia, autobiografia, pamiętnik
256 str. 4 godz. 16 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Seria:
Poza serią
Tytuł oryginału:
Il bambino nella neve
Wydawnictwo:
Czarne
Data wydania:
2018-01-31
Data 1. wyd. pol.:
2018-01-31
Liczba stron:
256
Czas czytania
4 godz. 16 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380496255
Tłumacz:
Joanna Malawska
Tagi:
literatura włoska Joanna Malawska Holocaust Zagłada
Średnia ocen

7,6 7,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Wielogłos o Zagładzie Omer Bartov, Anna Bikont, Agnieszka Dauksza, Piotr Filipkowski, Dorota Głowacka, Włodek Goldkorn, Irena Grudzińska-Gross, Hanka Grupińska, Jan Hartman, Jurgen Kaumkotter, Agnieszka Kłos, Maria Kobielska, Tomasz Kozak, Bartłomiej Krupa, Bartosz Kwieciński, Berel Lang, Andrzej Leder, Jacek Leociak, Tadeusz Lubelski, Piotr Macierzyński, Tadeusz Miczka, Jakub Muchowski, Jean-Luc Nancy, Jakub Nowakowski, Tadeusz Nyczek, Stanisław Obirek, Andrzej Paczkowski, Maria Anna Potocka, Anda Rottenberg, Zyta Rudzka, Stanisław Ruksza, Magdalena Saryusz-Wolska, Jadwiga Sawicka, Roma Sendyka, Ann Snitow, Olga Stanisławska, Krzysztof Szwajca, Halina Taborska, Olga Tokarczuk, Andrzej Turowski, Marian Turski, Zbigniew Warpechowski, Wojciech Wilczyk, Marcin Wilkowski, Krzysztof Wodiczko, Cezary Wodziński, Wojciech Załuski, praca zbiorowa
Ocena 5,3
Wielogłos o Za... Omer Bartov, Anna B...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,6 / 10
134 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1178
1154

Na półkach:

Kolejna książka o tym, jak niełatwo było (jest?) być Żydem w Polsce, albo tym, kogo się tu za „Żyda” uznaje… To także opowieść o tym, jak w ogóle niełatwo być Żydem, bo Autor – marcowy emigrant - odrzucił Izrael i mieszkał we Włoszech.

Tytuł tej niełatwej książki to hołd pamięci dziecka jednej z ciotek, która podczas wojny musiała nagle uciekać z kryjówki w lesie. „Miała maleńkie dzieciątko. Porzuciła je w śniegu. Przeżyła”.

Może mało tu jakichś odkrywczych spraw, ale nigdy nie jest to literatura nudna, a tu szczególnie ciekawa jest perspektywa kogoś, którego dzieciństwo przypadło na wczesny peerel. Szybko mu on obrzydł, w przeciwieństwie do rodziców, mocno zaangażowanych w budowę nowego ustroju (ojciec był znajomym Gierka – do 1968 r.).

Ale ma do nich i zrozumienie: „Ze sztetlu się uciekało. W komunistyczną utopię, zaangażowanie w socjalizm, w syjonistyczne marzenia, w aspiracje by stać się Polakiem, nawet żydowskiego pochodzenia, ale „Polakiem” – obywatelem, osobą świadomą swych praw i obowiązków”.

Tak relacjonuje rozmowę z ojcem, gdy ten zobaczył u niego flagę Izraela:
„- Nie, to nie jest twoja flaga. Naszą flagą jest biało-czerwona, polska.
- Ale jesteśmy Żydami – oponowałem.
- Oczywiście, i nie będziemy temu zaprzeczać.
- Więc nasze państwo to Izrael, państwo Żydów - ciągnąłem.
- Nie, to nie tak. W Izraelu mamy krewnych i mieszkają tam Żydzi, dlatego to państwo jest nam drogie. Ale naszą ojczyzną jest Polska i nie mamy innej flagi niż polska”.

A zatem czuli się w Polsce u siebie - po prostu byli Polakami, jak wielu innych. „W 1967 roku coś się zaczęło zmieniać. Słyszało się antysemickie kawały, w oficjalnych wypowiedziach coraz rzadziej mówiło się o zagładzie Żydów, a coraz częściej o „męczeństwie narodu polskiego”, jakby się obawiano, że wspomnienie o Holokauście może być odebrane jako część gry Zachodu i nie wiadomo jakich mrocznych sił”.

Dla nich Marzec’68 był szokiem szczególnym. W domu wszyscy oglądali osławiony „parteitag” z zapluwającym się z nienawiści Gomułką. „Powtórzył jedną prostą rzecz: Żydzi, którzy stali się obcym ciałem w ojczyźnie, mogą bez przeszkód wyjechać. (…) Gomułka śmiał się. Musiało mu się to wydać bardzo dowcipne. - Teraz będzie pogrom – wyszeptała siostra”.

A „łatwość i naturalność, z jaką polscy komuniści uczynili swoim język faszystów sprzed wojny, były wstrząsające”.

Jak pisze Autor, „dla moich rodziców był to czas, kiedy zrozumieli, że wszystko w życiu robili źle, że wspierany przez nich od lat reżim z dnia na dzień w naturalny sposób przejął metody systemu, który wcześniej doprowadził do zagłady 6 mln Żydów”.

Gdy już wyjeżdżają do Izraela, Włodek mówi matce: „- Powinnaś się wstydzić. Razem z ojcem zmarnowaliście życie. Mogliście wyjechać z Polski zaraz po wojnie. Powinniście byli pojechać do Izraela, jedynej prawdziwej ojczyzny Żydów. A zamiast tego, co zrobiliście? Zaufaliście ludziom, którzy okazali się antysemitami. Własnymi rekami zbudowaliście system, który teraz wyrzucił nas z kraju. I zamiast dziękować Izraelowi, że chce was przyjąć, narzekacie”.

Po latach jednak przyznaje, że trudno im było jechać po wojnie do Izraela, uznając, iż „życie pomiędzy zmarłymi i duchami było jedyną formą uczciwego i przyzwoitego życia”.

Sam zaś w Izraelu czuje się bardzo źle. Przekonał się co do tego do końca, gdy przełożony w wojsku kazał mu wymierzyć karabin w arabskie dziecko, które znalazło się tam, gdzie nie powinno. Mały Arab skojarzył mu się z chłopczykiem z raczkami w górze z ikonicznego zdjęcia z tłumienia powstania w warszawskim getcie. Odmówił wykonania rozkazu, po czym wyjechał na stałe do Włoch. Tak jako jego przyjaciel Edelman, nie czuł się on prawdziwym syjonistą w prawdziwym sensie tego słowa a nie marcowym (wiecznie w Polsce żywym),tylko polskim Żydem, przynależącym do ”tej ziemi”, jak mówił Klasyk.

Z drugiej strony w Izraelu świetnie czuła się jego ciotka: „Wreszcie mogę oddychać w normalnym kraju, gdzie nawet złodzieje i kurwy są Żydami – mówiła – Czego chcieć więcej?”.

Wiele tu – proporcjonalnie do skali zjawiska - o polskim antysemityzmie, zwłaszcza podczas wojny, ale i potem i zawsze. I tu ważne wyznanie jego szkolnego kolegi nie-Żyda, gdy nauczycielka objawia mu swą rasową nienawiść, co Włodek puszcza płazem: „- Czyli godzisz się na antysemityzm? (…) Ale ja nie mogę, bo antysemityzm obraża moją godność”. Dokładnie mam tak samo - polski antysemityzm poniża mnie jako Polaka.

Za resztę wystarczą same cytaty:

„Nie było dokąd uciekać. I w tym tkwi tragedia polskiego żydostwa. Chodziło mu o to, że ludność była wrogo nastawiona”.

„Po wojnie ludzie z małych miejscowości nie chcieli już Żydów. Obawiali się, że musieliby zwrócić dobra żydowskie, które przez ten czas sobie przywłaszczyli”.

„Matka mojej przyjaciółki opowiadała, że po powrocie do rodzinnej wsi, usłyszała od sąsiadki: - Jak ci się udało przeżyć? Tu już nie ma ani jednego Żyda, nie ma nawet ich rzeczy - . Mówiła to, trzepiąc na balkonie pierzynę, taką prawdziwą z gęsiego puchu, która należała właśnie do matki mojej przyjaciółki. Wielu Żydów po zakończeniu wojny zginęło, żeby nie trzeba było oddawać im pierzyny”.

„Po pogromie w Kielcach z 300 tysięcy ocalałych Żydów 200 tysięcy wyjechało z Polski”.

„Mój ojciec zbladł, miał twarde i smutne spojrzenie. - Wyjeżdżam, wyjeżdżamy – poprawił się – i nigdy już nie wrócimy”.

„Zawsze stawiaj się na miejscu innego. Potem oceniaj, działaj, polemizuj albo walcz. Najpierw jednak musisz sobie wyobrazić, że jesteś tym drugim. W przeciwnym razie – kiedy jesteś przekonany, że stoisz po właściwej stronie – stajesz się wspólnikiem oprawców, żałosną figurą”.

„Staram się zrozumieć, nie ulegać chęci zemsty. Myślę, że pamięć nie służy do wyrównywania doznanych krzywd, do zamykania się w kręgu własnej wspólnoty”.

„Po Szoa (..) świat jest nie do naprawienia i pozostanie bez możliwości naprawy”.

PS Dwa małe błędy: gdy Autor wspomina słynny plakat „AK - zapluty karzeł reakcji”- pisze że gnoma gromi „wielki komunista-proletariusz”. No nie: tam jest żołnierz, a może i umundurowany ubek.

A Adam Mickiewicz nie pochodził z „rodziny frankistowskiej” (ten wymysł w szczytnym celu stworzony, aby dopiec odwiecznej głupocie polskiej prawicy, już dawno skompromitowano) – taki był zaś faktycznie rodowód jego nieszczęsnej żony, Celiny z Szymanowskich.

Kolejna książka o tym, jak niełatwo było (jest?) być Żydem w Polsce, albo tym, kogo się tu za „Żyda” uznaje… To także opowieść o tym, jak w ogóle niełatwo być Żydem, bo Autor – marcowy emigrant - odrzucił Izrael i mieszkał we Włoszech.

Tytuł tej niełatwej książki to hołd pamięci dziecka jednej z ciotek, która podczas wojny musiała nagle uciekać z kryjówki w lesie....

więcej Pokaż mimo to

avatar
260
70

Na półkach: ,

Bardzo ważna pozycja. Bardzo szczegółowa w opisie obozów zagłady, machiny śmierci i szczególnie osobista historia przedstawiona przez Żyda, Polaka, włoskiego dziennikarza Włodka Goldkorna, przyjaciela Marka Edelmana.

Bardzo ważna pozycja. Bardzo szczegółowa w opisie obozów zagłady, machiny śmierci i szczególnie osobista historia przedstawiona przez Żyda, Polaka, włoskiego dziennikarza Włodka Goldkorna, przyjaciela Marka Edelmana.

Pokaż mimo to

avatar
1184
407

Na półkach: , ,

Pierwsze pokolenie ocalałych obejmowało ludzi bezpośrednio dotkniętych wojną, często psychicznie wyniszczonych i niemogących do końca odnaleźć się w powojennej rzeczywistości. Zakładali oni jednak rodziny i poza wspomnieniami wojennymi przekazywali swoim dzieciom, czyli drugiemu pokoleniu, także towarzyszącą im na co dzień traumę, która kształtowała życie drugiego pokolenia i wpływała na niemal każdy aspekt ich codzienności.

Drugie pokolenie ocalałych Żydów, ujawniła, jak głęboko kolejna generacja poruszona jest historiami swoich rodziców, bez względu na to, czy mówili i opowiadali oni o tym, co przeżyli, czy też nie. Ocalali z Zagłady przez całe swoje dalsze życie mieli ogromne trudności z nawiązywaniem bliskich relacji i tworzeniem związków opartych na zaufaniu, które utracili. Przez własne
potomstwo określani byli jako niestabilni emocjonalnie, wzburzeni, nieufni, wielokrotnie niezainteresowani życiem, zachowujący się i myślący obsesyjnie o pożywieniu, pieniądzach i czystości. Twórcy drugiego pokolenia konfrontowali się z doświadczeniem traumy rodziców, a w konsekwencji także własnej.

Rodzice autora to Uszer i Jachweta, którzy po wybuchu II wojny światowej uciekli do Związku Radzieckiego; Lwowa, Donbasu, Kazachstanu.
Do Polski powrócili 1946 roku i zamieszkali w domu opuszczonym przez Niemców, w Katowicach. Własnymi rękami budowali system w Polsce, który w końcu wygnał ich z kraju. W 1968 roku, po marcowych wydarzeniach opuścili Polskę i wyemigrowali do Izraela. Pan Wojciech z czasem wyemigrował do Włoch i na stałe osiadł we Florencji.

Wojciech Goldkorn po 50 latach nieobecności w Polsce powraca. Katowice, Auschwitz, Bełżec, Treblinka, Sobibór, to miejsca, które odwiedza. Mierzy się z przeszłością swojego narodu, wspomina bliskich, którzy stracili życie w tych miejscach, opowiada ich historie.

"Pamięć nie powinna służyć tylko do wyrównywania doznanych krzywd"

Autor wspomina, że jego rodzice nie pielęgnowali chęci zemsty i nienawiści do oprawców, do Niemców. Dzięki temu jak pisze, jego stosunek do pamięci jest bardziej pogodny niż innych rówieśników. Ma jednak ogromny żal, że nikt tak naprawdę nie starał się zrozumieć i pomóc Żydom po wojnie. Naród, który został porzucony podobnie jak dziecko w śniegu, które jego ciocia Chajtele podczas ucieczki zostawiła w lesie. Ocalała, naród również, ale jaka miała być jego przyszłość !?

W latach 40-tych po wojnie dużo mówiono o Holokauście. Każdy kto chciał dawał świadectwo, dla przyszłych pokoleń, ale również po to, aby zrzucić ciężar swoich przeżyć. Jednak, gdy zapanował w Polsce stalinizm nie było dobrze rozprawiać o Żydach. Historia stała się niewygodna.

"Historia jest pełna paradoksów, a pamięć może być uwarunkowana przez punkt widzenia tych, którzy ją kultywują"

Setki tysięcy żydowskich uchodźców bez własnego kąta, domu, przyszłości. Europa ich nie chciała, Ameryka również. Masowo wysyłano ich do Palestyny, żeby walczyli o państwo żydowskie.

Wojciech Goldkorn w troszkę jak dla mnie chaotyczny sposób przedstawia historię swojej rodziny, przeplatając ją swoimi poglądami na temat Holokaustu, a właściwie Szoa (hebr. zagłada, unicestwienie),bo tego słowa używa bardzo często. Ma ogromny żal do wielu osób, instytucji. Przede wszystkim uważa, że temat zostaje współcześnie bardzo spłycony, z ogromnym bólem stwierdza, ze zamiast skupić się, pogrążyć w zadumie i ciszy zwiedzając obozy skupiamy się na detalach czyli wyeksponowanych butach, włosach itp.

Autor zadaje dużo pytań, które trafiają w przestrzeń, pozostają bez odpowiedzi, ale w ten sposób zmuszają do przemyśleń, zadumy a może i dyskusji w wielu kręgach. Mierzy się ze swoim bólem, żalem, próbuje zrozumieć innych ludzi, współczesny świat który go otacza.
Opisuje również ciekawą znajomość i liczne kontakty, które utrzymywał z Markiem Edelmanem.

"Dziecko w śniegu" to troszkę inna książka o tak obecnie popularnym temacie w literaturze jakim stał się Holokaust.
To zapis osobistych przeżyć autora, pełen refleksji, goryczy, rozżalenia, melancholijny warty poznania testament autora.

Pierwsze pokolenie ocalałych obejmowało ludzi bezpośrednio dotkniętych wojną, często psychicznie wyniszczonych i niemogących do końca odnaleźć się w powojennej rzeczywistości. Zakładali oni jednak rodziny i poza wspomnieniami wojennymi przekazywali swoim dzieciom, czyli drugiemu pokoleniu, także towarzyszącą im na co dzień traumę, która kształtowała życie drugiego pokolenia...

więcej Pokaż mimo to

avatar
474
385

Na półkach:

Goldkorn przepięknie objaśnia powojnie. Prowadzi za rękę. Przytula. Gwarantuje bezpieczeństwo. Jego narracja jest czysta, słowo odpowiednio dobrane, ekspresja wypowiedzi właściwie dopasowana do poruszanych kwestii, a zastosowany pamiętnikarski styl nie budzi żadnych zastrzeżeń. „Dziecko w śniegu" to arcydzieło – konstrukcyjnie i tematycznie. Ofiarowana czytelnikowi perspektywa „drugiego pokolenia" czyli potomków ocalałych Żydów, zwiastuje nowe spojrzenie na problem zbiorowej zagłady w niemieckich obozach koncentracyjnych. Autor wytyka błędy w kultywowaniu pamięci o przeszłości. Oskarża o niezrozumienie sytuacji Żydów przed i po 1945 roku. Zaczyna od rodziców, którym udało się wyjechać z Polski zanim wybuchła wojna. Po powrocie wszystko uległo diametralnej zmianie. „Dziecko w śniegu" to opowieść o ludziach wyobcowanych w teraźniejszości, realnie wykluczonych z polskiego społeczeństwa, a zarazem symbolicznie odizolowanych od naznaczonych wojenną pożogą Żydów. Goldkorn piętnuje komunizm, zwodniczość systemu i powątpiewa w Izrael. „Dziecko w śniegu" to rozczarowanie światem, a w zasadzie tym, co z niego zostało. Zawodzą kontynuatorzy obozowych wspomnień, kustosze i mecenasi śladów po miejscach masowego mordu, którzy całkowicie je spetryfikowali, wręcz zawłaszczyli na czysto komercyjne cele. Zamiast wzbudzać zadumę, pogrążać w żałobie, skłaniać do wsłuchania się w ciszę, większą uwagę przywiązuje się do tworzenia określonych skojarzeń z obozami, czemu służą chociażby wyeksponowane stosy butów albo innych elementów garderoby. Autor zadaje fundamentalne pytania o właściwą interpretację ludobójstwa. Potępia bezrefleksyjne mitologizowanie cierpienia. Nie kryje rozczarowania obecnym stanem rzeczy, do czego ma pełne prawo z uwagi na własną tożsamość, miejsce oraz czas, w jakim przyszło mu doświadczać przeobrażeń rzeczywistości. Bije z tej książki niesamowite światło, a Goldkorn jest piękny – słowem i uczuciem.

Goldkorn przepięknie objaśnia powojnie. Prowadzi za rękę. Przytula. Gwarantuje bezpieczeństwo. Jego narracja jest czysta, słowo odpowiednio dobrane, ekspresja wypowiedzi właściwie dopasowana do poruszanych kwestii, a zastosowany pamiętnikarski styl nie budzi żadnych zastrzeżeń. „Dziecko w śniegu" to arcydzieło – konstrukcyjnie i tematycznie. Ofiarowana czytelnikowi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
35
22

Na półkach:

„Dziecko w śniegu” autorstwa Włodka Goldkorna włoskiego pisarza, dziennikarza i redaktora pochodzenia polsko-żydowskiego to swojego rodzaju autobiografia, ale też dokładnie opowiedziana historia rodzinna.
Dzieciństwo spędził w Katowicach mieście górnictwa i przemysłu, w mieszkaniu poniemieckim, z meblami należącymi do Trzeciej Rzeszy oraz swastykami wokół. W dzieciństwie niewinną zabawą stała się zabawa „w Auschwitz”. Prawie cała rodzina została zamordowana w czasie Holocaustu. Jego ciocia Nachcia poszła do komory gazowej z córeczką na rękach, ciocia Itka przeżyła obóz Gross-Rosen i marsz śmierci do Bergen-Belsen w 1945 roku, jego ciocia Chajtełe, uciekając przed Niemcami, porzuciła niemowlę w śniegu. Przeżyła. Jego rodzice - komuniści uciekali na wschód, gdy dotarli do Lwowa zajętego przez Sowietów, zostali zesłani do Donbasu. W 1941 roku, kiedy Niemcy zaatakowały ZSRR, zostali ewakuowani do Kazachstanu, po przesiadkach małżeństwo zgubiło się. Kilka dni później odnaleźli się w pociągu, który wysłany był do kołchozu. Historia ta przypomina mi perypetie rodziny Watów, która podobnymi drogami ucieka przed wojną. Polecam film „Wszystko co najważniejsze” na podstawie wspomnień Oli Watowej. Historia splata się w tym samym momencie, ponieważ rodzice Włodka Goldkorna jak i rodzina Watów wraca do Polski w 1946 roku.
Po wojnie Żydzi nie byli mile widziani w swoich miasteczkach. Wszyscy dziwili im się, że żyją. Wracając, nie mieli dokąd wracać, ponieważ całe ich domy i mienia były zamieszkane i zagarnięte. 1946 gorący rok pod względem pogromu w Kielcach. Autor przywołuje dokument Marcela Łozińskiego „Świadkowie”, nową narracją na temat pogromu jest film „Przy Planty 7/9”, który również warto obejrzeć. Wstrząsającym wątkiem jak dla mnie był fragment: Kilka lat później, kiedy wydawało się, że życie wróciło do normy, rodzice pojechali na wakacje z moją siostrą. W pociągu siostra śpiewała, zagadywała i spodobała się zakonnicy siedzącej z nimi w przedziale. Zakonnica z uśmiechem podarowała siostrze święty obrazek z Matką Boską Częstochowską. Siostra zapytała mamy, kim jest ta czarna pani z obrazka. Mama jej wytłumaczyła i dodała:
– Ale my w nią nie wierzymy, bo jesteśmy Żydami.
– Nie ma Żydów. Żydzi są w piecu – odpowiedziała siostra.
W tym jednym zdaniu dziecka zawarta jest tragedia, która przechodzi z pokolenia na pokolenie.

Książka należy do cyklu historii autobiograficznych z nurtu emigrantów Marca '68.

„Dziecko w śniegu” autorstwa Włodka Goldkorna włoskiego pisarza, dziennikarza i redaktora pochodzenia polsko-żydowskiego to swojego rodzaju autobiografia, ale też dokładnie opowiedziana historia rodzinna.
Dzieciństwo spędził w Katowicach mieście górnictwa i przemysłu, w mieszkaniu poniemieckim, z meblami należącymi do Trzeciej Rzeszy oraz swastykami wokół. W dzieciństwie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
106
56

Na półkach: ,

Pierwszy raz tak długo, bo aż tydzień, podróżowałam z książką. Nie, nie czytałam jej cały czas. Nosiłam ją ze sobą, zaglądałam, rozmyślałam nad treścią, nawet w myślach prowadziłam burzliwe dyskusje z autorem.
Włodek Goldkorn prowadzi nas za rękę przez swoje życie. Pokazuje nam sielskie dzieciństwo, młodość oraz kreśli losy swojej rodziny. Ale czy na pewno wszystko jest tu proste? Na zabawach z dzieciństwa pojawia się rys Auschwitz, w domu są meble z Rzeszy. Ta książka ukazuje nam ważne rozterki Żyda, który jest pierwszym pokoleniem po Szoah, człowieka, który kocha swoją Ojczyznę. Ojczyznę, która wypiera się swojego dziecka. W tle pojawi się nowy kraj, który też nie jest do końca przyjazny. Poprzez losy swoje i najbliższej rodziny autor przybliża nam historię Polski – II wojnę światową i Holokaust, lata powojenne – w próbie pogodzenia się i zrozumienia tego, co zaszło. Rok 1968, który pozbawi go tożsamości, ojczyzny… Autor pokazuje nam, że nagle z dwóch zżytych narodów, których losy przeplatały się przez wieki, jeden zupełnie znika i „nikogo” to nie dziwi i nie zastanawia...
Już na pierwszych kartach książki widzimy rozdźwięk – dwa światy, dwie ojczyzny, dwa różne wybory ciągnące za sobą poważne konsekwencje. Mowa o ofiarach i katach, wstydzie i dumie. Autor nie stawia ani siebie, ani nikogo po żadnej z konkretnych stron – pokazuje nam, że życie, losy ludzi potrafią się różnie układać. Nie wypowiadając ostrych ostatecznych opinii, pozostawia nam duże pole do dyskusji oraz miejsce na refleksję i zadumę. Jest to jednak publikacja uniwersalna, przez pryzmat losów Włodka Goldkorna i jego rodziny można odnieść się do losów innych mniejszości – religijnych, etnicznych, kulturowych. To próba wyrażenia sprzeciwu wobec zła, zapomnienia, brak zgody na bylejakość w relacjach z drugim człowiekiem, ale przy tym pełna tolerancji, inteligentna relacja człowieka próbującego zrozumieć świat wokół siebie.
Kolejny raz potwierdzam, że na książkach wydawnictwa Czarne nikt się nie zawiedzie. Publikacje są przepełnione ważną treścią, odpowiadają na szerokie zainteresowania społeczne, zostają na długo w pamięci. Plusem jest też piękna, ascetyczna okładka, która wprowadza nas delikatnie w prezentowane treści.

https://pani-z-biblio.blogspot.com/2019/02/dziecko-w-sniegu-wodek-goldkorn.html

Pierwszy raz tak długo, bo aż tydzień, podróżowałam z książką. Nie, nie czytałam jej cały czas. Nosiłam ją ze sobą, zaglądałam, rozmyślałam nad treścią, nawet w myślach prowadziłam burzliwe dyskusje z autorem.
Włodek Goldkorn prowadzi nas za rękę przez swoje życie. Pokazuje nam sielskie dzieciństwo, młodość oraz kreśli losy swojej rodziny. Ale czy na pewno wszystko jest tu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
158
149

Na półkach:

Ilekroć czytam książkę opowiadającą o Żydach i ich losach podczas II wojny światowej, tylekroć waham się oceniać lekturę. Tej przyznałam sześć gwiazdek, ale mam wyrzuty sumienia, bo przecież temat ważny.

W 1939 roku rodzice autora wyemigrowali do Rosji, co uratowało ich przed rzezią. Niestety, reszta rodziny nie miała tyle szczęścia. Po wojnie wracają do kraju,a Katowice stają się miastem z dzieciństwa naszego bohatera.

Nie jest to typowa autobiografia, a raczej rozważania o życiu w kraju, gdzie naziści wymordowali resztę rodziny. Czy życie jest teraz łatwiejsze? Hmm… W telewizji proces oprawcy twoich bliskich, nauczyciel oskarża cię o kradzież, a kobieta, z która chcesz spędzić wieczór okazuje się córką nazisty. „Byli też tacy, którzy przeżyli okupację na fałszywych papierach z fałszywym świadectwem chrztu i polskim nazwiskiem. Często ukrywali nawet przed własnymi dziećmi, że są Żydami.”

Nie tylko rozważania o życiu w powojennej Polsce są tematem tej książki. Autor rozpoczyna (szukam słowa...hmm…) podróż w historię – odwiedza Auschwitz, Treblinkę, Sobibór i Bełżec.
I ta część na mnie zrobiła największe wrażenie. Autor mówi słowami tych, którzy tam zostali na zawsze. Proponuje, by zastanowić się, czy miejsce kojarzone „(…) ze śmiercią, terrorem, atmosferą apokalipsy, samotności i opuszczenia (...)” to miejsce na wycieczki szkolne, wystawy i instalacje z czyichś rzeczy – cennych, wartościowych choć z pozoru codziennych. Czy autor wystawy jest w stanie oddać to, co nieopisane? Autor słusznie zaznacza, że w tym nigdy nie dojdziemy do porozumienia, bo po jednej stronie barykady będą historycy i wartość tych rzeczy jako dokumentów, a po drugiej potomkowie zmarłych, dla których oglądanie ich jest bolesnym przeżyciem i szarganiem ludzkiej godności.

Kończąc chciałabym przytoczyć jeszcze jeden cytat, który wzięłam sobie do serca: „I czy naprawdę uczciwe jest stawiać się w sytuacji osób, które żyły w przeszłości?”

Ilekroć czytam książkę opowiadającą o Żydach i ich losach podczas II wojny światowej, tylekroć waham się oceniać lekturę. Tej przyznałam sześć gwiazdek, ale mam wyrzuty sumienia, bo przecież temat ważny.

W 1939 roku rodzice autora wyemigrowali do Rosji, co uratowało ich przed rzezią. Niestety, reszta rodziny nie miała tyle szczęścia. Po wojnie wracają do kraju,a Katowice...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1089
999

Na półkach: ,

"Dziecko w śniegu" to książka o upamiętnianiu Zagłady. O tym, jak o niej dzisiaj mówić, jak (nie) powinna być przedstawiana i wykorzystywana. Włodek Goldkorn ma do zagadnienia osobisty stosunek: duża część jego rodziny zginęła w Auschwitz i dlatego dawny obóz koncentracyjny traktuje jako cmentarz. Z jednej strony docenia pracę muzealników, z drugiej uważa Auschwitz za muzeum okropności, miejsce zrodzone z potrzeby rekonstrukcji wspomnienia poprzez rzekomy i fałszywy realizm [s. 179]. Co innego pomniki w Sobiborze, Bełżcu i Treblince upamiętniające Zagładę w sposób symboliczny, prawie abstrakcyjny.

Autor bywa miejscami kontrowersyjny, czasem sobie zaprzecza, niemniej jego rozważania świadczą o głębokiej refleksji, co widać m.in. w jego pisaniu o reprezentacji Auschwitz w sztuce. Goldkorn dużo opowiada też o bliższej i dalszej rodzinie – sam urodził się w 1952 r. w Katowicach, matka i ojciec byli przedwojennymi komunistami, którzy wojnę przeżyli dzięki wywózce do obozu w ZSRR. O czymkolwiek pisze, krąży wokół pamięci o prawdziwych ofiarach, a więc tych, którzy zginęli, a nie kolejnych pokoleniach. Znamienne, że zamiast określenia holocaust (gr. całopalna ofiara) upiera się przy używaniu słowa Szoa (hebr. zagłada, unicestwienie).

Pełny tekst tu: https://czytankianki.blogspot.com/2020/01/dziecko-w-sniegu.html#more

"Dziecko w śniegu" to książka o upamiętnianiu Zagłady. O tym, jak o niej dzisiaj mówić, jak (nie) powinna być przedstawiana i wykorzystywana. Włodek Goldkorn ma do zagadnienia osobisty stosunek: duża część jego rodziny zginęła w Auschwitz i dlatego dawny obóz koncentracyjny traktuje jako cmentarz. Z jednej strony docenia pracę muzealników, z drugiej uważa Auschwitz za...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1342
274

Na półkach: , , ,

Refleksje autora- Żyda z pokolenia powojennego na temat , Marca 1968, holocaustu plus ciekawe spostrzeżenia na temat Izraela i jego stosunku do palestyńczyków. Standardowo oczywiście nie brakuje elementów antypolskich...ale mimo wszystko dobra i dająca do myślenia lektura

Refleksje autora- Żyda z pokolenia powojennego na temat , Marca 1968, holocaustu plus ciekawe spostrzeżenia na temat Izraela i jego stosunku do palestyńczyków. Standardowo oczywiście nie brakuje elementów antypolskich...ale mimo wszystko dobra i dająca do myślenia lektura

Pokaż mimo to

avatar
399
93

Na półkach: ,

Autor zastanawia się jakie formy powinna przyjąć pamięć gdy mówimy o czymś tak niewyobrażalnym jak Szoah. Robi to przez pryzmat historii rodzinnej (12 członków rodziny zginęło w Auschwitz),pielgrzymując po obozach: bardzo dosłownym Auschwitz, symbolicznym Bełżcu, czy Sobiborze i Treblince. Przygląda się również literaturze i filmie traktujących o Holokauście, aby skończyć na analizie Muzeum Polin, które jest afirmacją polskiej kultury żydowskiej.

Autor zastanawia się jakie formy powinna przyjąć pamięć gdy mówimy o czymś tak niewyobrażalnym jak Szoah. Robi to przez pryzmat historii rodzinnej (12 członków rodziny zginęło w Auschwitz),pielgrzymując po obozach: bardzo dosłownym Auschwitz, symbolicznym Bełżcu, czy Sobiborze i Treblince. Przygląda się również literaturze i filmie traktujących o Holokauście, aby skończyć...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    300
  • Przeczytane
    174
  • Posiadam
    32
  • 2018
    17
  • 2019
    8
  • Legimi
    4
  • Ulubione
    4
  • E-book
    3
  • Wydawnictwo Czarne
    3
  • Zagłada
    3

Cytaty

Więcej
Włodek Goldkorn Dziecko w śniegu Zobacz więcej
Włodek Goldkorn Dziecko w śniegu Zobacz więcej
Włodek Goldkorn Dziecko w śniegu Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także