Może zacznę od tego, że nie jestem ani hejterką, ani fanką Anny Lewandowskiej i jej męża. Są mi obojętni. Po książkę sięgnęłam z tego względu, że lubię tematykę zdrowego odżywiania, wszelkie przepisy i nowinki. W środku owszem, są ładne zdjęcia, jednak treści jest za mało. W zasadzie jakieś trzy krótkie komentarze autorki i tyle. Przepisy także zredukowane do 2-3 zdań to góra. Wiem, że posiada ona wiele fanek, jednak ja się do nich nie zaliczam. Nie do końca chyba wierzę w jej "cudowną" przemianę - która, cóż nie oszukujmy się, ale jest w DUŻYM stopniu wynikiem skalpelu, licówek, wizażystów i speców od wyglądu. W "dzisiejszych czasach" co drugi celebryta chce wydać (i robi to) swoją książkę. Najlepiej, kiedy będzie ona o zdrowym stylu życia, albo o urodzie, czy będzie to jakiś poradnik. Wtedy z pewnością wiele czytelników sięgnie po nią. Dla mnie przepisy zawarte w środku wydają się mało smaczne... I trochę za bardzo "nowoczesne". Ja rozumiem, że na topie jest jakaś komosa, awokado, mąka ryżowa, chia, granola, mleczko kokosowe, bataty, ale - zwyczajnie w świecie nie przyrządzam często takich dań, oraz rzadko kiedy kupuję takie produkty. Są one także dosyć drogie.

A czy zdrowsze od "pospolitych" warzyw, owoców, orzechów, kupionych na targu, czy z naszego ogródka, itp.? Żeby posiadać siłę i sprawność umysłu, mój organizm potrzebuje czegoś więcej, niż warzywa i koktajle 5 razy dziennie. Można się na kimś wzorować, oby tylko ślepo nie biec z nieznane. Nie zapominajmy, że super trendy żywność, jak wyżej wymieniona - nie sprawi, że cudownie schudniemy, czy upodobnimy się do ulubionej aktorki, trenerki. Ważne jest multum innych rzeczy: od ćwiczeń, aktywnego stylu życia, niezajadania smutków, jedzenia wartościowych, odżywczych posiłków, przez wysypianie się, badania kontrolne, po pozytywne nastawianie i motywację do działania i zmian. I wcale nie uważam, że tradycyjny rosół, surówka ze świeżych, polskich warzyw, pyszne owoce z domowego ogrodu, czy domowe ciasto - jest niezdrowe, tuczące, szkodliwe i mało trendy.

Może zacznę od tego, że nie jestem ani hejterką, ani fanką Anny Lewandowskiej i jej męża. Są mi obojętni. Po książkę sięgnęłam z tego względu, że lubię tematykę zdrowego odżywiania, wszelkie przepisy i nowinki. W środku owszem, są ładne zdjęcia, jednak treści jest za mało. W zasadzie jakieś trzy krótkie komentarze autorki i tyle. Przepisy także zredukowane do 2-3 zdań to...