Zima w Lizbonie
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- El Invierno en Lisboa
- Wydawnictwo:
- Rebis
- Data wydania:
- 2016-09-20
- Data 1. wyd. pol.:
- 1995-01-01
- Data 1. wydania:
- 2006-01-01
- Liczba stron:
- 224
- Czas czytania
- 3 godz. 44 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380620773
- Tłumacz:
- Wojciech Charchalis
- Tagi:
- Lizbona San Sebastian Madryt alkohol literatura hiszpańska mężczyzna poszukiwanie szczęścia powieść obyczajowa przyjaźń relacje damsko-męskie samotność uczucie jazz
Miłość i samotność. Alkohol, jazz i Lizbona nocą – najczęściej nagradzana powieść Munoza Moliny.
Nasza przyjaźń była doraźna, nocna, oparta raczej na zbliżonych upodobaniach alkoholowych – piwo, białe wino, angielski dżin, burbon – niż na bezwstydzie jakichkolwiek wynurzeń, w jakie nigdy, no, może prawie nigdy nie zdarzało nam się popaść. Jako pijacy ze znacznym stażem obaj nie wierzyliśmy zbytnio w przesadną euforię i przyjaźń niesione przez alkohol i noc. Tylko raz, nad ranem, pod wpływem czterech nieroztropnych wytrawnych martini Biralbo opowiedział mi o swojej miłości do dziewczyny prawie mi nieznanej – Lukrecji – i o ich wspólnej podróży, z której właśnie powrócił. Obaj wypiliśmy zbyt dużo tamtej nocy. Następnego dnia, kiedy wstałem, okazało się, że wprawdzie nie mam kaca, ale ciągle jestem pijany, i że zapomniałem wszystko, co mi opowiedział. Pamiętałem jedynie nazwę miasta, w którym ta – tak gwałtownie rozpoczęta i zakończona - podróż miała dobiec kresu: Lizbona
- fragment powieści
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Zagraj to jeszcze raz, Santiago
Obecnie coraz trudniej jest domyśleć się, czy wydawnicza nowość jest gatunkowym czytadłem, czy prozą artystyczną. Wydawcy na ogół sporo podpowiadają za pomocą okładki, ale czasem ta tylko dezinformuje (najbardziej jaskrawy przykład z ostatnich lat to okładka typu kiczowata słodycz, jaką wydawca obdarzył "Genialną przyjaciółkę" Eleny Ferrante). Bywa też odwrotnie, gdy powieść promowana jako wybitne dzieło, a nawet nagradzana, okazuje się co najwyżej solidnym rzemieślniczym produktem, z literaturą przez duże L mającym jednak niewiele wspólnego.
Akurat w przypadku „Zimy w Lizbonie” Antonio Muñoza Moliny mamy do czynienia z okładką w pełni odpowiadającą treści książki. Klimatyczne, czarno-białe zdjęcie tramwaju jadącego wąską uliczką starej Lizbony przenosi nas w atmosferę powieści, której forma okazuje się co najmniej równie istotna jak treść. Głównym bohaterem jest hiszpański pianista jazzowy, Santiago Biralbo, którego spotykamy o północy w madryckim lokalu, kiedy po zakończonym występie rozmawia z narratorem. O nim z kolei dowiadujemy się jedynie tego, że jest znajomym Biralba, sporo pije, włóczy się po knajpach, gdzie można posłuchać jazzu – i niczego więcej. No, może jeszcze tego, że ma wyszukany styl pisarski i niezłą wyobraźnię, gdyż nieraz przeistacza się w klasycznego narratora wszechwiedzącego.
Przymiotnika „klasyczny” użyłem nieprzypadkowo. Powieść Moliny z roku 1987 jest bowiem napisana tak, że równie dobrze mogłaby powstać nawet pół wieku wcześniej. Jej subtelny, kunsztowny styl jest współcześnie niemal niespotykany. Oto mała próbka ...od lat nie jeżdżę już do San Sebastian. Wciąż mam jednak w pamięci fasady koloru ochry, z kamiennymi balkonami pociemniałymi od deszczu, pasaż nadmorski otoczony lesistymi wzgórzami, przypominającą paryski bulwar aleję z dwoma rzędami tamaryszków, nagich zimą, a w maju ukoronowanych przedziwnymi kiśćmi bladoróżowych kwiatów wyglądających jak piana morskich fal podczas letnich zachodów słońca. Ta proza wymaga od czytelnika zarówno czasu, uwagi, jaki też wrażliwości. Tylko po spełnieniu tych warunków nie będziemy się zżymać na "opisy przyrody", ale zanurzymy się w atmosferze iberyjskich miast, gdy zapada zmrok, a kluby i bary powoli zapełniają się gośćmi, dymem i jazzem.
Jak nietrudno się domyśleć z dotychczasowego opisu, kryminalna intryga pojawiająca się w „Zimie..." ma charakter jedynie pretekstowy. Służy przede wszystkim do wprowadzania kolejnych postaci, budowania scen nawiązujących do filmów w stylu noir (słynna „Casablanca" pojawia się nawet w dialogach), a także tworzenia niepokojącego klimatu – dekadencji, egzystencjalnej pustki, ale też zranionych uczuć, gdyż romans, podobnie jak kryminał, to kolejny gatunek, po który sięgnął Molina. Dodajmy, że z powodzeniem: pojawiająca się w tym wątku postać Lukrecji to wzorcowa femme fatale, uzależniająco fascynująca i nieuchronnie destrukcyjna.
Warto sięgnąć po „Zimę w Libonie", o ile akurat nigdzie się nie spieszymy i nie szukamy efektownej rozrywki czy łatwych wzruszeń. Warto tym bardziej, że głośnych bestsellerów, opatrzonych entuzjastycznymi blurbami telewizyjnych celebrytów, jest całe mnóstwo, a tak stylowa i elegancka proza, jaką proponuje Muñoz Molina, nie zdarza się często.
Bogusław Karpowicz
Oceny
Książka na półkach
- 306
- 205
- 55
- 10
- 8
- 7
- 4
- 3
- 3
- 3
Opinia
Bohaterów tej kryminalnej powieści poznajemy w Madrycie, w klubie nocnym „Metropolitano”, gdzie występuje grupa Giacomo Dolphin Trio. Narrator spotyka tam Biralba po kilkuletniej przerwie, i to spotkanie jest niejako inspiracją do opowiedzenia historii muzyka. Historii, w której oprócz jazzu dużą rolę odegrała nieszczęśliwa miłość. Pojawia się Lukrecja i już samo jej imię wydaje się trochę niesamowite, trochę wzbudzające strach, że na pewno będą z nią kłopoty. I po części są to uzasadnione obawy. Lukrecja i Biralbo zakochują się w sobie, mimo iż ona jest żoną innego, Malcolma, który zresztą na początku tej historii oszukał Biralba. Jednak to miłość tych dwojga kochanków, ukrywających się ze swoim uczuciem w hotelach na godziny, namieszała sporo w dalszym biegu opowiedzianej historii. W kolejnych rozdziałach Lukrecja i pianista co jakiś czas spotykają się w różnych miejscach, a także korespondują ze sobą, gdy Lukrecja i Malcolm wyjeżdżają do Berlina. Ta korespondencja też ma znaczenie dla rozwoju akcji, niespiesznej zresztą, aczkolwiek wciągającej. […]
Co sprawiło, że Lukrecja odważyła się odejść od męża, wiedząc jednocześnie, że skazuje się na ciągłą ucieczkę i ukrywanie się przed nim i jego wspólnikami? To wówczas wraca na chwilę do San Sebastian i opowiada swoją historię dawnemu kochankowi, którego uczucia do Lukrecji ożywają w jednej chwili. W wyniku różnych postanowień tych dwojga wraca temat Lizbony, już nie tylko w piosence. Ale czy kochankowie docierają tam razem? Nie zdradzę, by nie psuć Wam lektury. Napiszę tylko, że o Lizbonie Biralbo opowiada tak, jakbyśmy oglądali stary czarno-biały film z niespieszną akcją, dobrą muzyką i doskonale kadrowanymi scenami. Trochę oddaje to okładka książki (mimo iż zdjęcie na niej jest współczesne). Nie padają żadne nazwy miejsc, mijanych ulic i placów poza Birmą. No właśnie, Birma w Lizbonie to coś, co też przeplata się od początku tej historii. W końcu wraz z Biralbem poznajemy to miejsce. Wtedy też dowiadujemy się, również razem z naszym jazzmanem, o pewnym cennym obrazie. Czy Lukrecja albo jej były mąż również mają z tym coś wspólnego? Nawet niezbyt uważna lektura pozwoli Wam odpowiedzieć na te pytania.
Więcej (+ konkurs książkowy) na blogu http://my-lisbon-story.blogspot.com
Bohaterów tej kryminalnej powieści poznajemy w Madrycie, w klubie nocnym „Metropolitano”, gdzie występuje grupa Giacomo Dolphin Trio. Narrator spotyka tam Biralba po kilkuletniej przerwie, i to spotkanie jest niejako inspiracją do opowiedzenia historii muzyka. Historii, w której oprócz jazzu dużą rolę odegrała nieszczęśliwa miłość. Pojawia się Lukrecja i już samo jej imię...
więcej Pokaż mimo to