Jakiś czas temu, kiedy usłyszałam o tej książce, bardzo chciałam ją kupić. Lecz kiedy przeczytałam o niej niezbyt przychylne opinie, mój zapał opadł. Ostatnio natknęłam się na nią w bibliotece i pokusiłam się o wypożyczenie. Sprawdzę - pomyślałam.
Początek był baaaardzo obiecujący. Przychylne opinie na okładce rzekomych recenzentek książki, na pierwszych stronach refleksja, że porady w książce pomogły wielu pacjentkom, jak i samej autorce. Opis choroby i objawy opisane bardzo ciekawie i życiowo. Pierwsze 70 stron "połknęłam" jednorazowo.
Jednak......kiedy autorka przeszła do sedna, czyli do opisywania metod, odechciało mi się ją czytać. Pani Izabela, prosiła na wcześniejszych stronach o otwarcie się na nowe sposoby, żeby nie uprzedzać się i takie tam... Teraz już chyba wiem dlaczego.
Te metody są absurdalne! Nie wiem, ja zrozumiałam to tak, że gdybym miała przestrzegać tego wszystkiego, co jest tam napisane, to musiałabym nie jeść prawie niczego oprócz paru warzyw i wody, poza tym nie wychodzić z domu, aby nie narażać się na stresy i szkodliwe substancje, odrzucić wszystkie kosmetyki, dowiedzieć się w jakich rurach leci woda w moim domu a do tego zrobić trylion badań na wszystko (hmmm.... ciekawe, skad na to pieniądze? bo lekarze w Polsce nie są przychylni skierowaniom na choćby podstawowe badania a co dopiero na jakieś abstrakcyjne pasożyty!) oraz brać milion suplementów, które w większości nie są dostępne w Polsce.
Jak dla mnie , te metody może i są dobre jak na amerykańskie realia, lecz na pewno nie na polskie...
Ja nie wyniosłam z tej książki chyba nic, prócz tego, jak bardzo trzeba filtrować wiedzę i sposoby, które podaje nam się w książkach.

Jakiś czas temu, kiedy usłyszałam o tej książce, bardzo chciałam ją kupić. Lecz kiedy przeczytałam o niej niezbyt przychylne opinie, mój zapał opadł. Ostatnio natknęłam się na nią w bibliotece i pokusiłam się o wypożyczenie. Sprawdzę - pomyślałam.
Początek był baaaardzo obiecujący. Przychylne opinie na okładce rzekomych recenzentek książki, na pierwszych stronach...