Kolejna książka, którą, mówiąc trywialnie, łyknęłam w jeden wieczór i kolejna, która równie szybko uleci z mojej pamięci... Owszem, czyta się ją bezboleśnie i szybko i szkody nie zrobiła, ale po raz enty powiem - to nie wystarczy. Na początku zapowiadało się całkiem dobrze, a sposób w jaki autorka opisywała swoje relacje z matką i ich źródło, dawały nadzieję na niezłą psychologiczną opowieść, ale zaraz potem pojawił się szereg przerysowanych postaci i zaczęło być już tylko gorzej. Opisani mężczyźni to najgorsza swołocz, poza ojcem Baśki, który, z kolei, nie ma w ogóle charakteru, a kobieta zwana przyjaciółką (nadużycie!) to infantylna, pusta osóbka irytująca nie tylko narratorkę ;)
Wątek zemsty tak dalece niewiarygodny, że położony na obie łopatki, a pomysł na zakończenie całkowicie już "wieńczy dzieło".
Żeby nie było, że tylko się czepiam, to powiem, że całkiem miły był wspomnieniowy powrót pod trzepak ;)

Kolejna książka, którą, mówiąc trywialnie, łyknęłam w jeden wieczór i kolejna, która równie szybko uleci z mojej pamięci... Owszem, czyta się ją bezboleśnie i szybko i szkody nie zrobiła, ale po raz enty powiem - to nie wystarczy. Na początku zapowiadało się całkiem dobrze, a sposób w jaki autorka opisywała swoje relacje z matką i ich źródło, dawały nadzieję na niezłą...