Wyśnione miejsca
- Kategoria:
- literatura młodzieżowa
- Tytuł oryginału:
- Places No One Knows
- Wydawnictwo:
- Moondrive, Otwarte
- Data wydania:
- 2016-08-17
- Data 1. wyd. pol.:
- 2016-08-17
- Data 1. wydania:
- 2016-05-17
- Liczba stron:
- 360
- Czas czytania
- 6 godz. 0 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788375154047
- Tłumacz:
- Adriana Sokołowska-Ostapko
- Tagi:
- sen
Są dwie Waverly.
Pierwsza: ma nieskazitelny wygląd, popularnych przyjaciół, najlepsze oceny w szkole i świetne wyniki w sporcie.
Druga: to tajemnicza dziewczyna, która zagłusza myśli bieganiem do utraty tchu. W nocy zastanawia się, jak wyglądałoby jej życie, gdyby zrzuciła maskę, którą nosi za dnia.
Jest dwóch Marshallów.
Pierwszy: bad boy, który nadużywa alkoholu, ryzykując wydalenie ze szkoły. Nie ma to dla niego znaczenia – w końcu jest nikim.
Drugi: ten, który czuje więcej, niż przyznaje sam przed sobą. Zmaga się z ciężarem, o którym inni nie wiedzą.
Waverly i Marshall spotykają się… we śnie. Jest to miejsce, gdzie oboje mogą być sobą. I gdzie dotyk wydaje się równie prawdziwy jak na jawie. Czy odważą się swoje wyśnione miejsca zamienić na rzeczywistość?
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Perfekcyjna niedoskonałość
Wydawałoby się, że o nastoletniej miłości napisano już wszystko – półki księgarni uginają się od romantycznych bestsellerów dla młodzieży. Trzeba przyznać, że w przypadku większości z nich entuzjazm jest przedwczesny i, nie oszukujmy się, przesadzony. Sądząc po dość zdawkowym opisie zamieszczonym na okładce, „Wyśnione miejsca” to po prostu kolejny romans z uczniami szkoły średniej w roli głównej, na dodatek okraszony szczyptą fantastyki; nastawiłam się na ckliwą, prawdopodobnie naiwną historyjkę z obowiązkowym happy endem. Biorąc pod uwagę początkowe uprzedzenia, mój zachwyt nad powieścią Brenny Yovanoff okazał się prawdziwym zaskoczeniem.
Trudno o bohaterów kontrastujących ze sobą bardziej niż Marshall i Waverly – on jest typowym niegrzecznym chłopcem, który większość czasu spędza na piciu, paleniu i hałaśliwych imprezach w domu starszego brata, ona jest ładna, popularna, a na dodatek osiąga najwyższe wyniki w nauce i sporcie. Tak prezentują się wykreowane na potrzeby społeczeństwa maski głównych bohaterów, noszone w dzień i zrzucane tuż po zmroku, kiedy to wreszcie oboje mogą być sobą. Tak naprawdę Waverly jest zafascynowaną nihilizmem i rozkładem nastolatką, która nie może spać, a wszystkie emocje zagłusza męcząc organizm wysiłkiem fizycznym, zaś Marshall to chłopak wrażliwszy i odczuwający znacznie więcej niż znieczulone społeczeństwo, nieustannie zawodzący wszystkich wokół siebie. Spotykają się w świecie snów – i chociaż łącząca ich więź zdaje się być tylko iluzją, jest jednocześnie bardziej realna niż maski, które oboje nakładają na siebie każdego ranka.
Waverly i Marshall nie przypominają żadnej pary, którą spotkać mogłam do tej pory na kartach młodzieżowych romansów. Chociaż opis sugeruje pewne stereotypowe etykietki, które czytelnik mógłby przeczepić jeszcze przed rozpoczęciem lektury, główni bohaterowie z gracją przełamują schematy. Przeszłość Marshalla jest smutna, lecz nie tak tragiczna jak większości bad boyów rodem z literatury new adult – a mimo to jego kreacja zagubionego we własnych uczuciach, zbyt emocjonalnego chłopaka wydaje się być o wiele bardziej autentyczna niż któregokolwiek z wyżej wymienionych. Wyobcowanie Waverly jest do bólu realne – jej poza idealnej uczennicy i popularnej dziewczyny to wynik chłodnych kalkulacji i doskonałej znajomości mechanizmów rządzących społeczeństwem, a także żelaznej logiki, w którą czytelnik wierzy bez wahania. W „Wyśnionych miejscach” nie spotkamy wydumanych, przesadnie dramatycznych traum, ale prawdziwe, nierzadko bolesne sytuacje i wydarzenia, które mogłyby równie dobrze przydarzyć się nam albo naszym sąsiadom.
Początkowo nie przekonywał mnie wpleciony w to wszystko wątek fantastyczny. Wydawało się, jakby autorka nie mogła zdecydować się, do jakiego gatunku kwalifikuje się jej powieść, i w ostatecznym rozrachunku ta cecha czyni „Wyśnione miejsca” pozycją tak wyjątkową – tej książki po prostu nie da się jednoznacznie zaszufladkować, co dla recenzenta stanowi pewną zagwozdkę, jednak czytelnicy powinni być takim zabiegiem ukontentowani. Motyw snu (metafizycznego miejsca obrazującego najszczersze marzenia i emocje) każe nam zakwestionować realność „prawdziwego” świata, w którym nikt tak naprawdę nie jest sobą. Wątek fantastyczny nie przytłacza, przydaje za to lekturze magii, jakiej często brakuje zwykłym obyczajówkom.
Waverly i Marshall są uczniami, dlatego akcja skoncentrowana jest wokół szkoły – miejsca, w którym walka o dominację jest chyba najbardziej widoczna i, przeważnie, najbardziej bezwzględna. Wszystkie chwyty są dozwolone, wygrają nie najsilniejsi, ale najsprytniejsi, a największą siłę mają słowa, które nie zostają wypowiedziane – autorka obnaża wszystkie te sztuczki, nie wpadając przy tym w moralizatorski czy dydaktyczny ton. Niemniej motyw samoakceptacji, pozostawania sobą i radzenia sobie w szkolnej dżungli jest odpowiednio wyeksponowany, jeśli nawet nie pierwszoplanowy – dzięki temu historia miłosna ani na chwilę nie staje się sztampowa czy wyegzaltowana, a tego obawiałam się chyba najbardziej.
Pod względem psychologicznym, na tle innych młodzieżówek, książka jest majstersztykiem – wszystkie emocje i uczucia rozłożone są na czynniki pierwsze, choć nie zawsze w sposób dosłowny; prawdziwe przesłanie pewnych scen i momentów zrozumieją bardziej wnikliwi, wrażliwszy czytelnicy. Z pewnością ma to związek z językiem, jakim posłużyła się autorka. Dawno nie czytałam powieści napisanej tak inteligentnie, momentami zabawnej (okazuje się, że nie trzeba na prawo i lewo rzucać sarkastycznymi uwagi, aby wywołać uśmiech na twarzy czytelnika), przede wszystkim jednak refleksyjnej – nawet, jeśli przemyślenia zazwyczaj mają gorzki posmak. Brawa dla wydawnictwa za fenomenalne tłumaczenie.
Być może po prostu dałam się nabrać, a książka nie kryje w sobie tak wiele treści, jak mogłoby się wydawać. Niemniej nie żałuję poddania się tej magicznej, jesiennej atmosferze, która wypełnia strony „Wyśnionych miejsc”. Odnalazłam w tej historii cząstkę siebie; bohaterowie, choć momentami irytujący, są do bólu prawdziwi i ludzcy, ze wszystkimi lękami, obawami i niedoskonałości. Czytanie powieści Brenny Yovanoff było więc jednocześnie bolesne i przyjemnie… a może po prostu każdy ból ostatecznie niesie ze sobą ukojenie.
Karolina Antczak
Oceny
Książka na półkach
- 3 048
- 2 687
- 826
- 141
- 70
- 57
- 37
- 34
- 21
- 16
Opinia
Kiedy byłam mała, zdarzało mi się, że śniłam o górze lalek Barbie. Wybierałam te najładniejsze i starałam się zabrać ze sobą jak najwięcej. Będąc troszkę starszą, miewałam sny o porozrzucanych pieniądzach, których nominały wzrastały, aż na ziemi zostawały jedynie same papierkowe, które łapałam garściami. Teraz, gdy wyrosłam z lalek, a pieniądze (póki co) dostaję na wypłatę co miesiąc, moje sny to koncerty Linkin Park gdzie gadam z Shinodą, robię foty, drę ryja przy scenie. Nie ważne czy te sny są teraz, były za dzieciaka czy jakieś dziesięć lat temu. Każdy z nich był na tyle realny, bym uwierzyła, że dział się naprawdę lub spełni się w najbliższej przyszłości. Otwierałam oczy i błagałam świat, bym w swoich mocno zaciśniętych dłoniach miała te lalki, pieniądze i zdjęcie z chłopakami z Linkin Park. Wiedziałam, że ściskam powietrze, ale co tam! Warto mieć nadzieję, że jednak jest inaczej.
Można powiedzieć, że główna bohaterka „Wyśnionych miejsc” nie miała z tym takiego problemu. „Można”, ale nie „trzeba” ponieważ… nie śpi, a jeśli jej się to udaje to nie są to zwyczajne sny.
Waverly to dziewczyna, którą każdy zna, jako tą popularną, dobrze się uczącą, mającą popularnych przyjaciół i nieskazitelny wygląd. Wszyscy widzą ją taką, jaką sama wykreowała, chociaż w głębi serca jest całkiem inna.
Na co dzień niedostępna, zapisana na wszystkie możliwe zajęcia dodatkowe, trzymająca się z osobami, których tak naprawdę nie do końca lubi, wieczorem zaś wrażliwa, pragnąca zrozumienia i bycia prawdziwą wersją siebie, a przede wszystkim czująca się dobrze w towarzystwie osób, które za dnia musi omijać szerokim łukiem, by nie zostać wykluczona z grona osób elitarnych i szanowanych.
Jej życie zaczyna ulegać zmianie kiedy po raz pierwszy budzi się z naprawdę krótkiego snu, a jej stopy umazane są błotem i oblepione liśćmi. Pamięta co jej się śniło, ale nie przyjmuje do wiadomości, że to mogło dziać się naprawdę. Przecież to był tylko sen. Ona cały czas była w swoim pokoju w łóżku. Nie możliwe by lunatykowała. Wychodzi do szkoły i udaje, że nic takiego się nie stało chociaż w głębi serca, gdzieś podświadomie chciałaby wrócić do miejsca, z którego się przebudziła.
Czeka na nadejście wieczoru, gdzie ponownie chciałaby wypróbować swój nowo odkryty patent na zaśnięcie. Udaje się. Ponownie widzi chłopaka, który na co dzień traktowany jest jak ktoś z gorszego sortu, nie warty uwagi. To właśnie przy nim otwiera się, chociaż on sam nie ma za przyjemnego życia.
Marshall, bo tak ma na imię owy chłopak, mieszka z rodzicami oraz siostrą. Ojciec choruje przez co stał się upierdliwym gburem dla każdego kto jest w zasięgu jego wzroku. Utrudnia życie żonie jak i dzieciom, wiecznie mu coś nie pasuje. Marshall nie potrafi go zrozumieć i być może dlatego większość swojego czasu spędza u brata, mieszkającego „na swoim” gdzie nadużywa alkoholu, ćpa, pali, a brat jeszcze go do tego namawia. Mało tego! Kiedy tylko Marshall chce przestać, ten nabija się z niego i wyzywa od nieudaczników oraz tchórzy, a co za tym idzie chłopak w końcu ulega namowom i ponownie odchodzi w nieświadomość własnych poczynań.
Właśnie w jednej z takich chwil Waverly ponownie spotyka Marshalla. Nie ma pojęcia czy to jest prawdziwe czy nie, ale w pewien sposób cieszy się, że znajduje się blisko chłopaka. Nie obchodzi jej, że Marshall jest naćpany, ani że śmierdzi fajkami. Próbuje nawiązać z nim kontakt, ten jednak, z resztą tak samo jak ona, jest przekonany, że to tylko jego wyobraźnia i tak naprawdę dziewczyna nie siedzi obok niego.
Oboje spotykają się jedynie właśnie poprzez sny Waverly, którą nie są tak naprawdę snem, chociaż dziewczyny nikt prócz niego samego nie widzi.
Jeśli mam się do czegoś doczepić to do pytania, które nurtuje mnie do dziś. Dlaczego Waverly potrafiła poprzez sen spotykać się z Marshallem? Jak nagle została właścicielką takich mocy i czy są one z nią nadal już po skończeniu książki, gdzie tylko możemy się domyślać co było dalej? Ten wątek, który w moim odczuciu jest jednym z głównych, jest niedoprecyzowany. Nic nie bierze się z powietrza, musi być jakaś przyczyna, zaś tutaj jej zabrakło.
Książka ta jest przyjemna w odczycie, rozluźniająca, nie wymagająca zbyt wiele myślenia… taki odmóżdżacz. Nie ma w książce niczego odkrywczego. Ona popularna, on wyrzutek społeczeństwa. Oboje się do siebie przyciągają, aczkolwiek dziewczyna ma pewne opory, zważywszy, że może stracić wszystko nad czym pracowała niemalże całe życie.
Jak dla mnie książka dobra na jeden raz. Przeczytać i odłożyć. Taka pauza pomiędzy pozycjami, naprawdę wartymi uwagi.
Nie chcę przez to Was zniechęcić do lektury, tylko dać do zrozumienia, że nie powinniście spodziewać się na niej cudów na kiju. Ona jest po prostu… ok. Niezobowiązująca pozycja na letnie popołudnia.
Kiedy byłam mała, zdarzało mi się, że śniłam o górze lalek Barbie. Wybierałam te najładniejsze i starałam się zabrać ze sobą jak najwięcej. Będąc troszkę starszą, miewałam sny o porozrzucanych pieniądzach, których nominały wzrastały, aż na ziemi zostawały jedynie same papierkowe, które łapałam garściami. Teraz, gdy wyrosłam z lalek, a pieniądze (póki co) dostaję na wypłatę...
więcej Pokaż mimo to