Budzenia się ze snu "końca historii" ciąg dalszy.
Zachód zorientował się, że leci w przepaść i włącza hamulce awaryjne.

Okazuje się, że Hitler nie był Marsjaninem, który oszukał Niemców, po II wojnie światowej nie zapanowało wieczne szczęście, państwo wszystkiego za człowieka nie załatwi, historia nie jest czymś co powinno zostać pogrzebane w imię budowy "nowego wspaniałego świata" a poprawność polityczna w dzisiejszym wydaniu jest niebezpieczna.

Potrzeba wydania takiej broszurki przez znanego historyka pokazuje w jak złym stanie znalazła się debata publiczna kształtowana przez te środowiska, z którymi Snyder się utożsamia.
Jednak wciąż brakuje rozpoznania problemów. Dwadzieścia "lekcji" to dwadzieścia banałów w stylu Coelho. Im bardziej dotyczące współczesności te lekcje tym większa tendencja autora do opisywania świata "źdźbło w oku bliźniego widząc, a belki w swoim nie dostrzegając" i do przeczenia temu co napisał kilka-kilkanaście stron wcześniej.
Hitler wprawdzie nie był Marsjaninem ale Trump już tak. I oszukał wszystkich. Biedny, uczciwy, krystalicznie czysty, chcący tylko i wyłącznie szczęścia ludzkości amerykański establishment nie ma szans z tym kłamliwym i podłym lisem chytrusem. Oświecona socjaldemokracja nadludzi przegrywa bohaterską batalię z wychodzącymi z kanałów kuglarzami.
To jest mielenie tej samej propagandowej narracji, która doprowadziła do obecnego kryzysu elit w USA i Europie. I najwyraźniej te elity sądzą, że narracja przestała działać bo było jej po prostu za mało i była za słabo wtłaczana do głów i trzeba zwielokrotnić wysiłki. Efektem są książki takie jak ta i mistrzostwa rozgrywane między CNN a Fox w gwałceniu logiki i rzetelności.

Mimo intencji Snydera "O Tyranii" to nie recepty a bardziej bat na przeciwników ideowych i politycznych, który konserwuje wszystkie mity głoszone przez "intelektualistów". To nie tyle przebudzenie co bycie obudzonym przez wybuchy gdzieś pod domem i zamknięcie okna żeby ich nie słyszeć i dalej móc smacznie spać.

Brakuje tu tylko podsumowującej "lekcji" pod tytułem: "Demokracja jest wtedy gdy idzie po naszemu. Gdy ktoś ma inne zdanie jest tyranem."
I naprawdę bardzo mi to przykro pisać ale w zabawach znaczeniami i złożoności manipulacji to już osiąga poziom tego znanego Niemca z jedną nogą krótszą. Budowana jest wieża Babel, słowa nie są tym czym się wydają, nikt się nie zrozumie z nikim a korzystać z tego będą polityczne jastrzębie. Język został zaczarowany po obu stronach frontu, Snyder robi za maga lewicy. Ideowi przeciwnicy zostali zachęceni do jeszcze większych manipulacji na które odpowiedzią będą jeszcze większe manipulacje obozu "nowoczesności".
Czy ktokolwiek to zatrzyma? Czy w tej debacie sprowadzonej do poziomu szamba może przyjść opamiętanie?



"Kiedy politycy powołują się dziś na terroryzm, mówią rzecz jasna, o rzeczywistym niebezpieczeństwie. Gdy jednak próbują nas wytresować tak, abyśmy wyrzekli się wolności w imię bezpieczeństwa, powinniśmy mieć się na baczności."
W tym rozdzialiku jedynym państwem, które się pojawia jest ta straszna Rosja. Wikileaks i Snowden? Aaa, oni byli za rządów Demokratów więc wtedy wszystko było ok.

"Gdy Winston Churchill został premierem w maju 1940 roku, Wielka Brytania była osamotniona. Brytyjczycy nie odnieśli żadnych znaczących zwycięstw i nie mieli silnych sojuszników. Do wojny przystąpili, aby wesprzeć Polskę, co wydawało się przegraną sprawą."
Czy myli mnie wzrok? "Do wojny przystąpili, aby wesprzeć Polskę, co wydawało się przegraną sprawą."
Przecieram oczy ale to jednak tu jest: "aby wesprzeć Polskę".
Trzeba naprawdę stłumić sumienie żeby pisać takie głupoty będąc historykiem.

"Chroń swoje życie prywatne". I gadka o aferze mailowej z wyborów 2016, rzekomo przez którą Demokraci przegrali. To nie jest tak, że niezależnie od tego jak oceniać Trumpa, ktoś mógł go wybrać świadomie. To piramida oszustw- afera mailowa, pieniądze Putina, niespotykane kłamstwa Trumpa. Bo przecież inni nie oszukują i nie stosują brudnych zagrywek. Politykę wymyślił Trump i nie zawaha się żeby jej użyć przeciwko bezbronnej ludzkości.
A wracając do tytułu rozdziału: żadnej wzmianki o tym co działo się z życiem prywatnym w internecie w erze pre-Trumpowej.

"Ekstremizm nie jest żadną doktryną. Gdy tyrani mówią o ekstremistach, chodzi im po prostu o ludzi, którzy znajdują się poza głównym nurtem (przy czym o tym, co stanowi w danej chwili ten nurt, decyduje tyran)."
Wychodzi na to że w erze przed-Orbanowej i przed-Trumpowej mieliśmy samych tyranów. Nazywanie tego kto ma inne zdanie ekstremistą to centrum religii "poprawności politycznej", która od lat króluje na Zachodzie i wpycha wielu kontestatorów "nowego wspaniałego świata" na pozycje "ekstremistów".

"Nie jest patriotyczne wyrażanie podziwu dla zagranicznych dyktatorów. Nie jest patriotyczne utrzymywanie relacji z Muammarem Kaddafim ani mówienie, że Baszar Al-Asad i Władimir Putin są doskonałymi przywódcami".
I dalej rapowanie o tym złym Trumpie.
"Reset" nie był przypadkiem za pierwszej kadencji Obamy? W jednym z rozdziałów Snyder pisze, że Putin od początku swoich rządów był dyktatorem i mordercą Czeczenów. Czemu zatem nie wołał: "Stop!" niemal 10 lat temu? Jak się zachowywały liberalne media w tamtym czasie można sprawdzić bardzo łatwo w internecie. Muammar Kaddafi nie został przypadkiem zabity zanim Trump doszedł do władzy a przyjmowany nie był na salonach jakieś 20 lat wstecz przed 2011 rokiem? No tak ale wcześniej wszystko było dobrze. Dopiero dziś wkracza brunatna fala. Wicie, rozumicie.



Zastanawiałem się jaką inną książkę przypomina mi "O Tyranii". Wiem.
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/178430/niezbednik-historyczny-lewicy
Ta sama forma. To samo trolololo.

Budzenia się ze snu "końca historii" ciąg dalszy.
Zachód zorientował się, że leci w przepaść i włącza hamulce awaryjne.

Okazuje się, że Hitler nie był Marsjaninem, który oszukał Niemców, po II wojnie światowej nie zapanowało wieczne szczęście, państwo wszystkiego za człowieka nie załatwi, historia nie jest czymś co powinno zostać pogrzebane w imię budowy "nowego...