Blondynka w Japonii

Okładka książki Blondynka w Japonii
Beata Pawlikowska Wydawnictwo: Edipresse literatura podróżnicza
376 str. 6 godz. 16 min.
Kategoria:
literatura podróżnicza
Wydawnictwo:
Edipresse
Data wydania:
2016-10-12
Data 1. wyd. pol.:
2016-10-12
Liczba stron:
376
Czas czytania
6 godz. 16 min.
Język:
polski
ISBN:
9788379454273
Tagi:
japonia

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,1 / 10
423 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
568
1

Na półkach:

Bardzo podoba mi się określenie "polska szkoła reportażu". W tych trzech słowach mieści się duma z tego, że Polacy są ciekawi świata, że podróżują, poznają tajemnicze miejsca, nieznane zwyczaje, niespotykanych ludzi. A potem my możemy poczytać o tym, zachwycić się jedząc bigos albo popijając kompot. Zawsze lubiłem czytać reportaże, poznawać historie, nie tylko o dalekim świecie, ale też te o Polsce, historie pojedynczych ludzi, opowieści o losach.

"Blondynka w Japonii" nie ma z tym nic wspólnego. To nie jest reportaż. To nie jest żadna spójna opowieść. To wygląda jak blog nastolatki, która miała okazję przez tydzień pobyć w Japonii. Nie wiem, jak długo w Japonii była autorka, bo nigdzie nie ma o tym informacji, ale chyba nie mogła być dużo dłużej niż dwa tygodnie, skoro jadła tylko banany, orzeszki, zimny ryż, zupę miso i dwa razy smażone kasztany. Mogłem pominąć jeden lub dwa smakołyki. Motyw głodu autorki jest nicią łączącą cały pobyt pani Pawlikowskiej w Japonii. A raczej grubym kablem, bo autorka nie daje czytelnikowi zapomnieć, że weganie nie mają w Japonii życia. Nie lekceważę głodu. Raz dopuściłem do tego, żeby moja żona poczuła głód i dostałem nauczkę. Wszystko ma jednak swoje granice. Według autorki Japonia to jałowa pustynia, pełna mięsa i glutaminianu sodu. Jednym z bardziej szczegółowo opisanych momentów jest ten, w którym udaje się kupić gotowane warzywa. Zacytuję fragment: "Jest!!! Ławeczka!!! Bosko!!! Upewniam się, że mam jeszcze pół godziny do odjazdu pociągu, siadam, wyjmuję gorące torebki i plastikowy widelec. Ooooooo!!!!! Aaaaaaaaa!!!!!!!Cudownie!!!!!!!". Kiedy ktoś z nas tak doceniał gotowanego ziemniaka? Niestety, euforia trwała tylko przez moment - przez następne dwie strony autorka opisuje uczucie zdrady, które musiała przeżyć, kiedy okazało się, że ziemniak był gotowany w tej samej wodzie, co parówki. Dodam tylko, że zacytowany przeze mnie fragment w książce składał się z trzech akapitów - dzięki temu na ponad trzystu stronach autorce udało się zmieścić niewiele ciekawych informacji.

Nie czytałem poprzednich książek autorki. Jest znaną podróżniczką, wystarczy spojrzeć na bibliografię, żeby przekonać się, że pani Pawlikowska sporo widziała. Wiele, bardzo wiele egzotycznych miejsc. Nie przekłada się to na książkę o Japonii. W Japonii pani Pawlikowska była tylko turystką. Teraz niespodzianka - Japonia nie jest taka egzotyczna, jak może się wydawać. Do Japonii można dolecieć z Poznania, w którym mieszkam, nie trzeba nawet jechać do Warszawy, żeby złapać samolot. Każdy może polecieć i zobaczyć na własne oczy. I jak się okazuje, każdy może napisać reportaż z dalekiej podróży. Kiedy ma się znane nazwisko znajdzie się wydawnictwo, które wyda spostrzeżenia i przemyślenia. To, co napisała pani Pawlikowska można by w kilku wpisach umieścić na blogu, ale materiału na książkę jest tutaj zdecydowanie za mało. To zwykłe zapiski z wycieczki do Japonii, czasami z próbą jakiegoś głębszego opisu. O ironio, autorka boleje, że jesteśmy zalewani mnóstwem powierzchownych, niewiele wartych informacji. I taka właśnie jest ta książka.

W całej książce najwięcej jest samej pani Pawlikowskiej. Opisuje swoje bogate przeżycia wewnętrzne, kiedy odwiedza kolejne słynne miejsca. Jak dla mnie jest w tym za dużo emocji, a za mało opisu tego, co te emocje wywołało. W kilku miejscach autorka porusza tematy ogólne, takie jak to, że w społeczeństwie japońskim każdy jest sprowadzany do bycia malutkim trybikiem i społeczeństwo jako całość jest tłamszone przez Wielki Mózg. Albo to, że Japończycy jedząc zestawy śniadaniowe o kształtach zwierzątek, postaci z bajek, komiksów albo zwykłych ludzi są podświadomie wychowywani w poczuciu braku bezpieczeństwa. Jest też fragment o tym, że pozycja kobiet w Japonii jest nie do pozazdroszczenia, i tu można akurat przyznać autorce rację. Mamy również opowieść o ciężkim życiu w japońskich korporacjach - pewien cudzoziemiec wprowadzał w japońskiej firmie nowy program. Odbyło się spotkanie, w którym omówił wyniki wdrażania programu. Wszystko poszło dobrze, tylko jeden Japończyk, wymieniony z nazwiska, popełnił malutki błąd, który nie miał żadnego wpływu na ogólne świetne wyniki. Spotkanie odbyło się w piątek, w poniedziałek cudzoziemiec dowiedział się, że pechowy Japończyk popełnił samobójstwo. Na kolegach z pracy nie zrobiło to żadnego wrażenia. Historia prawdopodobna, zastanawiam się tylko, skąd autorka ją wzięła. Na opisywanym spotkaniu na pewno jej nie było. Cudzoziemiec jej opowiedział? Wyczytała ją w Internecie? Sama ją wymyśliła? Nie wiadomo.

Zdziwiło mnie, że w całej książce, która miała opisywać Japonię, brak jest jakichkolwiek rozmów z Japończykami. Pomijam momenty, w których autorka próbuje porozumieć się z recepcjonistkami, konduktorami i sprzedawcami i oczywiście niezbyt jej to wychodzi. Podsumowując: pani Pawlikowska pojechała na krótko do Japonii, zupełnie nie znając języka, i jak wynika z tego, co sama mówiła, nie bardzo starając się dowiedzieć czegoś przed wylotem, a potem opisała to, co udało jej się zobaczyć. Czyli niewiele. Momentami autorka jest nawet dość arogancka, jak wtedy, kiedy wybrała się na japońską wieś, żeby poszukać prawdziwych ludzi, takich naprawdę ludzkich, a nie jakichś wymakijażowanych, pustych mieszkańców miast. Jestem ciekaw, ile czasu autorka spędza co roku siejąc i chodząc za pługiem.

Odradzam "Blondynkę w Japonii" każdemu, kto chciałby się dowiedzieć o tym kraju czegoś więcej niż jedna czy dwie historyjki, którymi można by się pochwalić w towarzystwie, żeby pokazać, jaki to głęboki wgląd mamy w inną kulturę (chociaż nie wychodzimy poza stereotypy). Jest to kolejna książka, która chwali się tym, że pokazuje "prawdziwą" Japonię, a w rzeczywistości stanowi strumień świadomości autorki, niezbyt głęboki. Blondynka w Japonii okazała się blondynką z dowcipów.

Bardzo podoba mi się określenie "polska szkoła reportażu". W tych trzech słowach mieści się duma z tego, że Polacy są ciekawi świata, że podróżują, poznają tajemnicze miejsca, nieznane zwyczaje, niespotykanych ludzi. A potem my możemy poczytać o tym, zachwycić się jedząc bigos albo popijając kompot. Zawsze lubiłem czytać reportaże, poznawać historie, nie tylko o dalekim...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    526
  • Chcę przeczytać
    143
  • Posiadam
    115
  • Japonia
    18
  • Podróżnicze
    17
  • 2018
    16
  • Teraz czytam
    14
  • 2017
    12
  • 2023
    11
  • Literatura podróżnicza
    9

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Blondynka w Japonii


Podobne książki

Przeczytaj także