rozwińzwiń

Zbrodnie w Nickelswalde

Okładka książki Zbrodnie w Nickelswalde Agnieszka Bernat
Okładka książki Zbrodnie w Nickelswalde
Agnieszka Bernat Wydawnictwo: Novae Res kryminał, sensacja, thriller
312 str. 5 godz. 12 min.
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2016-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2016-01-01
Liczba stron:
312
Czas czytania
5 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380833456
Tagi:
zbrodnie Nickelswalde
Średnia ocen

6,2 6,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,2 / 10
22 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
771
771

Na półkach: ,

44/100/2020
Tytułowe Nickelswalde to Mikoszewo, mała mieścinka niedaleko Gdańska. Smakowicie opisana, chyba tam skoczę kiedyś na weekend.
Na początku lipca w wodzie chlupoczą zwłoki. Szybko okazuje się, że nie jest to zwykłe utonięcie: pani (bo zwłoki są żeńskie) została przed wpakowaniem do wody solidnie naszprycowana i pewnie nawet się nie zorientowała, że tonie. Pani miała męża i porzuconego przez siebie kochanka, więc motyw jest oczywisty: albo mąż (rogi go drapały w czoło),albo ten porzucony kochanek (zostawiając go, podeptała mu ego). Niestety, obaj mają alibi. Więc policja szuka dalej.
Potem padają jeszcze dwa trupy, ani chybi widzieli nie to, co powinni. I jeszcze o tym rozprawiali. W sumie nawet pasuje: jeden nieboszczyk to gadatliwy starszy pan, a drugi – naiwna miejscowa dziewczyna. A kandydata na winnego ani widu, ani słychu... poza takimi, co to od razu wiadomo, że nie oni.
A jednak! Złapali go!
Miłego czytania. Fajne. I objętość w sam raz, bez nadmiernego blubrania.
P.S. Autorka umieszcza ciekawe spostrzeżenia społeczne/socjologiczne. Mi najbardziej do gustu przypadły dwa: „...portrety przystojnego błękitnookiego papieża (oczywiście naszego, a nie tego Niemca)” i „Znajdą każdego pasażera na gapę. Uprzejmie, ale stanowczo pobiorą opłaty zgodnie z regulaminem. Ostatecznie tu były Prusy”. To drugie mnie zachwyca szczególnie, bo ja z Poznania jestem i pruska mentalność jeszcze momentami u nas błyska (o ile mentalność może błyskać. Szczególnie pruska). W kontekście przestrzegania reguł i utrzymywania porządku nieraz już słyszałam „Tu jest Poznań”. To chyba taka poznańska wersja „Ordnung muss sein”.
I minus (ale bez odejmowania gwiazdek): córka zrobiła „podkuwkę”. Podkówka to nie wsuwka ani zasuwka jednak. Nie mogłam nie napisać, bo błędy ortograficzne to mój konik.

44/100/2020
Tytułowe Nickelswalde to Mikoszewo, mała mieścinka niedaleko Gdańska. Smakowicie opisana, chyba tam skoczę kiedyś na weekend.
Na początku lipca w wodzie chlupoczą zwłoki. Szybko okazuje się, że nie jest to zwykłe utonięcie: pani (bo zwłoki są żeńskie) została przed wpakowaniem do wody solidnie naszprycowana i pewnie nawet się nie zorientowała, że tonie. Pani...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
87
13

Na półkach:

Powieść traktuje o morderstwach w jednej z miejscowości nadmorskich. Pierwsza ginie młoda lekarka, która przyjechała na północ ze swoim mężem. W niewielkich odstępach czasowych zamordowanych zostaje jeszcze dwoje ludzi. Czy morderstwa łączą się ze sobą, a jeśli tak to w jaki sposób?
Autorka książki Agnieszka Bernat próbuje utrzymać książkę w charakterze kryminałów królowej gatunku, czyli Agathy Christie. Książkę czyta się szybko, jest względnie wciągająca, jeśli nie czytało się kilka miesięcy. Jednak nie wywołała we mnie żadnych wiekszych emocji, nie porwała, nie zachwyciła.
Bardzo dużym minusem książki jest sposób, w jaki autorka sie w niej wyraża. Zdania, które brzmią mniej więcej: "[...] można kupić portret papieża. Oczywiście papieża Polaka- a nie tego Niemca" lub "obchodzić dzień 11.11 lub inne narodowe nudy" są co najmniej nieprofesjonalne.

Powieść traktuje o morderstwach w jednej z miejscowości nadmorskich. Pierwsza ginie młoda lekarka, która przyjechała na północ ze swoim mężem. W niewielkich odstępach czasowych zamordowanych zostaje jeszcze dwoje ludzi. Czy morderstwa łączą się ze sobą, a jeśli tak to w jaki sposób?
Autorka książki Agnieszka Bernat próbuje utrzymać książkę w charakterze kryminałów królowej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2584
1637

Na półkach:

Agnieszka Bernat do tego stopnia pozostała zafascynowana twórczością Agathy Christie, że zdecydowała się w swojej powieści wykorzystać firmowy patent swojej idolki. A w nim, pomijając samą intrygę, mamy ograniczoną liczbę podejrzanych posiadających motyw i możliwości popełnienia zbrodni, zaś wynik śledztwa prowadzący je detektyw, wraz z rozwiązaniem zagadki, przekazuje w zainscenizowanej konwencji pt. „morderca jest wśród nas”.
Dziś już nikt tak nie pisze. Taka formuła wydaje się pewnie piszącym zbyt kameralna, zbyt prosta i mało efektowna, ale to tylko pozory. W tego typu powieści fabuła odgrywa rolę drugorzędną. Również techniki kryminologiczne nie mają większego znaczenia, nie wspominając o cudownych olśnieniach śledczych. Liczy się chirurgiczna precyzja i żelazna logika, na których skonstruowana jest intryga. I z tego punktu widzenia może to być nie lada gratka dla czytelnika, który chciałby zabawić się w domorosłego detektywa.
Pani Bernat zdecydowała się zastosować te sprawdzone schematy w bieżącej, polskiej rzeczywistości, ale nie do końca sobie poradziła. Właśnie do strony logicznej, ale i psychologicznej, mam najwięcej zastrzeżeń, a rozwiązanie zagadki morderstw w Mikoszewie okazało się równie zaskakujące, co naciągane i karkołomne. Lekki styl niewątpliwie ułatwia lekturę, ale jak dla mnie zbyt dużo tu dowcipów z brodą i wszelkiej maści sucharów.
W sumie – jeśli to rzeczywiście debiut, to dostrzegam spore możliwości i spodziewam się dużo lepszej następnej książki. Ta jest niezła, ale nic nie straci ten, kto jej nie przeczyta.

Agnieszka Bernat do tego stopnia pozostała zafascynowana twórczością Agathy Christie, że zdecydowała się w swojej powieści wykorzystać firmowy patent swojej idolki. A w nim, pomijając samą intrygę, mamy ograniczoną liczbę podejrzanych posiadających motyw i możliwości popełnienia zbrodni, zaś wynik śledztwa prowadzący je detektyw, wraz z rozwiązaniem zagadki, przekazuje w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1213
1125

Na półkach: , , ,

Pisząc szczerze po pierwszych 50 stronach miałam ochotę ją odłożyć, ale o tym potem jak dojdziecie do końca opinii :-)
Mała mieścina nad morzem, nudno jak diabli, turyści się snują, mieszkańcy niczym z czasów PRL-u, a policjanci nudzą i mają marzenia - a może by kogoś zamordowali. Życzenie się spełnia, mamy trzy morderstwa - turystki, emerytowanego nauczyciela i miejscowej kelnerki. Rozpoczyna się śledztwo, w sumie podejrzanych mnóstwo, mających alibi jeszcze więcej. Zakończenie godne Poirota, w sumie jakby napisane na jego cześć, mamy zebranych podejrzanych i komisarza, który naprowadza nas na rozwiązanie. Mimo, że czytam zawzięcie kryminały tutaj nie spodziewałam się takiego rozwiązania - duży plus.
I teraz co mi zazgrzytało: forma. Przed każdym z morderstw autorka pisze krótkie rozdzialiki w punktu widzenia kilku osób, Czytając początek, miałam wrażenie, chaotycznych wyznań, dopiero po pierwszym morderstwie zabieg ten wyjaśniał pewne sprawy.
Jak na debiut, bardzo udana pozycja, autorka zręcznie wplata popkulturę w treść, podobały mi się te wszystkie wstawki, dla osób, które będą czytały za kilkanaście lat, duża dawka wiedzy.

Pisząc szczerze po pierwszych 50 stronach miałam ochotę ją odłożyć, ale o tym potem jak dojdziecie do końca opinii :-)
Mała mieścina nad morzem, nudno jak diabli, turyści się snują, mieszkańcy niczym z czasów PRL-u, a policjanci nudzą i mają marzenia - a może by kogoś zamordowali. Życzenie się spełnia, mamy trzy morderstwa - turystki, emerytowanego nauczyciela i miejscowej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1379
607

Na półkach: ,

Mikoszewo – wieś w Polsce położona w województwie pomorskim na obszarze Żuław Wiślanych, przy samym ujściu Wisły do morza Bałtyckiego. To właśnie w tej małej miejscowości rozgrywa się akcja debiutanckiej powieści Agnieszki Bernat „Zbrodnie w Nickelswalde”. Niezaprzeczalnie lubię książkowy klimat niewielkich społeczności, bo pomimo tego, że wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą, to w obliczu kryminalnej zagadki na mieszkańców zostaje spuszczona zasłona milczenia, a droga do jej rozwiązania jest naprawdę kręta.
Jak było tym razem? Czy autorka wciągnęła mnie w swoją historię?

W Mikoszewie punktem centralnym jest ulica Gdańska, poza tym zapuszczony bar, kilka ośrodków wypoczynkowych, dwa sklepy, kościół i cmentarz. Tętniącym życiem uzdrowiskiem tej miejscowości na pewno nazwać nie można. Czas się tam zatrzymał. Entuzjaści fusiastej kawy, ceraty na stołach rodem z PRL będą ukontentowani. Natomiast cała reszta omija mieścinę szerokim łukiem i podąża w kierunku Krynicy Morskiej. I co tutaj, w pogrążonym w marazmie miejscu, może się wydarzyć ciekawego? Miejscowemu policjantowi marzy się jakieś spektakularne zabójstwo, żeby coś się działo. Nawet nie zdaje sobie sprawy, że te marzenia tak szybko się urzeczywistnią. Pierwsze zwłoki zostają odkryte w małej zatoczce. Ofiarą jest młoda kobieta, turystka Eliza Głowińska. Początkowo wszystko wskazuje na samobójstwo jednak prawda jest inna – ktoś odebrał jej życie. Na tym nie koniec. Giną kolejne osoby wydawałoby się zupełnie nie związane z osobą denatki. W miasteczku wrze jak w kotle. Każdy patrzy na każdego bykiem. Mikoszewiczanin sierżant Dej i komisarz Cybulski z Gdańska mają ręce pełne roboty.

Nie będziemy świadkami dogłębnej pracy śledczej. Autorka nie prowadzi nas po nitce do kłębka, a wręcz ją plącze dodając nowe watki i ślady. Nie główkujemy razem z policjantami, ale za to zostaje nam zaserwowane spektakularne rozwiązanie.

Zakończenie, sposób rozwikłania zagadki i wskazanie winnego było kapitalne. Poirot nie powstydziłby się przenikliwości lokalnej władzy. Dla lubiących porównania – tak, w tym kryminale czuć ducha Agathy Christie.

Jednak mam duży problem z oceną książki, bo z jednej strony nie mam się do czego przyczepić. Książkę czyta się lekko i przyjemnie. Postaci zostały ukazane w bardzo interesujący sposób, patrząc oczami ich samych jak i osób z otoczenia. A z drugiej zaś czuję, że nie zaiskrzyło między nami. W końcu nie zawsze musi być zachwyt. „Zbrodnie” polecam jako dobrą wakacyjną lekturę.
www.naczytniku.blogspot.com

Mikoszewo – wieś w Polsce położona w województwie pomorskim na obszarze Żuław Wiślanych, przy samym ujściu Wisły do morza Bałtyckiego. To właśnie w tej małej miejscowości rozgrywa się akcja debiutanckiej powieści Agnieszki Bernat „Zbrodnie w Nickelswalde”. Niezaprzeczalnie lubię książkowy klimat niewielkich społeczności, bo pomimo tego, że wszyscy o wszystkich wszystko...

więcej Pokaż mimo to

avatar
270
192

Na półkach: , ,

Po książkę Agnieszki Bernat, debiutantki, sięgnęłam z wielką nadzieją. Cieszyłam się, że akcja osadzona jest w miejscu mi bliskim, znanym. Mikoszewo znajduje się zaledwie 13 km w linii prostej od mojego domu! Lepszego tła dla powieści kryminalnej nie mogłam sobie wymarzyć. Oczywiście miałam też trochę obaw. Czy autorka sprosta temu gatunkowi? Czy lektura mnie wciągnie, a może będę z trudem brnąć przez kolejne strony? Debiuty mają to do siebie, że są nieprzewidywalne. Mogą zaskoczyć albo pozytywnie, albo negatywnie. Cóż, kiedy już trzymałam w ręku swój egzemplarz, nie pozostało mi nic innego, jak po prostu to sprawdzić.

Zaskakujący debiut! Myślę, że ten kryminał można śmiało porównać do tych, które wyszły spod pióra Agathy Christie. Mała miejscowość, świetnie nakreślona lokalna społeczność, a pośród mieszkańców morderca. Do tego osobliwy policyjny duet - doświadczony komisarz i młody, ambitny sierżant, któremu marzy się zagadka kryminalna rodem z powieści. Trzon fabuły stanowią oczywiście zbrodnie, ale to umiejętnie wplecione wątki poboczne pochłaniają czytelnika i podsuwają różne myśli, na podstawie których snuje on własne domysły. Niestety, zwykle nietrafne. Autorka ewidentnie lubi wpuszczać odbiorcę w maliny, a robi to z wielką klasą.

Liczne opisy pozwalają wniknąć w życie mieszkańców Mikoszewa, zagłębić się w klimat tej miejscowości. Agnieszka Bernat roztacza przed czytelnik obraz miasteczka rodem z PRL-u, jak gdyby upływający czas ominął to miejsce. Niezbyt komfortowe ośrodki wypoczynkowe czy starodawne lokale, w których serwowane są mrożone zapiekanki. Kwintesencja tej osobliwej scenerii stoi na rogu Gdańskiej i Długiej. Bar Santos, speluna stuprocentowo wyjęta z minionej epoki. Miałam wrażenie, że opisując Mikoszewo autorka puszcza do mnie oko i uśmiecha się zadziornie.

Nie tylko sceneria zasługuje na pochwałę. Celująco wypada również charakterystyka postaci. Moją szczególną sympatię zyskała pani Zosia, właścicielka baru, a także Marek Koliński, emerytowany nauczyciel z Nowego Dworu Gdańskiego. Zresztą, wszyscy bohaterowie mają w sobie coś, za co można ich polubić. Posiadają również wady, a niektórzy też pewne naleciałości z czasów socjalizmu. Często bardzo wyraźne. Tyle że przedstawione w lekko prześmiewczy sposób nie budzą w czytelniku odrazy. Wywołują raczej pobłażliwy uśmiech.

Minusy? Właściwie trudno mi cokolwiek wskazać. Po dłuższym zastanowieniu wspomnę tylko o jednej kwestii, która nie przypadła mi do gustu. Autorka zastosowała liczne odwołania do współczesnych celebrytów. Na przykład do Joanny Krupy czy Oliviera Janiaka. Na dźwięk nazwiska Jacyków to aż mnie ciarki przeszły! Rozumiem, że był to celowy zabieg, dzięki któremu bohater Marcin Sokalik miał zyskać na wyrazistości. Nie do końca mnie to przekonało. Myślę, że tej ekstrawagancji można mu było dodać w inny sposób, bardziej naturalny.

Podsumowując, "Zbrodnie w Nickelswalde" to rasowy kryminał ze zmyślnie uknutą intrygą, wielowątkową fabułą i ciekawie nakreślonymi bohaterami. Ze zdumiewającym finałem i zabawną otoczką czasów komunizmu. Fantastyczny debiut, który według mnie jest zwiastunem sukcesu, jaki autorka ma na horyzoncie. Miłośnicy tego gatunku na pewno nie będą zawiedzeni. Gorąco polecam!

Źródło: www.halmanowa.pl

Po książkę Agnieszki Bernat, debiutantki, sięgnęłam z wielką nadzieją. Cieszyłam się, że akcja osadzona jest w miejscu mi bliskim, znanym. Mikoszewo znajduje się zaledwie 13 km w linii prostej od mojego domu! Lepszego tła dla powieści kryminalnej nie mogłam sobie wymarzyć. Oczywiście miałam też trochę obaw. Czy autorka sprosta temu gatunkowi? Czy lektura mnie wciągnie, a...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1327
1107

Na półkach: ,

Ta, yhy, bo uwierzę, że to debiut. Taki kryminał mogłaby napisać Agatha Christie gdyby znała realia PRL-u ;)
Debiut Pani Agnieszki, moim zdaniem, zasługuje na owację na stojąco.

W małej, pomorskiej miejscowości Mikoszewo dochodzi do zuchwałego zabójstwa, które, przy dobrych watrach mogło ujść za samobójstwo. Młoda turystka – Eliza Głowińska – zostaje naszprycowana narkotykiem i wrzucona do wody w celu upozorowania utonięcia. Sprawą zajmują się: przedstawiciel gdańskiej policji – komisarz Cybulski oraz młody, ambitny, miejscowy policjant Michał Dej, który skrycie marzył o takiej zagadce kryminalnej jak ta. Zaczytując się w powieściach kryminalnych nie przewidział jednak, że primo: pierwszy trup NIE bywa najczęściej ostatni, secundo: zabójca musi znajdować się wśród miejscowych, a przecież tu się wszyscy znają! No chyba że jakiemuś turyście znudziły się kąpiele słoneczne i postanowił urozmaicić sobie urlop w nadmorskim kurorcie. Kiedy ginie kolejna osoba – zrzędliwy, z lekka stetryczały były nauczyciel matematyki zagadka zaczyna się coraz bardziej gmatwać. Bo są już dwa trupy, których, z pozoru, nic nie łączy. Turystka i emerytowany belfer? I jak do tej dwójki ma się trup numer trzy? Sprawa idealna dla Poriota! którym, chcąc nie chcąc, stać się musi sierżant Michał. A jaki będzie wynik jego błyskotliwych przemyśleń i snucia teorii? Zadziwiający =) Zabójstwo z zazdrości, miłości, zaborczości czy z pobudek finansowych? Czy morderca jest jeden, czy jest ich więcej? Mała mieścina, omijana przez turystów spieszących do Krynicy Morskiej tudzież Stegny jeszcze nigdy nie była świadkiem takich wydarzeń.

Nie nadaremno rzucam aluzję do Agathy Christie, bo powieść Pani Bernat to właśnie polska wersja przygód bohaterów królowej kryminałów. Wielowątkowość, mnogość bohaterów pobocznych z rewelacyjnym rysem psychologicznym i subtelną charakterystyką. Akcja zakręca, zręcznie lawiruje miedzy śladami, podsuwa mylne rozwiązania i wprowadza czytelnika w maliny. Bo zakończenie jest po prostu oczywiste, a tym samym – w pierwszej kolejności odrzucane.
Cóż za język, palce lizać! Obserwuję od pewnego czasu spadek jakości? i intelektualnej wartości? literatury polskiej. Niestety, wydawane są przeciętne pozycje w akompaniamencie doskonałej reklamy. A wielokrotnie zbywane są milczeniem pozycje naprawdę godne uwagi. Zważywszy na swobodny styl wypowiedzi, umiejętność posługiwania się takim zmyślnym środkiem stylistycznym jakim jest retardacja oraz niewymuszone, pełne realizmu sytuacje, dialogi i charakterystyka postaci sprawiają, że Zbrodnie w Nickelswalde w moim mniemaniu są doskonałym kryminałem, na bardzo wysokim poziomie. Wiernie odtworzony klimat PRL-u, jakby czas w niektórych miejscach Mikoszewa stanął w miejscu. Autorka z ogromną dozą komizmu i z przymrużeniem oka zaprasza nas do speluniastych, starodawnych lokali, tfu! – jadłodajni, z kraciastymi obrusami, paskudnym espresso, tfu! – mocną, fusiastą kawą i śmierdzącymi toaletami – tfu! – wychodkami, które przyprawiłyby kontrolę sanitarną o palpitacje tudzież zejście na zawał=) Ale! Ale! Nie tylko lekko zacofane lokale w Mikoszewie! Bo i plaża i turyści i nowo powstałe ośrodki wczasowe, albo, jak kto woli, wille ze spa =)
Nie brak w kryminale Pani Agnieszki minusów, aż tak pastelowo – kolorowo to nie ma;) zbyt częste odwoływanie się do popularnych w Polsce celebrytów (np.: nosił się jak Jacykow, Janiak) co prawda dawały przejrzysty obraz danej postaci, ale takich odniesień było zbyt wiele.

Słowem podsumowania – jestem absolutnie zachwycona=) w trakcie tegorocznego urlopu do mojej ukochanej Krynicy Morskiej nie omieszkam zarezerwować jednego dnia na spacer po mikoszewskich uliczkach =)

http://prawieblogoksiazkach.blogspot.com/2017/02/zbrodnie-w-nickelswalde-agnieszka.html

Ta, yhy, bo uwierzę, że to debiut. Taki kryminał mogłaby napisać Agatha Christie gdyby znała realia PRL-u ;)
Debiut Pani Agnieszki, moim zdaniem, zasługuje na owację na stojąco.

W małej, pomorskiej miejscowości Mikoszewo dochodzi do zuchwałego zabójstwa, które, przy dobrych watrach mogło ujść za samobójstwo. Młoda turystka – Eliza Głowińska – zostaje naszprycowana...

więcej Pokaż mimo to

avatar
5681
726

Na półkach: , ,

//Opinia do przeczytania również na: http://kaginbooks.blogspot.com/2017/02/58-zbrodnie-w-nickelswalde-agnieszka.html

W cichym, sennym miasteczku na Żuławach dochodzi do makabrycznej zbrodni. Sprawa jest o tyle kontrowersyjna, że zmarłą jest turystka o dość skomplikowanych relacjach z mężem i byłym kochankiem. Motyw wydaje się być prosty... ale śledztwo, prowadzone przed doświadczonego komisarza nie przynosi efektów. Żeby jeszcze było weselej w tej małej mieścinie - dochodzi do kolejnych zbrodni.
Mieszkańcy zaczynają odczuwać strach. Morderca może kryć się między nimi, każdy jest podejrzany...
Eliza i Paweł do Mikoszewa (Nickelswalde),sennego i pozornie nudnego miasteczka na Żuławach, położonego przy drodze 501 w stronę Gdańska - przybywają z dwóch powodów. Pierwszym jest odwiedzenie rodziny Pawła, wujostwa zamieszkującego stary, rozsypujący się z zaniedbania dom. Drugim zaś jest potrzeba naprawy małżeństwa po zdradzie Elizy. Zaborczy kochanek, Marcin, nie odpuszcza jednak łatwo...
Równocześnie poznajemy społeczność tego małego miasteczka, w którym pozornie nie dzieje się kompletnie nic. Sezon wakacyjny i turyści w tym okresie, to jedyny powód do aktywności. A tak - wszyscy się znają i wszyscy o wszystkich wiedzą dosłownie - wszystko. I właśnie w takim miejscu dochodzi do zbrodni. A potem akcja się zagęszcza. Czy aby na pewno podejrzany jest mordercą? Ma za dobre alibi. A może zamordował ktoś inny? Ale kto...? I co łączy trzy ofiary, które pozornie nie mają z sobą nic wspólnego? Policja jest w kropce, atmosfera się zagęszcza...
"Zbrodnie w Nickelswalde" do świetny kryminał, z nieoczekiwanymi zwrotami akcji, ale i przyjemnie "leniwą" fabułą, która rozkręca się powoli, pozwala poznać ofiary, poznać świat przedstawiony w książce. Autorka, Agnieszka Bernat stworzyła barwną opowieść, w której zachowała klimat małej miejscowości, w jakiej czas zatrzymał się jeszcze w PRLu, gdzie myślenie ludzi jest proste i jasne. Co więcej, styl narracji, sposób przedstawienia miejsc i postaci - pozwalający czytelnikowi poznać się z bohaterami, z ich myśleniem i powodami, dla których trafili gdzie trafili, wstawki z ich przeszłości - to wszystko daje spore pole do popisu zarówno dla autorki, jak i dla czytelnika. Duży, za to bardzo duży plus z mojej strony. W sprytny sposób prowadzona intryga - choć sam finał nie do końca zaskakuje, to jednak nie rozczaruje, a przypomni kryminały z najlepszych szkół.
A kwestia postaci? Przyznać muszę, że tu też spory plus dla autorki kieruję. Bohaterowie nakreśleni sa wyraźnie, nawet momentami ciut przejaskrawieni. Każda postać jest jednak inna, każda ma swoje cechy charakterystyczne, swój pogląd na świat, charakter, sposób mówienia czy myślenia. bardzo mi się podobało to, jak otrzymuje się możliwość "zajrzenia" w prywatne życie bohaterów, ich marzenia i plany - pozornie płaskie i nie wnoszące nic, ale z czasem...Znalazłam tu kilka osób, które zdecydowanie polubiłam. Ich zachowanie, sposób myślenia - to nie były "papierowe" persony, ale wręcz "żywe" istoty, z którymi chętnie bym porozmawiała przy kawie wręcz.
Kilka słów też muszę dodać o okładce - absolutnie - dla mnie świetna. Bardzo klimatyczna, zwraca moją uwagę nie jaskrawością, ale właśnie przygaszonymi kolorami... i parą bohaterów. Prosto, ale klimatycznie - zdecydowanie taki rodzaj okładki przypadł mi do gustu.
Podsumowując? "Zbrodnie..." to kryminał odświeżający, wciągający, z bardzo dobrą fabułą i świetnym rysem psychologicznym postaci. Leniwa akcja nie pozwala jednak zasnąć, bo wciąż jest do odkrycia coś nowego. Choć książka objętościowo nie powala na kolana, zdecydowanie, zapewni wciągające popołudnie i noc, gdy już znajdziemy się w sennym, małym miasteczku na Żuławach i zaczniemy szukać mordercy. Polecam z łapką na serduszku.

Za możliwość recenzji tej książki dziękuję wydawnictwu Novae Res.

//Opinia do przeczytania również na: http://kaginbooks.blogspot.com/2017/02/58-zbrodnie-w-nickelswalde-agnieszka.html

W cichym, sennym miasteczku na Żuławach dochodzi do makabrycznej zbrodni. Sprawa jest o tyle kontrowersyjna, że zmarłą jest turystka o dość skomplikowanych relacjach z mężem i byłym kochankiem. Motyw wydaje się być prosty... ale śledztwo, prowadzone przed...

więcej Pokaż mimo to

avatar
108
67

Na półkach: ,

Książka nudna. Ma zaledwie 300 stron, a było mi ciężko przez nią przebrnąć. Opisy miejsc zbyt rozbudowane, za to kreowanie postaci - żadne. Nie polecam.

Książka nudna. Ma zaledwie 300 stron, a było mi ciężko przez nią przebrnąć. Opisy miejsc zbyt rozbudowane, za to kreowanie postaci - żadne. Nie polecam.

Pokaż mimo to

avatar
56
35

Na półkach: , , ,

Niestety, ale ta książka była dla mnie męcząca i nudna. Musiałam się zmuszać, by po nią sięgnąć. Ocene podwyższyłam za początek powieści, który był nawet w miarę.
Bohaterowie byli źle opisani, pomieszani, ciężko było zrozumieć kto jest kim.

Niestety, ale ta książka była dla mnie męcząca i nudna. Musiałam się zmuszać, by po nią sięgnąć. Ocene podwyższyłam za początek powieści, który był nawet w miarę.
Bohaterowie byli źle opisani, pomieszani, ciężko było zrozumieć kto jest kim.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    24
  • Chcę przeczytać
    21
  • Posiadam
    7
  • Czekają w kolejce
    1
  • Przeczytane w 2018
    1
  • 3) Szukam
    1
  • Beletrystyka: Horror/Kryminał/Thriller/Sensacja
    1
  • ✰ W kolejce (niezwiązane z serią)
    1
  • Dla Katarzyny
    1
  • Z biblioteki
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Zbrodnie w Nickelswalde


Podobne książki

Przeczytaj także